Wiecie już, że kocham maj.
I bzy.
I bezy.
I karmel.
I kawę.
I długo by jeszcze wymieniać.
I bardzo, ale to bardzo kocham rabarbar.
Od kompotu, przez dżemy, po placki, tarty i crumble - nigdzie mi się nie nudzi i nigdy nie mam go dość.
Pierwszym rabarbarowym wspomnieniem jest babciny kompot. Gotowany niemal przez całe lato, z goździkami, skórką cytrynową i kawałkami jabłka. Schłodzony, stał zawsze w kuchni w wielkim garnku, a ja uwielbiałam wypijać go wprost z chochli. Cudowne rabarbarowe orzeźwienie spływało kroplami po brodzie ... Ukochana chochla z charakterystycznym wgłębieniem leży w mojej kuchennej szafce do dziś. Przetrwała, podobnie jak miłość do kompotu rabarbarowego, który dziś znowu chłodzi się w lodówce.
Właściwie wszystko zaczęło się od rabarbaru. Od dzieciństwa uwielbiałam kwaśne smaki i to właśnie rabarbar towarzyszył mi podczas mojej kuchennej inicjacji. Pierwszym ciastem jakie upiekłam był placek z rabarbarem - duży, puchaty, z zatopionymi kawałkami owoców, obsypany cukrem pudrem.
Byłam wówczas dumną posiadaczką dopiero co założonego zeszytu z przepisami. W całej mojej klasie IV B jeszcze tylko moja przyjaciółka miała podobny. Oprócz kilku podyktowanych przez Mamę przepisów, większość stron wyklejona była recepturami wycinanymi z ówczesnej Kobiety i Życia. Myślę sobie, że chyba jednak początkowo stawiałam na ilość, a nie na moje skromne umiejętności, bo na ponad czterdziestu kartkach królują niemal wyłącznie sztufady, pasztety i pikle.
Zeszyt musiał przejawiać jednak jakąś wartość, w każdym razie musiała ją dostrzec moja Mama, bo po pewnym czasie przejęła go we władanie i trzyma w swej kuchni do dziś. Powiem więcej, nie tylko trzyma, ale i wykorzystuje. A przez lata wzbogaciła go o dziesiątki kolejnych przepisów wyciętych, spisanych lub dostarczonych przez znajome osoby.
Przepis na placek rabarbarowy był jednym z pierwszych, jakie wpisałam do zeszytu i, jak już wiecie, pierwszym z jaki zmierzyłam się sam na sam. Dokładnie zaplanowałam ten "pojedynek". Chcąc sprawdzić swoje umiejętności, a jednocześnie uniknąć podpowiadania, zaglądania przez ramię lub co najgorsze wyręczania, przystąpiłam do dzieła w sobotnie popołudnie, gdy Mama zaliczała funkcjonującą wówczas tzw. pracującą sobotę.
Myślę sobie, że było to chyba najdroższe ciasto jakie upiekłam. Bo mimo, iż rabarbar był z ogródka, jajka i masło od zaprzyjaźnionych sąsiadów, to koszt rachunku telefonicznego przewyższył z pewnością kwotę najbardziej wyszukanych dodatków. Czerwona linia do pracy Mamy został uruchomiona już na samym początku. Każdy etap, a także niezliczone momenty między tymi etapami, konsultowałam z Mamą. Pamiętajcie, że były to czasy telefonów z tarczą, więc wybranie sześciu kolejnych cyfr trochę trwało - o funkcji redial nikt jeszcze chyba wtedy w Polsce nie słyszał. Tak więc było to też najdłużej pieczone ciasto w moim dorobku.
A jednak mimo, iż rozbiłam Mamie pół dnia pracy, a sama z opuchniętym od dzwonienia palcem doprowadziłam przejętą we władanie kuchnię do stanu UWAGA! NIE WCHODZIĆ- REMONT!, to jednak ciasto się udało, a ja po raz pierwszy poczułam tą trudną do opisania radość, satysfakcję, po prostu szczęście, jakie przeżywam odtąd za każdym razem wyjmując z piekarnika pachnące domowe ciasto lub chleb.
Po pierwszej próbie nabrałam pewności, że następnym razem dam radę bez udziału telefonu i pomocy Mamy, i tak też było. Choć jeśli chodzi o gotowanie, sprawy potoczyły się zupełnie inaczej, ale to już temat na inny wpis...
