Strony

środa, 31 października 2012

TU I TAM nr 28. Brrr ... brukselka, małpa i Tom Waits.


Mała zielona główka.
Kapuściana.
Ubrana w zielone bufiaste spódnice.
Zakłada je jedna na drugą.
A każda inaczej udrapowana.
Pojawia się późną jesienią, kiedy nad pustymi już polami snują się mgły.
I zostaje do wiosny.
Budzi mieszane uczucia.
Jedni ją kochają, inni nie znoszą.
A u nas - u Amber i u mnie w Kucharni, zajmuje wysoką pozycję.
Uwielbiamy ją.
Brukselka podana.
Zapraszamy!


Słyszałam, że nie przepadacie za brukselką.
Nie Ty, ani Ty, ale On i Ona.
Tak Wy!
Nie dziwi mnie to, choć zupełnie nie rozumiem - dlaczego?


Mówicie, że od dzieciństwa?
Rozgotowana, mdły smak, kolor jak wyblakły ręcznik po wielu praniach. 
No tak, to może być argument. 
Ale dlaczego?


Dlaczego uwierzyliście, że to jedyny sposób?
Dobrze. Przyznaję, że kiedyś też podobnie myślałam.
Myślałam, że nie można inaczej,
że wyobraźnia ma granice.
Nie ma.


Tu wszystko jest dozwolone.
Czasem lepsze, czasem zupełnie niewyobrażalne, a jednak możliwe. 
Wędrówki wyobraźni fascynują bardziej niż realne podróże.
Nigdy nie wiadomo dokąd doprowadzą, często nie wiadomo nawet kiedy się zaczęły. 


Bez map i przewodników.
Utkane z myśli, oswobodzonych, wolnych. 
Wszystkie trasy dozwolone.
Żadnych ograniczeń.
Wystarczą trzy słowa: "Wyobraź sobie, że...".


Tylko tyle. 
I już mnie nie ma tu, gdzie jestem.
Zaglądam teraz do pudła w szafie, z którego zniknęły tabliczki z nazwiskami. Zaraz się dowiem, że ukradła je małpa. Sama się do tego przyznaje. * 
I zupełnie mnie to nie dziwi. 


Wracam do siebie. Jedynie na chwilę.
Zachrypły, niski głos zabiera mnie zaraz wprost pod scenę. 
Siedzę przy okrągłym stoliku w zaciemnionej sali i wierzę na słowo, że "piano has been drinking, the carpet needs a haircut". ** 
Dzisiejszy wieczór w klubie sponsoruje Tom Waits. 


A jak będzie z Wami?
Dacie się przekonać wyobraźni?
Uwierzycie, że ten sprany ręcznik to nie jedyne wcielenie brukselki?
Zejdźcie z wydeptanych ścieżek.
Dajcie się ponieść fantazji.


Zaskoczcie samych siebie.
Kupcie świeżą brukselkę. Podsmażcie ją na oliwie. 
Dobrze się poczuje w towarzystwie czerwonej cebuli.
Wybierzcie dojrzałe winogrona, posiekajcie dorodne orzechy. 
Nie żałujcie octu balsamicznego i przypraw. 


Otulcie to wszystko ciastem.
Otrzymacie chrupiące galette z brukselką, winogronami i orzechami
Tak. Wyobraźcie sobie, że galette wcale nie musi być okrągłe, a brukselka nie jest wyłącznie więźniem własnego stereotypu.
Choć to właściwie nasza wina. 


Od lat wrzucana do osolonej wody i rozgotowywana, skutecznie utraciła zainteresowanie otoczenia. 
Jakże niesłusznie.
Uwierzcie wyobraźni. Tu wszystko jest możliwe.
Nawet to, że pokochacie brukselkę.


