Strony

piątek, 27 sierpnia 2010

Jedna z dziesięciu. Ricotta.

Lubicie poniedziałki? Ja nie!
Lubicie niespodzianki? Ja tak!!!
A jeśli poniedziałek zaczyna się od niespodzianki, a nawet dwóch?! Może polubię i poniedziałki?!
W każdym razie miniony poniedziałek naprawdę miło rozpoczął ten tydzień. Z wielką radością i chyba jeszcze większym zaskoczeniem odebrałam zaproszenie Emmy, a kilka godzin później Nicole, do wzięcia udziału w kolejnej blogowej zabawie "LUBIĘ...". Zgodnie z zasadami powinnam wskazać 10 rzeczy, które lubię, podać krótkie uzasadnienie oraz wytypować 10 kolejnych blogów, by posłać zabawę dalej. 


I na tym radość z niespodzianki się kończy! 
Po pierwsze, jak wybrać 10, tylko 10, zaledwie 10 spośród niekończącej się liczby lubianych przeze mnie rzeczy?!
Po drugie mam dylemat czy nominacja od dwóch blogerek upoważnia mnie do podwojenia liczby? A może pójść na kompromis i wymienić 15?!
Nawet jeśli wybiorę wersję XXL i wbrew zasadom i podam 20, to i tak będzie to jedynie pyłek na wierzchu wielkiej góry usypanej ze słów "Lubię...".
Zamieniam więc głowę w mikroskop, ustawiam ostrość, kładę na szkiełku ten pyłek, skupiam uwagę i przyglądam mu się z bliska. I zaraz Wam powiem co widzę: 

1. Poranną kawę przygotowaną i podaną do łóżka przez W. Mocną, aromatyczną, pobudzającą. Kto mnie zna, wie, że bez tej kawy nie wstanę!

2. Deszcz, który budzi mnie w jesienne poranki. Jego koncert na parapecie zatrzymuje mnie w łóżku na dłużej. Jeszcze mocniej niż zwykle czuję wtedy ciepło i opiekę domu.

3. Ciepłe ciasto, a najlepiej lekko podpieczone brzegi. Nic bardziej nie smakuje ze szklanką zimnego mleka.

4. Letnie wieczory na tarasie, gdy otuleni ciepłym wiatrem stajemy się widownią gwiezdnego teatru i słuchamy jak W. opowiada kolejne historie o wszechświecie. Mam wrażenie, że jego wiedza na ten temat jest równie nieskończona jak kosmos, o którym nam tak cudownie opowiada.

5. Ciepłe, drożdżowe rogaliki z różą, koniecznie z cytrynowym lukrem, zjadane w sobotni poranek. Za oknem musi padać śnieg, a jeszcze lepiej jeśli jest śnieżyca! Z kominka bucha ciepło, a my jeszcze w piżamach, zapadnięci w miękkich fotelach zjadamy rogaliki jeden za drugim.

6. Nadmorski wiatr - ciepły, pełen tajemniczych szeptów, oczyszczający ze wszystkich smutków i trosk. 

7. Subtelny szelest piany z białek, gdy łączę ją z innymi składnikami. Część z Was już o tym wie, bo pisałam to nie jeden raz:), ale to jedna z moich kuchennych słabości.

8. Pisanie tego bloga. Kiedyś tylko podglądałam i podczytywałam inne, ale odkąd sama odważyłam się założyć swój blog, czuję jak bardzo jest mi potrzebny. Nie tylko porządkuje moje myśli i wspomnienia, ale stale mobilizuje do uczenia się nowych rzeczy i pozwala mi poznać wciąż tajemnicze, ale oraz bliższe i niezwykle ciekawe osoby, jakimi jesteście Wy, jego Czytelnicy. To ogromnie cenne doświadczenie. 

9. Przeglądanie książek kucharskich przed pójściem spać. Wędruję do łóżka zawsze z kilkoma i za każdym razem znajduję coś nowego i inspirującego. Zasypiam z myślami krzątającymi się po kuchni. 

10. Zakochanie się od pierwszego wejrzenia. Lubię ten bezdech, zachwyt i błysk w oku, gdy znajduję przepis i wiem, po prostu wiem, że muszę go zrobić; mam pewność, że będzie pyszny i od początku czuję, że muszę się z Wami nim podzielić. Dziś tą 10-tkę zamyka przepis na pieczoną ricottę


Znalazłam go podczas rytualnego wieczornego wertowania po książkach kucharskich. Tym razem wybrałam zapomniany od co najmniej roku tytuł "Przyjęcia domowe". Ale ja lubię takie "zaniedbanie". Każdy powrót do takiej książki jest jakbym miała ją w rękach po raz pierwszy. Odkrycie przepisu na pieczoną ricottę z pieczonymi pomidorami było jak strzał Amora! Zakochałam się od razu. A kiedy jeszcze przeczytałam, że przepis zakłada zmieszanie ubitej piany z ricottą to już wpadłam po uszy! I muszę Wam powiedzieć, że naprawdę świetnie ulokowałam swoje uczucia. Was też gorąco namawiam do tego zakochania:) 


Danie jest niezwykle proste, lekkie, świetnie smakuje na ciepło, jak i na zimno. Może być podane jako przekąska, lunch, część lekkiej kolacji. Idealne na zakończenie lata! 


