Iście rubensowska.
Zaokrąglona gdzie trzeba, z pięknie wyrzeźbioną kibicią.
Tylko czasem pozornie gruboskórna, o wnętrzu słodkim i jędrnym.
Uwielbia dobre towarzystwo, najchętniej o francuskim rodowodzie.
Nie stroni też od czekolady, wina i korzennych zapachów.
Gruszka. Królowa września.
Wzięła we władanie nasze kuchnie, Amber i moją.
Uległyśmy z rozkoszą.
Urokom gruszki nie można się oprzeć.
Oto do czego nas zainspirowała.
Zapraszamy!
Choć dobrze pamiętam, kiedy się zaczął i szczerze przyznam, że cieszę się bardzo, iż już się kończy.
Wrzesień.
Właściwie niczego sobie.
A jednak tym razem trochę mnie zawiódł.
Choć gotowa jestem przyznać, że trochę winy leży też po mojej stronie.
Pogoda zdecydowanie minęła się z moimi oczekiwaniami.
Potok w ogrodzie po prostu wysechł ukazując smutną anatomię kamiennych wnętrzności, które z każdym dniem coraz bardziej szarzeją. Bez tego wodnego szeptania i kojących monologów wodospadu świat zdaje mi się niekompletny.
Ciągle nie znalazłam czasu, żeby pójść na grzyby i zaczynam odbierać niepokojące przesłanki, że powinnam to marzenie przesunąć na przyszłą jesień.
Wyprawa po kasztany skończyła się pełnym goryczy stwierdzeniem, że zostały nam już same obeschłe łupiny ...
Przecięty palec, kontuzja kolana, jak zawsze nieproszona migrena w komplecie z rozrywającym głowę dźwiękiem narzędzi zmieniających nową łazienkę w gruzowisko nie pozwalają mi myśleć o wrześniu zbyt pozytywnie.
Na grzyby pójdę za rok.
Kolano przestało boleć.
Palec szczęśliwie nadal stanowi jedną całość.
Zza sterty gruzu wystaje rura, która już od jutra ma przestać przeciekać.
Nocna ulewa napełniła nadzieją mocno już zrezygnowane koryto potoka.
W piętrzącym się przy łóżku stosie książek znajduję słowa, które przeciągają mnie na drugą stronę lustra. Tam wszystko ma inny wymiar, smak i znaczenie.
Dawno nie czytałam tyle co teraz. Mam wrażenie, jakbym pozbyła się wszystkich słów, które gromadziłam przez lata, a teraz zapełniam się innymi, zupełnie nowymi. O wielu rzeczach zaczynam myśleć zupełnie inaczej, na nowo, bardziej zdecydowanie. Chciałabym wierzyć, że lepiej.
Jeszcze tylko parę słów, kilka kroków, a to do czego zmierzam, zacznie się urzeczywistniać.
A zanim nadejdzie wyczekiwany październik, z lubością wgryzam się w gruszki.
To mój wrześniowy sposób na poprawę nastroju.
Szczerze mówiąc najbardziej lubię takie prosto z drzewa. Trzymane za ogonek i obgryzane po pestki. W ciastach, tartach i deserach za nimi nie przepadam. Zwykle wtedy stają się mdłe i tracą swój gruszkowy charakter.
O wiele bardziej lubię podkreślać ich smak ostrymi serami. Właśnie dlatego moje gruszki smakują tak, jak mijający wrzesień: słodko-słono; jak życie po prostu.
Gruszki i gorgonzola pasują do siebie idealnie. Wymyśliłam więc sobie sernik z gorgonzoli na spodzie z krakersów z solą morską (przepis tu - klik) z gruszkami w pysznym pigwowo-gruszkowym sosie. Rezultat przeszedł moje oczekiwania.
Ostrość sera cudownie kontrastuje z miodową słodyczą gruszek. Słodki sos doprawiony nalewką z pigwy pasuje tu idealnie. Całość tworzy słodko-wytrawny deser, który na stałe wpisuję w moje wrześniowe menu. Choć przyznam, że jest tak dobry, iż mogę go jeść przez okrągły rok.
