Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak się wśród zawieruszył.
Jak rwali zacietrzewieni
W rozgardiaszu zieleni,
To się narwany więzień
Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.
Śmiechem się bez zanosi:
A kto cię tutaj prosił?
A on, zieleń śpiewając,
Zarośla ćwierkiem zrosił.
Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!*
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak się wśród zawieruszył.
Jak rwali zacietrzewieni
W rozgardiaszu zieleni,
To się narwany więzień
Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.
Śmiechem się bez zanosi:
A kto cię tutaj prosił?
A on, zieleń śpiewając,
Zarośla ćwierkiem zrosił.
Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!*
"Zieleń śpiewając, zarośla ćwierkiem zrosił ..." Czy ktoś ujął to piękniej?
Chyba tylko same ptaki potrafią piękniej wiosnę wyśpiewać.
Uwielbiam wiosnę. Uwielbiam rwanie bzu. To prawdziwe i to w słowach spisane. Te słowa są tak soczyste, zielone, pachnące. Prawdziwie wiosenne "olśnienie, kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie. Pachnie kropliste po uszy ....".
Oj, pachnie! I to jak pięknie! Zapach bzu jest dla mnie jednym z najpiękniejszych zapachów. Od tygodnia pachnie nim cały ogród, dom i zaczynać myśleć, że sama cała jestem tym zapachem otulona.
"To był maj, pachniała Saska Kępa" - zakwitły wszystkie kępy, łąki, wzgórza. Mam ochotę wszystkie je zobaczyć, przejść, powąchać, obskubać ze wszystkich jadalnych listków i kwiatów, poczuć, dotknąć, zatrzymać.
Kocham maj! To chyba najpiękniejszy miesiąc w roku. I to nie dlatego, że to miesiąc moich urodzin i urodzin W., i urodzin jeszcze kilku bliskich osób. Maj jest najbardziej zmysłowy. Maj jest życiem. Takim pełnym. Uśmiechniętym od pierwszego do ostatniego promienia słońca.
Maj jest muzyką, najpiękniejszą, prawdziwą, na żywo - jest śpiewem ptaków od świtu do zmierzchu. W żadnej auli ani filharmonii nie usłyszycie tylu wspaniałych dźwięków i śpiewaków jak w koronach drzew, w "rozgardiaszu zieleni", w tym "pachnącym po uszy" wiosennym amfiteatrze.
Maj jest rozbudzeniem. Wydaje mi się, nie, ja jestem pewna, że widzę i czuję więcej i mocniej. Maj jest spełnionym marzeniem o smakach, zapachach, kolorach, kwiatach i dźwiękach, o jakich marzyliśmy przez ostatnie miesiące. Teraz już są. Nareszcie. Otwierają się, rozkwitają, rosną, pachną - aż chce się w nich zatracić i schować "głowę w bzy - na stracenie, w szalejące więzienie, w zapach, w perły i dreszcze! Rwijcie, nieście mi jeszcze."
Ach, sami widzicie - straciłam głowę nie tylko dla bzu, ale dla całej wiosny. Wierszem do Was mówię, piosenki z lamusa podśpiewuję, ale jak tu się nie dać ponieść temu zauroczeniu, kiedy maj porywa w ramiona, śpiewem ptaków czaruje, zapachem cudnym obezwładnia i kwiatami od rana osypuje....?!
A ja miałam pisać o czymś zupełnie innym. Opowiedzieć Wam o majówce, o cudnych miejscach, do których wróciłam, o słońcu i śniegu, który niespodziewanie wpadł z wizytą... Ale może będzie jeszcze okazja. Tymczasem maj zamieniam w naszyjnik. Każda przyjemność to jeden koralik. Naszyjnik będzie więc długi, kolorowy i piękny. Zaczęłam od bzów, a zaraz obok nich układam bezy. Z pozoru nie mają wiele wspólnego, ale przecież bezowo-bzowe przyjemności są lekkie, uzależniające i nigdy nie kończą się na jednej gałązce i jednej porcji rozkoszy! A zatem Kochani:
Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!