PIECZONA RICOTTA Z POMIDORAMI 
/na 2 porcje/

500 g ricotty
2 białka
oliwa z oliwek
masło do wysmarowania formy
sól, pieprz
1-2 ząbki czosnku
świeże lub suszone zioła (oregano, bazylia, tymianek)
3-4 pomidory


Ricottę przełożyć do sitka, wstawić go do miski, nakryć i odstawić do lodówki na ok. 2 godziny, żeby odciekła. 
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni. Białka ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę i delikatnie połączyć z ricottą. Dodać wyciśnięte ząbki czosnku, zioła, doprawić do smaku solą i pieprzem. 


Formę do zapiekania o wymiarach 20 x 28 cm wysmarować cienko masłem i przełożyć do niej masę z ricotty. Wierzch wyrównać i skropić oliwą. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 30 minut, do momentu, aż masa się zetnie i bardzo lekko zrumieni.


Pomidory umyć i przekroić na pół. Drugą formę do zapiekania wysmarować oliwą i włożyć do niej połówki pomidorów przecięciem do góry. Posypać z wierzchu solą i pieprzem oraz ziołami, skropić oliwą i także wstawić do piekarnika na ok. 25 minut. Ricotta i pomidory mogą się piec w tym samym czasie. 


Po upieczeniu ricottę pokroić na porcje i podawać razem z upieczonymi pomidorami. Świetnym dodatkiem jest też świeża bagietka maczana w cudownym sosie, jaki powstał podczas pieczenia pomidorów. Smacznego!


A teraz kolejne trudne zadanie - zaproszenie kolejnych 10 blogów do zabawy. Dziesięć to tak mało! Blogów, które lubię, ba uwielbiam, jest tak dużo... Zatem z mikroskopu zamieniam się w maszynę losującą, wszystkie kule wpadają już do bębna i rozpoczynamy losowanie:)
Zapraszam:
1. Szelkę z ChilliBite - uwielbiam jej wpisy, historie jakie opisuje, cudowny zapał do hurtowej produkcji konfitur:), wiedzę, humor, wszystko!
2. Lo z Pistachio- podziwiam jej konsekwencję, odwagę i cudowne zdolności, zwłaszcza, gdy mierzy się z tak trudnymi zadaniami jak  waniliowe tartaletki Pierre'a Herme. 
3. Agnieszkę z Piegowatych Myśli - zachwycam się jej pięknymi zdjęciami i chwilami, jakie na nich uwiecznia.
4. Annę z addio pomidory - uwielbiam jej poetycką wręcz subtelność, to jak pięknie wybiera słowa i jak pokazuje na zdjęciach swoje wspaniałe dania. 
5.  Amber z Kuchennymi Drzwiami - moja bratnia blogowa dusza i niestrudzona towarzyszka z TU I TAM. 
6. Zaytoon z Cynamon i oliwka - urzeka mnie jej wrażliwość i słowa w jakie ją ubiera. 
7. Ewelajnę z Kuchni pełnej smaków - piękna zdjęcia (borówkowe i malinowe moje ulubione), wspaniałe opisy i ten  cudowny, domowy klimat. 
8. Misię z Food Haven - zachwycają mnie jej zdjęcia, wspaniałe potrawy, a tango zapiera dech w piersiach. 
9. deZeal z Moorland Home - za poczucie humor, piękne zdjęcia i fantastyczne relacje, oby tylko nie robiła takich dłuuugich przerw między postami;)
10. Roberta z Gotowy prawie na wszystko - uwielbiam jego notki z "nawsi" i humor wplatany w świetne relacje z jego kolejnych kuchennych dokonań.

* przepis pochodzi z książki Domowe Przyjęcia, Sheridan Rogers. 

** ten przepis to moja kolejna propozycja do akcji Smacznie i pomidorowo prowadzonej przez katarzynę_sar.

31 komentarzy :

  1. uwielbiam w letnie wieczory przesiadywać na balkoniku;)
    i też mam skłonność do przeglądania przed snem książek kucharskich;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anno, lubię podobne rzeczy, jak TY.I co ja teraz napiszę w zabawie? Chyba sięgnę po następną 10-tkę...
    Dziękuję za zaproszenie do zabawy, to wyróżnienie być przez Ciebie zaproszoną!

    A danie boskie, naprawdę boskie!

