Strony

niedziela, 17 czerwca 2012

Niedziela o smaku bizcocho de albahaca. Biszkopt bazyliowy z truskawkami.



"Każde ma się rozumieć inne. Jedna napoleonka, ptyś z kremem kawowym, dwie tartaletki z truskawkami i torcik migdałowy. Poza jednym czy dwoma, z góry wiadomo co komu przeznaczone - a którym to łakomczuszki napełnią ekstra brzuszki? 
Wyliczasz bez wahania. Posłuszna pani za ladą chwyta kolejno szczypcami przedmioty twego pożądania; nawet nie okazuje  zniecierpliwienia, kiedy kartonik musi zmienić - napoleonka nie wchodzi. 


To ważne - ta tekturowa, kwadratowa tacka o zaokrąglonych podwiniętych brzegach. To ona tworzy solidny fundament delikatnej konstrukcji, narażonej na wiele zagrożeń. 
- To wszystko!
Tak więc pani ekspedientka spowija kartonową tackę w piramidkę różowego papieru, a potem przewiązuje ją brązową wstążeczką. 


Kiedy wydaje resztę, trzymasz paczuszkę od spodu, ale ledwie przekroczysz drzwi cukierni, chwytasz za wstążeczkę i niesiesz, z lekka od siebie odsuwając. Tak to już jest - niedzielne ciastka nosi się jak wahadełko. Kroczysz więc naprzód - różdżkarz maleńkich ceremonii - nie pusząc się zbytnio, ale i bez fałszywej skromności. 


Czy nie ośmiesza cię aby odświętna powaga, godne trzech króli  dostojeństwo? Ale skądże. Jeśli w niedzielę chodniki mają smak próżniactwa, rozkołysana piramidka też ma w tym swoją rolę. (...)
Te rodzinne niedziele. (...)
Na końcu brązowej wstążeczki czas kołysze się jak kadzielnica." * 


Niedziela.
Niedzielne próżniactwa.
Niedzielne ciastka.
Niedzielne lenistwo.
Niedzielne spacery.
Niedzielne spotkania.
Niedzielne wyjazdy.
Niedzielna przyjęcia.


Wybór niemal tak duży jak w cukierni. 
Z góry wiadomo co komu przeznaczone?
Wybieracie po chwili z każdego, czy zapełniacie niedzielne pudełko ledwo mieszczącym się w nim lenistwem? A może jak co tydzień hucznym rodzinnym spotkaniem? Oczywiście przy ciastkach!


Niedziela. 
Bywa, że ją uwielbiam. Bywa, że oddałabym wiele, by wymienić ją na sobotę. 
Rzadko ją planuję, zresztą jak większość dni. Zdecydowanie bardziej wolę przeżywać ją spontanicznie. Zaplanowana zwykle pozostaje w sferze planów - bo Ktoś ma gorączkę, po znowu pada, bo zaspaliśmy, bo jednak nam się nie chce...


Lepiej nie planować.
Tak samo jak z ciastkami z cukierni. 
Przychodzisz z ochotą na jedno. Stajesz w kolejce i to jedno ciastko zaczyna pączkować - może i czasem dosłownie;) Wychodzisz z całym pudełkiem owiniętym w grzeszne pożądanie spróbowania każdego.


Dawno już nie kupowałam ciastek w cukierni ( nie licząc regularnych zrywów po WZ-kę;), choć bardzo lubię te cudownie słodkie dylematy.  Dlaczego? Po pierwsze do naprawdę dobrej cukierni mam za daleko. Po drugie zawsze sama przygotowuję coś słodkiego.


Po trzecie żadna z okolicznych cukierni nie pakuje ładnie ciastek na wynos. Tekturowa tacka, szary papier i bezduszna reklamówka. Żadnej finezji, żadnego jakże obiecującego szelestu pergaminu, a wstążeczkę mogę sobie co najwyżej sama zawiązać we włosach.


