Strony

środa, 20 lipca 2011

Wakacje. Tort czy naleśniki? Crepes Suzette.



Wakacje.
Czyli co?
Urlop? 
Wolne?
Wyjazd nad morze, w góry, nad jezioro? 
Co to znaczy dla mnie, bo przecież każdy ma swoją definicję wakacji.
 

Spanie do późna i długie rozmowy do nocy.
Palce w kolorach owoców.
Krople kompotu spływające po brodzie.
Nogi sparzone od pokrzyw.
Odrapane łokcie i kolana.


Wybity palec u nogi i w ręce i nauczka, by już nigdy więcej do meczu piłkarskiego "Ośmiolatki" kontra "Reszta świata" (czyli ja) nie przystępować w za luźnych crocsach.
Ubrania w kolorach tęczy, tej na niebie po deszczu i tej od kolorowej kredy, którą właśnie zmył deszcz.


Ognisko.
Namiot na łące.
Biwak pod jabłoniami.
Kolejna tama w rzece.
Piłka na dachu z nadzieją wyczekująca kominiarza-wybawiciela. 
Świst lotki badmintona, gdy nagle wpada przez okno do kuchni. 


Lepkie od lukru palce sięgające po kolejną, jeszcze ciepłą, jagodziankę i najpiękniejszy odcień fioletu na zębach. 
Szalony berek wśród drzew i coraz trudniejsze skrytki podczas zabawy w chowanego. 


Kalejdoskop słoików na półkach spiżarki. 
Ciągle rosnąca liczba przetworów pod hasłem "To już na pewno ostatnie, jakie robię w tym roku", czyli wiadomo, że będzie zupełnie na odwrót. 
Zapach ziół na parapecie i coraz słodszy smak ukochanych pomidorów.
Rozkoszna kwaskowatość papierówek  o najpiękniejszym aromacie lata.


Duchy.
A jakże! W najlepszym wydaniu z wielkiego babcinego prześcieradła. Bo czy codziennie czytanie wieczorem wspaniałych "Wakacji z duchami" może skończyć się inaczej?! 
I wielka chęć na podróż autostopem, jak Poldek i Duduś z odkrywanej znów po latach "Podróży za jeden uśmiech" (pamiętacie?). 


Lody.
Mnóstwo lodów. Pysznych, domowych. 
O smakach nowych, wymyślanych, ulubionych. Zjadane późną nocą wprost z maszynki, która na próżno chce odpocząć. 


Zmęczenie. 
Ogromne i pełne szczęścia od wszystkich przygód, zabaw, słów, smaków i widoków, którymi cudownie przyprawiony jest każdy dzień. 
I piętrzący się stos książek, które wciąż czekają na swój czas. Ale on po paru znanych już na pamięć linijkach sam zamyka oczy i wysuwa książkę z sennie opadających na kołdrę rąk.


Cudowne beztroskie życie w "bezczasie". 
Pozbawione baterii zegary zatrzymały się w porach tak różnych, że czas odmierza jedynie poranne pragnienie kawy, wilczy głód popołudnia i ilość gwiazd na wieczornym niebie. 
Jak zwykle o tej porze zniknęły daty i dni tygodnia.
Czy to już środa czy dopiero poniedziałek. Wycieczka w weekend. To znaczy kiedy? Dziś, jutro czy za tydzień?
Jak i przede wszystkim po co odliczać dni skoro wszystkie zmieniły się w nieustające wakacje.


Spijam każdą kroplę tej cudownej mieszanki, z każdą chwilą zamieniam się w coraz szczęśliwsze dziecko.
Moja wakacyjna wyliczanka zdaje się nie mieć końca i zdaje mi się, że to nawet nie połowa. Podobnie jak nie ma końca ilość wspaniałych i wyjątkowych chwil z jakich utkane są wakacje. 


