Strony

wtorek, 4 czerwca 2013

Konfederacka 4. Uwielbiam ...




...uwielbiam ludzi z pasją,
zwykłych - niezwykłych, bez nadęcia i tych wszystkich pretensjonalnych "ą" i "ę", 
bez poczucia wyższości, które nie idzie w parze z jakością. 


Uwielbiam miejsca z duszą.
Takie, gdzie stawiając pierwszy krok wiem, że każdy kolejny zapiszę w pamięci i będę w niej wracać do wydeptanej z zachwytem ścieżki. 


Uwielbiam gotujących mężczyzn, zwłaszcza jeśli są szefami kuchni (Bartek Płócienniak,Rui Miguel Dos Santos Moreira, Fabrice Boulahouache  - klik), którzy oprócz pasji do gotowania mają też dar zarażania tą pasją innych, i co najważniejsze - naprawdę potrafią wyśmienicie gotować. 



Uwielbiam ten błysk w oczach, jaki rozświetla twarz każdego kulinarnego blogera na widok jedzenia, dobrego i pięknie podanego. I tą szybkość i precyzję, niczym u wytrawnego rewolwerowca, z jaką "strzelają" kolejne zdjęcia. 


Uwielbiam, gdy jedzenie łączy nie tylko dużym, wspólnym stołem, ale i prawdziwą miłością do delektowania się i poznawania nowych smaków.  Gdy jedzenie jest całym sensem i jedynym celem, a nie środkiem do sprzedania płynu do zmywarek, woreczków foliowych czy innego fixu. 


Uwielbiam uroczą i filigranową Anię i wszystkie jej patelnie z najlepszym na świecie sosem koperkowym, który pozwoliła nam bezkarnie wyjadać palcami, będąc przy tym zajęta gotowaniem dla kolejnych dziesiątek gości. 


Krótko mówiąc - uwielbiam Konfederacką 4
niezwykłe miejsce z klimatem, duszą i wyjątkowymi ludźmi. 
Miejsce bez wielkiego szyldu, jaskrawych neonów i reklam, w szarym budynku splecionym w objęciach bluszczu. 
Miejsce i ludzi, którzy nic od nas nie chcąc, dali nam znacznie więcej niż każdy z nas oczekiwał.
Uśmiech, cierpliwość, prostotę, bezpretensjonalność, czas, pasję i całą masę pysznego jedzenia i doskonale dobranego wina. 


Dziękuję!
Dziękuję Ani Strugalskiej za jej "nos", który poprowadził ją do mojej KUCHARNI, szefowi Bartkowi Płócienniakowi za profesjonalizm, życzliwość  i poczucie, że znamy się od zawsze i moglibyśmy rozmawiać o jedzeniu (i nie tylko) bez końca.  
Dziękuję Ani Grudzińskiej-Sarna i Kamilowi Sarna z pracowni fotograficznej Jedzenie jest piękne (klik) za cenne wskazówki fotograficzne i wyrozumiałość wobec mojego aparatu;),


Klaudynie za bycie jedynym w swoim rodzaju przewodnikiem po Krakowie i za pudełeczko z ręcznie ucieranym przez nią kremem - śmiem twierdzić, że upiększającym (przynajmniej na mnie tak działa;),
Magdzie za słoik najlepszego na świecie musu rabarbarowego,


Joasi za nocne podróże tramwajem, pokój pełen cudownych książek i śniadanie z widokiem. 
Dziękuję wszystkim uczestnikom za cudowne towarzystwo - za to, że nie znając większości z Was wcześniej, czułam się tak, jakbyśmy znali się od zawsze. 


Joasia napisała, że " warsztaty na Konfederackiej 4 przywróciły jej wiarę w jedzenie". Ja tej wiary nigdy nie straciłam, choć nie raz przyszło mi wątpić co do sposobu jego przygotowania i podania - jak na pewnych warsztatach, gdzie unoszący się w obłokach swojej "wielkości" szef kuchni podał niemal surowego indyka twierdząc, że "tak ma być" - ale o tych warsztatach u mnie nie przeczytacie...


Z przyjemnością piszę za to o warsztatach na Konfederackiej 4, choć nikt mnie o to nie prosił, nic w zamian nie otrzymam, ani też relacja z warsztatów nie była warunkiem  mojego udziału. 
Piszę, bo KUCHARNIA jest blogiem o miłości do jedzenia, życia i wspomnień i cząstkę tej miłości znalazłam właśnie na Konfederackiej ...

