Pan Krakers.
Nazwisko rodowe: Cracker
Data urodzenia: 1792
Miejsce urodzenia: Nowa Anglia, Massachusettes
Ojciec: John Person
Ojciec chrzestny: Josiah Bent
Miejsce zamieszkania: Europa, Azja, Ameryka, Australia
Znaki szczególne: łamliwy i kruchy
Charakter: uzależniający
Wzrost: niski - 2 mm
Karnacja: złocisto-rumiana
Rodowód nazwiska: "to crack" - łamać, kruszyć, pękać
... a na końcu schrupać. Tak kończy się kruchy żywot każdego Pana Krakersa.
I jak? Czy Pan Krakers jest w Waszym typie? W moim bardzo!
W przeciwieństwie do jego cienkiego kuzyna Pana Chipsa.
Nigdy nie przepadałam za chipsami. Są dla mnie zdecydowanie za słone, a ich wariacje smakowe przyprawiają o zawrót głowy, gdy pomyślę jakich sztucznych dodatków użyto, by przypominały cebulkę z serem, kurczaka z grilla czy pieczony bekon...
Ale lubię chrupać. To jedno z tych uzależnień, z którym naprawdę ciężko walczyć, bo gdy zęby kończą chrupanie, ręka już sięga po kolejną porcję, a zdrowy rozsądek jakoś wtedy zupełnie zawodzi!
Chrupanie jest dobre na wszystko.
Na zimowy wieczór przy kominku.
Na czytanie książki - choć wtedy przybiera nieobliczalne rozmiary - bo jak się oderwać od książki i chrupania skoro jedno i drugie tak bardzo wciąga?!
Na pogawędki, bo wtedy chrupie się raźniej.
Na wszelkie smutki i stresy, bo miarowe i rytmiczne "chrup, chrup" uspokaja i pozwala odzyskać równowagę (UWAGA! Nie mylić z wagą, bo efekt może być zdecydowanie odwrotny, ale nie myślmy o tym:).
Jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, iż krakers jest owocem związku mąki i oliwy z oliwek, pachnie rozmarynem, iskrzy kryształkami wonnej soli morskiej, a jego uzależniający charakter ukształtowały nasze własne dłonie, to czy można przed nim zamknąć usta?! Na pewno nie!
Będziecie zaskoczeni jak szybko i łatwo można przygotować domowe krakersy! Wystarczy dosłownie kilka ruchów, by zagnieść niezwykle elastyczne i gładkie ciasto. Przyjemność jest tym większa, że oliwa cudownie natłuszcza nasze dłonie.
Tak przygotowane krakersy smakują doprawdy wybornie. Jeśli znacie i lubicie smak sklepowych np. Lajkonika, to wyobraźcie sobie, że te są jeszcze lepsze! A w dodatku nie ma w nich żadnych sztucznych smako-ulepszaczy! Odłożyłam parę, by przekonać się jak smakują na drugi dzień i byłam niezwykle zaskoczona, że nie straciły nic na swojej chrupkości!
Nie chcę byście myśleli, że w nakłanianiu na krakersy zaczynam przypominać nachalnego akwizytora, ale jeśli nie lubicie rozmarynu, można użyć innych ziół, dodać ser (parmezan i rokpol będą idealne), lub po prostu upiec wyłącznie z solą. Ja zdecydowanie pozostanę przy wersji z solą i rozmarynem.
Bardzo spodobał mi się okrągły, rustykalny kształt krakersów, ale równie dobrze można upiec takie zgrabne prostokąty lub koła wycinając kształty foremkami. Bez względu na kształt świetnie smakują solo lub namaszczone dowolnym dipem (koniecznie domowej roboty!).
Nie dajcie się dłużej namawiać, pochrupajcie ze mną!
1 3/4 szklanki mąki
1 łyżka siekanego świeżego rozmarynu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki soli
1/2 szklanki wody (125 ml)
1/3 szklanki oliwy z oliwek (80 ml)
gruboziarnista sól morska do posypania
Wszystkie składniki zagnieść na gładkie, elastyczne ciasto. Wystarczy dosłownie kilka ruchów ręką - ciasto zagniata się niebywale szybko i łatwo. Jest fantastycznie plastyczne i cudownie pachnie oliwą. Zagniecione ciasto przełożyć do suchej miski i nakryć folią spożywczą. Odstawić na ok. 10 minut.
