PIĄTEK:
Poranek w bibliotece, jak zawsze przed weekendem.
Jesienny spacer ze szkoły z Synkiem, żeby wymienić jeszcze najwięcej słów, uśmiechów, spojrzeń.
W domu czeka walizka.
Łapczywie otwarta na wszystko co do niej wkładam.
Szykuję miejsce na piernik, ten rodzinny, z historią.
Późne popołudnie.
Gorąca linia telefonów.
Wyścig z czasem.
Walka z komunikacją.
Dreszcz emocji, rozgoryczenie, złość.
Pościg na miarę dobrego filmu akcji.
Bez powodzenia.
Do mnie i do mojej walizki nie dołączy Ktoś, z kim tak dobrze się podróżuje.
Noc.
Zajadam smutek wielką porcją chałwy.
SOBOTA:
Długo przed świtem odległe Miasto jeszcze śpi. Wita mnie mgłą, deszczem i ponurym mrokiem.
Koła zaspanej walizki stukoczą samotnie po pustych ulicach.
Mijam niewyspanych taksówkarzy i błądzącego kota.
Dopiero w hotelu przypominam sobie znaczenie ciepła.
Zapadam się w miękkim łóżku.
Parę godzin, a miasto i ja budzimy się w lepszym nastroju.
Parę godzin, a miasto i ja budzimy się w lepszym nastroju.
Pierwsze promienie słońca i pierwsze uśmiechy.
Znajome twarze i te zupełnie nowe, coraz więcej uśmiechów, słów, radości.
Najwięcej wtedy, gdy spotykam te Wyjątkowe Osoby.
Dużo rozmów. Słów. Mądrych i nie.
Prawd i kłamstw.
Przerysowań i stereotypów.
Rozważań.
Odkryć.
Zachwytów.
Dużo emocji.
Sobota o smaku piernika i nocnej pizzy.
Pełna dźwięków niezwykłej muzyki.
Prostych i szczerych słów.
Sobota. Dobry dzień.
NIEDZIELA:
Nareszcie się wysypiam.
Nie daję się ponieść porannej gonitwie, by zdążyć tu i tam.
Długie i leniwe śniadanie.
Obiecany samej sobie spacer do ukochanych miejsc Miasta.
Poranny rześki chłód.
Miejskie migawki.
Ciepło mijanych kawiarni.
Kłótnie mew.
Zagadanie w tramwaju. Pogubienie przystanków.
Rozmowy, uśmiechy, postanowienia.
Żal rozstania zmieszany z radością powrotu.
Nocna podróż pociągiem.
Kolejna chałwa.
PONIEDZIAŁEK:
Zmęczenie, radość, pocałunki, uściski.
Wielkie litery powitania wypisane niebieską kredą przed wejściem do domu.
Kawa. Dużo kawy.
Popołudniowe rozmowy przerywane natarczywym, niepokojącym wyciem syren.
WTOREK:
Wizyta w Budynku. Czekam na R.
W jednej z sal miejscowa wokalistka udziela lekcji śpiewu.
Słyszę młody, donośny głos " Uparcie i skrycie, och życie kocham cię, kocham cię nad życie...".
Ciało przeszywa dreszcz. Głos jest mocny. Niesie się echem po korytarzu i piętrach.
Przychodzi R. Zdyszana.
Już czytam z twarzy. Przeczuwam, że...
... syreny.
Spłonął dom przyjaciół.
Nie ma nic.
Nie ma najważniejszego - zbioru ponad kilku tysięcy książek, które błądziły z Nimi przez lata po Polsce, by w końcu znaleźć swój dom, tu, gdzie już go nie ma....
...nie ma.
Ciszę, upartą i bezradną, przerywa ten sam głos "Uparcie i skrycie, och życie kocham cię, kocham cię nad życie".
Czy to przypadek?
W głowie dudnią te same słowa - życie, życie...
