środa, 30 lipca 2014

Galaretka z miodu pitnego z jabłkami łąckimi i miodem kurpiowskim



Fascynował mnie od zawsze.
Kolor jak najpiękniejszy bursztyn.
Smak niepodobny do niczego innego.
I te "matematyczne" nazwy: półtorak, dwójniak, trójniak, czwórniak....
Miód pitny -  brzmi zacnie i smakuje wybornie.


W rumieniec jabłek łąckich wgryzłam się po raz pierwszy przed wielu laty i była to jedna z tych chwil, które zawsze rozbudzać będą najlepsze wspomnienia.
Choć nazwa jabłek pochodzi od Kotliny Łąckiej, mnie zawsze kojarzyć się będą z pewną piękną łąką i pełnym słońca latem.



Pierwszy słoik był podarunkiem.
Słodkim, lekko korzennym, o ślicznej słomkowej barwie.
Wyjadany łyżeczka za łyżeczką oblepiał brodę i sklejał palce.
Pachniał kwiatową łąką.
Miód kurpiowski.


Tyle dobra ukrytego w przepięknych zakamarkach Polski.
Tyle nazw i smaków, które cierpliwie czekały na swój czas.
Oto i on, i oby trwał jak najdłużej. 
Nareszcie przestajemy patrzeć daleko i zaczynamy dostrzegać to, co tak blisko - nasze kulinarne bogactwa. 


Czasem zdaje mi się, że kuchnie innych krajów znam lepiej niż moją, polską. 
Czuję niedosyt, głód smaków, składników i nazw, które kryją prawdzie regionalne skarby. 
Wspaniale, że odkrywanie i promowanie wyjątkowych produktów polskiej kuchni regionalnej stało się tematem przewodnim wielu zacnych akcji kulinarnych. 

Uwielbiam te chwile, kiedy mogę łączyć ulubione smaki. 
Chwile, kiedy nie muszę wybierać między jednym a drugim, i zamiast tego po prostu użyć obu, a nawet trzech - Trzech znaków smaku (klik).
Wybrałam więc dwójniak, jabłka łąckie i miód kurpiowski - cudowne trio, z którego powstał niebywale pyszny i aromatyczny deser - galaretka z miodu pitnego z musem z jabłek łąckich i miodem kurpiowskim. 


Każdy z trzech głównych składników deseru znajduje się na liście produktów chronionych.

Dwójniak:   Miód pitny dwójniak to napój alkoholowy powstający w wyniku fermentacji alkoholowej brzeczki (czyli miodu pszczelego rozcieńczonego wodą). W zależności od sposobu przygotowania brzeczki lub zastosowanych dodatków rozróżniamy różne rodzaje miodów pitnych. Sycone, w których brzeczkę się gotuje i niesycone (naturalne) – niegotowane. 29 lipca 2008 r. dwójniak wraz z pozostałymi miodami pitnymi uzyskał unijne oznaczenie Gwarantowanej Tradycyjnej Specjalności.Dwójniak musi zawierać 15-18% alkoholu, a jego czas leżakowania nie może być krótszy niż dwa lata. *

Jabłka łąckie:  Określenie „jabłka łąckie” jest zarezerwowane dla grupy określonych odmian z terenu Kotliny Łąckiej. Owoce te charakteryzują się dość wysoką kwasowością, tzw. „górską zieloną nutką”, wyjątkową soczystością i aromatem, a także wysoką jędrnością miąższu oraz rumieńcem większym i wyraźniejszym niż jabłka danego gatunku pochodzące z innych miejsc. W dodatku, jak mawiają sadownicy, „nie rdzewieją” – czyli obrane nie brązowieją. Swój wyjątkowo wyrazisty smak i zapach oraz piękne wybarwienie jabłka łąckie zawdzięczają mikroklimatowi Kotliny Łąckiej (tj. dużym wahaniom temperatury między dniem i nocą), glebie, która pozwala na dobre ukorzenienie drzew oraz ukształtowaniu terenu – nachylenie około 15 stopni sprzyja odprowadzaniu nadmiaru wody i wpływa na korzystne rozłożenie rocznych temperatur. *