Nawet gdybym przymknęła oko na odległość i opakowanie i sama sobie dała urlop od pieczenia, w żadnej cukierni nie dostanę ciasta, które od zeszłej niedzieli w całości, po brzegi, bez skrawka miejsca na konkurencję, absolutnie zawładnęło moim sercem. 
Biszkopt bazyliowy. Bizcocho de albahaca.
Już teraz na dźwięk tego słowa mam ochotę przerwać pisanie i biec do kuchni zrywając po drodze kolejne garści bazylii.


A jak to z miłością bywa - ta spadła  na mnie zupełnie niespodziewanie - bo choć uwielbiam bazylię, zdawało mi się dotychczas, że za biszkoptem aż tak bardzo nie przepadam. Przyznaję, zjadałam od czasu do czasu, ale bez większych emocji, nosząc w sercu głębokie przekonanie, że to ciasto dla dzieci i rekonwalescentów!


Zmieniam zdanie.
Cofam wszystko.
Publicznie zwracam honor biszkoptowi pod jednym zdecydowanym i niepodlegającym żadnym negocjacjom warunkiem - musi być bazyliowy!


Uwielbiam te pozornie naruszające zasady kulinarne rewolucje, przewrotności, eksperymenty, które z czasem stają się powszechnie panującą klasyką.
Brownie z buraków czy cukinii, ciasto czekoladowe z bakłażanem (klik), karmel z solą morską, truskawki z pieprzem...Chyba nikogo już dziś nie dziwią. Klasycznie uwielbiane przez większość.


Kolejnym kandydatem jest biszkopt bazyliowy. Wszystko w nim jest cudowne.
Począwszy od cukru bazyliowego, jaki najpierw trzeba zrobić, po piękny seledynowy kolor i wyjątkowy, niezwykły smak. Jeśli dodacie bitą śmietanę i soczyste, słodkie truskawki (moje moczyły się wcześniej w syropie z dzikiego bzu), otrzymacie najpyszniejsze ciasto, nie tylko na niedzielę.


Piszę to z pełną odpowiedzialnością, mając świadomość, że wcześniej w podobny sposób nie raz zachwycałam się bezami, brownie i wszystkim co kawowe i karmelowe. Wszystkie te rozkosze schodzą na drugi plan.


Biszkopt jest mięciutki, wilgotny, delikatny. Niezwykły kolor zawdzięcza bazylii, która po utarciu z cukrem nabiera cudownego smaku i jest wręcz stworzona do deserów. Jej smak nie dominuje, ale jest idealnie wyczuwalny i wspaniale komponuje się ze smakiem truskawek i bitej śmietany.
Nie bójcie się tego połączenia. Pokochajcie bazylię nie tylko w sałatce caprese i na pizzy. Już sama utarta z cukrem stanowi wyjątkowy przysmak - posypcie nią lody, dodajcie do drinka...


Niedziela ma teraz dla mnie smak biszkoptu bazyliowego.
Nieprędko pójdę po ciastka do cukierni.
A jak smakują Wasze niedziele?
Chodzicie w niedziele po ciastka do cukierni?
Jakie są Waszymi ulubionymi?


BIZCOCHO DE ALBAHACA - BISZKOPT BAZYLIOWY
/na tortownicę o średnicy 20 cm/ 

2 garści listków bazylii
150 g cukru
100 g masła w temperaturze pokojowej
100 g mąki
2 jajka
szczypta soli

bita śmietana
świeże truskawki (zalecam macerowane wcześniej w syropie z dzikiego bzu)


Liście bazylii utrzeć w malakserze z cukrem - powstanie masa przypominająca w konsystencji mokry piasek. Masło utrzeć na puch, dodawać po jednym jajku oraz cukier bazyliowy. Na koniec dosypywać stopniowo przesianą mąkę z odrobiną soli. Gdy masa będzie jednolita, przełożyć ją do wyłożonej papierem do pieczenia formy o średnicy 20 cm i wstawić na 20-25 minut do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni.
Upieczony i lekko przestudzony biszkopt udekorować bitą śmietaną i truskawkami. POEZJA!


* Cytat pochodzi z eseju "Paczuszka z ciastkami w niedzielne przedpołudnie" , z książki Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności, której autorem jest Philippe Delerm. 