Co w nim ważne, ulotne, co przynosi pocieszenie, co pomaga...
Wszędzie szukam chałwy. Trywialne?
Może i tak. Ale ja muszę ugryźć życie. Poczuć, że jest namacalne, czasem gorzkie, czasem za słodkie, ale moje.
Poczuć, że może mieć smak, który przepędza smutek i bezradność.
Nie mam już chałwy.
Piekę ciastka, które mają jej smak.
Takie kruche pocieszenie.
Kilka dni mojego życia, pełne zwykłych i niezwykłych chwil. Teraz wiem, że każda jest ważna.
CIASTECZKA Z TAHINI
1/2 szklanki tahini
100 g masła
1/2 szklanki cukru (w tym 2 łyżeczki cukru z wanilią)
2 szklanki mąki
opcjonalnie 1 łyżka zmielonej kawy
lub garść maku
Masło utrzeć z cukrem i tahini, dodać mąkę wymieszaną z przyprawami - jeśli ich używacie (ja tym razem postawiłam jedynie na smak chałwy), zagnieść ciasto. Formować lekko spłaszczone kulki
wielkości orzecha włoskiego.
Ja do formowania użyłam specjalnej drewnianej foremki. Piec
13 min. w temperaturze 170 stopni - ciasteczka nie powinny się zezłocić, gdy tylko zaczną
pękać są dobre.
* przepis znaleziony u Moniki i Ali - pozdrowienia Dziewczyny:)
brak słów...
OdpowiedzUsuńżycie jest najważniejsze, a w nim każda najmniejsza chwila...
Gosiu, każda chwila, każda jest ważna.
UsuńPozdrawiam Cię:)
życie czasem płata nam figle. czasami powoduje niechęć do siebie, do życia. bo jak tu żyć, gdy nie ma domu?
OdpowiedzUsuńciasteczka na pocieszenie zawsze mile widziane.
pozdrawiam ciepło;*
Dusiu, ważne jest każde pocieszenie - ciasteczko smakuje najlepiej:)
Usuńten pożar, straszne, dom, książki, wspomnienia... mam nadzieję, że mieszkańcom nic się nie stało
OdpowiedzUsuńa ciasteczka te same, co u truskawkowej Ani, te same, co i u mnie w piekarniku dzisiaj
Ściskam Aniu.
Aniu, dopiero po publikacji zauważyłam, że są i u Ani:) Może to blogowa intuicja i miłość do chałwy i to, że z Anią niedawno się spotkałam:)
UsuńA mieszkańcy - jedna osoba aż do świąt pozostanie w szpitalu, ale pocieszam się, że to i tak lepszy scenariusz...
Pozdrowienia Aniu :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Małgosiu:)
Usuń"Nie ma większego bogactwa niż życie"
OdpowiedzUsuńA ciasteczka są przepyszne, wiem bo u mnie szybko zniknęły :) Pozdrawiam
Zgadzam się z jednym i z drugim:)
UsuńOj, spodziewałam się optymistycznej relacji z Gdańska atu taki smutek...
OdpowiedzUsuńMiło było Cię spotkać :)
Grażyno, smutku raczej nikt z nas się nie spodziewa, niestety przychodzi niezapowiedziany...
UsuńCieszę się z naszego spotkania i dziękuję za pyszne jabłkowe chipsy:)
o jeju..przejmujące to wszystko..kilka dni i cały wachlarz emocji..
OdpowiedzUsuńuściski Aniu, dobrze było Cię spotkać..
J.
J. A ja czuję niedosyt spotkania, ale pocieszam się, że będzie nie jedna okazja do nadrobienia:)
UsuńAniu życie robi nam takie niespodzianki, o których często bardzo szybko chcemy zapomnieć. I zawsze pojawia się pytanie dlaczego to stało się właśnie im, mi, jej, jemu. Dużo pytań, mało odpowiedzi. Trzeba żyć pełną piersią dopóki to życie jest.
