Nadszedł z zachodu.
Wyjątkowo silny.
Zdecydowany.
Jednym podmuchem zrzucił wszystkie doniczki.
Kazał się kłaniać drzewom, a tym niesfornym wyginał gałęzie i łamał konary.
Postrząsał najpiękniejsze liście.
Październik.
Przepędził ostatnie skrawki lata.
Budzi mnie porannym chłodem i zimną rosą.
Zagląda przez okna złotymi liśćmi klonu.
Głośno stuka deszczem o parapet.
Zachwyca błękitem i upałem, by kolejnego dnia zasnuć świat szarym niebem i ponurą miną.
Staję na palcach przed szafą i sięgam ręką najgłębiej, tam, gdzie śpią ciepłe swetry.
Pora je zbudzić.
Zaczynam znów parzyć herbatę.
Ogrzewać zziębnięte ręce rozgrzaną krągłością filiżanki.
Potrzeba ciepła, opieki i czułości rodzi się sama.
Tak naturalna jak ten październikowy huragan, poranna mgła i szelest liści.
Za mną niełatwe dni. Zupełnie nie takie jak planowałam.
Czuję ogromne zmęczenie.
Cieszą mnie najprostsze rzeczy.
Ulubiony rogalik i nieprzyzwoicie słodka kawa zbożowa.
Spotkanie z R., wyczekiwane od tak dawna.
Kolejna wspaniała książka i radość z tego, że można składać słowa w sposób magiczny, wyjątkowy, tworząc świat, który daje odpowiedź.
Perełki rosy na pajęczynie.
I ogromna porcja chałwy zjedzona późną nocą w oparach egoistycznej rozpusty - czyż mi się nie należy?!
Włóczenie się po ogrodzie.
Tak sobie, bez celu. A może właśnie na odwrót...
Szuranie wśród liści.
Zbieranie patyków na jesienne ognisko z ziemniakami.
I zbieranie myśli, tak bardzo ostatnio nieuporządkowanych, zaskoczonych, niepewnych.
Przeganianie tych najgorszych, uparcie zaplątanych we włosy.
Już wiem, że się z nimi pożegnam i zetnę. Opadną jak liście.
Chcę patrzeć, jak fryzjer je zmiata i wyrzuca. A z nimi kołtuny niechcianych myśli i obaw.
Tak będzie jutro.
A dziś uśmiecham się do październikowego wiatru, który strącił rajskie jabłuszka. Wkładam je do rowerowego koszyka i zabieram do domu. Co roku jesienne jabłka nadziewam na patyk i piekę nad ogniskiem.
Ale dziś jest za zimno i za mokro.
Dziś na pocieszenie funduję sobie lizaki. Nie jadłam ich od dzieciństwa, kiedy czasem wręczano mi je na otarcie łez.
Lizaki z rajskich jabłuszek nadziane na kawałki połamanych przez wiatr gałązek. Tylko tyle i aż tyle.
Oblane bursztynowym karmelem chrupią pod zębami. Karmel idealnie łagodzi naturalną cierpkość jabłuszek.
Pięknie lśnią w słońcu.
Jak duże paciorki korali cieszą mnie bardziej niż droga biżuteria.
W głowie zaczyna kiełkować jedna z pierwszych dobrych myśli.
Sięgam po kolejne jabłuszko z nadzieją, że ta myśl nie jest jedynie złudzeniem.
RAJSKIE JABŁKA W KARMELU
dowolna ilość rajskich jabłuszek
ok. 3/4 szklanki cukru
kawałki cieniutkich gałązek - do ozdoby
Jabłuszka umyć i lekko podgotować - są naturalnie bardzo twarde. Trzeba pilnować, aby się nie rozgotowały, wówczas "lizaki" nie będą już takie smaczne. Ja gotowałam kilka minut. Wyjąć z wody, ostudzić. W miejsce ogonka wbić kawałki gałązek - będą służyły jako patyki do jabłkowych lizaków.
Do rondelka z grubym dnem wsypać cukier i dodać 2 łyżki zimnej wody. Nie
mieszać. Wstawić na średni ogień i trzymać do momentu aż powstanie bursztynowy karmel. Zdjąć z ognia i szybkimi ruchami zanurzać w nim jabłka, tak by karmel w całości je pokrył. Odstawić do zastygnięcia na pergaminie.
Wybaczcie, że do Was nie zaglądam, nie odpisuję - w jeden z październikowych wieczorów nadrobię te zaległości.
