Strony

niedziela, 5 sierpnia 2012

Wędrówki i zapach jabłek. Galaretka z papierówek.



"Pomarszczone owoce muszę być wspaniałe. 
To fałszywa suchość - w każdej zmarszczce czai się aromat konfitur. 
Stwierdzić, że jabłka pachną mocno i przyjemnie? To nie tak. To coś więcej...


Ten zapach przetrwał w tobie, nie da się zapomnieć - to zapach lepszego ja. Ma w sobie jesień w szkole, a Ty fiołkowym atramentem znów skrobiesz brzuszki B, ćwiczysz proste I... O szyby dzowni deszcz, wieczór będzie się ciągnął. 


Ale woń jabłek to nie tylko przeszłość. Tamten czas powraca, bo tak mocno w tobie pachną wspomnienia zawilgłej piwnicy i mrocznego strychu. Lecz teraz jesteś tu i tutaj musisz temu stawić czoło. Za sobą masz wysokie trawy i wilgoć sadu. Przed sobą ciepły powiew pochodzący z cienia. * 


Teraz jestem tu.
I tutaj muszę temu stawić czoło. 
Za sobą mam wysokie trawy i wilgoć sadu.
Przed sobą ciepły powiew dochodzący z cienia. 
Nad sobą korony uginające się od bladożółtych klejnotów.


Miało ich nie być. 
Nie tego lata. Dopiero za rok, jak zawsze. 
A jednak są. 
Więcej niż zwykle.
Większe niż zawsze.
Ogromne, jakby napęczniałe z dumy, że tak nas zaskoczyły, a raczej zasypały.


Papierówki.
Moje ukochane. 
Rozwieszone nad głową.
Rozturlane na łące. 
Pachnące, soczyste, gotowe do wędrówki.


Wyruszają codziennie. 
Najpierw rano, wciąż mokre od rosy. 
Później w południe i jeszcze raz przed samym zachodem słońca. 
Dwie skrzynki dla J. i M.
Ogromny kosz dla U. w podziękowaniu za czerwone porzeczki.


Po kilkanaście zjadanych rytualnie wprost pod drzewem.
Kilka wrzuconych do koszyka roweru, żeby pogryzać po drodze. 
Te wszystkie wędrują do miejsc, które bez trudu potrafię wskazać na mapie. 
Ale ciekawi mnie los tych innych.


Tych, które odeszły w zupełnie nieznane strony. 
Trzy, cztery siatki dorodnych papierówek wystawianych codziennie przed bramę domu niemal od razu znajduje nowych właścicieli. 
Bywa, że szczęśliwy zdobywca dzwoni do drzwi i dziękuje upewniając się może odejść z jabłkami.


Najczęściej jednak znikają bezszelestnie słusznie odczytując zezwolenie na wędrówkę.
Gdzie? Z kim?
Czy zostaną zjedzone jeszcze po drodze, zanim wędrowca dotrze do celu?
A może Ktoś ugotuje z nich kompot i przywita nim ukochaną Osobę?
Dokąd dotarły z Chłopakiem o wielkich, niezwykłych oczach, który trafił do nas głodny, prosząc o jedzenie i odszedł nakarmiony z uśmiechem i wielką siatką papierówek?


Każda siatka jabłek to inna historia. 
Nie wiem jaka, nie znam ich zakończenia.
Ale myślę o mojej. 
O zapachu jabłek, który przetrwał we mnie i którego nie da się zapomnieć.


Ale zapach jabłek to nie tylko przeszłość, choć tamten czas powraca tak mocno, jak wspomnienia wilgotnej piwnicy, do której wciąż znoszę kolejne konfitury i mrocznego kiedyś strychu, na którym teraz mieszkam.

Zapach jabłek to teraz aromat galaretki z papierówek przesiąkniętej zapachem wanilii, skórki cytrynowej i mięty. 
O kolorze złotego bursztynu.
Papierówka - oszlifowany klejnot - galaretka.


