Strony

czwartek, 19 maja 2011

Bez filozofii. Rabarbar i filo. Po prostu.




Wiecie już, że kocham maj.
I bzy.
I bezy.
I karmel.
I kawę.
I długo by jeszcze wymieniać.
I bardzo, ale to bardzo kocham rabarbar.  
Od kompotu, przez dżemy, po placki, tarty i crumble - nigdzie mi się nie nudzi i nigdy nie mam go dość. 


Pierwszym rabarbarowym wspomnieniem jest babciny kompot. Gotowany niemal przez całe lato, z goździkami, skórką cytrynową i kawałkami jabłka. Schłodzony, stał zawsze w kuchni w wielkim garnku, a ja uwielbiałam wypijać go wprost z chochli. Cudowne rabarbarowe orzeźwienie spływało kroplami po brodzie ...  Ukochana chochla  z charakterystycznym wgłębieniem leży w mojej kuchennej szafce do dziś. Przetrwała, podobnie jak miłość do kompotu rabarbarowego, który dziś znowu chłodzi się w lodówce.


Właściwie wszystko zaczęło się od rabarbaru. Od dzieciństwa uwielbiałam kwaśne smaki i to właśnie rabarbar towarzyszył mi podczas mojej kuchennej inicjacji. Pierwszym ciastem jakie upiekłam był placek z rabarbarem - duży, puchaty, z zatopionymi kawałkami owoców, obsypany cukrem pudrem.


Byłam wówczas dumną posiadaczką dopiero co założonego zeszytu z przepisami. W całej mojej klasie IV B jeszcze tylko moja przyjaciółka miała podobny. Oprócz kilku podyktowanych przez Mamę przepisów, większość stron wyklejona była recepturami wycinanymi z ówczesnej Kobiety i Życia. Myślę sobie, że chyba jednak początkowo stawiałam na ilość, a nie na moje skromne umiejętności, bo na ponad czterdziestu kartkach królują niemal wyłącznie sztufady, pasztety i pikle.


Zeszyt musiał przejawiać jednak jakąś wartość, w każdym razie musiała ją dostrzec moja Mama, bo po pewnym czasie przejęła go we władanie i trzyma w swej kuchni do dziś. Powiem więcej, nie tylko trzyma, ale i wykorzystuje. A przez lata wzbogaciła go o dziesiątki kolejnych przepisów wyciętych, spisanych lub dostarczonych przez znajome osoby.

Przepis na placek rabarbarowy był jednym z pierwszych, jakie wpisałam do zeszytu i, jak już wiecie, pierwszym z jaki zmierzyłam się sam na sam. Dokładnie zaplanowałam ten "pojedynek". Chcąc sprawdzić swoje umiejętności, a jednocześnie uniknąć podpowiadania, zaglądania przez ramię lub co najgorsze wyręczania, przystąpiłam do dzieła w sobotnie popołudnie, gdy Mama zaliczała funkcjonującą wówczas tzw. pracującą sobotę. 


Myślę sobie, że było to chyba najdroższe ciasto jakie upiekłam. Bo mimo, iż rabarbar był z ogródka, jajka i masło od zaprzyjaźnionych sąsiadów, to koszt rachunku telefonicznego przewyższył z pewnością kwotę najbardziej wyszukanych dodatków.  Czerwona linia do pracy Mamy został uruchomiona już na samym początku. Każdy etap, a także niezliczone momenty między tymi etapami, konsultowałam z Mamą. Pamiętajcie, że były to czasy telefonów z tarczą, więc wybranie sześciu kolejnych cyfr trochę trwało - o funkcji redial nikt jeszcze chyba wtedy w Polsce nie słyszał. Tak więc było to też najdłużej pieczone ciasto w moim dorobku.


A jednak mimo, iż rozbiłam Mamie pół dnia pracy, a sama z opuchniętym od dzwonienia palcem doprowadziłam przejętą we władanie kuchnię do stanu UWAGA! NIE WCHODZIĆ- REMONT!, to jednak ciasto się udało, a ja po raz pierwszy poczułam tą trudną do opisania radość, satysfakcję, po prostu szczęście, jakie przeżywam odtąd za każdym razem wyjmując z piekarnika pachnące domowe ciasto lub chleb. 


Po pierwszej próbie nabrałam pewności, że następnym razem dam radę bez udziału telefonu i pomocy Mamy, i tak też było. Choć jeśli chodzi o gotowanie, sprawy potoczyły się zupełnie inaczej, ale to już temat na inny wpis...