A jaka jest Wasza wakacyjna wyliczanka?
Czy znajdzie się w niej miejsce na naleśniki?
U nas to punkt żelazny wakacyjnego menu. Zjadane na późne śniadanie lub obiad we wszystkich możliwych wersjach wydają się być jedną z ulubionych potraw dzieci. Przynajmniej tych, które znam i które u nas bywają, także tych DUŻYCH dzieci;) 


Tym bardziej zaskoczyło mnie zdanie, którym Jan Kościuszko otwiera swój felieton w jednym ze starych numerów KUCHNI - " Naleśniki zazwyczaj nie kojarzą się nam zbyt dobrze, a te z serem czy dżemem przypominają nam niemalże obowiązkowe pozycje kolonijnych jadłospisów"* 


Nie wiem, jakie pan Jan ma  wspomnienia, ale u mnie naleśniki w wakacyjnym jadłospisie były i są zawsze przyjmowane z wielkim entuzjazmem, a kiedy sięgam pamięcią do moich czasów stołówkowych, jak dziś widzę euforię, z jaką były witane po szarych i bezpłciowych mielonych, bigosie i innych "daniach-wrzutach". 


Wakacje są nie tylko dla dzieci. Podobnie jak naleśniki. Dlatego smażę wielki stos. Część przełożona lipcowymi konfiturami znika rozchwytywana przez małe łapki. Drugi stos zostawiam tylko dla dorosłych. Sięgam po pomarańczówkę, ścieram skórkę z pomarańczy. Gotuję cudowny sos, smaruję nim piętrzące się w górę naleśniki, zapiekam i podaję jak tort. To moja wersja ukochanych Crepes Suzette. Pyszna, uzależniająca, wielowarstwowa. Zupełnie jak tegoroczne wakacje. 


NALEŚNIKOWY TORT a'la CREPES SUZETTE

30-40 naleśników (u mnie średnicy 14 cm)
80 g masła 
1/4 szklanki cukru 
sok i skórka starta z jednej pomarańczy
sok i skórka starta z jednej cytryny
2/3 szklanki świeżego soku pomarańczowego dodatkowo
4 łyżki (lub więcej) likieru pomarańczowego - najlepiej Grand Marnier, ja używam domowej pomarańczówki plus dodatkowo kilka łyżek do serwowania


Przepisu na naleśniki nie podaję. Każdy ma swój ulubiony i sprawdzony i taki wykorzystajcie. Mój przepis kieruje się podstawową zasadą, czyli odmierzaniem na oko;). 
W celu przygotowania sosu, w rondelku należy stopić masło razem z cukrem, skórką i sokiem z pomarańczy i cytryny wraz z dodatkowym sokiem pomarańczowym i likierem. Wszystko razem wymieszać. Zagotować i odstawić. 

 
Przygotować naczynie do zapiekania o średnicy zbliżonej do wielkości naleśników. U mnie była to forma na suflet. Naczynie wysmarować masłem i obsypać lekko bułką tartą. Na dnie położyć jeden naleśnik, posmarować go sosem (dość obficie) i postępować dalej tak samo aż do ostatniego naleśnika. Polać go z wierzchu resztką sosu i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. 


Zapiekać przez ok. 30 minut, aż wierzch się zrumieni i stanie się chrupiący. Po wyjęciu z piekarnika przełożyć na talerz lub paterę i kroić jak tort. Sos cudownie przenika naleśniki, których brzegi od zapiekania są rozkosznie chrupiące, a środek rozpływa się w ustach. Polane dodatkową porcją pomarańczówki przenoszą w krainę wielkiego szczęścia;)


* cytat z czasopisma KUCHNIA, nr 7(137)/lipiec 2006
** inspiracją był przepis znaleziony w KUCHNI, nr1(131)/2006


92 komentarze :

  1. pyszne zdjecia, pyszny tekst!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anno, jak można zrobić tak cudne zdjęcia naleśnikom? Podziwiam.
    Moja wakacyjna wyliczanka? Do tej pory to były wyjazdy na wieś czy nad jezioro. Niestety od dzisiaj to wyliczanie kolejnych pudeł z książkami, papierami a już niedługo talerzami i jedzeniem.
    A naleśniki? Kocham. Moja córka nie dalej jak wczoraj powiedziała, że ona na obiady chce jeść tylko pierogi i naleśniki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały przepis i w ogóle cały post.
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko! Dziękuję, pozdrawiam!

    Kabamaigo! Czyżby w planach była przeprowadzka?! Toż to piękne wakacyjna przygoda - coś nowego, ekscytującego! I ja kocham naleśniki, podobnie jak pierogi :)

    Jagienko! I ja przesyłam Ci pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomyslowy i piekny torcik ;)) W Belgii nalesniki posypuje sie specjalnym cukrem cassonade, ktory pod wplywem kolejnego cieplego nalesnika pieknie sie karmelizuje. I tez sie robi takie gateau de crepes. Pozdrowienia jeszcze nie z wakacji, ale juz, juz...
    ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Belgio! Tak, cassonade nadaje się idealnie, ale chwilowo u mnie nie mieszka;D Pozdrawiam Cię i cudownych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja wyliczanka...Oj za dużo,za dużo tego.Jest pięknie i tyle.
    Naleśniki Suzette bardzo,bardzo lubię.I mam wspomnienia takie francuskie...Klasyka u Ciebie nieco w stylu modern.
    Nawiązując do mojego postu,to nie jest sezonowe.Ale pyszne!
    Całus!

    OdpowiedzUsuń
  8. ojej, jest na co popatrzeć !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wakacje: chodzenie po drzewach, pokrzywy, maliny, chodzenie po kałużach w plastikowych klapkach, lody i świerszcze na łące.

    A naleśniki - uwielbiam. Kiedyś mama, gdy nie wiedziała co zrobić na obiad, dzwoniła do mnie, a ja zawsze miałam jedną odpowiedź: naleśniki:) mam z nimi tylko pozytywne skojarzenia!

    a twój torcik jest dla mnie jak spełnienie marzeń:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kubełku! Me too;DD

    Amber! Oj tak, długo by można wyliczać, a i tak nigdy pewnie nie dotarłybyśmy do końca, bo piękno i szczęście można przecież znaleźć wszędzie...
    Uśmiechałam się dziś do Twojego posta - nawet miałam pisać o nie-sezonowości:) Jest tak jak pisałam u Ciebie, kieruję się ochotą i smakiem chwili. Ja z crepes Suzette też mam sporo pięknych wspomnień. Po naleśnikach z serem to moje ulubione crepes. Cmok!

    goh. No i spokojnie Twoją wyliczankę mogłabym uznać za swoją;)
    Ten torcik jest pyszny - bardzo Ci polecam:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. margot! A na co ja mam popatrzeć?! Gdzie ten obiecany "krokodyl" moja luba?! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  12. hm , krokodyla chcesz? Hm , nie będzie lekko :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  13. margot! Dosłownie nie, ale np. zielony rower byłby całkiem fajnym "krokodylem" - koniecznie w wersji z wiklinowym koszykiem na zakupy. A! I wersji retro oczywiście, no i zieleń taka głęboka, choć może jednak zmienię na ecri, ale koszyk zostaje;DDD Co Ty na to, Kochana;P

    OdpowiedzUsuń
  14. Wakacje to włóczenie się po nocy i wspólne oglądanie zachodów słońca. To leniwe popołudnia i takie po których nie pamiętam kiedy głowa ląduje na poduszce a w kuchni same skarby zamknięte w słoiczkach.
    Twój tort marzenie!
    Dla naleśników mojego męża jestem wstanie odgruzowywać kuchnię nawet kilka godzin. Teraz mi się zamarzyły, ale muszę trochę na nie poczekać.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  15. ojej , to teraz mam za swoje :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  16. Kamila! Podpisuję się pod Twoją listą - wyliczanką!
    Cóż to muszą być za naleśniki - zdradzisz kiedyś?
    Uściski!

    margot! Szach - mat;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak można mieć złe, naleśnikowe skojarzenia? :) Ja zawsze smażyłam ilości "jak dla armii", jako pierwsza w domu nauczyłam się przewracania przez podrzucanie (choć patelnia była żeliwna) i sama zaczęłam robić konfitury... żeby zimą można było naleśniki "z czymś" podać :) Teraz nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia, bo wiem, że choć raz będę mogła znów usmażyć stos naleśników... i że wszyscy je zjedzą z wakacyjnym apetytem :) Ten tort Ci wyszedł oszałamiający ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. margot! ;)

    Kasiu! Ja też tego nie rozumiem ... Dla mnie naleśniki to "bezpieczna przystań" i też wiele konfitur przygotowuję właśnie z myślą o naleśnikach! Udanego smażenia Ci życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  19. To wspaniały kompromis!
    Tort- za ciężki?
    Naleśniki- zbyt proste?
    Tort naleśnikowy rozwiąże problem :) Wygląda cudownie i jestem przekonana, że tak też smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  20. Aniu, czytam Twoje ostatnie wpisy tak łakomie, jak myślę o takim naleśnikowym torcie. I choć na razie moja wakacyjna beztroska nie istnieje, to każdy post z tego bloga bardzo poprawia mi nastrój - wszystko jest tutaj tak jak być powinno i jak jeszcze kiedyś będzie u mnie
    Pozdrawiam przeserdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mniam! Z pewnością spróbuję...

    OdpowiedzUsuń
  22. burczymiwbrzuchu! Dla mnie też zdecydowana większość tortów jest zwyczajnie niejadalna, bo za ciężka. Taki pomysł na tort wydał mi się najlepszym rozwiązaniem i smakuje naprawdę wyśmienicie! Pozdrawiam!

    Natalio! Jesteś:) Stęskniłam się za Tobą - byłaś na wakacjach?
    Nie wiem co napisać - to co napisałaś jest niezwykle miłe i sprawiło mi wielką radość! Dziękuję:) I będzie u Ciebie tak jak chcesz, na pewno!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. A mnie się naleśniki kojarzą i dobrze i tak sobie. Te takie sobie to właśnie te z serem, czasami z mięsem. Te dobre, te pyszne, chciałam powiedzieć, pamiętam z eleganckiej kolacji. Właśnie "krepki suzetki", choć szkoda, że nie w wersji hurtowej jak u Ciebie. Jeden mały krepek. Delektowałam się każdym malutkim kęsikiem, tak był pyszny. Wspaniałe zakończenie tamtej, pysznej kolacji. Smakował wyśmienicie i od tego momentu kojarzy mi się z pięknymi chwilami. Przywołujesz więc piękne wspomnienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jejku, ile przyjemności! Moje wakacje... lepiej przemilczę, bo w czterech ścianach usiłuję pisać pracę, z naciskiem na "usiłuję" ;)
    Naleśniki zaś - w co trudno uwierzyć - nawet w dzieciństwie nie należały do moich ulubionych potraw. Sama smażę wprawdzie bardzo dobre, a moja koleżanka jeszcze lepsze, ale akurat Twoje dziś mi się podobają bardzo - cienkie i francuskie! Chyba stworzę jakiś naleśnikowy post ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Joanno! Przyznaję, że jesteś pierwszą "znaną" mi osobą, która nie ma dobrych skojarzeń z naleśnikami z serem:D Chcę myśleć, że Twój wyjątek potwierdza regułę, że są jednak wspaniałe;P
    A jeśli chodzi o crepes Suzette, ja za pierwszy razem miałam do dyspozycji aż ...dwa! Cóż to była za rozkosz! Pozdrawiam Cię:)

    An-no! Znam to "usiłowanie" - trzymam kciuki! A wiesz, czasami pomaga przerwa w kuchni, np. na smażenie naleśników:D Czekam zatem na post naleśnikowy!

    OdpowiedzUsuń
  26. mniam, ide smażyć ! !

    pozdrawiam
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  27. Boski ten tort!Nigdy naleśnikowego tortu nie robiłam,nie jadłam,a tak obłędnie wygląda.
    Wiesz, ja dziś tez robiłam naleśniki,ale zwykłe,z dzemem, nutellą.No,ale taki tort to musi być wypas nieziemski :)
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  28. wakacje to dla mnie zapach kojarzący się nocnymi wyprawami... z "młodych lat" oczywiście :) nigdy powietrze nie ma tak charakterystycznego zapachu jak w wakacje...
    obecnie wakacje to nieustająco rosnąca liczba siniaków na małych nóżkach... maść na ugryzienia komarów która znika w tempie zastraszającym... placuszki (naleśniki w wersji mini) smażone przez Babcię zbyt często (bo jednak tuczące...) ale czego się nie robi dla wnuków :)
    odliczanie dni do urlopu, który jak zawsze będzie za krótki... papierówki, których nazbieram cały kosz i wywiozę do Rodziców... oj dzieje się... mogłabym jeszcze powyliczać ale już miałam iść spać - wizyty u Ciebie są prowokujące :-))
    pozdrawiam serdecznie Anno :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Martyna! Nocne smażenie naleśników brzmi bosko! Smacznego;)