Dziś mam dla Was przepis na rabarbar tak prosty, że żadna rozpoczynająca pieczenie osoba nie będzie musiała sięgać po telefon do mamy lub przyjaciela. Przepis nie tylko prosty, ale i bardzo szybki. Cieniutkie, chrupiące prostokąty ciasta filo obłożone cieniutko krojonymi plastrami rabarbaru. Opruszone cukrem pudrem chrupią rozkosznie i znikają w mgnieniu oka. Dajcie się namówić na taki rabarbarowy wypiek - prosty, bez żadnej filozofii, ale koniecznie na filo:)
RABARBAR NA CIEŚCIE FILO
1 opakowanie gotowego mrożonego ciasta filo
3-4 łyżki stopionego masła
3 łaski rabarbaru
3-4 łyżki cukru trzcinowego
cukier puder do posypania
Rabarbar obrać z włókien, a następnie podzielić na podłużne kawałki. Każdy z nich pokroić na możliwie jak najcieńsze plasterki. Rozłożyć na folii i obsypać lekko cukrem, aby rabarbar puścił sok i delikatnie zmiękł. Dzięki temu po upieczeniu będzie delikatniejszy, a nadmierna ilość soku nie zaszkodzi chrupkości ciasta.
Ciasto filo rozmrozić, a następnie rozdzielić na arkusze. Każdy z nich posmarować stopionym masłem i ponownie nałożyć na siebie. Z tak przygotowanego ciasta wyciąć prostokąty lub kwadraty - kształt zależy od Was:) . Na każdy nałożyć plastry rabarbaru i posypać odrobiną cukru trzcinowego. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i piec ok. 10-15 minut, do momentu aż ciasto ładnie się zrumieni. Świetnie smakuje na ciepło opruszone cukrem pudrem.
ojej no! nie dosc, ze czytam o Tobie, to mam wrazenie, ze o mnie (ta milosc do rabarbaru od zawsze i Babciny kompot i zeszyt z przepisami!), to jeszcze mamy podobna patere, a w dodatku dzis obie szybkie propozycje rabarbarowe (z tym, ze u mnie w duecie z ciastem francuskim!). ale sie zgralysmy Aniu! buzka!
OdpowiedzUsuńZ ciastem filo jeszcze sobie nie pogawędziłam, ale nic straconego. Poszukam przy najbliższej okazji w sklepie.
OdpowiedzUsuńładnie wygląda Twój rabarbar, a opowieść bardzo ciepła. pozdrawiam:)
Ja kompotów jakoś nigdy nie lubiłam...ale zapiski w zeszytach z przepisami już tak i jeszcze w podstawówce przepisałam wszystkie mamy przepisy - zeszyt również nadal w użyciu u mamy w kuchni:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na rabarbar Aniu! W prostocie jest siła..i smak:)Miłego dnia!
Prosto, apetycznie i fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńSylwio! Rzeczywiście wyszedł nam duet - cieszę się bardzo:) Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńbasiuP! Będzie czas i na filo;) Poszukaj, bo jest pyszne i uniwersalne. Uściski:)
Agnieszko! Tak sobie myślę, że te zeszyty kuchenne to były trochę początki naszego blogowania:D, ale w wersji pen&paper:D! Serdecznie Cię pozdrawiam!
just-great-food! Bardzo dziękuję i pozdrawiam:)
Pięknie wygląda ten rabarbar, pod filo. Bardzo elegancko i dostojnie w takim towarzystwie. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTe cieniutkie rabarbarowe wiórki na cieście wyglądają jak pociągnięcia pędzlem - ślicznie.
OdpowiedzUsuńZasadziłam u siebie rabarbar, na razaie jest maluuuutki ale z wiekiem-bede szaleć.
OdpowiedzUsuńAniu,wiem,że wczoraj miałaś kłopoty z internetem i nie mogłyśmy się ,namówić'.Ale u mnie były foremki z filo z rabarbarem!
OdpowiedzUsuńTwoje kwadraciki urocze.Pysznie też czytać historię Twojego pierwszego ciasta.Z rabarbarem!
Całusy!
Kamila! Wiesz, to już nawet nie o wygląd chodzi, ale o smak - boski:) Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńAniu! Mnie też się spodobało to krojenie rabarbaru nieco inaczej niż zwykle do ciast się kroi. Pozdrowienia:)
HANNAH! Zuch dziewczyna! To ja już dziś się wpraszam do Twojego ogródka - zaszalejemy:D
Amber! Pierwsza reakcja - niedowierzanie, ale zaraz potem myśl, że przecież mnie to wszystko nie powinno już dziwić:D Całusy - mam nadzieję, że dziś nadrobimy pogaduszki!
