Strony

środa, 16 czerwca 2010

STRAWBERRY FIELDS FOREVER

"Więc choć, zabiorę Cię na pola truskawkowe, gdzie wszystko jest bajką  i niczym nie trzeba się przejmować! " *


Wam też się pewnie zdarzają. Przychodzą nagle. Oczywiście niezapowiedziane. I jeszcze przyjaźnią się z chmurami. Zasłaniają słońce. Odbierają uśmiech. W swej okrutności posuwają się do najgorszego - kradną kolory! I nagle wszystko wokół robi się szare, smutne i do niczego!  Złe dni. Gorsze chwile. Kiepskie nastroje. 
Dziś ich celem jestem ja. Wpadły nie wiadomo skąd. Poprzestawiały  wszystko i wszystkich dokoła. Igrają z nerwami. Chcą bym mówiła podniesionym głosem. Ba! Krzyczała! I  tupała! I miała o wszystko pretensje! A one sobie to wszystko zbiorą razem i ulepią ze mnie wstrętną i wściekłą osóbkę!  

Ale ja się nie dam! Nie będzie im łatwo! Mam swoje sposoby i zamierzam ich użyć! Jakie pytacie? Oczywiście te kuchenne! Na każdy zły nastrój, kiepski dzień czy gorszą chwilę najlepszym polem walki jest kuchnia. Tam moi wrogie nie mają szans. Bo czy można się złościć wybierając z kobiałki najdorodniejsze truskawki? Zagniatając cudownie maślane kruche ciasto? Ubijając słodką śmietanę? Układając na kremie truskawkowe pole? 
Ha! Zniknęły! Poddały się bez walki! I dobrze im tak! 
Teraz z radością i uśmiechem odkroję sobie największy kawałek i będę celebrować to najsmaczniejsze zwycięstwo! 
A Wy jak sobie z nimi dajecie radę? Jakie macie sposoby? 


TARTA TRUSKAWKOWA STRAWBERRY FIELDS FOREVER**

SKŁADNIKI

Na kruche ciasto
300 g mąki (użyłam krupczatki)
150 g masła
100 g drobnego cukru
1 jajko
Na krem 
250 g serka mascarpone
200 g śmietanki kremówki
80 g cukru pudru
200 g truskawek
2 łyżki wody różanej
2-3 łyżki soku z cytryny
kilka listków świeżej mięty

Wszystkie składniki na ciasto dokładnie zagnieść i schładzać w lodówce ok. 30 minut. 
Śmietanę ubić na sztywno, delikatnie połączyć z serkiem mascarpone, cukrem, wodą różaną i sokiem z cytryny (ilość wody różanej lub soku z cytryny można zmniejszyć lub zwiększyć, to zależy od Waszych preferencji smakowych). 
Piekarnik rozgrzać do ok. 180 stopni. Schłodzone ciasto rozwałkować i przełożyć do formy na tartę, ja użyłam podłużnej (można ją zastąpić dużą keksówką). Wstawić do piekarnika i piec ok. 15-20 minut, aż ładnie zbrązowieje. Wyjąć i wystudzić. 
Gotowy krem rozprowadzić na wystudzonym spodzie. Na wierzchu ułożyć truskawki. Ozdobić listkami mięty. Schłodzać w lodówce przez kilka godzin. 
I jeść - cudownie poprawia nastrój!
Dzięki użyciu mąki krupczatki tarta jest niezwykle krucha. Aromat wody różanej wspaniale otula smak truskawek, a dodatek cytryny i mięty przynosi  cudowną rześkość. Najlepiej smakuje mocno schłodzona!
*Beata Pawlikowska, tłumaczenie fragmentu piosenki The Beatles Strawberry Fields Forever

** inspiracją był przepis Usagi, spód wykonałam zgodnie z jej przepisem, ale mąkę zwykłą zastąpiłam krupczatką. Do wykonania kremu także wprowadziłam swoje zmiany. 

*** Ten przepis to moja propozycja do akcji Olgi Smile Sezon truskawkowy 

24 komentarze :

  1. Ha! Mam tak samo jak Ty.. Słabszy dzień, podły nastrój, wrażenie, że wszystko się sypie?? Idę do kuchni i zaczynam piec.. Zazwyczaj hurtowo: wyrabiam drożdżowe (chyba nic mnie tak nie relaksuje jak jego długie i dokładne wyrabianie), a gdy rośnie zabieram się za inne ciasto. Gdy to się piecze, korzystając z chwili czasu, szykuję muffinki;)) Pieczenie mnie uspakaja, napawa optymizmem..
    A ta tarta..taka kolorowa, na sam jej widok ciśnie mi się uśmiech na usta:)) Nie ma jak to dobry 'humoropoprawiacz':)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, robie podobny krem do Twojego i czasami sie warzy, co mnie denerwuje, bo marnotrawstwa nie lubie bardzo. Skorzystam wiec z Twojego przepisu, zapewne jest mniej kaprysny. Usmiechow zycze, wbrew nastrojom, anna

