niedziela, 20 grudnia 2015

Jadalne prezenty



JADALNE PREZENTY to już grudniowa tradycja. Cieszę się, że od kilku lat mogę co roku prowadzić warsztaty, na których z niezwykle sympatycznymi uczestnikami przygotowujemy przeróżne smakowite podarki. 

W tym roku warsztaty były o tyle ważne i inne od poprzednich, iż odbyły się w miejscu, które miałam wielką przyjemność współtworzyć i które, jeśli wszystko dobrze pójdzie, będzie moim stałym kulinarnym przystankiem - ale o tym napiszę więcej po nowym roku. 

Święta to czas, kiedy naprawdę nie można sobie niczego odmawiać, a już tym bardziej jeśli to coś składa się z czekolady :) Była ona jednym z głównych bohaterów naszych warsztatów (co widać czasem wyraźnie po "minach" uczestników;), ale nie zabrakło także świątecznych cytrusów, owoców i bakalii. 

Wspaniale jest móc się przyglądać jak pełni zapału uczestnicy z oddaniem i zaangażowaniem turlają trufle, dekoruję czekoladowe medaliony, mieszają i doprawiają do smaku konfitury, a na koniec wszystko oryginalnie zapakowują. Jeszcze cudowniej otrzymać wiadomość tego samego dnia, że połowa rzeczy została skonsumowana zaraz po powrocie do domu i na pewno będzie powtórka!



Oczywiście te kosze pyszności nie powstałyby, gdyby nie wyjątkowe produkty, jakie mieliśmy przyjemność smakować i wykorzystywać. Zawsze z wielką radością proponuję uczestnikom odkrywanie nowych smaków i producentów, którzy dbają o najwyższą jakość i wyjątkowość swoich produktów. 
Jak zawsze była z nami mąka z Młynomagu - absolutnie najlepsza w Poslce i regularnie nagradzana od kilku lat. 


Smakiem wyjątkowych bezcukrowych powideł i doskonałych syropów rozpieszczał nas Krokus - producent przepysznych przetworów - klik. 

Odkryciem, które wywołało niesamowity entuzjazm i zachwyt uczestników były cudne, zdrowe, fantastyczne po prostu Puffinsy od Maskonura - jeśli jeszcze ich nie znacie, to polecam z całego serca - szukajcie ich! (miechunka to hit) 

Kompletowanie pozostałych produktów było dla mnie czystą przyjemnością, ponieważ pierwszy raz dałam się namówić na zakupy on-line. Zawsze wydawało mi się, że to jakieś ograniczenie - jakże sie myliłam. Siedząc wygodnie w fotelu, przy cieple kominka i nutach ulubionej muzyki na spokojnie wrzucałam "do koszyka" wszystkie potrzebne rzeczy. Nie było mi ani za ciężko, ani za gorąco, nie przeszkadzały mi wszechobecne teraz tłumy, marudzenie dzieci, kolejki w kasie i błądzenie między regałami. Moje pierwsze zakupy we frisco.pl były czystą przyjemnością, którą i Wam szczerze polecam - przede wszystkim teraz, gdy tłumy w sklepach są doprawdy zniechęcające! 

piątek, 27 listopada 2015

Bezy, brownie i lody zimą.


Uwielbiam kontrasty. 
Słodki z gorzkim.
Biały z czarnym. 
Lato zimą.
Pieprz w truflach, a trufle na śniadanie. 



Kontrast cudownie zwalcza nudę. Nie pozwala wkroczyć rutynie. 
Zaskoczone miny, zdziwione spojrzenia, a potem błogie mruczenie z rozkoszy.
Warto zejść na swoje tory. 
Nie zawsze w tą stronę, w jaką pędzą wszyscy.


Weźmy na przykład lody zimą.
Dlaczego nie?
Właściwie koniecznie TAK!
I co z tego, że zimno, że wieje, przecież w cieple domowego fotela, otulona miękkim kocem wcale nie potrzebuję kolejnego "podgrzewacza". Za to bardzo, ale to bardzo niezbędna jest duża porcja rozkoszy. 
Idealnie jeśli połączy wszystko to, co uwielbiam. A Wy już dobrze wiecie, że to bezy, czekolada i lody!