Bardzo ładne i apetetyczne, szczególnie podobają mi się cieniutko pokrojone kawałki rabarbaru - wyglądają uroczo.
OdpowiedzUsuńJa też jestem amatorką kwaśnych smaków, więc rabarbar gości na moim stole często. Mam też swój zeszyt z przepisami, a nawet dwa, ale założyłam go już w dorosłości - zainteresowanie gotowaniem pojawiło się u mnie stosunkowo późno - jako dziecko byłam niejadkiem i od kuchni trzymałam się z daleka - z małymi wyjątkami. Pozdrawiam!
Kompot zawsze wypijałam z chochli:) ....stał u nas w ganku, tam gdzie było najzimniej:) ....a ja oprócz kompotu wyjadałam ten rozgotowany rabarbar ...dla mnie to dopiero rarytas:) zaraz idę po łodygi, nagotuję kompotu ...a co:) bo ciasto filo u mnie niedostepne:) ....a szkoda, bo piękne te Twoje ciasto Kochana:)za to bagietki moge sobie zrobic każdego dnia:) pozdrawiam Kochana:)
OdpowiedzUsuńKompot mam dzisiaj, a w najbliższych dniach muszę upiec jakieś równie niebanalne ciasto jak Twoje Aniu :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHaniu! U mnie najpierw było pieczenie, potem długo nic, a dopiero potem gotowanie;) Serdeczności!
OdpowiedzUsuńJolu! O tak, rozgotowany rabarbar z dna to prawdziwy przysmak! A z bagietkami to naprawdę się rozszalałaś - może jakaś mała piekarnia?
Ewo! Ja w sezonie mam niemal codziennie. Uściski Ewo:)
Śliczne, ułozone i apetyczne! Takie grzeczne danie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ciasto filo i rabarbar także, ale w maju najbardziej cieszą mnie konwalie - uwielbiam je.
OdpowiedzUsuńBuziaczku! Grzeczne danie - ha, a to dopiero:D W takim razie uprzejmie dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam;P
OdpowiedzUsuńana! Ja też, ja też - niestety są trujące, więc wącham konwalie i zajadam rabarbar:D
też lubię kwaśne smakołyki i rabarbar do nich zaliczam. moje pierwsze wspomnienia z rabarbarem, to świeżo obrana łodyżka maczana bezpośrednio w cukrze i zjadana z kwaśną acz zadowoloną minką od razu:)
OdpowiedzUsuńdzięki za ten przepis dla "bardzo niezaawansowanych" w pieczeniu:D przyda mi się:)
Taki prosty przepis, a taki pyszny! Ta tarta wygląda niezwykle subtelnie i romantycznie :)
OdpowiedzUsuńgoh.! A wiesz, ja też robiłam, a nawet mam ten zwyczaj do dziś:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIwona! Kolejny dowód na to, że w prostocie siła;) Dobrego dnia!
Z a c h w y c a j ą c e !
OdpowiedzUsuńwspanialy i super szybki przepis! ja tez kocham rabarbar ale okropnie ciezko go we wloszech dostac! szkoda bo jest na niego tyle pysznych pomyslow...
OdpowiedzUsuńpozdrowienia z mediolanu,
justyna
Aniu ,a jakbym kiedyś do Ciebie w porze wiosennej przybyła to upieczesz mi takie ciasto ?
OdpowiedzUsuńJest takie pięknie różowe ,że poczułam się jak mała dziewczynka pełna marzeń i więżąca ,ze to wszystko spełni się.
Ach
Lubię Cię czytać, bo zawsze przywołujesz wspomnienia które chyba każdy z nas ma w sercu. To miłe.
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda niesamowicie pięknie, subtelnie, delikatnie i aż szkoda jeść (jak na nie patrzę to kojarzy mi się z obrazem, może namaluję coś inspirowanego tym ciastem;))
Koniecznie do zrobienia, tym bardziej, że ja również kocham rabarbar;)
Belgio! DZIĘKUJĘ:) Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
OdpowiedzUsuńLove! Mam już doświadczenie w przesyłaniu dzikiego czosnku, ale w Polsce;) Chętnie bym Ci podesłała rabarbar, ale obawiam się, że do Mediolanu nie dojdzie w dobrym stanie.... Właściwie nie miałam pojęcia, że we Włoszech może być trudno dostępny. Szkoda rzeczywiście! Pozdrawiam Cię mocno:)
Margot! I dobrze poczułaś, bo to wszystko się spełni, naprawdę! Ja w to wierzę i powiem Ci w tajemnicy, że spełnia się:)
Czy upiekę?! Margot, ja mogę w tej chwili zacząć filo rozmrażać - powiedz tylko słowo, a zabieram się do pracy! Jejku, ale byłoby cudnie! Wiesz, jakie mam teraz piękne widoki z tarasu - przyjeżdżaj, nie kiedyś, ale już!!!