Ten tort bezowy jest właściwie efektem ubocznym, a ściślej mówiąc efektem recyclingu składników, jakie pozostały po świętach i przyjęciu urodzinowym dla mojej Mamy. Nie był w planach, a jednak krok po kroku, czy też składnik po składniku, zaczął się wizualizować i tak powstał pewnego popołudnia. Blaty bezowe są cieniutkie i chrupiące - powstały z resztek masy bezowej, z której piekłam bezowe koszyki (takie jak tu - klik) do mojej wiosennej wariacji na temat Grapefruit Fluff (klik).
Środkowy blat orzechowego biszkoptu na białkach to również wynik nadprodukcji ciasta do mazurkowego spodu. Zarówno bezy jak i biszkopt po upieczeniu mogą być przechowywane przez nawet dwa tygodnie, pod warunkiem, że trzymane są w suchym i chłodnym miejscu, ale nie w lodówce (biszkopt należy owinąć w folię). Pomada z pomarańczy służy mi co roku do smarowania mazurków - zawsze dostaję ją w prezencie od pewnej zaprzyjaźnionej osoby, więc przestałam ją robić sama. W tym roku słoik był naprawdę duży, więc mogłam końcówkę wykorzystać do posmarowania biszkoptu - delikatnie gorzkie pomarańcze idealnie przełamały słodkość bezy.
Do przełożenia tortu przygotowałam masę na bazie mojego pomysłu na Karmelisu (klik), jednak zamiast tradycyjnego kajmaku, wykorzystałam kajmak kawowy, który także pozostał po wielkanocnych mazurkach. Sami widzicie, to właściwie tort z resztek, ale smakował cudownie! Tort bez dekoracji, za to otulony najpiękniejszym zapachem bzów:)
TORT BEZOWO-ORZECHOWY Z NUTĄ KARDAMONU, KAWY I POMARAŃCZY
BLATY BEZOWE
4 białka
250 g cukru (najlepiej drobnego do wypieków)
1-2 łyżki kawy rozpuszczalnej
szczypta soli
Białka przełożyć do czystej i suchej misy, dodać szczyptę soli i ubijać na półsztywną pianę. Stopniowo dodawać cukier, ubijając po każdorazowym dodaniu. Ubijać do momentu aż uzyskamy gładką i lśniącą masę bezową, a cukier rozpuści się. Do tak ubitej masy dodać przesianą przez sitko kawę rozpuszczaną i delikatnie połączyć z białkami za pomocą drewnianej łyżki.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 150 stopni. Przygotować 2 blachy i wyłożyć je papierem do pieczenia. Można wyrysować na nich koła o średnicy ok. 26 cm. Masę bezową podzielić na 2 części i rozsmarować równomiernie na wyznaczonych wcześniej kołach. Można też przełożyć ją do rękawa cukierniczego i wyciskać spiralnie aż do uzyskania pożądanej wielkości. Piec 45 minut. Wyłączyć piekarnik i studzić w piekarniku z uchylonymi drzwiami do całkowitego wystudzenia.
BLAT BEZOWY ORZECHOWO-KARDAMONOWY
60 g mielonych orzechów włoskich
2 białka
60 g drobnego cukru do wypieków
1 łyżeczka soku z cytryny
1/2 łyżeczki esencji waniliowej
1/2 łyżeczki zmielonego kardamonu
Dodatkowo:
ok. 50 ml pomarańczówki lub innego likieru do nasączenia blatu orzechowego
kilka łyżek marmolady pomarańczowej
Białka ubić na sztywną pianę, stopniowo dodawać cukier aż piana będzie gęsta i lśniąca. Delikatnie, najlepiej za pomocą metalowej łyżki, wmieszać zmielone orzechy, kardamon, sok z cytryny i esencję waniliową. Przygotować formę o średnicy 22-24 cm, wyłożyć ją papierem do pieczenia. Masę z białek przełożyć do przygotowanej tortownicy i włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec ok. 15-20 minut, do momentu, gdy wierzch ciasta będzie twardy, a środek wilgotny - można to sprawdzić patyczkiem. Odstawić do ostudzenia. Ciasto nie wyrośnie bardzo wysoko, może też po upieczeniu lekko opaść, ale jest bardzo miękkie, puszyste i wilgotne. Po wystudzeniu blat nasączyć likierem.
