Ma ponad 5000 lat i około 700 odmian.
Zapach ostry, intensywny, dla wielu kontrowersyjny.
Jego siła tkwi w ząbkach zebranych wokół niewielkiej główki,
w której drzemie wielka moc,
w której drzemie wielka moc,
silniejsza od antybiotyków.
Lekarstwo i smakołyk.
Podstawa wielu dań, których smak i aromat byłby niczym gdyby nie on ... czosnek!
W listopadzie nasze kuchnie - Amber i moja - pachną właśnie czosnkiem.
Zapraszamy!
Czosnek.
Uwielbiam go.
W każdej postaci, o każdej porze roku.
Rozsmarowany na grzance.
Pieczony z ziemiakami.
Zmiksowany w zupie.
Leczący gardło w mleku z miodem.
Na pomidorach.
W prowansalskim aioli.
W sałatce.
Na parapecie okna, gdzie leży w specjalnym koszyku i czeka, aż wyrwę kolejny ząbek - to chyba moja ulubiona czynność, zapewne podyktowana niesłabnącą chęcią odwetu na pewnej dentystce-sadystce.
Nie tylko w listopadzie, ale przez cały rok moja kuchnia pachnie czosnkiem.
Właściwie nie ma dnia, w którym nie sięgnęłabym po kolejny ząbek czy główkę.
W tych rzadkich chwilach, gdy nagle czosnku zabraknie, czuję prawdziwy niepokój, jakby kuchnia nagle stała się niekompletna, pozbawiona jednego z głównych filarów.
Podobny niepokój, a może raczej zakłopotanie odczuwam, gdy spotykam osoby, które jak twierdzą nie jadają czosnku.
Jak to? Nie pojmuję.
Mimo, jak mi się zdaje sporej dawki wyrozumiałości i szacunku wobec przeróżnych "odmienności", niechęć do czosnku nie znajduje u mnie żadnego zrozumienia.
Tym bardziej, iż czasem takie osoby zasiadają u mnie do stołu, na którym zdecydowana większość podawanych potraw - nie wliczając jeszcze deserów (nad tym wciąż pracuję;) - zawiera właśnie czosnek.
I co? I jedzą, chwalą, biorą dokładki, ale czosnku nie jadają .... Czyżby?
Zastanawia mnie ta kontrowersyjność czosnku. Domyślam się, że chodzi głównie o silny zapach, ale przecież można temu zaradzić. Dla mnie ten zapach jest wysłannikiem dobrego smaku, zapowiedzią dań, które prowadzą mnie do cudownej, aromatycznej kuchni prowansalskiej i do pewnej galaretki, której smak po latach udało mi się odtworzyć.
Ale o tym za chwilę.
Pewnie nie tylko mnie najbardziej kojarzy się właśnie z kuchnią francuską, zwłaszcza z Prowansją. W książce Ludwika Lewina zatytułowanej "Podróż po stołach Francji" czytam, że "nie ma kuchni prowansalskiej bez czosnku". Uśmiecham się, bo moja kuchnia też bez niego nie istnieje.
"Upodobanie do czosnku pochodzi od starych cywilizacji śródziemnomorskich. Już Egipcjanie cenili czosnek. Według Herodota dawali go na wzmocnienie niewolnikom pracującym przy Wielkiej Piramidzie.
Powszechnie wiadomo, że Mojżesz wyniósł z Egiptu mąkę na mace. Choć Biblia o tym milczy, schował też pewnie do kieszeni kilka główek czosnku.
Tak czy inaczej, Żydzi w starożytnym Izraelu za czosnkiem po prostu przepadali. Ze względu na smak, ale również dlatego, że święcie wierzyli, iż jest wspaniałym afrodyzjakiem. Ponieważ w noc sobotnią spełnienie obowiązku małżeńskiego to dla Żydów mus przymus, na piątkowej wieczerzy czosnek serwowano obficie. Uważano też, że roślina ta chroni przed złym okiem i wszelkimi urokami.
