Strony

czwartek, 27 czerwca 2013

Pójdziesz ze mną na łąkę? Nazbieramy poziomek, opowiem Ci o.... Panna cotta z dzikiego bzu z poziomkowym coulis




Pójdziesz ze mną na łąkę?
Nazbieramy poziomek.
Narwiemy bzu.
Z piegami żółtego pyłku na nosie będziemy zanurzać się w zieleni.


Dojdziemy aż na koniec,
tam gdzie wszystko pachnie jaśminem.
Nazrywamy bukiety, wetkamy kwiaty we włosy
i opowiem Ci o pocałunku,
tu właśnie, pod jaśminem.


Dawno to było ...
Zarumienię się, Ty zaśmiejesz i pójdziemy dalej, w stronę jabłoni.
Pamiętasz jak....?
Kiedy to było? Nie, nie ma już tej śliwy ani gruszy rozciętej piorunem na pół.
Rzucają cień już tylko w pamięci. 
Wszystko w niej takie, jak wtedy.


Snopki siana pachnące słońcem. 
Karolka w chustce na głowie z jabłkami na kompot upchniętymi w fartuchu.
A my zbieramy korale, koraliki
Małe, czerwone, nadziewamy na chude łodyżki traw. 
Poziomkowe klejnoty.


Sznur dla Ciebie, sznur dla mnie...
Jedna po drugiej malują nasze usta.
Do twarzy nam w poziomkowej czerwieni. 
Pasuje do naszych sukienek i rumieńców, będziemy przecież wspominać o ... 


Gdy słońce przechyli się za brzozy usiądziesz ze mną na łące, a ja zabiorę Cię na inną łąkę.
Słowo po słowie zaprowadzę Cię tam gdzie powietrze pachnie zupełnie inaczej.
Pójdziemy na łąkę, która układa się miękko po okolicy i nie wiem gdzie kończy, a gdzie zaczyna. 


Przecięta ceglastą wstążką polnej drogi, ubrana jest w maki i chabry.
Twoje ulubione.
Od świtu po noc  mruga oczkiem stawu.
Zalotnik z niego - trzepocze cudownie długimi rzęsami trzcin i tylko w niego się wpatruję, gdy leżę na hamaku w cieniu strzelistych grabów.
Ten drugi hamak czeka na Ciebie. I drewniana ławeczka obok też. 


Zobaczysz stąd błękit jeziora, usłyszysz kukułkę.
To stąd widać najlepiej żurawie i tu ciepłe światło wieczornego słońca odbija się najpiękniej w oknach.
A może wolisz altanę na drugim końcu ogrodu?


Chodźmy. 
Będziemy stąd podglądać bociany, których gniazdo króluje na środku.
Opowiem Ci kiedyś skąd się tu wzięło...
Ale teraz wejdźmy na chwilę do środka, zabierzemy ze sobą zapach łąki.
Jaśmin, chabry, lawenda pasują do białych ścian. 


Wejdź schodami na górę, tymi krętymi, z kuchni, i ustaw bukiet na środku dużego stołu. 
Zaczekaj tam na mnie. Opowiem Ci o obrazach, o ...
Opowiem Ci o miejscu, które istnieje naprawdę, choć pewnie myślisz, że jest tylko marzeniem. 
Zostawiłam tam serce i Ty zrobisz to samo, i będziemy tam wracać, na łąkę, nad staw, do Siedliska...


To co?
Pójdziesz ze mną na łąkę?
Nazbieramy poziomek, opowiem Ci, co robię, gdy tak długo mnie tu nie ma...
Opowiem Ci o Siedlisku...


PANNA COTTA Z DZIKIEGO BZU Z POZIOMKOWYM COULIS
/na 4 porcje, pomysł własny/

Letni i bajkowy deser. 
Panna cotta pachnie i smakuje dzikim bzem. Razem z poziomkami tworzy rajski duet. 
Do zjedzenia koniecznie na łące i w Siedlisku ...


2,5 łyżeczki żelatyny  w proszku
430 ml śmietany kremówki 
70 ml syropu z dzikiego bzu
1/3 filiżanki cukru 
1/2 laski wanilii


Przygotować 4 ramekiny lub inne naczynka na panna cottę. W miseczce zalać żelatynę 2 łyżkami zimnej wody i odstawić na kilka minut, by napęczniała. W tym czasie do niewielkiego rondelka z grubym dnem wlać śmietanę i wsypać cukier. Wstawić na średni ogień. Laskę wanilii przeciąć wzdłuż na pół, końcówką ostrego noża zeskrobać z jednej połówki ziarenka wanilii i wraz z połową laski włożyć do rondelka ze śmietaną i syropem z dzikiego bzu. Gdy całość się zagotuje zdjąć z ognia i dodać namoczoną żelatynę, mieszać aż się całkowicie rozpuści. Wyjąć laskę wanilii. Masę wlać do przygotowanych naczynek i wstawić do lodówki, by zastygła - ok. 3 h (u mnie trwało to 1,5 h). 


