Strony

piątek, 7 lutego 2014

Afrodyzjaki. Hibiskus i czekolada. Trufle w hibiskusowym pudrze.



Uczucie.
Rozkwita jak najpiękniejszy kwiat.
Kusi i zniewala.
Bukiety kwiatów jak splecione wstążką uczucia.
Dziękuję.
Przepraszam.
Kocham.
Czasem trudno wyrazić słowami.
Mowa kwiatów.
Pachnący język.
Czy dobrze go znasz?
Czy wiesz, jak przekazać tą najważniejszą wiadomość?


Lekcja 1.
Znajdź tą właściwą osobę.
Lekcja 2.
Wybierz odpowiedni kwiat.
Lekcja 3.
Połącz lekcję 1 i 2 i dodaj do tego nadzieję, że Twoje intencje zostaną właściwie odczytane.


O nie! To nie takie proste.
O ile dość łatwo znaleźć odpowiedni kwiat, o tyle odszukanie właściwej osoby, tej jednej - jedynej, jest znacznie trudniejsze.
I w tym nie pomogę.
Nie ma na to przepisu.
Mogę jednak podpowiedzieć jakim kwiatem wyrazić wszystkie "och" i "ach", zachwycić, uwieść, podbić serce.


Hibiskus.
Już sama jego nazwa brzmi jak miłosne zaklęcie.
Piękny, rozłożysty kielich.
Płatki jak zwiewne fałdy hiszpańskiej spódnicy.
Wyjątkowy.
Kwitnie tylko jeden dzień.


Świeży wepnij we włosy - symbolizuje wierność. 
Suszony zachowaj na specjalną okazję. Pamiętaj, by mieć także zapas dobrej czekolady.
To jeden z najsilniejszych afrodyzjaków.
Potrzebna jeszcze będzie odrobina kuchennej magii. Połączy czekoladę z hibiskusem tworząc niezwykle ekscytujący duet. Jego moc  niesie z sobą dreszcz prawdziwej rozkoszy.  


Hibiskusowe trufle.
Owinięte hibiskusowym pudrem mają w sobie coś magicznego, wyjątkowego.
Nie można się im oprzeć.
I właśnie o to chodzi - o pokusę, która nabierze smaku rozkoszy.
Kto z nas nie odczuł jak pęka pancerz obronny na widok pudełka czekoladek? :)


Pomysł na trufle hibiskusowe miałam w głowie od dawna, ale jakoś się nie składało. Powrócił po grudniowych warsztatach z Jadalnych Prezentów, podczas których robiłyśmy pyszny syrop hibiskusowy. Początkowo planowałam oblać je czekoladą, ale tym razem powróciło wspomnienie różanego cukru pudru, który kiedyś robiłam i który absolutnie mnie oczarował. Pomyślałam, że hibiskusowy puder doda truflom tajemniczości i magii, kolor będzie intrygował, a smak zaskoczy i będzie doskonałym wprowadzeniem do tego co czeka dalej. A co czeka? O tym musicie przekonać się już sami. 

Jakież rozkosze kryją się dalej – wie tylko język,
ale nie potrafi tego opowiedzieć. *


TRUFLE HIBISKUSOWE W HIBISKUSOWYM PUDRZE

Smakują wspaniale. Kwiatowo-kwaskowata nuta hibiskusa cudownie przełamuje czekoladowy smak, zaskakuje i orzeźwia. Zdecydowanie do zakochania się! 
Z podanych ilości wychodzi ok. 20 sztuk.

180 g gorzkiej czekolady dobrej jakości min 70%
90 ml śmietany kremówki 30%
1-2 łyżki nalewki (użyłam malinowej) 
2 kopiaste łyżki suszonych kwiatów hibiskusa

Na hibiskusowy cukier puder
1 łyżka suszonych kwiatów hibiskusa
ok. 2/3 szklanki cukru pudru



Kremówkę przelać do rondelka, wsypać suszony hibiskus i wstawić na mały ogień. Gdy zacznie wrzeć, wyłączyć, nakryć i odstawić na ok. 1 godz., aby kremówka przeszła zapachem hibiskusa. 
Czekoladę połamać na kawałki i zacząć topić w kąpieli wodnej. Kremówkę z hibiskusem przecedzić i dodać ją do topiącej się czekolady. Wlać nalewkę i wymieszać całość, aż składniki się połączą, a czekolada całkowicie roztopi. Odstawić do wystudzenia, a następnie wstawić do lodówki do momentu aż stwardnieje na tyle, by formować z niej trufle. 


