W Nowy Rok wchodzę pełna dobrych emocji. To częściowo zasługa nowych, choć długo odkładanych planów i ogromnej dawki pozytywnej energii, jaką dała mi ta dłuuuga przerwa świąteczna. Częściowo, ponieważ drugim motorem napędzającym do kolejnych wyzwań są oczywiście zeszłoroczne wspomnienia, a głównie te grudniowe, które przywiozłam z sobą z kolejnej edycji świątecznych warsztatów kulinarnych Jadalne Prezenty (klik).
Ze wszystkich warsztatów, jakie miałam przyjemność dotychczas prowadzić, te świąteczne należą do moich ulubionych. Gromadzą Osoby, wraz z którymi pojawia się niecodzienna aura wyjątkowości, tej energii i ciepła, jaką niosą z sobą święta.
To doprawdy wielkie szczęście spotykać przy wspólnym, warsztatowym stole Osoby, z którymi pracowałam na dwóch, trzech, a nawet czterech wcześniejszych edycjach warsztatów. Przypomina to trochę rodzinne gotowanie - znamy swoje smaki, przyzwyczajenia i kulinarnie po prostu rozumiemy się bez słów - choć tych akurat zawsze jest duuużo, bo warsztaty to nie tylko okazja do gotowania, ale także snucia wielu niezwykłych opowieści.
Równie cenne są spotkania z nowymi uczestnikami warsztatów - tak jak pisałam już wielokrotnie - najpiękniejsze jest to, iż po kilku godzinach wspólnego gotowania mamy wrażenie, jakbyśmy znali się od zawsze. Uwielbiam tą wymianę energii i serdeczności i świadomość tego, jak bardzo łączy ludzi wspólny stół i jedzenie.
Jedyną trudnością jest wybór - lista pomysłów na jadalne prezenty zawsze jest dłuższa od przepisowej "dwunastki" i naprawdę niełatwo zdecydować co wejdzie do menu, a co będzie musiało poczekać kolejny rok.
Tym razem postawiłam na słodkości i bakalie - bez względu na diety i przyzwyczajenia święta to czas, kiedy po prostu trzeba się rozpieszczać. Wybór podarków okazał się dzięki temu znacznie łatwiejszy, tym bardziej, iż ku mojej wielkiej radości partnerami warsztatów zostały firmy wiodące prym w temacie słodkości i bakalii:
firma Diamant - czołowa marka cukrów;
firma Piątnica - importer i producent kasz, bakalii, przypraw i produktów sypkich;
Beskidzkie Łakocie - producent paluszków w czekoladzie
i firma Krokus specjalizująca się we wszelkiego rodzaju przetworach.
Tradycyjnie już, jak na wszystkich moich warsztatach, o dostawę najlepszej jakości mąki zadbał Młyn Młynomag.
Zaopatrzeni w doskonałe produkty najwyższej jakości mogliśmy podjąć wyzwanie, jakim było przygotowanie 12 jadalnych prezentów w ciągu 6 godzin, łącznie z ich zapakowaniem (nie licząc czasu na ich podjadanie;). Udało się :)
Oto co powstało:
1.
Krówki z solą morską.
2. Czekoladowe medaliony.
3. Sezamowe tiule / Słodko-słone orzeszki.
4. Słoneczny cukier puder.
5. Wytrawne biscotti z kolorowym pieprzem.
6. Trufle z zieloną herbatą
7. Aromatyczna mieszanka Chai Tea.
8. Sos karmelowy do deserów (z solą morską).
9. Krem daktylowo-korzenny
10. Prażony cukier kokosowy.
11. Bazyliowy syrop do deserów / Sok imbirowy
12. Rozpustne ciasto czekoladowe w słoiku.
2. Czekoladowe medaliony.
3. Sezamowe tiule / Słodko-słone orzeszki.
4. Słoneczny cukier puder.
5. Wytrawne biscotti z kolorowym pieprzem.
6. Trufle z zieloną herbatą
7. Aromatyczna mieszanka Chai Tea.
8. Sos karmelowy do deserów (z solą morską).
9. Krem daktylowo-korzenny
10. Prażony cukier kokosowy.
11. Bazyliowy syrop do deserów / Sok imbirowy
12. Rozpustne ciasto czekoladowe w słoiku.
Jak widzicie jedynym nie-słodkim prezentem były obłędne wytrawne biscotti, które tak bardzo smakowały wszystkim uczestnikom, że musiałam dosłownie siłą powstrzymać ich od zjedzenia całej porcji na warsztatach:)
W zaprzyjaźnionej kuchni Pracowni Manualnej (klik) pracowało nam się wspaniale. To miejsce ma duszę i ciepło domu, co ma ogromny wpływ na atmosferę i klimat warsztatów. Kluczowym elementem były jednak produkty, z których powstały wszystkie jadalne podarki.
