Strony

wtorek, 22 kwietnia 2014

Bezy w fiołkowym pudrze. I jak smakują "kłopotki"? Rozwiązanie konkursu.




Choć zdają się małe, potrafią przytłoczyć niczym wielki głaz.
Ponoć mieszkają nad rzeczką, ale widzę je częściej na twarzach.
Zdzierają uśmiech i żłobią zmarszczki. 




I nigdy nie dają szans, by być gotowym. 
Zawsze atakują znienacka.
Smutki, smuteczki. 
Te duże i te małe, kłopoty i kłopotki.


Czuję ciepło. 
Pulsujące w delikatnych opuszkach palców, 
w dłoniach pełnych miłości, gdy gładzą policzki i tulą mocno do serca.
Widzę uśmiech - piękny i kojący.
Usta malowane spokojem i nadzieję, którą daje ich odcisk na zmarszczonym od smutków czole.
A potem zaraz do ciepła dochodzi zapach. Zawsze razem, zawsze tak samo cudowny, niosący ratunek i pocieszenie. 


Duet.
Mama i  ciastka. 
Nieważne jakie, ważne, że od Mamy, najważniejszej. 
Mama, lekarstwo na całe zło. 
A ciastka - słodki bonus, kruche słabości, których smak przegania smutki jeszcze dalej. 

"Następnego ranka mieszkańcy Malowniczego mogli u Krysi w herbaciarni kupić świeże przepyszne rogaliki, które sprzedawała niezwykle rzadko. Przypuszczano, że robi je tylko na specjalne okazje, bo ich produkcja jest skomplikowana i czasochłonna. Tymczasem prawda była taka, że rogaliki powstawały tylko wtedy, gdy Krysia miała jakieś poważne zmartwienia. I zapewne gdyby mieszkańcy Malowniczego o tym wiedzieli, nie dopytywaliby się tak często, kiedy będzie kolejna partia kłopotków i nie dziwili, czemu nadała im taką nazwą..." *


Ciastka - kłopotki. 
Pieczone, by zagryźć smutki, przepędzić daleko zmartwienia i osłodzić zgorzkniałe uczucia. 
Magia składników dobranych tak, by odczarować złe chwile. 
Słodkie lekarstwo pod kruchą skorupką kryjące ciągnącą się, lepką słodycz. 


Bezy.
Duże, okrągłe "kłopotki". 
Jak wielka pastylka przeciwsmutkowa.
Bezwstydnie słodkie remedium. 
A na nich fiołkowy pył z mgiełką zapachu, który kocha moja Mama.  
I kilka kropli syropu z fiołków, by spijać z nich to co najlepsze. 


Moje kłopotki pieczone doraźnie i profilaktycznie. 
Dla Synka, dla Mamy i Taty, dla W. i dla mnie samej. 
Wgryzam się w bezowe kruchości i chłonę aromat fiołków.
Ktoś mówił o smutkach i kłopotach?! 
Chyba mi się zdawało....
Zanurzam się w fiołkach i po kłopotach. 


Lubię wracać w pamięci do czasów, gdy byłam małą dziewczynką, a Mama piekła mi ciastka na smutki. Właściwie nic się od tamtej pory nie zmieniło. Może z wyjątkiem tego, że teraz i ja jestem mamą i nie jeden już raz przepędziłam synkowe zmartwienia piekąc ukochane bezy. 



Czym są "kłopotki"? Skąd się tu wzięły?
To rogaliki pieczone przez jedną z bohaterek książki Magdaleny Kordel "Malownicze. Wymarzony dom". Krystyna sprzedaje je w swoje herbaciarni tylko wtedy, gdy ma zmartwienia. "Kłopotki" to jej ciastka-pocieszyciele. Mieszkańcy wioski wcale o tym nie wiedzą i sądzą, że piecze je rzadko, ponieważ ich receptura jest bardzo skomplikowana. Joasia z Book me a cookie zaprosiła 10 blogerek, w tym mnie, do upieczenia naszych "kłopotków" i pokazania ich Czytelnikom. 


