Strony

wtorek, 27 kwietnia 2010

CHŁODNIK, CZYLI KONIEC WYCZEKIWANIA NA ULUBIONE SMAKI


W sobotę dostałam prezent, właściwie bukiet, a nawet dwa. Bez kwiatów. Z mnóstwem liści. W soczystych kolorach zieleni i ciemnej purpury. Długo oczekiwany. Witany owacjami. I od razu posiekany, ugotowany i mocno schłodzony. Botwinka! Letnie wspomnienie chłodnika z botwinki, popijanego na tarasie w upalne dni, powracało do mnie niemal codziennie wraz z oczekiwaniem na upragnioną wiosnę. I są! Wiosna rozkwita, pachnie i jest coraz piękniejsza. Ostatnia porcja chłodnika trafi za chwilę na nasze talerze! I kto mi powie, że marzenia się nie spełniają?:) 
Pierwszy raz przygotowałam chłodnik rok temu. Zrobiłam to intuicyjnie, nie korzystając z żadnych wskazówek - smak spełnił moje (i nie tylko) oczekiwania i odtąd właśnie w taki sposób powstaje nasz chłodnik. Zapraszam do stołu!

SKŁADNIKI
2 pęczki botwinki
1/2 l kefiru/kwaśnego mleka
4-5 ogórków kiszonych średniej wielkości
4-5 ząbków czosnku
1,5 -2 l wody/bulionu warzywnego 
1 duży pęczek koperku 
2-3 łyżeczki soku z cytryny
sól, pieprz do smaku
jajka ugotowane na twardo

Botwinkę umyć i drobno posiekać - liście, łodyżki i bulwy. Zalać bulionem lub wodą ( w tym wypadku doprawić solą i pieprzem) i gotować do miękkości. Pod koniec gotowania dodać przeciśnięte przez praskę 3 ząbki czosnku (dodaję pod koniec, by smak czosnku się nie wygotował). Gotować jeszcze ok. 2 minut i wyłączyć. Ja na tym etapie lekko miksuję zupę blenderem ("żyrafą") - lubimy bardzo popijać chłodnik z kubeczków, a mniejsze kawałki znacznie to ułatwiają. Gdy nieco przestygnie, dodać drobno posiekany koperek oraz ogórki kiszone starte na tarce o grubych oczkach (te składniki celowo dodaję po zakończeniu gotowania, aby zachować ich intensywny smak i aromat). Odstawić na noc. Następnego dnia dodać kefir lub kwaśne mleko oraz pozostałe dwa ząbki czosnku. Jeśli to konieczne, doprawić jeszcze do smaku sokiem z cytryny. Podawać schłodzony dodatkiem jajka na tardo, lub po prosu popijać z kubeczka. Smacznego! 

6 komentarzy :

  1. cudna miseczka w kropy.. poszukuję ostatnio takich kubeczków. i nic.

    ale ja o zupie chciałam.. o buraczkach, które lubię bardzo. ostatnio wyjadałam ze słoiczka.. takie bez dodatków. wielką miałam ochotę.

    przyjemne jest to wyczekiwanie na ulubione smaki. później cieszą bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja już drugi tydzień przymierzam się do zrobienia takiego chłodnika :) podoba mi się ten Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy na blogach pojawia się świeża botwinka, czy szpinak to znak ,że nadeszła wiosna. Twoja wersja chłodnika do spróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm chłodnik mmmmm rozmarzam się i co do smaku i co do pogody w jaką je się taki przysmak :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie się prezentuje! Ja zrobiłam barszczyk z botwinki w sobotę. Też z jajkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za oknem coraz cieplej, zielono, kolorowo:) Pogoda w sam raz na "wyczekiwane chłodniki"
    A ten z botwinki - mój ulubionu:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)