1. Zakochałam się w nich podczas naszej pierwszej wizyty w Hiszpanii. Oprócz wymyślnych tapas, sangrii, wina i oliwek, były najczęściej zamawianą przez nas potrawą. Przywodzą na myśl wiele wspaniałych wspomnień z tamtej podróży.
2. Przepis na nie znalazłam w książce, której współautorem jest genialny tłumacz mojej ulubionej literatury latynoamerykańskiej, Carlos Marrodan Casas.
3. Przygotowuje się je w kilku etapach, a to bardzo mi odpowiada. Lubię krok po kroku, bez zbędnego pośpiechu, zbliżać się do upragnionego finału, bo to cudownie wyostrza apetyt.
4. Wyrabianie ciasta, elastycznego jak ciastolina, jest niebywale kojące, cudownie ogrzewa dłonie i towarzyszą mu unoszące się wokół delikatne opary białego wina. Poezja!
5. Są bezkonfliktowe. Ich przygotowanie jest proste i nie wymaga wielkiej wprawy. Na żadnym etapie nie czyhają trudności, które przy wielu innych potrawach potrafią czasami wywołać stan alarmowy.
5. Są bezkonfliktowe. Ich przygotowanie jest proste i nie wymaga wielkiej wprawy. Na żadnym etapie nie czyhają trudności, które przy wielu innych potrawach potrafią czasami wywołać stan alarmowy.
6. Podstawowe składniki są łatwe do zdobycia o każdej porze roku, dzięki czemu możemy je przygotowywać kiedy tylko mamy ochotę, a zapewniam Was, że będziecie ją mieli nie jeden raz.
7. Są uniwersalne. Świetnie smakują na ciepło, jak i na zimno. Mogą być podane w formie przystawki, obiadu (koniecznie z soczystą sałatką), kolacji lub jako przekąska na piknik. Nadzienie można dowolnie komponować, a nawet podawać w wersji na słodko, jak to się robi w m.in. w Chile i Argentynie.
Mam nadzieję, że te powody choć część z Was przekonają do przygotowania empanadillas, czyli smażonych pierogów.
Najbardziej popularne są w Hiszpanii, Argentynie, Chile i Urugwaju. Większe wersje znane pod nazwą calzone należą już do tradycji kuchni włoskiej. Prawdziwe empanadillas wielkością przypominają nasze pierogi, różnica polega na tym, że nigdy się ich nie gotuje, ale smaży lub piecze na blasze.
Pochodzenie empanadillas nie do końca jest jasne. Spór toczy się między Argentyńczykami a Urugwajczykami. Panamczycy są mocno przekonani, że to od nich pierogi trafiły do pozostałej części Ameryki Południowej. Meksykanie uznają empanadas za część swojej historii i tradycji, a Hiszpanie są jednogłośni co do tego, że do Ameryki wywędrowały z Galicji. *
Przyznam, że bez względu na to skąd pochodzą, dla mnie liczy się to, iż bez problemu mogę je robić w domu. Niech Was nie przerazi dodatek smalcu i fakt smażenia na oleju - przecież nie używamy ich nagminnie, a same empanadillas nie opływają tłuszczem i wcale nie są ciężkostrawne. Polecam!
/na 20 sztuk/
CIASTO
300 g mąki
25 g masła25 g smalcu
100 ml białego wytrawnego wina
100 ml wody
1 łyżeczka soli
Wodę z winem podgrzać w rondelku. Dodać masło i smalec, rozpuścić, ale nie doprowadzić do wrzenia. Zdjąć z ognia i dosypać mąkę z solą. Wymieszać i odstawić na parę minut (masa jest gorąca i musi lekko wystygnąć, aby dało się ją wyrabiać rękami).
Wyrabiać ok. 5 minut do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta (przypomina ciastolinę). Gotowe ciasto uformować w kulę, nakryć ściereczką i odstawić na 2 godziny.
1 cebula
1 puszka tuńczyka w zalewie własnej
125 g koncentratu pomidorowego
1 jajko ugotowane na twardo
1 łyżka oliwy
1/2 świeżej czerwonej papryki (nie dodałam)
1 łyżka siekanej natki pietruszki
ząbek czosnku
sól, pieprz do smaku
olej do smażenia
Ciasto rozwałkować na posypanej mąką stolnicy (nie powinno być zbyt cienkie). Wycinać koła o średnicy ok. 10 cm. Napełniać kopiastą łyżeczką farszu i zlepiać jak pierogi.