GALETTE Z BRUKSELKĄ, WINOGRONAMI I ORZECHAMI

Na spód:

1 1/4 szklanki mąki
1/4 łyżeczki soli
8 łyżek zimnego masla
1/4 szklanki kwaśnej śmietany
1 łyżeczka soku z cytryny
2-3 łyżki zimnej wody
1 żółtko

Na nadzienie:

oliwa z oliwek
1 nieduża czerwona cebula
ok. 250 g świeżej brukselki
2-3 łyżki octu balsamicznego
1/3 szklanki siekanych orzechów włoskich
1/3 szklanki czerwonych winogron
sól i pieprz do smaku
1/3 szklanki tartego parmezanu
krem balsamiczny - do smaku


Wszystkie składniki do spodu przełożyć do miski i zagnieść na gładkie ciasto. Wstawić do lodówki na ok. 1 godzinę. W tym czasie przygotować nadzienie. Brukselkę obrać z wierzchnich liści, jeśli trzeba odciąć twardy trzonek i opłukać. Pokroić na połówki lub ćwiartki. 
Na patelni rozgrzać oliwę i wrzucić na nią posiekaną czerwoną cebulę, a po ok. 3 minutach dorzucić brukselkę. Trzymać na ogniu przez kolejne 7-8 minut, do momentu aż brukselka zacznie się lekko rumienić. Przełożyć do miski. Na tą samą patelnię wlać ocet winny i wrzucić posiekane grubo orzechy oraz połówki czerwonych winogron. Wymieszać i zdjąć z ognia i połączyć z brukselką. 


Schłodzone ciasto rozwałkować - u mnie na kształt prostokąta.  Posypać tartym parmezanem zostawiając ok. 3 cm z każdej strony - boki będą zawijane. Rozłożyć brukselkowe nadzienie i założyć boki ciasta, by przytrzymały nadzienie. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 190 stopni i piec przez ok. 30 minut, do momentu aż ciasto i nadzienie ładnie się zarumienią. Podawać skropione kremem balsamicznym.


    * Malpa pochodzi z opowiadania H. Murakami pt. "Małpa z Shinagawy".
    ** fragment piosenki T. Waitsa pt. "The piano has been drinking" - do posłuchania na pasku bocznym. 
    *** inspiracją był przepis znaleziony na tej stronie - klik

    94 komentarze :

    1. Nienawidzę brukselki! O przepraszam - nienawidziłam brukselki... Od tej chwili o niej... marzę...

      OdpowiedzUsuń
    2. Lubię brukselkę bardzo,
      ale jeszcze nigdy nie łączyłam jej z winogronami.
      Kolejne niezwykłe połączenie!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Magdo, to połączenie zupełnie podbiło moje serce. Bardzo Ci polecam:)

        Usuń
    3. Ja brukselkę lubię, od zawsze i bardzo. :) Stwierdzam, że byłam bezproblemowym dzieckiem jeśli idzie o jedzenie ;).
      Uwielbiam od zawsze zupy mleczne i wszelkie warzywa, a i czapkę nosić lubię i lubiłam zawsze,ale to jakby inny temat ;).
      Rozważania o brukselce bardzo mi się podobają i to jej wcielenie nowe - bardzo! Połączenie z winogronami i orzechami , no i to wszystko w cieście - coś nowego, pięknego i z całą pewnością pysznego! No bo skoro jest tyle pysznych składników to całość musi być wspaniała.Nie ma innego wyjścia.

      Sciskam:*

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Majanko, to tak, jak ja - szpinak, brukselka i inne "zmory" dzieciństwa należały zawsze do moich ulubionych dań:)
        Uściski:*

        Usuń
    4. Aniu wspaniałe połączenie, pychotka! Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
    5. Bardzo lubię brukselkę, ale w takiej postaci jeszcze nigdy nie jadłam :D

      OdpowiedzUsuń
    6. Świetne, rewelacyjne, odkrywcze. Muszę koniecznie spróbować, tym bardziej, że od roku kocham brukselkę:-)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Joanno, jeśli kochasz brukselkę zrób to dla niej i dla siebie!

        Usuń
    7. ja jestem zdecydowanie z tych.. co to ich nie trzeba przekonywać do brukselki. najczęściej zjadam ją w zupie (ugotowanej przez Mamę oczywiście) i taka jest najpyszniejsza. ale to co tu.. ładne, rustykalne nieco w kwestii wizualnej i na pewno pyszne. na pewno.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Asiejko, wspaniale, że nie muszę Cię przekonywać:)
        Pozdrowienia!

