Strony

czwartek, 19 sierpnia 2010

7 powodów, dla których uwielbiam ...


... empanadillas: 

1. Zakochałam się w nich podczas naszej pierwszej wizyty w Hiszpanii. Oprócz wymyślnych tapas, sangrii, wina i oliwek, były najczęściej zamawianą przez nas potrawą. Przywodzą na myśl wiele wspaniałych wspomnień z tamtej podróży. 


2. Przepis na nie znalazłam w książce, której współautorem jest genialny tłumacz mojej ulubionej literatury latynoamerykańskiej, Carlos Marrodan Casas.

3. Przygotowuje się je w kilku etapach, a to bardzo mi odpowiada. Lubię krok po kroku, bez zbędnego pośpiechu, zbliżać się do upragnionego finału, bo to cudownie wyostrza apetyt. 

4. Wyrabianie ciasta, elastycznego jak ciastolina, jest niebywale kojące, cudownie ogrzewa dłonie i towarzyszą mu unoszące się wokół delikatne opary białego wina. Poezja! 


5. Są bezkonfliktowe. Ich przygotowanie jest proste i nie wymaga wielkiej wprawy. Na żadnym etapie nie czyhają trudności, które przy wielu innych potrawach potrafią czasami wywołać stan alarmowy.

6. Podstawowe składniki są łatwe do zdobycia o każdej porze roku, dzięki czemu możemy je przygotowywać kiedy tylko mamy ochotę, a zapewniam Was, że będziecie ją mieli nie jeden raz. 

7. Są uniwersalne. Świetnie smakują na ciepło, jak i na zimno. Mogą być podane w formie przystawki, obiadu (koniecznie z soczystą sałatką), kolacji lub jako przekąska na piknik. Nadzienie można dowolnie komponować, a nawet podawać w wersji na słodko, jak to się robi w m.in. w Chile i Argentynie.



Mam nadzieję, że te powody choć część z Was przekonają do przygotowania empanadillas, czyli smażonych pierogów. 
Najbardziej popularne są w Hiszpanii, Argentynie, Chile i Urugwaju. Większe wersje znane pod nazwą calzone należą już do tradycji kuchni włoskiej.  Prawdziwe empanadillas wielkością przypominają nasze pierogi, różnica polega na tym, że nigdy się ich nie gotuje, ale smaży lub piecze na blasze. 


Pochodzenie empanadillas nie do końca jest jasne. Spór toczy się między Argentyńczykami a  Urugwajczykami. Panamczycy są mocno przekonani, że to od nich pierogi trafiły do pozostałej części Ameryki Południowej. Meksykanie uznają empanadas za część swojej historii i tradycji, a  Hiszpanie są jednogłośni co do tego, że do Ameryki wywędrowały z Galicji. *
Przyznam, że bez względu na to skąd pochodzą, dla mnie liczy się to, iż bez problemu mogę je robić w domu. Niech Was nie przerazi dodatek smalcu i fakt smażenia na oleju - przecież nie używamy ich nagminnie, a same empanadillas nie opływają tłuszczem i wcale nie są ciężkostrawne. Polecam!


EMPANADILLAS Z TUŃCZYKIEM
/na 20 sztuk/ 

CIASTO
300 g mąki
25 g masła
25 g smalcu
100 ml białego wytrawnego wina
100 ml wody
1 łyżeczka soli


Wodę z winem podgrzać  w rondelku. Dodać masło i smalec, rozpuścić, ale nie doprowadzić do wrzenia. Zdjąć z ognia i dosypać mąkę z solą. Wymieszać i odstawić na parę minut (masa jest gorąca i musi lekko wystygnąć, aby dało się ją wyrabiać rękami). 
Wyrabiać ok. 5 minut do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta (przypomina ciastolinę).  Gotowe ciasto uformować w kulę, nakryć ściereczką i odstawić na 2 godziny. 


NADZIENIE
1 cebula
1 puszka tuńczyka w zalewie własnej
125 g koncentratu pomidorowego
1 jajko ugotowane na twardo
1 łyżka oliwy
1/2 świeżej czerwonej papryki (nie dodałam)
1 łyżka siekanej natki pietruszki
ząbek czosnku
sól, pieprz do smaku

olej do smażenia



Jajko ugotować na twardo. Oliwę rozgrzać na patelni i wrzucić na nią posiekaną drobno cebulę, następnie paprykę, a po ok. 5 minutach koncentrat pomidorowy i osączonego z zalewy tuńczyka. Zamieszać i dusić pod przykryciem przez kolejne 5 minut. Dodać posiekane drobno jajko, pietruszkę, czosnek, sól i pieprz. Ponownie dokładnie wymieszać, zdjąć z ognia i odstawić. 
Ciasto rozwałkować na posypanej mąką stolnicy (nie powinno być zbyt cienkie). Wycinać koła o średnicy ok. 10 cm. Napełniać kopiastą łyżeczką farszu i zlepiać jak pierogi. 
Na głębokiej patelni rozgrzać olej i smażyć empanadillas z obu stron na złoty kolor. Osuszać na papierowym ręczniku i podawać. 