** przepis na biszkopt bazyliowy znaleziony na tej stronie - klik  

 

111 komentarzy :

  1. Ulala, coś bardzo orginalnego. Kiedyś robiłam krem bazyliowy do placuszkow. Smakował mi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiosenko! Jestem pewna, że biszkopt bazyliowy smakowałby Ci przynajmniej tak samo, jak krem;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  2. Nieszczególnie lubię niedzielę, sobota to zdecydowanie mój ulubiony dzień. Takie ciasto umiliłoby ją zdecydowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamila! Zdecydowanie - ja też wybieram soboty! Ale ten biszkopt wiele zmienił w moim postrzeganiu niedzieli :)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  3. jak zwykle Aniu, 1.zaintrygowalas mnie przepisem
    2. zaintrygowalas mnie opisem
    3. zaintrygowalas mnie w ogole ;-))
    i za to dziekuje, ze jestes!, choc czy skusze sie na bazyliowy biszkopt? to juz inna bajka ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wianuszku! Gdybym tylko mogła, najchętniej zarumieniłabym się teraz na ... bazyliowo:D DZIĘKUJĘ!
      Ale przejdźmy do biszkoptu - może to zabrzmi, jakbym była szalona - ale zakochani często tracą rozsądek - uważam, że ten biszkopt powinno się piec wręcz "obowiązkowo" (czytaj - z największą przyjemnością). Nie ma tu żadnego ryzyka porażki, rozczarowania - jedynie ryzykujesz uzależnienie - jak ja:D
      Uściski:*

      Usuń
  4. takie smaki niedzieli bardzo mi pasują :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no widzisz, moja niedziela też zielona - koperkowa, jak już ci pisałam, ale tego się nie spodziewałam! jadłam już bazylię w słodkim deserze, więc wiem, że bazylia świetnie się komponuje z owocami, ale taki biszkopt - to istne marzenie! wypróbuję na pewno:) dzięki Aniu za ten przepis i inspirację!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu! Jak miło przeżywać z Tobą zieloną niedzielę;)
      Może Twoja następna będzie bazyliowa?!
      Serdeczności!

      Usuń
    2. Aniu, myślę, że ta bazyliowość dopadnie mnie dużo wcześniej:)

      Usuń
    3. Gosiu! Podskakuje ze szczęścia!!!

      Usuń
  6. można się rozkochać w smaku Twoich niedziel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiejko! Jakże bym chciała rozkochać Was w bazyliowym biszkopcie:*

      Usuń
  7. Od razu mam ochotę rzucić się do pieczenia. Całe szczęście nie mam bazylii, więc moja dieta pozostanie niezagrożona. Do jutra;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anko! Jak do jutra, to nie jest źle - bazyliowy poniedziałek brzmi cudownie! Może też sobie taki sprawię?!
      Pozdrowienia ciepłe:*

      Usuń
  8. Magia!!!!!!!! :))
    I moja ulubiona zieleń....
    W cukierni i w miłości planowanie nie wychodzi na dobre, to jasne jak słońce :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Auroro! Zielony?! A ja byłam przekonana, że czekoladowy:DDD
    Cieszę się, że i co do planowania się zgadzamy:)
    Cmok:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu! To jest dopiero odkrycie. ja wiem, że biszkopt oliwno-winny jest wyśmienity, ale , że z bazylią?! Moje must have na najbliższą niedzielę! Koniecznie! :)

    ps. a dzisiaj piekłam ciastka z płatkami owsianymi i mnóstwem bakalii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczko! To możemy razem upieczemy? Ja będę na pewno piekła;P I poproszę o przepis na ten oliwno-winny, bo nie znam!
      Na ciastka już do Ciebie pędzę!