OdpowiedzUsuńCiasteczka - ostrzę na nie pazurki :)
Ściskam ciepło :*
Pytań zwykle za dużo, a słusznych odpowiedzi zwykle szukamy na próżno.
UsuńUściski:*
Aniu dopiero teraz sobie uświadomiłam, że one to takie shortbread z tahini ;)
OdpowiedzUsuńEwelina, właściwie tak - shortbread z tahini - podoba mi się:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń... dni pełne kontrastów, zmienne - coś o tym wiem. Nie doświadczyłam straty Twoich Przyjaciół, ale wyobrażam sobie bliskość nie-swoich, ale też i nie-obcych doświadczeń. Każda chwila to każda ważna chwila. Ściskam i wyczekuję kolejnych okazji do spotkania! :*
OdpowiedzUsuńMagda! A jak ja wyczekuję - och i ach:*
UsuńCiarki przeszły mi po plecach, gdy przeczytałem o pożarze...; ciastka pyszne
OdpowiedzUsuńMichu! Ciastkom mówimy tak, wszelkim pożarom - nie!
UsuńTwój wpis zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie tylko dlatego, że pięknie piszesz, ale też ukazał jak życie może być zaskakujące, piękne, a chwilę później okrutne.
OdpowiedzUsuńTe gorsze momenty też kształtują potem człowieka, że potrafi on doceniać te piękne. Dlaczego tak się dzieje, to już pytanie bez odpowiedzi.
Pozdrawiam, Tosia.
Tosiu, samo życie.
UsuńPozdrowienia!
Aniu , życie zaskakuje , dobrze ,że czasami są to miłe chwile ,ale niestety czasami nie , niestety ja w tym roku odczułam jedną taką ,że moje życie zatrzymało się w miejscu .....
OdpowiedzUsuńAniu, a ciasteczka u ciebie to dzieła sztuki są , smak to wiem ,ze normalnie taki nieuzależniający
p.s Aniu ,a tak jak na spowiedzi skąd masz ten przyrząd do ciastek? Bo mię i zazdrość i ciekawość zżera
Alu, pisząc ten post często myślałam o Tobie...
UsuńCiasteczka są pyszne i dziękuję, że z Moniką je pokazałyście!
A foremka? Chciałabyś taką? Mogę pogadać z Mikołajem;)
Daj znać!
I niech Cię nic nie zżera, jedynie Ty zażeraj pyszności;D
no wiesz ja łakoma na takie coś :D
UsuńBardzo apetyczne ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo:)
Usuńciasteczka z chałwą? moja mama byłaby zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie, koniecznie upiecz je swojej mamie!
UsuńHej Aniu, miałam nadzieję, że w Dużym Mieście się spotkamy, ale widać nie tym razem :( Dopadł mnie zdradziecki wirus, który uniemożliwił podróż :(
OdpowiedzUsuńO pościgu czytałam mrożącą krew w żyłach opowieść na innym, zaprzyjaźnionym blogu ;)
Pzdr bardzo gorąco
Aniado
Aniu, dotarły do mnie wieści o wirusie.
UsuńMam nadzieję, że czujesz się już lepiej.
Pozdrowienia i ... do następnego razu?
Aniu droga, tak piszesz,że dreszcze przechodzą. Współczuję pożaru i straty Twoim Przyjaciołom.
OdpowiedzUsuńSłowa pocieszenia nic tu nie znaczą...
Chwile, z których składa się nasze zycie - te małe, maleńkie, cieszmy się nimi, chwile... czasami wydaje się, że nie znaczą wiele, a czasami potrafią sprawić,że życie się zmienia.
Ściskam Aniu ciepło i pozdrawiam serdecznie.
Ciasteczka wspaniałe, a zdjęcia - jestem zakochana w nich!
Szkoda,że tym razem nie było mnie w Empiku.. Buźka:*
Majanko! Dziękuję!
