Powiadają, że zielony jest kolorem nadziei.
I symbolem nowego.
Każde nasze spotkanie z Amber w TU I TAM zawsze budzi nadzieję. Na coś wyjątkowego, innego, nowego. Z nadzieją czekamy na ten moment, gdy możemy nareszcie zobaczyć co zrodziło się w naszych kuchniach. Prawdą jest bowiem, iż "nadzieja przychodzi do człowieka z drugim człowiekiem".*
I symbolem nowego.
Każde nasze spotkanie z Amber w TU I TAM zawsze budzi nadzieję. Na coś wyjątkowego, innego, nowego. Z nadzieją czekamy na ten moment, gdy możemy nareszcie zobaczyć co zrodziło się w naszych kuchniach. Prawdą jest bowiem, iż "nadzieja przychodzi do człowieka z drugim człowiekiem".*
Dziś, ukryta w ziarenkach zielonego groszku, porusza naszą wyobraźnię i pozwala kiełkować kolejnym pomysłom. Co z nich powstało?
Zobaczcie. Z nadzieją zapraszamy na nasze spotkanie z zielonym groszkiem. Budzi się ze mną, gdy tylko otwieram oczy.
Rozglądam się wokół.
Witam z pierwszym promieniem słońca.
Wsłuchuję w rytm porannego grania deszczu.
Odgaduję kształt pędzącej chmury.
I próbuję zrozumieć o czym szepcą głaskane wiatrem liście.
Jest moim powietrzem.
Oddycham nią.
Jest szukaniem.
Gestów, słów, znaków.
Czarodziejskiego kręgu, który ją wyzwala i podtrzymuje.
Jak ogień. By zawsze ogrzewała.
Nie spuszczajcie jej z oka.
Raz zgubiona, nie łatwo powraca.
By ją odszukać, potrzeba choć odrobiny schowanej głęboko, tam gdzie nigdy nie wygasa.
Czasami myślę, że jest skrzydłami, które niosą mnie tam, gdzie chcę dotrzeć.
I lecimy.
Bo ona jest podróżą.
Niekończącą się. Z ciemnego lasu na skąpaną słońcem łąkę.
Z pustej uliczki na tętniący życiem plac.
Jestem wędrowcem.
A ona kompasem.
Pytam.
A ona znajduje odpowiedź.
Nie rozumiem.
A ona wiele tłumaczy.
Podaje mi rękę.
Mam marzenie.
A ona je spełnia.
Mam nadzieję.
I ona nigdy nie gaśnie.Jest wszędzie, choć jej nie widać.
Zawsze kilka kroków przede mną.
Woła, choć inni tego nie słyszą.
Woła, choć inni tego nie słyszą.
Czasami się ze mnie śmieje.
Mówi, że jestem naiwna, ale nawet wtedy mnie nie opuszcza.
Mówi, że jestem naiwna, ale nawet wtedy mnie nie opuszcza.
Oczywiście!
Przesyłam bukiety uśmiechów, gdy czuję, że słabnie.
Wybieram dla niej marzenia. Te najpiękniejsze.
Bywa, że pozwalam jej odpocząć, ale tylko wtedy, gdy wiem, że i tak nie zaśnie.
I wszędzie ją ze sobą zabieram.
W jej ulubionym kolorze.
I podobnych do niej - trzeba je wyłuskać, by zobaczyć ich piękno.
I podobnych do niej - trzeba je wyłuskać, by zobaczyć ich piękno.
Zielony groszek. Łupinki pełne wspomnień i marzeń.
W dzieciństwie ulubiony przysmak. Rwany z krzaczków w ogrodzie i chrupany beztrosko. Dziś marzy mi się choć kilka świeżo zerwanych łupinek, ale nie mam ich już w ogrodzie, nie ma u sąsiadów, nigdzie nie znajduję.
Soczysta zieleń usypanych w kopczyk ziarenek rozpala apetyt i pobudza wyobraźnię.
Garść zjadam od razu, by zaspokoić marzenie. Resztę zabieram do domu, z nadzieją, że powstanie z nich coś wyjątkowego.
Lody z zielonego groszku. W kolorze nadziei. O smaku subtelnym, rześkim, dzięki listkom świeżej mięty i orzeźwiającym za sprawą cytryny. Zakręcony groszek smakuje wspaniale. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba.
I pamiętajcie "nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywistość". **
I pamiętajcie "nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywistość". **
2 żółtka
50 g cukru
100 ml mleka (3,2%)
150 ml śmietany kremówki (użyłam 30%)
350 g zielonego groszku
garść świeżej mięty (do smaku)
łyżeczka soku z cytryny
Groszek ugotować w lekko osolonej wodzie. Gotować nie dłużej niż 5-6 minut. Po ugotowaniu przecedzić i zalać zimną wodą, by zachował soczystą zieloną barwę. Ponownie odcedzić i zmiksować na pure w blenderze lub mikserze, a następnie przetrzeć przez sito, by otrzymać gładką, kremową masę pozbawioną łupinek.
Mleko zagotować wraz ze śmietaną. Zdjąć z ognia. Żółtka ubić razem z cukrem do uzyskania spienionej masy. Ubijając nadal powoli wlewać mleko ze śmietaną. Przelać do rondelka i gotować na małym ogniu przez ok. 10 minut, cały czas mieszając. Całość nie może się zagotować. Zdjąć z ognia, lekko przestudzić i wstawić do lodówki.
Kiedy masa żółtkowo-śmietanowa jest zimna, dodać pure z groszku i dokładnie wymieszać. Doprawić do smaku cytryną oraz drobniutko posiekaną świeżą miętą. Przelać do maszynki do robienia lodów i postępować dalej zgodnie z instrukcją producenta.
* autorem cytatu jest Alighieri Dante
** autorem cytatu jest Léon-Joseph Suenens
*** przepis pochodzi z tej strony - klik
Bardzo dziękuję za wyróżnienie One Lovely Blog Award otrzymane od Aleex, Kamili, Sue, Asix, Kasi, Gosi, Basi, CookingJ, Turlaczka, ka.wo, mnemonique, MałgosiZ , Tilianary, Cynthii i Magdy.
Wybaczcie, że nie będę kontynuować zabawy.
Uwielbiam setki blogów, wszystkie z nich są wyjątkowe i zasługują na wyróżnienie.
Piszę o sobie nieustannie i mam wrażenie, że wszystko już o mnie wiecie...