"Na patio kazałam postawić gliniany piec i obie z Cataliną wzięłyśmy się za pieczenie empanad. Mąka pszenna była kosztowna, ale nauczyłyśmy się je przyrządzać z kukurydzianej. Kiedy wyjmowałyśmy je z pieca, jeszcze nie zdążyły ostygnąć, a ich zapach rozchodził się po całej dzielnicy, przyciągając tłumy. Zawsze zostawiałyśmy kilka dla dziadków i innych nieboraków żyjących tylko dzięki ludzkiej dobroczynności. Ów intensywny aromat mięsa, smażonej cebuli, kminku i pieczonego ciasta tak wniknął mi w skórę, że nadal się za mną snuje. 
Umrę, pachnąc empanadą". 

(Isabel Allende INES, PANI MEJ DUSZY, wyd. Muza, tłumaczenie M. Jordan)

* korzystałam z informacji na portalu rp.pl

**przepis pochodzi z książki KUCHNIA HISZPAŃSKA, wydawnictwo TENTEN

34 komentarze :

  1. z pikantnym nadzieniem...pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To fakt, to bardzo sympatyczne danie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapewne gdybym ich spróbowała, sama polubiłabym je bardzo, bardzo. Wyglądają ogromnie smakowicie!

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Anno, to też moje ulubione tapas!
    Podobno najlepsze są w krajach latynoamerykańskich i nikt nie jest w stanie dobrze ich odtworzyć- to opinia ,tubylców'. Osobiście nic sobie z tego nie robię i od czasu do czasu działam...
    Jestem przekonana,że to co widzę u Ciebie może konkurować z oryginałami.
    Pysznie wyglądają!
    Czyżbyś była w H.? Ja też jesienią się tam udaję...
    Całus!

    OdpowiedzUsuń
  5. Paula! Pincake! Dziękuje za wizytę i pozdrawiam:)

    Zaytoon! Jestem pewna, że zyskałyby w Tobie kolejnego ulubieńca:) Pozdrowienia!

    Amber! Też o tym słyszałam i ogromnie bym chciała spróbować tych oryginalnych np. z Chile. Nie, nie byłam w H. - zazdroszczę, że tam wyruszasz - szczęściara! Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Też je uwielbiam. Zjadłabym z tuzin. Co najmniej :)
    Zdjęcia jak zwykle wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja tak długo szukałam przepisu na ciasto na empanadillas. Widziałam je kiedys w progarmie "kuchnia jak życie" na Kuchnia tv! Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nabrałam strasznej chęci, żeby je zrobić! Dzięki za przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  9. chciałabym posiadać umiejętność takiego uroczego lepienia pierogów ;) Nigdy nie umiałam zawijać w ten sposób :/ Ale Twoje wyglądają bardzo profesjonalnie.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy to takie pieczone pierożki jakby? Wyglądają wyśmienicie.

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja poproszę kilka, wyglądają bardzo apetycznie- a przepis na pewno wykorzystam.
    Zazdroszczę domownikom:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Usagi! No to musimy się spotkać przy talerzu pełnym empanadillas - zrobimy z podwójnej porcji, to powinno nam starczyć:)) Pozdrawiam!

    Kasiu! Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że spełnią oczekiwania! Pozdrowienia!

    Grażyno! Dziękuję za wizytę i pozdrawiam!

    milk_chocolate! Dziękuję - to wcale nie jest trudne, znacznie trudniej to opisać i wyjaśnić na blogu... Pozdrawiam!

    Maniu! Tak, empanadillas mogą być pieczone lub smażone, moje są akurat smażone. Pozdrawiam!

