Strony

środa, 27 lipca 2011

TU I TAM nr 13. Z nadzieją o zielonym. Zakręcony groszek i lody.



Kolory.
Zielony.
Powiadają, że zielony jest kolorem nadziei.
I symbolem nowego.
Każde nasze spotkanie z Amber w TU I TAM zawsze budzi nadzieję. Na coś wyjątkowego, innego, nowego. Z nadzieją czekamy na ten moment, gdy możemy nareszcie zobaczyć co zrodziło się w naszych kuchniach. Prawdą jest bowiem, iż "nadzieja przychodzi do człowieka z drugim człowiekiem".* 
Dziś, ukryta w ziarenkach zielonego groszku, porusza naszą wyobraźnię i pozwala kiełkować kolejnym pomysłom. Co z nich powstało?
Zobaczcie. Z nadzieją zapraszamy na nasze spotkanie z zielonym groszkiem


Nadzieja.
Budzi się ze mną, gdy tylko otwieram oczy. 
Rozglądam się wokół.
Witam z pierwszym promieniem słońca. 
Wsłuchuję w rytm porannego grania deszczu.
Odgaduję  kształt pędzącej chmury. 
I próbuję zrozumieć o czym szepcą głaskane wiatrem liście. 
Wszystko z nadzieją.


Jest moim powietrzem.
Oddycham nią.
Jest szukaniem.
Gestów, słów, znaków.
Czarodziejskiego kręgu, który ją wyzwala i podtrzymuje.
Jak ogień. By zawsze ogrzewała.
Tam w środku. Tam, gdzie wszystko powstaje, z nadziei...


Nie spuszczajcie jej z oka.
Raz zgubiona, nie łatwo powraca. 
By ją odszukać, potrzeba choć odrobiny schowanej głęboko, tam gdzie nigdy nie wygasa.
Nawet jeśli jest maleńką iskierką, jej żar potrafi uczynić cuda.


Czasami myślę, że jest skrzydłami, które niosą mnie tam, gdzie chcę dotrzeć. 
I lecimy.
Pod wiatr, pod prąd, na przekór wszystkiemu.
A jednak zawsze do celu. I początku kolejnej podróży.



Bo ona jest podróżą.
Niekończącą się. Z ciemnego lasu na skąpaną słońcem łąkę.
Z pustej uliczki na tętniący życiem plac. 
Z plątaniny dróg na ścieżkę, która nigdzie nie błądzi.

Jestem wędrowcem.
A ona kompasem.
Pytam.
A ona znajduje odpowiedź. 
Nie rozumiem.
A ona wiele tłumaczy.


Upadam.
Podaje mi rękę.
Mam marzenie.
A ona je spełnia.
Mam nadzieję.
I ona nigdy nie gaśnie.


Jest wszędzie, choć jej nie widać. 
Zawsze kilka kroków przede mną.
Woła, choć inni tego nie słyszą. 
Czasami się ze mnie śmieje.
Mówi, że jestem naiwna, ale nawet wtedy mnie nie opuszcza.


Czy o nią dbam?
Oczywiście!
Przesyłam bukiety uśmiechów, gdy czuję, że słabnie.
Wybieram dla niej marzenia. Te najpiękniejsze.
Bywa, że pozwalam jej odpocząć, ale tylko wtedy, gdy wiem, że i tak nie zaśnie.
I wszędzie ją ze sobą zabieram.


Zabrałam ją też na lipcowy targ, by szukać łupinek kryjących słodkie ziarenka.
W jej ulubionym kolorze.
I podobnych do niej - trzeba je wyłuskać, by zobaczyć ich piękno.
Zielony groszek. Łupinki pełne wspomnień i marzeń.


W dzieciństwie ulubiony przysmak. Rwany z krzaczków w ogrodzie i chrupany beztrosko. Dziś marzy mi się choć kilka świeżo zerwanych łupinek, ale nie mam ich już w ogrodzie, nie ma u sąsiadów, nigdzie nie znajduję.
Ale nie tracę nadziei.

