- To leśne fiołki. Nie widziałam ich na
wyspie od...
- Są bardzo rzadkie - ciągnął Henry, po tym jak Brr
przerwała myśl w środku zdania.
- Nie można ich tak po prostu posiać, bo
nie wyrosną. Muszą cię wybrać... Evelyn stworzyła teorię na ich
temat - twierdzi, że
rosną tam, gdzie są potrzebne, że pomagają leczyć rany i dają nadzieję." *
Fiołki.
Na dźwięk tego słowa otwierają się drzwi.
Prowadzą do świata baśni i magii.
Wszystko w nim lekko faluje otulone wiosennym wiatrem.
Słychać śpiew ptaków i szum strumienia - spływa z gór niosąc opowieść o wiośnie.
Powietrze pachnie zielenią i nowym życiem.
Śpiewa o nim słowik, koncertuje kos, powtarza za echem kukułka.
I jest zapach.
Wstążka zapachu.
Wplata się we włosy, okręca wokół bosych stóp i przenika do środka.
Pachną myśli i obrazy.
Wszystko staje się zapachem.
Wszędzie wokół rozkwitają fiołki.
Sen czy jawa?
Marzenie czy fiołkowa polana naprawdę Cię wybrała?
Czy Wy też to czujecie?
Bajkowość zapachu, koloru i filigranowej delikatności?
Fiołki.
Jak poezja.
Jak cukierki, po które ręka sama się wyciąga.
Jak kropelki najpiękniejszych perfum, którymi wiosna skropiła zieloną sukienkę.
Fiołkowe klejnoty.
Kto pierwszy je znajdzie?
Co z nimi zrobi?
Zwiąże w bukiecik?
Zachłyśnie się zapachem i zatrzyma w pamięci?
Rozejrzy wokół i poszuka kolejnych?
Co zrobisz z tym szczęściem, gdy fiołki same Cię wybiorą?
Od kilku lat nie szukam fiołków.
Przyzwyczaiłam się, że nigdy nie rosną tam, gdzie najbardziej się ich spodziewam.
Chodzą własnymi ścieżkami, a ja po prostu czekam aż mnie wybiorą.
Tak jest lepiej.
Fiołkowe niespodzianki.
W tym roku w parku nad rzeką, pod drzewem magnolii, na skraju łąki i na środku ogrodu.
Gdzie znajdą mnie za rok?
Kto z nas zbierze pierwszy fiołkowy bukiecik i komu go podaruje?
Przecież smutno być kimś, komu jeszcze nigdy nikt nie uzbierał bukiecika fiołków ...
Na dźwięk tego słowa otwierają się drzwi.
Prowadzą do świata baśni i magii.
Wszystko w nim lekko faluje otulone wiosennym wiatrem.
Słychać śpiew ptaków i szum strumienia - spływa z gór niosąc opowieść o wiośnie.
Powietrze pachnie zielenią i nowym życiem.
Śpiewa o nim słowik, koncertuje kos, powtarza za echem kukułka.
I jest zapach.
Wstążka zapachu.
Wplata się we włosy, okręca wokół bosych stóp i przenika do środka.
Pachną myśli i obrazy.
Wszystko staje się zapachem.
Wszędzie wokół rozkwitają fiołki.
Sen czy jawa?
Marzenie czy fiołkowa polana naprawdę Cię wybrała?
Czy Wy też to czujecie?
Bajkowość zapachu, koloru i filigranowej delikatności?
Fiołki.
Jak poezja.
Jak cukierki, po które ręka sama się wyciąga.
Jak kropelki najpiękniejszych perfum, którymi wiosna skropiła zieloną sukienkę.
Fiołkowe klejnoty.
Kto pierwszy je znajdzie?
Co z nimi zrobi?
Zwiąże w bukiecik?
Zachłyśnie się zapachem i zatrzyma w pamięci?
Rozejrzy wokół i poszuka kolejnych?
Co zrobisz z tym szczęściem, gdy fiołki same Cię wybiorą?
Od kilku lat nie szukam fiołków.
Przyzwyczaiłam się, że nigdy nie rosną tam, gdzie najbardziej się ich spodziewam.
Chodzą własnymi ścieżkami, a ja po prostu czekam aż mnie wybiorą.
Tak jest lepiej.
Fiołkowe niespodzianki.
W tym roku w parku nad rzeką, pod drzewem magnolii, na skraju łąki i na środku ogrodu.