Wyłożyć ciasto na stolnicę i podzielić na 4 części. Ja każdą z dwóch części podzieliłam jeszcze na pół, a pozostałe dwie części na 4, uzyskałam w ten sposób 4 duże i 8 małych porcji.
Każdą porcję rozwałkować cieniutko nadając jej kształt koła. Następnie przełożyć na wyłożoną papierem do pieczenia blachę i posypać z wierzchu solą gruboziarnistą - można docisnąć ją z góry do ciasta, tak by się z nim skleiła - dzięki temu po upieczeniu nie będzie odpadać:) Piec ok. 10-15 minut, do momentu aż placki zrobią się brązowo-rumiane. Można odstawić do przestudzenia lub chrupać od razu na ciepło. W każdej wersji smakują wybornie.
Ja do części ciasta dodałam starty ser rokpol i ta wersja krakersów również okazała się wyśmienita! Zdecydowanie każdy ma tu sporą dowolność w komponowaniu smaków. Dodatkowo, można całość ciasta rozwałkować i wycinać przy pomocy foremek mniejsze, zgrabne krakersy. Ja tym razem miałam ochotę na takie większe, trochę rustykalne i nieregularne:)
* informacje na temat "życiorysu" krakersa znalazłam na tej stronie (klik)
** przepis na krakery pochodzi z tej strony (klik)
** przepis na krakery pochodzi z tej strony (klik)
Wyglądają pysznie. Uwielbiam słone przekąski, wolę je od czekolady. Stąd też zapewne wykorzystam wkrótce przepis.
OdpowiedzUsuńpochrupiemy :)
OdpowiedzUsuńJejku, jak Ty coś wymyślisz i umieścisz, a ja to wszystko zobaczę i popodziwiam, to już nie mogę się dłużej skupić na nauce tylko jakaś niezdefiniowana siłą ciągnie mnie do kuchni:)
OdpowiedzUsuńAnno Mario,pozdrawiam Cię serdecznie, ale jeśli nie zdam we wtorek egzaminu z psychopatologii, to możesz czuć się winna (i Twoje pysznie wyglądające krakersy też!) :)
Ten pan Krakers jest jak najbardziej w moim guście:)
OdpowiedzUsuńLubię wszelkiego rodzaju chrupawki! Pięknie wyglądają te nieregularne kształty. Właśnie tak jak piszesz - rustykalnie:) A to mi baaardzo odpowiada:)
Pozdrawiam ciepło Aniu!
AgPe! W takim razie musisz zaprosić Pana Krakersa do siebie:) Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńDomowe Smaki! Świetnie, cieszę się:)
Rabarbarra! No to pięknie mnie załatwiłaś! I jak ja mam do wtorku przetrwać?! W dodatku psychopatologia - oj, moja psychika w poważnych tarapatach;P
Kasiu! Chrupawki i ja uwielbiam:) Pozdrowienia Kasiu serdeczne!
Oj ja bym schrupała i to wielką porcję! Takie domowe krakersy muszą być przepyszne i do tego są bardzo fotogeniczne :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa!
OdpowiedzUsuńUwielbiam słone przekąski, a kupnych nie jadam. Kolejny przepis w 100% strzał. Wielkie dzięki!
Krakersy i dźwięki muzyki, którą masz w zakładce, to idealne połączenie na dzisiejszy dzień :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Prawdziwe krakersy....cieniutkie, chrupkie i pieknie wyglądajace:) i po raz kolejny zdjecia mnie zauroczyły:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńnie no! zaplułam się!