Mar! Ale mi miło to czytać! A obraz inspirowany tym ciastem, brzmi jak jakaś bajka - taka piękna:) Jeśli namalujesz, koniecznie chcę zobaczyć!
Pozdrawiam Cię!
Takie to proste, a takie efektowne. Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńKubełku! Kolejny raz potwierdza się reguła, że im prościej, tym lepiej:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia :) a zwłaszcza rabarbar jako pieczeniowy rytuał przejścia :)) ech! :) a Twoj wypiek to właśnie filozofia... minimalizmu, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAniu fantastyczne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńA ciasto zaskakuje prostotą i zapewne smakiem. Nie próbowałam nigdy jeszcze filo :)
Tymi swoimi wspomnieniami, jeszcze bardziej zakochałaś mnie w rabarbarze :D cudny wpis! Też jestem kwaśnolubna :))
OdpowiedzUsuńAniu Kochana, u Ciebie jak zawsze można sie zaszyć w pięknych słowach... i kolejnych kulinarnych wspaniałościach:)
OdpowiedzUsuńMagdo! Jeśli minimalizmu, to zgadzam się absolutnie;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUrtica! Filo jest wyjątkowe i inne, cieniutkie, chrupiące i uzależniające! Mam nadzieję, że uda Ci się jak najszybciej spróbować:)
Aurora! Cieszę się, że wpłynęłam na temperaturę Twojego uczucia:D
Aga! Ależ mi miło i zaszywaj się kiedy tylko masz ochotę:) Uściski!
zaczytałam się i przeniosłam na moment do Twojej kuchni, było miło i słodko :)
OdpowiedzUsuńWspaniała tarta i piękne, rabarbarowe wspomnienia - moje to tylko gałązki rabarbaru zerwane potajemnie z ogródka sąsiadki i maczane w cukrze :)
OdpowiedzUsuńI naprawdę cudowne zdjęcia - zazdroszczę 'łopatki' do tortów ( chwilowo wyleciało mi z głowy jak się to poprawnie nazywa)
Aniu, wspaniały post i genialne foty! jak zawsze oczywiście:)) sciskam i ślę megapozytywne fluidy:D
OdpowiedzUsuńTylko Spróbuj! Witaj zatem w mojej kuchni - miło mi było Cię gościć:)
OdpowiedzUsuńNatalio! I ja mam takie wspomnienia:) Pozdrawiam Cię serdecznie!
marto! Dziękuję! Pozytywne fluidy przyjmuję zawsze w każdej ilości;P
Aniu, duet wspaniały :)))) przeurocza ta kratka do studzenia :)
OdpowiedzUsuńRabarbar jest naj naj smakiem maja. Tk naj, że się łamię co lepsze: on czy szparagi? :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia Aniu. Lubię takie, bo maja bardzo domowy klimat. Uściski!
EVE! Dziękuję, duet doprawdy niezwykle smaczny! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńAsiu! Ja lubię szparagi, ale zdecydowanie stawiam na rabarbar:) Uściski!
Cudnie opisane. W tych czasach chyba płaciło się jeszcze za rozpoczętą rozmowę, a nie za jej długość, więc powinnaś byłą zadzwonić raz i cały czas trzymać mamę na linii ;)
OdpowiedzUsuńCiasto cudne, niestety nie spotkałam jeszcze w moim bądź co bądź dużym mieście ciasta filo.
kabamaigo! A widzisz, tej opcji nie wzięłam pod uwagę;P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że filo nadal jest u nas tak trudno do zdobycia!