Gdzie znajdą mnie za rok?
Kto z nas zbierze pierwszy fiołkowy bukiecik i komu go podaruje?
Przecież smutno być kimś, komu jeszcze nigdy nikt nie uzbierał bukiecika fiołków ...
"Prosiaczek wstał
wcześnie tego ranka, by uzbierać bukiecik fiołków. Gdy je uzbierał i
włożył do wazonika, nagle pomyślał sobie, że jeszcze nigdy nikt nie
uzbierał bukiecika fiołków dla Kłapouchego. I im bardziej o tym myślał,
tym bardziej sobie myślał, jak to smutno być Zwierzęciem, dla którego
jeszcze nigdy nikt nie uzbierał bukiecika fiołków. Więc wybiegł znów z
domu i powtarzał sobie w myśli: "Kłapouchy, Fiołki, Fiołki, Kłapouchy",
żeby nie zapomnieć, bo to był taki Dzień Zapominalski. Więc uzbierał spory pęczek fiołków i szedł sobie, i
wąchał je, aż zaszedł do Kłapouchego.
(...)
- Myślę… - zaczął Prosiaczek nerwowo.
- Nie myśl - rzekł Kłapouchy.
- Myślę, że fiołki są bardzo milutkie - powiedział Prosiaczek. To mówiąc, położył swój mały bukiecik przed Kłapouchym i prędko uciekł..."
- Myślę… - zaczął Prosiaczek nerwowo.
- Nie myśl - rzekł Kłapouchy.
- Myślę, że fiołki są bardzo milutkie - powiedział Prosiaczek. To mówiąc, położył swój mały bukiecik przed Kłapouchym i prędko uciekł..."
/A.A.Milne "Kubuś Puchatek"/
A Wy komu ostatnio wręczyliście bukiet fiołków?
Nie uwierzę, że wszystkie zjedliście;) Choć rozumiem, że trudno się powstrzymać.
Syrop z fiołków, fiołkowa galaretka, lody, kandyzowane fiołki - nie umiem wybrać co smakuje mi najbardziej. Zwłaszcza, że tej wiosny fiołkową magię udało się zatrzymać w czymś wyjątkowym.
Fiołkowy suflet.
Lekki jak chmurka.
Delikatny jak płatki, które skrywa w sobie.
Kwiatowa słodycz spleciona z nutą cytryn, skropiona fiołkowym syropem.
Fiołkowa poezja, po prostu.
Dziękuję Klaudynie z Ziołowego Zakątka (klik) za jedne z najpiękniej pachnących kuchennych chwil, jakie miałam szczęście z nią dzielić.
Szkoda, że fiołki u mnie już niemal przekwitły - mogłabym zerwać bukiecik dla Klaudyny i wręczyć jej, gdy odwiedzi mnie za kilka dni...
Częstujcie się naszymi fiołkowymi deserami.
SUFLET Z FIOŁKÓW na zimno
/składniki na 6 porcji/
Ten
deser zalicza się do sufletów na zimno, czyli takich które przygotowuje
się bez pieczenia, ale z użyciem białek i żelatyny. Ma konsystencję
bardzo delikatnego musu i myślę, że z powodzeniem mógłby też nosić taką
nazwę. Podobnie przygotowywane suflety wspaniale smakują z dodatkiem
innych owoców, np. malin, truskawek czy jagód.
7 g żelatyny
1/2 filiżanki zimnej wody
4 jajka, oddzielnie żółtka i białka
1 szklanka cukru /dałam 3/4 szklanki/
szczypta soli
1/4 szklanki soku z cytryny
1/4 szklanki syropu z fiołków (najlepiej użyć domowego, ale w sklepach jest też osiągalny bardzo dobry w smaku syrop fiołkowy formy Monin)
skórka starta z 1,5 cytryny
1 szklanka śmietany kremówki 30%
świeże lub kandyzowane fiołki do wmieszania do sufletu oraz do ozdoby (do środka użyłam fiołków z galaretki fiołkowej)
Białka ubić na sztywno z połową ilości cukru - piana ma być sztywna i lśniąca. W osobnym naczyniu ubić kremówkę.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie i odstawić na kilka minut, aby napęczniała. Żółtka wraz z połową ilości cukru, solą, sokiem z cytryny i syropem z fiołków włożyć do metalowej miski i ustawić ją nad gotującą się wodą w innym naczyniu. Ważne, aby dno miski nie dotykało wrzącej wody.