      Usuń
    2. O! z miłą chęcią! :)
      Biszkopcik jest tutaj-> http://belkoty.blogspot.com/2011/09/i-love-aceite-czyli-sowo-o-oliwie-i.html

      A ciastek już nie będę publikować, bo to podrasowany o duużo bakalii przepis na ciastka owsiane, który już był-> http://belkoty.blogspot.com/2010/12/dziwna-korelacja-czasu-i-linii.html

      buziak

      Usuń
    3. Oczko! Świetnie, to musimy się umówić:)
      Dziękuję za link - zaraz poczytam!
      Pozdrowienia!

      Usuń
  11. bazyliowy biszkopt...mowe mi odjelo na sam jego widok.jestes KUSICIELKA i tyle :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schokolade! Będę w pełni szczęśliwa, jeśli kuszenie okaże się na tyle skuteczne, że go upieczesz:D

      Usuń
  12. Cudowne połączenie, zapisuję do wypróbowania :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę wypróbować - mam w domu bazyliożerców:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu! Koniecznie - bazyliożercy będą Cię nosić na rękach:)

      Usuń
  14. Super! Ja robiłam drożdżowe z kardamonem:) To mi się podoba, może nawet poszaleję i zrobię z miętą, o!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atria! Ależ mnie tą miętą zaintrygowałaś! Właściwie czemu nie?! Jak siebie znam, to miętowy upiekę:)
      Trzymaj się:*

      Usuń
  15. Poproszę o kawałek takiej Poezji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ zdjęcia!!! pożeram wszystko wzrokiem choć biszkoptu, ciasta jako takiego, nie lubię. A może ten bazyliowy bym pokochała? wszystko jest możliwe :) pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja lubię wszystkie niedziele - te planowane i spontaniczne.
    Czasami trudno mi w nich wszystko pomieścić.
    Ciastka w cukierni kupuję baaardzo rzadko.Za to często chodzę do cukierni-kawiarni na ciastka.Mam swoje ulubione , z charakterem i klimatem.
    A jeżeli niedziela z ciastkiem w domu,to z własnym.
    Bazyliowy biszkopt z truskawkami może umilić każdy niedzielny czas - planowany i nie.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber! A ja i tak i nie, ale dobrze, że są niedziele - kolejny dzień, by mieć pretekst do upieczenia i zjedzenia czegoś pysznego:D
      Wiele rzeczy umila mi dni, ale ten biszkopt robi znacznie więcej - uszczęśliwia!
      Pozdrowienia!

      Usuń
  18. opis tak sugestywny, że ciężko będzie nie spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A z krainy mirabelek18 czerwca 2012 09:08

    sliczne kolory,az chce sie ekran polizac;)pewnie tez pyszne;)sprobuje bo bazylie wyhodowalam piekna;)niedziele lubie,bo wtedy sa targi staroci,a ja kocham tam buszowac;)a ciastka?hmm z dziecinstwa utkwila mi kremowka wadowicka..ale dzis bym juz nie dala rady jej spalaszowac;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.! Z wielką chęcią pobuszowałabym z Tobą po targu staroci:)
      A dobrej, świeżej kremówce nigdy nie odmawiam;P

      Usuń
  20. W Korei zachwyca mnie właśnie prześliczne pakowanie, nie tylko ciast zresztą. To dlatego sfotografowałam pudełko z makaronikami i wrzuciłam na FB :-)

    Biszkopt naprawdę niezwykły! Ja czekam cierpliwie, aż mi bazylia odpowiednio urośnie na balkonie. Na razie czochram ją codziennie, żeby zapachniała i wachąm :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bee! Codzienne czochranie bazylii uważam za czynność przyjemniejszą nawet od układania fryzury;D
      Pozdrowienia!