Jeśli jesteście ciekawi jak wygląda Malownicze, mam dla Was 2 egzemplarze książki Magdaleny Kordel. Co trzeba zrobić, aby ją otrzymać? W komentarzu pod postem napiszcie, jakie jest Wasze wymarzone miejsce, w którym znikają wszelkie smutki. Na Wasze odpowiedzi czekam do 21 kwietnia br. do godz. 20.00. Wyniki podam następnego dnia. (*wysyłka nagród wyłącznie na terenie Polski). 

Rozwiązanie konkursu

Dziękuję wszystkim za komentarze o wymarzonym miejscu, w którym znikają wszelkie smutki. 
Książka Magdaleny Kordel " Malownicze. Wymarzony dom" trafi do Majany i Bezglutenowe wariacje kulinarne. Nagrodzone osoby proszę o przesłanie adresów korespondencyjnych na kucharnia@wp.pl


BEZY W FIOŁKOWYM PUDRZE
/na ok. 18 dużych bez/
225 g cukru, najlepiej drobnego do wypieków
4 białka 
szczypta soli


Białka ubijać ze szczyptą soli. W połowie ubijania stopniowo dodawać cukier. Ubijać do momentu aż piana będzie sztywna i lśniąca, a cukier się rozpuści.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 150 stopni. Dwie blachy wyłożyć papierem do pieczenia. Ubitą masę białkową przekładać łyżką formując okrągłe spody o średnicy ok. 45 cm. Grubość masy bezowej na spody nie powinna być zbyt  duża, maksymalnie 1 cm, gdyż w trakcie pieczenia bezy urosną. 


Włożyć do piekarnika i piec ok. 50-60 minut. Następnie wyłączyć piekarnik i suszyć przy leciutko uchylonych drzwiach piekarnika do momentu, aż zupełnie wystygnie. Bezy są idealnie bezowe - z wierzchu chrupiące, a w środku delikatnie ciągnące.
Posypać je z wierzchu fiołkowym cukrem pudrem i skropić syropem z fiołków (tutaj przepis - klik).


FIOŁKOWY PUDER

1/3 szklanki fiołkowych płatków
ok. 1/3 szklanki cukru

Z zebranych fiołków odciąć płatki i przełożyć je do moździeża. Dosypać część cukru i ucierać, aż płatki puszczą sok i połączą się z cukrem. Dosypać resztę cukru i utrzeć z całością, a następnie rozsypać na pergaminie i suszyć w lekko nagrzanym piekarniku. Gotowy cukier przesypać do młynka lub dobrego malaksera i zmiksować na "pył" - powstanie fiołkowy cukier puder. 

20 komentarzy :

  1. pusta plaża... delikatnie grzejące słońce... lekki wiatr...
    pusta plaża pozwala się wyciszyć...
    słońce zawsze poprawia mi humor...
    a lekki wiatr... wywiewa kłopoty z głowy
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łąka z fiołkami tego mi potrzeba na kłopotki i beziki :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten fiołkowy puder nadaje bezom niecodzienny charakter. Cudowne są :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze jest sobie osłodzić te smuteczki takimi łakociami ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może napiszę nie na temat ale dla mnie wymarzone miejsce nie jest miejscem w przestrzeni ale miejscem z kimś. Kimś wyjątkowym. Jeżeli jestem z ludźmi których kocham ( a jestem bardzo życiowo "kochliwa") i którzy kochają mnie to nieważne gdzie jesteśmy .
    Wystarczy poczucie intymności,akceptacji,przyjaźni i pasji do życia.
    Codziennie jestem wdzięczna za to że nam wokół siebie moją własną ludzką siatkę bezpieczeństwa i że mam wielkie szczęście bo od wielu lat są to ci sami ludzie:)
    I że z biegiem lat dołączają do nich też nowi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja kocham te Twoje kwiatowe impresje !