Gdy masa czekoladowa zastyga, przygotować hibiskusowy cukier puder. Suszony hibiskus i cukier puder przełożyć do malaksera albo młynka do kawy i zmielić całość do uzyskania drobniutkiego pudru. W zależności od upodobań smakowych można dodać więcej hibiskusa lub cukru. W tak przygotowanym pudrze obtaczać trufle. Zapakować i podarować bliskiej osobie. 

* cytat z książki Isabel Allende Afrodyta


Jeśli macie ochotę na więcej afrodyzjaków, zapraszam na walentynkowe spotkanie w pięknej kuchni.

Chcecie wiedzieć od czego zacząć i jak najsmaczniej dotrzeć do krainy rozkoszy?

Co połączyć, jak zamieszać i z czym podać, aby efekt zaspokoił najbardziej

wymagające podniebienia, podbił serce ukochanej osoby i stopił wszelkie lody?



Zioła, owoce, warzywa, desery, miłosne napoje – jak ich użyć, by ich moc zamienić w rozkoszne chwile we dwoje?

Jaka jest recepta na prawdziwie pikantną ucztę?



Bakłażan, bazylia, cynamon, chilli, czekolada, czosnek, granaty,

kardamon, imbir, rozmaryn, ryż, szafran
- to wszystko i jeszcze więcej będzie tematem walentynkowych warsztatów,
na które zapraszamy pary,
ale także „połówki”, które zdobyte umiejętności wykorzystają w stosownym czasie.
Będzie gorąco, pikantnie, rozkosznie.

Zastanawiacie się, jak spędzić walentynkowe chwile we dwoje – zacznijcie od Pracowni Manualnej.



Kilka godzin smakowania afrodyzjaków to z pewnością najlepszy pomysł

na walentynkowy prezent dla ukochanej osoby! 
 


niedziela, 2 lutego 2014

Antoś, marzenia i prośba.

Marzenia...
Kto ich nie ma?
Mam je ja, i masz je Ty.

Gdy byłam mała marzyłam, by zostać żoną kosmonauty.
Potem bardzo chciałam nauczyć się płynnie angielskiego.
Zdać na studia. 
Zakochać się od pierwszego wejrzenia.
Wrócić jak najszybciej zza wielkiej wody do mojej Miłości, tej od pierwszego wejrzenia.
Marzyłam, by w dniu naszego ślubu kucharz pamiętał o moich wskazówkach, a nuty Madredeus brzmiały równie pięknie, jak wówczas gdy....
Gdy spełniły się te wszystkie marzenia, zaczęło kiełkować kolejne.
Najpierw było myślą.
Później dojrzewało i rosło, jak ziarenko. Pod sercem. 
Przyniosło z sobą setki marzeń i równie wiele obaw, które szczęśliwie Go nie dosięgły. 
Dziś ma prawie 11 lat i marzy, by zostać konstruktorem w fabryce LEGO. 

*  *  *

Nie wiem o czym marzyli Rodzice Antosia, gdy byli jeszcze dziećmi, ale znam dokładnie ich marzenia teraz, gdy od dwóch lat codziennie ich myśli biegną wyłącznie w jedną stronę.
Wiem, jak wiele poświęcili i jak wiele są w stanie oddać dla swojego Synka. 
Podziwiam ich. 
Za siłę, wiarę, uśmiech, cierpliwość, nadzieję i za to wszystko czego pewnie nigdy nie zrozumie ktoś, 
kto nie dostał od życia tak trudnego wyzwania. 


A Antoś?
Kto wie o czym marzy?
Czy kiedyś będzie w stanie opowiedzieć o swoich marzeniach Rodzicom? 
Wiem, że Oni marzą o tym najbardziej na świecie.


Jestem ciocią Antosia. 
Jedną z tych wielu osób, która otacza Go niezliczoną ilością ciepłych słów i morzem miłości. 
To jednak nie wystarczy. 
Potrzeba znacznie więcej, by choć maleńka część marzenia o zdrowiu Antosia stała się możliwa. 

Jeśli jest wśród Was ktoś, kto zechce pomóc zrealizować to marzenie, bardzo dziękuję! 
Marzenia są przecież po to, by je spełniać...