Diamant dostarczył nam doskonałe cukry, które rozpustnie i bez umiaru dosypywaliśmy do wszystkich smakołyków. Absolutnym odkryciem był trzcinowy cukier puder - (klik), który podbił nie tylko moje podniebienie. Polecam Wam z całego serca - ma nie tylko cudowny karmelowy posmak, ale także absolutnie genialny kolor - lukier z tego cukru to po prostu bajka! Nie szczędziliśmy też waniliowego cukru pudru, boskiego muscovado i uzależniającego syropu trzcinowego (klik) - kolejna nowość Diamantu, który idealnie sprawdził się m.in. przy przygotowaniu słodko-słonych orzeszków ( u mnie na blogu używam go także do creme brulee z pasternaku - klik).
Muszę przyznać, że ogromnie pozytywnym zaskoczeniem zarówno dla mnie, jak i dla wszystkich uczestników były produkty Piątnicy - klik (nie mylić z firmą od nabiału!). Choć słyszałam o nich wcześniej, dopiero na warsztatach miałam okazję do prawdziwego ich sprawdzenia i jestem zachwycona! Jakość jest rzeczą oczywistą, ale to co najbardziej zaskakuje (oczywiście pozytywnie) to niezwykle bogata i różnorodna oferta Piątnicy. Wśród bakalii mają takie perełki, jak suszone wiśnie (boskie - uczestnicy wyjadali je garściami!), berberys, miechunkę, brzoskwinie! Plastry kandyzowanego ananasa i imbiru to po prostu bajka! Równie doskonałe okazały się przyprawy i orzechy. Wśród produktów Piątnicy znajdziecie takie cuda, jak nasiona chia, ksylitol, suszoną marchew, mnóstwo herbat i kasz. Z tego co wiem w stacjonarnych sklepach nie łatwo znaleźć produkty Piątnicy, ale można bez problemu kupować online, za pośrednictwem ich strony internetowej - klik.
"Pierwsze lody" przełamaliśmy Beskidzkimi paluszkami w czekoladzie, które przed końcem roku wprowadziła na rynek marka Kochamy Łakocie! (klik) To taki oczywisty pomysł, by paluszki oblać czekoladą, ale widać potrzeba było czasu, by w końcu ktoś urzeczywistnił dziecięce marzenie wielu z nas.
W czasie krótkich przerw między kolejnym mieszaniem, gotowaniem i pieczeniem podjadaliśmy pyszne chleby na zakwasie z konfiturami, jakie przesłała nam firma Krokus, Produkty Krokusa (klik) poznałam podczas udziału w mazowieckim szlaku kulinarnym. Gama ich przetworów jest szeroka i obejmuje tradycyjne konfitury (np. cudowną poziomkową!), dżemy, kompoty, sałatki, syropy i absolutnie bezkonkurencyjny keczup! Co ważne, wszystkie przetwory powstają w oparciu o tradycyjne receptury, z wykorzystaniem lokalnych produktów, oczywiście wyłącznie naturalnych.
O mąkach z Młynomagu (klik) pisałam już wielokrotnie, ale zasługują na to, aby nieustannie je zachwalać. Jak zawsze są doskonałej jakości, pięknie opakowane i gwarantują naprawdę udane wypieki. Trudno spotkać je w stacjonarnych sklepach, ale można bez problemu zamówić przez stronę internetową Młyna, do czego bardzo Was zachęcam. W ofercie są także mąki pełnoziarniste, chlebowe, żytnie.
Jeszcze raz dziękuję partnerom warsztatów i uczestnikom za ich udział w Jadalnych Prezentach. Mam nadzieję, że podarki smakowały osobom, do których trafiły i stały się także inspiracją do kolejnych kulinarnych eksperymentów.
I choć powinnam napisać - "do zobaczenia za rok" zapraszam nie tylko na świąteczną edycję warsztatów, ale także na te, które odbędą się znacznie wcześniej - już w lutym (szczegóły wkrótce).
P.S. o tym jak oceniają warsztaty uczestnicy, możecie przeczytać w relacji na tym blogu - klik
P.S. o tym jak oceniają warsztaty uczestnicy, możecie przeczytać w relacji na tym blogu - klik
świetnie!!
OdpowiedzUsuńhttp://www.gn.com.pl/oferty/magazyny/pomorskie
warsztaty wyglądają na bardzo udane! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie poznaję też nowe produkty, wiele z nich jest wartych wypróbowania, zapisuję :).
OdpowiedzUsuńWyglądają na bardzo udane :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńile słodkich pyszności :) uwielbiam takie grupowe pieczenie :) chrobry
OdpowiedzUsuń