Na głębokiej patelni rozgrzać olej i smażyć empanadillas z obu stron na złoty kolor. Osuszać na papierowym ręczniku i podawać.
"Na patio kazałam postawić gliniany piec i obie z Cataliną wzięłyśmy się za pieczenie empanad. Mąka pszenna była kosztowna, ale nauczyłyśmy się je przyrządzać z kukurydzianej. Kiedy wyjmowałyśmy je z pieca, jeszcze nie zdążyły ostygnąć, a ich zapach rozchodził się po całej dzielnicy, przyciągając tłumy. Zawsze zostawiałyśmy kilka dla dziadków i innych nieboraków żyjących tylko dzięki ludzkiej dobroczynności. Ów intensywny aromat mięsa, smażonej cebuli, kminku i pieczonego ciasta tak wniknął mi w skórę, że nadal się za mną snuje.
Umrę, pachnąc empanadą".
(Isabel Allende INES, PANI MEJ DUSZY, wyd. Muza, tłumaczenie M. Jordan)
* korzystałam z informacji na portalu rp.pl
**przepis pochodzi z książki KUCHNIA HISZPAŃSKA, wydawnictwo TENTEN
z pikantnym nadzieniem...pycha :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, to bardzo sympatyczne danie:)
OdpowiedzUsuńZapewne gdybym ich spróbowała, sama polubiłabym je bardzo, bardzo. Wyglądają ogromnie smakowicie!
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Droga Anno, to też moje ulubione tapas!
OdpowiedzUsuńPodobno najlepsze są w krajach latynoamerykańskich i nikt nie jest w stanie dobrze ich odtworzyć- to opinia ,tubylców'. Osobiście nic sobie z tego nie robię i od czasu do czasu działam...
Jestem przekonana,że to co widzę u Ciebie może konkurować z oryginałami.
Pysznie wyglądają!
Czyżbyś była w H.? Ja też jesienią się tam udaję...
Całus!
Paula! Pincake! Dziękuje za wizytę i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZaytoon! Jestem pewna, że zyskałyby w Tobie kolejnego ulubieńca:) Pozdrowienia!
Amber! Też o tym słyszałam i ogromnie bym chciała spróbować tych oryginalnych np. z Chile. Nie, nie byłam w H. - zazdroszczę, że tam wyruszasz - szczęściara! Całusy!
Też je uwielbiam. Zjadłabym z tuzin. Co najmniej :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle wspaniałe.
A ja tak długo szukałam przepisu na ciasto na empanadillas. Widziałam je kiedys w progarmie "kuchnia jak życie" na Kuchnia tv! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńNabrałam strasznej chęci, żeby je zrobić! Dzięki za przepis :)
OdpowiedzUsuńchciałabym posiadać umiejętność takiego uroczego lepienia pierogów ;) Nigdy nie umiałam zawijać w ten sposób :/ Ale Twoje wyglądają bardzo profesjonalnie.. ;)
OdpowiedzUsuńCzy to takie pieczone pierożki jakby? Wyglądają wyśmienicie.
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę kilka, wyglądają bardzo apetycznie- a przepis na pewno wykorzystam.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę domownikom:)
Usagi! No to musimy się spotkać przy talerzu pełnym empanadillas - zrobimy z podwójnej porcji, to powinno nam starczyć:)) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKasiu! Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że spełnią oczekiwania! Pozdrowienia!
Grażyno! Dziękuję za wizytę i pozdrawiam!
milk_chocolate! Dziękuję - to wcale nie jest trudne, znacznie trudniej to opisać i wyjaśnić na blogu... Pozdrawiam!
Maniu! Tak, empanadillas mogą być pieczone lub smażone, moje są akurat smażone. Pozdrawiam!
LidKo! Nawet więcej niż kilka dla Ciebie ulepię! Pozdarwiam Cię serdecznie!
Oooo taaak, to jest coś dla mnie:) Ciekawa jestem czy wyszlyby takie z mąki bezglutenowej...:)
OdpowiedzUsuńzupełnie obce mi danie. a wygląda niezwykle zachęcająco. muszę koniecznie i ja spróbować coś takiego wyczarować;)
OdpowiedzUsuńkażdy powód jest dobry.. a gdy jest ich 7, to już naprawdę trzeba zrobic te pierożki..:-)
OdpowiedzUsuńmoja Babcia nigdy nie gotowała pierogów, tylko zawsze je smażyła. smak pewnie podobny..