        Usuń
    8. a ja właśnie od dzieciństwa brukselki nie jadam... ale muszę sprawdzić, czy ta niechęć już mi minęła, bo bardzo kusisz razem z Amber:)))

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Gosiu, może pora się przełamać?! Zachęcam i pozdrawiam:)

        Usuń
    9. Kiedyś mi brakowało wyobraźni w kwestii brukselki, choć udało mi się wymyślić z niej... gołąbki, ale to taki niezrealizowany kulinarny żart ;) Dziś wiem, że brukselka daje duże pole do popisu - choćby galette. Twoja jest piękna, Anno-Mario!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. An-no! Gołąbki z brukselki - niezłe, niezłe;)
        Na galette namawiam i przesyłam pozdrowienia!

        Usuń
    10. A ja lubię brukselkę !Pyszne otoczenie dla niej wymyśliłaś :)

      OdpowiedzUsuń
    11. o kurce fix , Aniu jesteś niesamowita i te twoje dania są niesamowite i zdjecia też , no Aniu jest co podziwiać i aż pachnie przez monitor

      OdpowiedzUsuń
    12. Łał, cudowne wydanie brukselki! U mnie będzie wkrótce bo jest w lodówce :)

      OdpowiedzUsuń
    13. Tak! brukselka to mój wróg, ale jak to i ze szpinakowym potworem dzieciństwa było i okazał się niegroźny, tak i w przypadku brukselki mogłabym się odważyć... na takie połączenie jak u Ciebie dzisiaj nawet teraz, na śniadanie! pysznie to wymyśliłaś, smaki obłędne!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Wiewióro! Zaprzyjaźnij się z brukselką! Naprawdę nie będziesz żałować!
        Pozdrowienia:)

        Usuń
    14. Gdyby mojego Połówka potrafiła tak zaskoczyć. On jest chyba uczulony na brukselkę. Sam jej zapach go odstrasza. A ja lubię i rozkoszuję się niż póki sezon w pełni;)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Malwino, w tym wydaniu brukselka nie ma tego swojego charakterystycznego zapachu. Nie jest gotowana, ma towarzystwo innych aromatycznych dodatków - może udałoby się przekonać Połówka?!
        Pozdrowienia!

        Usuń
    15. wspaniałe zdjęcia.
      brukselki aż tak bardzo nie wielbię, przyznaję się bez bicia :p
      ale nie powiem, że nie zjem. z przyjmenością.

      zaintrygowałaś mnie swoją brukselką.
      jest inna, nietypowa, całkowicie niezwykła.

      Pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    16. Brukselka z owocami tworzą pyszne danie.
      Dziękuję Ci za brukselkowe chwile!

      OdpowiedzUsuń
    17. Brukselka potrzebuje akompaniamentu. Czasem mocnego uderzenia w postaci boczku, z którym brukselka tworzy udany związek a czasem drobnych skoków w bok na małe tête-à-tête z owocami lub innymi warzywami. Tajemnicą poliszynela jest, iż brukselka podkochuje się w maśle i ten związek jest źle widziany ale oni tak pięknie razem smakują...

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dokładnie tak, właściwy akompaniament to podstawa.
        Pozdrowienia:)

        Usuń
    18. ...a wiesz Aniu, ze ja nawet taką z wody lubię ... a podana w takiej formie, jaką nam prezentujesz to już wyżsa szkoła jazdy:) ....cudowna tarta. Wygląda tak pięknie, zę mam ochotę wbic łapke w monitor i zabrać kawałek:) pozdrawiam ciepło

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Jolu, ja za taką z wody przepadam! Z masełkiem i bułeczką, mniam!!!
        Serdeczności!

        Usuń
    19. niesamowita kombinacja, mnie do brukselki przekonywać nie trzeba, ale taka wersja musi genialana!