      Usuń
  21. Nie ma to jak niedzielne popołudnie pachnące ciastem.
    Wolę upiec je sama, niż kupić w cukierni.
    Bardzo oryginalny przepis:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konwalie! O tak, niedziela musi pachnieć ciastem - u mnie teraz najchętniej bazyliowym:)

      Usuń
  22. Odpowiedzi
    1. my cookbook! Wygląd to nic w porównaniu ze smakiem!
      Pozdrawiam Cię:)

      Usuń
  23. I ja się lubię rozpływać w twoich słowach jak niedzielne ciasto w małych łapkach :)

    ściskam cieplutko
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika! Niedzielne ciasto w małych łapkach - tak się teraz czuję - rozpływam się od Twoich ciepłych słów:*

      Usuń
  24. Jak zawsze byłam w "Krainie czarów", błądziłam pomiędzy krzewami bazyliowymi i goniłam króliczka... tak się wkręciłam w Twój opis Anno... cudo, istne cudo to Twoje niedzielne ciasto, niby za nią nie przepadasz, a takie pyszności w nią serwujesz?;) ja odkąd mam swój dom, swoją rodzinę, Kocham wszystkie dni spędzone z Nimi i nie planuję żadnego, żyję każdym z dnia na dzień, najpiękniej jak potrafię, żeby nic z żīcia nie stracić...

    jak prawie zawsze, Twoje posty składniają mnie do zadumy, do refleksji, do zadawania sobie pytań,... do szklistych oczu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika! I co ja mam teraz napisać?! Ogromną radość mi sprawiasz swoim komentarzem - bardzo, bardzo dziękuję!
      Macham ciepło:*

      Usuń
  25. Anno Mario,
    Biszkopt Twój, bazyliowy strasznie mnie zaciekawił. Do tego stopnia, że niewykluczone, ze poznam się z panem biszkoptem bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  26. bazylia z truskawkami zawsze jest hitem!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten biszkopt jest niesamowity. Piękny kontrast kolorystyczny (i smakowy) z truskawkami :).

    Niedziela, hmm. W dzieciństwie kojarzyła się właśnie z ciastem na deser, pieczonym zazwyczaj w sobotni wieczór lub popołudnie. Potem - mniej czasu, mniej chęci? - z gotowymi ciastkami kupionymi w sklepie, niezłym sernikiem ze znajomej piekarni. A potem znów wróciło własne pieczenie. Wręcz nie pamiętam, kiedy ostatnio kupiłam coś słodkiego w sklepie. No, chyba że czekoladę ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evitaa! Najbardziej niesamowity jest smak - spróbuj!!!
      A sobotnie popołudnia w moim domu odkąd pamiętam zawsze pachniały ciastem:)
      Serdecznie Cię pozdrawiam!

      Usuń
  28. Odpowiedzi
    1. Małgosiu! To nie ja, ja tylko znalazłam ten cudo przepis;)

      Usuń
  29. "Mokry piasek w odcieniu bazylii" - nic bardziej nie przemówi do mojej wyobraźni!Twoje przepisy są cudowne i zwykle uważałam je za trudne, ale ten biszkopt przełamie chyba moje lęki przed porażką!
    Pozdrawiam srdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źródła Czasu! Witaj:
      Jak mi miło, że przemówiłam do Twojej wyobraźni! Zapewniam, że ten biszkopt to absolutna łatwizna, a smak po prostu niebiański!
      Serdeczności:)

      Usuń
  30. Aniu bardzo zaciekawiłaś mnie tym bazyliowym biszkoptem ....musi smakować niezwykle orzeźwiająco:) ....a z truskawkami tworzyć połączenie doskonałe:) pozdrawiam Cie Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu! Ja chyba do końca nie umiem opisać tego smaku - jest po prostu wyjątkowy! Spróbuj, przekonasz się sama:)
      I ja pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  31. Razu pewnego specjalnei dla mnei pewna Pola-Ewelina upiekla biszkopt by mnei przekonac, ze moze byc to ciasto po ktore siegne z checia - byl naprawde naj-biszkoptem jaki jadlam, boski z solonym maslem, jadenak ja zdania nie cofne, ja siegne po drozdzowe :)) moze po prostu biszkopt jest nei dla wszystkich Aniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buru! Z pewnością nie dla wszystkich:) Nawet nie dla mnie, no chyba, że bazyliowy:D Widzisz Basiu, on smakuje bardziej jak takie wilgotne ciasto ucierane - nazwa biszkopt jest chyba trochę mylący, bo nie ma w sobie nic z tych suchych i mało "wyraźnych" spodów biszkoptowych, za którymi właśnie nie przepadam.
      A drożdżowe ma się rozumieć nadal uwielbiam, choć to "ciacho" skradło moje serce:)
      Uściski:*