W każdym słoiku zapach i smak jabłek owinięty promieniami złocistego słońca, które pieściło owoce już od wiosny.
Zostanie z nimi aż do ostatniej łyżeczki.


GALARETKA Z PAPIERÓWEK Z WANILIĄ, MIĘTĄ I SKÓRKĄ CYTRYNOWĄ
Idealna do naleśników, placuszków, chałki. Świetnie smakuje na plastrach twarogu. 
Widoczna na zdjęciu chałka została upieczone wg tego przepisu - klik, jednak zamiast dużej, upiekłam kilka malych, jednoosobowych. 
 
3 kg papierówek
ok. 3 kg cukru (ilość zależy od uzyskanego soku)
skórka z cytryny
3 laski wanilii
garść posiekanych listków mięty


Papierówki umyć, nie obierać. Pokroić na ćwiartki wraz z pestkami. Przełożyć do dużego garnka i zalać taką ilością wody, aby zakryła owoce. Wstawić na średni ogień i doprowadzić do wrzenia. Od tego momentu trzymać jeszcze na małym ogniu przez 45 minut. Następnie wyłączyć, nakryć pokrywką i odstawić na całą noc.


Następnego dnia odsączyć jabłka przy pomocy gazy lub lnianej ściereczki nałożonej na sitko. Odcedzać stopniowo pozostawiając partię owoców na sicie na 2-3 godziny i obciążając z wierzchu talerzem, ale nie wyciskając owoców. Dzięki temu uzyskamy więcej klarownego soku.


Po odsączeniu całości owoców do soku dodajemy taką samą objętość cukru, stawiamy na ogniu i powoli zagotowujemy. Gdy się zagotuje dodajemy miąższ wanilii oraz pokrojone na kawałki laski wanilii oraz kawałki skórki cytrynowej.
Podczas gotowania co pewien czas zbieramy łyżką tworzącą się pianę - dzięki tamu galaretka będzie klarowna.


Gotujemy cały czas bez przykrycia (ok. 2-3 godzin) do momentu aż galaretka zgęstnieje - jest gotowa, gdy kropla wylana na zimny talerzyk od razu zastyga. W tym momencie wrzucamy posiekane drobno listki mięty i jeszcze chwilkę gotujemy. Zdejmujemy z ognia i przelewamy do suchych, wyparzonych słoików starając się równomiernie rozdzielić skórkę cytrynową i laski wanilii. 
Z podanych proporcji uzyskałam 14 słoików o pojemności 200 i 250 ml. 


Polecam Wam także bardzo wspaniały kompot z papierówek (klik)  i mus z nuta rozmarynową (klik), a ponieważ rozpoczął się sezon mirabelek, może zainteresuje Was przepis na mirabelki w syropie z amaretto i fantastycznie pasujący do mięs chutney mirabelkowych (klik). 

* cytuję fragmenty opowiadania Zapach jabłek autorstwa P. Delerm.
** inspiracją do przepisu na galaretkę z papierówek był przepis na Galaretkę jabłkową z wanilią opublikowany w dodatku do Gazety Wyborczj nr 2/4 Owoce.




101 komentarzy :

  1. Aniu, świetna ta galaretka, a do takiej bułeczki najlepsza:).
    Robiłam galaretkę w zeszłym roku, chyba z przepisu Lo, został mi jeszcze jeden słoiczek:) Jest pyszna:). Następnym razem dodam miętę:)- jak nie zapomnę...
    Dzielenie się jabłkami niesamowite...:). I fajnie, ze czasem ktoś podziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelajno! Muszę zajrzeć do Lo na jej wersję:)
      Ostatni słoiczek zostaw na szczególną okazję, a następnym razem pamiętaj o mięcie;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  2. przypomniałaś mi, jak bardzo kocham papierówki. a już nie pamiętam, kiedy ostatni raz je jadłam. kiedyś rosły na przeciwko domu, należały do sąsiadki, ale zawsze pozwalała nam je zbierać. smak papierówek to zdecydowanie smak wakacji mojego dzieciństwa. potem ja się wyniosłam, rodzice przeprowadzili, smak papierówek poszedł w zapomnienie. kilka tygodni temu pokazałam D. gdzie się wychowałam. papierówki już nie było :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu cieszę, się, że wpis przywołał dobre wspomnienia.
      Co za szkoda, że Twoja papierówka rośnie już tylko w pamięci...
      Uściski:*