Bezy na okrągło, a czekolada ukryta w intensywnym smaku brownie - tym razem lodowym.
I oczywiście, żeby rozdzielić tą słodką parę, konieczna jest nuta kontrastu - wybieram więc żurawinę - kwaskowatą, zapowiadają święta i czas, gdy wszyscy mamy prawo bezkarnie zajadać się deserami.
Dajcie się namówić! 


BEZY Z LODAMI CZEKOLADOWYMI I SOSEM ŻURAWINOWYM
/składniki na 6 sześć porcji/

Do przygotowania deseru polecam lody Carte d'Or Chocolate Brownie, przepyszne czekoladowe lody z kawałkami ciastka brownie, polane czekoladowym sosem. Deser ułożony jest w opakowaniu w postaci sześciu gotowych do nałożenia rozetek. Dzięki temu w zaledwie kilka sekund możemy cieszyć się w domu ekskluzywnym deserem rodem z najwspanialszych kawiarni – doskonałej jakości i pięknie podanym. 
Pojemność: 900 ml.
Sugerowana cena detaliczna: 18,49 zł.
Carte d’Or to marka deserów lodowych od lat słynąca z głębokich i zmysłowych smaków, wysokiej jakości składników i zaskakujących połączeń smakowych w tym roku wprowadza dwie mocno czekoladowe nowości.


115g cukru, najlepiej drobnego do wypieków
2 białka 
szczypta soli 
1 opakowanie lodów Carte d'Or Chocolate Brownie
1/2 szklanki cukru 
1/2 szklanki soku pomarańczowego 
175 g świeżych owoców żurawiny
szczypta imbiru 
1/4 tabliczko stopionej gorzkiej czekolady

Białka ze szczyptą soli ubić na sztywno, w trakcie ubijania stopniowo dodawać cukier. Ubijać do momentu aż piana będzie sztywna i lśniąca, a cukier się rozpuści.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 150 stopni. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Ubitą masę białkową wykładać na blachę dużą łyżką nadając masie kształt koła . Można także użyć do tego szprycy.
Włożyć do piekarnika i piec ok. 50-60 minut. Następnie wyłączyć piekarnik i suszyć przy leciutko uchylonych drzwiach piekarnika do momentu, aż zupełnie wystygnie. Bezy są idealnie "bezowe" - z wierzchu chrupiące, a w środku delikatnie ciągnące. Upieczeniu i ostudzeniu polać z wierzchu odrobiną stopionej gorzkiej czekolady.
Aby przygotować sos, należy w rondelku podgrzać sok pomarańczowy z cukrem i trzymać na ogniu aż się rozpuści. Dodać żurawinę i imbir i gotować do momentu, gdy owoce zaczną pękać, ok. 10-15 minut.  Odstawić do wystudzenia. 
Przed podaniem gotowe bezy polać z wierzchu sosem żurawinowym i ułożyć na nich gotowe rozetki lodów czekoladowych o smaku brownie Carte d'Or Chocolate Brownie.  

środa, 18 listopada 2015

Warzywo. 100 sposobów na jarzynę.

Przez jednych kochane, przez innych znienawidzone. 
Warzywo.
Od teraz to nie tylko źródło rozterek dla gotujących mam i sygnał do ucieczki dla dzieci.
WARZYWO, o którym piszę to coś więcej, coś co sprawi, że nawet najwięksi przeciwnicy doznają jarzynowego nawrócenia.
Mam na myśli oczywiście nową, drugą książkę Dominiki Wójciak zatytułowaną "WARZYWO. 100 sposobów na jarzynę", która ukazała się właśnie w wydawnictwie PASCAL i z pewnością stanie się codzienną lekturą wielu z nas. Jestem też przekonana, że nakłoni do pokochania warzyw mnóstwo zbłąkanych dusz. 