OdpowiedzUsuńod 10 dni nie jadłam nic mącznego :(
Nareszcie jakaś alternatywa dla czipsowych maniaków w domu!:) Chętnie przetestuję i dam znać czy udało mi się pozbyć zapasów paczek czipsów z domu :)
OdpowiedzUsuńMm-ajko! Są bardzo, bardzo pyszne - musisz pochrupać:)
OdpowiedzUsuńMimi! A to mam oko ;P Miłego chrupania w takim razie:)
Aga i Kaja! Dziękuję i serdecznie Was pozdrawiam :)
Jolu! Tak, prawdziwe, domowe i naprawdę o niebo lepsze od sklepowych - upiecz koniecznie! Pozdrawiam Cię:)
Jswm! A czemu? Wciąż dieta? Szkoda... Trzymaj się dzielnie!!!
Olivio! Musi się udać! Te krakersy nie mogą mieć takich sztucznych konkurentów! Powodzenia:)
takie domowe wygladaja wspaniale:) ale narobilas smaku i chyba sobie takie zrobie przy najblizszej wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńZęby trzeba szlifować, żeby nie rysowały paneli podłogowych, a najlepszym narzędziem do tego jest krakers :D
OdpowiedzUsuńchrupac! chrupac! chrupac mi sie chce! ide to kuchni piec Twoje krakersy :) dzieki wielkie za ten przepis :)
OdpowiedzUsuńAniu, oddam Ci talerz oponek za kilka tych chrupiących pyszności! Krakersy lubię, ale nie kupuję ze względu na te chemiczne świństwa w środku- takie domowe są fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńJa krakersy pochrupać mogę zawsze, szczególnie takie z rokpolem i ziołami... Pyszny przepis!
OdpowiedzUsuńAga! Ta wolna chwila wcale nie musi być długa, bo robią się błyskawicznie, więc mam nadzieję, że lada moment zaczniesz chrupać;P
OdpowiedzUsuńToczko! Przyznam, że nie słyszałam o takim użyciu krakersów, ale jak pisałam są dobre na wszystko :D Pozdrawiam!
Domolubna! Jeśli mogę Cię trzymać za słowo, to pewnie Twoje krakersy zaczynają się już rumienić w piekarniku:) Pozdrawiam Cię serdecznie:D
Natalio! Idę na taką wymianę :) Myślę, że warunki zdecydowanie korzystne dla obu stron:) Możesz zacząć turlać! Całusy!
delikatessen! Fajnie, że Ci się podobają - dziękuję i pozdrawiam ciepło:)
Sesja krakersowa udana:)
OdpowiedzUsuńMasz ładny talerzyk- paterę.
:)
Jakie cudne ^^
OdpowiedzUsuńTylko mam pytanie, czym można zastąpić świeży rozmaryn?
I gdzie można kupić świeży o tej porze roku?
Chrupam! Z Tobą, Aniu, zawsze. Tyle tylko, że u mnie w domu bez rozmarynu. Nie przeżył wiatrów i dwudziestostopniowego mrozu, kiedy to M. zapomniał zamknąć na noc okno w kuchni... Tęsknię za nim! Za tym cudownym aromatem...
OdpowiedzUsuńUściski!
Olcik! Jeszcze bardziej udana była sesja chrupania - do ostatniego okruszka:) A talerz to pamiątka po mojej Karolce, Prabaci...
OdpowiedzUsuńAnonimowy! Świeży widuję czasami w większych sklepach, może warto tam poszukać... Pakowany podobnie jak pęczek koperku - w folię. W zastępstwie zawsze można użyć suszonego, na pewno ma go w swojej ofercie Kotanyi (proszę nie myśleć, że to komentarz reklamowy, ale akurat tej firmy ostatnio widziałam:) Pozdrawiam!
Oj, pochrupałabym z chęcią takich cudownie cieniutkich krakersów! Wyglądają pysznie.
OdpowiedzUsuńAniu, ja też bym chętnie pochrupała twoje krakersy, choć to może być zbyt uzależniające...
OdpowiedzUsuńChipsów nie jadam,tych sprzedawanych w sklepach. Natomiast w Hiszpanii kupuje się świeżutkie i chrupiące chipsy przygotowywane w piekarniach.Są sprzedawane na wagę, bez chemii i o różnych smakach.Niektóre też mają sól,jak Twoje krakersy.