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś gdy byłam mała - mieszkanie babci i babcia :). Teraz, gdy babci już nie ma, nadal jej mieszkanie - teraz moje. Miejsce gdy jest mi źle czuję jej obecność.
    A sposobem na kłopotki - czekolada na gorąco, w tabliczce, bukiet kwiatów, dobra kawa.
    Ciasto - zależnie od nastroju, do rodzaju i wielkości kłopotków. Ale zawsze pomaga!

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia i te bezy cudowne! :) Można nimi naprawdę przepędzić zmartwienia. :)
    Cudownie opisujesz Aniu .
    Pozdrawiam cieplutko :)
    A wymarzone miejsce, w którym znikają smutki?
    Znajduje się tu i teraz lub tam i później,
    pod drzewem na hamaku,
    na piasku na plaży,
    w wędrówce z plecakiem,
    na górskim szczycie,
    na środku jeziora,
    spacerze na co dzień,
    tam gdzie czuję się spokojna i od smutków wolna.
    :)


    OdpowiedzUsuń
  9. Wielka Sowa, gdzieś blisko szczytu, tam gdzie rozciąga się widok na równinę, Ślężę. Nie ma kłopotów, wszystko jest na swoim miejscu, poukładane przez Naturę. W głowie też się wszystko zaczyna układać. To jest moje miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fiołkowy puder wygląda obłędnie!!! Miejsce gdzie znikają smuteczki ? Oczy mojej córeczki! Zdecydowanie! Gdy w nie zaglądam wszystkie smutki znikają w sekundę:-))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeeej.... jaka cudowna równowaga między słowami a obrazem, opisem, a fotografią. Smakuje mi wszystko, z ostatnich fiołków jeszcze bezy zdążę zrobić, bo już końcówka... I dziękuję, ze przypomniałam sobie o Prosiaczku i fiołkach. Pozwolę sobie rozgościć się i zagladac częściej!

    OdpowiedzUsuń
  12. wyglądają wręcz niebiańsko ;)
    ---
    http://takeittasty.blogspot.com
    http://facebook.com/takeittasty

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie tylko my Mamy odpędzamy kłopoty naszych Maluszków. Moja 2,5 latka przytula mi się do policzka i z zatroskaną buzią pyta "już lepiej ci mamo?". Choćby świat się walił, zawsze jest mi lepiej. Miejsce zaś nie ma znaczenia, liczy się ciepło małego buziaka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój fiołkowy post przywołał wspomnienia z dzieciństwa ,kiedy niezrozumiana ,zapłakana i szukająca pocieszenia przesiadywałam na fiołkowym wzgórzu właśnie .Ukryte przed światem kwiatki rosły wysoko w gąszczu krzaków ,do dziś wspominam to miejsce z uśmiechem na twarzy ...a teraz ,podobnie ,jak przedmówczynie ,kiedy moja córeczka zasypia spokojnie obok mnie ,uśmiecha się przez sen ...smutki odlatują ,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. niesamowity pomysł! Muszę spróbować.
    zapraszam do siebie http://classy-chef.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Zachwycające te bezy, takie delikatne i leciutkie, z fiołkami troszkę magiczne... Musiały smakować wyjątkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale cudne...:-) Zdjęcia zachwycają, język ucieka...Jesteś mistrzynią smaku:-)!

    OdpowiedzUsuń
  18. Wyglądają obłędnie... :)

    Zapraszam na nowo powstałego bloga!
    http://fitnessie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. zmiana adresu bloga !
    www.paczekwkuchni.blogspot.com

    Zapraszam!:)

    OdpowiedzUsuń
  20. zawsze zaglądam tutaj, żeby nakarmić oczy. niezwykły klimat zdjęć. bezy wyglądają smakowicie! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)