      Usuń
  3. Aniu, galaretka z papierówek to dla mnie nowość , wiesz robiłam różne rzeczy ale nie galaretkę,a tak pięknie ją opisujesz(ten fragment o chłopcu wręcz wzruszający) , tak pięknie pokazujesz(a te chlebki obok to jakie?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu, pyszna jest, bardzo Ci polecam:) A może wysłać Ci słoiczek na próbę?
      Chlebki to mini-chałki - link do przepisu podałam w poście:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
    2. słoiczek made Anna-Maria Czarodziejka? Aniu naprawde by sie tobie chciało?Bo propozycja kusząca wielce

      Usuń
    3. Alu, nie rzucam słów na wiatr! Czekam na wskazówki na @!
      Dobrego dnia! U mnie upał niebywały!

      Usuń
    4. wysłałam @
      u mnie tez upał i duchota, będzie pewnie burza, ostatnio codziennie jest

      Usuń
    5. Alu! Tak, już Ci odpisałam:) Jesteśmy umówione!
      Pozdrawiam z cienia na hamaku!

      Usuń
  4. a już wiem , co to za chlebiczki upiekłaś:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Zaletą tych mini-chalek jest to, że jest znacznie więcej piętek;)

      Usuń
  5. uwielbiam papierówki i pozostaje mi tylko napawać się Twoimi zdjęciami wyobrażając sobie smak tej galaretki... pysznie :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewióro! Z wielką chęcią obdarowałabym Cię siatką, ba!, koszem papierówek!
      Smak wspaniały:)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  6. Czuję, że ta galaretka to coś cudownego! Coś dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pragnę takiej galaretki, mam słabość do papierówek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. rewelacyjna galaretka, a opis i zdjęcia obłędne! jak zawsze wszystko pięknie dopracowane

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu droga, taka galaretka musi być wspaniała. Nigdy takiej nie próbowałam. Ma piękny kolor, taki nie wiem..jedwabisty.. cudny po prostu.
    Śliczne zdjęcia, piękny ogród,jabłka, wszystko mi się podoba niesamowicie.
    Takie magiczne jest u Ciebie wszystko.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majano! Jak ładnie to nazwałaś - jedwabisty kolor! Chyba rzeczywiście taki jest, wyjątkowy.
      Jak zawsze mnie rozpieszczasz słowami - dziękuję:*

      Usuń
  10. Wow! A myślałam, że swoją przygodę z przetworami kończę na ogórkach:) Oja, jak ja się pomyliłam:) Super przepis:)
    No i te zdjęcie, cud, miód i malina:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gula! Jakże na ogórkach?! To za wcześnie i za mało;D
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  11. Wypatrywałam nowego wpisu moja ulubienico:) No i kolejna perełka. Już myślałam, że z jabłek wszystko robiłam-musy, kompoty, do mięs z majerankiem a tu takie eleganckie rozwiązanie.
    A ja dziś do grilla zrobiłam cramble z pomidorkami:) Dziękuję za przepis. Podbił nasze serca.Pozdrawiam bardzo gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo! Dziękuję:) Bardzo to miłe!
      Ale wiesz co, zupełnie zapomniałam tego lata o pomidorowym crummble! Cudownie, że mi o nim przypomniałaś! Moje pomidorki są już idealne i dziś je zapiekę:)
      Pozdrowienia dla wszystkich Twoich smakoszy i dla Ciebie:*

      Usuń
  12. Niesamowita ta Twoja galaretka. Tak jak napisalaś prawdziwy bursztyn z niej :-) A do niej te piękne chlebki, cudnie. Jak zawsze u ciebie magicznie... pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny! Miło Was znowu widzieć:)
      Dziękuję za miłe słowa i przesyłam pozdrowienia!