      OdpowiedzUsuń
    20. Nie lubię takiej z zupy...ale zawsze jak przechodziłam na bazarku obok straganu z warzywami to żal mi było, że jej nie lubię, bo ona taka ładna, zieleniutka, a ja nie mogę skorzystać :D i tak sobie myślałam nawet, czy by to nie można jakoś inaczej, i proszę! mam odpowiedź, do tego fascynującą :), wypróbuję na pewno. Połączenie tych kolorów jest idealne, szczególnie na jesień :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Kasiu, słusznie - żal nie lubić brukselki!
        Ale Ciebie to już chyba nie dotyczy, prawda?
        Pozdrowienia:)

        Usuń
    21. ja brukselke lubie, ale przyznaje, ze w takiej kompozycji smakowej jej nie jadlam, kuszaca propozycja:)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Aga! A zatem wszystko co dobre przed Tobą! Polecam bardzo:)

        Usuń
    22. Jak zwykle cudowne zdjęcia :)

      OdpowiedzUsuń
    23. a ja kocham brukselkę, a Twoją, Aniu szczególnie! galette z brukselką? to następna potrawa, którą zrobię, genialna:)

      OdpowiedzUsuń
    24. o moj 'bosze'...pokochalam brukselke! i ten blog:)
      bede wracac i gotowac!
      cieplo pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    25. Czekam na brukselkowy sezon...ale na pierwsze mrozy z którymi nadejdzie - czekam już znacznie mniej :):)

      OdpowiedzUsuń
    26. Bardzo ciekawe połączenie składników, podoba mi się niesamowicie.

      OdpowiedzUsuń
    27. No tak, bo ja z tych nieprzepadających. Zapewne głównie z powodów, które podałaś. I tak patrzę na te zdjęcia i w głowie zaczyna mi dzwonić komunikat: "daj jej szansę, daj jej szansę!". Brukselce, oczywiście :).
      Uściski!

      OdpowiedzUsuń
    28. A ja lubię, ale tylko pierwsze warstwy jej sukienki. Środek brukselki już mi nie smakuje.
      Na rustykalnej tarcie z orzechami i winogronami chętnie bym spróbowała. Może polubiłabym na nowo wszystkie halki i sukienki :)
      Pozdrawiam, Tosia.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Tosiu! Myślę, że w przypadku tego galetto polubiłabyś całą brukselkową kreację!

        Usuń
    29. W twojej odsłonie brukselka przestaje być mdłym warzywem o słodkawym smaku, w takim towarzystwie musi smakować nieprzeciętnie.

      OdpowiedzUsuń
    30. ...i znów przepadłam w Twoim wpisie, królicza nora mnie wchłonęła i zupełnie nie chcę z niej wychodzić ;)
      Amber już mówiłam, że zawsze byłam specjalistką od wyjadania brukselek z porcji zupy wielowarzywnej - i to nie tylko z własnego talerza. Brukselka mi nie jest straszna. Lubię ją, choć na ekstrawagancję z nią w roli głównej nigdy się nie pokusiłam. Może zanim wyjdę z nory króliczej coś z brukselki wyczaruję....:) ściskam!!!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Aga, wspaniale, że brukselka Ci nie straszna! Teraz pora na brukselkowe ekstrawagancje;)
        Pozdrowienia!

        Usuń
    31. To drugie danie z brukselką, której nie lubię, a na które mam mega ochotę... hmmmm chyba ją kupię :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. To świetnie! Kup, kup i przekonasz się, że jest pyszna!

        Usuń
    32. po prostu zaczarowałaś tę brukselkę!

