Strony

piątek, 7 października 2011

A figa! Z tonką.




Nawet nie wiedzieliśmy, że je rozjeżdżamy.
I to od razu masowo, bez wyczucia i najmniejszej świadomości tego, co robimy.
Dopiero, gdy otwarłam drzwi i wychodząc z auta brutalnie jedną rozdeptałam, zdałam sobie sprawę z ogromu strat i zniszczeń. 
Jedna, druga, .... dziesiątki.
Piękne, dorodne. Wszędzie wokół i w górze nad głowami. 


Świeże figi.
Pierwszy raz miałam je na wyciągnięcie ręki. 
Pierwszy raz nie były owinięte w celofan i upchnięte w okrąg razem z kilkunastoma innymi suszonymi egzemplarzami. 
Pomyślałam wtedy, że jeśli raj istnieje, to chcę w nim chodzić boso ścieżką znaczoną świeżymi figami. 


Po pierwszym śniadaniu u naszych prowansalskich gospodarzy doszłam jednak do wniosku, że ścieżka z figami to zdecydowanie za mało jak na raj. 
W cieniu ogromnego figowca musi tam jeszcze stać stolik wykładany turkusową mozaiką.


Na tym stoliku będzie na mnie co rano czekać wielka miska gorącej kawy (podoba mi się ten francuski zwyczaj podawania porannej kawy w miskach, a nie w filiżankach), świeżutki maślany croissant i słoik jeszcze ciepłej konfitury smażonej o świcie z zebranych o poranku fig. 
A! I koniecznie, tak jak wtedy, świeże figi będą spadały nam wprost na talerze. 

Byłoby cudownie mieć jeszcze za towarzystwo przy stole tak uroczych biesiadników, jak tamta para Amerykanów. Ich niezwykle barwna i przezabawna opowieść o tym, jak podczas wakacji w Niemczech próbując skorzystać z bankomatu włączyli alarm, który postawił na nogi policję w całym mieście, do dziś jest jedną z moich ulubionych historii. 


Przeczytałam gdzieś, że określenie "figa z makiem" używane jest częściej od samego "a figa!", bo - cytuję "Figa z makiem ładniej siedzi w ustach" ....
Z makiem nie próbowałam i chyba dla większości z nas jest to nadal smak trudny do wyobrażenia, ale wiem jedno - figi w ogóle świetnie "siedzą w ustach", że tak się wyrażę.


Świeże wprost z drzewa, usmażone w konfiturze, zapiekane z kozim serem, otulone pancettą, skropione octem balsamicznym - dla mnie każdy sposób podania to pierwszy krok do raju. 
I więcej fig, tym ta droga się skraca.


Teraz, gdy nareszcie świeże figi można u nas kupić bez problemu, a ich cena nieco "zmądrzała", taką wycieczkę do raju można fundować sobie niemal bez ograniczeń. 
Zaglądając tu i tam widzę, że coraz więcej z Was sięga po figi i traktuje je nader smacznie. 


A mnie tym razem przyszła ochota na lekki deser w klimacie pięknego babiego lata, koniecznie z czymś chrupiącym, z delikatną kremową masą i figami, oczywiście. 
Tak powstały lekkie jak puch serniczki bez pieczeni, na kruchym czekoladowym spodzie. Ułożyłam na nich świeże figi, które wcześniej delikatnie skarmelizowałam. Do kremowego twarożku dodałam ubitą śmietaną, osłodziłam tegoroczną galaretkę z papierówek, a na koniec, dla uzyskania wyjątkowego aromatu,  sypnęłam szczyptę tonki *. 


Niełatwo było wytrzymać czas chłodzenia, ale warto się poświęcić. Duet zimnego deseru z dopiero co skarmelizowanymi plastrami fig jest wprost wymarzony.
Serniczki przygotowałam w małych foremkach, tak by stanowiły od razu jednoosobowe porcje. Część chłodziła się w okrągłych ramekinach, a część w mini-keksówkach. Nie wiem czemu, ale ten "kształt" bardziej mi smakował. 