W piętrzącym się przy łóżku stosie książek znajduję słowa, które przeciągają mnie na drugą stronę lustra. Tam wszystko ma inny wymiar, smak i znaczenie.
Dawno nie czytałam tyle co teraz. Mam wrażenie, jakbym pozbyła się wszystkich słów, które gromadziłam przez lata, a teraz zapełniam się innymi, zupełnie nowymi. O wielu rzeczach zaczynam myśleć zupełnie inaczej, na nowo, bardziej zdecydowanie. Chciałabym wierzyć, że lepiej.
Jeszcze tylko parę słów, kilka kroków, a to do czego zmierzam, zacznie się urzeczywistniać.
A zanim nadejdzie wyczekiwany październik, z lubością wgryzam się w gruszki.
To mój wrześniowy sposób na poprawę nastroju.
Szczerze mówiąc najbardziej lubię takie prosto z drzewa. Trzymane za ogonek i obgryzane po pestki. W ciastach, tartach i deserach za nimi nie przepadam. Zwykle wtedy stają się mdłe i tracą swój gruszkowy charakter.
O wiele bardziej lubię podkreślać ich smak ostrymi serami. Właśnie dlatego moje gruszki smakują tak, jak mijający wrzesień: słodko-słono; jak życie po prostu.
Gruszki i gorgonzola pasują do siebie idealnie. Wymyśliłam więc sobie sernik z gorgonzoli na spodzie z krakersów z solą morską (przepis tu - klik) z gruszkami w pysznym pigwowo-gruszkowym sosie. Rezultat przeszedł moje oczekiwania.
Ostrość sera cudownie kontrastuje z miodową słodyczą gruszek. Słodki sos doprawiony nalewką z pigwy pasuje tu idealnie. Całość tworzy słodko-wytrawny deser, który na stałe wpisuję w moje wrześniowe menu. Choć przyznam, że jest tak dobry, iż mogę go jeść przez okrągły rok.
SERNIK Z GORGONZOLI Z GRUSZKAMI W SOSIE PIGWOWYM
75 g pokruszonych krakersów - użyłam domowych z tego przepisu (klik)
350 g twarożku - użyłam serka President
150 g gorgonzoli
100 ml śmietany kremówki
2,5 łyżki żelatyny
sól, pieprz do smaku
3-4 łyżki stopionego masła
kilka małych, dojrzałych gruszek
ok. 8 łyżek galaretki z pigwy
nalewka z pigwy - kilka chluśnięć;)
szczypta imbiru
ew. sok z cytryny
Przygotować tortownicę lub formę o średnicy 16 cm i wyłożyć spód papierem do pieczenia. Twarożek przełożyć do miski. Krakersy zmielić lub drobno pokruszyć, zmieszać z roztopionym masłem i wyłożyć nimi dno formy. Do małego rondelka przelać śmietanę i dodać gorgonzolę. Podgrzewać na małym ogniu do momentu aż ser się stopi i powstanie dość gładki sos.
W tym czasie żelatynę namoczyć w niewielkiej ilości wody. Gdy napęcznieje dodać ją do ciepłej śmietany z gorgonzolą i energicznie wymieszać tak, by dokładnie się rozpuściła. Całość przelać do miski z twarogiem i wymieszać, by całość idealnie się połączyła. Doprawić do smaku solą i pieprzem i wylać na spód z krakersów. Chłodzić w lodówce do momentu, aż sernik stężeje - u mnie nie trwało to dłużej niż 30 minut.
Gdy sernik się chłodzi przygotować gruszki i sos. Gruszki obrać ze skórki, przeciąć na pół i wykroić delikatnie gniazda nasienne. Do szerokiego rondelka z grubym dnem włożyć galaretkę z pigwy, dodać kilka łyżek wody, szczyptę imbiru i podrzewać aż stanie się płynna. Dodać część nalewki z pigwy i włożyć gruszki wewnętrzną stroną do dna. Trzymać na małym ogniu, aż gruszki lekko zmiękną. Wyjąc wszystkie z wyjątkiem jednej - gotować ją dalej aż się rozpadnie, a następnie zmiksować lub zmiażdżyć widelcem, by zagęściła sos. Jeśli jest za słodki, można doprawić odrobiną soku z cytryny. Zdjąć z ognia i przestudzić.
