Mały.
Prostokątny.
Owinięty w papierek.
Właściwie nic wielkiego.
Po prostu - cukierek.
Zwykła rzecz, jak wiele.
W kieszeni płaszcza.
Na dnie torebki.
Upchnięty w szufladzie, zapomniany.
I ten w dłoni, który właśnie trzymasz
i za chwilę rozwiniesz z papierka.
Jaki jest?
Cukierek.
Właściwie nic wielkiego, a jednak...
Potrafi przełamać lody.
Wymalować najpiękniejszy uśmiech.
Przywrócić nadzieję.
Osłodzić najbardziej gorzkie chwile.
Słodki cudotwórca.
Jaki lubisz najbardziej?
Twardy z płynnym nadzieniem,
ciągnący jak krówka, czy miękki jak ptasie mleczko,
owocowy czy czekoladowy?
Karmelek.
Wybieram karmelek.
Nie, powinnam się poprawić.
Wybieram cały słój pełen karmelków w kolorowych papierkach.
Domowych.
O smaku czerwonych pomarańczy otulonym słodyczą karmelu i mgiełką aromatu tonki.
Z chrupiącymi kryształkami soli morskiej, która idealnie równoważy emocje
Domowe karmelki to coś więcej niż gwiazdka z nieba - odległa i niedostępna.
To marzenie, które się spełnia.
Cudownie pachnie.
Ciągnie jak trzeba.
Rozpływa w ustach.
I smakuje szczęściem.
Cukierki.
Dziecinne marzenie zjadane oczami przez szyby sklepowych wystaw.
O kieszeniach pełnych słodyczy.
O domowej fabryce cukierków.
To nic, że nie jesteś już dzieckiem.
Marzenia się nie starzeją.
Nawet teraz możesz zostać czarodziejem.
Spełnić marzenie i zamienić kuchnię w domową fabrykę cukierków.
Takie małe, niepozorne, a cieszą bardziej niż największy prezent.
Domowy chleb.
Domowy ser.
Domowe konfitury.
Domowe cukierki.
Pomyśl ile szczęścia może pomieścić dom.
Jak może pięknie pachnieć i jaka niezwykła historia może snuć się przez komin razem z ciepłem, które się z niego wydobywa.
To może być Twój dom i Twoja historia.
To mogą być Twoje cukierki.
Pierwsze, a potem kolejne.
A może to będą właśnie karmelki?
I ja spełniłam swoje marzenie - o czerwonych pomarańczach.
Wypatrywałam ich od lat. Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak trudno je dostać. Niespodziewanie pewne ponure popołudnie zamieniło się w jeden z najszczęśliwszych dni tego roku - Znalazłam! Są!
Leżą sobie wśród innych owoców w ... Biedronce!
Cały sklep słyszał mój okrzyk radości. Byłam bliska wycałowania sprzedawcy, gdyby nie to, że był ze mną W. i to na niego spadł deszcz całusów.
Nie, to nie jest wpis reklamowy. Nikt mnie o nic nie prosił, nikt nie zapłacił, nic w zamian nie dostanę.
Po prostu - kocham Biedronkę za te przepyszne, soczyste, wymarzone czerwone pomarańcze!
Gdyby nie one, te najpyszniejsze na świecie karmelki nadal pozostałyby tylko marzeniem.
Karmelki dedykuję Klaudynie - to Ona naprowadziła mnie na właściwy trop, gdy pod koniec roku znów zaczęłam poszukiwania pomarańczy.
Klaudyna! Wiem, że nie wystarczy jeden, a nawet cały słój karmelków, by zmienić to, co nieodwracalne, ale wierzę, że ta odrobina słodyczy pozwoli choć na chwilę zapomnieć o smutku ....