Gotować masę żółtkową cały czas mieszając, aż cukier się rozpuści, a masa zacznie gęstnieć - powinna osiągnąć konsystencję gęstego kogla mogla. Dodać do środka namoczoną wcześniej żelatynę i mieszać dalej tak, by się rozpuściła i połączyła z resztą masy żółtkowej.
Zdjąć z ognia i odstawić na chwilkę, aby wystygło - jednak czas ten nie powinien być zbyt długi, gdyż ze względu na żelatynę, masa szybko się ścina.
Lekko przestudzoną masę żółtkową połączyć delikatnie z ubitą pianą z białek i bitą śmietaną dodając do środka kandyzowane lub świeże fiołki.
Przygotować ramekiny lub inne naczynia do podania sufletów - z pergaminu wyciąć paski o szerokości dwukrotnie wyższej od wysokości naczynia i owinąć nimi każde z naczyń przymocowując papier np. za pomocą gumki recepturki. Powstaną w ten sposób kołnierze, które utrzymają masę powyżej krawędzi naczyń, co jest charakterystyczne w przypadku sufletów. Do każdego z tak przygotowanych ramekinów nałożyć masę wyrównując z wierzchu łyżeczką i schładzać w lodówce przez ok. 2-3 godziny. Po tym czasie można już usunąć papierowe obręcze i podawać suflety. Przed podaniem udekorować fiołkami i skropić fiołkowym syropem. Ambrozja!
* cytat z książki Marcowe fiołki, Sarah Jio.
** przepis na suflet z tej strony - klik
Przepis dodaję do wspaniałej akcji prowadzonej przez Pincake:
Zafiołkowałaś mnie totalnie tym postem Aniu :)))
OdpowiedzUsuńJeszcze nikt nigdy nie zerwał mi bukietu fiołków!
OdpowiedzUsuńAniu podziwiam Twoje fiołkowe cudności.
Urocze, pachnące maleństwa! I ja w tym roku oszalałam na ich punkcie...
OdpowiedzUsuńSuflet poezja!
Coś pięknego!... Aż zachłysnęłam się fiołkową magią...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, wiosennie :)
I dla mnie fiołki to magiczne słowo, zapach, który przenosi w miejsca i czasy, których już nie ma... Nigdy nie jadłam... jakoś nie mam serca ;-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z największą przyjemnością wszystko,co napisałaś, jak zwykle :-)
Niesamowity ten deser.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zaczytywać się w Twoich słowach :)
Podarowanie komuś bukieciku fiołków musi być bardzo miłe, ale ja lubię okazywać uczucia za pomocą jedzenia. Domyślam się, że fiołkowym sufletem można przekazać uczucia w jeszcze piękniejszy sposób :)
OdpowiedzUsuńPragnę spróbować jak smakuje wiosenna rosa!
Pozdrawiam, Tosia.
kocham wiosnę właśnie za fiołki - niestety nie wiem gdzie koło Poznania można je znaleźć, ale za to gdy jestem u rodziców, to mam takie swoje niezawodne miejsce:) w tym roku jednak nie dałam rady tam dotrzeć w sezonie fiołkowym... napatrzę się za to na wasze piękne desery!:))) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńnie wiem gdzie mogę u siebie dostać Fiołki do skandyzowania, bo posadzić niestety nie mam gdzie :(
OdpowiedzUsuńDesery z fiołkami zachwycają mnie już od roku, póki co muszę tylko nacieszyć oczy.
Fiołkowe cudowne smakołyki!
OdpowiedzUsuńFiołkowe szaleństwo:)
OdpowiedzUsuńCzuję się jak bym od Ciebie dostała bukiet fiołków. Pięknie napisałaś :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń...ja osttatnio jadłam u Gosi z Innej Cukierni konfiture z filkow i kanapki z fiolkami...poezja...poiierwszy raz w zyciu...dzis znow sie zakochalam w fiolkach dzieki Tobie Kochana :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Słodkie fiołki,
OdpowiedzUsuńSlodsze niz wszystkie roze.
Calutkie wzgorze od stop do glow,
Zmienilo sie w slodki bukiecik, ach! ach!"
Cudna uczta dla oczu i smaku.
Przepiękne fiołeczki. No i ten suflet - coś wspaniałego! Nigdy nie jadłam jeszcze sufletu. Coś czuję, że posmakowałby mi.:)
OdpowiedzUsuńAnno Mario, przepiękne zdjęcia, nie mogę się napatrzeć.