Nie jest wykluczone, że to Żydzi byli promotorami czosnku wśród Prowansalczyków, którzy przypominają, że "na bankiecie Platona więcej jedzono czosnku niż kremu śmietankowego!". Dwa tysiące lat po tym filozofie i dwa tysiące kilometrów na północ William Shakespeare zapewniał " wolałbym w wiatraku żyć serem i czosnkiem niż zapychać się ciastkami!".
Upodobanie do czosnku wywodzą Marsylczycy od Hipokratesa i Homera. Wielki doktor, idąc śladem Egipcjan, uważał czosnek za potężne lekarstwo, niemal panaceum. A Homer w Odysei czosnkiem ratuje Ulissesa przed czarodziejką Kirke.
Prowansalczycy wierzą święcie, że czosnek w Prowansji nie jest tą brutalną przyprawą, którą w krajach północy zionie dech pospólstwa. Czosnek w kuchni prowansalskiej wcale się nie narzuca nieprzyjemną goryczą. Jest delikatny i czysty jak strofa Mistrala, zjada się go bez wysiłku i trawi, nie psując nocy. Więcej - sprowadza sny pełne róż i laurów albo srebrzystych gajów oliwkowych".
Czosnek w pełni na nie zasługuje!
Taką poezją smaku jest dla mnie galaretka z pieczonego czosnku, którą poczęstowaną mnie kiedyś w Prowansji. Wówczas nie udało mi się zdobyć przepisu, ale po latach poszukiwań odnalazłam go w książce Ball Complete Book of Home Preserving i tylko czekałam na odpowiednią okazję. Było nią listopadowe spotkanie z Amber.
Wszystko w niej jest poezją - cudowny aromat czosnku, delikatny, lekko słodki smak i jasno bursztynowy kolor. Czosnkowy poemat.
Posmarujcie nią opieczoną bagietkę lub domowy chleb z twarogiem - będziecie zachwyceni tym niezwykłym smakiem.
Już za parę godzin grudzień - słoiczek tej wyjątkowej galaretki może być wspaniałym pomysłem na prezent dla kogoś, kto tak ja kocha czosnek i docenia niezwykłe smaki.
/przepis z książki Ball Complete Book of Home Preserving - klik/
3 średnie główki czosnku
1 łyżka oliwy
1 łyżka octu balsamicznego
1 szklanka wytrawnego białego wina
2/3 szklanki wody
1/2 szklanki białego octu balsamicznego
1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu delikatnie rozgniecionych
3 łyżki soku z cytryny
3 szklanki cukru
ok. 25gr pektyny owocowej
Z każdej główki czosnku ściąć górną część (małe kawałeczki ząbków na pewno przydadzą się do innych celów). Główki owinąć folią i wstawić do żaroodpornego naczynia. Zalać z wierzchu oliwą i octem balsamicznym i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec ok. 50 minut lub do momentu aż miąższ będzie miękki, a wierzch główek przypieczony. Wyjąć z piekarnika i odstawić do przestudzenia, a następnie obrać ze skórki i oddzielić upieczony miąższ ząbków.
Upieczone i obrane ze skórki ząbki przełożyć do średniego rondelka. Zalać winem, wodą i białym octem balsamicznym, dodać ziarna pieprzu. Wstawić na średni ogień i zagotować. Zmniejszyć ogień i delikatnie gotować jeszcze przez ok. 5 minut. Zdjąć z ognia i odstawić na kwadrans.
Sitko wyłożyć gazą lub umieścić w nim filtr do kawy i odcedzić czosnkową miksturę. Najlepiej odstawić nie dociskając na ok. 30-40 minut - niech płyn sam powoli przecieka, będzie dzięki temu bardziej klarowny. Po odcedzeniu odmierzyć 1 i 2/3 szklanki płynu - jeśli jest go mniej, uzupełnić go dolewając wytrawne wino lub wodę.
Przelać do rondla, dodać sok z cytryny oraz cukier. Wstawić na duży ogień i trzymać tak do momentu aż porządnie się zagotuje. Dodać pektynę, zamieszać i trzymać na ogniu jeszcze przez minutę, cały czas mieszając.
Zdjąć z ognia, usunąć pianę, która utworzy się na wierzchu i natychmiast przelać do suchych, wyparzonych słoików. Dokładnie zakręcić i pasteryzować ( ok. 10 minut w piekarniku nagrzanym do 90 stopni).
