Wiatr.
Ballada liści.
Szeptana od drzewa do drzewa.
W każdym liściu zapisane jedno słowo, wspomnienie, uśmiech.
Wiatr.
Długa ballada.
Pisana od wiosny, gdy liście nie wiedzą jeszcze, że przyjdzie im zapamiętać każdy kolejny dzień.
I szeleścić o nim. I szumieć. I szeptać.
I odlecieć z nim tam, gdzie drogę zna tylko wiatr.
Siedzę przy oknie.
Przyglądam się wiatrowi.
Wsłuchuję w jego historię.
Każda inna.
Liście klonu szumią zupełnie inaczej od jabłoni.
Nagle ballada nabiera tempa.
W rytmie allegro liście układają się na niebie jak nuty szalonego kompozytora.
Jedne znikają w okamgnieniu. Inne wirują unosząc się w miejscu, jakby wiatr specjalnie dla nich nagle się zatrzymał.
Wsłuchuję się w wiatr i myślę o drzewie.
O takim drzewie, którego liście byłyby kartami pamiętnika.
Jakby to było, gdyby istniało.
Od wiosny do jesieni każdego dnia jeden liść zachowywałby coś w pamięci.
Nie to, co chcemy, ani nie to,co wolelibyśmy zapomnieć.
Wybierałoby coś, czego nie zdołaliśmy zauważyć.
Uczucie, gest, słowo.
Codziennie aż do późnej jesieni. Wtedy usiedlibyśmy przy oknie czekając aż nadejdzie wiatr i zacznie swoją opowieść.
O nas. O tym, czego nie dostrzegaliśmy.
Jedyny i ostatni seans zanim opadnie ostatni liść.
Koniec. Drzewo pamięci już nic więcej nie pamięta.
Wiatr opowiedział wszystko.
Teraz nasza kolej. Co zrobimy dalej?
Czy ta opowieść doda nam sił, czy nauczy patrzeć dalej, wyostrzyć zmysły i dojrzeć istotę rzeczy w tym, co najbardziej niepozorne?
Drzewo pamięci.
Rośnie w mojej głowie. Zrzuca ostatnie liście.
Zbieram te najpiękniejsze.
Już wiem, co przeoczyłam i rozumiem, lepiej.
I myślę o tym, by utrwalić te najsmaczniejsze chwile, zanim listopadowy wiatr zdmuchnie ostatni liść pamiętający lato.
Czerwiec.
Kilka dni przed św. Janem. Czas zielonych orzechów. Zbieram je dla Taty. Za kilka tygodni dostanie smak, o jakim marzył. Kandyzowane zielone orzechy.
Lipiec.
Czerwone palce, usta, broda. Podrapane ręce, poplamione szorty. Śmiech i opowieści od krzaczka do krzaczka. Malinowe popołudnia.
Korale od Marysi. Ulubione. I radość, że pamięta. Słoiki z perłowym agrestem przechowywane staranniej niż cenna biżuteria.
Wrzesień.
Jabłka i karmel. Karmel i jabłka. Kruche tarty pieczone niemal codziennie. Zawsze oblane karmelem. Nie umiem już inaczej. Nie chcę. Zapas kruchego ciasta ukryty w zamrażalce "na zaś".
Październik.
Czas pigwy. Wielkie szklane słoje czekają na nalewkę. A ja czekam na małe słoiczki ze złoto-bursztynowymi kawałkami kandyzowanej pigwy.
Listopad.
Słucham wiatru i piekę tartaletki. Niektóre mają kształt jesiennych liści. Malutkie. Na jeden raz. Do zapamiętania na zawsze. Każda smakuje innym miesiącem.
Słucham wiatru i piekę tartaletki. Niektóre mają kształt jesiennych liści. Malutkie. Na jeden raz. Do zapamiętania na zawsze. Każda smakuje innym miesiącem.
Tartaletki to moja pożegnalna opowieść o lecie i początku jesieni. Smak wspomnień kruchych jak ciasto i słodko-kwaśnych jak ulubione owoce.
Jaki smak mają Wasze wspomnienia?
