Czas najpiękniejszej wiosny.
Odurzone zielenią, ciepłem i kwiatami, zachłystujemy się przyrodą.
Każdy dzień jest niedopowiedzeniem, tajemnicą.
Kwiaty w naszych wazonach, we włosach i na łąkach.
Dwie kuchnie w maju. Tak dalekie i tak bliskie.
Każdy dzień jest niedopowiedzeniem, tajemnicą.
Kwiaty w naszych wazonach, we włosach i na łąkach.
Dwie kuchnie w maju. Tak dalekie i tak bliskie.
Zasypane majowym kwieciem.
Kwiaty na talerzu.
U Amber w Kuchennymi drzwiami i u mnie w Kucharni.
Nasze kwiatowe TU I TAM. Zapraszamy!
Kwiaty na talerzu.
U Amber w Kuchennymi drzwiami i u mnie w Kucharni.
Nasze kwiatowe TU I TAM. Zapraszamy!
Majowe łąki nie mają sobie równych.
Pachną, szumią, ćwierkają, bzyczą....
Są piękne.
Codziennie w innej szacie stroją świąt w kolorowe sukna.
Uwielbiam ich poranną wilgoć, gdy w srebrzystych kropelkach rosy migocą pierwsze promienie słońca.
Uwielbiam żar i syk południa, gdy słońce w zenicie dociera w najgłębsze zakamarki, a bzyczenie owadów staje się hipnotyzujące.
Uwielbiam ciepło i złotą dojrzałość późnego popołudnia, gdy powoli milkną i stają się senne. Kolory łagodnieją, ale zapach kwiatów wciąż oczarowuje.
Niemal całą moją łąkę otaczają wiankiem krzaki dzikiego bzu. W cieniu ponad stuletniej lipy coraz odważniej rozchyla gałęzie akacja. W ciepłym powietrzu unosi się lekko i zwiewnie biały puch lipowy. Bzy pachną rześko, cytrynowo. Akacja bzyczy od nalotu pszczół. Łąka znów się przebrała. Tysiącem dmuchawców zrzuciła mniszkowe szaty i ubrała w liliowe koniczyny i strzeliste margaretki.
Zapachy i kolory odurzają. Mam ochotę zanurzyć się w kwiatach dzikiego bzu, przesiąknąć ich cudownym aromatem. Czekam na słodkie truskawki, by zamknąć je w słoikach razem z aromatem bzu. Już nie mogę się doczekać kiedy zaczną oklejać etykietkami słoiczki z najlepszą pod słońcem konfiturą z truskawek i kwiatów dzikiego bzu.
Podobnie nie mogłam się doczekać skosztowania pierwszej łyżeczki tegorocznego syropu z kwiatów czarnego bzu. Lada dzień gotowa będzie bzowa lemoniada. W majowych łąkach i ogrodach cudowne jest to, że można się w nich zatracić, podziwiać, wąchać i ... zjeść!
Z każdym dniem mój apetyt na łąkę rośnie. Zapełniam kolejne talerze zupą szczawiową, eksperymentuję z sałatkami z mniszka, chronię przed kosiarką stokrotki, by zamienić je w syrop i notorycznie podgryzam bratki (Mamo! Wybacz, to nie ślimaki...). Odliczam kwiaty mniszka na syrop, przedzieram się przez krzaki i pokrzywy, by sięgnąć po bez, kombinuję ja bez drabiny zerwać akacje...
To co kiedyś wydawało mi się fanaberią i dziwactwem, dziś uważam za jedno z najwspanialszych kuchennych doświadczeń. Nie wąchać, nie zrywać na bukiety, ale jeść kwiaty! Wiem, że to wciąż może brzmieć ekscentrycznie, ale dla mnie jest cudownym i fascynującym doświadczeniem. Chcę więcej! I cieszę się, że w królestwie jadalnych kwiatów jestem nadal nowicjuszką - ekscytuje mnie to, jak wiele jeszcze pięknych i smacznych kwiatów przede mną.
Pisząc te słowa siedzę na tarasie. Lekki wietrzyk przynosi mi w prezencie mój ukochany zapach czarnego bzu - chciałabym zamknąć go w wielkim flakonie niczym najcenniejsze perfumy. Tego nie potrafię... Zrobiłam zatem syrop, a świeżo zerwane drobne białe kwiatuszki rozsypałam na talerzu i zjadłam w pysznym towarzystwie.... Niezwykły smak i aromat kwiatów przeniesiony na talerz zamienia posiłek w coś wyjątkowego. Wszystko smakuje i wygląda inaczej. Chłonę maj w jego najpiękniejszej, kwiatowej formie.