      Usuń
  13. Ależ żałuję, że nie mam dostepu do papierówek!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem przekonana, że ta galaretka smakuje obłędnie!
    Już sobie wyobrażam jej zapach...cudną woń papierówek...

    Pozdrawiam serdecznie i poniedziałkowo,
    Edith

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietna galaretka Aniu. Ja w tym roku po raz pierwszy od wielu lat jadlam znow papierowki (na dzialce moich rodzicow). Cudownie bylo sobie przypomniec stare lata, kiedy to zajadalismy sie jablkami na wsi u dziadkow.... Oczywiscie nieodlacznym elementem byly latajace wszedzie osy ale to chyba caly urok zbierania papierowek :))

    Usciski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majko! Papierówki to jabłka dzieciństwa, prawda? Osy są nieodzowną częścią ich uroku!
      Dobrego dnia:)

      Usuń
  16. Oż Ty, dopiero teraz, a ja przerobiłam chyba ze 3 skrzynki na mus i papierówki dobiegły końca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jo! Oj, to rzeczywiście nawaliłam;P Uprzedzam, że mam jeszcze jeden papierówkowy przepis w zanadrzu i całkiem możliwe, że pojawi się niebawem;D

      Usuń
    2. z tej desperacji udało mi się wysępić jeszcze trochę owocków, a i dziadek w międzyczasie zadzwonił oferując jabłka, śliwki i porzeczki, więc zabieram się do dzieła i zapisuje przepis również na przyszły rok ;)

      Usuń
    3. Jo! Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że wszystko się uda:)

      Usuń
  17. Cudny, miodowy kolor galaretki i jak zwykle pięknie opisana historia.
    To dobre pytanie o dalszy kulinarny czy niekulinarny los rozdawanych owoców. Ja czasem śledzę los puszczanych w obieg ubrań. Też nie wszystkie da się wytropić :).
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evitaa! O losie rozdawanych ubrań mogłabym napisać co najmniej trylogię:D
      Dobrego tygodnia!

      Usuń
  18. jeszcze nigdy nie adłam galaretki abłkowe. Dostałam od taty całe pudło papierówek wiec chyba musze i galaretki spróbować ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adi, jeśli tylko masz ochotę, spróbuj:)
      Pozdrowienia przesyłam!

      Usuń
  19. ukoiłaś moje zmysły.. słowami i obrazami(szczególnie pierwszym kolażem!)aż bije nieposkromioną aurą sielskości zwienczoną zapachami obłędnych w swej prostocie owoców-tego lata zrozumiałam,co znaczy ich moc,papierówki/zdrowe,malutkie i te większe,z delikatną skórką,najlepsze te kilkudniowe zbierane wprost spod drzewa,ujmują "kwaśną słodyczą";)
    wspaniała ta galaretka!patrzę i podziwiam:)mam pewne wątpliwości,czy bym podołała;)ale,za to zabieram się za prażenie z nutką korzennych przypraw/na zimę:)do szrlotki:)

    PS każda zmarszczka o aromacie konfitur/jak pięknie napisane,mam podobne odczucia,kiedy w dłoniach obracam miękkie od słońca węgierki:)sama słodycz.

    uściski dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko! A Ty moje - dziękuję:)
      Cudownie czytać, co piszesz o Twoich papierówkowych doznaniach! Ja też najbardziej lubię te wprost z drzewa z przewagą kwaskowatości nad słodyczą!
      Galaretka nie jest trudna, jedynie pracochłonna, zwłaszcza odcedzanie, mnie towarzyszyła świetna książka, więc czas się tak nie dłużył:)
      Mus na zimę to także wspaniały pomysł:)
      Ciepło pozdrawiam!

