Strony

niedziela, 19 września 2010

Skąpany złotem. Creme caramel. Kawowy.



Lubię złoto.
W naturze.
Dostępne dla każdego. Wszędzie. O każdej porze.
W poświacie zachodzącego słońca.
W jesiennych liściach.
W kosmykach włosów rozjaśnionych gorącym latem.
W blasku bursztynów.
We wzorku na filiżankach pamiętających wesele mojej Prababci.
W płomieniach ogniska, i za szybą kominka.
W gasnącym świetle wieczornego miasta.
W plastrze świeżego miodu.
I w słodkim karmelu.


Jest taki deser, który opływa złotem. 
Słodkim i lśniącym.
Kryjącym delikatny, aksamitny krem.


Nie trzeba wiele, by opływać w złoto. 
Trochę mleka, cukru, parę jajek i kawa, bo lubię jej smak i kolor, na jaki barwi desery.


Mam ochotę na słodkie wrześniowe popołudnie. Ze słońcem za oknem i złotem na talerzu.
Bursztynowy karmel spływa po kremie płynnym złotem.


Łyżka po łyżce rozpływam się z rozkoszy. 
Opływam w złocie. 


CREME CARAMEL, KAWOWY

/4 porcje/

NA KARMEL
75 cukru
1 łyżka wody


Cukier wsypać do rondla o grubym dnie, dodać łyżkę wody i  podgrzewać na małym ogniu do momentu, aż cukier całkowicie się rozpuści. Zwiększyć ogień i gotować do uzyskania ciemnozłotego karmelu. Zdjąć z ognia i natychmiast przelać na dno przygotowanych wcześniej foremek żaroodpornych - np. ramekinów; karmel ma pokryć cienką warstwą całego dno foremki. 


Czynność tą należy wykonywać naprawdę szybko, gdyż karmel bardzo szybko zastyga. Jeśli karmel stwardnieje zanim uda Wam się rozlać go równomiernie na dnie foremek, postawcie garnek ponownie na ogniu i lekko podgrzewajcie do uzyskania płynnej konsystencji. Odstawić do całkowitego wystudzenia.
Ja użyłam 4 foremek o średnicy 10 cm, możecie użyć mniejszych, wtedy proporcje wystarczą na 6 deserów.


NA CREME CARAMEL

3 jajka
35 g cukru (można dać więcej jeśli lubicie słodsze desery)
450 ml mleka
1 łyżka kawy rozpuszczalnej (można dodać więcej, jeśli chcecie, by krem był bardziej intensywnie kawowy).


W misce jajka lekko ubić z cukrem. Mleko wlać do rondelka i podgrzewać aż będzie letnie. Wsypać kawę i dobrze wymieszać, aby się całkowicie rozpuściła. Zdjąć z ognia i delikatnie przelać do miski z jajkami. Wymieszać i przelać do wcześniej przygotowanych foremek z zastygłym karmelem.
Wypełnione foremki przełożyć do wysokiego naczynia (np. duża brytfanna) wypełnionego ciepłą wodą - powinna sięgać przynajmniej do 3/4 wysokości foremek. 


Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 160 stopni i piec przez ok. 40-45 minut. Wyjąć i odstawić do całkowitego wystudzenia, następnie przełożyć do lodówki i chłodzić przynajmniej przez 1 godzinę. 
Schłodzony krem przełożyć na talerze -  wyjmując z foremek można lekko okroić ostrym nożem wokół brzegów foremek i ostrożne wyłożyć na talerz - karmel spłynie i utworzy cudowny sos. 


* przepis pochodzi z książki  The Best of Sainsbury's Desserts

36 komentarzy :

  1. takie ptasie mleczko jakby :) Widziałam w starej książce kucharskiej takie przepisy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu Droga, czy wiesz,że mam go w planach? MYślę o nim i myślę, bo dawno nie robiłam.A TY mi takie słońce podsyłasz!
    Nastrój mi się udzielił jesienny- nostalgiczny i pociezsenie u Ciebie znajduję...

    OdpowiedzUsuń
  3. a wiesz, ze ostatnio zastanawiałam sie, czy nie zrobić creme caramel? Twoje zdjęcia mnie zachęcają... Jej. Pięknie wygląda złoty wierzch deseru!

    OdpowiedzUsuń
  4. prawdziwie jesienny deser :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmm... Wygląda naprawdę rozpustnie ;)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. presji jedzenia deseru skąpanego w złocie nawet łyżka nie wytrzymała i się skręciła...
    wygląda przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały, Aniu. Uwielbiam takie desery. I "złoto dostępne dla każdego". Złociste refleksy w świetle zachodzącego słońca we włosach A. I poświatę owego odbijającą się w kałużach...

    Uściski! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, creme caramel wprost uwielbiam! Twój wygląda obłędnie! A to pierwsze zdjęcie, domyślam się, że zastygniętego karmelu - MAJSTERSZTYK:) Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
  9. liczny...:) I ślicznie napisałaś :) Dobrej nocy, Aniu:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ale pysznie to wygląda i tak mało składników - po raz kolejny pochwała prostoty!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam klasykę! Krem to deser dzieciństwa mojego i mojej mamy. Przepis ponadczasowy... podobnie jak złoto :)

    OdpowiedzUsuń
  12. cudowny deser. i piękne fotografie... a ta łyżeczka jaka zabawna ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten deser to dla też klejnot. Co ciekawe nie robię go często. Bardzo podobny robiłam Michela Roux i on napisał że można złoto zostawić na dnie, a wierzch opalić jak creme brule i w ten sposób miała moje dwa ulubione desery w jednym ;-)
    http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/01/dziesiec-stron-i-jeden-deser-krem.html

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja droga, czytam Ciebie u mnie i słyszę o jakiejś kontuzji...! Mam nadzieję, że to nic poważnego. Zdrówka życzę.