Do mojego rajskiego menu dorzucam koniecznie właśnie te serniczki. 
A razem z nimi absolutnie genialną rustykalną pizzę z pancettą, kozim serem i świeżymi figami, którą przed  chwilą skropiłam kremem z octu balsamicznego, a teraz kończę właśnie chrupać ostatni kawałek. 


Jeśli jeszcze na początku mogłam mieć jakieś wątpliwości czy raj istnieje, to teraz jestem absolutnie przekonana, że tak, bo właśnie w nim jestem i gorącą Was stamtąd pozdrawiam;)
Co do pizzy, to zdjęć nie będzie, bo została już po niej tylko figa z makiem! 
Mogę Was tylko zapewnić, że w ustach siedziała wybornie!


SERNICZKI Z TONKĄ I FIGAMI  (bez pieczenia) 

500 g kremowego twarożku do serników (użyłam President)
1 opakowanie czekoladowych herbatników (ok. 120 g)
60 g masła
250 ml śmietany kremówki
kilka łyżeczek galaretki z papierówek (jest słodka, więc użyłam jej zamiast cukru; można zastąpić cukrem pudrem dodając go do smaku)
szczypta startego nasiona tonki (można zastąpić ekstraktem waniliowym, choć smak będzie już nieco inny)
kilka świeżych fig
kilka łyżek syropu klonowego


Herbatniki pokruszyć lub zmielić. Połączyć z masłem i lekko zagnieść. Powstanie lekko sypka kruszonka. 
Ramekiny lub inne foremki na serniczki wyłożyć folią kuchenną. Na dno każdej foremki wysypać kilka łyżeczek czekoladowej posypki i równomiernie docisnąć ją do dna. W ten sposób powstanie spód serniczków. 


Śmietanę ubić i delikatnie połączyć z twarożkiem. Dodać galaretkę z papierówek (opcjonalnie cukier puder) i dokładnie wymieszać. Na koniec dodać tonkę (lub ekstrakt waniliowy). Masę wyłożyć na czekoladowy spód. Nakryć folią spożywczą i włożyć na kilka godzin na lodówki (najlepiej na noc), by masa się scaliła i dobrze schłodziła. 


Na chwilę przed podaniem figi pokroić w plastry lub na ćwiartki. Na patelni rozgrzać syrop klonowy i z każdej strony delikatnie obsmażyć w nim figi. Serniczki wyjąć z lodówki, przełożyć na talerze i udekorować figami. Można delikatne polać z góry pozostałym na patelni syropem. 

A do tego anielskie głosy Luciano i Tracy - czyż w raju nie jest pięknie?!
Ja się stąd nie ruszam!



A jeśli macie ochotę na figi w wersji wytrawnej odsyłam do zeszłorocznego wpisu z zapiekanymi figami - klik.

* Za tonkę jeszcze raz dziękuję Lo! U niej możecie przeczytać więcej o tym cudownym i pełnym aromatu ziarenku - klik.

78 komentarzy :

  1. I jakie one są fotogeniczne te figi, nieprawdaż? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pysznie:)
    a te figi jakie sexy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. serniczek pomysłowy, bardzo pomysłowy:) nie wpadłabym na dodatek fig:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pauli! Fotogeniczne i sexy i pyszne!

    Schokolade! Bardzo, właśnie zapomniałam o tym napisać, ale może przy następnej okazji zgłębię temat;)

    Basiu! Dziękuję;) W sezonie upycham figi, gdzie tylko mogę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. O, to prawdziwe mniam!!! Tylko jednego nie rozumiem, jak to kawa w miskach? I co? Oni tę kawę łyżkami jedzą? tak jak zupę? Ależ niedouk ze mnie wychodzi, ale co tam, kto pyta..., i tak dalej:)
    Buziolki Ci ślę...
    PS. A wiesz, ja niedługo w rodzinnych stronach będę to może "na kawkę" się załapiemy, hahaha... Albo figę z makiem:)

    OdpowiedzUsuń
  6. pieknie. pysznie. raj dla zmyslow :) pozdrawiam cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. deZeal! Kawa w miskach jest boska - ja ją uwielbiam! A wypijasz wprost z miski:D traktując ją jak wielką filiżankę;)
    Kochana! Koniecznie kawa i koniecznie z ciachem! Kiedy będziesz? Napisz mi wszystko - może mailem? Czekam zatem niecierpliwie i żeby z tego figa z makiem nie wyszła!