MASA KAWOWO-KARMELOWA
250 g serka mascarpone
250 g śmietany kremówki - użyłam 30%
kilka łyżek masy krówkowej (użyłam gotowej z puszki o smaku kawowym)
Mascarpone przełożyć do miski, dodać masę krówkową i dokładnie wymieszać na gładką masę, tak by składniki idealnie się połączyły.
W mikserze ubić kremówkę na sztywno, następnie wymieszać delikatnie z masą mascarpone.
Masę podzielić na 3 części.
Jedną część masy kawowo-karmelowej rozsmarować na blacie bezowym. Nałożyć na niego blat orzechowy - wcześniej nasączony likierem, a na nim rozprowadzić pomadę pomarańczową oraz kolejną część masy kawowo-karmelowej. Nakryć drugim blatem bezowym. Całość pokryć ostatnią porcją masy. Schłodzić ok. 1 godziny przed podaniem. Smacznego!
* Rwanie bzu, Julian Tuwim
Piękny bez, piękny tort i piękne talerzyki!!
OdpowiedzUsuńgdyby moje serce nie było już zajęte zakochałoby się w tym torcie:)po prostu ideał ...a z resztek:)....Aniu Czarodziejką jesteś:) ...już drugi raz piszę dzis te słowa:) pozdrawiam kochana
OdpowiedzUsuńwow!!! ale cudo:) moglabym tak czytac i czytac... :)
OdpowiedzUsuńtort poprostu wspanialy, juz sobie wyobrazam ten pyszny smak... cudo!!!
Aniu, a zdradzilabys co to za pomada pomaranczowa i jak mozna byloby ja odtworzyc nie majac takiego podarunku:)?
Anno, zostałaś moją bezową mistrzynią.
OdpowiedzUsuńA bez u mnie pachnie pięknie.
To nic, że z resztek. Lubię taki refurbrishing.
Przypomniał mi się dacquoise... ;-)
Ależ pachnący ten wpis! Aaaaaaaa! A tort wywołuje we mnie tą samą euforię, co świeżo zerwany bez. Ach, te bezy i bzy! :)
OdpowiedzUsuńAniu, dla mnie jesteś nie kwestionowaną Mistrzynią bezowych wypieków :)
OdpowiedzUsuńPzdr Aniado
jukejko! Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJolu! Troszkę się rumienię:) Dziękuję Ci!
aga! A ja mogłabym ten tort jeść i jeść:D A przepis na pomadę chętnie zdradzę - mogę wysłać Ci na maila lub może wrzucę na fb? Pozdrawiam!
Kubełku! Do usług ;P
Aurora! U mnie było tak samo:) Ach, ten maj!
Aniu! Jak zawsze łaskawa jesteś wielce - dziękuję Ci!
Ach,jak romantycznie,pachnąco dziś u Ciebie...
OdpowiedzUsuńUwielbiam bez,jego zapach.Cudny.Wszędzie,gdzie mieszkam,sadzę bzy.Jednak wolę podziwiać jego kwiaty na krzewach,drzewkach.Szkoda mi,że zrywany,często omdlewa...
Tort wspaniały,jak poezja o bzie.
Uściski!
Tort REWELACYJNY ! Też uwielbiam maj i bzy :)
OdpowiedzUsuńAmber! Obrywanie gałązek bzu nic mu nie szkodzi - nawet dziś pisała o tym Szarlotek w poście:) Jeśli zrywasz takie dopiero co rozkwitające, na pewno szybko nie omdleje! Po pewnym czasie wszystkie kwiaty niestety tracą swoją "żywotność".
OdpowiedzUsuńTen wiersz o bzie uwielbiam:)
Uściski!
Grażyno! Dziękuję:) Pozdrawiam Cię serdecznie!
Aniu cudny optymistyczny post. Też kocham maj, też mam w maju urodziny, ma je też moja teściowa (dokładnie wtedy kiedy ja). Powiem Ci, że taki recycling bardzo, ale bardzo mi się podoba. A jutro rano jadę w miejsce pełne bzów.
OdpowiedzUsuńAniu tort robi na mnie wielkie wrażenie. A co do maja to mam podobne odczucia :) I to nie tylko dlatego że też mam urodziny w tym miesiącu :)
OdpowiedzUsuńkabamaigo! Też jesteś majową dziewczyną?! Ale fajnie! Maj jest cudny, prawda? Ja mam bzów pełno wokół, ale jutro też jadę w pewne fajne miejsce;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńurtica1! I Ty też z maja?! Same bratnie dusze:D A jesteś przed czy po urodzinach? Pozdrawiam!
