Strony

poniedziałek, 14 marca 2011

Miękkie lądowanie. Ciasto drożdżowe z konfiturami.




W czym tkwi jego magia?
Od czego zależy?
Od zapachu?
Puszystości?
A może płynie z rąk, które dotykają go czule?
A może to zasługa  wspomnień z dzieciństwa, gdy cały dom chłonął jego zapach, ciepło i aromat?
Czy też może chodzi o czary, dzięki którym kulka ciasta rośnie niemal w oczach, by potem miękko opaść i znów unieść się wysoko?
A może po prostu to wszystko razem zebrane, splecione i posypane chrupką maślaną kruszonką tworzy "sekretny przepis" na najbardziej magiczne i cudowne ciasto?
Moje ulubione.
Drożdżowe.


Gdy byłam dzieckiem, Karolka, moja ukochana prababcia, co sobotę piekła drożdżowe ciasta - baby, buchty, kołacze ze śliwkami czy strucle z kakao. Kuszeni unoszącym się po okolicy zapachem skórki cytrynowej, cynamonu i samego ciasta, zawsze zjeżdżali do nas Goście, by przy herbacie i rodzinnych opowieściach sięgać po kolejne kawałki.


Wraz z odejściem Karolki sobotnie zjazdy rodzinne jakby straciły sens i z czasem prawie zupełnie zanikły. Kolejne pokolenia rosły, rozjeżdżały się po świecie i magiczny zapach drożdżowego ciepła niemal całkiem się ulotnił. Ale nie zniknął! Pozostał w sercu. I kilka lat temu powrócił. I już pozostanie. Ma w sobie jakąś tajemniczą energię, która napełnia mnie siłą i przywołuje najlepsze wspomnienia. A wraz z nimi powraca kojące uczucie bezpieczeństwa i błogości. Ciasto drożdżowe jest jak poduszka bezpieczeństwa - w chwilach największych rozterek kawałek ciepłej buchty popity zimnym mlekiem potrafi zdziałać cuda.


Gdybym miała zrobić listę moich ulubionych wypieków, to ukochane bezy, ciasta czekoladowe i karmelowe makaroniki musiałyby z godnością ustąpić miejsca pachnącej, świeżej i puszystej buchcie. 
I tak zrobiły. Pierwszym ciastem jakie upiekłam po przepędzeniu wirusa była wielka, puchata drożdżówka z kruszonką. Kojące i miękkie lądowanie z krainy szczęśliwych wspomnień w długo wyczekiwanym świecie pierwszej słonecznej i wiosennej soboty.


Długo szukałam przepisu na idealne ciasto drożdżowe. W zeszycie Karolki go nie ma, zawsze piekła "na oko", a ja byłam zbyt mała, by myśleć o zapisywaniu przepisów. Zapamiętałam jedynie, jak Karolka powtarzała, że to ciasto wymaga szacunku, spokoju, wytrwałości i wyciszenia. Hałas, pośpiech i brak cierpliwości nigdy nie były i nie będą jego sprzymierzeńcami. 


Dzisiejszy przepis spełnia w końcu moje (i nie tylko!) oczekiwania, ba, jest idealny. Dodałam znacznie więcej cukru niż przewiduje oryginał i to chyba było to "brakujące ogniwo". Lubię, gdy ciasto drożdżowe jest słodkie, a w poprzednich wypiekach tej słodyczy mi brakowało. Kruszonka także okazała się idealna - część mąki zastąpiłam mielonymi migdałami, dzięki czemu zrobiła się rozkosznie chrupiąca. No i  jak zawsze dodałam otartą skórkę z cytryny - moim zdaniem bez jej wyjątkowego aromatu ciasto drożdżowe traci na swej wyjątkowości.


Wiem, że wiele osób unika drożdżowych wypieków obawiając się, że są za trudne, kapryśne, czasochłonne i skomplikowane. Tak, ciasto drożdżowe rzeczywiście wymaga specjalnego traktowania. Ale jeśli poświęcimy mu czas, wsłuchamy się w rytm jego wyrabiania i wyrastania, a przede wszystkim włożymy w to wszystko serce, w zamian otrzymamy coś absolutnie bezcennego. Zapach domu pachnącego ciepłym drożdżowym ciastem to zapach, który zawsze będzie nas kołysał do spokojnych snów. A jeśli wyrabiając ciasto doprawicie go choć odrobiną dobrych wspomnień, urośnie piękniej niż się tego spodziewacie. 
To ciasto z duszą i duszę mu trzeba oddać. 
Mam nadzieję, że Karolka uśmiecha się do tej buchty tak samo jak ja ...


Buchtę zjadaliśmy z domowymi konfiturami. Warto było schować ostatni słoik truskawek z białym bzem i także ostatni słoik truskawek z rabarbarem i imbirem. Podobnie jak ludzie, tak i pewne smaki są dla siebie stworzone. Tak było z buchtą i konfiturami - smakowały po prostu cudownie. 
O przepisie na konfitury przypomnijcie mi w sezonie - teraz wciąż za wcześnie na truskawkowe przetwory....