* cytuję fragmenty książki "Podróż po stołach Francji" autorstwa Ludwika Lewina.
* cytuję fragmenty książki "Podróż po stołach Francji" autorstwa Ludwika Lewina.
porostu dziekuje,juz mi pachnie;)
OdpowiedzUsuńAleż bardzo proszę:)
UsuńPozdrowienia!
Z przyjemnością zrobię kilka słoiczków,
OdpowiedzUsuńale nie wiem czy kogoś nimi obdaruję.
Czy zdołam się rozstać z tym smakiem?;)
Magdo! Jest jeden sposób - od razu zrób podwójną ilość:)
UsuńPozdrawiam Cię!
uwielbiam czosnek- nie miałam pojęcia, że można z niego wyczarować takie cuda:) buziaki
OdpowiedzUsuńPiegusku, można i jest pysznie! Polecam:)
UsuńMoje ulubione Dzieciaki czasem żartują, gdy coś Im smakuje, że to coś jest PRAWIE JAK KUPNE! ;D
OdpowiedzUsuńA ta Twoja galaretka jest "JAK Z ZAGRANICZNEGO ;))) MAGAZYNU"! ;DDD
A wiem, że to bez obróbki i dziwnych technik i że to właśnie to.
Przeogromne zdziwienie, że z czosnku da się zrobić coś tak klarownego i w takim kolorze.
Smaku pewnie nie będę umiała opisać! A pachnie mi przepięknie na samą myśl.
Oj, Ania :)))
Fu! Ty jak już coś napiszesz, to mnie zmiata z nóg;DDD Ale miłe to, bardzo - mrau!
UsuńKolor bursztynowy to zasługa pieczenia, a smak i aromat to już tylko dzieło czosnku&co.
Uściski:*
no nie, czosnkowa galaretka :-) Już sobie wyobrażam jak smakuje. Genialny pomysł. Anno-Mario jak zwykle rządzisz :-D
OdpowiedzUsuńJoanno, to nie ja rządzę, tylko czosnek:)
UsuńByć może się czepiam, ale pierwszego akapitu Twojej wypowiedzi wynika, że główka czosnku to jakiś osobny mistyczny twór dookoła którego zebrane są ząbki, a nie że główka składa się z ząbków.Co mnie trochę razi (zboczenie zawodowe).
OdpowiedzUsuńZ resztą wypowiedzi zgadzam się już znacznie bardziej. Też uważam, że czosnek jest w kuchni absolutnie niezbędny. Nie rozumiem ludzi, którzy go nie jadają... i w dodatku mam dziadka, który należy do owych dziwacznych Obcych, będących przeciwnikami czosnku. Nie tylko nie można mu podać potrawy zawierającej czosnek (choć kiełbasę je), ale też na stole nie powinno być innych potraw zawierających, bo jeszcze poczuje zapaszek i nic już więcej nie zje (w prawdzie teraz trochę wyluzował-może mu węch trochę osłabł?) co sprawia, że jestem znacznie mniej szczęśliwa kiedy przychodzi na niedzielne obiady.
Chciałam też nadmienić, że łyżeczka jest przecudna (ta na galaretce) i że wampiry pochodzą właśnie z Judaizmu, stąd też być może w czosnku moc odstraszania wampirów ?
Być może trochę się czepiasz;) Ale, ale - masz prawo, a ja w kwestiach interpretacji tego co piszę, raczej nie oceniam tego, co inni na ten temat myślą. Szanuję to i rozumiem, że każdy z nas inaczej odbiera świat:)
UsuńNajważniejsze, że łączy nas czosnek!
O tych wampirach zapomniałam wspomnieć, dobrze, że Ty napisałaś!
Pozdrowienia serdeczne!
Zaintrygowałaś mnie strasznie tą galaretką... Nie spotkałam się z taką. Za to zawsze do tzw galarety z zimnych nóżek daję bardzo duże ilości czosnku. I nie wyobrażam sobie również życia bez niego :)
OdpowiedzUsuńPaulino, może zo zaintrygowanie zamieni się kiedyś w słoiczki z galaretkę?!