O, ale on musi smakować. :-) Tak, na Saskiej Kępie kwitnie teraz mnóstwo bzów, jak już przekwitło moc magnolii. Uwielbiam jedne i drugie. :-) A tortem bardzo bym się chciała poczęstować. :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam torty bezowe. skubnęłabym kawałek, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKrokodylu! Moja magnolia też już niestety przekwita... A na tort musimy się po prostu umówić! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBarbaro! Ależ bardzo proszę;) Pozdrowienia!
Aniu, masz rację! Maj to najcudowniejszy miesiąc i pięknie tą jego niezwykłość w słowach ujęłaś! Ach, i dla mnie jesteś Królową Bezów i muszę koniecznie nadrobić braki w kulinarnej przyjemności pieczenia a później rozkoszowania się nimi :)
OdpowiedzUsuńP.S. A i moja Mama to majowa dziewczyna jest :-)
Mistrzyni bezowych wypieków, ja też kocham maj, chciałabym go zatrzymać na zawsze!
OdpowiedzUsuńPrzepis na pomadę z pomarańczy, też bym chciała mieć w sekretnych zapiskach.
Serdecznie majowo pozdrawiam.
Jestem z kwietnia :)
Też kocham maj, bo też jestem majową dziewczyną i w maju urodzoną:) i rocznicę ślubu mamy w maju:) jest co świętować:) i torty bezowe uwielbiam (chciałabym takie resztki w domu znajdować;), i wszystko mi się podoba, tak, wiosna wzrusza i rozkochuje nas w sobie:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko! Cieszę się, że i Ty kochasz maj:) Pozdrawiam Cię i urodzinowe pozdrowienia dla Twojej Mamy!
OdpowiedzUsuńKamila! Zatrzymać maj - oj, byłoby cudnie:)
Przepis na pomadę obiecuję podać:)
Moja Mama też kwietniowa;) Pozdrawiam!
goh.! I Ty majowa?! Coraz nas więcej:) Zapowiada się wielkie majowe świętowanie:D Uściski!
Na mojej ulicy prawie w każdym ogrodzie rosną stare krzewy bzów. Uwielbiam chwilę, kiedy wieczorem wracam do domu, wysiadam z samochodu i otula mnie zewsząd cudowny zapach. Tak pachnie moja ulica w maju. Fajnie mieć takie "resztki" w domu i później delektować się bezowym smakołykiem.
OdpowiedzUsuńprzepysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńTort jest niezwykły!
OdpowiedzUsuńLo! A wiesz, że ja chyba znam tą uliczkę?! Choć nie z maja, ale znam:) Uściski!
OdpowiedzUsuńKini! Dziękuję:)
Aniu! Jest pyszny - pozdrawiam:)
Pięknie tu u Ciebie i pachnąco i lirycznie :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego na majowe urodziny!
jutro urodziny mojej córki, więc u mnie również będą torty i też z białek bo po Świętach mam ich pół lodówki :))
Też robiłam ostatnio bezę ale w dosyć podstawowej wersji. Można obejrzeć na http://alkitchen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozwól, że dodam Cię tam do listy obserwowanych, bo twoje przepisy zwróciły moją uwagę.
Piękny tort i piękny wpis. Uwielbiam słuchać/czytać takie nastrojowe wpisy i wiedzieć że są jeszcze ludzie, których tak cudownie zachwyca przyroda. I ja, choć cieszę się każdym miesiącem to właśnie na maj najbardziej czekam.
OdpowiedzUsuńCzekałam też na ten tort, akurat wczoraj rozmroziłam zapas białek na makaroniki ale teraz wiem, że chcę właśnie takiego bezowego tortu :) Zrobię i jak (albo raczej, jeśli...) mój blog jakimś cudem zostanie szybko naprawiony to będę się chwalić dziełem
pozdrawiam majowo!
Jak zwykle cudownie u Ciebie, Aniu!