KARMELKI Z CZERWONYCH POMARAŃCZY Z SOLĄ MORSKĄ I TONKĄ
Blood Orange Caramels with Sea Salt and Tonka
3 szklanki soku z czerwonych pomarańczy, odecedzonego
1 szklanka białego cukru
1 szklanka cukru trzcinowego
115 gr masła w temperaturze pokojowej
1/3 szklanki śmietany kremówki (użyłam 30%)
szczypta startego ziarna tonki (można pominąć lub zastąpić ekstraktem z wanilii - 1 łyżeczka)
1 szklanka migdałów (pominęłam)
2 łyżeczki soli morskiej w płatkach (użyłam gruboziarnistej)
masło do wysmarowania formy
Kwadratową formę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia i lekko natłuścić masłem. Wyciśnięty i odcedzony sok z pomarańczy przelać do rondla z grubym dnem i wstawić na ogień do momentu aż się zagotuje. Ogień zmniejszyć i nadal gotować, aż płyn zredukuje się do 1/3 szklanki (zajmie to ok. 30 minut).
Zdjąć z ognia, wmieszać oba rodzaje cukru, masło i śmietanę. Ponownie wstawić na duży ogień i cały czas mieszając doprowadzić do zagotowania. W tym momencie zmniejszyć ogień i gotować do momentu aż termometr cukierniczy pokaże temperaturę 120 stopni (trwa to ok. 10-15 minut). Jeśli nie macie termometru cukierniczego, można zanurzyć pół łyżeczki karmelowej masy w szklance lodowato zimnej wody - jeśli masa zastygnie i zamieni się w elastyczną kulkę, jest gotowa).
Gotową masę zdjąć z ognia, wmieszać tonkę lub ekstrakt wanilii i natychmiast przelać do przygotowanej wcześniej formy i posypać z wierzchu solą morską. Odstawić w chłodne miejsce do zastygnięcia na ok. 2 godziny. Gdy masa stwardnieje przy pomocy ostrego noża można pokroić ją na dowolnej wielkości kawałki i zawinąć w papierki. Jeśli nie planujecie zawijania w papierki, po pokrojeniu karmelki najlepiej rozdzielić, gdyż trzymane w temperaturze pokojowej zaczynają się ze sobą sklejać.
To są moje ulubione cukierki!
OdpowiedzUsuńJeden słój pełen karmelków poproszę.
Lubię czytać, że marzenia się spełniają:)
Miłego dnia!
Magdo, wspaniale! Zatem mamy takie same ulubione cukierki:)
UsuńPozdrowienia przesyłam!
Aniu, ja też uwielbiam czerwone i również popełniłam okrzyk rozkoszy, kiedy - dopiero w domu! - okazało się, że to są właśnie te, także z Biedronki. Gratuluję karmelkowych cudów :*
OdpowiedzUsuńMagda! Ależ to musiała być dopiero niespodzianka - już sobie wyobrażam!
UsuńPoproszę jednego cudownego cukiereczka w tym złotym papiereczku :-)
OdpowiedzUsuńVeggie, jest Twój:)
UsuńAniu, ja polubiłam Biedronkę za młody szpinak i świeże kurki :)
OdpowiedzUsuńCzy przypadkiem nie zrobiłaś tych cukierków trochę za dużo ? :):):)
Pozdrawiam !
Ewo, ja mogłabym wymienić jeszcze wiele innych rzeczy, za które polubiłam ten sklep, nie mówiąc już o fantastycznej, przemiłej obsłudze, jaką mamy w moim mieście:)
UsuńCukierków zrobiłam zdecydowanie ... za mało;)
Uściski!
moge??jednego!!nie jestem lasuszka;)
OdpowiedzUsuńA.! Ależ oczywiście, choć zaręczam, że jeden to zdecydowanie za mało;)
Usuńoj, pewnie są nieziemsko pyszne .. oj..
OdpowiedzUsuńUlciku, dokładnie - nieziemsko pyszne!
UsuńKarmelki, dzieciństwo w kropli karmelu, szczęście w słodkim kawałku. Jak dobrze, że mi o tym przyponiałaś. Zrobię cukierka, zrobię karmelka, może będzie lekiem na dzisiaj, na pewno będzie lekiem:-). Po raz pierwszy wywołał uśmiech 30 lat temu, gdy czary robiła moja babcia, dzisiaj ja wyczaruję mojej córce, obie potrzebujemy uśmiechu:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najcieplej jak potrafię:-)
Z 2 godziny będę miala swoje karmelki:-), są o smaku pomarańczy zwyczajnej ( nie po drodze mi do sklepu biedronka:-), granatu i soli wędzonej:-)
UsuńOlimpio, karmelki i dla mnie były lekarstwem na pewne smutki i bardzo dobrze zadziałały:)
UsuńUśmiechy Wam przesyłam!