UsuńPolecam!
Moje kuchnia również jest mocno zwiazana z czosnkiem. Nie wyobrażam sobie bez niego kuchni włoskiej, arabskiej, hiszpańskiej, meksykańskiej... Czpsnkowa galaretka jest fantastyczna!! Oryginalna i ma wiele zastosowań. Pozdrawiam sobotnio :)
OdpowiedzUsuńIwona! Większość dobrych kuchni bazuje na czosnku - na szczęście:)
UsuńPozdrowienia!
Aniu , twoje kreacje mnie zadziwiają , fascynują, wprawiają czasami w zakłopotanie(jak można tak pięknie fotografować czosnek?Toć to tylko u ciebie tak) . Tu u ciebie jest inny swiat ten lepszy
OdpowiedzUsuńbuziaki
Ala
p.s ta galaretka chyba musi być u mnie zrobiona , bo co patrze to wzdycham ,ach
margot! A mnie zawsze brak słów, bo nie umiem dziękować za Twoje komplementy!
UsuńGalaretka na mus musi być zrobiona;)
Całusy:*
Uwielbiam czosnek, miłością do niego zaraził mnie Dziadzio:] Galaretka intrygująca, zachęcająca do wypróbowania:)
OdpowiedzUsuńNemi! Dziadek wiedział, co dobre!
UsuńGalaretkę oczywiście polecam i serdecznie Cię pozdrawiam:)
U Ciebie też pieczony czosnek!
OdpowiedzUsuńPysznie!
Zjadłabym taką kromeczkę.
Dziękuję za niezwykłe czosnkowe chwile.
Serdeczności!
Amber! Było wyjątkowo smacznie i aromatycznie!
UsuńDziękuję:)
oja oja oja! Czosnek kocham, a taki z grilla czy pieczony w piekarniku jest najlepszy, słodki i przepyszny. A taka galaretka! Totalnie mnie zatkało! Must make!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Z zaciekawieniem czytalam bo i ja czosnek lubie i uzywam. Zreszta czy zdazylo sie aby Ciebie czytac inaczej? Nie mi ;) Patka
UsuńWegan Nerd! Ujęłaś to idealnie - "must make"!
UsuńPozdrawiam:)
Patko! Jak mi miło, że tak myślisz:*
UsuńDziękuję i przesyłam pozdrowienia!
A to mnie zaskoczyłaś ? Wspaniała ta galaretka :)
OdpowiedzUsuńGrażyno, bardzo Ci polecam i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńW kuchni jestem sadystką-dentyską, prawie codziennie wyrywam chociaż jeden biały intensywnie pachnący ząbek. Zgadzam się z Tobą co do osób, które go nie lubią, dla mnie są mocno podejrzane :) Znam osobę, która nie przepada za czosnkiem i miałam okazję dla niej gotować kilka razy. Już za 3 razem, przy peperonacie, przemyciłam dwa małe ząbki! O dziwo, bardzo smakowało :)
OdpowiedzUsuńGalaretką mnie bardzo zaskoczyłaś, to jest dla mnie zupełna nowość. Wspaniałe sobotnie odkrycie. I ja sobie tę galaretkę zapamiętam i kiedyś zrobię. Dam znać jak wrażenia :)
Pozdrawiam, Tosia.
Tosiu! W takim kontekście, to i ja jestem sadystką-dentystką;)
UsuńZrób koniecznie i daj znać jak smakowała!
Pozdrawiam!
Potrafisz zaskoczyć, Anno-Mario... Tą czosnkową galaretką zwaliłaś mnie z nóg!
OdpowiedzUsuńAn-no! Powstać i do dzieła - szykować galaretkę;D
UsuńPozdrowienia!
Wspaniałe czosnkowe pyszności! Muszą być bardzo aromatyczne
OdpowiedzUsuńNatalio, jest pysznie i aromatycznie!
UsuńPozdrawiam:)
Uwielbiam czosnek w kazdej postaci, takze na pewno i taka galaretka by mi smakowala :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia jak zwykle!
Pozdrawiam :)
Mysiu, na pewno:)
UsuńDziękuję za odwiedziny!
