Strony

czwartek, 9 września 2010

Jesień na talerzu. Z marchewki.




Już tęsknię za jesienią.
Jeszcze tydzień temu myślałam zupełnie inaczej. Ale teraz mam na nią wielką ochotę.
I czekam na jesień.


Dlaczego?
Jesień ubiera się w piękne, ciepłe kolory. Moje ulubione.
Cudownie szeleści i pachnie ogniskiem.
Zakłada czerwone korale z jarzębiny i zaprasza na szarlotkę.
Pachnie powidłami, rozgrzewa ciepłą zupą, uwodzi koszykiem leśnych grzybów. 


Szukam miękkiego koca i ciepłego swetra.
Doglądam nalewki. 
Układam drewno do kominka.
Jestem gotowa na spotkanie. 
A jesień?


A jesień jeszcze nie... 
Koniec lata płacze deszczem ponurym. 
A ja mam ochotę na ciepłe kolory! Jeśli nie za oknem, to na talerzu. 
Wybieram pomarańczowy. Jest soczysty i pełen energii.
Sięgam po marchewkę, z którą przyjaźnię się coraz bardziej (o naszych początkach pisałam tu - klik).
I jak to w przyjaźni bywa, nie zawodzi mnie.
Zgadza się na pomysł, by zrobić z niej kluski. 


Marchewkowe gnocchi z dodatkiem cytryny, kuminu i tandoori masala mają nie tylko piękny kolor, ale dzięki orientalnej nucie smakują naprawdę wybornie. Podałam je z masłem czosnkowym z dodatkiem świeżej kolendry. 

Jesień na talerzu niezwykle nam smakowała. Was też gorąco namawiam do takiego jesiennego spotkania z marchewką! Będzie bardzo smacznie:)


MARCHEWKOWE GNOCCHI
/na 2-3 porcje/ 

370 g marchewki (u mnie 4 średnie marchewki)
1 żółtko
1 cebula
1-2 łyżeczki cukru
sól, pieprz do smaku
mąka - ok. 8 łyżek
1-2 łyżki soku z cytryny
łyżeczka kuminu
1/2 łyżeczki kminku
1/2 łyżeczki tandoori masala
1 ząbek czosnku
garść świeżej kolendry
oliwa
masło


Marchewkę obrać i ugotować w osolonej wodzie z 1 łyżeczką cukru i kminkiem. Odcedzić. 
Na patelni podgrzać oliwę, wrzucić pokrojoną drobno cebulę i dodać ugotowaną marchewkę. Doprawić kuminem, tandoori masala, sokiem z cytryny, pieprzem  i pozostałym cukrem. Trzymać na średnim ogniu przez ok. 5 minut, aby smaki się dobrze połączyły. Następnie przełożyć do miksera lub blendera i dokładnie zmiksować na gładkie puree. Lekko przestudzić. 


Do przestudzonej masy dodać żółtko i stopniowo dosypywać mąkę - ilość zależy od rodzaju mąki i tego jak bardzo soczysta była marchewka. Ja użyłam 8 kopiastych łyżek mąki. Wyrobić na gładką masę, jeśli konieczne doprawić do smaku i formować kluski. 


Możecie przygotować wałeczki z masy i kroić jak na kopytka. Ja poszłam na łatwiznę i nabierałam łyżeczką małe porcje, które od razu wrzucałam do wrzątku.
Gotować ok. 3 minut, do momentu aż wypłyną na wierzch. 
Odcedzić. Polać oliwą lub masłem czosnkowym, posypać posiekaną kolendrą i skropić cytryną. Smacznego!


31 komentarzy :

  1. Nie uwierzysz,ale marchewkowe kluseczki robiłam przedwczoraj!
    To się nazywa czarowanie.
    Piękny marchewkowy kolor Ci wyszedł.
    Pysznie!

    Ale z tą jesienią to przesadziłaś moja Droga...Nie rób mi tego!
    Cmok!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne gnocchi, Aniu! Wygląda bardzo radośnie! A ja na jesień jeszcze zdecydowanie nie jestem gotowa; może za kilka dni? Może kiedy znów zaświeci słońce?...

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. po co ja tu wlazłam?!!! Teraz mi się chce takie GNOCCHI

    OdpowiedzUsuń
  4. kapiatlne fotki!! swietne te kluski!! marchewkowych w zyciu nie jadlam,podejrzewam,ze pyszne sa :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj! Pierwsze zdjęcie obłędne! No i doskonały pomysł na gnocchi - w sam raz na posiłek rozświetlający tę pluchę za oknem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudna ta jesień kulinarna:)

    Buziak:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Znowu mnie zaczarowałaś. Postem i daniem. Pięknie. Ja jeszcze się buntuję na jesień, na taką jaka jest teraz. Uwielbiam za to tę słoneczną, pełną barw, z rześkim rankiem i ciepłym dniem. Może jeszcze przyjdzie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie świetne danie! Jesień u Ciebie w pełni, ale na taką jesień to ja się godzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. To coś dla mnie! Bo lubię jesień, bo lubię marchewkę i bo lubię kluski:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, czy Ty wiesz jak ja bym zjadła takich klusek...??? Oj, zjadłabym, zjadła... Zobaczyłam dziś, że twoje małe zdjęcia można powiększać, zatem popowiększałam i cieszę się:), bo fajne są. A marchewkę kocham bardzo:) Chrupię ją często - tak wiesz, do kubeczka i aż się skończy, a później następne...