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ci bardzo. Ten opis mojej osoby mnie urzekł.Będę sobie powtarzać słowo konsekwencja, kiedy kolejny raz z rzędu popatrzę nieprzychylnym wzrokiem na stertę rzeczy do prasowania i... odchodzę upiec ciasto. Ta ricotta mnie zachwyciła i wiesz, mam jedną w lodówce. A więc lecę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu kochana, nawet nie wiesz, jak miło mi, że spośród tak wielu perełek blogowych wybrałaś właśnie mnie, maleńką kropelkę. Dziękuję Ci. Bardzo...

    Co do Twoich "ulubionych" - zgodzę się ze wszystkimi, poza poranną kawą, od której się odzwyczaiłam i zdecydowanie mi obrzydła.

    Pomysł na ricottę przedni. Szkoda, że w mojej okolicy nigdzie jej nie widziałam...

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chętnie zjadłabym takie.. śniadanie :)
    Pieczona ricotta z pomidorem wygląda niesamowicie apetycznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za zaproszenie i miłe słowa pod moim adresem :) Zrobiło mi się jakoś tak cieplej w ten pochmurny dzień:) Z "Lubię" nieoderwalnie kojarzy mi się "Amelia", którą uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ależ ciekawie się czytało. naprawdę, interesujący post.
    a przepis jaki smakowity!

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię wszystko, co wymieniłaś. No, może poza pkt. 10, ale to dlatego, że się nie zakochuję. ;)
    A poniedziałków nie cierpię, chyba, że te wakacyjne, bo wtedy gubię rachubę czasu i nawet nie wiem, że to poniedziałek...

    OdpowiedzUsuń
  9. Panno Malwinno! Coś mi się zdaje, że większość blogerek zasypia z tymi książkami kucherskimi:)

    Amber! Cieszę się, że przyjęłaś zaproszenie! Choć wiem, że to naprawdę trudne wybrac tylko 10 rzeczy! Niecierpliwie czekam na te Twoje:)

    Lo! Już się nie mogę doczekać Twojej dziesiątki! A z prasowaniem mam dokładnie tak samo, z resztę nie tylko z prasowaniem;) Serdeczności!

    Oliwko - Kropelko:) Bardzo się cieszę, że przyjęłaś zaproszenie:) A ricottę można bez problemu dostać na pewno w Tesco i Carrefourze. Pozdrawiam Cię mocno!

    Adrijah! Na śniadanie będzie idealna! Pozdrawiam:)

    Agnieszko! Ogromnie się cieszę, że podziałałam rozchmurzająco:) Ja "Amelię" uwielbiam, muzykę mogłabym słuchać bez końca! Uściski!

    Karmel-itko! Dziękuję za wizytę i miłe słowa. Serdecznie Cię pozdrawiam!

    Maniu! Fajnie jest wiedzieć, że są osoby, które lubią te same rzeczy! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny wpis. Super sobie tak poczytać!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dziękuję za zaproszenie:) Z przyjemnością wezmę w niej udział:)
    Twoja dzisiejsza Ricotta wygląda cudownie - zdecydowanie do wypróbowania (może w czasie mojego polskiego urlopu?)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Te wszystkie rzeczy, ktore wymieniasz sa takie...piekne i cieple... Wpatrywanie sie w wieczorne niebo lubie najbardziej. Jesli jeszcze ktos opowiedzialby mi o kosmosie bylabym w siodmym niebie :)

    Pieczonej ricotty koniecznie musze sprobowac. Wyglada bardzo apetycznie z dodatkiem tych pomidorkow.

    OdpowiedzUsuń
  13. Beato! Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam!

    deZeal! Cieszę się i czekam na Twoją Top 10:) Uściski!

    Majko! Bardzo mi miło:) A do pieczonej ricotty bardzo, bardzo Cię namawiam! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  14. wspaniale danie
    chetnie bym sprobowała !

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie się CIebie czyta, a przepis bardzo mi się spodobał :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiesz, odnajduje w Tobie trochę siebie :)))

    Nigdy bym nie pomyślała w ten sposób o ricotcie. Lektura Twojego bloga jest dla mnie ostatnio bardzo odkrywcza.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak miło do Ciebie wpaść i poczytać, i pooglądać. I nie jest to męczące, bo tchnie szczerością.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niektóre z Twoich 10 ulubionych mogłyby być moimi ulubionymi. A przepis niby prosty, a tak niesamowicie wyszukany :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzę, że mamy wiele wspólnego. Z tej dziesiątki większa część to tak jakbym ja to pisała.

    Buźka !!