I są!
Soczysta zieleń usypanych w kopczyk ziarenek rozpala apetyt i pobudza wyobraźnię.
Garść zjadam od razu, by zaspokoić marzenie. Resztę zabieram do domu, z nadzieją, że powstanie z nich coś wyjątkowego.


Lody z zielonego groszku. W kolorze nadziei. O smaku subtelnym, rześkim, dzięki listkom świeżej mięty i orzeźwiającym za sprawą cytryny.  Zakręcony groszek smakuje wspaniale. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. 
I pamiętajcie "nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywistość". **


LODY Z ZIELONEGO GROSZKU 

2 żółtka
50 g cukru
100 ml mleka (3,2%)
150 ml śmietany kremówki (użyłam 30%)
350 g zielonego groszku 
garść świeżej mięty (do smaku)
łyżeczka soku z cytryny


Groszek ugotować w lekko osolonej wodzie. Gotować nie dłużej niż 5-6 minut. Po ugotowaniu przecedzić i zalać zimną wodą, by zachował soczystą zieloną barwę. Ponownie odcedzić i zmiksować na pure w blenderze lub mikserze, a następnie przetrzeć przez sito, by otrzymać gładką, kremową masę pozbawioną łupinek. 
Mleko zagotować wraz ze śmietaną. Zdjąć z ognia. Żółtka ubić razem z cukrem do uzyskania spienionej masy. Ubijając nadal powoli wlewać mleko ze śmietaną. Przelać do rondelka i gotować na małym ogniu przez ok. 10 minut, cały czas mieszając. Całość nie może się zagotować. Zdjąć z ognia, lekko przestudzić i wstawić do lodówki. 


Kiedy masa żółtkowo-śmietanowa jest zimna, dodać pure z groszku i dokładnie wymieszać. Doprawić do smaku cytryną oraz drobniutko posiekaną świeżą miętą. Przelać do maszynki do robienia lodów i postępować dalej zgodnie z instrukcją producenta. 

* autorem cytatu jest Alighieri Dante  
** autorem cytatu jest Léon-Joseph Suenens
*** przepis pochodzi z tej strony - klik 


Bardzo dziękuję za wyróżnienie One Lovely Blog Award otrzymane od Aleex, Kamili, Sue, Asix, KasiGosi, Basi, CookingJ, Turlaczka, ka.wo, mnemonique, MałgosiZ , TilianaryCynthii i Magdy
 Wybaczcie, że nie będę kontynuować zabawy.
Uwielbiam setki blogów, wszystkie z nich są wyjątkowe i zasługują na wyróżnienie. 
Piszę o sobie nieustannie i mam wrażenie, że wszystko już o mnie wiecie...

80 komentarzy :

  1. Aniu,trzymam się nadziei bardzo.Zwłaszcza dzisiaj...
    Lody piękne.Kolor nadziei jest taki budujący.
    Uwielbiam warzywne.Niedawno jadłam szparagowe.
    I częstuję się!
    Dziękuję za kolejne TU i TAM.
    Pogodnego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Amber! A ja trzymam kciuki!
    Szparagowe wciąż przede mną ...
    Uściski i niech ten dzień będzie dobry!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa byłam, czy zrobisz je na słodko. Groszek rwany prosto z grządki u babi to moje wspomnienie dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pozytywnie to napisałaś, prawdziwie :-) A zdjęcia przepięknie, choć lodów warzywnych nigdy nie jadłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Evitaa! One są słodkie - część słodyczy to prezent od groszku, reszta to dodatek cukru:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Katarzyno! Dziękuję:) Lody warzywne są wspaniałe - żałuję, że wciąż niesłusznie pozostają w tyle za owocowymi. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne zdjęcia... ciekawy smak... :) uwielbiam zielony...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wirtualne spotkanie z zielonym groszkiem zaliczam do niezwykle udanych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu! Ja też;)

    burczymiwbrzuchu! Bardzo się cieszę;) Mnie też smakowało, niezwykle!

    OdpowiedzUsuń
  10. Lody w cudownym kolorze nadziei bardzo mi przypadły do gustu.
    I piszesz, by jej nie tracić...
    Miłego dnia i wszystkiego dobrego!
    Świetna przygoda z Wami!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham groszek, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Już je kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Kamila! Myślę, że smak też by Ci się spodobał;) I dla Ciebie dobrego dnia!

    slyvvia! No to cudnie, bo zasługują na miłość;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Groszek + mięta = rozkosz :-)
    Lody muszą być wyborne. w ogródku Mamy nadal rośnie jego mały rządek i jak za dawnych dni groszek jest pałaszowany prosto z krzaczka :-)
    Pozdrawiam Jagienka

    OdpowiedzUsuń
  14. niesamowite te lody:) twoje posty zawsze czytam z ekscytacją, ale dziś to już przeszłaś samą siebie!:) fotka po fotce, słowo po słowie, próbowałam odgadnąć co nam dzisiaj ugotowałaś i jak zwykle mnie zaskoczyłaś:))) miałam NADZIEJĘ:), że będzie to coś niezwykłego i się nie zawiodłam:DDD dzięki ci Aniu, za te wrażenia:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak zachęcająco piszesz i fotografujesz, że aż mam ochotę zrobić, choć nigdy chyba lodów warzywnych nie próbowałam...
    Pewnie dałoby się też zrobić marchewkowe? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jagienko! Nawet nie wiesz jak zazdroszczę tego rządka w ogródku - u mnie w okolicy nie znalazłam nikogo, kto jeszcze miałby groszek w ogrodzie. I nie wiem czemu... Uściski:)

    goh.! To ja dziękuję:) Bardzo!

    Olu! Od ochoty do zrobienia to już tylko mały kroczek, nawet pół kroku;D Jasne, że marchewkowe, każde warzywo się nadaje. Może tylko przy marchewkowych dodaj inne przyprawy - imbir na przykład. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam czytać Twoje teksty, a zdjęcia to radość dla mojego oka ;) Gratuluję kolejnego TU I TAM i z niecierpliwością czekam na kolejne! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Dominiko! Ja też nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Amber w kuchni:) Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ Ty masz świetne pomysły!! Coś pięknego:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Basiu! Pomysł nie mój, ale przyznaję, że świetny;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Anno Mario, te lody są niesamowite! Wspaniały kolor, cudownie sfotografowane. Po prostu rewelacja!
    I opowiedziane pięknie.
    Zarówno u Amber, jak i u Ciebie siedzę i podziwiam. Obie macie fantastyczne pomysłY!

    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  22. Majano! Lody mnie urzekły, bardzo Ci polecam, są inne niż wszystkie! Dziękuję i przesyłam uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  23. O, widzę Aniu że udało Ci się dopaść groszek! Mój notorycznie i podstępnie zżerają ślimaki i wszytko co uratuję, zamrażam na później.
    Lody rewelacja! W sumie, groszek jest słodki i szkoda, że smak nie został spopularyzowany w lodziarniach.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. również nie próbowałam warzywnych lodów. pewna jestem jednak, że słodki, zielony groszek w tej kombinacji spisuje się doskonale. spróbuję, jak tylko znów dopadnę mój blender !
    no i mam to szczęście,że na miejscowym targu zielone strączki uśmiechają się do mnie co środe i sobotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Natalio! Ach, te ślimaki, u mnie też grasują...właśnie walczę o przetrwanie sadzonek dyni;) A lody groszkowe naprawdę powinny pojawić się w lodziarniach, bo groszek jest chyba stworzony do lodów!! Uściski:)

    maddie! Chcę do Ciebie na targ, w sobotę! Gdzie on jest?! Groszek w w strączkach - MARZENIE!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. uwielbiam Twoje posty!! czytam je z prawdziwą rozkoszą, a każdy Twój przepis jest wręcz oszałamiający...

    OdpowiedzUsuń
  27. trzymajcie mnie , no nie mogę , Panieneczka to jest niemożliwa , nie mogę , no nie mogę, lody z groszkiem?Ja sobie usiądę, popatrzę , po podziwiam i powzdycham to takich lodów , , trudno ich nie podziwiać

    OdpowiedzUsuń
  28. małgo.! Rumienię się:) Ogromnie mi miło - dziękuję Ci bardzo!

    margot! Panieneczka zaprasza Królową Margot na pucharek lodów groszkowych i ... (to niespodzianka, więc nie napiszę, ale są niesamowite - nie z owoców, nie z warzyw;P) To kiedy Mości Pani raczy mnie zaszczycić?

    OdpowiedzUsuń
  29. o matuleńko kochana , kurcze my chyba mieszkamy na przeciwległych końcach polski co?Bo panieneczka kochana to koło Czech tak?
    Bo ja Pomorzu , no tak do Gdańska mam 100 km
    Bo ja bym tak naprawdę , chciała do Pani :DDD ino jak tak daleko to trochę ciężko , bo wiem jak to daleko , mam w Raciborzu rodzinę cały dzień lub noc
    się jedzie

    OdpowiedzUsuń
  30. to z czego te lody? bo nie zasnę :DDD

    OdpowiedzUsuń
  31. margot! No chyba dość daleko mamy do siebie, ale Kochana przestań biadolić, co to jest jedna noc lub dzień wobec TAKIEGO spotkania (i lodów rzecz jasna;DDD

    OdpowiedzUsuń
  32. margot! A nie powiem;PPP Ale może pokażę ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  33. no wiem , że to nic:DDD
    No dobra pokaż ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  34. piekne slowa:)
    a tymi lodami to mnie zaskoczylas:) takie groszkowe, zielone, cudne:)

    OdpowiedzUsuń
  35. margot! Pokażę, ale Ty przyjedziesz! ;P

    aga! Dziękuję:) Lody zaskakujące, ale potwierdzają, że warzywom bardzo dobrze w takich wersjach. Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  36. oooo....takich lodów nawet nie wyśniła moja wyobraźnia!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. A.! A jednak są, i w dodatku przepyszne;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Nadzieja... Piękne słowo opisujące nieprawdopodobną siłę i wartość. Tak.
    Mam nadzieję.
    Zawsze.
    Warto.

    Tak samo, jak na ogródku zielony groszek. Najlepszy prosto z krzaczka, wyłuskany z łupinki. Cudownie... pozytywny.

    Ściskam, Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  39. Niesamowite lody, niesamowite zdjęcia. Zaskakujesz mnie nieustannie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Zieolny uwielbiam. A nadziei nigdy nie tracę. Jest mną i we mnie i od dzisiaj będzie zielona :)
    Lody niesamowite. Uwielbiam, niekończące się możliwości w kręceniu lodów...i generalnie w kuchni.Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Kiedy natknęłam się na Twój blog (czyli dziś) pierwsza moja reakcja po przeczytaniu kilku postów było - wow! Niesamowite zdjęcia! piękne teksty, które piszesz urzekły mnie w pełni :) jestem pod wrażeniem! :)
    Zdjęcia produktów, ciast...ach! na prawdę cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  42. Oliwko! Masz rację - zawsze warto, zawsze trzeba ją mieć! Uściski:)

    Kubełku! Dziękuję, przesyłam pozdrowienia:)

    Agnieszko! Ja jestem zakochana po uszy w niekończących się możliwościach kuchennych, i nie tylko;) Pozdrawiam Cię mocno!

    MlecznAlejko! Witaj:) Tyle miłych słów na powitanie - dziękuję! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  43. Bardzo, bardzo, bardzo mi się te lody podobają!

    OdpowiedzUsuń
  44. uwielbiam Twoje zdjecia i slowa :) i mysle, ze uwielbiam tez lody groszkowe, ale tego bede pewna dopiero wtedy, gdy je skosztuje :)

    OdpowiedzUsuń
  45. domolubna! A ja mam nadzieję, że będą Ci bardzo smakowały;) I dziękuję, BARDZO!

    OdpowiedzUsuń
  46. Uwielbiam Cie czytac i ogladac :) tez nie mam szansy na takie straczki groszkowe tutaj :( a lody groszkowo-mietowe brzmia extra....
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Aniu najpierw spóźnione życzonka imieninowe. A potem - podziw. Nie mogę sobie zupełnie wyobrazić tego smaku. A zdjęcia tak na mnie działają, że miałabym straszną ochotę je zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  48. Anno Mario, Ty pewnie dobrze wiesz, że tymi groszkowymi lodami rozłożyłaś mnie na łopatki. Nie dość, że piękne zdjęcia, piękne lody to do tego jeszcze takie oryginalne. Choć smaku jakoś nie widzę oczami moich kubków smakowych to jednak te same kubki smakowe wykazują nad wyraz daleko idącą ciekawość w kwestii smaku tychże lodów :-)

    OdpowiedzUsuń
  49. Aniu będzie mi bardzo miło jeśli również ode mnie przyjmiesz wyróżnienie :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Aniu, dzięki za odpowiedź. Marchewka z imbirem również bardzo mi odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Gosiu! Dziękuję:) Ja już postanowiłam, że w przyszłym roku w moim ogrodzie wyrośnie groszek! Pozdrawiam Cię!

    kabamaigo! Dziękuję za życzenia:) Zrób, pozwól wyobraźni na spełnienie!

    Joanno! To w takim razie jest remis - bo jak wiesz, ja padłam na łopatki przy Twoich brzoskwiniach;DDD Smak oryginalny, rześki, groszkowy, inny, ale dla mnie uzależniający, polecam!

    ka.wo! Bardzo Ci dziękuję - niezmiernie mi miło, że o mnie pomyślałaś!

    Olu! Będziesz robić? Jeśli tak, daj znać jak wyszły! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  52. Co za zdjęcia!!! Piękne! Jedne z najpiękniejszych jakie widziałem..
    Chętnie pooglądam...bo lodów nie zrobię;p Groszku zdzierżyć po prostu nie mogę;) Od zawsze się zastanawiam, jak można jeść coś tak okropnego;)))
    Co prawda, próbuję 'nauczyć się' jeść groszek, polubić go..bez rezultatu.. Może kiedyś..nie tracę na to nadziei;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Spencer! Kalarepkę byłam w stanie zrozumieć, ale groszek...?! No nic, Ty wiesz, że ja Ci wszystko wybaczam ;DDD Tym bardziej, że wykazujesz pozytywnie rokujące oznaki w postaci nadziei, a to już DUŻO! ;P

    OdpowiedzUsuń
  54. Twoje słowa mnie wzruszyły,
    i mam łzy w oczach,
    wiem i nie wiem dlaczego :)

    Jak byłam mała to Babcia hodowała zielony słodki groszek, jaki on był pyszny! Świetne lody, szczególnie ten kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Viri! ... :)
    Wiesz, dziś na targu spotkałam taką Babcię-Starowinkę i ona miała garstkę zielonych strąków na sprzedaż. Już myślałam, że ich w tym roku nie zobaczę,a jednak... Nadzieja przekształca marzenia w rzeczywistość!
    Uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
  56. Już napisałam u Amber, że obie jesteście niesamowite. Tak niesamowite jak tylko lody z groszku mogą być. Padłam i teraz ciekawość mnie zjada:) Idealne lody dla Lu, która na groszek kręci nosem:) Bardzo, bardzo mnie ciekawi ich smak