Dziś mam dla Was przepis na rabarbar tak prosty, że żadna rozpoczynająca pieczenie osoba nie będzie musiała sięgać po telefon do mamy lub przyjaciela. Przepis nie tylko prosty, ale i bardzo szybki. Cieniutkie, chrupiące prostokąty ciasta filo obłożone cieniutko krojonymi plastrami rabarbaru. Opruszone cukrem pudrem chrupią rozkosznie i znikają w mgnieniu oka. Dajcie się namówić na taki rabarbarowy wypiek - prosty, bez żadnej filozofii, ale koniecznie na filo:) 


A jeśli macie ochotę na rabarbar w innej wersji, polecam zamieszczone zeszłego lata przepisy na: 


RABARBAR NA CIEŚCIE FILO 

1 opakowanie gotowego mrożonego ciasta filo 
3-4 łyżki stopionego masła
3 łaski rabarbaru
3-4 łyżki cukru trzcinowego
cukier puder do posypania


Rabarbar obrać z włókien, a następnie podzielić na podłużne kawałki. Każdy z nich pokroić na możliwie jak najcieńsze plasterki. Rozłożyć na folii i obsypać lekko cukrem, aby rabarbar puścił sok i delikatnie zmiękł. Dzięki temu po upieczeniu będzie delikatniejszy, a nadmierna ilość soku nie zaszkodzi chrupkości ciasta.


Ciasto filo rozmrozić, a następnie rozdzielić na arkusze. Każdy z nich posmarować stopionym masłem i ponownie nałożyć na siebie. Z tak przygotowanego ciasta wyciąć prostokąty lub kwadraty - kształt zależy od Was:) . Na każdy nałożyć plastry rabarbaru i posypać odrobiną cukru trzcinowego. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i piec ok. 10-15 minut, do momentu aż ciasto ładnie się zrumieni. Świetnie smakuje na ciepło opruszone cukrem pudrem.

77 komentarzy :

  1. ojej no! nie dosc, ze czytam o Tobie, to mam wrazenie, ze o mnie (ta milosc do rabarbaru od zawsze i Babciny kompot i zeszyt z przepisami!), to jeszcze mamy podobna patere, a w dodatku dzis obie szybkie propozycje rabarbarowe (z tym, ze u mnie w duecie z ciastem francuskim!). ale sie zgralysmy Aniu! buzka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z ciastem filo jeszcze sobie nie pogawędziłam, ale nic straconego. Poszukam przy najbliższej okazji w sklepie.
    ładnie wygląda Twój rabarbar, a opowieść bardzo ciepła. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kompotów jakoś nigdy nie lubiłam...ale zapiski w zeszytach z przepisami już tak i jeszcze w podstawówce przepisałam wszystkie mamy przepisy - zeszyt również nadal w użyciu u mamy w kuchni:)
    Świetny pomysł na rabarbar Aniu! W prostocie jest siła..i smak:)Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosto, apetycznie i fajnie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sylwio! Rzeczywiście wyszedł nam duet - cieszę się bardzo:) Pozdrawiam Cię!

    basiuP! Będzie czas i na filo;) Poszukaj, bo jest pyszne i uniwersalne. Uściski:)

    Agnieszko! Tak sobie myślę, że te zeszyty kuchenne to były trochę początki naszego blogowania:D, ale w wersji pen&paper:D! Serdecznie Cię pozdrawiam!

    just-great-food! Bardzo dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie wygląda ten rabarbar, pod filo. Bardzo elegancko i dostojnie w takim towarzystwie. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Te cieniutkie rabarbarowe wiórki na cieście wyglądają jak pociągnięcia pędzlem - ślicznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zasadziłam u siebie rabarbar, na razaie jest maluuuutki ale z wiekiem-bede szaleć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu,wiem,że wczoraj miałaś kłopoty z internetem i nie mogłyśmy się ,namówić'.Ale u mnie były foremki z filo z rabarbarem!
    Twoje kwadraciki urocze.Pysznie też czytać historię Twojego pierwszego ciasta.Z rabarbarem!
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kamila! Wiesz, to już nawet nie o wygląd chodzi, ale o smak - boski:) Dobrego dnia!