Miód kurpiowski: Miód kurpiowski, jak sama nazwa wskazuje, pochodzi z obszaru Kurpiów. Jest miodem wielokwiatowym, nektarowym z ewentualnym dodatkiem spadzi. Produkcja miodu zakorzeniona jest w historii Kurpiów bardzo mocno – dokumenty każą liczyć jej dzieje od czasów średniowiecza.Wszystkie etapy produkcji miodu, od stacjonowania pasiek do rozlewania i pakowania miodu odbywają się na ściśle określonym obszarze historyczno-etnograficznym nazywanym Kurpiami, który obejmuje tereny znajdujące się w województwie mazowieckim i podlaskim.*

* informacje cytuję za Trzy znaki smaku (klik)


GALARETKA Z MIODU PITNEGO Z JABŁKAMI ŁĄCKIMI i MIODEM KURPIOWSKIM
/przepis własny; składniki na 4 porcje/

Deser jest kwintesencją smaków, które od dawna fascynowały mnie kulinarnie i które zawsze chciałam razem połączyć. Udało się. Bardzo polecam wszystkim pełnoletnim smakoszom polskich regionalnych smaków. 

Na galaretkę
250 ml miodu pitnego dwójniak 
100 ml wody
30 g cukru
2 łyżki żelatyny
1/2 laski wanilii

Żelatynę zalać 2 łyżkami zimnej wody i odstawić, by napęczniała. W tym czasie dwójniak przelać do rondelka, dodać wodę, ziarenka wanilii oraz cukier. Doprowadzić do wrzenia na małym ogniu tak, by rozpuścił się cukier. Zdjąć z ognia, dodać namoczoną wcześniej żelatynę i dokładnie wymieszać do jej całkowitego rozpuszczenia. Przelać do naczynek i wstawić od razu do lodówki, aby stężała. 
Przed podaniem naczynka z galaretką zanurzyć na kilka sekund w gorącej wodzie - wówczas bez problemu będzie można przełożyć galaretki na talerze. Podawać z musem z jabłek łąckich oraz z gotowanymi w całości małymi łąckimi jabłuszkami. 


 Na mus z jabłek łąckich
/proporcje na kilka małych słoików - mus jest cudowny i warto od razu zadbać o zapas/ 
10 jabłek łąckich, obranych i wypestkowanych
3 laski cynamonu
1/2 filiżanki cydru jabłkowego
1/4 filiżanki miodu kurpiowskiego
1/2 laski wanilii

Wszystkie składniki umieścić w garnku i ustawić na dość dużym ogniu. Doprowadzić do wrzenia i trzymać na średnim ogniu przez 45 minut, od czasu do czasu mieszając. Usunąć laski cynamonu. Zdjąć z ognia. Przelać do blendera i dokładnie zmiksować.
Przelać do żaroodpornego naczynia i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 140 stopni na 2 godziny lub do momentu aż wystarczająco zgęstnieję. Piec bez przykrycia od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie wyjąć z piekarnika, przelać do słoiczków.  Mus należy spożyć do tygodnia czasu od upieczenia lub pasteryzować, wówczas będzie można przetrzymać go dłużej.


Jabłuszka do dekoracji:
kilka sztuk malutkich jabłek łąckich (najlepiej zrywać te najmniejsze, jeszcze nie do końca dojrzałe)
1/2 l wody
cukier do smaku
kilka goździków
laska cynamonu

Jabłuszka umyć, przełożyć do garnka z wodą, dosypać cukier i kilka goździków oraz laskę cynamonu. Gotować na wolnym ogniu tak długo, aż zmiękną.Odcedzić. Używać do dekoracji potraw, a powstały w wyniku gotowania płyn schłodzić i wypić - smakuje jak pyszny kompot.

Przepis bierze udział w konkursie Blog ze znakiem smaku (klik) organizowanym przez Trzy znaki smaku - duma regionu. (klik)


poniedziałek, 28 lipca 2014

Przecieram oczy ... Kurki, groszek, cukinia czyli trzy razy tarta



Przecieram oczy...
Aż tyle?
Niemal dwa miesiące?
Tak długo?
Jak to?
A jednak....