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudne, naprawdę czarujesz:)
    Czy nie prowadzisz jakiś kursów na temat :"jak zrobić piękne zdjęcia marchewce"? To ja się zgłaszam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego nie mieszkam gdzieś w pobliżu, aby sie na te marchewkowe gnocchi wprosic ;)? Kolor iście jesienny choć ja akurat za jesienią nie przepadam .... Nieodzownie kojarzy mi się ze smutkiem, deszczem no i 1 listopada.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepiękne zdjęcia! Marchewkowe gnocchi brzmią pysznie, zwłaszcza przyprawione w ten sposób. Moją znajomość z marchewką nadal trudno nazwać przyjaźnią, ale może po takich kluseczkach chociaż trochę by się to zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tez lubie jesien - gl wczesna i jej sowite dary. Marchewka nareszcie doczekala swojego zasluzonego miejsca w kuchni i przestala byc zlem koniecznym w zupach (zmora dziecinstwa wielu moich przyjaciol). I slusznie. Gniocchi MNIAM!

    OdpowiedzUsuń
  15. ciekawe jedzonko, wyglada bardzo smakowicie:) a ja lubie rozne kluseczki, mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kluseczki bardzo smakowicie się zapowiadają, ale te zdjęcia to mistrzostwo świata :)

    OdpowiedzUsuń
  17. hmmm... fajne! zupelnie inne i chyba do sprobowania, nie? :-) uwielbiam marchewke, ostatnio kroluje u nas krem marchwiowy, ale klsuki bylyby mila odmiana!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeśli można stawiać warunki to ja zapraszam złotą polską jesień, jeśli ma być szara i mokra to dziękuję, ale nie.
    Kluski marchewkowe- bajkowe!
    Uściski Moja Droga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo pomysłowe te pomarańczowe kluski.
    Lubię kolory jesieni. Na przekór aurze otulają ciepłem i poprawiają samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń
  20. oj, lubię takie kluseczki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wyglądają przepysznie! Mam teraz tyle przepisów do wypróbowania, że będę siedziała w kuchni do końca roku zapewne :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Widziałem zaledwie kilka dni temu takie kluseczki, a dziś widzę je u Ciebie - to znak, ze koniecznie muszę je i ja upichcić. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jaki mają cieplutki kolorek. I pewnie leżą też miło w brzuszku :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dawno temu w programie kulinarnym Bożeny Dykiel widziałam kluski marchewkowe w kształcie rombów. Przepis zapisany na karteluszku i jak zwykle zapomniany wśród całej rzeszy innych.
    A moja miłość do marchewki też przyszła późno... Dopiero teraz doceniam jej wartość i smak. Twoje kluseczki Aniu są na to dowodem, że marchewka jest pyszna!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jesien, chyba z wiekiem, przyjmuje pogodniej i z wiekszym spokojem, nikt jej przeciez nie uniknie. Wiec staram sie doceniac jej piekno i wcale nie jest to trudne. Widze ja podobnie jak Ty. Na kluseczki w naszym domu niestety szans nie ma, dzieci od razu wyczulyby merchewkowy podstep...choc sama chetnie bym sprobowala. Sciskam Aniu serdecznie, anna

    OdpowiedzUsuń
  26. Piekne i sloneczne te Twoje gnocchi Aniu :) Nie wpadlabym na pomysl aby zrobic je z marchewki :) Ja jesien tez lubie. Wlasnie za kolory, kasztany i sliwki wegierki :) Nie lubie tylko kiedy deszczowych jesieni a tutaj taka jesien czesto bywa. Poki co jest slonecznie i cieplo wiec cieszmy sie tym, co mamy :))

    Pozdrawiam cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  27. Masz ochotę na jesien pewnie dlatego że zrobiła się ładna pogoda, złoto-jesienna;)

    Ja gnocci robiłam może dwa razy w życiu i za każdym razem mi smakowało:)

    Marchewkowe - dla niejadków, może siostrzyczce zrobie:)

    ps./ fajna wysłużona deska

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ania, obezwladniaja Twoje zdjecia, trzecie jest niesamowite, uwielbiam taki styl, kadr "z gory" - dla mnie bomba. Ze nie wspomne o gnocchi, bo te uwielbiam, choc lubie prace reczne to przy gnocchi ostatnio wymiekam :) ale chyba mnie najdzie szybko na takie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)