POZIOMKOWY COULIS

szklanka poziomek
kilka truskawek
syrop z dzikiego bzu - do smaku
Poziomki i truskawki zmiksować razem. Przetrzeć przez sito i powstały sos doprawić do smaku syropem z dzikiego bzu. Jeśli całość jest za słodka, można dodać kilka kropel cytryny. 


25 komentarzy :

  1. alez pysznie :) kochana z Toba to nawet na koniec swiata bym poszla te poziomki zrywac :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak poziomkowo u Ciebie:)
    Trzeba korzystać z letnich plenerów:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusisz:) Na taką łąkę poszłabym bez zastanowienia:) Pychota!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pójdę na łąkę, na deser i poziomki :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie podane te deserki :)
    I poziomeczki...mmmmm już z 10 lat nie jadłam, marne uroki miasta :(
    ale niedawno robiłam Panna Cotte wg innego przepisu i innych proporcji niż Twoja i wyszła twarda jak kamień. Zraziłam się bardzo...
    U Ciebie widzę że ten deserek jest taki kremowy a nie twardy?
    Może warto dać jeszcze jedną szasę Panna Cotcie? ;)
    Żeby tylko znów nie była twarda :(
    Pozdrawiam mocniutko :)
    http://zaczynamyoddeseru.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kucharnio, uwielbiam Cię, chodziłabym na poziomki bez końca ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały deser :)
    i ja dopisuje sie do fanklubu poziomek!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak cudnie poziomkowo u Ciebie Aniu:-)) Wieki całe nie byłam w lesie na poziomkach - kiedyś w każde wakacje u babci:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z Tobą na łąkę? Bez zastanowienia :))

    OdpowiedzUsuń
  10. bajki piszesz słowami i zdjęciami :) pysznie, nostalgicznie... opowiedz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak wspaniale podane! nie szkoda było jeść? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak Ty potrafisz snuć opowieść i jak zachwycać pomysłem na jej pokazanie. Te poziomki nanizane na łodyżkę! U Ciebie dzieje się bajka...

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam poziomki miłością wielką. najcudniejsze jadłam na Litwie, prosto z krzaka, albo z wiaderek do których owoce nazbierały moje ciotki. a domowa konfitura z poziomek..cudo. to chyba moje ulubione owoce i strasznie żałuję, że tu ich nie ma praktycznie wcale. i panna cotta.. koniecznie do zrobienia, jak to możliwe że nigdy jeszcze jej nie jadłam?

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko, jakie piękne zdjęcia!!!

    Twoje wpisy zawsze zachwycają mnie i treścią, i zdjęciami. Ale dziś to już przeszło wszelkie wyobrażenie. Z fotek wręcz uderza zapach poziomek. Który uwielbiam, smak oczywiście też. Niedawno zauważyłam, że w naszym ogrodzie pod jedną z sosen zasiały się dzikie poziomki. Nie wiem jak, nie wiem skąd - ale są, na razie kilka krzaczków, jednak liczę na to, że te samosiejki skolonizują większy skrawek ogrodu...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach, poziomki! Cudowne zdjęcia, cudowne kolory i panna cotta. Całość po prostu zachwyca Aniu, jak zawsze.
    Ściskam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Opowiadaj jeszcze o tym Siedlisku, opowiadaj ...bo aż się serce raduje jak się Ciebie czyta ....a gdyby tak jeszcze móc tego deseru posmakować ....oj:) buziaki Jola Szyndlarewicz

    OdpowiedzUsuń
  17. Na łące a jeszcze lepiej nad jeziorem w środku lasu, mam takie miejsce i trzy w jednym - jezioro, las i poziomki, niestety rzadko załapuję się na sezon poziomkowy. Cudowna, romantyczna panna!

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja się wzruszyłam... Korale z nawiniętych na źdźbła trawy borówek i leśnych poziomek kiedyś potrafiły sprawić tyle radości, były skarbem.

    OdpowiedzUsuń
  19. za każdym razem, gdy Ciebie odwiedzam to jest to jak plasterek na serce, trafiasz tak bardzo w sedno Aniu. A poziomki i panna cotta i opowieści łąkowe to istne cuda.
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapach poziomek - cudowny, niepowtarzalny...

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały pomysł z dodaniem bzowego syropu do pannakotty ! A z musem poziomkowym- poezja :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ale poziomkowe cudo! ; )
    Wygląda bardzo pięknie!
    Świetna historia z poziomkami!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. ale piękne zdjęcia i pyszny deser - mmm rozmarzyłam się o leżeniu na łące;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)