Jeszcze ciepłe gruszki ułożyć na wierzchu sernika i podawać polane sosem.
Polecam Wam także pokazywane wcześniej na blogu:
Aniu,
OdpowiedzUsuńpyszne gruszki z gorgonzolą!
Klasyczne połączenie.
A do tego pigwa.
I cóż więcej mam napisać...
Sama esencja września.
Dziękuję Ci za 27 spotkanie!
Aniu, i ja dziękuję:)
UsuńPozdrowienia!
kilka dni temu zrobilm gruszki posypane gorganzowla z mascarpone,na ciescie francuskim;)tez mi sie kojarzy z wrzesniem;)kocham ten miesiac,za kolory,swiatlo i za moje urodziny;)a tu prosze ty tez laczysz gruszke z gorganzola;)cudo zrobilas;)
OdpowiedzUsuńWrzesień to w takim razie szczególny miesiąc nie tylko dla mnie:)
UsuńPozdrowienia!
TOZ TO poezja smaku
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńWrześniowe gruszki w takim wydaniu - przepysznie :)
OdpowiedzUsuńKamila, dokładnie tak - smakowały przepysznie!
Usuńjakie cudowne zdjęcia. :) pycha.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci i pozdrawiam serdecznie!
UsuńAnia, zaczynam nadrabiać blogowe zaległości a u Ciebie taka niespodzianka - sernik z gorgonzoli - dawno już nie zdażyło mi się na widok przepisu zakrzyknąć WOW, do teraz! No coś fantastycznego, uwielbiam połączenie gruszek i gorgonzoli, a jak do tego dochodzi miód, orzechy, szałwia albo czarny pieprz to już jestem w niebie, oj jak nic zrobię to cudo, dzięki wielkie :)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc i powodzenia z tą łazienką Ania! I uważaj na siebie! :-)
:*
M.
PS. W ogrodzie płynie Ci potok? To już drugie WOW :)))
Monika! Wracasz do mnie, a ja taki poślizg mam w odpowiedzi - ale czas ciężki, wybacz!
UsuńPoważnie WOW?! Kurczę, dałabym wiele, żeby to usłyszeć na żywo:D
Powiem Ci tylko, że smakował bajecznie!
O łazience wolę nie myśleć...
A potok mam, a jakże! I w dodatku znów szumi wodospad - wody przybyło, jest dobrze:)
Uściski!
ŁAŁ!
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBardzo zaskakujące połączenie. Cały czas siedzę i staram się wyobrazić sobie smak.
OdpowiedzUsuńTo namawiam Cię do eksperymentu - weź plasterek gorgonzoli i zjedz z kawałkiem gruszki, jeśli smak Ci odpowiada, będziesz mogła choć trochę wyobrazić sobie smak sernika:) A może nawet zrobisz?!
UsuńPozdrowienia!
Cudo! Po prostu cudo! Gruszki i gorgonzola. Jak dla mnie idealne połączenie. Wypróbuję na pewno.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że cieknąca rura wreszcie odnaleziona :)
Pozdrawiam ciepło!
Cieszę się, że i Ty lubisz to połączenie - jest wspaniałe, prawda?
UsuńRura pokonana!
gruszka jest bardzo kobieca i elegancka , taka jak twój deser
OdpowiedzUsuńAlu, gruszka jest Kobietą;)
UsuńDałabym sobie głowę odciąć, ze sernik jest na słodko;-) Wow!! Po prostu rozkosz dla podniebienia. Ja właśnie suszę nazbierane grzyby, bardzo mi przykro, że nie miałaś okazji. Ale jest jeszcze październik, może wtedy Ci się uda...Wszak to dopiero początek jesieni.