      Usuń
  20. I never made my own apple jelly, thank you. You've just inspired me now.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dewi! I'm so please to hear that! Hope you'll enjoy its taste!
      Cheers:)

      Usuń
  21. Widzę bułeczki...
    Kocham bułeczki..
    Oh.. :) Ah!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schokolade! Myślę, że pokochałabyś je jeszcze bardziej posmarowane tą galaretkę;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  22. Słoiczki, pełne cudownych aromatów!
    Jeszcze nigdy nie jadłam takiej galaretki
    i jestem bardzo ciekawa jej smaku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo! Już postanowiłam zrobić większe ilości w przyszłym roku, żeby poczęstować więcej Osób:)

      Usuń
  23. Bardzo chciałabym mieć taki słoiczek w mojej spiżarni:-)

    OdpowiedzUsuń
  24. cały słoiczek pewnie bym wszamała od razu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę bardzo, to nic niestosownego, wręcz przeciwnie, często sama tak robię;)

      Usuń
  25. już wiem kto jutro powędruje po 3 albo i 6 kilo papierówek :)
    mam taką samą łyżeczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Papierówki, uwielbiam je. Bardzo żałuję, drzewka, które kiedyś rosło na działce moich teściów.
    Galaretki nigdy nie jadłam, tym bardziej jestem ciekawa jej smaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ivko! Smak jest wyjątkowy, pyszny!
      Szkoda tego drzewa, szkoda...
      Pozdrowienia!

      Usuń
  27. Do tej pory robiłam tylko galaretkę z pigwy, cudownie wiedzieć że z jabłek też można, niech no ja tylko znajdę gdzieś jakieś dorodne papierówki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga! A ja galaretki z pigwy już dawno ni robiłam! Mam ochotę się z Tobą zamienić na słoiczki;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  28. Papierówki bardzo lubię,galaretkę z nich też.
    To smaki z mojego dzieciństwa.
    Podwieczorek w ogrodzie z drożdżówką był konieczny.
    Może został Ci jakiś malutki słoiczek?
    Smacznego lata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber! To prawda, papierówki to jabłka dzieciństwa! Nawet jako duże dzieci nadal ulegamy ich wyjątkowemu smakowi!
      Uściski!

      Usuń
  29. Papierówki ? Smak dzieciństwa. Wspaniała galaretka z ich wykorzystaniem.
    Zawsze marzył mi się sad pełen drzewek owocowych...

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaka piękna skrzynka!! a galaretki jeszcze nie robiłam. zawsze obawiam się, że będzie płynna...

      Usuń
    2. Monica! Mam nadzieję, że Twoje marzenie zrealizuje się prędzej niż myślisz!
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
    3. Kasiu! Nie ma się czego bać, trzeba tylko odczekać swoje;)

      Usuń
  30. Jak dla mnie mistrzowskie połączenie smaków i aromatów no i piękne zdjęcia. Do gustu przypadło mi zwłaszcza pierwsze zdjęcie :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. sielsko, anielsko,rozmarzyłam się...
    jest pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dziękuję! I mnie się zrobiło ciepło na sercu;) Pozdrawiam!

      Usuń
  32. konfitury z papierówek jeszcze nie robiła, ale oglądając Twoje zdjęcia już wiem, że ta pozycja mnie nie minie :)

    OdpowiedzUsuń
  33. galaretka ma cudowny kolor - taki słoneczny, bursztynowy... czyste lato :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Porwałabym słoiczek z galaretką. A tak, żeby popróbować ;) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zniknie mi jakiś ze spiżarni, będę wiedziała, że to Ty:D

      Usuń
  35. Papierówki uwielbiam, kojarzą mi się z dzieciństwem i z ogrodem babci. Dawno ich nie jadłam, bo lata temu zakochłam się w zielonych jabłkach. Galaretka wygląda cudnie, piękny kolor osiągnęłać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto! Chyba nie znam osoby, której papierówki nie kojarzyłyby się z dzieciństwem i błogimi, najczęściej babcinymi, wspomnieniami! To niezwykłe, że to z pozoru niepozorne jabłka mają taką moc!
      Serdeczności!