    OdpowiedzUsuń
  20. cudownie wygląda ta ricotta :)nie wiem czy to juz pisałam ale w tym przypadku lubię się powtarzać-uwielbiam u ciebie bywać :)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Ha! I do mnie pasuje większość Twojej dziesiątki.. No może poza deszczem;)) Sam zresztą mógłbym napisać też "Lubię..pieczoną ricottę", bom uwielbiam ten aksamitny smak..ale zawsze jadłem ją na słodko.. Twój pomysł jest tym bardziej dla mnie ciekawy.. Poza tym, z tymi pomidorkami prezentuje się przeapetycznie..

    OdpowiedzUsuń
  22. Aniu kupiłam kawałeczek ricotty s próbuję upiec, ale kiedy...??? Jak będe miałą spokojniejsza chwile to zajrzę do Ciebie i poczytam z herbatka ręku, bo teraz juz biegnę spać - o 6 trzeba wstać...:(
    Uściski:)
    Aaaa, dziękuję:) Proszę o cierpliwość....

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękna ta ricotta. A ja mam tyle rzeczy do ugotowania. Kartki z przepisami wędrują po całym domu. Ale ta ricotta musi do nich dołączyć. Pozdrawiam.
    A twoja lista 10 rzeczy ulubionych wspaniała.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Nigdy nie piekłam ricotty w ten sposób. Koniecznie muszę wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  25. Doroto! Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam:)

    Magdo K.! Dziękuję za miłe słowa i namawiam Cię gorąco do upieczenia ricotty!

    Lu! Ależ mi się ciepło na sercu zrobiło! Bardzo dziękuję:) Uściski!

    Mamamarzyniu! Jak zawsze jesteś dla mnie serdeczna - bardzo Ci dziękuję! Serdeczności!

    Ewo! Nawet się chyba domyślam które:) Pozdrowienia!

    Ivon! Bardzo się cieszę, że tak uważasz! Buźka również:)

    Piegusku! Ależ się cieszę - bywaj i przybywaj kiedy tylko masz
    ochotę:)

    Spencer! Witaj po wakacjach! No właśnie, wersja na słodko jest dość popularna, czas przejść na wersję wytrawną, do której bardzo Cię zachęcam! Pozdrawiam:)

    Ewelajno! Jak kupiłaś, to już jesteś "jedną nogą" w tym daniu;) Z cierpliwością nie ma problemu - cieszę się, że poznam Twoją 10-tkę:)

    Paulino! Oj, skąd ja znam te sterty karteczek z przepisami. Kiedyś je posegregowałam, ale od pewnego czasu znów "fruwają" po domu. Teraz, żeby uniknąć bałaganu mam porobione zakładki w komputerze, ale i tak musiałabym piec i gotować przez 24 h, żeby choć namiastkę sprawdzić! Pozdrowienia:)

    Joanno! Koniecznie! Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  26. No dobrze - zrobiłam, ale nie polubiłam się z tym panem Ricotta, bo to był twardy pan... Nic a nic nie musiałam odsączać, do tego starłam gościa na najdrobniejszych oczkach tarki i mimo, że na 30dag dałam 2 białka to był twardy. No cóż, sama czuję, że do Twojej propozycji musi być jakaś inna Ricotta a nie ta sprzedawana na wagę...
    Dobrej nocy Anno Mario:):):)

    OdpowiedzUsuń
  27. O! A jaką Ty ricottę kupiłaś kochana, bo aż wierzyć mi się nie chce - ja kupuję taką w okrągłych plastikowych pudełeczkach po 250 gram, po wyjęciu wygląda jak ta na pierwszym zdjęciu, kilka łyżek płynu zawsze się odsącza... Ewelajno, albo ja jeszcze niewiele wiem o serach (a o o tym, że ricotta na wagę, to nie słyszałam!) czy gatunkach ricotty albo sprzedali Ci coś co ricottą na pewno nie było! Szkoda, że nie poszło jak trzeba... Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  28. No właśnie, Dziecino..., niewiele, bo to na pewno ricotta była. Tę Twoją, którą opisujesz(zdaje się Galbani) poszukiwałam, ale w moim 45 tys. mieście to szukanie igły..., dlatego wzięłam to, co było... Nic to jeśli kiedyś w Wielkim Mieście natknę się na Twoją Ricottę spróbuję zrobić taką właściwą wersję, a teraz już lecę spać...!
    Pozdrowienia ciepłe i serdeczne na dobra noc:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Tez przeglądam ksiązki przed zaśnięciem...:) A ja lubię słuchać, jak upioeczone ciasto 'syczy', wtedy też działa jeszcze piana, pekają pęcherzyki i to taki łądny odgłos...:)

    A ricotta apetyczna, choć najbardziej lubię ją saute, z solą :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Aniu, dzisiaj ja zapraszam do zabawy :) po szczegóły zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu a te rogaliki z różą to rozumiem sama pieczesz a później zjadasz o poranku tak? Odpowiedzi sa ciekawe, ze zdumieniem czytałam i z przerażeniem analizowałam co odpowiedziałabym Ja :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)