    A deser... och och!
    Dziś robię twój makaron pomidorowy, u mnie będzie w wersji szpinakowej. Więc deser musi zaczekać.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  15. Powiem tylko jedno - absolutnie ubóstwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ptasie_Mleczko! Oj, właśnie nie, konsystencja zupełnie inna. Pozdrawiam:)

    Amber! Cieszę się, że w takim razie promyczek słońca spełnił swoją rolę:) Całusy!

    Aniu! Zrób, nie zastanawiaj się:)

    Paula! Dziękuję za odwiedziny!

    Bez sosiku! Ja także serdecznie pozdrawiam i namawiam do takiej właśnie ... rozpusty;)

    Myniolinka! To moja ulubiona łyżeczka do deserów - tak często ją używam, że pewnie ją już "skręca":)

    Ewelajno! Dziękuję i ślę serdeczności!

    Oliwko! A ja miałam w planie Twój mus - mogłybyśmy się wymienić:) Pozdrawiam!

    Aniu! Tak, to zdjęcie zastygłego karmelu. A ten creme to moja ulubiona klasyka deserowa! Pozdrawiam Cię:)

    Jagienko! Właśnie, coraz częściej lubię sięgać po proste, klasyczne przepisy z minimum składników. Uściski!

    Karmel-itko! Dziękuję w imieniu swoim i łyżeczki:)

    Gospodarna narzeczono! Rozważałam tą wersję, ale z prozaicznej, acz irytującej przyczyną, jaką okazał się brak gazu w palniku zrezygnowałam. Ale gaz już uzupełniony, więc następnym razem nie zawaham się użyć "sprzętu":) Pozdrawiam!

    Paulino! A tak, złamany palec u nogi i koniec fikania po kuchni :( Ale może uda mi się w końcu nadrobić ogromne blogowe zaległości:) Daj znać jak wyszedł makaron - ogromnie jestem ciekawa!

    Tili! Ja też:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zdecydowanie za razdko jadam takie smakowitości. Chyba czas to zmienić:) Uwielbiam! Twój pozostaje w sferze moich podniebnych marzeń:)

    OdpowiedzUsuń
  18. szczerze się przyznam, że złoto to nie jest to co lubię najbardziej, ale... ALE creme caramel to istne cudo i karmelowy kolor mógłby być moim ulubionym (;

    OdpowiedzUsuń
  19. podoba mi się Twoja łyżka!

    OdpowiedzUsuń
  20. Agnieszko! Namawiam to marzenie do wylądowania - będzie bardzo smacznie:)

    Viridianko! Karmelowy jest jednym z moich ulubionych, a w tej wersji to już zdecydowanie nr 1. Pozdrawiam Cię:)

    małgo! Ja też ją bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  21. te zdjęcia są karmelowo słodkie, piękne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowny deser a jaka łyżka!

    OdpowiedzUsuń
  23. Asiejko! Karmelowe-słodkie to moje ulubione smaki:)

    Noblevo! Dziękuję w imieniu deseru i łyżki:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. To jest chyba ulubiony deser mojej męskiej części domowników. Zawsze go pragną i zawsze im go za mało. Wracaj do zdrowia jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  25. To pierwsze zdjęcie - perfekcyjne! Pozostałe zresztą też swietne :)
    I creme też bym nie odmówiła :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja tu w pracy katusze przeżywam oglądając Twoje zdjęcia mojego ulubionego deseru

    OdpowiedzUsuń
  27. Lo! A to ciekawe, bo ja jakoś ten deser do kategorii "damskich" zaliczam:) Uściski!

    Moniko! Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:)

    Joanno! Cóż mam powiedzieć - pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  28. pięknie wygląda taki deser, zdecydowanie na bogato!
    ps. ale masz fajną łyżeczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Się zauroczyłam Twoim złotem...
    Zdjęciami i Twoim kremem.
    Kompozycja idealna...!
    słów, obrazów, smaków...

    OdpowiedzUsuń
  30. Ania, piszesz o barwach zlotach tak, ze chcialoby sie pozyczyc sobie slowa, ale nie umialabym tgo tak ujac, choc tak czuje...

    Zdjecia ba! Pierwszy raz czuje ze wreszcie chce ten krem zrobic w domu :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Kaś! Łyżeczka i ja dziękujemy:) Pozdrawiam!

    Amarantko! Się cieszę niezmiernie;)

    Basiu! Dziękuję! Takie słowa z Twoich ust to dla mnie wielki komplement! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ania, powaznie i bez kadzenia, okropnie lubie Twoje zdjecia, a o bursztynach, ogniu, miodzie - chcialabym to byla napisac :))

    OdpowiedzUsuń
  33. Basiu! Czerwienie się:) Chciałabym podskoczyć ze szczęścia, ale złamany palec nie pozwala :(

    OdpowiedzUsuń
  34. ile słońca u ciebie na zdjęciach :) fantastyczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Piegusku! Dziękuję i posyłam promyczek do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)