UsuńByłam znów tym Empiku - i naprawdę się rozglądałam czy gdzieś Ciebie nie ma... Jestem pewna, że będzie jeszcze inna okazja, no i dłuższa:)
Serdeczności!
Nawet nie wiem co napisać...:-( To bardzo przykre, w takich sytuacjach po prostu brak mi słów, jestem jak sparaliżowana...
OdpowiedzUsuńMarzeno, dobrze Cię rozumiem...
UsuńCzasem życie to film akcji, czasem dramat, a czasem komedia. Obojętnie jaki gatunek, do wszystkiego dobrze zajada się ... popcorn? Ciasteczka!
OdpowiedzUsuńA tak serio - uściski i wyrazy współczucia :*
Nie mogłaś tego lepiej ująć;P Ja wybieram ciasteczka, czekoladę i chałwę - kolejność nie ma znaczenia:)
Usuńkruche, czyli rozumiem, że nadają się do wykrawania, tak? :) nie rozsypują się za nadto?
OdpowiedzUsuńmam nowe foremki i szukam fajnego przepisu na kruche ciasteczka - ten z chałwą wydaje mi się idealny - byleby się nie rozpadały :)
Rocksanko! Właśnie na odwrót;) Są kruche już na etapie ciasta surowego - moim zdaniem nie nadają się do wykrawania. Najlepiej formować z nich kulki - jak w przepisie źródłowym (link pod moim postem). Ja porcje ciasta wkładałam do mojego drewnianego "narzędzia", dzięki czemu udało się nadać im wzorek.
UsuńPozdrowienia:)
Strasznie mi przykro z powodu Twoich przyjaciół.
OdpowiedzUsuńRozumiem potrzebę chałwy lub nią smakujących ciastek.
Ewo, dziękuję Ci!
UsuńPrzy takim wpisie nie można się zachwycić ciasteczkami, nawet jeśli bardzo na to zasługują.
OdpowiedzUsuńZasługują, ale rozumiem doskonale co masz na myśli.
UsuńPozdrawiam Cię:)
Jak zwykle wzruszająco u Ciebie. Dziś smutno. Materialne straty martwią bardzo ale najbardziej boli, kiedy trzeba rozstać się z ukochaną
OdpowiedzUsuńosobą. Wtedy już nic nie da się odwrócić. Ja muszę od kilku lat radzić sobie z największa stratą jaka może ponieść matka... I choć czasem świat za mgłą, żyję każdą chwilą, bo bardzo one ulotne.
Życzę wielu sił Przyjaciołom... a Ciebie jak zwykle ściskam i dziękuje za możliwość obcowania z pięknem - tym czytanym i oglądanym.
Magda, tak bywa,czasem - jak w życiu - po prostu trzeba pisać o tych smutnych chwilach. Ale one uczą nas częściej znacznie więcej niż te najszczęśliwsze.
UsuńDziękuję za odwiedziny i te piękne słowa na końcu:*
och, jakie piękności.
OdpowiedzUsuńi pyszności.
Dziękuję, pozdrawiam!
Usuńprzykro mi, że takie smutne chwile masz teraz :*
OdpowiedzUsuń:)
UsuńP.S. Aga, uśmiecham się do Ciebie po przepis na Twoje chałwowe - mam szanse?
Usuńniesamowicie poruszył mnie Twój post... pięknie napisałaś o Blog Forum a potem kop... smutne... nie mam słów, za to mam kilka chałw... chcesz???
OdpowiedzUsuńa ciastka obłędne... na pewno :)
UsuńPrzyznaj - są pyszne i uzależniające:)
UsuńP.S. Wiewióro, chałwy przyjmuję w każdej ilości;P
UsuńPozdrowienia!
Tyle pięknych słów, prawdziwych, poruszających, wywołujących nostalgię, zamyślenie, chwilę zamyślenia... To właśnie życie... Jak zawsze u ciebie wzruszająco. Pozdrawiamy ciepło
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny!