      Usuń
  36. Wielbię te zielone jabłuszka na wesołej niebieskiej kratce serwetki!
    A galaretka wygląda, jakby przy jej robieniu pomagało Ci zachodzące słońce :D

    Zajrzysz do mnie? Zaaaajrzyj, proszę, coś tam na Ciebie czeka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I te stokrotki i trawa i skrzynka i niebo, obłęd!

      Usuń
    2. Fu! Kochana! Dziękuję:) Dopiero co błądziłam myślami po Twoich bieszczadzkich pejzażach, a tu taka niespodzianka! Ogromnie mi miło - jeśli to prawda, co napisałaś, to jestem niebywale szczęśliwa:)
      Całusy!

      Usuń
    3. P.S. Ten "obłęd" wciąż na Ciebie czeka! ;)

      Usuń
  37. Jej jakie opisy i piękne zdjęcia. Sama papierówki lubię średnio, przeważnie robię z nich ciasto. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Cudna galaretka, wspaniała, dostalam dziś od znajomej łubiankę za karmienie kotka podczas jej nieobecności, pozwolisz, że też zrobię?;) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo! Ależ bardzo proszę! Korzystaj:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
    2. Zrobiłam, jest cudowna, wrzucę na bloga w weekend;) Pozdrawiam Cię Anno ciepło i przytulam - musiałam się przytulić;)

      Usuń
    3. Ewo! Widziałam - pięknie wyszła! Bardzo się cieszę, że skorzystałaś z przepisu i jesteś zadowolona!
      I ja przytulam;*

      Usuń
  39. Kochana ja wiem, ze to przez mój stan ...ale jak przeczytałam o głodnym, przez Was nakkarmionym chłopaku to się popłakałam ....bo jakże niewielkim nakłądem można uczynić coś dobrego ....
    Te opowieści o siatkach papierówek piękne, a sama galatretka po prostu mnie urzekła:) pozdrawiam Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  40. pychota! prawdziwe złotko ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Zrobiłam i jestem zachwycona:) dziękuję za przepis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak bardzo się cieszę:) Dziękuję za wspaniałą wiadomość!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  42. Aniu, pozwoliłam sobie również przygotować podobną galaretkę :) Podobną, bo z innych jabłek. Właśnie soczek pomalutku kapie do garnka, a ja w tym czasie spróbuję się dowiedzieć co znaczy "taką samą objętość cukru"? Jeśli wyjdzie 5 szklanek soku to 5 szklanek cukru dodajemy? Bardzo Cię proszę o odpowiedź.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  43. anja! Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z efektu. Ja odmierzam przy pomocy dzbanka, na którym jest kilka podziałek i łatwo porównać objętość soku do ilości cukru, ale jeśli nie masz takiego naczynia, użyj miarki "szklanki" o jakiej piszesz. Galaretka wychodzi bardzo słodka, dlatego możesz ją pod koniec "przełamać" sokiem z cytryny:)
    Życzę cierpliwości, bo to kapanie trwa, trwa, trwa bez końca;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za odpowiedź, chciałam się upewnić :)
      W cierpliwość jestem uzbrojona; jeśli efekt końcowy będzie taki jak u Ciebie to warto poczekać. Dodam zatem soku z cytryny pod koniec gotowania. Dam oczywiście znać co mi wyszło ;)
      Raz jeszcze dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
    2. anja! Pozdrawiam i czekam na wieści:)

      Usuń
  44. Galaretka wyszła rewelacyjna! Początkowo myślałam,że mięta nie będzie wyczuwalna ale jest. Nie dodałam wanilii ale cytryna i mięta bardzo poprawiają jej smak. Na pewno zrobię ją jeszcze raz bo wyszło mi tylko 8 niewielkich słoiczków. Zdecydowanie za mało :) Dziękuję za przepis Aniu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)