    Aniu! Mnie też się spodobało to krojenie rabarbaru nieco inaczej niż zwykle do ciast się kroi. Pozdrowienia:)

    HANNAH! Zuch dziewczyna! To ja już dziś się wpraszam do Twojego ogródka - zaszalejemy:D

    Amber! Pierwsza reakcja - niedowierzanie, ale zaraz potem myśl, że przecież mnie to wszystko nie powinno już dziwić:D Całusy - mam nadzieję, że dziś nadrobimy pogaduszki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ładne i apetetyczne, szczególnie podobają mi się cieniutko pokrojone kawałki rabarbaru - wyglądają uroczo.
    Ja też jestem amatorką kwaśnych smaków, więc rabarbar gości na moim stole często. Mam też swój zeszyt z przepisami, a nawet dwa, ale założyłam go już w dorosłości - zainteresowanie gotowaniem pojawiło się u mnie stosunkowo późno - jako dziecko byłam niejadkiem i od kuchni trzymałam się z daleka - z małymi wyjątkami. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kompot zawsze wypijałam z chochli:) ....stał u nas w ganku, tam gdzie było najzimniej:) ....a ja oprócz kompotu wyjadałam ten rozgotowany rabarbar ...dla mnie to dopiero rarytas:) zaraz idę po łodygi, nagotuję kompotu ...a co:) bo ciasto filo u mnie niedostepne:) ....a szkoda, bo piękne te Twoje ciasto Kochana:)za to bagietki moge sobie zrobic każdego dnia:) pozdrawiam Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kompot mam dzisiaj, a w najbliższych dniach muszę upiec jakieś równie niebanalne ciasto jak Twoje Aniu :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Haniu! U mnie najpierw było pieczenie, potem długo nic, a dopiero potem gotowanie;) Serdeczności!

    Jolu! O tak, rozgotowany rabarbar z dna to prawdziwy przysmak! A z bagietkami to naprawdę się rozszalałaś - może jakaś mała piekarnia?

    Ewo! Ja w sezonie mam niemal codziennie. Uściski Ewo:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Śliczne, ułozone i apetyczne! Takie grzeczne danie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię ciasto filo i rabarbar także, ale w maju najbardziej cieszą mnie konwalie - uwielbiam je.

    OdpowiedzUsuń
  17. Buziaczku! Grzeczne danie - ha, a to dopiero:D W takim razie uprzejmie dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam;P

    ana! Ja też, ja też - niestety są trujące, więc wącham konwalie i zajadam rabarbar:D

    OdpowiedzUsuń
  18. też lubię kwaśne smakołyki i rabarbar do nich zaliczam. moje pierwsze wspomnienia z rabarbarem, to świeżo obrana łodyżka maczana bezpośrednio w cukrze i zjadana z kwaśną acz zadowoloną minką od razu:)

    dzięki za ten przepis dla "bardzo niezaawansowanych" w pieczeniu:D przyda mi się:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Taki prosty przepis, a taki pyszny! Ta tarta wygląda niezwykle subtelnie i romantycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. goh.! A wiesz, ja też robiłam, a nawet mam ten zwyczaj do dziś:) Pozdrawiam!

    Iwona! Kolejny dowód na to, że w prostocie siła;) Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  21. wspanialy i super szybki przepis! ja tez kocham rabarbar ale okropnie ciezko go we wloszech dostac! szkoda bo jest na niego tyle pysznych pomyslow...
    pozdrowienia z mediolanu,
    justyna

    OdpowiedzUsuń
  22. Aniu ,a jakbym kiedyś do Ciebie w porze wiosennej przybyła to upieczesz mi takie ciasto ?
    Jest takie pięknie różowe ,że poczułam się jak mała dziewczynka pełna marzeń i więżąca ,ze to wszystko spełni się.
    Ach

    OdpowiedzUsuń
  23. Lubię Cię czytać, bo zawsze przywołujesz wspomnienia które chyba każdy z nas ma w sercu. To miłe.