      OdpowiedzUsuń
    33. o matko! z winogronami? w cieście? kto by pomyślał :))

      OdpowiedzUsuń
    34. Zaczarowałaś mnie i ta brukselkę.Tylko ten winogron mam problemy z tymi połączeniami ale złamie się:)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Igo! Ogromnie mi miło:) Złam się koniecznie - oczywiście wyłącznie w kwestii brukselki;)

        Usuń
    35. ale ją podałaś! winogrona, orzechy... może dzięki takiemu połączeniu w końcu przekonałabym się do brukselki :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Kasiu, mam nadzieję, ze tak się stanie - jeśli tylko spróbujesz:)

        Usuń
    36. Prezentuje się zjawiskowo! Chętnie skradłabym kawałek pomimo mieszanych uczuć co do brukselki :-)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Mam nadzieję, że po tej "kradzieży" zmieniłyby się te mieszane uczucia na pozytywne:)

        Usuń
    37. Bardzo ciekawe polączenie smakowe - cierpka w sumie brukselka z winogronami...a orzechy i do jednego i do drugie pasują. Pozdrawiam. Magda.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Magdo, dziękuję! To połączenie smakowało naprawdę świetnie.
        Serdeczności:)

        Usuń
    38. a ja zawsze lubiłam brukselkę, może dlatego że jadłam zawsze pysznie przyrządzoną i nie rozgotowaną, ale to zasługa mamy. Twoje galette ma bardzo ciekawe połączenie, muszę koniecznie wypróbować:))) pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Brawa dla Mamy! Źle ugotowana brukselka zepsuła apetyt wielu osobom;)
        Pozdrowienia!

        Usuń
    39. No i zrobiłam.Głównie z ciekawości, bo tak w głębi to sobie myślałam, że chyba jednak.. hmm.. A to było pyszne. Delikatne, wykwintne jesienne danie, idealne na kolację do wina.I to ciasto, idealne: kruche, listkujące. Smak całości idealnie skomponowany. Dziękuję i pozdrawiam.

      OdpowiedzUsuń
    40. Brukselkę zawsze i w każdej postaci!Objadamy się z lubym ile wlezie,przecież zaraz zniknie;)Przepis biorę w ciemno,bo to moje smaki.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Wspaniale! Bardzo się cieszę!
        Pozdrowienia dla Ciebie i Lubego;)

        Usuń
    41. Obłęd! To fortepian jest pijany, a nie ja! ;D
      Pijana szczęściem jestem, no dobra! Że brukselka (zwana u nas bruksą) może tak zupełnie dać się odczarować z tej mdłej legendy, jak u Ciebie.
      No ale u kogo?
      U nas wystarczy bruksa al dente i rokpolem plus jajo sadzone i już jest uśmiech na gębach. Ale jak zrobię to (tego? tą?) galette, to dopiero uwierzę, że wszystko jest możliwe!

      Plan na przyszły weekend?
      Pizza z ziemniakami od Karolinki ze Zmysłów w Kuchni i Twoje brukselkowe czary :)
      Że niby ciasta, mąka, węglowodany?
      Ale ja kocham węglowodany!!! I basta :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. fu! Teraz pijana ze szczęścia to jestem na pewno ja! Wiedzieć, że mam w Was brukselkowe wsparcie i zrozumienie to duża rzecz i bardzo cieszy!
        Wersję z rokpolem pożyczam bez pytania, bo świetna!

        Pizza z ziemniakami to jest COŚ - ja uwielbiam!
        Całusy przesyłam:*

        Usuń
    42. wlasnie szukam przepisu na tarte z brukselka. czytasz w moich myslach :-)) choc u mnie pewnie skonczy sie na zupelnie innym polaczeniu, ze wzgledu na Faceta, ale co tam, brukselka bedzie! na pewno! pozdrawiam Cie Aniu i lece nadrabiac zaleglosci na Twoim blogu! :-))

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Wianuszku! Bardzo się cieszę:) Ciekawa jestem bardzo na czym się skończyło!
        Całusy:*

        Usuń
    43. a ja zrobiłam sobie sałatkę na bazie składników do galettes - bez ciasta bo jestem na diecie i było git :)

      OdpowiedzUsuń
    44. Nie przepadam za brukselką ale w takim towarzystwie to muszę ja wypróbować

      OdpowiedzUsuń
    45. Nie miałam ewidentnie złych doświadczeń z brukselką, ale też żadnych dobrych. Zrobiłam wczoraj. Borze borze borze jakie pyszne!!!!!

      OdpowiedzUsuń
    46. świetny pomysł na brukselkę:)

      OdpowiedzUsuń

    Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)