Strony

poniedziałek, 11 marca 2013

Trudna miłość. Elżbietańska tarta marchewkowa.




Piotrze!

Nawet człowieka absolutnie skrytego, człowieka o wnętrzu ciemniejszym niźli belgijska gorzka czekolada, dopadają chwile absolutnej szczerości. To czas, gdy nie można już w sobie dusić skrywanej latami słabości, moment absolutnie konfesyjny, o jakim tylko marzą początkujący spowiednicy, słuchający w kółko mdłych wyznań o stosowaniu bez umiaru brzydkiego słownictwa. 


Jestem właśnie w takim stanie, lecz nie przerywaj lektury, nie będą to wynurzenia z gatunku tych, że zawsze wieczorem przebieram się w damską skórzaną bieliznę, potajemnie słucham płyt zespołu Ich Troje, a sens istnienia odkrywam w lekturze książek Williama Whartona. Nic z tych rzeczy, chciałbym Ci jedynie donieść, że bardzo, bardzo lubię marchewkę.


Dlaczegóż to potrzebowałeś chwili aż tak szczególnej - spytasz z troską - by wyznać rzecz równie błahą i normalną? Spieszę z odpowiedzią: wydaje mi się, że jedzenie marchewki przez dorosłych ludzi uchodzi w naszym kraju za czynność wstydliwą.  


Marchwiane papki podaje się, owszem, niemowlętom, by ukoić ich rozdygotane trzewia, dzieciom robi się przerażające marchwiane zupki, by ładnie rosły, a dorosłym wciskana jest surówka z marchwi w ramach restauracyjnych zestawów obowiązkowych.  I to wszystko, nie licząc jeszcze obecności marchwi w zupach jarzynowych. 


A ja marchew kocham. 
Czym byłaby wołowina po burgundzku bez wielości marchwianych krążków, których słodycz naturalnie łagodzi kwasowość czerwonego wina, czym bez marchwi byłaby włoska minestra, jak bez marchwi wyobrazić sobie kuskus, jagnięce ragout i wiele innych, równie wspaniałych rzeczy?! 


A czy Ty Przyjacielu sok z marchwi pijasz? 
A czy próbowałeś marchwi żółtej, jeszcze słodszej i bardziej zniewalającej w smaku? Jej obecność to jeden z sekretów prawdziwego bograczu. 
Kończę, bo muszę coś dosłownie schrupać.  

Twój Robert Von Karotex Maklowicz


Robercie!
Rzeczywiście, to prawda, że okazywanie słabości do marchewki graniczy z publiczną sodomią, ale pragnę Cię zapewnić, Drogi Przyjacielu, że jestem z Tobą. Też lubię marchew, ale jest to miłość trudna.


Przez większość życia marchewki nie znosiłem i do dziś nie toleruję jej w talerzu rosołu (w rosole - tak, ale nie na talerzu). Uważam, że to kiepski pomysł, żeby dodawać ją do wielu zup (na przykład ogórkowej, grochowej czy pomidorowej), bo wtedy robią się nieprzyjemnie słodkawe. 


Ale sok! Parę lat temu oszalałem na jego punkcie i teraz prawie każdy dzień zaczynam od wysokiej szklanki z kilogramem upłynnionych marchwianych korzeni. 
Lubię też tartą, soczystą marchew z cytryną. Pyszna jest młoda marchewka duszona w maśle i glazurowana. W Szkocji bardzo smakowało mi słodkie ciasto marchwiowe. Na podobne trafiłem niedawno w barze "TriBeCa" w Krakowie. 
Idę skrobnąć na jutro. 

Bikont Nafaszerowany Witaminami


Marchewka.
Albo się ją kocha, albo nie.
Trudna miłość. 
Ja kocham i nie kocham. Czy tak też można?


Kochać i nie kochać, jeść i nie jeść?
Dostawać gęsiej skórki na widok soku z marchwi, prosić o dokładkę cytrusowej marchewkowej surówki,
mdleć na myśl o marchewce w rosole, wyjadać jej grube plastry z winnego gulaszu...


Czy to miłość czy grymasy? Sama nie wiem...
Wiem jednak na pewno, że jest kilka wcieleń marchewki, które powodują u mnie szybsze bicie serca i rumieńce zachwytu.
To marchewkowe gnocchi (klik) i orientalna sałatka z z baby carrots (klik) , a kilka dni temu dołączyła do nich Elżbietańska Tarta Marchewkowa.


