Kapuściana.
Ubrana w zielone bufiaste spódnice.
Zakłada je jedna na drugą.
A każda inaczej udrapowana.
Pojawia się późną jesienią, kiedy nad pustymi już polami snują się mgły.
I zostaje do wiosny.
Budzi mieszane uczucia.
Jedni ją kochają, inni nie znoszą.
A u nas - u Amber i u mnie w Kucharni, zajmuje wysoką pozycję.
Uwielbiamy ją.
Brukselka podana.
Zapraszamy!
Słyszałam, że nie przepadacie za brukselką.
Nie Ty, ani Ty, ale On i Ona.
Tak Wy!
Mówicie, że od dzieciństwa?
Rozgotowana, mdły smak, kolor jak wyblakły ręcznik po wielu praniach.
No tak, to może być argument.
Dlaczego uwierzyliście, że to jedyny sposób?
Dobrze. Przyznaję, że kiedyś też podobnie myślałam.
Myślałam, że nie można inaczej,
że wyobraźnia ma granice.
Nie ma.
Nie ma.
Czasem lepsze, czasem zupełnie niewyobrażalne, a jednak możliwe.
Wędrówki wyobraźni fascynują bardziej niż realne podróże.
Nigdy nie wiadomo dokąd doprowadzą, często nie wiadomo nawet kiedy się zaczęły.
Utkane z myśli, oswobodzonych, wolnych.
Wszystkie trasy dozwolone.
Żadnych ograniczeń.
Tylko tyle.
I już mnie nie ma tu, gdzie jestem.
Zaglądam teraz do pudła w szafie, z którego zniknęły tabliczki z nazwiskami. Zaraz się dowiem, że ukradła je małpa. Sama się do tego przyznaje. *
I zupełnie mnie to nie dziwi.
Zachrypły, niski głos zabiera mnie zaraz wprost pod scenę.
Siedzę przy okrągłym stoliku w zaciemnionej sali i wierzę na słowo, że "piano has been drinking, the carpet needs a haircut". **
Dzisiejszy wieczór w klubie sponsoruje Tom Waits.
Dacie się przekonać wyobraźni?
Uwierzycie, że ten sprany ręcznik to nie jedyne wcielenie brukselki?
Zejdźcie z wydeptanych ścieżek.
Dajcie się ponieść fantazji.
Zaskoczcie samych siebie.
Kupcie świeżą brukselkę. Podsmażcie ją na oliwie.
Dobrze się poczuje w towarzystwie czerwonej cebuli.
Wybierzcie dojrzałe winogrona, posiekajcie dorodne orzechy.
Nie żałujcie octu balsamicznego i przypraw.
Otrzymacie chrupiące galette z brukselką, winogronami i orzechami.
Tak. Wyobraźcie sobie, że galette wcale nie musi być okrągłe, a brukselka nie jest wyłącznie więźniem własnego stereotypu.
Choć to właściwie nasza wina.
Od lat wrzucana do osolonej wody i rozgotowywana, skutecznie utraciła zainteresowanie otoczenia.
Jakże niesłusznie.
Uwierzcie wyobraźni. Tu wszystko jest możliwe.
Nawet to, że pokochacie brukselkę.
GALETTE Z BRUKSELKĄ, WINOGRONAMI I ORZECHAMI
Na spód:
1 1/4 szklanki mąki
1/4 łyżeczki soli
8 łyżek zimnego masla
1/4 szklanki kwaśnej śmietany
1 łyżeczka soku z cytryny
2-3 łyżki zimnej wody
1 żółtko
Na nadzienie:
oliwa z oliwek
1 nieduża czerwona cebula
ok. 250 g świeżej brukselki
2-3 łyżki octu balsamicznego
1/3 szklanki siekanych orzechów włoskich
1/3 szklanki czerwonych winogron
sól i pieprz do smaku
1/3 szklanki tartego parmezanu
krem balsamiczny - do smaku
Wszystkie składniki do spodu przełożyć do miski i zagnieść na gładkie ciasto. Wstawić do lodówki na ok. 1 godzinę. W tym czasie przygotować nadzienie. Brukselkę obrać z wierzchnich liści, jeśli trzeba odciąć twardy trzonek i opłukać. Pokroić na połówki lub ćwiartki.
Na patelni rozgrzać oliwę i wrzucić na nią posiekaną czerwoną cebulę, a po ok. 3 minutach dorzucić brukselkę. Trzymać na ogniu przez kolejne 7-8 minut, do momentu aż brukselka zacznie się lekko rumienić. Przełożyć do miski. Na tą samą patelnię wlać ocet winny i wrzucić posiekane grubo orzechy oraz połówki czerwonych winogron. Wymieszać i zdjąć z ognia i połączyć z brukselką.
Schłodzone ciasto rozwałkować - u mnie na kształt prostokąta. Posypać tartym parmezanem zostawiając ok. 3 cm z każdej strony - boki będą zawijane. Rozłożyć brukselkowe nadzienie i założyć boki ciasta, by przytrzymały nadzienie. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 190 stopni i piec przez ok. 30 minut, do momentu aż ciasto i nadzienie ładnie się zarumienią. Podawać skropione kremem balsamicznym.
** fragment piosenki T. Waitsa pt. "The piano has been drinking" - do posłuchania na pasku bocznym.
*** inspiracją był przepis znaleziony na tej stronie - klik