OdpowiedzUsuńi ja w zeszły weekend popełniłam tort bezowy, ale mój przy Twoim to się chowa;)
jak zwykle mam teraz ochote na bezy :)
OdpowiedzUsuńJswm! A pokażesz u siebie ten tort, bo wiesz, że hasło BEZY jestem zawsze na tak! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA.! Bardzo mi miło - zaraz do Ciebie wpadnę na bezę:) Pozdrawiam!
Natalio! Mam nadzieję, że będzie Ci smakował tak samo jak nam! I iech znikną blogowe kłopoty! Uściski!
Korniku! Żadne tam "chowa" - każda beza, w każdej postaci jest pyszna i już! Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Gosiu! Ja mam ochotę zawsze:D Pozdrawiam!
Nie zgadłas bo zagmatwałam, w końcu tam cały czas jest stan gotowości wojennej.
OdpowiedzUsuńAle sie najadłam że szok, jutro fil i zdjecia z restauracji na palach-cudowna kuchnia.
Buziole i cudowny tort
Aniu Ty to kochasz maj, nie mam słów jak pięknie wszystko co majowe opisałaś.. :)
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o tort.. to ja nie mam słów! Uwielbiam tą słodycz bezy z dodatkami.
HANNAH! W takim razie czekam tym bardziej niecierpliwie:) Całusy!
OdpowiedzUsuńViri! Nie da się ukryć - maj i bezy uwielbiam! Ale rabarbar też - więc Twoje ciasto mi teraz śnić się będzie!!!
Aniu - bez i konwalie - i czegóż tu więcej chcieć niż maja przez rok cały? :)
OdpowiedzUsuńA ten tort - to chyba zostałam BEZ słów! :D
Ściskam Cię mocno :)))
w końcu będzie Andaluzja (też białka) i Pavlova, prawdziwie bezowy w przyszłości :) muszę sobie ten Twój zapisać.
OdpowiedzUsuńO jacie, a ja przedwczoraj robiłam małe bezy z kremem kawowym, zupełnie wie wiedząc o twoim torcie! ;)
OdpowiedzUsuńAle Twój tort Aniu tez mam ochotę zrobić. Bo ja w ogóle bezy ubóstwiam.
monika! Maj przez cały rok - to byłoby piękne:) Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńJswm! Aż dwa?! Szalejesz i to na wysokim poziomie! Uściski:)
Asiu! Małe bezy z kremem kawowym ...mmmm, już się rozmarzyłam! Udanej niedzieli:)
O matko! Jak zawsze pięknie u Ciebie na blogu a ten torcik to mistrzostwo!!
OdpowiedzUsuńI cudowne talerzyki :) Można wiedzieć gdzie zakupione?? Pozdrawiam!:)
Aniu, zachwycający tort, i wpis, i cały nastrój bijący od Ciebie :))
OdpowiedzUsuńcameela! Dziękuję Ci bardzo - miło czytać takie słowa:)
OdpowiedzUsuńTalerzyki kupione na wagę:) w Carrefour. Pozdrawiam!
Magdo! Bardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Tort iście zachęcający!
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, przyjmuję zimne okłady, bo na widok tortu osunęłam się z wrażenia na podłogę. Pavlova, gdyby mogła oczywiście, odstawiłaby kankana na część Twojego wypieku. Absolutnie zjawiskowy!
OdpowiedzUsuńAgnieszko! Bardzo dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSabienne! No teraz to mi pomoc jest potrzebna, bo ja osuwam się na podłogę ... ze śmiechu:D Miło mi, że tort Ci się podoba, ale chyba za wysoko mnie oceniasz;P A wizja Pavlovej i kankana to już prawdziwy hit:D Pozdrowienia!
Wow, powyższy tort robi ogromne wrażenie! I strasznie podobają nam się Twoje talerze :) Pozdrawiamy serdecznie i dodajemy do ulubionych linków :)
OdpowiedzUsuńO to jest zdecydowanie bardziej reprezentacyjna wersja :) niż moja bałaganiarska ;) wyśmienicie wygląda i kardamon mocno mnie zaintrygował...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Edyta
Ja też kocham maj, kocham bzy i kocham wiosnę! Życzę Ci Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin, Aniu, i dziękuję za tyle pięknych i inspirujących przepisów:) A tort - rewelacja. Serdeczności!