Olimpio, rzeczywiście się pospieszyłaś! Widziałam Twoją wersję - wspaniała! Gratuluję i pozdrawiam!
UsuńRewelacja, uwielbiam karmelki!
OdpowiedzUsuńAniu, a co z solą? Pozdrawiam
Kamilo, zmieniłam i już sól jest;)
UsuńDziękuję za czujność!
mniam,mniam,mniam, i wspaniale zdjecia:)
OdpowiedzUsuńOlu, dziękuję i pozdrawiam:)
Usuńoch.. domowe karmelki..
OdpowiedzUsuńale za to jakie!
Karmel-itko, domowe zawsze najlepsze!
UsuńPozdrawiam Cię:)
Oj chyba będę się musiałą do Biedronki przejechac .... bo jak widzęoprócz najpyszniejszych granatów mają też i inne pysznosci:) .... takie karmelki to u mnie w słoju długo by nie postały, ale na pewno je zrobie ....jak tylko dostanę czerwone pomarańcze:). Buziaki Anuś:)
OdpowiedzUsuńJolu, masz rację, granaty są tam rewelacyjne!
UsuńCałusy!
chyba sie zakochalam w Twoich karmelkach! :)
OdpowiedzUsuńMysiu, a ja mam nadzieję, że nie chyba, tylko NA PEWNO;)
UsuńW nich się naprawdę można zakochać. Ogólnie nie lubię cukierków, ale dla krówek i karmelków robię wyjątek.
OdpowiedzUsuńAniu, słuszny wyjątek;)
UsuńOczami zjadłam Ci właśnie wszystkie te ciągutki i musisz zrobić nowe, wiesz? ;D
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć Biedronkową scenę, uwielbiam być świadkiem takich wybuchów radości. Zazwyczaj chce mi się od nich płakać. Spokojnie. Ze szczęścia! ;D
I nie wiedziałam, co to tonka. Ze Szczepciem i Tonciem się mi skojarzyło :)
I nie wiedziałam też, dlaczego zawsze mam po kieszeniach i po torbie mnóstwo cukierasów. Teraz się wydało, że one skracają dystans niepotrzebny :)))
Podświadomość mi je do torebki wrzuciła!
Aha, cukierki są jak znalazł w samolocie albo w górach!
Ok, koniec ględzenia, chcę takie cukierki i będę je miała! ;D
fu! Ok, zrobię, ale pod warunkiem, że odbierzesz je osobiście;P
UsuńBiedronkowa scena była iście wzruszająca!
Całusy Ci przesyłam, a cukierki wręczę - tylko daj znać kiedy, co i jak:D
Oh my goodness, I adore your take on it. Yum, so going to try it. Beautiful photos, my dear. Have a cozy day. xoxo
OdpowiedzUsuńDiana, thanks so much!
UsuńYou should really try these!
Take care:)
Zdecydowanie karmelek. Z morska sola.
OdpowiedzUsuńMaggie, zdecydowanie tak!
UsuńAniu, przepiękny wpis, zdjęcia i te pomarańcze!
OdpowiedzUsuńJa nigdzie nie widziałam czerwonych pomarańczy,chyba sie do biedronki wybiorę po nie.
Przepyszne, piękne karmelki, marzę o takich.
Usciski Kochana :*
Majanko, wybierz się koniecznie - czerwone pomarańcze są tam pyszne i bardzo tanie!
UsuńCałusy:*
Wyglądają przepięknie, a przepis jest bardzo oryginalny! Dlatego zachęcam Cię do wzięcia udziału w akcji Awangarda Smaku (http://zmiksowani.pl/akcje-kulinarne/awangarda-smaku), gdzie szukam połączeń i smaków niebanalnych i niecodziennych.