    Majana! Ależ te zwykłe właśnie są najlepsze - niezwykłe! A tort z naleśników bardzo Ci polecam! Pozdrawiam:)

    myniolinko! Tak, zapach powietrza w wakacje jest niepowtarzalnie piękny:) Podobnie jak smak papierówek - u mnie jest ich teraz zatrzęsienie!
    Śpij dobrze - niech Ci się przyśnią same wakacyjne przyjemności:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. świetny tort i równie świetny tekst!
    A moje lato polega m.in. na pilnowaniu Szybko Rosnących 10 M-cy, by sobie krzywdy nie zrobiło.. Pozdrawiam cieplutko, a raczej bardzo upalnie:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Złe skojarzenia naleśnikowe? Pan Kościuszko podpada mi nie po raz pierwszy. Tortu naleśnikowego jeszcze nigdy nie robiłam, może spróbuję w wersji mini, dla dwóch osób. Bo same naleśniki mam w planach na jutro, twaróg już się robi :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Suzetki są cały czas w mojej kolejce "do zrobienia". Na naleśniki miejsce jest zawsze :) ten tort wygląda oszałamiająco :))

    OdpowiedzUsuń
  33. Byłam na kilku koloniach i jakoś sobie nie przypominam żeby serwowali naleśniki...:). A jem je często i w przeróżnych wersjach. Można powiedzieć, że uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Basiu! Znam te Szybko Rosnące miesiące;) Pozdrawiam Was!

    Bee! Mnie też podpadł;) Wpraszam się dziś na te naleśniki do Ciebie;DDD

    Turlaczku! Nie pozwól Suzetkom tak długo czekać! Dobrego dnia!

    Aciri! Ja też pamiętam z takich wyjazdów naleśniki i zawsze były wspaniałe! Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  35. uwielbiam naleśnikowe torty! są przepyszne i pięknie wyglądają, a ten niezmiernie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  36. To jest właśnie pełna definicja wakacji. Najprawdziwsza, najpiękniejsza i taka bliska większości z nas. A miejsce na naleśniki znajdę zawsze, są obowiązkowe w wakacje!:) W Twojej pysznej wersji, na leniwe popołudnie, z odganianiem os i chłodzeniem się w cieniu drzewa. Sielanka:)

    OdpowiedzUsuń
  37. dziś mam ochotę i na naleśniki, i na totalne lenistwo...

    OdpowiedzUsuń
  38. Paula! Bardzo mi miło, dziękuję;)

    Mar! Sielankowa sceneria na naleśniki - oby tylko tych os było jak najmniej;) Uściski!

    małgo.! To tak jak ja;D

    Żeniu! Dziękuję - serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Wakacje czyli muuuusi być miejsce na naleśniki, na takie z pewnością :))
    oglądanie komedii...
    LODY!!! LODY!!! LODY!!!
    przesiadywanie na tarasie
    pisanie...
    raczej góry, niż morze...
    z pewnością czas dla przyjaciółek
    no, na deszcz nie mam miejsca, a jednak...

    OdpowiedzUsuń
  40. MISTRZOSTWO!
    Co tu więcej mówić!
    Uściski posyłam.

    OdpowiedzUsuń
  41. Aurora! Ale deszcz też jest fajny - gdy siedzi się w domu i zjada jeszcze ciepłą szarlotkę z pierwszych papierówek;P
    Uściski!

    Mimi! Ja również - serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
  42. rozłożyłaś mnie na łopatki... Ja chcę kawałek!

    OdpowiedzUsuń
  43. asix! Z wielką chęcią Cię poczęstuję - kiedy wpadniesz? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  44. zastanawiam się... jak to możliwe, że robisz takie cudowne zdjęcia? istne dzieła! niesamowite. a już tak kuszą, tak wspaniale ponaglają, by skosztowac tego, co prezentują...
    i te przepisy.
    szaleństwo!
    i Twe słowo. takie ciepłe, niczym balsam dla duszy.

    OdpowiedzUsuń
  45. Karmel-itko! Ależ Ty mnie rozpieszczasz! Dziękuję za każde słowo! Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  46. wspaniale wakacje. wspaniale nalesniki. wspanialy tort. wspaniale zdjecia. czyli kolejny przepiekny i przepyszny post w Twoim wykonaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Ja już mam miesiąc wakacji i wczoraj powiedziałam mężowi,że już bym chciała do pracy, bo ta bezczynność mnie wykańcza:(
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  48. domulobna! No to mnie obsypałaś wspaniałościami! Dziękuję Ci bardzo - zaraz mi się nastrój poprawił w ten paskudnie deszczowy i szary dzień! Uściski:)

    Ola! Bezczynność?! Nie wierzę!!! Przyznaję, że umiem sobie bezczynności w wakacje wyobrazić! Przyjeżdżaj do mnie:) Zaręczam, że nie będziesz się nudzić! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  49. Cudowne beztroskie życie w "bezczasie" - Ania, no dokładnie tak, lepiej tego napisać chyba nie można! I ognisko, i namiot, i rzeka, całe dnie "w przyrodzie" i zabawy od których dorosłym włos się jeżył na głowie :D No i masz rację, wszelkie "obrażenia" też są wpisane w wakacje - komary, osy, ręce podrapane przez kolczaste krzaki i spodnie podarte od zjeżdżania po pniach (nie miałam innej metody by zleźć z drzewa :D), no i owoce :))) Super notka Aniu i naleśniki - ach, mniam :)))

    Uściski ślę :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Monika! Potwierdzam, będąc cała w obrażeniach, że są wpisane w wakacje, zarówno Dużych i Małych Dzieci;DD
    Całusy;*

    OdpowiedzUsuń
  51. Twoja wakacyjna wyliczanka w niezwykły sposób poruszyła dziecinne wspomnienia.
    Szkoda tylko ,że dzisiejsza pogoda nie sprzyja łapaniu słonka do kapelusza ;)

    Pozdrawia i dziękuję za dobre słowo, pozostawione na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  52. My już po wakacjach ale dzięki Tobie znów na nich jestem. Tort naleśnikowy mniam....
    Mój mąż ma dziś urodziny... wieczorkiem z tortem naleśnikowym będę czekać na Niego...

    OdpowiedzUsuń
  53. Kamila! Niestety, u mnie też zimno, deszczowo, brrr. Pozostaje ogrzewać się wakacyjnymi wspomnieniami:) Pozdrawiam Cię:)

    Asiami! Naprawdę?! Dziś, na urodziny, dla męża?! Trzymam kciuki i przesyłam najlepsze życzenia! Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  54. kocham naleśniki... ale jeszcze w takiej wersji nie miałam okazji ich jeść. I już żałuję! Nie tylko fotki, ale i zestawienie składników zachęca... mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Kasiu! Może zatem w te wakacje spróbujesz w takiej wersji? Polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Tak nie można..!!! to wygląda za dobrze!!! Gdybyś torta jeszcze podpaliła, ale byłaby jazda :D

    Ja w wakacje tracę rachubę czasu, zawsze! I nigdy nie wiem jaki jest dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  57. viri! Następnym razem podpalę - z dedykacją dla Ciebie;) Ja rachubę czasu zupełnie straciłam, ale wciąż pamiętam, że masz przyjechać;DDD Ogarniasz jakoś termin?
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Dla mnie wakacje to zbieranie jagód, które póżniej pakuję w słoiczki i jagodzianki, to też palce ociekajace lukrem, to domowe lody i śmiech .... szkoda, że nie w tym roku:(...dlatego te pełne trosk wakacje osładzam sobie jagodziankami (z kupionych jagód) i pieczeniem chleba ....kolejnymi bochnami, które wypływaja spod moich rąk ...bo to relaksuje ..... podobnie jak naleśniki:) moze upiekę na niedzielę:) pozdrawiam kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  59. Wygląda pysznie, musi cudownie smakować. :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Jolu! Mocno trzymam kciuki, by jednak ten śmiech szczery i serdeczny powrócił na stałe! Troski miną, zobaczysz! Uściski:)

    słodkiefantazje! Witaj:) Smakuje wspaniale. Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  61. no i znowu u Ciebie pysznie, pięknie, magicznie :)) ja jeszcze tydzień na urlopie i w ogóle nie chce mi się wracać przed biurko :)

    OdpowiedzUsuń
  62. piegusku! Korzystaj zatem z urlopu najlepiej jak się da! Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  63. Pani Anno Mario.
    Od dawna czytam Pani bloga, który jest dla mnie inspiracją. Mam dla Pani niespodziankę. Zapraszam do mnie po wyróżnienie:
    http://kuchniaaleex.blogspot.com/2011/07/wyroznienie.html
    Pozdrawiam, Aleex.

    OdpowiedzUsuń
  64. Aleex! Bardzo mi miło, serdecznie dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  65. Tort prezentuje się cudownie. Naleśników w takiej formie jeszcze nie jadłam - chętnei bym się skusiła.

    OdpowiedzUsuń
  66. Anno - Mario, będzie mi miło jeśli weźmiesz udział w zabawie blogowej.