TARTALETKI Z CREME PATISSIERE, KANDYZOWANĄ PIGWĄ, ZIELONYMI ORZECHAMI, AGRESTEM I MALINAMI
KRUCHY SPÓD
125 g mąki
szczypta soli
75 g schłodzonego masła
zimna woda
szczypta soli
75 g schłodzonego masła
zimna woda
Mąkę, masło i sól połączyć, dodać niewielką ilość zimnej wody (ok. 2 łyżek) i zagnieść razem. Foremki na tartaletki natłuścić. Ciasto dość cienko rozwałkować, wyłożyć nim foremki . Do środka włożyć arkusz pergaminu i wysypać go fasolkami przeznaczonymi wyłącznie do pieczenie (lub służącymi do tego specjalnymi kuleczkami) - zapomniałam o papierze i wrzuciłam fasolki bezpośrednio na ciasto - bez szkody dla efektu końcowego;) Przełożyć do lodówki na 30 minut. Po tym czasie wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 minut i piec przez ok. 10 minut, następnie ostrożnie usunąć pergamin z fasolkami i piec jeszcze dalej przez kolejne 5 minut, do momentu aż całość ładnie się zezłoci.
CREME PATISSERIE
2 żółtka
1 białko
50 g drobnego cukru do wypieków
25 g mąki
300 ml mleka
1/4 łyżeczki esencji waniliowej
1-2 łyżeczki soku z cytryny
Żółtka z białkiem przełożyć do miksera, dodać cukier i ubić razem do uzyskania niemal białej, puszystej masy. Stopniowo dodawać mąkę i mleko. Przelać do garnka o grubym dnie i trzymając na małym ogniu zagotować, stale mieszając. Gotować przez 3-5 minut, do momentu aż krem zgęstnieje . Doprawić do smaku wanilią i sokiem cytrynowym. Przełożyć do schłodzonej wcześniej miski i nadal co chwilę mieszać, co zapobiegnie utworzenie się na wierzchu kożucha.
Wystudzonym kremem nadziewać upieczone wcześniej korpusy tartaletek.
DODATKOWO
Od Was zależy czym zechcecie udekorować tartaletki. Ja wybrałam:
kandyzowane zielone orzechy - przepis od Moniki tu - klik
kandyzowaną pigwę
agrest - u mnie w syropie
mrożone maliny
Na tartaletki wypełnione creme patissiere nakładać wybrane dodatki. Zjadać jedna za drugą delektując się wspomnieniami lata i jesieni.
są po prostu przepiękne..
OdpowiedzUsuńtyle smaków lata i jesieni w jednym wydaniu!
to jakaś magia ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
Dziękuję Ci i zaraz wybieram się z wizytą:)
UsuńWyglądają bajecznie! Naprawdę cudownie :) A Twoje zdjęcia zawsze mnie powalają. Są takie piękne :)
OdpowiedzUsuńKatie, dziękuję Ci! Smakowały wspaniale:)
Usuńależ nas ugościłaś,częstuje się i oblizuję palce
OdpowiedzUsuńIga! To świetnie, dziękuję , że wpadłaś!
Usuńo jej jakie maleńkie słodziaki! ale bym schrupała!!!
OdpowiedzUsuńJagienko! Bierz i chrup:)
UsuńPozdrowienia!
jakie świetne foremki. najpierw myślałam, że to będą jakieś specjalne pierogi. :) super. :)
OdpowiedzUsuńno i tyle cudownych zdjęć, mogłabym je oglądać bez końca.
Matyldo, lubię nietypowe foremki, stad taki kształt tartaletek:)
UsuńPozdrowienia!
Uwielbiam takie małe słodkości. A ich kształt jest bardzo oryginalny, jeszcze się z takimi nie spotkałam ;)
OdpowiedzUsuńMałe słodkości to moja wielka słabość;P
Usuńtaka galanteria kulinarna ,że fiu fiu
OdpowiedzUsuńJa przez szanowną Panią to w kompleksy niedługo wpadnę,bo i zdjecia i przepisu urywają wiadomo co*
Wspaniałe! Boskie! Cudowne. Poza tym te większe tartaletki przypominają mi lekkie, letnie chmurki. Wspaniałe na poprawę jesiennego humoru :-D
OdpowiedzUsuńJoanno! A wiesz, że ja też miałam chmurkowe skojarzenia?!