Uwielbiam Dominikę od dawna, a ta książka sprawiła, że moje uczucie wzrosło jeszcze bardziej. Dlaczego? Dominika z szacunkiem i miłością podchodzi do każdego z przedstawionych w książce warzyw. Wydobywa z nich to, co najlepsze, nie bojąc się nowych, dla wielu pewnie zaskakujących połączeń. Znajdziecie tu aż 100 niezwykle inspirujących i cudownych przepisów, z typowym dla Dominiki "pazurem", przekorą, śmiałością do zrobienia kroku dalej.  Idealnym dopełnieniem są przepiękne zdjęcia również autorstwa Dominiki. Nie ma tu przepisu, którego nie chciałabym wypróbować już, zaraz, teraz... 


Urocze są także słowa, jakie autorka wplątuje w kulinarną podróż po krainie warzyw - szczere, bezpretensjonalne, osobiste - po prostu prawdziwe. Czytając ma się wrażenia, jakby Dominika rozmawiała z nami siedząc przy wspólnym stole i z pewnością gotując coś z warzywem w roli głównej. 

Bohaterami książki jest 10 warzyw i niesamowicie zachwyca mnie fakt, iż warzywem otwierającym jest .... rabarbar! Kojarzony przez niemal wszystkich jako owoc wcale nim nie jest i fantastycznie, że Dominika postawiła go w książce na pierwszym miejscu pokazując w takich deserach, że trudno spać nie śniąc o rabarbarze!

Nie da się ukryć, że od pierwszego do ostatniego przepisu to absolutnie moje smaki, a WARZYWO powinno znaleźć się na Waszych półkach jak najszybciej! Nie zapominajcie też o zbliżających się Świętach - WARZYWO pod choinką to po prostu obowiązek!



środa, 9 września 2015

Słoikiem jestem!


17 słoików keczupu.
30 słoików pomidorów na zimę.
28 słoików galaretki z papierówek.
28 słoików konfitury truskawkowej z bzem.
15 słoików galaretki z czerwonej porzeczki.
12 słoików galaretki z czarnej porzeczki. 
10 słoików galaretki jezynowej.
12 słoików konfitury z mirabelek.
14 butelek syropu z kwiatów dzikiego bzu.
16 słoików jabłek na szarlotkę.
8 słoików konfitury z owoców dzikiego bzu.
8 butelek syropu z owoców dzikiego bzu 
8 słoików korzennych wiśni
8 słoików fig z czekoladą
8 słoików galaretki z płatków róż
.... itd. , czyli ogórki, gruszki i inne dobroci.

To taki wstępny bilans tegorocznych zapasów na zimę. Będą jeszcze śliwki i na pewno kiszonki. 

W pewnych kręgach to mało, w innych ta ilość starczyłaby dla pułku wojska. Dla mnie to akurat - w sam raz tyle, by poczuć, że choć częściowo przechytrzyłam lato i zanim odeszło zamknęłam jego najsmaczniejsze wspomnienia w słoikach. 

Słoikiem jestem od urodzenia i tak mi już pozostanie. Piwniczne półki pamiętają jeszcze weki mojej ukochanej Prababci, teraz z dumą stawiam na nich moje przetwory. 

Co roku staram się "zasłoikować" coś nowego - takie słoikowe eksperymenty są o tyle ekscytujące, że ich efekt poznajemy tak naprawdę dopiero po czasie, kiedy w chłodny, jesienny czy zimowy dzień odkręcamy wieczko - wtedy aromat owoców, ziół i przypraw uwalnia swą prawdziwą moc. 

Jednak w tym roku złamałam zasadę - część słoików zostało poddanych próbie jeszcze na gorąco, nawet zanim zostały porządnie zakręcone i zapasteryzowane. Dlaczego?
Wszystkiemu winien Paweł Małecki i jego Przetwory Tradycyjnie Zakręcone. Pod taką nazwą w ostatni weekend wakacji Lidl Polska zorganizował "słoikowe" warsztaty kulinarne, w których z przyjemnością wzięłam udział. 

Stoły i półki uginały się od dorodnych owoców - prawdziwy Ryneczek Lidla :) 
Paweł Małecki okazał się prawdziwym mistrzem - co do jego talentu i umiejętności nikt z nas oczywiście nie miał wątpliwości, ale cudownym zaskoczeniem było to, jakim jest fantastycznym prowadzącym. Pełen ciepła, humoru, z nieschodzącym z ust uśmiechem był zdecydowanie gwiazdą tego gorącego wieczoru. 