Pozdrawiam:)
ach to filo, jeszcze przeze mnie nie odkryte... może już niedługo :)
OdpowiedzUsuńa jeśli o rabarbar chodzi - znowu mnie kusi i znowu nie wiem, co chciałabym z nim zrobić! Krążę w okół niego i się zastawiam, kupić nie kupić, zrobić coś czy nie. Niedługo myślę rozstrzygnę ten spór :)
Pozdrawiam ciepło ;)
Agato! Szybkiego odkrywania Ci zatem życzę, bo filo jest wspaniałe! Nie zastanawiaj się i kup, a potem pójdzie już gładko - kompot, crumble, placek, tarta - wszystko pyszne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
o rany :) ten deser(?) wygląda tak delikatnie i pięknie :)
OdpowiedzUsuńKini! U Ciebie też cudny rabarbarowy deser :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTakie zeszyty to były skarbnice wiedzy kulinarnej. Ten z dzieciństwa przepadł, ale jest ten z początków małżeństwa. Ambitna byłam. Cudowne zdjęcia. kusi to ciasto niesamowicie. Co rano doglądam moje krzaczki rabarbarowe. Rosną pięknie dzieciczyny. Buziaki.
OdpowiedzUsuńMa che meraviglia!! Dev'essere di un buono, complimenti anche per le foto davvero splendide! Un abbraccio e buonissima serata
OdpowiedzUsuńLo! Żebyś wiedziała jakie ja ambitne przepisy tam wklejałam! Dbaj o rabarbar:) Nie ma jak z domowego ogródka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
marifra79! Grazie mille:) Ciao!
Aniu, no i co ja mam powiedzieć, przecież ten placek to cudo normalnie i ja też kocham rabarbar, szczególnie na ciepło i do tego kawa, no i jeszcze poproszę o dobre towarzystwo ... to co, kiedy wpadniesz? :) Obiecuję Ci rabarbarowe smakołyki :)
OdpowiedzUsuńaniu rozszalałam bo są po prostu wypasione:) jak to mój maż mówi:) ..a wiesz jak mu chłopaki z pracy zazdroszczą jak sie w taką chrupiącą bagietkę wgryza:) ....a uśmiałabyś się jak je dzielimy: "1 dla Olka, półtora dla mnie, półtora dla ciebie ...no tak, ale mi daj te większe bo mi na pewno Olek zje":) ....i tak to wyglada za każdym razem:) a potem zajadamy e na śniadanie i kolację.... jutro rano znów nastawiam:) wielki buziak:)
OdpowiedzUsuńTili! Jednym słowem rabarbar jest stworzony, by go kochać:D
OdpowiedzUsuńKusisz, kusisz, ale w maju na pewno już nie, ale czerwiec - kto wie? Uściski!
Jolu! Ależ podział:) Super! I Olek zjada całą?! Zuch chłopak - wie co dobre! Wspaniałego weekendu Wam życzę:)
Oj tak, podział musi być:) Olek zjada całą i jeszcze nam podjada:) w sumie zjada ją na śniadanie i kolację, a w międzyczasie co chwilę pogryza ..ale nie zostaje ni okruszek:) pozdrawiam kochana:)
OdpowiedzUsuńJa również kocham i maj i rabarbar :) Ciekawy ten Twój przepis :) Ja niestety z rabarbarem nie miałam nigdy wcześniej doczynieni, ponieważ kamice nerkowa u nas i każdy się bał :)
OdpowiedzUsuńJolu! :)
OdpowiedzUsuńDuś! Dziękuję i pozdrawiam:)
Bzy i bezy to bardzo dobry zestaw :) Piękna tarta i rabarbar w zupełnie innej formie!
OdpowiedzUsuńproste dania to genialne dania :) kocham rabarbar, więc czuję się skuszona
OdpowiedzUsuńAgnieszko! Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMagdo! Jeśli tak się czujesz, to bardzo się cieszę! Pozdrowienia!
Widzę, że u Ciebie też króluje rabarbar. Uwielbiam ciasto filo ale niestety nie mam go gdzie kupić w Poznaniu. Robiłam ostatnio muffinki z Inką. Więcej na http://alkitchen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.! Szkoda, że w takim dużym mieście jest nieosiągalny ... Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam ciast filo, ale taka odsłona wygląda bardzo smakowicie :D
OdpowiedzUsuńRabarbar wciąż królem...! Ślicznie mu u Ciebie , Aniu, i pewnie niezwykle smacznie:)
OdpowiedzUsuńA historia z pierwszym ciastem i zeszytem niezła - choć pierwsze upieczone ciasto było było udane, to też miałam taki zeszyt - do dziś jest w domu:):):)
Moje pierwsze ciasto nie udało się zupełnie. Za to kolejne wychodzą coraz lepiej! A z rabarbarem, to już w ogóle mam same miłe wspomnienia. Takie pyszne, urocze zielono-różowe łodygi. Do tego przepięknie wyglądające w tarcie takiej, jak ta! :))
OdpowiedzUsuńŚciskam, Aniu!