* pomysł na lizaki z rajskich jabłuszek podpatrzony tu - klik
Coś rajskiego kryją w sobie rajskie jabłuszka :)
OdpowiedzUsuńKryją rajski smak;)
UsuńPozdrowienia!
Może będę monotematyczny, ale ja naprawdę nie mogę przestać wpatrywać się w Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję!
UsuńA ja się zastanawiałam co zrobić z rajskimi jabłuszkami, które dostałam od koleżanki! dzięki za inspirację :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia klimatyczne jak zawsze!
W takim razie jedna propozycja już jest:)
UsuńPozdrowienia!
Aniu , mi zabrakło słów aby opisać to piękno co tworzysz *
OdpowiedzUsuńRewelacja
Alu, to nie ja, to październik;)
UsuńUściski:*
tak , tak a świstak siedzi i zawija w sreberka :DDD
UsuńAniu to ty , to ty ,ty moja Czarodziejko , Wróżko i nie wiem co *
Alu, tym świstakiem to mnie załatwiłaś;P
UsuńMoja Droga, ślę ciepełko. Mam nadzieję, że lizaki trochę ci osłodziły trudny czas. U mnie w domu aktualnie ani jednego jabłka, ale mi narobiłaś apetytu na pieczone, ogniskowe owoce...
OdpowiedzUsuńA październik jeszcze przyniesie ciepło i czas na ogniska, o to się nie martw!
Paulina, dziękuję! Ciepełko bardzo potrzebne, zwłaszcza dziś, kiedy tak zimno!
UsuńOgnisko już zaplanowane, będą ziemniaki, jabłka - czekamy tylko na pogodę:)
Uściski:*
Jakie cudne ! Na pewno przegonią jesienną chandrę :)
OdpowiedzUsuńGrażynko, muszę przyznać, że podziałały jak trzeba:)
UsuńMnie październik wita chorobą i gorączką... też już jestem zmęczona, a na pocieszenie zamiast chwały zjadam puszkę brzoskwin (te domowe w sloiczkach od teściów już oproznilam:), skusilabym się na takie jabłko, wyglądaja jakby były uwiezione w bursztynie:)
OdpowiedzUsuńPuszka brzoskwiń jak najbardziej zrozumiała i zasłużona;P
UsuńTrzymaj się ciepło!
Patrzę na te jabłuszka i mam przed oczami amerykański halloweenowy przysmak. Twój jest w zminiaturyzowanej wersji :)). Jabłuszka wyglądają pięknie!
OdpowiedzUsuńWczoraj jeszcze chodziłam w t-shircie, spacerowałam z Małą Dziewczynką, ciesząc się słońcem. A dziś leje, wieje, jest szaro i zimno. Musiałam upiec szarlotkę, bo normalnie płakać się chce.
Uściski!
Tak, znam te amerykańskie, halloweenowe, ale przyznam, że dla mnie są za duże:) Rozmiar rajskich zdecydowanie bardziej mi odpowiada!
UsuńKaprysy pogody też mi się nie podobają!
Dobrego dnia:)
moja babcia coś podobnego robi, daje na torty i ciasta do ozdoby, a ja lubię je wyjadać ;)
OdpowiedzUsuńA ładnie tak z tortów wyjadać?! :DDD
UsuńTo też i irlandzki przysmak na Halloween. :)
OdpowiedzUsuńWiesz Kucharnio droga, Twoje posty niezmiennie przenoszą mnie w inny świat, taki bajkowy, dziecięcy...
OdpowiedzUsuńNaprawdę?! Takie wyznanie wprowadza mnie w wyjątkowo dobry nastrój - dziękuję!
UsuńPoetycko..jesiennie...cudownie. Kiedy zaglądam do Ciebie, to październikowe chłody przestają być straszne:-). Wspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! Czekam aż się u mnie ociepli, bo dziś przeraźliwie zimno...
Usuńcudowne - takie jesienne perły
OdpowiedzUsuńJagienko, też tak o nich myślę:)
UsuńPozdrowienia!
uwielbiam karmelowe jablka,tutaj sa tradycja switecznych jarmarkow,ale takie normalnej wielkosci w czerwonym karmelu....pycha.... te Twoje malutkie sa tak cudne,ze az dech zapiera...piekne zdjecia,jak zwykle piekny post....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
To prawda Gosiu, jabłka w karmelu to już jesienna tradycja w wielu krajach:)
UsuńPięknie Ci dziękuję za miłe słowa!