Odkąd ją ujrzałam - a minęło już kilka lat, wiedziałam, że nadejdzie dzień, kiedy będę na nią nie tylko patrzeć, ale przede wszystkim jeść. Ba! Zajadać się i chować ostatni kawałek tylko dla siebie.  Tak, ta marchewkowa tarta potrafi obudzić we mnie egoistyczne zapędy!
Czemu elżbietańska? Nie mam pojęcia - pod taką nazwą widnieje w książce kucharskiej, którą za 2 zł wyszperałam kiedyś w pewnym second-handzie. 


Jest pyszna! Zdrowa nie tylko ze względu na spory udział marchewki, ale także kruchy, lekko orzechowy spód, do którego używa się płatków owsianych.  Cudownie kremowe nadzienie i chrupiące podpieczone nerkowce, słodycz marchewki złamana imbirem, sokiem z czerwonych pomarańczy i pieprzem, który dodałam od siebie, a który moim zdaniem stanowi tu kropkę nad "i". 


Nie rwijcie stokrotek, by wyrywać płatki wyliczając "kocham, nie kocham" . Ta tarta jest ponad podziałami - pokochają ją marchewkożercy i tacy, jak ja, którzy wybierają marchewkę z rosołu! 
Do schrupania!


ELŻBIETAŃSKA TARTA MARCHEWKOWA
*przepis z książki Healthy one-dish cooking, Reader's Digest, z moimi zmianami 

Na spód:
125 g mąki
50 g płatków owsianych
75 g masła 
szczypta soli 


Na nadzienie:
450 g marchewki obranej i pokrojonej
75 g kremowego serka
1 jajko
skórka starta z 1 pomarańczy 
sok z połowy pomarańczy
szczypta soli
do smaku - imbir, cynamon, pieprz
50 g grubo siekanych orzechów nerkowca


Mąkę wymieszać z płatkami owsianymi i solą, dodać pokrojone na kawałki masło oraz 2-3 łyżki zimnej wody. Całość zagnieść i przełożyć do lodówki na ok. 30 minut.
W tym czasie obrać i pokroić marchewki, a następnie ugotować je do miękkości. Odcedzić i zmiksować w blenderze do uzyskania gładkiego pure. Połączyć z serkiem, jajkiem i pozostałymi dodatkami. Doprawić do smaku wg uznania. 


Schłodzone ciasto rozwałkować i przełożyć do wyłożonej pergaminem formy na tartę. Ułożyć na wierzchu kawałek pergaminu i obciążyć z góry fasolkami lub specjalnymi kuleczkami do pieczenia, aby ciasto równo się upiekło, nie tworząc wybrzuszeń. Wstawić na ok. 20 minut do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni. Po tym czasie usunąć pergamin z fasolkami i podpiekać jeszcze spód przez kolejne 3 minuty. 
Masę marchewkową rozprowadzić na podpieczonym spodzie i posypać z wierzchu posiekanymi orzechami nerkowca. Wstawić ponownie do piekarnika i piec do momentu aż masa się zsiądzie, a orzechy nabiorą złotego koloru - ok. 18 minut. 
Najlepiej smakuje jeszcze na ciepło. 

* cytuję obszerne fragmenty Trudnej miłości do marchewki z książki Dialogi języka z podniebieniem Piotra Bikonta i Roberta Makłowicza, wyd. Znak, 2003

43 komentarze :

  1. W przypływie szczerości wyznaję - uwielbiam marchewkę, marchewkowe włosy, sok z marchwi. I Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Marchew bardzo lubię! Przyrządzoną na sposób marokański, we francuskiej wołowinie po burgundzku, w cieście. A najbardziej taką najprostszą...z groszkiem! Podoba mi się ten krem marchewkowy z kremowym serkiem - musi być wyśmienity!!

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja kocham marchewke. Lubie ja pod kazda postacia. Szczegolnie tak na surowo, do pochrupania :) Moj synek za to trzesie sie na widok marchewkowej zupki i nie z zachwytu bynajmniej :)) Tarta wyglada wspaniale. Musze kiedys sprobowac.

    Usciski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kapitalne połączenie smaków! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. w takim zestawie jak Twoja tarta marchewkę lubię najbardziej, dodam tylko od siebie, że uwielbiam marchewki za to jakie dziwaczne kształty potrafią przybierać;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Marchewki są świetnym tematem na bajkę, piosenkę i tym bardziej na tartę :) a jeżeli chodzi o zdjęcia są tematem rewelacyjnym!!