OdpowiedzUsuńVenidle
Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńCUDOWNE!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńfiu fiu?
OdpowiedzUsuńi w takiej Biedronce, nie przypuszczałam:)
Ps: też wypatruję czerwonych pomarańczy..
Olciku, a właśnie w Biedronce!
UsuńJa też doceniam teraz Biedronkę bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, a to za to, że mają takie proste w składzie produkty! teraz muszę studiować każde opakowanie - i "Biedra" wypada najlepiej:) a kiedyś dostałam tam super dojrzałe i soczyste mango!
OdpowiedzUsuńszkoda, że takich twoich cukierków nie można dostać w tym markecie:)
Gosiu, owoce w Biedronce, zwłaszcza te egzotyczne, są naprawdę wyśmienite.
UsuńUściski!
A ja też mam marzenie. Tonka ... Nigdzie dla mnie nie jest dostępna. Za każdym razem kiedy pojawia się przepis wypaturję i szukam... I nic :((. Takie cudne karmelki. Mialabym je pelne kieszenie. Wyjadane w drodze do pracy... Ukradkiem chowane do tornistra córki... :) Ściskam.
OdpowiedzUsuńA co by było, gdybym chciała spełnić Twoje marzenie?! Mogę?
UsuńPrześlij mi mailem swój adres:)
Pozdrawiam!
Napisałam maila :)
Usuńjaka pojemnosc szklanki,i czy moga byc zwykle pomarancze?
OdpowiedzUsuńSzklanka o pojemności 250 ml. Zwykłe też mogą być, choć smak karmelków będzie już inny:)
UsuńPozdrawiam!
muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńMusisz:)
UsuńO rety! Pycha! To, że z solą podbija dla mnie ich wartość o zylion procent - solony karmel i soloną czekoladę po prostu uwielbiam!
OdpowiedzUsuńDla mnie wszystko z solą morską ma wartość wyjściową o zylion procent większą;)
UsuńPozdrowienia!
Ojoj.... takiej magii mi potrzeba :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo! Czary, mary, hokus-pokus, karmelki są Twoje:)
UsuńBiedronka to jeden z moich ulubionych sklepów w Polsce. Poważnie. Tak samo jak Auchan :)
OdpowiedzUsuńAniu jestem pewna że Klaudynie wystarczył jeden cukierek i na pewno w kącikach Jej ust pojawił się maleńki uśmiech. Że pamiętamy, że jesteśmy,
Całusy!
Polko! Mój też:) I nie rozumiem, skąd tyle fochów, że to sklep kiepskiej jakości... ale to temat rzeka.
UsuńCałusy odwzajemniam:*
ale cuda tutaj wypisujesz... już marzę o tych cukierkach...
OdpowiedzUsuńJagienko! Oj, oby to marzenie się spełniło!!!
UsuńAhh, gdybym wcześniej wiedziała, że poszukujesz, to bym podpowiedziała. Czerwone pomarańcze kupuję w Biedronce już 4 zimę. Zawsze w okresie styczeń-marzec, są przepyszne, często wyciskam z nich sok, sprawiając sobie małą radość.
OdpowiedzUsuńTeraz zapragnęłam ich w domowych karmelkach, to dopiero musi być cudo :)
Pozdrawiam, Tosia.
Tosiu, no widzisz nie przyszło mi do głowy, żeby zapytać, a tym bardziej szukać wcześniej w Biedronce...
UsuńSerdeczności!
Aniu, właśnie moja córka zmusiła mnie , żebym zrobiła takie karmelki...:-) Piękne zdjęcia i jak widać bardzo kuszące:-)
OdpowiedzUsuńI jak? Zrobiłaś? Bo córka słusznie robi namawiając na karmelki;)
Usuńjak ja lubię Twoje zdjęcia... :)
OdpowiedzUsuńa kiedy znajdę czerwone pomarańcze to od razu kupię myśląc o Tobie i też zrobię karmelki - obiecuję :)
Gosiu, dziękuję!