UsuńCieszę się, że tartaletki przypadły Ci do gustu.
Pozdrowienia!
Alu! Ty i kompleksy?! Niemożliwe!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło i niech się nic nie urywa;D
ha ha, no wiesz takich zdjęć to ja nie umie robić:D
UsuńAlu:)
UsuńAleż dozujesz rozkosz...:-)Jesteś mistrzynią kuszenia:-))
OdpowiedzUsuńMarzeno, bardzo dziękuję! Pochlebia mi to, co napisałaś:)
UsuńAniu kochana, nie mogę.. jak Ty pięknie piszesz, jak to się czyta jak najlepszą książkę.
OdpowiedzUsuńTakie wspomnienia, przetykane nostalgią i tęsknotą. Tak odbieram. Czasem łezka się zakręci, tak mam. I chyba zmieniać tego nie chcę.
Drzewo Pamięci. Zapamiętam. :)
Tartaletki śliczne, każda inna, każda na jeden kęs, chyba nie poprzestałabym na jednej.
Buziaki:*
Majanko! Oj, jak bardzo Ci dziękuję! Ogromnie doceniam Twoje słowa! Są dla mnie bardzo ważne!
UsuńUściski:*
Poproszę z każdej choć mały kęsek :) Pozdrawiam listopadowo ale słonecznie!
OdpowiedzUsuńKamila! Mały kąsek to za mało, bierz wszystkie:)
UsuńFinezja- to słowo chyba oddaje charakter tego wpisu, choć pewnie istnieją lepsze, bo nie jestem mistrzem komplementowania...
OdpowiedzUsuńOlu, buziak za to słowo! Bardzo mi się podoba i dziękuję:*
Usuńjakie fajne foremki :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPiękny wpis, i teksty i smaki.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Ewo:*
Usuńpo prostu cudne! o kandyzowanej pigwie nie słyszałam, a teraz zdecydowanie jest jej czas. Mniam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Bardzo Ci polecam kandyzowaną pigwę. Dla mnie to jej najlepsze wcielenie, zaraz po nalewce;)
UsuńPozdrowienia!
Kandyzowane zielone orzechy to zagadka smakowa...Nie potrafię wyobrazić sobie ich smaku.
OdpowiedzUsuńOj, gdyby z drzewa od czasu do czasu sfruwały takie liski....
Moja pigwówka wg nowego przepisu czeka pod schodami. Jeszcze trochę i będzie gotowa. Pasowałaby do ciasteczek, tak, tak:)
Pozdrawiam jak zawsze ciepło.
Magdo! Smakują inaczej niż wszystko, są bardzo słodkie i moim zdaniem dobrze im robi jakiś zdecydowany kontrast smakowy.
UsuńPigwówka u mnie też już czeka:)
Pozdrowienia!
Podoba mi się nie tylko uroda, ale i praktyczność tych księżycowych foremek - ciastko w tym kaształcie łatwiej jeść niż okrągłe :-)
OdpowiedzUsuńNigdy o nich nie pomyślałam, jako o księżycowych, ale podoba mi się, że je tak nazwałaś!
UsuńPozdrowienia!
Te z malinami na jeden kęs, kuszą mnie najbardziej...
OdpowiedzUsuńPiękne:)
Magdo! Są Twoje;)
UsuńJesienne foremki, pyszne tartaletki. Kolejna piękna opowieść :).
OdpowiedzUsuńUściski!
Dziękuję Ci bardzo i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńDrzewo pamięci...znam takie...moje drzewo pamięci rodzi jabłka...niewielkie , czerwone ... tej jesieni moje drzewo pamięci zgubiło już liście i owoce...ususzyłam jabłka...ich aromat zostanie z nami do zimy.... Twoje tartoletki - wspaniałe !
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz swoje drzewo pamięci:)
UsuńPozdrowienia!
Pięknie. Aż się zaczęłam zastanawiać, co opowiedziałby mi mój warszawski wiatr. Może zwolniłby trochę ten rytm i pęd stolicy. Uściski ślę.
