David Lebovitz pisze: " Monsieur Laduree przełożył dwie bezy kremem i narodziły się paryskie makaroniki; ten delikatny przysmak pozostał niezmieniony od niemal stu pięćdziesięciu lat i wcale nie musi się zmieniać. Nie oznacza to wcale, że klasyki nie można odświeżać. Często cieszy zaskoczenie nowy smakiem i doznaniem".
Klasyka gatunku.
Ład, skład i porządek.
Wszystko jak trzeba, bez odchyleń, standardowo ... klasycznie.
Czy nie masz czasem ochoty na małe szaleństwo?
Nie kusi Cię zrobienie kroku dalej?
Jedna więcej szczypta pieprzu? Odwrócenie kolejności? Zmiana ról?
Ciekawość co jest po drugiej stronie lustra i czy parmezan w lodach może smakować tak samo dobrze jak na pizzy?
A nuda w kuchni to coś nie-do-pomyślenia!
To związek bez przyszłości i smacznych perspektyw.
Nawet w tak poszanowanych "rodzinach" jak .... makaroniki.
Oczywiście, w ich przypadku klasyka ma swoje nieustanne "5 minut" - kto bowiem choć raz próbował upiec makaroniki, ten wie, ja bardzo wiele zależy od zasad, których nie wolno zaniedbać. Tu posłuszeństwo to do znudzenia powtarzane zaklęcie. I zdawać, by się mogło, że nic tego klasycznego rytuału nie jest w stanie zachwiać....
Czy, aby na pewno?
Gdy kolejne pokolenia cukierników i amatorów odprawiają czary nad makaronikowymi humorami, gdzieś w odległej, zupełnie niepozornej kuchni, pewna młodziutka studentka wpada na pomysł "makaronikowej rewolucji" i bez większego wahania wykreśla z przepisu mielone migdały wpisując w ich miejsce ... siemię lniane.
Jakby tego było mało, pisze otwarcie, że lekceważy sezonowanie białek, nie zwraca uwagi na ich temperaturę, nie ubija piany na klasyczne "wierzchołki" i w dodatku nie przesiewa sypkich składników. A to ci dopiero!
Nie wiem czy Francja już o tym wie, ale ja sprawdziłam ten amerykański spisek i co tu dużo mówić - działa! Klasyczne makaroniki według zupełnie nieklasycznego przepisu są po prostu idealne! Nie wiem, jak to działa, ale działa bez zarzutu i smakuje DOSKONALE! Smak siemienia jest cudownie orzechowy, tajemniczy, kuszący. Makaroniki cudownie się ciągną i przy jedzeniu nie można się zatrzymać na rozsądnej liczbie.
Cokolwiek myślicie o klasyce i bez względu na to, jaką wagę przywiązujecie do tradycji, namawiam Was do spróbowania tego "zbuntowanego" przepisu. Może zachęci Was do innych rewolucji, nie tylko tych kuchennych - w końcu wiosna, to początek nowego :)
MAKARONIKI Z SIEMIENIA LNIANEGO - FLAX MACARONS
/przepis cytuję za The Pancake Princess - klik/
To pewne, jak 2 x 2, że na widok takiego przepisu po prostu musiałam go sprawdzić. Sam fakt, że ktoś - w dodatku Amerykanka - rzuciła "rękawicę" francuskim makaronikom aż przyprawił mnie o dreszcz emocji, tym bardziej, iż dotychczas sama surowo przestrzegałam makaronikowych przykazań (o pieczeniu makaroników pisałam w tym poście - klik). Sprawdzanie tego przepisu było jedną z najbardziej ekscytujących przygód w kuchni - z nonszalancją zbagatelizowałam niemal wszystko to, co powinnam zrobić, a efekt okazał się idealny. Spróbujcie sami!
112,5 g cukru pudru
62,5 g zmielonego siemienia lnianego
50 g białek
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.W młynku lub przy pomocy blendera zmiksować razem cukier puder i siemię lniane. W osobnej misce zacząć ubijać białka na średnich obrotach do momentu aż zaczną powoli tworzyć się "wierzchołki". Powoli dosypywać cukier kryształ nie przerywając ubijania aż piana zacznie nabierać sztywności. Dosypać cukier puder z siemieniem i przy pomocy łopatki delikatnie wymieszać z pianą - ruchem nabierającym masę z dna i delikatnie podchodzącym do góry, przy jednoczesnym obracaniu miski drugą ręką. Masa jest gotowa, gdy wszystkie składniki są dobrze połączone, a sama masa nie jest zbyt sztywna, ani zbyt płynna (przypomina gęsty lukier).
Tak przygotowaną masę przełożyć do rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką i wyciskać niewielkie porcje ciasta zachowując min. 2 cm odstępu (ciasto rozleje się nieco na boki). Aby makaroniki zachowały odpowiedni kształt, najlepiej użyć specjalnej silikonowej podkładki lub wcześniej samemu przygotować szablon rysując na pergaminie szablon z kołami wybranej średnicy.
Makaroniki odstawić do obsuszenia na jedną godzinę - to ważny etap, dzięki któremu wierzch obsycha i w trakcie pieczenia powstają wokół niego charakterystyczne falbanki.
Piekarnik nagrzać do temperatury 170 stopni i piec makaroniki przez ok. 10-12 minut. Po wyjęciu z piekarnika odstawić do całkowitego wystudzenia, a następnie przełożyć ulubionym kremem (u mnie kawowy). Makaroniki najlepiej smakują po 1-2 dniach, ale doprawdy ciężko się powstrzymać i czekać tak długo.
*cytat pochodzi z książki "Cztery strony smaku, czyli cały świat na widelcu", Wydawnictwo Dolnośląskie.
* * *
Do kogo trafi książka Donny Hay "Szybko, świeżo, prosto"?
Wybór był bardzo trudny, bowiem zasypaliście mnie opowieściami!
Dziękuję wszystkim osobom, które podzieliły się ze mną swoimi wspomnieniami o pierwszych krokach w kuchni. Nie wszystkie były sukcesem, wiele miało prawo skończyć się tragicznie, ale bez względu na efekt, najważniejsze, że większość z Was się nie poddała!
Miałam wielki dylemat przy wyborze - i nawet dodatkowy egzemplarz zaoferowany przez wydawnictwo Albatros (dziękuję!) nie do końca ułatwił mi zadanie.
Ostatecznie zdecydowałam, że książki Donny otrzymają:
Magda z crust&dust - za budującą postawę rodziców
Anka Gmurczyk - za herbatę i cudownie beztroskie zaskoczenie "nie wiedziałam, że woda wrze"
Lidien - za sernik na zimno ... z piekarnika
Gratuluję i proszę o kontakt mailowy.