Pomimo upału na zewnątrz i temperatury w studio CookUp, jaka narastała w miarę odpalania kolejnych palników, posłusznie i z pełnym zaangażowaniem siekaliśmy, mieszali, wyciskali i zakręcali kolejne słoiki. 

Pod czujnym okiem Pawła przygotowaliśmy: 
- powidła śliwkowe z nutą pomarańczy
- konfiturę truskawkowo-czekoladową
- karmelizowane jabłka
- gruszki w syropie cytrynowym
- prażone jabłka z brzoskwiniami


Nie byłybyśmy sobą - tzn. Ula, Aga, Marta i ja, gdybyśmy nie dorzuciły od siebie szczypty tego i owego, dlatego w przygotowanych przez nas przetworach pojawiła się nuta świeżo mielonego pieprzu i rozmarynu i omal nie pękłyśmy z dumy, gdy po degustacji Paweł z entuzjazmem pochwalił naszą samowolę ;)))

Moje słoiki choć dojechały do domu, to zostały "po drodze" z wielkim zaangażowaniem testowane przez przyjaciół, którzy bez wyjątku domagali się przepisu - myślę, że to wystarczająca rekomendacja i ocena tych pysznych warsztatów. 

Dziękuję Lidl za zaproszenie i udostępnienie części zdjęć - mój aparat z wrażenia i nadmiaru gorącego powietrza nie chciał zbytnio współpracować ;)

środa, 19 sierpnia 2015

Chlebem i solą.


Chleb to moja wielka miłość.
Symbol domu, wspólnego stołu, prostych radości i ciepła.
Od lat wypiekam go w domu i każdy kolejny bochenek jest wyczekiwanym gościem. 
Wielką radością i zaciekawieniem było dla mnie zaproszenie na kolejne spotkanie z cyklu Akademii Smaku Bosch, którego tematem przewodnim był chleb. W gościnnych wnętrzach Centrum Domowych Inspiracji miałam przyjemność być już kilka razy i zawsze są to kulinarnie bardzo inspirujące spotkania. 

Lipcowe warsztaty poprowadził Tomasz Morawiecki - bloger, pasjonat kuchni i muzyki, prowadzący warsztaty z gotowania, pieczenia w piekarniku i piecu chlebowym. Współpracował z magazynem Usta i Estilo. Od dziesięciu lat  na co dzień zajmuje się zagadnieniem "zdrowej żywności" z dystansem poszukując coraz ciekawszych sezonowych produktów z polskich gospodarstw ograniczających do minimum użycie środków chemicznych. 

Prowadzący z cierpliwością i zaangażowaniem odpowiadał na wszystkie dociekliwe pytania, z wielkim sercem dzielił się przygotowanym specjalnie na tą okazję zakwasem i mimo ograniczeń czasowych (wiadomo, że pewne rodzaje chleba wymagają bardzo długiego czasu wyrastania) tak przygotował program warsztatów, że mogliśmy wypiekać i smakować różne rodzaje chleba na miejscu, ale i zabrać przygotowane ciasto do domu i delektować się gorącym bochenkiem kolejnego dnia wspominając miłe warsztatowe chwile.  




Podczas warsztatów wraz z zaproszonymi blogerami i dziennikarzami upiekliśmy:

bułki orkiszowe
chleb bezglutenowy
chleb żytni razowy z  figami i orzechami
soccę (chleb z mąki z cieciorki)

Dodatkowo przygotowaliśmy także kilka rodzajów smarowideł do chleba, jak np. pastę fasolową czy masło miodowo-tymiankowe. Moim absolutnym faworytem była przygotowana przez "moją grupę" socca, do której dodaliśmy naprawdę mnóstwo ziół - nabrała dzięki temu wyrazistości i wyjątkowego aromatu. 

Przepisy na poszczególne rodzaje chleba oraz pełną relację z warsztatów możecie przeczytać tutaj - klik.   

Dziękuję organizatorom za zaproszenie i możliwość wzięcia udziału w warsztatach. 

*zdjęcia udostępniam za zgodą Akademii Smaku Bosch. 

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails