Strony

wtorek, 21 września 2010

Zatrzymać chwile. O uśmiechu i jeżynach.



"Jeśli wolno zapytać, ileż to ta dziewczyna liczy wzrostu?" usłyszałam kilka dni temu za plecami, na chodniku.
Ciepły, dystyngowany głos. Skierowany do mnie.
I ujrzałam twarz. Drobnej, niskiej osoby. O pięknych rysach i cudownym, ciepłym uśmiechu. Takim, który topi wszystkie lody i łagodzi wszelkie smutki. Twarz jasną i promienną, z rubinem na wciąż pięknych ustach.
Elegancka, dystyngowana Starsza Pani uśmiechała się do mnie serdecznie i radośnie. Ze swadą opowiedziała historię swoich dwóch, także wysokich, przyjaciółek, jeszcze sprzed wojny. Ona też wyglądała jakby  innej epoki - uczesana w stylu gwiazd filmowych z lat 40-tych nadal promieniała zjawiskową kiedyś urodą. Mówiła pięknie, używając słów, które dziś rzadko słyszymy. Była w niej niecodzienna otwartość i urok. Odeszła uśmiechnięta, z wysoko podniesioną głową. Szła dumnie w stronę parku. Może spotkała jeszcze kogoś kto przypomniał jej dawne czasy? Może szuka w młodych odbicia tego co już minęło i cieszy ją każdy odnaleziony refleks odległej przeszłości?


Z pozoru to nic nie znaczące spotkanie, a jednak będę o nim zawsze pamiętać. W jakiś sposób stałam się częścią wspomnień osoby, której losy będą dla mnie zagadką. Zupełnie bezinteresownie zostałam obdarowana uśmiechem przeszłości. Ktoś podzielił się ze mną swoją historią i opowiadając mi ją przedłużył jej życie. Teraz ja będę o niej zawsze pamiętać.


Ale to także smutna historia. Bo czyż nie jest smutne to, iż uśmiech obcej osoby staje się dla nas czymś wyjątkowym? Mijamy się zabiegani z głowami zapełnionymi tysiącem "ważnych" spraw i nie widzimy się nawzajem. Z ponurymi minami patrzymy na siebie bezosobowo.
A przecież uśmiech nic nie kosztuje. Choć jest bezcenny. Tak jak wspomnienia. Uśmiechajmy się do siebie i zatrzymujmy chwile, nawet te z pozoru nic nie znaczące. Zyskają na wartości kiedy będziemy mogli się nimi z kimś podzielić.


Lubię zatrzymać chwile. Równie mocno lubię zatrzymać smak, bo w nim też kryją się wspomnienia i kolory. Tak jak w galaretce z ostatnich w tym roku jeżyn. Galaretka wydaje mi się nieco zapomnianym deserem. Trochę retro i nie na czasie. Chętnie do niej wracam. Ta z jeżyn zachwyciła mnie cudownym intensywnym kolorem i wspaniałym smakiem, który zatrzymał odcień lata i jedno z ostatnich o nim  wspomnień w tym roku.


GALARETKA Z JEŻYN

300g jeżyn, najlepiej świeżych, ale mogą też być mrożone
185 g cukru
60 ml wódki (nie mam w domu, zastąpiłam nalewką jeżynową)
3 łyżki żelatyny


Jeżyny wsypać do garnka, zasypać cukrem, dodać nalewkę i zalać 1 litrem wody. Mieszać na małym ogniu aż cukier całkiem się rozpuści. Następnie gotować dalej na małym ogniu pod przykryciem przez ok. 15 minut. 
Zdjąć z ognia i lekko wystudzić.


Sitko ustawić nad miską i przelać do niego owoce, tak by sok ociekł (nie przecierać owoców). Do mniejszego garnuszka odlać trochę soku i wsypać do niego żelatynę. Dokładnie wymieszać i odstawić, by napęczniała. Następnie na małym ogniu delikatnie mieszać, aż się rozpuści - nie doprowadzić do zagotowania. Połączyć z resztą soku i przelać do foremek opłukanych wcześniej zimną wodą. Chłodzić w lodówce, aż się zetnie.
Smacznych wspomnień Wam życzę i uśmiechu!


* przepis pochodzi z książki DESERY wydawnictwa Konemann.

34 komentarze :

  1. Takie spotkania sa niezwykle miłe. Jak małe promyczki słońca, które wiesz, że w tym momencie sa tylko dla ciebie, własnie tu i teraz. I ogromnie się wtedy milo robi, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, takie spotkania są niesamowite. Niezapomniane.

    Galaretka ma niesamowity kolor. A ta jeżynowa nalewka bez wątpienia dodała jeszcze fajniejszego smaczku, niżby to zrobiła wódka.

    Uściski, Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczn agalretka Aniu! Pysznie wygląda.Tym bardziej,że z nalewką.
    To coś dla mnie!
    Całuski w paluszek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuchareczko! Pięknie to ujęłaś - to był taki promyk słońca tylko dla mnie.
    Pozdrawiam:)

    Zaytoon! Mnie też zachwycił kolor, a nalewka bardzo pozytywnie podkręciła smak. Uściski!

    Amber! Mogę taką dla Ciebie zrobić, ale będziesz musiała do lata poczekać ;)
    A paluszek dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, jakaż to przyjemność oglądać Twoje zdjęcia! Tym razem, naj... naj... najbardziej podoba mi się fotka nr 2 i 3:) Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, Ty jesteś wysoka? To..., jeśli można zapytać ile dziewczyna liczy wzrostu?
    :):):)
    Z tym uśmiechem to prawda... A ja , muszę się "pochwalić"..., mam zmarszczki śmiechowe po obu stronach ust, ale tych "ocznych" niet...
    galaretki kupnej nie lubię, ale Twoja, z jeżyn ogrodowych, to coś pysznego, tylko taką bym zjadła:)
    To co z tym śniadaniem u Ciebie?
    Serdeczności moc!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam w tym roku szczęścia do jeżyn. A tak mi się marzyły muffiny kawowe z jeżynami...

    OdpowiedzUsuń
  8. piękna historia i wspaniały deser :) rzeczywiście mało kto robi w tych czasach galaretki a przecież mają swój urok :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. czyli ty też z tych wysokich, jak ja? :)
    ja próbuję zatrzymać czas przez gromadzone przedmioty.. ich zbiór rośnie i rosnie... Ale przeczytać pierwsza pocztówkę z wakacji, albo pierwsze wypracowanie.. obejrzeć zdjęcia z najlepszych wakacji.. bezcenne!
    i w smaku też. smak zawsze może pozostać ten sam.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna historia. Ja bardzo lubię starszych ludzi i te chwile, gdy wpuszczają nas do swoich wspomnień. A jeżyny? Jedne z moich ukochanych owoców. Jak kontuzja? Lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  11. Takie spotkania są wspaniałe i bardzo ważne. Za mało się usmiechamy i warto nawoływać, żeby było go więcej:)
    Galaretka cudna.
    Duzy uśmiech do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie. Uwielbiam starszych, uśmiechniętych ludzi, od których bije taka cudowna radość i spokój. Spełnieni. Też bym taka chciała być, kiedy już będę mieć 'swoje' lata. Uśmiechnięta.

    OdpowiedzUsuń
  13. wspaniała historia. pełna ciepła i uroku. życzliwości. tego, czego obecnie wśród ludzi brakuje...
    cudowna galaretka, przepiękne zdjęcia. cudowny post ;]

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe są takie sytuacje, mnie czesto zaczepiają obcy ludzie (może mam jakiś magnes w środku), teraz głównie ze względu na Alkę, ale zawsze zastanawia mnie to kim oni są ... nie dziwie się, że kobieta, którą Ty spotkałaś tak bardzo Cię zafascynowała:))) Lubię starszych ludzi, którzy cieszą się życiem, nie są wiecznymi malkontentami. Podoba mi się to:)

    A galaretka rzeczywiście jest trochę retro. Taki faktycznie zapomniany deser. A bardzo lubię. Jeżynowej nigdy nie jadłam, ale sądząc po zdjęciach zatopiłabym w niej łyżeczkę od razu;) I ten kolor...

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu! Cieszę się ogromnie - moje to chyba nr 2:)

    Ewelajno! Śniadanie aktualne, tylko place musi się zagoić:) A Ciebie właśnie taką sobie wyobrażam - jak na zdjęciu - zawsze uśmiechniętą:) Pozdrawiam!

    Mikimamo! Kawowe z jeżynami brzmi intrygująco!

    Piegusku! Tak, takie domowe smakują nieporównywalnie lepiej od sklepowych. Pozdrowienia:)

    Cukrowa Wróżko! Witaj w klubie wysokich:) Ja też gromadzę takie przedmioty, niedawno je przeglądałam - są bezcenne. Uściski!

    Lo! Ja od dziecka uwielbiam starszych ludzi, zawsze spędzałam z nimi wiele czasu. Pozdrawiam Cię:)

    LidKo! Dziękuję i również uśmiech przesyłam:)

    Emmo! Taj, uśmiechnięta, spełniona starość to coś niezwykle pięknego. Oby się spełniło!

    Karmel-itko! Dziękuję i uśmiechy zasyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Agnieszko! Ta, takie spotkania są wspaniałe! A na galaretkę zapraszam, ale musisz poczekać do przyszłego lata:)

    OdpowiedzUsuń
  17. No to i ja dolaczam sie do klubu wysokich :) Ciesze sie, ze nie jestem sama :))

    Bardzo lubie starszych ludzi, wlasnie takich z bardzo optymistycznym podejsciem do zycia. Mialam to szczescie znac taka jedna starsza osobe (opiekowalam sie nia po smierci jej meza), wniosla w moje zycie wiele madrosci. I spedzilam z nia bardzo sympatyczne chwile. Niestety juz odeszla. To, co jednak zostawila pozostanie we mnie na zawsze.

    Galaretka piekna. Az szkoda ja jesc :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękne miałaś spotkanie, takie ciepłe :) A galaretka wprawdzie retro, ale też piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Aniu,
    oj jak ja Ci zazdroszcze juz samej chocby mozliwosci takich spotkan. Tu takie rozmowy sa raczej rzadkoscia, choc wszyscy sa dla siebie mili (naprawde!) i usmiechaja sie do siebie. A ja ostatnio podobna historie uslyszalam opowiedziana przez naszego goscia ale zostawiam ja na pozniej do opisania, gdy wieksza nostalgie i chec wspomnien jesiesien przywieje. Pozdrawiam Cie serdecznie Aniu,
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniała historia. Te spotkania ze starszymi ludźmi są bardzo cenne. Wystarczy jeden ich uśmiech... ehh brakuje mi słów. Ściska Cię bardzo serdecznie.

    p.s. poproszę przepis na nalewkę jeżynową

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawe historie ludzkie najczęściej można usłyszeć właśnie na ulicy, w sklepie, na placu zabaw, w bibliotece, czy w parku. A niektórzy mają jeszcze taki dar w sobie, że potrafią "przyciągać" ludzi i ich wspomnienia...
    Galaretka niesamowicie pięknego koloru i już sama w sobie jest idealnym deserem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. wspaniałe! to musiał być pyszny i pozytywny czas :)

    OdpowiedzUsuń
  23. lubię galaretki, lubię :)
    a ta musi być niezwykle smakowita!

    uśmiech może wiele :D

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  24. Majko! Ta, jest nas więcej:) Pozdrowienia!

    Tili! Tak mnie jakoś ostatnio w stronę retro znosi:) Serdeczności!

    Aniu! Czekam w takim razie z niecierpliwością na tą historię, ubrana w Twoje słowa z pewnością będzie niezwykła! Pozdrawiam Cię!

    Paulino! Przepis wyślę na maila:) całusy!

    Ewo! Takie historie "z ulicy" mają właśnie najwięcej magii. Dziękuję w imieniu galaretki:)

    Paulo! Oj bardzo, i bardzo był mi potrzebny! Pozdrawiam:)

    EVE! Tak, uśmiech może naprawdę dużo. I uśmiech Tobie przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Margot! Jest nas więcej:) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  26. Aniu, a ja jestem niska :)
    Uśmiech naprawdę wiele znaczy i potrafi zmienić nasze samopoczucie na lepsze. A Ci starsi ludzie, to wielki skarb. Mimo tego co się mówi, uważam, że "zgorzkniałych starych dziadów" jest dużo mniej niż "ciepłych dziadków". Ciekawe jacy my będziemy za trzydzieści-parę lat ... i co bedziemy wspominać siedząc przy takiej pysznej galaretce z jeżyn?

    OdpowiedzUsuń
  27. Jaka apetyczna galaretka, aż mi się zachciało takiej samej, teraz zaraz już.

    OdpowiedzUsuń
  28. Kasiu! Ja uważam tak samo:) Bardzo chciałabym usiąść do tej galaretki radosna i uśmiechnięta!

    Lu! W tej kwestii uratuje Cię jedynie cierpliwość - do następnego lata:) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  29. Masz rację, uśmiech dużo może zdziałać - dobrego ! Czasem się zastanawiam jak to jest że wszyscy chodzą tacy ponurzy, nie chce mi się wierzyc że cała ulica w danym momencie jest smutna..

    Piękne spotkanie i pięknie o nim napisałaś, fajnie jak na blogach kulinarnych pojawiają się i takie nie-kulinarne "kawałki" :)

    No to przesyłam duży uśmiech :-)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Moniko! Też tego nie rozumiem... Ale za uśmiech bardzo dziękuję i równie duży posyłam do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Piekna opowiesc, niesamowita - i t apani tak wprost Cie zagadnela, to nieczeste rawda?
    Zdjecia klasa - miod :)
    Sle Ci Aniu usmiech, wielki i szczery!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Basiu! To prawda, nie często przytrafiają się takie chwile i pewnie dlatego stają się później tak bardzo wyjątkowe. I ja uśmiech duży zasyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  33. U mnie galaretki często goszczą na stole...ta Twoja jest niebiańska:-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)