    Ciasto wygląda niesamowicie pięknie, subtelnie, delikatnie i aż szkoda jeść (jak na nie patrzę to kojarzy mi się z obrazem, może namaluję coś inspirowanego tym ciastem;))

    Koniecznie do zrobienia, tym bardziej, że ja również kocham rabarbar;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Belgio! DZIĘKUJĘ:) Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

    Love! Mam już doświadczenie w przesyłaniu dzikiego czosnku, ale w Polsce;) Chętnie bym Ci podesłała rabarbar, ale obawiam się, że do Mediolanu nie dojdzie w dobrym stanie.... Właściwie nie miałam pojęcia, że we Włoszech może być trudno dostępny. Szkoda rzeczywiście! Pozdrawiam Cię mocno:)

    Margot! I dobrze poczułaś, bo to wszystko się spełni, naprawdę! Ja w to wierzę i powiem Ci w tajemnicy, że spełnia się:)
    Czy upiekę?! Margot, ja mogę w tej chwili zacząć filo rozmrażać - powiedz tylko słowo, a zabieram się do pracy! Jejku, ale byłoby cudnie! Wiesz, jakie mam teraz piękne widoki z tarasu - przyjeżdżaj, nie kiedyś, ale już!!!

    Mar! Ale mi miło to czytać! A obraz inspirowany tym ciastem, brzmi jak jakaś bajka - taka piękna:) Jeśli namalujesz, koniecznie chcę zobaczyć!
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  25. Takie to proste, a takie efektowne. Świetny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kubełku! Kolejny raz potwierdza się reguła, że im prościej, tym lepiej:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękne wspomnienia :) a zwłaszcza rabarbar jako pieczeniowy rytuał przejścia :)) ech! :) a Twoj wypiek to właśnie filozofia... minimalizmu, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Aniu fantastyczne wspomnienia.
    A ciasto zaskakuje prostotą i zapewne smakiem. Nie próbowałam nigdy jeszcze filo :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Tymi swoimi wspomnieniami, jeszcze bardziej zakochałaś mnie w rabarbarze :D cudny wpis! Też jestem kwaśnolubna :))

    OdpowiedzUsuń
  30. Aniu Kochana, u Ciebie jak zawsze można sie zaszyć w pięknych słowach... i kolejnych kulinarnych wspaniałościach:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Magdo! Jeśli minimalizmu, to zgadzam się absolutnie;) Pozdrawiam!

    Urtica! Filo jest wyjątkowe i inne, cieniutkie, chrupiące i uzależniające! Mam nadzieję, że uda Ci się jak najszybciej spróbować:)

    Aurora! Cieszę się, że wpłynęłam na temperaturę Twojego uczucia:D

    Aga! Ależ mi miło i zaszywaj się kiedy tylko masz ochotę:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  32. zaczytałam się i przeniosłam na moment do Twojej kuchni, było miło i słodko :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wspaniała tarta i piękne, rabarbarowe wspomnienia - moje to tylko gałązki rabarbaru zerwane potajemnie z ogródka sąsiadki i maczane w cukrze :)
    I naprawdę cudowne zdjęcia - zazdroszczę 'łopatki' do tortów ( chwilowo wyleciało mi z głowy jak się to poprawnie nazywa)

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniu, wspaniały post i genialne foty! jak zawsze oczywiście:)) sciskam i ślę megapozytywne fluidy:D

    OdpowiedzUsuń
  35. Tylko Spróbuj! Witaj zatem w mojej kuchni - miło mi było Cię gościć:)

    Natalio! I ja mam takie wspomnienia:) Pozdrawiam Cię serdecznie!

    marto! Dziękuję! Pozytywne fluidy przyjmuję zawsze w każdej ilości;P

    OdpowiedzUsuń
  36. Aniu, duet wspaniały :)))) przeurocza ta kratka do studzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Rabarbar jest naj naj smakiem maja. Tk naj, że się łamię co lepsze: on czy szparagi? :)
    Prześliczne zdjęcia Aniu. Lubię takie, bo maja bardzo domowy klimat. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  38. EVE! Dziękuję, duet doprawdy niezwykle smaczny! Pozdrawiam Cię:)

    Asiu! Ja lubię szparagi, ale zdecydowanie stawiam na rabarbar:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  39. Cudnie opisane. W tych czasach chyba płaciło się jeszcze za rozpoczętą rozmowę, a nie za jej długość, więc powinnaś byłą zadzwonić raz i cały czas trzymać mamę na linii ;)

    Ciasto cudne, niestety nie spotkałam jeszcze w moim bądź co bądź dużym mieście ciasta filo.