Jak zwykle u Ciebie, dostałam mnóstwo ciekawostek, wspaniałych zdjęć i mam wrażenie, że nawet zapach twoich empanadillas się przyplątał do mnie :)
OdpowiedzUsuńTo ja spróbuję upiec! Po wakacyjnej rozpuście nie mam odwagi jeść smażonych, ale przepis sobie ściągnęłam i będzie na póżniej.
OdpowiedzUsuńJul! Witaj, przyznaję, że nie mam pojęcia - zupełnie w tej kwestii nie mam doświadczenia. Intuicja podpowiada mi, że tak... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPanno Malwinno! Zatem zachęcam gorąco - są pyszne! Polubisz ich smak:) Pozdrowienia!
Asiejo! A to niesamowite - musiały być pyszne te Babcine pierogi! Uściski:)
Paulino! Dziękuję:) Mam nadzieję, że zapach zachęcił do spróbowania;) Serdeczności!
Wielgasiu! Z pewnością i pieczona wersja Cię nie zawiedzie! Pozdrawiam serdecznie:)
Wyglądają cudownie i aż pachną przez monitor :)))
OdpowiedzUsuńAz zglodnialam na sam ich widok:)
OdpowiedzUsuńSlicznie zjecia;)
Nie dość, że zapowiadają się pysznie, to jeszcze ten artystycznie zlepiony brzeg! Zgłodniałam od patrzenia :)
OdpowiedzUsuńHmmm jestem własnie na etapie wymyślania co dzieciom do śniadaniówek wrzucać od wrzesnia. Myślę, że to byłby dobry pomysł, ale... ani ja ani dzieci nei przepadają za tuńczykiem. Vzy mogłabym Cię namówić, jako uzupełnienie postu, na przetestowanie i podanie przepisów na inne nadzienia? Właśnie takie z mięsem (chyba najbardziej klasyczne), może jakieś warzywne? Ogromnie mnie zaintrygowałaś, ale sama nie spróbuję z "nieznanego" źródła, a jak Ty zrobisz i opiszesz na blogu, to jak zawsze będzie super :)
OdpowiedzUsuńA gdyby miały być pieczone to w jakiej temperaturze? czym smarowane itepe?
Serdeczności zasyłam :)
Mnie najbardziej przekonałby jeden kęs takiego pięknisia :)
OdpowiedzUsuńwyglądają bardzo apetycznie, przekonałaś mnie tymi siedmioma punktami :)
OdpowiedzUsuńprzepis zachowuję. myślisz, że jako farsz można dać tradycyjne nadzienie do pierogów, czyli kapustę z grzybami? dla mnie byłoby to połączenie idealne
naprawdę nic dziwnego, że je uwielbiasz. po pierwsze: wyglądają ślicznie. i jeszcze ten warkocz na brzegu... urocze.
OdpowiedzUsuńpo drugie: po analizie przepisu, choc trochę z nimi roboty, warto się pobawic, gdyż nie są niewykonalne ;]
po trzecie: ich pikantny farsz naprawdę mnie zachwycił ;]
Oj i Ja bym je uwielbiała:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię no i cudne falbany:))
zjadłabym chyba wszystkie, wyglądają świetnie :)
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna zjadłabym, a najlepiej jeszcze w Twoim wydaniu Aniu :):):)
OdpowiedzUsuńZaserwowałaś mi mega smaka na nie. Wyglądają mega pysznie :D
OdpowiedzUsuńA czy mogę smalec zastąpić czymś innym? W UK jest problem z jego dostaniem, nawet w polskim sklepie:( a taką straszną mam na nie ochotę.
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie wyglądają. Jadłam kiedyś smażone pierogi ale nie wiedziałam, że takie jest ich pochodzenie. Intrygujący jest dodatek wina do ciasta. Muszę koniecznie spróbować.
OdpowiedzUsuńDziekuję Wam jeszcze raz za takie ciepłe przyjęcie empanadillas. Mam nadzieję, że na większość Waszych pytań i wątpliwości udało mi się odpowiedzieć w kolejnym poście. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOj wrócę tu ... empanadillas "chodzą za mną" już od baaaardzo długiego czasu. Nigdy jeszcze się nie odważyłam, ale ... wrócę tu! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ale pyszne pierożki:)
OdpowiedzUsuń