      Usuń
  32. ależ tu pysznie u Ciebie:) śliczny masz talerz, ostatnie zdjęcie mnie powaliło, też chcę chociażby taki mały kawałek:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu! Dziękuję:) Na biszkopt zapraszam i obiecuję podać na tym właśnie talerzu;)

      Usuń
  33. Piękny biszkopcik, a kolor cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antenko! A najlepszy z tego wszystkiego jest smak!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  34. Aniu, pięknie wszystko wygląda i na pewno smakuje wyśmienicie :).
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu! Jak miło, że wpadłaś:)
      Dziękuję i przesyłam serdeczności!

      Usuń
  35. Nie przepadam za ciastkami z cukierni, choć czasem się skuszę na lekki torcik serowo-malinowy, gdzie maliny zatopione w lekko przejrzystej galaretce kuszą grupowo :), a Twój dzisiejszy post przypomniał mi jedną z książek,jakie ostatnio czytałam moim dziewczynkom "Cukiernia pod Pierożkiem z Wiśniami", bardzo mi się z Tobą kojarzy, oj bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jo! Ależ mnie zaintrygowałaś - nie czytałam jeszcze. Powiadasz, że warto i że masz takie skojarzenia?! O rany, umieram z ciekawości!!!

      Usuń
  36. Mam bazylię.
    Mam truskawki.
    Może by tak...?

    Buziaki przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maniu! Masz zatem wszystko, a może nawet masz już ten biszkopt przed sobą?!
      I ja serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  37. Witaj. :)

    Wróciłam z gór, gdzie największym szaleństwem było zjedzenie sałatki ze świeżym ananasem. Zajrzałam do Ciebie i już wiem, że zdumienie ma wiele kręgów, niczym tafla jeziora po wrzuceniu kamyczka.Ja byłam na tym najmniejszym kręgu, takim bardzo codziennym. Twoja propozycja jest w tym najszerszym, najbardziej zdumiewającym swoim istnieniem.

    Biszkopt? Bazylia?

    Jeszcze nie robiłam TAKIEGO biszkoptu dla siebie. Kruche tarty, francuskie ciasteczka, pękające od dodatków muffinki były. Ale biszkopt jakoś kojarzył mi się z takim suchym dodatkiem, który wciska się pod krem na każdą okoliczność w Polsce. Jak tort, to biszkoptowy, z przerażająco słodką masą, którą należy zjeść i natychmiast pochwalić, że pyszna. A fuj. ;)

    Ale w połączeniu z bazylią brzmi dużo lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zytko! Sałatka mnie ciekawi, ale jeszcze bardziej góry - gdzie byłaś? Może gdzieś blisko mnie?!
      Wspaniale napisałaś o wrzuconym do wody kamyczku - takich słów się nie zapomina!
      W tym biszkopcie nic nie jest suche, za słodkie, za tłuste - wszystko idealnie się uzupełnia i dla mnie jest uosobieniem ideału:)
      Macham ciepło:*

      Usuń
  38. Aż wstyd przyznać, że pierwszy raz widzę coś takiego! Za to ślinka mi cieknie na samą myśl, bo uwielbiam połączenie bazylii z truskawkami. Wpisuję na obowiązkową listę rzeczy do wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki wstyd?! Żaden wstyd! Wstyd to będzie nie upiec:DDD

      Usuń
  39. Aniu.właśnie tak sobie wyobrażałam to ciasto. wygląda obłędnie!! uściski wysyłam :*
    J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę?! To wspaniale! Bardzo się cieszę i serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  40. Aniu , odkrywasz nieznane lądy kulinarne , piękne na dokładkę
    Zakochałam się w twoim przepisie , bardzo będę się starała żeby sprawdzić na sobie twoje arcydzieło (po prostu tez chcę takie ciasto upiec!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu Kochana! Jak się cieszę! Bardzo! A może razem upieczemy - i tak miałyśmy się umówić:)
      Uściski na dziś, a jutro będzie kolejna odświętna porcja:*