Kolejne Twoje arcydzieło:-) Nie mogę napatrzeć się na zdjęcia...A galaretka z czosnku to po prostu bajka. Pozdrawiam cieplutko:-))
OdpowiedzUsuńMarzeno, rumienię się;)
UsuńZgadzam się co do jednej rzeczy - ta galaretka, to bajka!
Pozdrowienia:)
Przepis mnie zmiótł!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że do sklepu po czosnek;P
UsuńWow galaretka z czosnku! Zupełna nowość, a ponieważ czosnek lubię to chętnie bym spróbowała takiego cuda.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjecia Aniu.
Pozdrawiam cieplutko:*
Majanko, jeśli lubisz czosnek, to galaretka będzie Ci na pewno smakować!
UsuńCałusy:*
Aniu ta galaretka jest niesamowita, ciekawa jestem jej smaku :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamilo dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńZaintrygowała mnie ta galaretka z czosnku, chyba trzeba wypróbować :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMufinko, będzie trzeba, będzie, bo to pyszna rzecz jest!
UsuńPozdrawiam:)
Ciekawe :) uwielbiam pieczony czosnek, pewnie zrobiłabym z niego przecier zamiast galaretki, ale pomysł zacny :D
OdpowiedzUsuńKatie! Namawiam, spróbuj kiedyś:)
UsuńPiękny pomysł pięknie podany
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci:)
Usuńnawet nie wiedziałam, że takie cuda z czosnku można robić, bardzo ciekawe :-)
OdpowiedzUsuńVeggie, można, a powiem więcej, że nawet trzeba takie cuda robić! Pyszna jest!
UsuńBardzo mi miło słyszeć od Ciebie komplement. Odkryłam wczoraj twego bloga i absolutnie urzekł mnie swoją formą i treścią!!! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJak mi miło, dziękuję:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ooo chyba zrobię kilka słoiczków :) Dla Taty i dla Lubego przede wszystkim :)
OdpowiedzUsuńmam tylko jedno pytanie... ta pektyna owocowa... to może być żelfix? czy polecasz coś innego?
Adrijah! To z pewnością będzie smaczny prezent!
UsuńPektynę możesz zamienić na cukier żelujący/żelfix, musisz zachować proporcję odpowiedni do użytej ilości cukru i płynu.
Pozdrawiam:)
Dziękuję za odpowiedź :)
UsuńA gdzie mogę znaleźć zwykłą pektynę? Bo boję się, że coś pomieszam z przeliczaniem proporcji. Nie jestem w tym dobra ;)
Ja moją dostałam w prezencie już jakiś czas temu. Z tego co wiem, przynajmniej u mnie, o tej porze roku dosyć trudno ją dostać. Pozostaje internet...
UsuńNie powinnaś się obawiać użycia żelfixu, itp. Cukier żelujący odpowiada konkretnej wadze owoców/pulpy owocowej - możesz zatem odważyć płyn do galaretki i dodać odpowiednią ilość cukru. Na pewno się uda:)
nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez czosnku! cudny przepis i jak zawsze TU I TAM mnie zaskoczyło, lecę zerknąć do Amber, czym ona mnie zaskoczy!:)))
OdpowiedzUsuńGosiu, dla mnie kuchnia bez czosnku to nie kuchnia:)
UsuńTrzymaj się ciepło!
właśnie przeglądając Twoje posty zorientowałam się, że dość regularnie Cię odwiedzam. Galaretka z czosnku mnie zaintrygowała. Powodzenia w dalszym kulinarzeniu :)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo mi miło, że jesteś moim Gościem!
UsuńPozdrowienia!
Aniu, Twoja propozycja jest niezwykła...Czosnek ma dla mnie moc magiczną, uszlachetnia i ubogaca. Tak jak Ty swoimi wpisami:) Tyle nowych informacji. Dziękuję..
OdpowiedzUsuńPieczony czosnek uwielbiam. Szczególnie w sałatce ze świeżego szpinaku z orzechami...
Pozdrawiam ciepło!
Magdo! Cieszę się, że galaretka Ci się podoba! I ja traktuję czosnek w sposób szczególny, właśnie za jego magiczną moc!