    OdpowiedzUsuń
  40. kabamaigo! A widzisz, tej opcji nie wzięłam pod uwagę;P
    Szkoda, że filo nadal jest u nas tak trudno do zdobycia!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  41. ach to filo, jeszcze przeze mnie nie odkryte... może już niedługo :)

    a jeśli o rabarbar chodzi - znowu mnie kusi i znowu nie wiem, co chciałabym z nim zrobić! Krążę w okół niego i się zastawiam, kupić nie kupić, zrobić coś czy nie. Niedługo myślę rozstrzygnę ten spór :)

    Pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Agato! Szybkiego odkrywania Ci zatem życzę, bo filo jest wspaniałe! Nie zastanawiaj się i kup, a potem pójdzie już gładko - kompot, crumble, placek, tarta - wszystko pyszne:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  43. o rany :) ten deser(?) wygląda tak delikatnie i pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Kini! U Ciebie też cudny rabarbarowy deser :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  45. Takie zeszyty to były skarbnice wiedzy kulinarnej. Ten z dzieciństwa przepadł, ale jest ten z początków małżeństwa. Ambitna byłam. Cudowne zdjęcia. kusi to ciasto niesamowicie. Co rano doglądam moje krzaczki rabarbarowe. Rosną pięknie dzieciczyny. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  46. Ma che meraviglia!! Dev'essere di un buono, complimenti anche per le foto davvero splendide! Un abbraccio e buonissima serata

    OdpowiedzUsuń
  47. Lo! Żebyś wiedziała jakie ja ambitne przepisy tam wklejałam! Dbaj o rabarbar:) Nie ma jak z domowego ogródka!
    Pozdrawiam Cię!

    marifra79! Grazie mille:) Ciao!

    OdpowiedzUsuń
  48. Aniu, no i co ja mam powiedzieć, przecież ten placek to cudo normalnie i ja też kocham rabarbar, szczególnie na ciepło i do tego kawa, no i jeszcze poproszę o dobre towarzystwo ... to co, kiedy wpadniesz? :) Obiecuję Ci rabarbarowe smakołyki :)

    OdpowiedzUsuń
  49. aniu rozszalałam bo są po prostu wypasione:) jak to mój maż mówi:) ..a wiesz jak mu chłopaki z pracy zazdroszczą jak sie w taką chrupiącą bagietkę wgryza:) ....a uśmiałabyś się jak je dzielimy: "1 dla Olka, półtora dla mnie, półtora dla ciebie ...no tak, ale mi daj te większe bo mi na pewno Olek zje":) ....i tak to wyglada za każdym razem:) a potem zajadamy e na śniadanie i kolację.... jutro rano znów nastawiam:) wielki buziak:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Tili! Jednym słowem rabarbar jest stworzony, by go kochać:D
    Kusisz, kusisz, ale w maju na pewno już nie, ale czerwiec - kto wie? Uściski!

    Jolu! Ależ podział:) Super! I Olek zjada całą?! Zuch chłopak - wie co dobre! Wspaniałego weekendu Wam życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  51. Oj tak, podział musi być:) Olek zjada całą i jeszcze nam podjada:) w sumie zjada ją na śniadanie i kolację, a w międzyczasie co chwilę pogryza ..ale nie zostaje ni okruszek:) pozdrawiam kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  52. Ja również kocham i maj i rabarbar :) Ciekawy ten Twój przepis :) Ja niestety z rabarbarem nie miałam nigdy wcześniej doczynieni, ponieważ kamice nerkowa u nas i każdy się bał :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Jolu! :)

    Duś! Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  54. Bzy i bezy to bardzo dobry zestaw :) Piękna tarta i rabarbar w zupełnie innej formie!

    OdpowiedzUsuń
  55. proste dania to genialne dania :) kocham rabarbar, więc czuję się skuszona

    OdpowiedzUsuń
  56. Agnieszko! Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam:)

    Magdo! Jeśli tak się czujesz, to bardzo się cieszę! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  57. Widzę, że u Ciebie też króluje rabarbar. Uwielbiam ciasto filo ale niestety nie mam go gdzie kupić w Poznaniu. Robiłam ostatnio muffinki z Inką. Więcej na http://alkitchen.blogspot.com/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  58. A.! Szkoda, że w takim dużym mieście jest nieosiągalny ... Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  59. Nigdy nie jadłam ciast filo, ale taka odsłona wygląda bardzo smakowicie :D

    OdpowiedzUsuń
  60. Rabarbar wciąż królem...! Ślicznie mu u Ciebie , Aniu, i pewnie niezwykle smacznie:)
    A historia z pierwszym ciastem i zeszytem niezła - choć pierwsze upieczone ciasto było było udane, to też miałam taki zeszyt - do dziś jest w domu:):):)

    OdpowiedzUsuń
  61. Moje pierwsze ciasto nie udało się zupełnie. Za to kolejne wychodzą coraz lepiej! A z rabarbarem, to już w ogóle mam same miłe wspomnienia. Takie pyszne, urocze zielono-różowe łodygi. Do tego przepięknie wyglądające w tarcie takiej, jak ta! :))

    Ściskam, Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  62. Your blog is so lovely, i have never try the rhuharb!