A jednak blogowe lenistwo sięgnęło zenitu.
Bardzo chciałam coś napisać - mam na to dowody ukryte w folderach, plikach, wciąż nieuporządkowanych zdjęciach, skrawkach myśli spisanych na wszędobylskich kartach i schowanych w zakamarkach pamięci.
A jednak rzeczywistość okazała się silniejsza, bardziej atrakcyjna.


Chwile nie o odrzucenia.
Poranki niespieszne, o smaku skąpanych rosą owoców.
Leniwe przedpołudnia beztrosko gubiące balast "przed" i dryfujące sennie do złocistych, słonecznych popołudni, z których nie chce się już wysiadać i płynie się rozkosznie do rozegranej świerszczami nocy.


Lato, wakacje. Dni nad rzekę, godziny na hamaku, chwile, gdy znów jest się dzieckiem.
Nic nie muszę, choć pewnie czasami powinnam.
To mój luksus.
Zasłużyłam i nie oddam.
Tak mi dobrze, choć obok pierwszych fioletów na jeżynach, zaczynam już dostrzegać delikatne jak babie lato nitki tęsknoty.


Popołudniowy deszcz zamyka mnie w domu. Krople grają na parapecie znajomy rytm.
W tym rytmie lubię pisać. Lubię snuć myśli o jedzeniu.
Dziś krążą wkoło trzech tart.


Tarta.
Jak talerz, okrągła i gotowa przyjąć cokolwiek mamy ochotę na nią położyć.
Pieczenie tart jest cudowną zabawą. Najpierw trochę rzemiosła, praca rąk, które wyrównują brzegi i wylepiają dno. Potem już czysta fantazja. Zdobimy "talerz" własnym smakiem, porą roku, fantazją chwili.


Trzy talerze, trzy wytrawne tarty. Dwie jasne, jedna z domieszką razowego koloru i smaku.
Doskonałe na ciepło, idealne na zimno.
Będą Wam smakować na pikniku i na letnim przyjęciu.

Tarty upiekłam dla magazynu Spring Plate, którego cały piękny i smaczny nowy numer możecie obejrzeć tutaj - klik.


TARTA Z KOLOROWĄ CUKINIĄ
/składniki na formę o średnicy 27 cm/

Na spód
1 1/2 szklanki mąki
szczypta soli
1 żółtko
1-2 łyżki zimnej wody
125 zimnego masła

Na nadzienie
1/2 zielonej cukini
1/2 żółtej cukini
1 opakowanie sera feta
1 jajko
1-2 ząbki czosnku
1/2 szklanki śmietany kremówki 30%
sól, pieprz do smaku
oliwa z oliwek

Wszystkie składniki na spód tarty przełożyć do miski i zagnieść na gładkie, elastyczne ciasto. Zawinąć w folię kuchenną i schłodzić w lodówce minimum przez 2 godziny, a najlepiej przez całą noc.
Schłodzone ciasto rozwałkować dość cienko i wyłożyć nim wysmarowaną lub wyłożoną papierem do pieczenia formę. Spód nakłuć widelcem w kilku miejscach – zapobiegnie to wybrzuszaniu się ciasto podczas podpiekania. Piekarnik z termoobiegiem nagrzać do temp. 190 stopni i wstawić spód tarty do wstępnego podpieczenia na kilka minut.
W tym czasie przygotować nadzienie. Fetę przełożyć do miski, dodać jajko, śmietanę i rozgniecione ząbki czosnku. Całość rozgnieść widelcem i wymieszać (mogą zostać grudki sera). Doprawić do smaku solą i pieprzem. Masę przełożyć na podpieczony spód, wyrównać. Cukinie pokroić na dość cienkie plasterki i układać na masie serowej. Posmarować z wierzchu oliwą i wstawić do piekarnika na kolejne 15-20 minut. Tarta jest gotowa kiedy masa serowa zetnie się, a cukinia zacznie się leciutko rumienić. Pyszna zarówno na ciepło, jak i na zimno. Idealna na piknik. 