    OdpowiedzUsuń
  67. Haniu! Pozwalam sobie na przekonanie, że będzie Ci smakował;) Serdecznie pozdrawiam!

    Kamila! Miło mi, że o mnie pomyślałaś - dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  68. Podziwiam!
    I Nominuję twój blog! :)

    http://sniadaniowewariacje.blogspot.com/2011/07/one-lovely-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  69. mmm...wydaje się takie proste, a takie smaczne...chyba spróbuję tego w weekend : ))

    Pozdrawiam
    http://alkitchen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  70. Sue! Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam:)

    A.! Pewno! Czemu nie?! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  71. Ja też bardzo lubię Twojego bloga i go nominuję!:) http://mindyourfood.blogspot.com/
    pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  72. Anno-Mario, masz wspaniałego bloga i bardzo lubię czytać Twoje historie oraz śledzić kulinarne poczynania :) Dlatego pozwoliłam sobie nominować Cię do wyróżnienia One Lovely Blog Award :) Na stronie Nominacja :) zapisałam zasady tej zabawy i zachęcam Cię do wzięcia udziału. Zdaję sobie sprawę, że jest to zabawa łańcuszkowa, a nie wszyscy za takimi przepadamy. Nie mniej, ucieszyłam się ze swojego wyróżnienia i postanowiłam przekazać je dalej. Zrobisz z tym, co uznasz za stosowne. Pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  73. asix! Dziękuję! Bardzo mi miło. Pozdrawiam:)

    Kasiu! Bardzo dziękuję za ciepłe słowa. I gratuluję Ci serdecznie - takie wyróżnienie zawsze cieszy! Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  74. ja też cię nominowałam do one lovely blog award, szczegóły tutaj:D

    OdpowiedzUsuń
  75. Zatopiłam się w Twoich wakacjach. Brzmią tak cudownie.. wielowarstwowo. Perfekcyjnie; bez godzin i dat. Naleśnikowo. Z samymi DOBRYMI skojarzeniami...

    Moje wakacje póki co mijają w... zagubieniu? Bezczasie. Świadomości zagubionej gdzieś pośród fal...

    Ściskam, Aniu, mocno!

    OdpowiedzUsuń
  76. Oliwko! Moje wakacje dziś znów w strugach deszczu - zimno, brrr....
    Wiesz, może to zagubienie jest jakąś formą beztroski, do której kiedyś powrócisz jak do dobrych wspomnień... np. tych o pysznych domowych naleśnikach;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  77. Uwielbiam Twoje teksty, czasem czuję jakbyś znała mnie "od podszewki" ;) Śliczny torcik! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  78. Dominiko! Niezmiernie mi miło - dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  79. Anno, nominacja dla Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  80. Kochana, wiesz, że uwielbiam Twojego bloga :) Nominacja również ode mnie:
    http://ciaocialo.blogspot.com/2011/07/smoooooth-dessert-i-mie-wyroznienie.html

    OdpowiedzUsuń
  81. CookingJ!
    Turlaczku!
    Dziękuję Wam bardzo - miło mi:) Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  82. Cudne, cudne, cudne! Dosłownie pożarłabym je wszystkie sama, z nikim się nie dzieląc!

    OdpowiedzUsuń
  83. od-kuchni! :DDD Pozostaje mi tyko życzyć smacznego;)

    OdpowiedzUsuń
  84. Ty Ania znow upieklas/zrobilas to co ja planowalam od lat (z przepisu Amandy Hesser swoja droga, ale chyba nazieneinie bylo takie fajne:), no powiem ze mam ochote, wielka!

    Och Ania, koniecznie: ognisko, woda, las, sniadanie na trawie :) dobrych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  85. Basia! Dziękuję, te wakacje są takie jak chciałam!
    A co do naleśników, to ja jakoś chyba przeoczyłam przepis Amandy, muszę go odszukać - nic nie stoi na przeszkodzie, by postać kolejną godzinkę przy smażeniu stosu naleśników;) A może tak w duecie...;)

    OdpowiedzUsuń
  86. piekny tort i jeszcze piekniejsze obrazki z wakacji :-)) pozdrawiam z wreszcie wakacyjnej Wyspy! :-))

    OdpowiedzUsuń
  87. Ach znalazłam �� Dziękuje za podsunięcie pomysłu. CO prawda, na dzisiaj obiad już mam, ale jutro robię Twoje naleśniki ��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)