OdpowiedzUsuńPaulina! Warszawski wiatr z pewnością ma wiele wyjątkowych historii do opowiedzenia:)
UsuńPozdrawiam Cię!
jakie piękne te tartaletki ! A kandyzowana pigwa musi super smakować :)
OdpowiedzUsuńGrażynko, kandyzowana pigwo jest naprawdę przepyszna!
UsuńPozdrowienia:)
Anno Mario, zakradam się do Pani odkąd odkryłam drogę (link) na jednym z podglądanych przeze mnie blogów. Zuchwale wyobrażam sobie, że nowy przepis jest zaproszeniem . (Czy mogę tak myśleć?) Przeskakuję tytuł i łakomie pochłaniam wszystko,co zastaję:) Delektuję się tymi wyprawami. Podróżami, z których wracam ładniejsza. Dziękuję. Z najpiękniejszymi wyrazami Anna Magdalena.
OdpowiedzUsuńAnno Magdaleno! Oczywiście, że każdy przepis i post jest zaproszeniem! Mam wielkie szczęście, że mogę gościć tak wyjątkowe Osoby, jak Ty:)
UsuńDziękuję za najpiękniejszy prezent - słowa!
Pozdrawiam bardzo ciepło:)
Przesyłam wirtualny kawałek tortu! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Alu, wspaniale! Dziękuję:)
UsuńAniu, świetnie Ci wysżły te tartaletki. A blog jest wspaniały, taki klimatyczny :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńCudowne! No absolutnie cudowne! I to ciasto takie cieniutkie, mnie to w tartaletkach zawsze grube wychodzi - mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńAtinko, bardzo Ci dziękuję!
UsuńSą cieniutkie, bo bardzo cienko wałkowałam ciasto, no i obciążenie fasolkami robi swoje;)
Czytając Twe piękne słowa dochodzę do pewnej pointy: drzewa są pełne tajemnic, a liście potrafią cudownie smakować o każdej porze roku :) Tylko ten wiatr - plotkarz, mimo swojego uroku, ciągle roznosi ich tajemnice.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
T.
Wiatr-plotkarz, podoba mi się jak go nazwałaś!
UsuńSerdeczności:)
Drzewa mają w sobie magię, siłę, i nie trudno patrząc na nie uwierzyć w tych samych bogów, w których wierzyli nasi słowiańscy przodkowie.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, cudowne smaki dzisiaj u Ciebie. I bardzo chciałabym mieć taki smakowity, wspomnieniowy kalendarz jak Ty.
Pozdrawiam cieplutko a Sputnik już leci :)
Wiewióro! Za Sputnik stokrotne dzięki i za te piękne słowa też!
UsuńUściski:*
Anna Maria, u Ciebie jak zawsze wchodzi się na chwilę tylko rzucić okiem na przepis a zostaję tutaj pół godziny. Oglądam wszystkie zdjęcia, czytam i już zaczynam się zastanawiać, czy na pewno nie znajdę jutro chwili na upieczenie chociażby tarty z agrestem.
OdpowiedzUsuńXXX
I jak znalazłaś czas? Jak nie, to koniecznie to zaplanuj - tarty są boskie!
UsuńUściski:*
P.S. Obraziłabym się, gdybyś była krócej niż pół godziny;P
Piękny wpis... Cudowne zdjęcia... I niesamowicie apetyczne tartaletki...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo:)
UsuńAniu uraczyłas nas iście królewskimi tartaletkami... te kandyzowane orzechy mnie zachwyciły, buziaki Aniu:)
OdpowiedzUsuńps. miło sie Ciebie czyta, tyle tu moich mysli, jakbym to ja pisała...