Pozdrawiam ceipło
Aniu , Tworzysz zaczarowany , niezwykły świat
OdpowiedzUsuńChcę zamieszkać w tej bajce :)
OdpowiedzUsuńPiękne suflety! u mnie rośnie tylko kilaka fiołków, wolę na nie popatrzeć i nie zrywam :)
OdpowiedzUsuńSuflet - ach!
OdpowiedzUsuńWokół mojego poprzedniego domu tu na Wyspach rosła cała masa fiołków, które wcale nie pachniały. Bardzo to było rozczarowujące - cieszyły wprawdzie oko, ale bez zapachu fiołek to nie fiołek. Nie spotkałam tu jeszcze pachnących. Ale fiołki to dla mnie kwiatki sentymentalne - zwłaszcza te białe, bo rosło ich zawsze pełno tam gdzie mieszkałam jako dziecko.
Cudowne sufleciki :) piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPoszukując magicznych potraw zawsze znajdę coś u Ciebie kochana Kucharnio :)
OdpowiedzUsuńja ja !! proszę o bukiecik :D i suflecik również bo musi być mega pyszny :D
OdpowiedzUsuńChciałabym być fiołkiem - cieszyć oczy i podniebienia. Być równie piękną od zewnątrz jak i od środka. Malutki kwiatek ukryty w trawie, który nie walczy o pozycje w pierwszym szeregu. Subtelnie wabi kolorem. A kiedy trzymasz go w ręce, masz świadomość, że w tej prostocie właśnie tkwi cały urok...
OdpowiedzUsuńSok fiołkowi chodzi za mną już od dawna...
Pisze się na wspólne wypieki z lawendą Aniu:)
Aniu, u Ciebie jak zawsze bajkowo
OdpowiedzUsuńCudne, Aniu. Moge tylko pomarzyc o fiolkach, bo w moim klimacie nie rosna. Tesknie i moze kiedys wybiore sie do Krainy Fiolkow. Zdjecia cudne...i choc z przepisu nie moge skorzystac...ale od czego jest kreatywnosc...zamiast fiolkow moge przeciez uzyc platkow rozy :)
OdpowiedzUsuńja też myślę, że fiołki są bardzo milutkie... :)
OdpowiedzUsuńFiołki są przefajne!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Anno-Mario, taka petarda dobrych emocji, fiołkowe fiołki, fiołkowy suflet, syrop i Kłapouchy (także fiołkowy) - cudownie doprawia mi czwartkowy wieczór. Nie znam smaku fiołków ale po tym co tu oglądam, zapragnęłam zasadzić je w ogródku, będę szukać i marzyć. W przyszłym roku o tej porze być może będę w fioletowym, nie w zielonym nastroju. Całus.
OdpowiedzUsuńNo to ja ze wstydem przyznam, że nie znam smaku fiołków ...bo szkoda mi ich zrywać ...pachną tak cudwownie, ze nie mam serca końcvzyć ich żywota .... choć pewnie w postaci syropu pachniałyby dłużej:) .... wspaniały ten sugflet, a syrop ma nieziemski kolor:) zasyłam wielkiego buziaka Jola Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńOh moje ulubione najlepsze na świecie - wypieki z kwiatami <3 Marzenie !
OdpowiedzUsuńBajeczne! :))
OdpowiedzUsuńZaczarowany post! Aż żal wychodzić od Ciebie, chciałoby się zostać jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńAnia, jeszcze nikt nigdy nie nazbierał mi fiołków...
OdpowiedzUsuńTwoje suflety i aranżacje oraz talerzyki są absolutnie zjawiskowe:)
Wow ! Muszę zrobić !
OdpowiedzUsuńZapraszam
zdrowiezwyboru.blogspot.com
wszystko mnie zachwyca w tym poście, nie wiem na co patrzeć:D
OdpowiedzUsuńProsiaczek mnie rozczulił, a deser zachwycił:)
OdpowiedzUsuńSzukałam w tym roku fiołków w miejscu,
w którym znalazłam je w zeszłym roku i nie było ani jednego.
Może po prostu nie są mi potrzebne, cóż...
Qué delicia y qué belleza de fotografías, es un placer visitar tu blog. un beso guapa
OdpowiedzUsuńAleż cudowne te suflety, nic tylko patrzeć i jeść, patrzeć i jeść...: )
OdpowiedzUsuń