      Usuń
  41. Aniu, piękny ten biszkopt! Jestem pod wrażeniem. :)

    Ja też nie bardzo lubię planować , spontaniczne wypady, spacery czy cokolwiek - najlepsze:)
    Ściskam Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  42. Majano! Cieszę się bardzo, że ta spontaniczność nas łączy! Może więc spontanicznie najdzie Cię ochota, by go upiec?:D
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  43. Wow! Ekstra pomysł z włączeniem bazylii do ciasta! Dzięki temu całe zestawienie kolorów deseru jest wprost zabójcze! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. k_ruk! Witaj:)
      Cieszę się, że biszkopt bazyliowy Ci się spodobał - teraz namawiam do upieczenia!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  44. cóż za pomysł! wygląda obłędnie, więc jak dopiero musi smakować :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Kochana, zrobiłam to cudo! Przepyszne!!!!!
    Niedługo podzielę się fotkami i pokażę jak inspiruje Kucharnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdaleno! Hurraaaa! Wspaniale, bardzo się cieszę i czekam na zdjęcia:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  46. [Tu miał być komentarz, ale go zjadłam razem z językiem, całym Twoim blogiem, a tym wpisem w szczególności]
    I chcę jeszcze! Jesteś niemożliwa!

    OdpowiedzUsuń
  47. Aniu, dla mnie niedziele to rodzaj zawieszenia pomiędzy...jeszcze nie poniedziałkiem ;)
    Działa to na mnie lekko apatycznie :)
    Bazyliowa opowieść piękna, ciasto wygląda wspaniale, jak przekonam dzieciaki, że to nie szpinak to spróbuję zrobić :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anito! Zawieszenie - świetnie to nazwałaś! Wiesz, ja też często tak odbieram niedziele.
      I koniecznie przekonaj dzieciaki do bazylii:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  48. Jak zawsze coś oryginalnego i niespotykanego.. Cudowny ten Twój biszkopt!

    OdpowiedzUsuń
  49. nie no... na to bym nigdy nie wpadła aby do biszkoptu dodać bazylię... hmmm podoba mi się to :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagienko! Witaj:) Połączenie to jest stworzone do tego, by je uwielbiać!
      Pozdrawiam Cię:)

      Usuń
  50. Mnie również brakuje cukierni, która byłaby tworzona z pasją. Może właśnie dlatego ograniczam się do chodzenia do nich. No i zdecydowanie bardziej wolę tworzyć swoje ciasteczka :) Odważne połączenie :) Będę tutaj zaglądać! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata! Witaj - miło Cię gościć:)
      Domowe wypieki nie mają sobie równych!

      Usuń
  51. Nieziemskie! Ależ z Ciebie kombinatorka. Bardzo mi się podobają takie nietypowe połączenia. Będę wpadać do Ciebie chętnie po inspiracje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga! Kombinatorką jest autorka przepisu, ja cieszę się, że go odnalazłam, bo jest wyjątkowy:)
      Oczywiście zapraszam - będzie mi bardzo miło:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  52. Zgadzam się z Agą - nieziemskie! Pomysł jest wprost genialny i nie mogę się już doczekać, żeby go wypróbować. Dziękuję za tę wspaniałą inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu! Będzie mi ogromnie miło, jeśli zdecydujesz się upiec;)
      Czekam na wieści i pozdrawiam!

      Usuń
  53. Dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia...Mam ważnego gościa w tym tygodniu i chciałam czymś zaskoczyć. Dziękuję, bo już wiem czym! Piękne zdjęcia...Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo! Ogromnie mi miło to czytać! Dziękuję:)
      Jestem pewna, że ważnego Gościa zaskoczysz - ciasto jest naprawdę wspaniałe!
      Pozdrowienia:)

      Usuń
  54. Jest genialny, polecam każdemu :) Kiedyś piekłam sernik bazyliowy, ale ten biszkopt podbił moje serce. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)