Miłego wieczoru!
Przepadłam i nie ma dla mnie ratunku :) będę musiała je upiec. Świetny post i wspaniałe, apetyczne fotki. Gratulacje i serdeczne pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńKupnych krakersów po prostu zdzierżyć nie mogę;) Jak dla mnie, one w ogóle nie nadają się do jedzenia. Mają taki sztuczny smak..
OdpowiedzUsuńCo innego te Twoje złociste krążki.. Z takimi dodatkami muszą być wyborne..
uwielbiam chrupać więc to coś dla mnie :) wyglądają wspaniale :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOliwko! To pochrupmy razem:) Szkoda, że Twój rozmaryn nie przetrwał ... Ja o mój bardzo dbam i pod nosem podśpiewuję "O mój rozmarynie rozwijaj się...:D
OdpowiedzUsuńHaniu! Dziękuję, upiecz i przekonasz się jakie są fajne!
Amber! A popatrz ja ich jakoś w Hiszpanii nie namierzyłam:( Może następnym razem ... A jak one się nazywają?
turlaczku! Oj, widzę, że rzeczywiście nie ma dla Ciebie ratunku, przepadłaś tak jak ja:D Również serdecznie pozdrawiam!
Spencer! Ja muszę się przyznać, że te niektóre sklepowe to nawet lubiłam, ale teraz to przeszłość. Królują tylko i wyłącznie oraz nieodwołalnie domowe!
Magda! Więc upiecz koniecznie! Miłego chrupania:)
Mnie zdecydowanie bardziej przyciągają słodkie przekąski, dlatego krakersów raczej nie jadam. Ale kiedy tak patrzę na Twoje, domowe, to mam ochotę pochrupać! Ostatnio też odkryłam przepis na ciasteczka Tuiles na słono, choć nie wypróbowałam. Na pewno w niedalekiej przyszłości to zrobię :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKrakersy uwielbiam, a był nawet taki okres w moim życiu że ie ruszałam się bez nich z domu. Naprawdę! Prawie zawsze miałam w torebce tą małą paczuszkę. Tak na wszelki wypadek.
OdpowiedzUsuńDo tej pory je darzę niezwykła sympatią, choć nigdy nie przygotowywałam ich w domu. Ale dowolne wariacje smakowe, takie jakie tylko mi się podobają...to brzmi fantastycznie.
super pomysł na domówkę
OdpowiedzUsuńoj oj oj jak chętnie bym sobie pochrupała takie cudeńka!
OdpowiedzUsuńPakoume! Byłoby mi niezwykle miło, gdybym tym wpisem przekonała Cię do tych krakersów! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńArven! O widzisz, czyli miałam rację pisząc, że krakersy uzależniają, choć przyznam nie miałam pojęcia, że aż na taką skalę:D Pobaw się smakami, będziesz zachwycona! Pozdrawiam:)
kulinarne-smaki! Dziękuję:)
Jagienko! Nic nie stoi na przeszkodzie, jak zaczniesz teraz, gotowe, jeszcze ciepłe krakersy będziesz chrupać za pół godziny:) Do dzieła!
pochrupię z ogromną przyjemnością!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia.
Toż to prawdziwa "symfonia chrupnięć"!! Mniam, mniam. Z rozmarynem muszą być niezwykle aromatyczne. Chętnie pochrupię :D
OdpowiedzUsuńChrup chrup :) Pyszne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBomba! To teraz te domowe dipy poprosze!
OdpowiedzUsuńDomowe krakersy są obowiązkowym składnikiem na naszych rodzinnych piknikach. Do tego np tapenade. Na następny piknik upiekę wg Twojego przepisu.
OdpowiedzUsuńKarmel-itko! Fajnie, zatem chrupmy! W grupie zawsze raźniej:)
OdpowiedzUsuńIwona! Symfonia chrupnięć bardzo mi się podoba:) Pozdrawiam Cię serdecznie!
Noblevo! Dziękuję:) Chrup chrup:)
Arku! Ok, postaram się:)
Lo! A z jakiego przepisu robisz te swoje piknikowe? Pozdrawiam !