Relacje pozostałych uczestników znajdziecie na ich blogach: 




Podczas warsztatów przygotowywaliśmy i z zachwytem zajadaliśmy się: 

Portugalską zupą na doradzie i krewetkach – autor: Rui Miguel Dos Santos Moreira

Małżami św. Jakuba z młodym szpinakiem i chorizo – autor: Bartek Płócienniak

Okoniem morskim na czerwonym risotto (z papryką i pomidorami) – autor: Bartek Płócienniak

Jagnięciną nowozelandzką z morelowo-pikatnym chutneyem, kaszą gryczaną i sosem z koziego sera z miętą – autor: Bartek Płócienniak

Makaronikami z kremem cytrynowo-bazyliowym, truskawkami i białą czekoladą – autor: Fabrice Boulahouache
  


 * Całkiem możliwe, że jedno albo i wiecęj zamieszczonych tu zdjęć nie jest mojego autorstwa - po zgraniu w jedno miejsce kompletnie się pogubiłam, więc jeśli wykorzystałam zdjęcie kogoś z uczestników czy organizatorów warsztatów, przepraszam - napiszcie, jeśli chcecie, abym je usunęła lub stosownie opisała. 

20 komentarzy :

  1. Cieszę się Aniu, że tak wspaniale spędziłaś czas w gronie świetnych ludzi z pasą. Takich warsztatów powinno być więcej:-) i takich relacji:-)!
    Ściskam Cię mocno:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania, czuję Twój zachwyt:) Ostatnio marzę o czymś tak pięknym i niosącym takie emocje... Będzie jakaś kolejna edycja...? Powiedz, że tak....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelino, musi być! Może się spotkamy, wreszcie?!:) Tak jak napisałaś to było piękne i niosące niezwykłe emocje!
      Pozdrowienia!

      Usuń
    2. Wiesz kiedy o czymś takim zamarzyłam? Jak obejrzałam ten filmik, który wstawiłam u siebie na "kuchniowym" FB. Widziałaś? Klimat i atmosfera - przytulność, swojskość i coś nie do końca określonego....

      Usuń
    3. Właśnie skończyłam oglądać - piękny! Klimat rzeczywiście wyjątkowy, mam ochotę zacząć gotować...

      Usuń
  3. Naszej Ani S. fotki się załapały i nie mamy z Anią, nic przeciwko :) dziękujemy za to, ze byłaś z nami. Są ludzie, z którymi zawsze masz " po drodze".

    OdpowiedzUsuń
  4. Warsztaty i wszelkie inne kulinarne spotkania - cudownie zbliżają i otwierają i zachwycają, właśnie pod warunkiem, że są z miłości i pasji jedzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja sobie pozazdroszczę ciutkę... spotkania z super ludźmi i w cudownym miejscu :) nigdy nie byłam jeszcze na warsztatach pewnie z braku czasu ale głównie pieniędzy, mam jednak nadzieje, ze to się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podzielam miłość do gotujących mężczyzn :). Bardzo ciekawa relacja i wspaniałe menu, mmm.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny opis. Czuję klimat! Zazdraszczam i ściskam pozdrawiająco:)

    OdpowiedzUsuń
  8. wymarzone chwile. chciałabym być tam z Tobą, kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ania, kurcze blade, Konfederacka, to Ty byłaś jakieś 500 metrów ode mnie :D A mijam czasem tą restaurację i jakoś nigdy nie zajrzałam, warto chyba? :))) Nie miałam pojęcia że oni organizują jakieś warsztaty.. :)

    Uściski, miło się czyta takie relacje, oj bardzo miło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ania, wspaniałe zdjęcia i relacja. To musi być wspaniałe uczucie być wśród takiej znakomitej liczby ludzi z pasją. Ciekawa jestem czy coś będzie w wakacje, bo może też bym się wybrala:)

    OdpowiedzUsuń
  11. trochę czasu mnięło, a ja nadal jest pod napięciem tego miejsca i naszego spotkania :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Konfederacka 4 to rzeczywiście miejsce niesamowite! Uwielbiam tam bywać..

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo, bardzo miło było Cię spotkać w końcu w świecie rzeczywistym - mam nadzieję, że następnym razem uda nam się porozmawiać dłużej i że uda mi się poczęstować Ciebie serduszkowym pankejkiem. Bardzo się cieszę, że mus rabarbarowy Ci smakował (Asia uruchomiła już własną seryjną produkcję). Ściskam serdecznie i nie moge już doczekać się następnego razu.
    (piszę dopiero teraz, bo z trudem ogarniam się po Berlinie)

    OdpowiedzUsuń
  14. jeszcze nie miałam okazji tu być, ale po takiej relacji i zdjęciach <3 na pewno zajrze!!! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)