    OdpowiedzUsuń
  57. Mar! Lody z groszku są rzeczywiście inne - coś mi podpowiada, że Lu mogłyby smakować;) Pozdrawiam i dziękuję;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Aniu te lody mnie zauroczyły ....ten kolor ...nadziei, mój ukochany .... i Twoja opowieść , jak zwykle cieżko sie od niej oderwać:)pozdrawiam Kochana i życze miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  59. Jolu! Bardzo się cieszę i dziękuję! Tobie także cudownych chwil życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  60. Muszę niestety Cię zmartwić.. Stockton-on-tees. UK.
    Ale tylko tymczasowo 'mój'. I wierzę,że polski groszek lepszy :D

    OdpowiedzUsuń
  61. maddie! Nie da się ukryć, że to rzeczywiście niezbyt pocieszająca wiadomość...;P Ale przynajmniej Ty go masz;DD

    OdpowiedzUsuń
  62. Oj, to musi być pyszne ! I jaki piękny mają kolor ! Przy takich lodach nadzieja jest zawsze żywa :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Grażyno! Ja mam nadzieję, że nadzieja jest żywa nie tylko przy tych lodach;) Choć muszę przyznać, iż przerabiając dziś kilogramy papierówek chwilami ją traciłam... Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  64. Lody z zielonego groszku!!! na to bym nie wpadła :))) super!

    OdpowiedzUsuń
  65. owieca! W kuchni to właśnie mnie najbardziej fascynuje - rzeczy z pozory nieprawdopodobne stają się niemożliwe i w dodatku bardzo smaczne;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  66. Piękne zdjęcia i piękne lody. Uwielbiam zielony groszek bo wychodzi uroczo na zdjęciach. Jest jak dobra modelka.
    Ja też Cię wyróżniłam w One Lovely Blog award - zabawa przetoczyła się jakiś czas temu przez blogosferę - nie było mnie wtedy w sieci. Ja też nie przepadam za tego typu łańcuszkami, więc nie czuj się zobowiązana proszę odpowiedzią. Pozdrawiam ciepło na przekór pogodzie.
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  67. mneminique! Groszek to rzeczywiście piękny model;)
    Dziękuję, że o mnie pomyślałaś;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  68. Takich lodów jeszcze nie jadłam.
    Zachwycasz ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  69. zakradałam się z siostrami na pole sąsiadujące z polem naszej babci... pełna konspiracja i zjadane kulki w ukryciu... z perspektywy czasu wiem że pies z kulawą nogą tamtędy nie przechodził a jakby nawet szedł to widać by go było z daleka... wtedy groszek smakował najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  70. Beato! Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa;) Pozdrawiam Cię!

    myniolinko! Znam ten dreszczyk emocji, dodaje smaku wszystkiemu! Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  71. Hmm Ania, te lody wygladaja okropnei zagadkowo i odwaznie za razem (swoja droga, to wlasnei przygotowuje lodowy wpis na jutro, ale smak nieco bardziej klasyczny), nie potrafie sobei wyobrazic lodow groszkowych, tak samo jak nie potwafie sobei wyobrazic awokado na slodko, to jakas blokada chyba :))

    OdpowiedzUsuń
  72. Basiu! No nie wiem czy takie odlotowe daktylowe można uznać za klasyczne Moja Droga;DDD
    Basiu, a te lody mają w sobie taki najsłodszy urok groszku, intrygują i mam jeszcze małą porcję w zamrażalniku - zatrzymam ją dla Ciebie, jak już zjedziesz na te bezy - jak widzisz wciąż żyję nadzieją;DDD Uściski!

    Anonimowy! Bardzo mi miło, dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  73. uwielbiam zielony groszek młody młodziutki ..ale lodów nie jadłam trzeba będzie przetestować :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)