Kasiu, nawet nie wiesz jak bardzo doceniam to, co napisałaś! Bardzo, bardzo Ci dziękuję! To wielka radość znaleźć bratnią duszę w takiej Osobie, jak Ty:)
UsuńNostalgiczne, ale milutko u Ciebie. Piękne zdjecia,bede zaglądac częściej. Dziękuje za wizytę u mnie i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUrszulo! I ja dziękuję za odwiedziny:)
UsuńPozdrowienia!
podziwiam twoją cierpliwość w gromadzeniu dodatków do tych tarteletek:) ciekawe jak smakują kandyzowane zielone orzechy? :)
OdpowiedzUsuńGosiu, cierpliwość była tu zbyteczna - dodatki pojawiały się w mojej kuchni od czerwca, teraz jedynie sięgałam po odpowiednie słoiczki:)
UsuńSerdeczności!
tartaletki są genialne! urocze, do tego smaczne :) dodatki, jak marzenie!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Usuńwygięta łyżeczka robi mega wrażenie, a tartaletki cóż tu dużo pisać PRZEPIĘKNE
OdpowiedzUsuńDla pewności dodam, że została fabrycznie wygięta, ja nie mam z tym nic wspólnego;D
UsuńPozdrowienia!
kandyzowane orzechy? woow. pyszności!
OdpowiedzUsuńEmcio, są pyszne! Polecam Ci pamiętać o nich za rok w czerwcu:)
Usuńależ piękne tarteletki! Cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńPięknie myślisz.
OdpowiedzUsuńPięknie to przekazujesz.
Do tego masz talent kulinarny!O bogini! :)
Uwielbiam wszelkie rodzaje tarteletek :)
Monico! Ależ mnie rozpieściłaś komentarzem! Dziękuję:)
Usuń"mouth watering"! przecudowne są..!
OdpowiedzUsuńAniu, wczoraj kupiłam brukselkę z myślą o Tobie;))
uściski!
J
J.! Pal licho tartaletki, ale ta brukselka! Wow, naprawdę?!
UsuńJeśli myślisz o mnie patrząc na brukselkę, to czy mogę chcieć więcej od życia?!;P
Uściski:*
Zawszę się zachwycam jak tu jestem :] Zawszę można coś tu znaleźć dla zmysłów jak i dla duszy :}
OdpowiedzUsuńOlu! Podskakuję z radości:) Dziękuję!
UsuńPiękne, melancholijne zdjęcia. Wspaniały klimat ; )
OdpowiedzUsuńI smak też musi być genialny : ) Nie za słodki: )
Weroniko! Smaki były dobrze wyważone - właśnie nie za słodkie.
UsuńPozdrowienia!
jak zawsze urzekłaś mnie swoimi zdjęciami. a same tartaletki - chyba nie muszę pisać, że są perfekcyjne w każdym calu :)
OdpowiedzUsuńKasiu, bardzo mi miło - dziękuję i przesyłam pozdrowienia:)
UsuńKażdy Twój post przenosi mnie do innego świata. Niesamowite, jak bardzo wpływasz na ludzi! To będzie wyjątkowo refleksyjny wieczór :) A tartaletki... Cóż, sama wiesz, że są doskonałe :)
OdpowiedzUsuńAgato! Nie wiem jak dziękować! To ogromnie cenne, co piszesz - dziękuję z całego serca:)
UsuńTartaletki wyglądają na bardzo apetyczne. Gdybym teraz jedną z nich miała... ;)
OdpowiedzUsuńAgata! Gdybym tylko mogła Cię poczęstować, miałabyś przed sobą całą tacę:)
Usuńpiękne zdjęcia!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńŚwietne zdjęcia, świetny opis... :) Widać, że masz poczucie estetyki i artystyczną duszę! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMarcelino, bardzo mi miło! Dziękuję za odwiedziny i takie serdeczne słowa:)
UsuńBardzo klimatyczne zdjęcia i piękne tarteletki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam!
UsuńMam straszna ochotę je pochłonąć:)
OdpowiedzUsuńZapraszam! Częstuj się:)
UsuńA zdjęcia - gratuluje - idealna kompozycja:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:)
Usuńjej, jestem pod wrażeniem tych wszystkich zdjęć i przepisów!
OdpowiedzUsuńMario, bardzo Ci dziękuję:)
UsuńDobrego dnia!
Dziękuję za wizytę i miły komentarz i zapraszam cię znów do mnie:)
OdpowiedzUsuńJa się zbieram na kupno foremek do tarteletek i zebrać się nie mogę:(
A tak chodzą za mną!
Twoje są bardzo apetyczne.
Trzeba się w końcu zebrać.