OdpowiedzUsuńjust-great-food! Bardzo mi miło - serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLa Dolce Caramella! Kardamon idealnie się wkomponował - spróbuj! Pozdrowienia:)
delikatessen! Dziękuję Ci bardzo - do urodzin jeszcze trochę czasu;) Pozdrawiam i dobrego tygodnia Ci życzę!
Aniu, tort cu-do-wny...!!! Już..., już bym go robiła, już bym go jadła, bo wygląda niezmiernie smakowicie, nie zrobię jednak JUŻ, ale zapiszę i na pewno po niego sięgnę:) - z banalnego powodu "niemaniaczasu"...:(
OdpowiedzUsuńKocham, bzy, kocham, maj, kocham bezy i tez tracę głowę bom w maju narodzona:)
ewelajno!I Ty jesteś Majową Dziewczyną! Cudnie:) Polecam Ci ten tort właśnie na urodziny !!! Uściski Kochana!
OdpowiedzUsuńMajowe bzy, majowe ciepłe wieczory i .. wspomnienia majowe. Cudnie mnie tam przeniosłaś Aniu. Tort byl tylko mało znaczącym dodatkiem ;)
OdpowiedzUsuńale.. długaśny post!:D
OdpowiedzUsuńPs: wiesz.. kocham Twoją paterę, talerzyk i pierwsze bezowe ciasto!:D
i jednym z największych plów tego miesiąca jest właśnie zapach bzu.
OdpowiedzUsuńpiękna patera i talerzyk.
.. ciasto musi niestety poczekać. powinnam pamiętać,żeby w czasie 'detoksu' omijać Twoją stronę :-) I choć bezy nie lubię,to i tak połasiłabym się na kawałek ze względu na pozostałe składniki! :)
pozdrawiam
Patko! Ale jakże pysznym:DDD Pozdrawiam Cię serdecznie;P
OdpowiedzUsuńOlciaky! Długaśność to już u mnie standard;P O jakie pierwsze ciasto chodzi - o zeszłoroczny tort bezowy ...? Uściski!
Maddie! Jestem pewna, że jeden kawałek mógłby Cię do bezy przekonać;P Pozdrawiam Cię!
Mimo, że maj to nie miesiąc moich urodzin ani nie kojarzy mi się z jakimś szczególnie miłym wydarzeniem, to też go kocham. I też jakby czuję i widzę więcej. Choć zdecydowanie nie na lekcji. I wciąż czekam aż ten miesiąc przestanie mi się kojarzyć z patrzeniem na szkolny zegarek i odliczaniem minut, a czasem nawet sekund, do końca.
OdpowiedzUsuńA tort... cudo. Nazwa brzmi, jakby wielki cukiernik pracował nad nim lata i szukał idealnego połączenia od dawna. A jednak.
Pozdrawiam!
;)
P.S. Zapomniałabym napisać, że uwielbiam bez ;).
Ten tort mnie rozłożył na łopatki:)
OdpowiedzUsuńAniu tort jak marzenie. Już samo czytanie listy składników sprawia, że chciałabym natychmiast spróbować. Musi być pyszny!!!
OdpowiedzUsuńAch ten zapach bzu !!!
OdpowiedzUsuńA to ciacho mmmmmmm nic tylko ukraść Ci całą blachę i wszamać całość :DDDD
niby maj ma 31 dni, ale jest jakiś taki krótki,
OdpowiedzUsuńjak jego nazwa
Cudowny blog, wszytsko wygląda bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńzapraszamy do siebie, mam nadzieje że znajdziesz u nas wiele ciekawych porad i inspiracji
I niech nazwa Was nie zmyli, młoda mama też może dobrze gotować ;)
www.aktywnemacierzynstwo.blogspot.com
Holgo! Czuję ulgę, że maj nie kojarzy mi się ze szkolnym patrzeniem na zegarek:DDD Ale doskonale rozumiem Ciebie! Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńDelie! Dziękuję, pozdrawiam:)
Ewo! Nawet bardzo pyszny;P
Ivon!Ja bym dała radę, na pewno! Wierzę, że Ty też:D
Wiedźmo! Jak mawiają, wszystko co dobre, szybko się kończy;P
Natalio! Dziękuję za odwiedziny i zaproszenie:) Pozdrawiam Cię serdecznie i do zobaczenia:)
Taki "czysty" tort wygląda najpiękniej. Niczym biała kartka, która tylko czeka, by ją zapisać. Obietnica czegoś doskonałego...