    OdpowiedzUsuń
  7. No to dopiero oda na cześć marchewki :))
    Ale podoba mi się ta Twoja marchewkowa miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja marchewce zawsze mówię TAK, tej słodkiej wersji to tym bardziej! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam marchewę w każdej postaci:-) Zwłaszcza jak jest tak cudnie podana:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się napatrzeć na te cudne zdjęcia:)
    Tarta wspaniała!
    Nie lubię tylko tartej marchewki z cukrem i cynamonem, brrr...
    Każdą inną wersję zajadam z rozkoszą:)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja kocham i nienawidzę tak jak Ty. Jako dziecko wymiotowałam na sam widok. Sok pijam tylko w połączeniu z bananem i jabłkiem, zapachu takiej świeżej nie znoszę i takowej bym nigdy nie zjadła, chyba, że w sałatce o intensywnym smaku. Za to uwielbiam marchewkowe wypieki, zupy, wszelkie pure. W zupie marchewa mi nie przeszkadza, wręcz dodaję ją prawie do każdej, może poza białym barszczem i tymi gdzie psuła by kolor. Marchewka ma potencjał i tak jak dynia bywa niedoceniana, ja odkrywam ją na nowo dzięki takim przepisom jak ten na tartę, który podałaś. Dziękuję! wykorzystam na 100% w weekend najbliższy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zrobiła, zjadłam i jeszcze bardziej pokochałam marchewę ;)

      Usuń
  12. Wspaniała tarta i piękne kolory :) uwielbiam Twoje eksperymenty w kuchni, co wpis mnie zaskakujesz ; )

    Buziaki :)
    pieczarka mysia

    OdpowiedzUsuń
  13. Twój blog przenosi do innego świata... Tarta baardzo ciekawa. Warto spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja marchewkę pod każdą postacią. Taką z rosołu też, i w gulaszu i cieście i na surowo i duszoną i gotowaną. Startą i w kawałkach, na słodko i na słono. Z groszkiem, z pomarańczą, jabłkiem czy pekinką. Jak tylko się da.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jestem prawdziwym królikiem, jem marchewkę w każdej postaci i o każdej porze dnia a nawet nocy jak mnie najdzie. Właśnie dzisiaj zakupiłam kolejne 10kg bo tyle nam schodzi w ciągu tygodnia. Tartę muszę zrobić koniecznie bo wygląda wspaniale, oczami zjadłam każdy kawałek ze zdjęcia:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa jestem bardzo smaku takiej tarty.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam marchewkę!
    Tarta wygląda znakomicie i cóż za zdjęcia cudowne! Magiczne, smaczne.
    Pozdrawiam Kochana:*

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo lubię podobną do tej tartę z dyni. Nawet kolorystyką przypomina tę Twoją.
    Marchewkę skądinąd bardzo lubię. Nawet w rosole, na talerzu mi nie przeszkadza :-)

    Serdecznie Cię pozdrawiam,
    E.

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja nie lubię marchewki z groszkiem, takiej,rozgotowanej, stołówkowej i marchewki z rosołu.... Najbardziej lubię ją w formie soku lub surówki, no i oczywiście w cieście marchewkowym:-).

    OdpowiedzUsuń
  20. Aniu ona jest fajowa! Dałabym chyba tylko swoje ulubione ciasto z mielonymi migdałami, ale nadzienia nie zmieniłabym nic a nic!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  21. hehe, ja marchewki najbardziej nie lubię pod postacią "marchewki z groszkiem" w śluzowatej, mącznej mazi... blehhh... za to marchewka w słodyczach, czemu nie? na surowo - jak najbardziej! w rosole - też ujdzie:)

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja marchew bardzo lubię, a wybór ulubionego warzywa jest dla mnie tak trudny, że każda decyzja wydaje mi się niewłaściwa po chwili;tak bylo z odpowiedzią na pytanie w konkursie fartuchowym. Marchew i lubie, i kocham, i trudno bez niej żyć, ale, ale, a burak? a papryka, a pomidor? ojej, aż boli ta konieczność wybrania tego ukochanego jednego warzywa; ale marchew jest bardzo cenna, i na słodko i na słono, a Twoja tarta doskonała:)a pstatnio, na warsztatach z kuchni fińskiej, jadłam pierożki z marchwią:))

    OdpowiedzUsuń
  23. Faktycznie miłość do marchewki nie jest łatwa :P Osobiście uwielbiam chrupać surową, ot tak po prostu bez niczego więcej. Całkowicie ubóstwiam też surówkę z marchewki jako dodatek do obiadu. Z kolei ugotowanej absolutnie bym zjeść nie chciała. Ale już w formie upieczonej jako składnik ciasta marchewkowego smakuje wybornie! Twoja tarta jest bardzo piękna i kusząca!