Wspaniały blog:)
A ilość komentarzy np. w tym poście imponująca:)))
pozdrawiam
Kuchareczko! I ja dziękuję za miłą wizytę i oczywiście namawiam do kupienia foremek;)
UsuńPozdrawiam!
Ciekawi mnie smak tych z kandazywaną pigwaą, a poza tym wzięłabym również te z agrestem :)
OdpowiedzUsuńCzęstuj się do woli;)
UsuńAnno,
OdpowiedzUsuńwspaniałe tartaletki!
Jakie niebanalne kształty, autentycznie urocze! A wypełnione takimi pysznościami zniknęły pewnie w oka mgnieniu...
Wezmę jedną, taką malutką, do kawy, dobrze? :)
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.
Edith, oczywiście bierz:) Do kawy pasują idealnie!
UsuńMasz rację - tartaletki zniknęły zdecydowanie za szybko.
Przesyłam serdeczności!
ja też chcę takie foremki, są przecudne!
OdpowiedzUsuńAga, chcesz takie? Jak będę w miejscu, gdzie można je zdobyć, to mogę Ci kupić:) Napisz ile!
UsuńPozdrawiam:)
Piękne i pyszne :) Zjadłoby się ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam!
Usuńnominowałam Cię do tagu 'liebster blog <3' :)
OdpowiedzUsuńzapraszam po szczegóły do mnie!
Bardzo mi miło - dziękuję!
Usuńpiękne tartaletki, bardzo mnie kandyzowane orzechy zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńGosiu! Trudno opisać ich smak - zachęcam do zrobienia:)
Usuńwygląda olśniewająco!
OdpowiedzUsuńpięknie te kruche wyszło, nigdy mi się takie nie udało :)
OdpowiedzUsuńDusiu, uda się na pewno! Pamiętaj o trzech zasadach - odpowiednio schłodzić surowe, cieniutko wałkować i obciążyć w trakcie pieczenia:)
UsuńPozdrowienia!
Jak zawsze wchodzę na Twojego bloga to urzekają mnie zdjęcia! Są cudne:) A poza tym, jest tu tak nostalgicznie... To skłania do zadumy nad własnym życiem. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło! Bardzo się cieszę, że czujesz się u mnie dobrze:)
UsuńZapraszam kiedy tylko masz ochotę!
Cudnie to wszystko wymyślone i zgrane :) Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
OLivio, dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńUrocze słodkości :) A tak poza tym to świetne masz foremki
OdpowiedzUsuńIvko, dziękuję:)
UsuńAle one apetycznie wyglądają. Poproszę jedną :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:)
UsuńAniu klimat jak zwykle. Muszę sobie (a raczej teściowej) zasadzić pigwę na działce. Koniecznie, bo w sklepie znalazłam po 6 zł za sztukę. Kradzież w biały dzień. A jak zasadzę, to może za rok, za dwa takie cuda wyczaruję?
OdpowiedzUsuń6 zł za sztukę?! O rany, u nas były po 4 zł za kg!!! Jedyna nadzieja w teściowej;)
UsuńPozdrowienia!
jak tu cudnie, klimatycznie i tak..... po Twojemu-uwielbiam tu zaglądać, choć ostatnio mnie bardzo mało:) buziaki
OdpowiedzUsuńPiegusku, no właśnie - gdzie Ty się podziewasz?
UsuńPozdrawiam Cię:)
Pięknie wyglądają...w pierwszym momencie myślałam, że to pierogi...taki podony kształt :)
OdpowiedzUsuńPierogi z takim nadzieniem byłyby doprawdy intrygujące:)
UsuńPiekne słowa .... cieżko się od nich oderwać .... moje wspomnienia mają smak babcinej szarlotki i pierogów ruskich ....wspaniałości:) wielki buziak
OdpowiedzUsuńJolu, jakie smakowite wspomnienia!
UsuńSerdeczności:)
Uwielbiam Twoje zdjęcia !!! Oglądam je w kółko po 10 razy :)
OdpowiedzUsuńТhanks for sharing such a fastiԁious thought, piece of writing is good, thats why
OdpowiedzUsuńi haѵe read it comрletely
Visit mу web-ѕite bad credit loans
my web site > bad credit loans