OdpowiedzUsuńA, i tu Cię mam - jest wytrawny i przepyszny:)
UsuńPaździernik mija, a razem z nim moje szanse na grzyby:(
gorgonzola doskonale smakuje z gruszkami, jestem ciekawa jednak smaku tego sernika!:)piękne zdjęcia!pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMaju, polecam Ci go z całego serca - jest boski!
UsuńPięknie postawiłaś te gruszki do pionu. Za pomysł wytrawnego sernika z gruszkami i sosem pigwowym należy Ci się medal!
OdpowiedzUsuńMyślę, że każda silna kobieta jest trochę jak gruszka, z zewnątrz odrobinę gruboskórna, a w środku delikatna i słodka :)
Przyznaję, że były dość oporne i nie za bardzo chciały stać na baczność, ale od czego siła sugestii;DDD
UsuńSerdeczności!
Próbowałam kiedyś sernika z serem pleśniowym, ale pieczonego, a nie w wersji na zimno - no i najważniejsze bez tak oblednie smacznie wyglądających gruszek!:) jest środek nocy, a mi slinka cienkie na sam widok!:)
OdpowiedzUsuńGosiu, pieczony ma nieco inny smak, mnie chyba bardziej smakuje właśnie wersja na zimno.
UsuńUściski:*
Bosko! Ponętnie! I jak zwykle przepysznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu!
UsuńWykwintny sernik, niesamowite połączenie. I ten zagadkowy smak, który próbuje sobie wyobrazić :)
OdpowiedzUsuńIvko, po co sobie wyobrażać - namawiam na zrobienie;)
UsuńPozdrawiam Cię!
U Ciebie jak zwykle coś niezwykłego :) U mnie młoda grusza pierwszy raz obrodziła większą ilością owoców i też planuję coś gruszkowego.
OdpowiedzUsuńI jak plany gruszkowe - co zrobiłaś?
UsuńGruszka klasyczna i pigwowa w duecie, poezja smaku i aromatu, z gorgonzolą jednak - wybacz - ich nie połączę ;), mój wrzesień nie zawiódł, był ciepły latem i kolorowy jesienią, z owocną wyprawą na grzyby w ostatni weekend ;), życzę Ci słonecznego października (na grzyby jeszcze zdążysz ;)
OdpowiedzUsuńJo, ależ nie mam czego wybaczać, choć przyznam, że ciekawi mnie dlaczego nie połączysz gruszki z gorgonzolą... Nie lubisz? Dla mnie to jedno z bardziej udanych kulinarnych "małżeństw":)
UsuńZ grzybami na razie kiepsko, ale słońce jest!
Pozdrowienia!
Gruszki, jak u mnie! I niesamowity pomysł na sernik, to połączenie smaków uwielbiam, ale forma sernika jest dla mnie totalnie zaskakująca. Brawo!
OdpowiedzUsuńTwoja gruszkowa wersja wspaniała - chętnie bym się wymieniła, ale jestem pewna, że już nic nie zostało...
UsuńTrzymaj się ciepło:)
mój wrzesień był też nie taki, nie ta pogoda, za mało spokoju, za dużo biegania niewiadomogdzie. ale masz rację- może wcale nie jest tak źle?
OdpowiedzUsuńbo przecież znalazłam kasztany, które poupychałam po wszystkich możliwych kieszeniach, spróbowałam soczewicy i figi [nareszcie!]. no i gruszki- tu można się tylko uśmiechnąć:)
ściskam ciepło!
Aniu, nie jest tak źle - tego się trzymajmy!
UsuńNam udało się jeszcze znaleźć piękne kasztany:)
Pozdrowienia!
rozmarzyłam się nad tymi zdjęciami... <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
zielonakuchnia.blogspot.com
Bardzo mnie cieszy Twoje rozmarzenie:)
UsuńPozdrawiam!