Wow! Kolejna idealna propozycja dla mnie! ja przepadam za krakersami a takie hand made to muszą byc przepyszne! Pozdrawiam gorąco z zaśnieżonego Chorzowa!
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie upiekłam a juz mnie wciągnęły :) Po prostu super :)))
OdpowiedzUsuńPochrupałabym bardzo chętnie :)
OdpowiedzUsuńPan Krakers jest po prostu do schrupania! Obiekt marzeń wielu ;) Świetny wpis, opis krakersa na początku wpisu poprawił mi nastrój!
OdpowiedzUsuńhttp://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
Kasiu! U mnie też sypie - pięknie jest:) Masz rację, hand-made są po prostu świetne! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńKa.wo! Czyli kolejna ofiara Pana Krakers:D A pisałam, że jest uzależniający!!! Pozdrowienia!
flusso! Dziękuję za odwiedziny i zachęcam do chrupania:D
mopswkuchni! Ten obiekt marzeń można niezwykle łatwo i szybko zmaterializować - polecam:)
na takie krakersy to bym się skusiła, o tak!
OdpowiedzUsuńwyglądają na cudownie chrupkie, muszą wspaniale chrupać pod zębami :)
pozdrawiam poniedziałkowo!
ech, znowu się komentarz nie załadował...a tak ładnie napisałam o Panu Krakersie:( tak czy owak, przyłączam się do chrupania:)
OdpowiedzUsuńStrasznie korci ten przepis!
OdpowiedzUsuńEVE! Chrupią wspaniale, bo rzeczywiście są cudownie chrupkie:) Skuś się koniecznie! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMar! A to szkoda, że wcięło, bo ciekawa jestem jak o Panu Krakersie napisałaś...Ale fajnie, że się przyłączasz:)
An-na! Nie daj się długo namawiać! Pozdrawiam serdecznie:)
krakersy, krakersy i po krakersach (prawie) :) jeszcze raz dziekuje :)
OdpowiedzUsuńZrobiłaś?! Ależ się cieszę:D I ja dziękuję!
OdpowiedzUsuńPorywam kolejnego krakersa i zapraszam dos iebie po niespodzianke
OdpowiedzUsuńhttp://smakmojegodomu.blox.pl/2011/01/Muffiny-malinowe.html
pozdrawiam
Jola
Ja uważam się przynajmniej w tym względzie za szczęściarę, że chipsy, krakersy, paluszki i im podobne mogłyby dla mnie nie istnieć, ale... Twój opis jest tak niesamowicie sugestywny, że naprawdę nabrałam ochoty, już nawet czuję jak kryształki soli rozpuszczają mi się na podniebieniu. No to chrup?
OdpowiedzUsuńtakie domowe krakersy są super! szczególnie wtedy, gdy w cieple można sobie spokojnie pochrupać :)
OdpowiedzUsuńPopełnię w weekend! koniecznie i leniwie zasiądę na kanapie, chyba napije się też piwa.
OdpowiedzUsuńBardzo a to bardzo podoba mi się przepis, tekst i zdjęcia :)
pozdrawiam
Wow, ale krakers!!! Bomba - swietny pomysl! Dolaczam do fanow kraksow :)
OdpowiedzUsuńPochrupiemy! Te kryształki soli i ten pokruszony krakers na, niech policzę, 11 zdjęciu - fantastyczne Aniu! Przyznaję bez bicia że ja to i te obrzydliwie tłuste, sztuczne i w ogóle wstrętne chipsy czasem lubię pochrupać, ale takie krakersy - oj w ogóle nie ma co porównywać, wspólne to chyba tylko to chrupanie maja :D
OdpowiedzUsuńSerddeczności moc Ania :)))
Super! Jeszcze nie piekłam domowych krakersów :) Bardzo mi się podoba jego look.