Zaglądając tu jak zwykle można przenieść się w krainę magii i czarów, bo Ty tak czarujesz tymi zdjęciami, że hej...:-))
OdpowiedzUsuńMarzeno, nie wiem co napisać - bardzo mi miło:)
Usuńoch, to smaki mojego dzieciństwa. cudowności. piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNaprawdę?! Cieszę się bardzo!
UsuńUściski:*
piękne klimaty i zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Maju:)
UsuńAniu rajski deser, rajskie zdjęcia. Powzdycham sobie.
OdpowiedzUsuńKarolina, a ja dodam, że rajski komentarz:) Dziękuję!
Usuń'na patyku' - nigdy nie pomyślałabym żeby potraktować to tak dosłownie :) genialnie
OdpowiedzUsuńMiło mi, jeśli pozytywnie Cię zaskoczyłam:)
UsuńPozdrowienia!
jabłuszka wyglądają słodko, piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńI słodko smakują:)
UsuńPiękne, jesienne i klimatyczne zdjęcia. Nie możemy się napatrzeć :-) Wyprzedziłaś nas z tymi patyczkami, ale to nic :-) Liczymy na jeszcze odrobinę ciepła w powietrzu... pozdrawiamy ciepło
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny! O co chodzi z patykami?
UsuńTrzymajcie się ciepło:)
rajskie jabłuszka:) mmmmm a zdjecia prze cudne:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak smakują - mmmmmmmm:)
Usuńjak z bajki, pięknie nastrojowo napisałaś ale jeszcze cudniej pokazałaś :) jak zwykle po wyjściu od Ciebie jestem w innym świecie :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, mnie po przeczytaniu Twoich słów nastrój zdecydowanie się poprawił - bardzo Ci dziękuję!
UsuńPiękny jest twój październik, ale... ale mimo wszystko cieszę się, że w Korei mamy jeszcze ponad 20 stopni. Szafę przeorganizuję pod koniec miesiąca :-)
OdpowiedzUsuńPonad 20 stopni.... zamienisz się ze mną?
UsuńSerdeczności:)
Jabłuszka<3
OdpowiedzUsuń:)
Usuńprzypomniałaś mi znane z dzieciństwa ogniska z zebranymi wcześniej ziemniakami :) zdjęcia jak zwykle cudowne :)
OdpowiedzUsuńGosiu i ja mam wiele takich wspomnień, dla mnie bezcennych.
UsuńPozdrowienia!
Ach Aniu! Brak mi słów. Jak pięknie, nostalgicznie, romantycznie,jesiennie i ciepło. Zdjęcia kochana są przepiękne, a sercem mym zawładnęły dwa ostatnie - po prostu kosmos- CUDOWNE!
OdpowiedzUsuńJa też piję więcej herbaty i ogrzewam dłonie filiżanką, kubkiem i chyba dziś musze sięgnąć w głąb szafy... po sweter.
Ściskam:*
Majanko, nie wiem jak dziękować! Ależ mi ciepło na sercu:)
UsuńSerdeczności!
oby jak najmniej było tych niełatwych chwil, oby jak najwięcej było dni takich jakie planowałaś :)
OdpowiedzUsuńbardzo klimatyczne, jesienne zdjęcia, aż mi się cieplej zrobiło :)
pozdrawiam serdecznie
Gosiu! Oby tak było! Dziękuję za dobre myśli i pozdrawiam!
Usuńfaktycznie rajskie jabłuszka, na gałązce ;)
OdpowiedzUsuńpięknie się mienią w jesiennym słońcu ;)
Pozdrawiam
Karmel jest wyjątkowym lustrem dla słońca:)
UsuńCuda po prostu!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńAle tu u Ciebie cieplo i przytulnie... ;) slodko tez jest... rozgoscimy sie na chwilke...
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo, nawet nie na chwilkę - zapraszam na dłużej;)
UsuńPozdrowienia!
przepiękne zdjęcia, jestem zachwycona
OdpowiedzUsuńJakże mi miło, dziękuję!
UsuńBajeczny klimat, bajeczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam szurać wśród liści:)
Szuranie wśród liści działa na mnie terapeutycznie;)
UsuńPozdrowienia!
Aniu nigdy nie jadłam jabłek w karmelu ....wyglądają zjawiskowo - takie lśniące cacuszko:) .... wielkiego buziaka zasyłam:)
OdpowiedzUsuńJolu! To taki prosty, szybki przepis - namawiam Cię na spróbowanie!