    LidKo! Nawet więcej niż kilka dla Ciebie ulepię! Pozdarwiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Oooo taaak, to jest coś dla mnie:) Ciekawa jestem czy wyszlyby takie z mąki bezglutenowej...:)

    OdpowiedzUsuń
  14. zupełnie obce mi danie. a wygląda niezwykle zachęcająco. muszę koniecznie i ja spróbować coś takiego wyczarować;)

    OdpowiedzUsuń
  15. każdy powód jest dobry.. a gdy jest ich 7, to już naprawdę trzeba zrobic te pierożki..:-)
    moja Babcia nigdy nie gotowała pierogów, tylko zawsze je smażyła. smak pewnie podobny..

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zwykle u Ciebie, dostałam mnóstwo ciekawostek, wspaniałych zdjęć i mam wrażenie, że nawet zapach twoich empanadillas się przyplątał do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To ja spróbuję upiec! Po wakacyjnej rozpuście nie mam odwagi jeść smażonych, ale przepis sobie ściągnęłam i będzie na póżniej.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jul! Witaj, przyznaję, że nie mam pojęcia - zupełnie w tej kwestii nie mam doświadczenia. Intuicja podpowiada mi, że tak... Pozdrawiam:)

    Panno Malwinno! Zatem zachęcam gorąco - są pyszne! Polubisz ich smak:) Pozdrowienia!

    Asiejo! A to niesamowite - musiały być pyszne te Babcine pierogi! Uściski:)

    Paulino! Dziękuję:) Mam nadzieję, że zapach zachęcił do spróbowania;) Serdeczności!

    Wielgasiu! Z pewnością i pieczona wersja Cię nie zawiedzie! Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wyglądają cudownie i aż pachną przez monitor :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Az zglodnialam na sam ich widok:)
    Slicznie zjecia;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie dość, że zapowiadają się pysznie, to jeszcze ten artystycznie zlepiony brzeg! Zgłodniałam od patrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmmm jestem własnie na etapie wymyślania co dzieciom do śniadaniówek wrzucać od wrzesnia. Myślę, że to byłby dobry pomysł, ale... ani ja ani dzieci nei przepadają za tuńczykiem. Vzy mogłabym Cię namówić, jako uzupełnienie postu, na przetestowanie i podanie przepisów na inne nadzienia? Właśnie takie z mięsem (chyba najbardziej klasyczne), może jakieś warzywne? Ogromnie mnie zaintrygowałaś, ale sama nie spróbuję z "nieznanego" źródła, a jak Ty zrobisz i opiszesz na blogu, to jak zawsze będzie super :)
    A gdyby miały być pieczone to w jakiej temperaturze? czym smarowane itepe?
    Serdeczności zasyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mnie najbardziej przekonałby jeden kęs takiego pięknisia :)

    OdpowiedzUsuń
  24. wyglądają bardzo apetycznie, przekonałaś mnie tymi siedmioma punktami :)
    przepis zachowuję. myślisz, że jako farsz można dać tradycyjne nadzienie do pierogów, czyli kapustę z grzybami? dla mnie byłoby to połączenie idealne

    OdpowiedzUsuń
  25. naprawdę nic dziwnego, że je uwielbiasz. po pierwsze: wyglądają ślicznie. i jeszcze ten warkocz na brzegu... urocze.
    po drugie: po analizie przepisu, choc trochę z nimi roboty, warto się pobawic, gdyż nie są niewykonalne ;]
    po trzecie: ich pikantny farsz naprawdę mnie zachwycił ;]

    OdpowiedzUsuń
  26. Oj i Ja bym je uwielbiała:)
    Pozdrawiam Cię no i cudne falbany:))

    OdpowiedzUsuń
  27. zjadłabym chyba wszystkie, wyglądają świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie będę oryginalna zjadłabym, a najlepiej jeszcze w Twoim wydaniu Aniu :):):)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaserwowałaś mi mega smaka na nie. Wyglądają mega pysznie :D

    OdpowiedzUsuń
  30. A czy mogę smalec zastąpić czymś innym? W UK jest problem z jego dostaniem, nawet w polskim sklepie:( a taką straszną mam na nie ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo apetycznie wyglądają. Jadłam kiedyś smażone pierogi ale nie wiedziałam, że takie jest ich pochodzenie. Intrygujący jest dodatek wina do ciasta. Muszę koniecznie spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziekuję Wam jeszcze raz za takie ciepłe przyjęcie empanadillas. Mam nadzieję, że na większość Waszych pytań i wątpliwości udało mi się odpowiedzieć w kolejnym poście. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  33. Oj wrócę tu ... empanadillas "chodzą za mną" już od baaaardzo długiego czasu. Nigdy jeszcze się nie odważyłam, ale ... wrócę tu! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)