    OdpowiedzUsuń
  8. domolubna! To prawda - figi to raj;) Serdeczności przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też do dziś wspominam takie cudowne śródziemnomorskie wakacje, w czasie których figowce rosły nam w ogrodzie...:)

    Serniczek - pycha! A podzieliłabyś się z nami kiedyś tym przepisem na pizzę? :)

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  10. delikatessen! Jasne, że się podzielę, ale rzeczywiście następnym razem - dziś pokusa była większa od rozsądku;)
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  11. a figa mnie to, bo fig nie lubię :D hahaha przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Az mi zal,ze u nas sezon na figi pozostal juz wspomnieniem.....
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Duś! No i pięknie! Szczerze i otwarcie, a to lubię, ale nie tak bardzo jak figi;DDD

    OdpowiedzUsuń
  14. Alizea! Szkoda, ale znów wróci ... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. oj nie...wspaniałe miejsce zapewne to było..ale nie raj.. Raj, przynajmniej mój, odkryłem zupełnie gdzie indziej.. Bo jak inaczej można nazwać miejsce, gdzie odpoczywając pomiędzy zajęciami na uniwersyteckim kampusie, w cieniu drzew-figowców, te przepyszne owoce spadają wprost do rąk.. To jest dopiero raj...raj którego doświadczam każdego dnia:))))

    Choć myślę, że z takim serniczkiem raj byłby jeszcze bardziej rajski;)) Śliczne zdjęcia...

    OdpowiedzUsuń
  16. Słowami nie można opisać uczucia, jakim darzę figi. Też chcę się przenieść do takiego raju!

    OdpowiedzUsuń
  17. Serniczki uwielbiam,a i chętnie z figą bym spróbowała;) na prawdę, całkiem fotogeniczne te dzisiejsze główne bohaterki;) uściski ślę!

    OdpowiedzUsuń
  18. Spencer! To już wiem czemu się ukrywasz tak długo:) Leżysz sobie w cieniu figowca, podjadasz figi, a gotować kto będzie?!
    Podziel się przynajmniej adresem tego kampusa!!!
    Uściski:)

    Maniu! To już - chwytaj figi i ruszaj;)

    Monisiu! Dziękuję w imieniu bohaterek i serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. dzisiaj miałam okazję pierwszy raz spróbować fig i chyba poczułam do nich miętę :)
    przecudowny deser! zazdroszczę Ci tego raju :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Kaś! Jeśli poczułaś miętę do fig, to pierwszy dobry znak:) Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  21. No to ja w tym raju chociaż przez chwilę pobędę.

    OdpowiedzUsuń
  22. kabamaigo! Zostań na dłużej - zapraszam, zawsze! Ty wiesz:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ach Anno - opowiadasz fantastyczne historie - chciałabym choć raz rozdeptać figę - taką prosto z drzewa :-)
    a serniczki zrobię na pewno bo już mi ślinka cieknie :-)

    pozdrawiam Jagienka

    OdpowiedzUsuń
  24. Jagienko! Życzę Ci z całego serca jak najszybszego rozdeptywania;) Ale jeszcze bardziej namawiam mimo wszystko do jedzenia:D
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  25. Chcę do Raju! Święty Piotrze, nie mów mi, że z wejścia tam figa z makiem!

    OdpowiedzUsuń
  26. Auroro! Św. Piotr mi podpowiada, że masz się nie martwić - drzwi do raju stoją otworem ;D

    OdpowiedzUsuń
  27. genialne! gratuluję kreatywności:)) jutro robię, bo nie wytrzymam:)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Marto! O! Wspaniale! Naprawdę?! Bardzo się cieszę:)

    OdpowiedzUsuń
  29. no kochana życzę abyś w tym raju pozostawała jak najdłużej :) pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  30. piegusku! Dziękuję:) Jeśli o mnie chodzi, mogę się stąd nie ruszać! Tobie też polecam!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham figi!
    Są takie...seksowne! :))
    Naprawdę, pełne jakiejś takiej magii i przyciągające.
    We Włoszech zajadałam się nimi bez opamiętania. Były przepyszne.
    Dziś kupiłam sobie u nas 4 sztuki. Są dobre,ale nie takie jak tam.
    Jak dla mnie tylko tam smakowały tak jak powinny.

    Piękne zdjęcia Aniu. Cudowne.
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  32. przez chwilę poczułam się jakbym była z Tobą w tym figowym raju ;) świetny przepis!

    OdpowiedzUsuń
  33. Raj, zaiste!

    Z radością zauważyłam, że u nas ciągle jeszcze są świeże figi, dobre lokalne. Ale jesień mamy piękną i ciepłą, więc czemu miałoby ich nie być? Zgadzam się, że ładnie siedzą w ustach :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Majano! Zgadzam się, smak tamtych to ideał, te dostępne u nas są mu coraz bliższe, choć nadal to nie to samo...
    I masz rację, figi są sexy i pełne magii!!!
    Uściski:)

    Łyżko! To wspaniale - chwilo trwaj;) Pozdrawiam Cię!

    Bee! Jesień piękna, taką lubię najbardziej! A z figą w ustach to dopiero;)

    OdpowiedzUsuń
  35. figę mam na liście "do spróbowania" - jeszcze nigdy mi się nie rzuciła w oczy na żadnym stoisku warzywno-owocowym... twoja propozycja kusi jeszcze bardziej i zmuszę do zintensyfikowania poszukiwań!:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  36. Aniu, masz rację,figowy raj został w sferze wspomnień...Bo u ans takich fig niestety nie ma.Marketowe mi absolutnie nie smakują.Wyprawiam się po nie do pewnego Hindusa,który prowadzi malutki sklepik i figi ma jak ze snu.
    A Twój serniczek bardzo mi smakuje,nawet przez ekran.
    Udanego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  37. goh.! Ja dziś widziałam figi na wszystkich niemal straganach - a moje miasteczko malutkie;) Poszukaj u siebie - muszę gdzieś czekać na Ciebie!
    Udanej soboty!

    Amber! To prawda, choć przyznaję, że ostatnio zakupione były niemal bliskie ideału - pyszne!
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Dziękuję, porywam serniczek .... i jeszcze parę fig i lecę do swojego raju ;) uwielbiam jak "chrzęszczą" pomiędzy zębami :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Hibisrose! Przylatuj - zapraszam:) Ja też to "chrzęszczenie" uwielbiam!!!
    Dobrych snów!

    OdpowiedzUsuń
  40. To niesamowite jak w sumie mało i dużo potrzeba nam, żeby znaleźć się w raju. Ja również nie potrafiłam przejść obojętnie obok figowych drzew. Kupiłam sobie garnek, camping gas i gotowałam konfiturę figową niedaleko Pont de Gard. Świetne jest to Twoje połączenie fig w serniczku. Cieszę się, że tonka się przydała i posmakowała. Pozdrawiam serdecznie i zawsze się polecam na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  41. To prawda, figi są sexy, a poza tym są kobietą, pisałam o tym na swoim blogu rok temu:) I są najpiękniejszymi modelkami w świecie kulinarnej fotografii:D
    A u Ciebie Anno-Mario to ja zawsze odpływam, przy lekturze, zdjęciach, opisach i przepisach i zawsze czekam na następny post jak dziecko na Mikołaja:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Lo! Cudownie - camping gas przy Pont de Gard! To dopiero raj;)
    Tonka już nie jeden raz mnie tam porwała, za co jestem Ci niezmiernie i nieustannie wdzięczna!
    Uściski!