TARTA Z MIĘTĄ I GROSZKIEM CUKROWYM

/składniki na formę o średnicy 27 cm/

Na spód
1 1/2 szklanki mąki
szczypta soli
1 żółtko
1-2 łyżki zimnej wody
125 zimnego masła

Na nadzienie
250 g kremowego serka
spora garść świeżej mięty
1 jajko
1/3 szklanki śmietany kremówki 30 %
groszek cukrowy (kilkanaście strąków)
sól, pieprz do smaku

Wszystkie składniki na spód tarty przełożyć do miski i zagnieść na gładkie, elastyczne ciasto. Zawinąć w folię kuchenną i schłodzić w lodówce minimum przez 2 godziny, a najlepiej przez całą noc.
Schłodzone ciasto rozwałkować dość cienko i wyłożyć nim wysmarowaną lub wyłożoną papierem do pieczenia formę. Spód nakłuć widelcem w kilku miejscach – zapobiegnie to wybrzuszaniu się ciasto podczas podpiekania. Piekarnik z termoobiegiem nagrzać do temp. 190 stopni i wstawić spód tarty do wstępnego podpieczenia na kilka minut.
Strąki groszku obrać z włókien i wstawić do lekko osolonej wody na kilka minut. Powinny tylko lekko się podgotować, aby nie stracić chrupkości.
Serek przełożyć do miski, dodać jajko, śmietanę i posiekane liście mięty. Całość wymieszać, aby składniki połączyły się razem. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Masę przełożyć na podpieczony spód, wyrównać. Udekorować z wierzchu strąkami zielonego groszku i wstawić do piekarnika na kolejne 15-20 minut. Tarta jest gotowa kiedy masa serowa się zetnie i zacznie leciutko rumienić. Pyszna zarówno na ciepło, jak i na zimno. Idealna na piknik. 


TARTA Z KASZĄ GRYCZANĄ I KURKAMI
/składniki na formę o średnicy 27 cm/

Na spód
1 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki mąki pszennej razowej
szczypta soli
1 żółtko
1-2 łyżki zimnej wody
125 zimnego masła

Na nadzienie
1/2 szklanki kaszy gryczanej /przed ugotowaniem/
ok. 150 g twarogu
1 jajko
1-2 ząbki czosnku
1/2 szklanki śmietany kremówki 30%
sól, pieprz do smaku
3-4 łyżki masła
spora garść kurek

Wszystkie składniki na spód tarty przełożyć do miski i zagnieść na gładkie, elastyczne ciasto. Zawinąć w folię kuchenną i schłodzić w lodówce minimum przez 2 godziny, a najlepiej przez całą noc.
Kaszę gryczaną ugotować na sypko, przestudzić i wymieszać dokładnie z twarogiem. Doprawić do smaku solą i pieprzem, dodać czosnek.
Kurki lekko posiekać i wrzucić na patelnię z rozgrzanym masłem. Doprawić solą i pieprzem i podsmażać lekko przez 2-3 minuty (nie dłużej, bo staną się „gumowate”).
Schłodzone ciasto rozwałkować dość cienko i wyłożyć nim wysmarowaną lub wyłożoną papierem do pieczenia formę. Spód nakłuć widelcem w kilku miejscach – zapobiegnie to wybrzuszaniu się ciasto podczas podpiekania. Piekarnik z termoobiegiem nagrzać do temp. 190 stopni i wstawić spód tarty do wstępnego podpieczenia na kilka minut .
Kurki przełożyć do miski z kaszą, dodać śmietanę, jajko i wymieszać całość. Jeśli trzeba, doprawić do smaku solą i pieprzem. Masę przełożyć na podpieczony spód, wyrównać. Można udekorować z wierzchu kilkoma kurkami. Wstawić do piekarnika na kolejne 15-20 minut. Tarta jest gotowa kiedy masa się zetnie i zacznie leciutko rumienić. Pyszna zarówno na ciepło, jak i na zimno. Idealna na piknik. Można podawać z sosem grzybowym lub podsmażonymi lekko na maśle kurkami.

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails