Strony

poniedziałek, 25 listopada 2013

Szczęście to czas. Selerowe karmelki i kasza jaglana. Na dobry początek.




Piszecie i pytacie - Co słychać? Czemu mnie tu nie ma?
A ja jestem, choć mniej widoczna.  
Odpoczywam..., a może zbieram siły.
Przyglądam się i dziwię ... , a może właśnie przestają się dziwić.
Jedni pędzą bezmyślnie, byle do przodu.
Inni jakoś przestali ciekawić.
Ci najważniejsi częściej milczą, jak ja, znają wagę słów i nie rzucają ich na wiatr. To dobrze. 
I dobrze mi tak, gdy nie muszę, a chcę.
Gdy mogę pomilczeć. Pobyć na chwilę tu i potem znowu tam. 
Porozmawiać, posłuchać, zaśmiać się i wzruszyć nie jednym spotkaniem. Prawdziwym. 
Po prostu. 


Używaj daru życia.
Uśmiechów dzieci, kolorów nieba, zapachu kawy,
 ciepłego wiatru i dzwonienia tramwajów. 
Ciesz się mroźną zimą i upalnym latem.
Szczęście to czas. Nie zapomnij o tym ...! 
Michal Viewegh


I nie zapomnij o dobrym początku dnia!
Nauczyłam się, że wyjście z domu bez śniadania to nie jest dobry scenariusz. Posłuchałam mądrych ludzi i zaczęłam je jeść. Robić śniadania nie tylko dla innych, ale także dla siebie. Takie jak lubię. Bez kanapek, wędlin, jajek i kiełbasek. Piekę granole, gotuję owsianki, do kaszki manny dolewam soku z malin, który wciąż pachnie minionym latem i rytualnie w zimne poranki rozgrzewam się kaszą jaglaną. To dobro, jakie sobie ofiaruję i cudowny zastrzyk energii, jakiej teraz naprawdę potrzebuję. 


Porcja kaszy jaglanej z kandyzowanym selerem, prażonymi płatkami migdałów i bursztynowymi wstążkami syropu z agawy albo klonowego. To mój zestaw idealny.
Orzechowy aromat kaszy idealnie łączy się z orzechową nutą selera i pietruszki, do tego chrupiące migdały, ulubiony syrop i już wszystko ma sens, nawet ponure, listopadowe poranki, kiedy wyjście spod kołdry wydaje się być wyczynem ponad ludzkie możliwości.


Na dobry początek zaczęłam od śniadań, później doszły inne przyjemności, jakie sobie podarowałam. Zapisałam się tu i tam, ćwiczę (!), odnowiłam stare znajomości i odkryłam ile dla mnie znaczą i jak bardzo mi ich brakowało. Nie tracę już tyle czasu na to co nierzeczywiste, doceniam jeszcze bardziej to, co prawdziwe. 
Może i Wam przyjdzie ochota na taki  dobry początek...?
Do poczytania albo zobaczenia wkrótce.


KASZA JAGLANA Z KANDYZOWANYM SELEREM, PIETRUSZKĄ I SYROPEM KLONOWYM
/przepis własny/
składniki na 2 duże porcje
 
Ważna uwaga! Nie bądźcie drobiazgowi, nie warto. Najlepiej kandyzujcie od razu cały korzeń selera – oczywiście nie w jednym kawałku! A w ferworze krojenia go na kawałki rzućcie pod nóż także pietruszkę. Dozujcie według potrzeb, pamiętając o tym, by porcję selerowych karmelków odłożyć do puzderka i nosić zawsze przy sobie. To na wypadek, gdyby naszła Was nagła ochota na coś pysznego. 

200 g kaszy jaglanej
szczypta soli
kilka łyżek mleka (opcjonalnie)
0,25 szklanki płatków migdałowych
0,25 szklanki kandyzowanego selera
0,25 szklanki kandyzowanej pietruszki
0,25 szklanki syropu klonowego lub syropu z agawy
garść jagód goji

Kaszę prażymy na suchej patelni, potrząsając delikatnie, do momentu aż zacznie wydzielać przyjemny orzechowy aromat. Zdejmujemy z ognia, przesypujemy na sitko i zalewamy wrzątkiem. Przepłukaną kaszę przekładamy do rondelka z grubym dnem i zalewamy wrzącą wodą – powinno jej być dwa razy więcej od kaszy. Gotujemy pod przykryciem na małym ogniu, nie mieszając, aż wchłonie cały płyn. Jeśli nadal jest za twarda, dolewamy delikatnie niewielką ilość wrzątku. Lekko solimy po ugotowaniu. Tak ugotowana kasza jest sypka. Jeśli lubimy bardziej kleistą, pod koniec gotowania dodajemy większą ilość wody lub mleka. Ugotowaną kaszę mieszamy z podprażonymi na patelni migdałami, kawałkami kandyzowanego selera i pietruszki i polewamy syropem klonowym lub syropem z agawy. 


KANDYZOWANY SELER

czas: 50 minut (nie licząc suszenia)
1 średni korzeń selera
3-4 szklanki wody
ok. 1 szklanka cukru trzcinowego

Seler obieramy ze skórki i kroimy na małe kawałki grubości ok. 3 mm. Przekładamy do rondla, zalewamy wodą i gotujemy ok. 20 minut, do momentu aż delikatnie zmiękną, uważając, aby ich nie rozgotować. Odcedzamy zachowując 0,25 szklanki płynu z gotowania. Ugotowany seler ważymy i wsypujemy do rondla razem z ilością cukru równą wadze selera. Zalewamy odmierzonym płynem i doprowadzamy do wrzenia na średnim ogniu. Zmniejszamy ogień i często mieszając gotujemy do momentu aż powstały syrop niemal w całości odparuje i zacznie się krystalizować. Trwa to ok. 25 minut. Zdejmujemy z ognia i rozkładamy kawałki selera na pergaminie lub folii uważając, aby się ze sobą nie sklejały. Pozostawiamy do całkowitego wysuszenia, a następnie przekładamy do szczelnych pojemników, gdzie mogą być trzymane nawet przez kilka tygodni.
W ten sam sposób kandyzujemy pietruszkę.

17 komentarzy :

  1. ale to cudownie wygląda, musiało być pyszne:)pozdrawiam:www.martawkuchni.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja, odkąd jest zimno, mam ciągłe pragnienie kaszy jaglanej, więc wypróbuję patent z kandyzowaną pietruszką (jakoś wolę ją niż seler). To połączenie zapowiada się zachwycająco, jak dla mnie lepiej odzywać się rzadziej, ale w TAKIM stylu. Poza tym, oczekiwanie wzmaga przeciez apetyt :) pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity pomysł na selera! Wiele osób go omija szerokim łukiem (w tym ja) bo kojarzy się z rozgotowanymi kawałkami z zupy, a Ty takie pyszności z niego wyczarowałaś! Chyba muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Karmelizowany seler musi smakować wybornie:-) Będę zawsze czekać na Twoje ciepłe i piękne posty. Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe połączenie smaków, jestem nim zaintrygowana: )

    OdpowiedzUsuń
  6. Śniadaniowa rozpusta:-), coś dla ciała i duszy. Mówisz Aniu, że to rozjaśni nawet najpochmurniejsze dni? U mnie smutny czas już minął, musiałam się pozbierać i żyć dalej i blogowanie pomogło mi ponownie uwierzyć w sens bycia i tworzenia. Oby tak pozostało na długo:-)
    Miseczkę porywam na jutrzejsze śniadanie, ale bez owoców goi:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anna-Maria, jesteś wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię kaszę jaglaną, lubię seler pod każdą postacią, ale takiej nie znałam! Zainspirowałaś mnie bardzo-bardzo, szybko muszę taki seler zrobić, bo nie da mi ten pomysł spokojnie zasnąć!
    Jak zwykle u Ciebie - cudowny pomysł, cudowny wpis, cudowne zdjęcia. Dobrze, że jesteś...

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie jem jaglankę z rodzynkami i czekoladą i tak sobie czytam Ciebie i czuję ciepło. Nie od jaglanki, ciepło, bo... czuję to, co Ty czujesz :) Kto by pomyślał, tak przez bloga! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. wygląda jak milion dolarów:) zjadłabym do ostatniej łyżki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniała kompozycja smakowa, zapisuję i zrobię , gdy czas zaplanowanej diety minie.
    Refleksje głębokie, też zasługują na zapamiętanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Selerowe karmelki, a to mnie zaskoczyłaś :). Patrzę na nie i zastanawiam się, czy poczęstowany zgadłby, z czego są :).

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudownie się zapowiada taka kaszka. Ten seler to fajna ciekawostka.
    Pozdrowienia Aniu:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaintrygowałaś mnie niesamowicie tymi selerowymi karmelkami:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu jaglanka pierwsza klasa ...a co do nieobecności ... nie ilość postów o nas świadczy ... niekiedy każdy potrzebuje odpocząć, zająć się swoimi sprawami ... by później wrócić do stęsknionych duszyczek:) buziaki zasyłam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)