Nie tylko jej rubensowskie kształty, ale również to, jak je wykorzystałaś czyni z niej królową :D
OdpowiedzUsuń:) dziękuję!
UsuńZakochałam się w tych gruszkach, wszystko uwielbiam, szczególnie razem!
OdpowiedzUsuńWybrałaś sobie idealny obiekt do zakochania;)
UsuńAniu,nie potrafię wyobrazić sobie smaku tego sernika,ale jest tak zachwycająco piękny,że smakuje mi jego sam widok!:)
OdpowiedzUsuńWrzesień minął szybko, nawet nie zdązyłam zauważyć, że był.
Na grzybach też nie byłam, jedynie przypadkiem znalazłam jednego podgrzybka, a za drugim razem maślaka.
Kasztanów kilka mam, na szczęście kasztanowiec rośnie blisko mojego domu:).
Październik to mój miesiąc, chciałabym,aby był słoneczny, złoto-jesienno piękny, bo tylko taką jesień lubię -ciepłą.
Ściskam:*
Majanko, musisz mi na słowo uwierzyć, że smak jest wspaniały, niepowtarzalny - pod warunkiem, że lubi się gorgonzolę:)
UsuńU mnie z grzybami nadal kiepsko, ale z kasztanami całkiem dobrze:D
wygląda przepysznie:)mniam:)
OdpowiedzUsuńI smakuje przepysznie:) mniam:)
UsuńTe gruzki na serniku wyglądają zniewalająco .... uwielbiam te owoce:)
OdpowiedzUsuńKsiażki też uwielbiam czytać, a ostatnio wręcz je połykam:)
zasyłam buziaka Aniu:)
Jak to dobrze, że książkami nie można się przejeść - w przeciwieństwie do gruszek;)
UsuńUściski:*
Cudowne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńA sernik? dla mnie marzenie ;) Nie przepadałam za sernikiem, wiesz? Do teraz! ;-))
Ściskam
Naprawdę?! Wspaniale, bardzo się cieszę i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńRewelacyjne połączenie smaków :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę;)
UsuńPowiem szczerze ...sernik powalił mnie na kolana...musze go sobie sprawić koniecznie:-)
OdpowiedzUsuńDoroto! Wstawaj z kolan i do dzieła;)
UsuńPozdrawiam Cię!
O rety z gorgonzolą?
OdpowiedzUsuńA jakże:)
Usuńjestem pod ogromnym wrażeniem!!! zdjęcia piękne, odwaga w łączeniu smaków powala! cudowny sernik, nie ma co!
OdpowiedzUsuńWiesz, to już nie odwaga, a raczej klasyka: gruszki i gorgonzola lubią się od dawna:)
UsuńDziękuję za tyle miłych słów i pozdrawiam:)
Kocham Cię! To jest najcudniejszy pomysł na jaki ostatnio gdziekolwiek się natknęłam! No serio - kocham Cię :-)
OdpowiedzUsuńSerio?! To musimy poważnie pomyśleć co zrobić z tą naszą miłością, bo ja za sernik z botwinką kocham Cię tak samo mocno!
UsuńZ wielka przyjemnoscia zjadlabym kawalek tego sernika. Smaki, ktore sie w min przeplataja brzmia cudownie. Poza tym wyglada bosko... Szkoda, ze moge tylko pozachwycac sie zdjeciami :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia cieple.
A ja z wielką przyjemnością poczęstowałabym Cię dużą porcją:)
UsuńPozdrowienia!
Jak obraz niderlandzkiego specjalisty od martwej natury, chce się malować, tak piękna ta Twoja kompozycja. Smak wyobrażam sobie jako bardzo złożony i nietuzinkowy.Wspaniałości!!!
OdpowiedzUsuńAga, co za komplement - dziękuję, zlałam się rumieńcem:)
UsuńPozdrowienia!
Mój mąż będzie zachwycony tym przepisem!
OdpowiedzUsuńPs. ja też sobie ciągle powtarzam, przecież nie jest jeszcze aż tak źle! Trzymaj się ciepło!