UsuńBędzie mi ogromnie miło, jeśli pomyślisz o mnie na widok czerwonych pomarańczy:)
kobieto..jak ty kusisz tymi słodkościami...jak nie praliny, czekoladki to znowu karmelki..jak patrzę na te zdjęcia od razu chce je robić..mimo że taka późna pora..jedynie co mnie hamuje to fakt że me mam czerwonych pomarańczy..bo już bym garami tłukła :)
OdpowiedzUsuńAneta, ale jakie to pyszne kuszenie;)
UsuńPozdrowienia!
Zachwycasz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńCuda wyczarowałaś.
OdpowiedzUsuńPięknie opakowane..
Zufiku, bardzo się cieszę:)
UsuńPozdrowienia!
Pysznie karmelowe słowa. A cuksy bajka.
OdpowiedzUsuńDziękuję Katarzynko:)
UsuńNo to wpadłam jak śliwka w sok z pomarańczy...
OdpowiedzUsuńNiech karmelki osłodzą Klaudynie smutne dni.
Paulina, ja też i już zaczynam kombinować, jakby tu śliwkę z pomarańczami smakowicie połączyć;P
UsuńAniu , ja nie mam słów te karmelki , te zdjecia , te papierki , to wszystko jest takie..... takie boskie!!!
OdpowiedzUsuńAlu, buziaki:*
Usuńczytanie jednego Twojego postu to dla mnie jak mała niezwykła przygoda, wspaniałe doznania, brakuje mi słów by to określić
OdpowiedzUsuńatmosfera panująca u Ciebie jest bajeczna, bajeczne są również cukierki :)
pozdrawiam
Marto, rumienię się - bardzo dziękuję! To dla mnie bardzo ważne i cenne słowa...
UsuńPozdrowienia!
Kobieto!!! czy musisz mi to robić??? brak internetu prze dobę... wreszcie jest internet! wchodzę i otwieram kolejne strony a u Ciebie zdjęcia, które powoduje zawrót głowy tak jak i wyobrażenie tych karmelków.
OdpowiedzUsuńOj, intencje były dobre, przysięgam:)))
UsuńWooooow Anno-Mario takie cudowności wyczarować z czerwonych pomarańczy to niemały wyczyn. Pięknie zamknęłaś ten owoc w cukierku :-D Rozmarzyłam się :-D
OdpowiedzUsuńTen owoc zamknięty w cukierku smakuje wyjątkowo:)
UsuńPozdrowienia!
Anno Mario bardzo mi się zachciało takich pysznych karmelków.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Asiami, to może zrobisz?!
UsuńNamawiam:)
Zaskakujące Aniu pojawienie się soli. Ciekawa jestem smaku.
OdpowiedzUsuńCukierki zawsze były w kieszeniach mojego Taty. Częstował nimi napotkane dzieci z podwórka. Kiedy szedł biegły wokół niego. Kochały Go nie tylko one. Nie tylko za cukierki.
Przywołałaś wspomnienia Anno. Piękne wspomnienia. Dziękuję.
Magdo, dla mnie sól i karmel to już klasyka, uwielbiana, polecam Ci bardzo!
UsuńI ja dziękuję za słowa o Twoim tacie...
Pozdrowienia!
Wyglądają cudownie - ciągnące jak trzeba, domowe :) Najlepsze. Myślę, że każdy, kto by ich spróbował, byłby zachwycony.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nigdzie nie widziałam czerwonych pomarańczy...
Gin, dokładnie, konsystencję miały idealną, podobnie jak smak:)
UsuńSzkoda, że tych pomarańczy u Ciebie brak...
Pozdrawiam!
A źródło przepisu???
OdpowiedzUsuńAnonimie! Aż mam ochotę zapytać - A imię?
UsuńŹródło przepisu, jak w każdym moim wpisie, jest zawsze na końcu posta.
Pozdrawiam!
w gotowaniu mam zasadę taką ,że jeśli spotykam przepis, który mnie zachwyca chcę go wypróbować zaraz, natychmiast!idąc do biedronki powtarzałam jak mantrę "żeby tylko były,żeby tylko były...." i były!no i są karmelki!co prawda konsystencja troszkę inna niż u Ciebie, ale będzie druga próba:) Smak bajka! troszkę maślane, bardzo pomarańczowe, słodycz przełamana solą po prostu pysznie!:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten przepis i pozdrawiam
Ada
Ado, witaj:)
UsuńCudownie, że były i bardzo się cieszę, że będzie kolejna próba!