    OdpowiedzUsuń
  63. slyvvia! W takim razie ta wielka przyjemność chrupania filo jeszcze przed Tobą:) Pozdrawiam!

    Ewelajna! O tak, rabarbar króluje niepodzielnie:D Uściski!

    Zaytoon! Wychodzą wspaniale! Myślę sobie, że z rabarbarem to można mieć tylko dobre wspomnienia:) Pozdrawiam Cię mocno!

    The Breakfast Lover! Thanky you! Never?! Well, maybe it's high time you tried! Believe me it's great:) Cheers and thanks for your visit!

    OdpowiedzUsuń
  64. Rabarbar nabyłam wczoraj drogą kupna na targu. Teraz pozostaje mi nic innego jak biec do sklepu po ciasto filo. Twoje zdjęcia mi rozkazują ;-)

    OdpowiedzUsuń
  65. Joanno! Nie pozostaje Ci rzeczywiście nic innego, jak nabyć ciasto filo także drogą kupna:D I te słowa też potraktuj jak rozkaz;P
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  66. Ech Aniu - miłości do rabarbaru jeszcze nie odkryłam, za to do maja oraz do Twoich zdjęć i opisów - już dawno temu:) Kto wie? Może więc i do rabarbarowej tarty jednak się przekonam? Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  67. Aniu, piękne to Twe rabarbarowe dzieło! Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  68. delikatessen! I rumienię się od rana;D Jeśli mogę Cię namówić, to właśnie to czynię - rabarbar jest stworzony do tego, by go uwielbiać:) Pozdrawiam!

    Bayaderko! Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i miłe słowa! Również serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  69. Kompot pity chochlą prosto z garnka od babci, to słodkie wspomnienie z dzieciństwa, również mojego...

    Rabrabar świetny nawet w najprostszej wersji, tu w filo - musi być super.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  70. Monica! Cieszę się, że i u Ciebie jest to wspomnienie z chochlą:D Rabarbar z filo bardzo polecam! Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  71. Rabarbar i filo - jak mgielka, jak oplatek, ale delikatne!

    Aniu, a ja w zyciu bym nie wpadla by piec ciasto rabarbarowe w sredniej podstawowce, wtedy biegalam po sadzie i wcianlaam laski rabarbaru (chyba nawet bez maczania w cukrze:)...

    Usciski!

    OdpowiedzUsuń
  72. Basiu! Rabarbar i filo to zdecydowanie mgiełka:) A rabarbar z cukrem też wcinała "na żywca";DDD
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  73. Ech, Aniu, to mamy zupełnie różne historie z pierwszym ciastem.. Moje było jakieś ucierane, Mamcia zachęcała że takie najprostsze (nic nie trzeba gnieść) i co? I nie powiem co, zakalec jak stąd do Krakowa, przez jakieś 5-6 lat później nie zbliżałam się do piekarnika :D

    Ale teraz kocham piec, najbardziej te ciasta, które się.. gniecie :)))

    I rabarbar, ech, co tu gadać, dziś tak sobie myślałam że jednak nie wszystkie smaki dzieciństwa są doskonałe, że przecież były "smaki-zmory", rabarbar to jest jednak jedno z tych ulubionych wspomnień :)

    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Monika! Ja Ci powiem, że jak w podstawówce mi zakalce nie wychodziły, to ostatnio popełniłam dwa i nie mogę zrozumieć jak to możliwe?!
    Gniecione ciasto to ja też - bardzo, bardzo lubię:)
    A smaki - zmory z dzieciństwa , to u mnie oznacza tylko i wyłącznie kożuch na szkolnym mleku - pfuu.....
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  75. Pyszne, polecam.

    OdpowiedzUsuń
  76. Ja bardzo lubię różnego rodzaju wypieki z wykorzystaniem rabarbaru, ale niestety jest on u nas tylko sezonowo. Zresztą jeżeli najdzie mnie ochota na jakiś deser to bardzo chętnie korzystam z porad https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/ dzięki którym tak naprawdę mogę wykonać pyszny deser w ciągu chwili.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)