Ukłony dla męża - ma dobry gust:)
UsuńSerdeczności!
Dla mnie dzieło... Właśnie wróciłam głodna z pracy i katuję się takimi widokami... coś chyba ze mną nie tak :)
OdpowiedzUsuńChciałabym wierzyć, że to przyjemne katowanie;P
UsuńTrzymaj się!
Czytałam z przerażeniem tort+gorgonzola fu słodka gorgonzola?,słabo eksperymentuję w kuchni.No ale doczytałam do końca i bardzo smaczny przepis.Gorgonzola z gruszkami ja najbardziej tak:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Iga! Cieszę się, że przerażenie odeszło:D
UsuńGdybym tylko miała galaretkę i nalewkę z pigwy...
OdpowiedzUsuńto nic nie powstrzymałoby mnie od zrobienia tego sernika!
Musi być przepyszny:)
Magdo, pigwowe zapasy koniecznie do nadrobienia:)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
To, że gorgonzola i gruszki dobrze pasują do siebie to już dobrze wiem. Wraz z orzechami i miodem dobrze im ze sobą. Ale tym sernikiem z gorgonzoli to mnie po prostu zaszokowałaś. Co za wspaniałe odkrycie. Genialne wręcz :-D
OdpowiedzUsuńPrzyznam nieskromnie, że to naprawdę genialny sernik!
UsuńNiesamowicie oryginalny pomysł na sernik :)
OdpowiedzUsuńAle smaki! rewelacja! I Zdjęcia! Wszytko wygląda tak pięknie i elegnacko... wspaniały post. A w serniku się zakochałam !
OdpowiedzUsuńI słusznie zrobiłaś - w tym serniku można się tylko zakochać:)
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
woooooooooooooooooow!!!! rewelacyjna propozycja,jak ja lubie takie fajne,nietypowe laczenia.....juz mam slinotok :)
OdpowiedzUsuńCudne fotki -jak zwykle zreszta :)
Usciski**
Dziękuję Ci Gosiu za takie miłe słowa!
UsuńSerdeczności przesyłam!
What a beautiful recipe!
OdpowiedzUsuńThank you!
UsuńCheers:)
Nie wiem co to jest.. szukałam czegoś o rabarbarze malinowym, wpadłam na Twój blog, przeczytałam.. i...zakochałam się chyba, nie wiem, to trochę tak jakbym spojrzała w lustro i zobaczyła tam wcale nie siebie, ale w jakimś sensie również siebie, wiem, że to dziwnie brzmi, no ale jednak tak było :) więc, jeśli pozwolisz zostanę tu i będę sobie patrzeć, czytać i próbować, dziękuję!
OdpowiedzUsuńKasiu! Oj, jak pięknie napisałaś - bardzo Ci dziękuję! To ważne dla mnie słowa!
UsuńZostań oczywiście:)
Pozdrawiam!
Co roku na Święta Bożego Narodzenia moja siostra przyjeżdża z sernikiem z gorgonzoli.... Kiedy jest świeży nie czuć zupełnie specyficznego smaku sera. Po 3 dniach zaczyna być wyczuwalny. Uwielbiam ten sernik i kiedy jest świeży, i kiedy postoi trochę. Mam wrażenie, że ten magiczny czas świąteczny wpływa na mój szczególny stosunek do niego..
OdpowiedzUsuńA moja pigwa zalana już w słoju. Za 4 miesiące będzie z niej cudowna nalewka. Może napijemy się jej razem:)
Po tym co napisałaś, już czuję wielką sympatię do Twojej siostry:)
UsuńA nalewka razem - wspaniale!
niesamowite to ciasto i wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńI znowu patrzę na ten sernik, jest niezwykły ANiu :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńArtystka kulinarna i fotograficzna z Ciebie. Prawdziwa!
OdpowiedzUsuńAniu twoj przepis bardzo przypomina ten z programu Bake off -ale ciacho TVP
OdpowiedzUsuńZnajdziesz go pod nazwa "lazurowy sernik Małgosi”