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie lubię się wgryzać w surowy korzeń, surówkę zjem z braku laku ale świeży sok z marchwi(precz z "kubusiami"!) albo marchew wyłowiona z sagana z rosołem (cała dla mnie!) to jest to!
    Trudno mi sobie wyobrazić smak tej tarty, to coś zupełnie innego niż marchew z jaką miałam do tej pory do czynienia. Może na Wielkanoc dla "dietującej" części rodziny(?)-w tarcie nie ma cukru, nie licząc tego w marchwi i mące.

    OdpowiedzUsuń
  25. a ja myślałam, że wszyscy kochają marchew, że jest taka neutralna, jak ziemniaki, albo chleb, które wszyscy jedzą (inaczej jest np z brukselką)
    ja w każdym razie marchew lubię w każdej postaci, gotowaną, surową, z rosołu, w zupie krem, no i oczywiście w cieście marchwiowym :)
    tarta wydaje mi się genialna i mam wielką ochotę ją przyrządzić
    a Twoje zdjęcia przyprawiają mnie o zawrót głowy !

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam połączenie marchwi z pomarańczą! Ta tarta jest tak absolutnie piękna, że wypróbuję ją choćby dla samego wyglądu!

    OdpowiedzUsuń
  27. Poczułam się jak w bajce :) Witaj!

    OdpowiedzUsuń
  28. Oj ja uwielbiam marchewkę od czasów dzieciństwa:) ...najlepsza jest taka wyrwana prosto z ziemi, wytarta tylko w rękaw:) .... jemy bardzo dużo marchwi, najczęściej w postaci chrupanej lub soku ... uwielbiam ją też w rosole:) .... ale nigdy nie używałam jej np do ciast co jak widzę trzeba szybko nadrobic Aniu:). Cudowna tarta:) Buziaka zasyłam Jola Szyndlarewicz

    OdpowiedzUsuń
  29. Ciekawy przepis i piękne zdjęcia!:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Lubię marchewkę, oj lubię, choć tej ugotowanej na śmierć w rosole nie znoszę. Ale w tym wydaniu to już wręcz uwielbiam. To musi być boska tarta Anno-Mario. Tak bardzo pragnę być w jej pobliżu :-D

    OdpowiedzUsuń
  31. piękne kolory, tarta wygląda wyjątkowo energetycznie!
    stylizacja i zdjęcia - 10/10!

    OdpowiedzUsuń
  32. Największą radością dzisiejszego dnia stało się wejście na Twoj blog :) Muszę Ci przyznać, że jest to pierwszy blog, który widzę w czarnych kolorach...chociaż wcale czarno tego nie widzę :) Jest tu pięknie i z klasą!! Co do marchewki, to mój stosunek do niej nie jest jednoznaczny. Nie lubię typowej, stołówkowej marchewki z groszkiem. Za to uwielbiam ją z rozmarynem ! Twoja tarta wygląda pięknie! Nigdy takiej nie jadłam, więc koniecznie muszę to nadrobić. Mam jednak głupie dość pytanie- czy ona jest bardziej na słodko czy wytrawnie?:)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  33. Wspaniałe teksty dobrałaś :).
    I tarta marzenie!

    OdpowiedzUsuń
  34. piękna tarta, robi ogromne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Trudna miłość ... ale czy miłość bywa łatwa ? Smakuje nam najlepiej gdy ją podsycamy odrobiną pikanterii ... marchew z imbirem - tak właśnie lubię najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  36. mowisz, że warto, że to coś innego.... musze się skusic, choć na pierwszy raz z połowy. A zdjecia....ach, rewelacyjne:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Marchewkowy zawrót głowy! Rewelacja :}

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwielbiam marchewkę i zdziwione spojrzenia gdy dorosła chrupię na surowo idąc ulicą. Piękna tarta, chciałąbym już dziś się z nią bliżej poznać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie mogę się napatrzeć na tą tartę, jest przepiękna...
    W ogóle Pani zdjęcia są niesamowite, uwielbiam na nie patrzeć

    OdpowiedzUsuń
  40. Śliczne zdjęcia. Masz niesamowite wyczucie i zdolność kompozycji. Zazdroszczę :-) a przepis arcyciekawy, zwłaszcza dla mnie, bo kocham ciasta marchewkowe. Na pewno wypróbuję niedługo.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)