UsuńPozdrowienia przesyłam:)
U Ciebie Aniu jak zwykle szaleństwo smaków (w życiu bym nie pomyślała, że można zrobić galaretkę z czosnku!) i pięknie napisany post :)
OdpowiedzUsuńEvitaa! Dziękuję Ci! Zawsze tyle ciepła od Ciebie dostaję:)
UsuńAniu, coraz bardziej czarodziejsko u Ciebie.
OdpowiedzUsuńCzosnkowa galaretka, dziwy i cuda :)))
Lu! Całe wieku Ciebie nie było! Nie da się ukryć, że tęskniłam!
UsuńSerdeczności przesyłam:)
Aniu ja jestem po prostu w szoku .... w życiu nie pomyślałabym, ze z czosnku można zrobić galaretkę .... która na dodatek wyglada tak magicznie:). Ja czosnek kocham, wręcz ubóstwiam ...ale niestety nie mogę stosować go zbyt często ...bo mój Mąż ma na niego uczulenie ...i to takie niefajne .... więc musiałam się nauczyć gotować bez czosnku ..... ale jak tylko Mąż w delegacji to czosnkuję sobie ile się da:)
OdpowiedzUsuńBuziolek Ty moja czarodziejko:)
Jolu! Mam nadzieję, że w pozytywnym szoku:D
UsuńSzkoda, że u Męża to siła wyższa, ale za to Ty możesz zajadać się czosnkiem podwójnie:)
Uściski:*
Witam
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twój blog przypadkowo. Od razu rzucił mi się w oczy, WSPANIAŁE ZDJĘCIA. Jeden z lepszych blogów na jakich byłam, na pewno pozostanę tu na dłużej.
Pozdrawiam
http://www.gotowaniezmilosci.pl/
Dario! Bardzo mi miło i dziękuję!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Niby zwykły tam czosnek ,a jak ładnie sfotografowany! ;-)
OdpowiedzUsuńHelko, dla mnie czosnek nie jest zwykły:)
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
o ja, co za galaretka, szczęka mi opadła, boska:0)))
OdpowiedzUsuńsianko! Szczęka w górę i do dzieła, tzn. do galaretki;)
Usuńczosnek to moje lekarstwo na wszystko :)
OdpowiedzUsuńMarto, to wspaniale!
UsuńPozdrawiam:)
Hej hej :) Pozwoliłam sobie nominować Cię do zabawy http://trzaskiwkuchni.blogspot.com/2012/12/liebster-blog-award-2012.html
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji - mogłabym nie wychodzić z Twojego bloga, tylko oglądać, oglądać...
Agnieszko! Dziękuję bardzo! Oblewam się podwójnym rumieńcem:)
UsuńPozdrowienia!
Uwielbiam dodawać czosnek do potraw, nie wpadłabym na to, że mogłabym go dodawać w formie galaretki :)
OdpowiedzUsuńIvko! Świat kulinariów jest nieprzewidywalny i niebywale zaskakujący!
UsuńPozdrowienia:)
jestem uzależniona od czosnku, chociaż galaretka czosnkowa brzmi dla mnie za bardzo abstrakcyjnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
To bardzo rozsądne uzależnienie:)
UsuńPozdrawiam!
zainspirowałaś mnie tą czosnkową poezją smaku, tylko tego odwetu dla dentystki nie rozumiem, w końcu to stomatolodzy polecają wcieranie czosnku w dziąsła przeciw paradontozie ;)
OdpowiedzUsuńJo! Oj, dentystce się należy - przynajmniej tej jednej, mojej z dzieciństwa;P
UsuńU mnie też widok pustego koszyczka na czosnek wywołuje panikę - jak teraz żyć? ;) Ale galaretka z czosnku to absolutna nowość, nigdy nie widziałam czegoś takiego... chcę ją mieć ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMad! Chcieć to mieć:)
Usuńczosnek uwielbiam, jeśli jest pieczony to go kocham, ale galaretki nie próbowałam, chyba już czas:)
OdpowiedzUsuńBajówko, czas, czas najwyższy! Do dzieła:)
UsuńAgato, życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńAnkieta wypełniona:)
OdpowiedzUsuń