    Mar! Tak, tak i jeszcze raz tak - figa to po prostu sexy woman!!!
    Wiesz Mar rumienię się po takich słowach - DZIĘKUJĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  43. Patrzysz na figi i masz grzeszne myśli, piękne one, zmysłowe same z siebie, a u Ciebie z sernikiem. - Hm, interesujące zestawienie - odparłby Dr Watson, przybywszy na miejsce zbrodni;-). Zmysły grają, Kusicielko;-)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ależ te figi fotogeniczne! :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Sabienne! Dusza detektywa podpowiada mi, że bardzo by Ci smakowały;)
    Pozdrawiam:D

    turlaczku! Dla mnie figi to top-modelki;) Udanej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  46. Kochana jak zobaczyłam pierwsze zdjecie ciemnego spodu to pomyśłałam, ze to figi na pumperniklu leżą:) ...bo ja to najpierw się zdjęciami napawam, a później czytam ...a później znów zdjęcia i znów czytam ...i tak od wczoraj:) ... ja świeżych fig jeszcze nie jadłam ...chciałam ostatnio kupić, ale jakieś takie mocno ciapate były....moze i tak powinno byc, w sumie to nie wiem:)
    ciekawa jestem smaku takiej pizzy z figami .... a na tym pumperniklu to bym je zjadła:) oj zjadła:) zwłaszcza, ze jutro wyciągam go z lodówki do degustacji:) pozdrawiam Anuś:)

    OdpowiedzUsuń
  47. Jolu! Przede wszystkim niecierpliwię się z Tobą - bardzo jestem ciekawa jak ten pumpernikiel domowy będzie Ci smakował!
    Figi nie powinny być "ciapate";) - miękkie, ale sprężyste. Spróbuj, choć najlepsze niestety u nas nie są osiągalne...
    A pizza z figami boska - już sobie ostrzę zęby na powtórkę - może wtedy uda mi się zdjęcia zrobić i podzielić się z Wami:)
    Uściski Jolu!

    OdpowiedzUsuń
  48. Pięknie się prezentują te figi, a to co stworzyłaś to prawdziwy raj!
    Ostatnio się zastanawiałam nad figą z makiem i nawet miałam ochotę posmakować tego duetu, czy jest jadalny :)
    U mnie następny wpis też będzie z figami, ale w zupełnie innej odsłonie! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  49. burczymiwbrzuchu! Już się nie mogę Twojego wpisu doczekać! Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Nie przepadam za słodyczami, ale Twoje zdjęcia i słowa sprawiają, że mam ochotę na podwójną porcję:)
    Cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  51. Konwalie! To prawdziwy komplement - dziękuję:)
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  52. ja spóźniona jak zwykle - ale nic to.

    Pięknie opisujesz te figowe doznania, choć ja wolę je w formie suszonej a czemu? Nie wiem. Ale bardzo lubię serniki i myślę, że w takim duecie po świeżą figę sięgnę chętniej.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  53. słodkosłona! A ja myślę, że każda taka wizyta, jak Twoja jest ważna - nie czas się liczy:)
    Ja kiedyś uwielbiałam suszone, teraz górę biorą świeże, ale dobrą suszoną figą nigdy nie pogardzę;)
    Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  54. To teraz ja porywam jeden wspanialy serniczek od Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  55. anahitka9! Ależ oczywiście - jak umowa, to umowa;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  56. Kupił mi Kot 2 drzewa figowe i obydwa zrobiły kaput. Buuuu
    Dziekuje za zdjęcia - choc se ekran poliże
    buziolki

    OdpowiedzUsuń
  57. Hannah! To rzeczywiście BUUUUU; ale do trzech razy sztuka - może kupi Ci trzecie i się uda?!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  58. o, widzę, że figa to nie tylko z makiem, ale w towarzystwie wielu możliwości ;) zazdroszczę figowego bogactwa pod stopami ;) Anno - Mario, pięknie fotografujesz :)) udanego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Magdo! Właśnie ta z makiem pozostaje zagadką, cała reszta odkrywa wspaniałe możliwości smakowe;)
    Dziękuję i do zobaczenia w Gdańsku;)

    OdpowiedzUsuń
  60. Świeża figa to potęga.
    Twoje zdjęcia i słowa to potęga największa Aniu.

    Do zobaczenia w sobotę :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Poleczko! Dziękuję:)
    Bardzo się cieszę na spotkanie!

    OdpowiedzUsuń
  62. Ale u Ciebie piękne zdjęcia... jak Ty to robisz? Eh! Zazdroszczę talentu i wyczucia :)
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  63. tofko! Dziękuję za odwiedziny i serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  64. Polecam się ;)
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  65. ależ zazdroszczę wypadu do Gdańska a mam tak blisko, zagapiłam się :((( świetnie byłoby się spotkać w realu :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  66. Piegusku! A może jednak się uda - możemy się umówić - daj znać czy będziesz wtedy w okolicy!!!

    OdpowiedzUsuń
  67. piękne te figi, a ja ich jeszcze nie jadłam. Tym bardziej ich nie rozjeżdżałam... I w Prowansji nie byłam. cudnie tam musi być.

    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  68. Monika! Och, rozjeżdżania fig w Prowansji bardzo Ci życzę (i sobie ponownie też:)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  69. Dawno nie odwiedzałam blogosfery, a tu proszę, u Ciebie, Anno-Mario takie figowe rarytasy. Jako, że uwielbiam figi, to ten deser jest w sam raz dla mnie :-D Przepiękne pyszności :-D

    OdpowiedzUsuń
  70. Anno Mario, miło było CIę poznać :)
    Ja to jestem nadal w szoku, że mnie wypatrzyłaś i poznałaś :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  71. Figa, figa z makie, figa z twarogiem, figa!! Ogromnei spodobalo mi sie Anna, ze u Ciebie ta figa jest nieprzetworzona, bo jednak nei ma jak swieza figa, to jest co :) Ja tylko do tonki nei moge sie przekonac, jednak uleglam lata temu wanilii i nie moge sie odzywyczaic :D Pozdrowienia duze!

    OdpowiedzUsuń
  72. Joanno! Taki sezon na figowe smaki:) Częstuj się;)

    Majano! To dopiero było spotkanie, prawda?! Kto by pomyślał! Następnym razem musimy mieć znacznie więcej czasu!!!
    Uściski, tym razem już tylko wirtualne;)

    Basiu! Wiesz, bo ja chyba najbardziej takie świeże nieprzetworzone lubię;) Ja tonkę uwielbiam, co nie znaczy, że przestałam kochać wanilie - dla mnie to jednak inny smak i aromat, więc myślę, że nie powinny z soba konkurować...
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  73. Zachwycona jestem wpisem, który tu poczyniłaś. I zdjęciami! Uwielbiam świeże figi i przez te Twoje zdjęcia mam ochotę zjeść kilkanaście naraz. a już na pewno porobić takim setki zdjęć. I pomysł na serniczki odlotowy! super, naprawdę jestem szczerze oczarowana :))

    OdpowiedzUsuń
  74. Owieco! Dziękuję Ci bardzo! Mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze "modelki" do zdjęć, bo u mnie figi już niestety się skończyły... Też uwielbiam je fotografować i jeść;)

    OdpowiedzUsuń
  75. Są. 5 zł za sztukę. U mnie na bazarku jest WSZYSTKO o każdej porze roku. Tylko drogo. no ale coś za coś :) miłego weekendu! :)

    OdpowiedzUsuń
  76. owieca! No cóż, cena jak widzę poszybowała w górę, ale miłość do fig jest bezcenna;)
    Zazdroszczę takiego bazarku...
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  77. hej a ja mam pytanie o ta galaretke z papierowek czy to taka robina w sloiczkach i czy przed polaczeniem Z serem jakos ja rozpiszczalas pleaska o odpowiedz bo mnie to ciekawi mam jablka i chetnie zrobie sobie taka galaretke ale gdzie szukac przepisu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)