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, tarta jest wspaniałym lekarstwem na smutki i smuteczki, kłopoty, problemy.
    Ja mam tak samo - problem, zakasuję rękawy i...utrapienie idzie precz.
    A Twoja kolorowa tarta wystarczy mi na cały dzień! Już mi jest kolorowo-truskawkowo!
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczne to Twoje truskawkowe pole :)
    Ja ze swoimi nastrojami walczę od wczoraj - najpierw był chillifigowiec i pomógł, troszeczkę :) a dziś od rana robiłam makaron, to mnie najbardziej kręci, wycisza i uspokaja.
    A jak masz ochotę się pobawić troszkę ze mną - mini konkurs ogłosiłam w komentarzach pod figowcem :) Dobrych wróżek nastrojowych Ci życzę i lepszego popołudnia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od takich kolorów wszystkie, nawet najczarniejsze chmury rozmywają się w oka mgnieniu :) Truskawki to jednak niezawodny poprawiacz nastroju, a tarta mmmm... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, strawberry fields forever. Ja zawsze słucham Stinga, to tak a'propos 'fields' i złych humorów. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże, jak ja zjadłam bym teraz takie ciacho.Zdjęcia cudowne,tarta obłędna.Pomarzyć dobra rzecz.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Złe humory = książka, muzyka i gotowanie/pieczenie. A najlepiej wszystko na raz. Lubię z słuchawkami w uszach czekać, aż wyrośnie mi ciasto, a w międzyczasie jeszcze doczytać brakujących kilka rozdziałów książki...
    Fajna tarta, chociaż do słodkich jakoś nie mogę się przekonać...

    OdpowiedzUsuń
  9. piękne kolory, wszystko to wygląda mega smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacyjnie Ci wyszła. Tak pięknej tarty dawno nie widziałam. A wiesz co u mnie w zamrażarce czeka na dobre światło do obfocenia?
    Semifreddo :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. cudne te kolory u Ciebie! a i tarta taka smakowita i niesamowicie kusząca!

    OdpowiedzUsuń
  12. wiesz, lubię Twoje słowa i obrazki. są ciepłe i ładne.
    a ja.. cóż. też wyganiam smutki w kuchni. piekąc ciasteczka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Smutki czasami się przydają bo powstają wtedy arcydzieła kuchenne, choćby takie jak Twoja tarta. Z wielką przyjemnością na nią patrzę, jeszcze żebym mogła choć kawałeczek skosztować. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. hej, mam nadzieję, że tarta odniosła zamierzony skutek i jesteś już w lepszym nastroju; uśmiechu życzę!

    tarta piękna, aż mi ślinka cieknie... :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta tarta na pewno musiała wszystko i wszystkich rozchmyrzyć, Ciebie na czele:) Jest wyjątkowej urody.
    Ja w takich momentach przeważnie wymyślam i piekę chleb, a gdy on rośnie przeglądam książki kucharskie szukając inspiracji i z nikim nie rozmawiam.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaciekawiła mnie mąka krupczatka w cieście. I - och po prostu załuję, że nie mogę sie wprosić na tartę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Idealna broń na chandrę! mam już przepis na niedzielne łakocie :) Pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochani! Nawet gdyby tarta nie zadziałała to taka dawka miłych i serdecznych słów z Waszej strony absolutnie podziałała i działa nadal! Bardzo Wam dziękuję! Melduję, że się uśmiecham od ucha do ucha, nie tupię nóżką i całkiem miła ze mnie osóbka:)
    Uściski dla wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze ten dodatek wody różanej do kremu! To musi być pyszne. Nie dziwię się, że wszystkie złe nastroje uciekły. A ja, no cóż też w takich chwilach wędruję do kuchni...

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem dlaczego, ale kiedy tylko widzę truskawki na twarzy pojawia mi się uśmiech. Mają tak cudowną barwę. I chyba wszystkim kojarzą się z dzieciństwem, latem i błogim lenistwem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ależ ta tarta jest piękna!!! Nie daj się! Walcz dzielnie z czarnymi nastrojami, złymi humorami, choćby truskawkami :) (ależ mi się zrymowało). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Sposoby?
    Zamykam się w sobie.
    Słucham muzyki.
    Albo krzyczę.
    ...

    Takie truskawkowe pole cudnie byłoby ułożyć.
    Szkoda, że to nie weekend.
    Że nie mogę wyładować się w kuchni.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Aniu, z taka przecudna tarta nie straszne bylyby mi gorsze dni. I oczywiscie zadne zle humory by mnie nie dopadly gdybym tylko mogla zanurzyc widelczyk w takich pysznosciach :)) Tarta wyglada doskonale. I ma taki piekny ksztalt. Jestem zachwycona! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)