OdpowiedzUsuńOliwko! Jak ładnie napisałaś:) Dziękuję i pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach bzu! Jest oszałamiający jak Twój tort!:) A u mnie we flakoniku stroją się konwalie:)
OdpowiedzUsuńNemi! I u mnie pachnie konwaliowo - uwielbia ten zapach:) Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńDotarłam wreszcie do Twego bzowo-bezowego posta. Tort prezentuje się wspaniale, więc pewnie któregoś dnia go też upiekę. :)
OdpowiedzUsuńAniu, to mogłabym prosić o przepis na ta cudowną pomadę?
OdpowiedzUsuńmój mail: kulinarnespotkania@gazeta.pl
dziękuję:)
enchocolatte! Będzie mi bardzo miło - daj znać czy smakował! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAga! O rany, a ja zupełnie o tym zapomniałam - ale to wszystko ten maj, tak mi w głowie zamieszał:D Oczywiście! Wyślę!
Anno, przy blacie bezowo orzechowym piszesz : Masę z białek przełożyć do przygotowanej tortownicy i włożyć na 25 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec ok. 15-20 minut,
OdpowiedzUsuńnie bardzo rozumiem po 25 min trzymania w piekarniku piec jeszcze przez 15 - 20 min?
zaczęłam winikliwiej czytać bo przymierzam się do zrobienia :)
Jswm! Oczywiście, że się pomyliłam;P Już poprawiam - chodzi o jedno pieczenie 15-20 minut! Dziękuję za spostrzegawczość i cieszę się, że się przymierzasz:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki! kłaniam się :)
OdpowiedzUsuńJswm! To ja dziękuję i pozdrawiam:D
OdpowiedzUsuńTort bezowy to to, co Łasuch lubił najbardziej, dopóki nie przemienił się w wegańskiego Łasucha. Ale chociaż popatrzę sobie na Twoje piękne zdjęcia i powspominam :-) Tak właściwie to bezy, lody i ser kozi to jedyne rzeczy, których mi teraz brakuje, przy czym bez w każdej postaci brakuje mi najbardziej. Popatrzę sobie więc jeszcze troszkę jeśli pozwolisz :-)
OdpowiedzUsuńJoanno! Jestem pełna podziwu i szacunku, bo ja nie potrafiłabym sobie odmówić, i oprócz bez, kozi ser byłby chyba na równi wytęskniony! Zatem patrz do woli:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
To jest to co kocham u Ciebie Aniu najbardziej! Obledny jest ten tort, co tu duzo gadac :-)
OdpowiedzUsuńStrasznie tesknie do lata i owocow, ale jednak nim doczekam sie prawdziwych truskawek to chyba na kawowa beze sie skusze? Kompletnie o neij zapomnialam, jak moglam...
PS. Kiedys bede w poblizu, obiecuje!
Basia! Co to za kochanie, jak jeszcze ani jednej mojej bezy nie zjadłaś, a ja ten zapas białek to mam już jak dla pułku wojska:DD
OdpowiedzUsuńWszystkich, którzy czytali Twój komentarz mam za świadków, że obiecałaś!!! I tego się będę trzymać:P
Aniu, ale mozna kochac na odleglosc :D Wiesz obiecalam, tylko ze mi dlugo schodzi nim cos zrealizuje... Pozdrowienia cieple :)
OdpowiedzUsuńBasiu! Wiem, wiem, że można kochać na odległość - a Ty myślisz, że ja Ciebie to na odległość nie kocham?! Wyłącznie z miłości ta cierpliwość jeszcze we mnie nie wygasa :DDDD No to czekam dalej;)
OdpowiedzUsuńMimo, że nie lubię ani kawy, ani kardamonu, musiałam wejść pozachwycać się zdjęciami i wchłonąć ten klimat, którym zawsze są Twoje wpisy nasiąknięte. <3
OdpowiedzUsuńi znowu tutaj pachnie! czuję aż w Poznaniu:)
OdpowiedzUsuń