UsuńAniu, ten wpis jest niesamowity. Tyle nastrojów, radości i smutku jednocześnie, oczekiwania. Tyle smaków.
OdpowiedzUsuńI wspaniałe ciasteczka.
Ściskam mocno!
Evitaa, wpis taki jak życie - pełen różnych emocji...
UsuńPozdrowienia przesyłam!
Słodko i apettitte ;] Nie ma serca do wypieku małych ciasteczek. Może jakaś wymiana? Galaretkę fiołkową oddam w dobre ręce ;)
OdpowiedzUsuńAdi! Galaretka fiołkowa - moje marzenie! W tym roku nie zrobiłam ... Zamienię się nawet teraz!
UsuńUściski:)
Twoje słowa są do rozmarzania się. do przypominania dobrych chwil. najlepszych. takich co naprawdę zostają w myślach na długo i na zawsze. opowieści o nocnej chałwie i najlepszy smak piernika, nocne miasto i tyle dobrych emocji ile nie da się zmieścić w kieszeniach moich turkusowych spodni. dziękuję, że jesteś.
OdpowiedzUsuńAsiejko! Nasze chwile i słowa bardzo dla mnie ważne - za wszystkie dziękuję rumieniąc z zawstydzenia, gdy czytam ten komentarz - DZIĘKUJĘ:*
UsuńOj tak, każda chwila jest ważna. Niektórzy wiedzą to dopiero w takich sytuacjach, które opisujesz, niektórzy pamiętają o tym ciągle. Warto więc cieszyć się każdą chwilą i to z właściwymi osobami :-D Nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie, żeby cieszyć się życiem i chwilą w obecności takich cudownych ciasteczek jak Twoje:-)
OdpowiedzUsuńJoanno, właśnie o to chodzi, aby cieszyć się chwilą!
UsuńZyjemy chwilami, tymi ulotnymi w danym momencie i tymi pozostajacymi w pamieci. Czas wybiela wspomnienia, zapisane emocje blakna i nabieraja ciepla. A zycie zatacza kręgi.
OdpowiedzUsuńDobrze, że zatacza. Czasem niestety powraca do chwil, o których wolelibyśmy nie pamiętać...
UsuńPozdrowienia!
Kiedy tak czytałam Twoje słowa przypomniało mi się jak miałam może z 10 lat, siedziałam w szkole ...nagle rozległ się dżwięk zwołujący strażaków ... chłopcy z klasy biegli pomagać zwijać węże ....okazało się, ze to paliła się stodoła u sąsiadów. Strażacy starali się ratować dom z nia połączony ....a tymczasem w stodole spalił się nasz maleńki 4-letni sąsiad. Dawno o tym nie myślałam, ale tragedia która spotkała Twoich przyjaciół znów mi o tym przypomniała ....o tym, jak kruche jest ludzkie życie i o tym co w życiu najważniejsze.
OdpowiedzUsuń....i o tym, że w życiu ważne jest żeby sobie je osładzać ...choćby takimi cudownymi ciasteczkami:).
Buziaki Aniu
Jolu, smutna historia...
UsuńOsładzam nastrój kawałkiem domowego ciasta i serdecznie Cię pozdrawiam!
życie jest nieprzewidywalne-niestety, a stempelek jaki cudny:) buziaki
OdpowiedzUsuńTakie właśnie jest ...
UsuńPozdrowienia!
Cudne te ciasteczka, poczęstowałabym się :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:)
Usuńto ciekawe, ta piosenka edyty geppert też często rozbrzmiewa w mych uszach w sytuacjach kryzysowych, a zaraz potem pojawia się ochota na coś słodkiego:))) takich ciasteczek jeszcze nie jadłam:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGosiu! U mnie też sama się włącza w podobnych sytuacjach - chyba po prostu została do tego stworzona!
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)