Was też zapraszam na kwiatowe śniadanie, które może też być lekkim lunchem, a nawet deserem. Grzanki z upieczonej wcześniej cytrusowej brioszki posmarowałam miodem z mniszka. Kremową ricottę zmieszałam z syropem z czarnego bzu. W zagłębieniach grillowanych brzoskwiń ukryłam cudowną marmoladę z pomarańczy sewilskich (Amber, jeszcze raz dziękuję!) i oblałam je delikatnie mniszkowym miodem. Całość jeszcze raz skropiłam syropem z czarnego bzu, obsypałam kolorowym pieprzem i świeżo zerwanymi kwiatami czarnego bzu. Uwierzcie mi - poezja!
Inspiracją do tego dania był przepis na grzanki z ricottą znaleziony w książce Julie Biuso Lato bez końca. Przepis na cytrusową brioszkę pochodzi od Bei, podobnie jak przepis na syrop z czarnego bzu. Miód z mniszka zrobiłam na podstawie spisanego kiedyś przepisu - źródła nie pamiętam. Myślę, że swobodnie w zastępstwie brioszki można użyć chałkę lub inne lekko słodkie pieczywo. Nic nie zastąpi jednak aromatu bzów ....
BRIOSZKA CYTRUSOWA
/składniki na 2/3 porcji oryginalnej/330 g mąki
otarta skórka z 1 cytryny, 1 pomarańczy i 1 limonki
80 g miękkiego masła
2 jajka + 1 jajko do posmarowania
letnie mleko
1,5 łyżeczki drożdży instant
50 g cukru
1/2 łyżeczki soli
Jajka roztrzepać i dodać tyle mleka, by otrzymać 200 ml płynu. Mąkę wymieszać z solą. Dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie ciasto. Odstawić do wyrośnięcia. Następnie podzielić na 8 części, z każdej uformować kulki i układać obok siebie w formie keksowej (u mnie 22 cm). Zostawić do ponownego wyrośnięcia. Przed włożeniem do piekarnika posmarować jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka, Można posypać też z wierzchu cukrem perlistym. Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 stopni, piec ok. 30 minut, do momentu aż ładnie się zrumieni i przejdzie pozytywnie test "suchego patyczka". Jest tak pyszna, że część zjecie na pewno od razu na ciepło, ale część zostawcie do zrobienia grzanek. Ja czasami piekę brioszkę tylko po to, by ją odstawić lub nawet zamrozić i wykorzystać na grzanki lub tosty francuskie.
SYROP Z KWIATÓW CZARNEGO BZU
/cytuję za Beą/ 20-40 baldachów czarnego bzu
1 kg cukru
sok z 1 cytryny
1 litr wody
Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;)
Nie należy potrząsać baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop, odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.
Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę: zagotowujemy wodę z cukrem i sokiem z cytryny i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, syrop należy zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop, który nie jest pasteryzowany przechowujemy zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.
MIÓD Z MNISZKA
500 kwiatów mniszka
1 kg cukru
sok z 1 cytryny
Kwiaty mniszka należy zebrać w słoneczny dzień. Rozłożyć na papierze, aby dać szansę na ucieczkę ewentualnym małym mieszkańcom. Następnie obrać - potrzebne są wyłącznie żółte płatki i zalać wrzątkiem. Odstawić na noc. Następnego dnia odcedzić, najlepiej przez gazę. Kwiaty wyrzucamy, a uzyskany płyn łączymy z cukrem i zagotowujemy. Należy gotować na małym ogniu do uzyskania konsystencji syropu. Pod koniec gotowania dodać sok z cytryny. Gotowy syrop przelać do przygotowanych słoików i odstawić do wystudzenia - po tym czasie jeszcze zgęstnieje i konsystencją będzie przypominał prawdziwy miód.
KWIATOWE GRZANKI Z RICOTTĄ, MIODEM Z MNISZKA I SYROPEM Z CZARNEGO BZU
kilka kromek upieczonej wcześniej brioszki
1 opakowanie ricotty
kilka łyżek miodu z mniszka
syrop z czarnego bzu
połowki brzoskwiń z puszki
odrobina masła
kolorowy pieprz
świeżo zerwane kwiaty czarnego bzu
marmolada z pomarańczy sewilskich /można zastąpić inną cytrusową konfiturą/
Połówki brzoskwiń odsączyć z syropu i podsmażyć na maśle, aby się zrumieniły. Z kromek brioszki zrobić grzanki i posmarować je miodem z mniszka. Ricottę zmieszać z paroma łyżkami syropu z mniszka - według uznania i zgodnie z Waszymi oczekiwaniami co do smaku. Nałożyć na grzanki. Posypać kolorowym pieprzem - cudownie kontrastuje z kremową ricottą i słodyczą całości. Na środek każdej grzanki położyć odrobinę marmolady, nakryć ją połówkami podpieczonych brzoskwiń. Skropić syropem z bzu i posypać świeżymi kwiatami bzu. Dodatkowo można oblać brzoskwinie niewielką ilością miodu z mniszka. Smacznego!