OdpowiedzUsuńAnia, rozwalilas mnie tym "Wzrost: niski - 2 mm" :))
OdpowiedzUsuńBede zachlanna, poprosze dwa z sola gruba, piekne, zawesze wlasnei krakersy wydawaly mi sie za malo slone, a Ty masz na to lekarstwo :)
Nie jadam ciasteczek, krakersow slodkości ... ale Twoje sa takie piekne i bardzo kuszące
OdpowiedzUsuńJolu! Ależ miła niespodzianka! Bardzo Ci dziękuję:) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńkaroLina! No to chrup! Fajnie, że dałaś się przekonać:)
Paula! Masz rację, to idealne warunki na chrupanie:)
Cozerka! Miło Cię gościć:) A jeszcze milej mi będzie, jeśli je "popełnisz":) Dziękuję i pozdrawiam!
Daria i Jarek! Świetnie! Cieszę się, że fanklub się powiększa:P Pozdrawiam Was!
Monika! No, jak się publicznie przyznałaś, to czuj się rozgrzeszona, ale teraz to już może czas na domowe przejść?!
Uściski!
Aniu! Nie zwlekaj, upiecz! Mnie ten look też odpowiada:D
Basiu! A co, 2 mm to całkiem ładny wzrost jak na krakersa:D No to teraz masz receptę na mało słone krakersy! Całusy!
Patko! Czyżbyś dała się namówić na chrupania...? Pozdrawiam Cię ciepło!
Fajnie o nich napisałaś :-) Też lubię krakersy. Spróbuję zrobić, może też wyjdą takie kruche.
OdpowiedzUsuńUściski!
I tu mnie masz :) Zawsze i wszędzie chętnie schrupię krakersa... zwłaszcza z solą i rozmarynem.
OdpowiedzUsuńKasiu! Na pewno wyjdą kruche, nie ma innej opcji z tym przepisem:) Pozdrawiam i miłego chrupania!
OdpowiedzUsuńPinos! I tu Cię mam:D
przepiękna historia krakersa, chrupanie słychać nawet w mojej kuchni:) dziekuje za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam częściej. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŻeniu! Witaj, miło mi Ciebie gościć:) Dopisuję Cię do fanklubu Krakers! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPan Krakers zdecydowanie jest w moim typie :)) pochrupałabym oj pochrupała!!! pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPochrupiemy! Zwłaszcza, że tak to jest z uzależniającymi przekąskami, że chce się więcej i więcej..ale nie przyszło mi na myśl, żeby robić samej:) Pozdrawiam@
OdpowiedzUsuńPiegusku! Witaj w klubie:D Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńAtrio! Masz rację, podstawowa zasada wszelkich uzależnień, to chce się więcej, chce się więcej - i Pan Krakers w tym wypadku jest tego najlepszym, chrupiącym dowodem:) Pozdrowienia!
Aniu pan Krakers nie jest może u mnie częstym gościem, ale myślę, że taki swój z rozmarynem i z jakąś pastą na wierzchu byłby bardzo ale to bardzo pożądany :)
OdpowiedzUsuńEwo! Ja też tak myślę:) Zaproś go koniecznie:)
OdpowiedzUsuńpysznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńKasiu! Dziękuję, pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńAle pyszności! Takich domowych nie jadłam nigdy, pewnie już nic nie zostało? :]
OdpowiedzUsuńFiolunko! Nic nie zostało, to prawda, ale zawsze można upiec kolejną porcję, zwłaszcza, że to prosty i szybki przepis:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPochrupiemy, oczywiście :-D
OdpowiedzUsuńŁasuchu! No to fajnie! CHRUP CHRUP:)
OdpowiedzUsuńDroga Anno Mario! Mój Pan Krakers jest jedynie uniżonym sługą Jego Wysokości Króla Krakersa z Twojej Kucharni! Ale z pewnością jest prawie tak samo smaczny i kruchy. ;) Dziękuję za przepis i opis, w którym się za każdym razem zaczytuję do zapomnienia o bożym świecie... :)
OdpowiedzUsuńprzepis jest mistrzowski, krakersy wypróbowane i oczywiście już schrupane. dzięki wielkie za radość chrupania tych cudeniek :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę!
UsuńPozdrowienia przesyłam:)