Your blog is so lovely, i have never try the rhuharb!
OdpowiedzUsuńslyvvia! W takim razie ta wielka przyjemność chrupania filo jeszcze przed Tobą:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEwelajna! O tak, rabarbar króluje niepodzielnie:D Uściski!
Zaytoon! Wychodzą wspaniale! Myślę sobie, że z rabarbarem to można mieć tylko dobre wspomnienia:) Pozdrawiam Cię mocno!
The Breakfast Lover! Thanky you! Never?! Well, maybe it's high time you tried! Believe me it's great:) Cheers and thanks for your visit!
Rabarbar nabyłam wczoraj drogą kupna na targu. Teraz pozostaje mi nic innego jak biec do sklepu po ciasto filo. Twoje zdjęcia mi rozkazują ;-)
OdpowiedzUsuńJoanno! Nie pozostaje Ci rzeczywiście nic innego, jak nabyć ciasto filo także drogą kupna:D I te słowa też potraktuj jak rozkaz;P
OdpowiedzUsuńUściski:)
Ech Aniu - miłości do rabarbaru jeszcze nie odkryłam, za to do maja oraz do Twoich zdjęć i opisów - już dawno temu:) Kto wie? Może więc i do rabarbarowej tarty jednak się przekonam? Uściski!
OdpowiedzUsuńAniu, piękne to Twe rabarbarowe dzieło! Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńdelikatessen! I rumienię się od rana;D Jeśli mogę Cię namówić, to właśnie to czynię - rabarbar jest stworzony do tego, by go uwielbiać:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBayaderko! Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i miłe słowa! Również serdecznie pozdrawiam:)
Kompot pity chochlą prosto z garnka od babci, to słodkie wspomnienie z dzieciństwa, również mojego...
OdpowiedzUsuńRabrabar świetny nawet w najprostszej wersji, tu w filo - musi być super.
Pozdrawiam serdecznie!
Monica! Cieszę się, że i u Ciebie jest to wspomnienie z chochlą:D Rabarbar z filo bardzo polecam! Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńRabarbar i filo - jak mgielka, jak oplatek, ale delikatne!
OdpowiedzUsuńAniu, a ja w zyciu bym nie wpadla by piec ciasto rabarbarowe w sredniej podstawowce, wtedy biegalam po sadzie i wcianlaam laski rabarbaru (chyba nawet bez maczania w cukrze:)...
Usciski!
Basiu! Rabarbar i filo to zdecydowanie mgiełka:) A rabarbar z cukrem też wcinała "na żywca";DDD
OdpowiedzUsuńCałusy!
Ech, Aniu, to mamy zupełnie różne historie z pierwszym ciastem.. Moje było jakieś ucierane, Mamcia zachęcała że takie najprostsze (nic nie trzeba gnieść) i co? I nie powiem co, zakalec jak stąd do Krakowa, przez jakieś 5-6 lat później nie zbliżałam się do piekarnika :D
OdpowiedzUsuńAle teraz kocham piec, najbardziej te ciasta, które się.. gniecie :)))
I rabarbar, ech, co tu gadać, dziś tak sobie myślałam że jednak nie wszystkie smaki dzieciństwa są doskonałe, że przecież były "smaki-zmory", rabarbar to jest jednak jedno z tych ulubionych wspomnień :)
Ściskam :)
Monika! Ja Ci powiem, że jak w podstawówce mi zakalce nie wychodziły, to ostatnio popełniłam dwa i nie mogę zrozumieć jak to możliwe?!
OdpowiedzUsuńGniecione ciasto to ja też - bardzo, bardzo lubię:)
A smaki - zmory z dzieciństwa , to u mnie oznacza tylko i wyłącznie kożuch na szkolnym mleku - pfuu.....
Uściski!
Pyszne, polecam.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię różnego rodzaju wypieki z wykorzystaniem rabarbaru, ale niestety jest on u nas tylko sezonowo. Zresztą jeżeli najdzie mnie ochota na jakiś deser to bardzo chętnie korzystam z porad https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/ dzięki którym tak naprawdę mogę wykonać pyszny deser w ciągu chwili.
OdpowiedzUsuń