UsuńPozdrowienia:)
Kiedy zaczynam parzyć często herbatę to znak, że nadeszła jesień..mamy podobnie :)
OdpowiedzUsuńJabłka na patyku mnie zachwyciły, kojarzą mi się trochę z Halloween i z rozdawaniem ich dzieciom chodzącym po domach. Ale oprócz tego są po prostu jesienne.
Dostałam dziś 10 kg jabłek, większość jest niewyrośnięta, ale w tym ich urok. To podarunek od starszej Pani, która nie ma siły dbać o swoje drzewa pełne jabłek, które z braku uwagi spadają i samotnie leżą w ogrodzie.
Mam już kilka pomysłów na ich przetworzenie i coś czuję, że z częścią z nich pójdę też Twoim tropem :)
Piękny podarunek dostałaś! Jeśli choć kilka z tych jabłek zatopisz w karmelu, będę przeszczęśliwa:)
UsuńOstatnio córka rzuciła mi hasło jabłka w karmelu... Szukałem, szukałem... wszędzie wielkie jabłka w karmelu z barwnikami, rodem zza oceanu.
OdpowiedzUsuńA mnie kołatały się z tyłu głowy takie rajskie... z dzieciństwa...
Dzięki!
Robercie! A zatem BINGO! Tu jednym barwnikiem są promienie słońca i rumieńce jabłek!
UsuńPozdrowienia:)
Ach takie jabłka kojarzą mi się z czasem kiedy mieszkałam w Danii. Tam zawsze przed świętami były stragany właśnie z takimi jabłuszkami. Przywołałaś miłe wspomnienia Anno Mario:-D Dzięki:-D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i dziękuję:)
UsuńA dla mnie takie jabłka przynoszą wspomnienia z dzieciństwa i kojarzą mi się ze złą 'babą-jagą' polującą na dzieci. Bardzo bajkowy klimat ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj, ta "zła baba-jaga" - skąd się wzięła przy jabłkach w karmelu - trzeba ją koniecznie przepędzić;)
UsuńI znów złożyłaś słowa magicznie, wyjątkowo....
OdpowiedzUsuńi znów urocze zdjęcia...
To niezwykłe iloma talentami zostałaś obdarzona...
Przykro, że trudne dni za Tobą. Dobrze, że to wspomnienie. Życzę by ich ciężar udało się szybko zrzucić.
Ściskam, za każdym razem coraz mocniej:)
Magdo! Bardzo, bardzo dziękuję! Takie słowa, jak Twoje są mi bardzo potrzebne:)
UsuńSerdeczności przesyłam!
a u Ciebie jak zawsze pieknie:)
OdpowiedzUsuńzawsze odnajduje tutaj taki spokoj:)
Aga! Dziękuję!
UsuńPozdrowienia:)
Tu jest jakoś tak wyjątkowo!!! Pomysły na potrawy arcy ciekawe a zdjęcia ... to dla mnie bajka :) Pięknie jest u Ciebie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że tak się tu czujesz:)
UsuńDziękuję i zapraszam znowu!
Ja też rozglądając się po ludziach o Tobie pomyślałam. Wiedziałam z Facebooka, że gdzieś jesteś, ale nie wiedziałam jak wyglądasz i gdzie Cię szukać :)
OdpowiedzUsuńOminęła mnie integracja i niedziela, więc tak naprawdę byłam bardzo krótko.
Szkoda..może będzie jeszcze okazja się kiedyś poznać :)
Tosiu! Tym razem nie było nam dane, więc następnym z pewnością się uda:)
UsuńPozdrawiam Cię!
Anno-Mario! Takie proste przepisy z historią w tle działają na mnie niczym balsam dla duszy. Robi się cieplej, skarpety zaczynają grzać zmarznięte stopy, uśmiech wzmacnia zmarszczki mimiczne (najpiękniesze zmarszczki na świecie), palce same się garną do pisania.
OdpowiedzUsuńJak niewiele trzeba, żeby świat stał się piękniejszy. Dziękuję!
Zytko, dziękuję:) Mocno poprawiłaś mi nastrój, a bardzo mi tego ostatnio potrzeba!
UsuńUściski:*
zachwyciłam się rajskimi jabłuszkami, zakochałam się w Twoim blogu...
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńJutro je robię!
OdpowiedzUsuńSą przepiękne i muszą cudnie smakować.
Kucharnio, piękne zdania układasz.
Zdjęcia genialne, a pomysł jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńtadaam :)
OdpowiedzUsuńhttp://waniliowachmurka.blogspot.com/2013/09/jabka-w-karmelu.html
zrobiłam, idealne są!