Serdecznie Cię pozdrawiam i rezerwuję dla siebie kilka Twoich karmelków;)
jadłam tylko kupne ale te domowe... godne uwagi. Tym bardziej, że tak je chwalisz!
OdpowiedzUsuńOlu, domowe bez porównania lepsze, uwierz:)
UsuńCóż za pyszny pomysł ! I ta sól morska na dodatek... Wspaniałe te karmelki :)
OdpowiedzUsuńGrażynko, sól jest tu moim zdaniem nieodzowna!
UsuńPozdrowienia:)
Twoje karmelki są niesamowite, Aniu. Trochę lekko kwaskowatej słodyczy, trochę pełnej słodyczy karmelu i sól. Mmmm.
OdpowiedzUsuńEvitaa, to było wielkie Mmmmmm:)
UsuńPiękne karmelki:) bardzo fajny pomysł na małe słodkości. Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Justyno:) Pozdrawiam!
UsuńPani Kierowniczko zdecydowanie protestuję przeciwko wstawianiu takich pięknych zdjęć!!! zaśliniłam się cała-serio:)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć, reakcja prawidłowa;P
UsuńAniu!to ja poproszę choć jedno takie ciemnozłote,słodkie szczęście zawinięte w szeleszczący papier przywołujący beztroskie wspomnienia dzieciństwa.
OdpowiedzUsuń..właśnie sobie uświadomiłam,jak dawno tutaj gościłam.w tym magicznym,kulinarnym miejscu okraszonym prostotą pięknych słów.
pozdrawiam ciepło!
m.
Monika! Te karmelki to doprawdy słodkie szczęście zawinięte w szeleszczący papierek!
UsuńDziękuję za odwiedziny:)
poproszę nawet tego nadgryzionego! hmmm a może szczególnie tego :)
OdpowiedzUsuńKasiu, bardzo bym chciała oddać Ci choć tego nadgryzionego, ale po karmelkach jedynie ...ten wpis już pozostał;)
Usuńwow, cudowne !!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńale świetne cukiereczki;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNooo są wspaniałe ! Bardzo pomysłowo to sobie wymyśliłaś :D Biedronka jest SUPER, mają coraz lepsze produkty, czasami nawet wręcz niespotykane w innych marketach ;)
OdpowiedzUsuńCo do Biedronki mam podobne zdanie:)
UsuńPozdrawiam!
Też kocham karmelki! Jej, jak Ty to robisz, że Twoje zdjęcia zawsze są tak przecudne?! Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńcześć! Powiedz mi proszę czy te czerwone pomarańcza to są po prostu te co mają w biedronce czy jakaś inna odmiana? U nas w biedronce są tylko pomarańcza sycylijskie w siatce i zwykłe pomarańcza deserowe! Czy to któreś z nich ? ;) Ja chcę karmelki ;)
OdpowiedzUsuńjagodzianko! Tak, to te czerwone sycylijskie w siatce, które nadal jeszcze są w Biedronce:)
UsuńPozdrowienia!
Uwielbiam karmelki :) Jak tylko się pojawią te pomarańcze to zaraz zrobię. Mam tylko pytanie, gdzie mogę kupić takie papierki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niedobra Anna-Maria, nie odpowiada na pytania :(
UsuńPozdrawiam :)
Vivo! Oj, niedobra, niedobra jestem:) Po dacie ostatniego wpisu - przed miesiącem - widać jak zaniedbałam blogowe sprawy:(
UsuńA papierki z odzysku - zbieram różne ładne papierki, opakowania, później można je pociąć i zamienić np. opakowania do cukierków.
Pozdrowienia!
Dziękuję że się pojawiłaś i już jesteś :)
UsuńJuż nie mogę doczekać się na te pomarańcze, jeszcze trochę i będę miała karmelki mniaaam :)
Pozdrawiam :)