BUCHTA DROŻDŻOWA Z KRUSZONKĄ

300 g mąki
12 g świeżych drożdży (jeśli używacie instant, potrzebnych będzie ok 6-7 g)
1/2 szklanki letniego mleka
1 jajko
50 stopionego masła
100 g cukru
1/4 łyżeczki soli
1 opakowanie cukru waniliowego
skórka starta z jednej cytryny


Na kruszonkę
50 g masła
5 łyżek mąki
5 łyżek zmielonych migdałów
4 łyżki cukru
1 opakowanie cukru waniliowego


Jeśli używacie świeżych drożdży, zacznijcie od przygotowania zaczynu, a później postępujcie tak jak podaję poniżej. W przypadku drożdży instant, połączyć mąkę z drożdżami, dodać, jajko, sól, cukier i cukier waniliowy, otartą skórkę z cytryny i zacząć wyrabiać. Stopione masło dodać pod koniec i jeszcze kilka minut wyrabiać. Kiedy ciasto stanie się gładkie i elastyczne, przełożyć je do misy, nakryć folią lub ściereczką i odstawić do wyrastanie na ok. 1,5 godz. (powinno podwoić objętość). Wyrośnięte ciasto przełożyć do przygotowanej formy keksowej (u mnie 13 x 26 cm), ponownie przykryć i odstawić w ciepłe miejsce, by wypełniło formę. 


W tym czasie przygotować kruszonkę. Wszystkie składniki połączyć i zagnieść poprzez rozcieranie w rękach, dzięki czemu będzie się kruszyło i tworzyło grudki. Napuszone ciasto wysmarować jajkiem, posypać kruszonką i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni. Piec ok. 35 minut lub do momentu, kiedy test "suchego patyczka" zostanie pozytywnie zaliczony.
Zjadać koniecznie na ciepło z ulubioną konfiturą i popijać mlekiem. 
Smacznego! 


*przepis znalazłam na tej stronie (klik), cytuję go z moimi poprawkami 

67 komentarzy :

  1. Anno, ja myślę, że drożdżowe to wypadkowa wszystkiego, o czym napisałaś:)I drożdżowe musi byc z miłością! Ono jest moim faworytem!
    Śliczne Twoje zdjęcia:)
    Serdeczne pozdrowienia na nowy dzień bezwirusowy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, cudowne drozdzowe ciasto. Z ta kruszonka wyglada oblednie pysznie. Mysle, ze Twojej babci na pewno by sie spodobalo :) A wiesz, moja babcia tez piekla zawsze drozdzowe ciasto. Przepis poszedl "w rodzine" i dzieki temu teraz wszyscy, chociaz babci juz od dawna z nami nie ma, mozemy sie nim delektowac. Takie drozdzowe ciasta maja swoj nieodparty urok i smak. Smak przyprawiony wspomnieniami...

    Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  3. i.. do tego kubek mleka... królestwo za gryza bo wygląda wspaniale :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem ci Aniu, że trafiłaś prosto w moje serce... Nic nie zastąpi drożdżowego ciasta mojej babci, które smakuje zawsze tak samo i które nigdy się nie nudzi. Mam do niego szacunek tak duży, że sama jeszcze nie ośmieliłam się go upiec, ale chyba pojadę do babci po lekcję pieczenia drożdżowego, bo jest absolutnie idealnym ciastem pod każdym względem :) Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewelajno! Drożdżowe z miłością - to podstawowa zasada:) Dobrego tygodnia!

    Majko! Właśnie ta wspomnieniowa otoczka drożdżowych ciast jest niezastąpiona! Pozdrawiam Cię:)

    Grażyno! Witaj:) Niestety, nawet okruszek już nie został...

    ka.wo! Jedź koniecznie - to bezcenne chwile i smaki! Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie napisałaś :)
    Mnie drożdżowe ciasto też kojarzy się tak ciepło i domowo...

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie ciasto można jeść bez końca....i nigdy się nie znudzi..:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, dla mnie zapach drożdżowego ciasta rozchodzący się po kuchni to kwintesencja domu. Uwielbiam :) A zdjęcia wprost zachęcają do pieczenia...

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne jest. Zazdroszczę Ci tego zapachu...

    OdpowiedzUsuń
  10. Edysiu! Dziękuję:) Pozdrawiam ciepło, domowo, drożdżowo...

    Justin@Dorothy! To prawda, nigdy się nie znudzi! Pozdrowienia:)

    Gosiu! Cieszę się, że myślimy podobnie! Upiecz, upiecz:)

    Aniu! To może upieczesz? Pyszne jest! Pozdrawiam Cię gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anno, takie piękne wspomnienia.. Mam podobne..
    Moja Mama piekła najcudowniejsze drożdżówki z serem. Pamiętam te magiczne chwile z dzieciństwa, gdy jeszce ciepłe bułeczki "tajemniczo" znikały z talerza.. Niestety, nie potrafię odtworzyć ich smaku..

    OdpowiedzUsuń
  12. Babciowe... tęsknię za takim.

    OdpowiedzUsuń
  13. Basiu! Wiem, że smak czasami ciężko odtworzyć, ale myślę, że i tak warto go szukać, albo stworzyć swój - nowy, niech on stanie się kiedyś tradycją:) Pozdrawiam!

    Turlaczku! Uśmiechów moc Ci wysyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Takiemu ciastu zawsze nieodłącznie towarzyszą ciepłe wspomnienia z dzieciństwa :) cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny drożdżowiec, nawet nie masz pojęcia jak mnie ochota naszła na kawałek!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciasto jak u mnei w domu przed świętami. Uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj,
    Prześliczne te zdjęcia! Niestety, drożdżowe ciasto nie jest moją mocną stroną, chociaż jeść je bardzo lubię...

    OdpowiedzUsuń
  18. Drożdżowe z kruszonką i konfiturami.., O Tak, tak, tak!

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak drożdżowe jest jednym z najpyszniejszych ciast, jeszcze ciepłe :-). Z dużą ilością kruszonki ....... Co do konfitur przez Ciebie mam pypcia ;):-). Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Smak z dzieciństwa i do tego jeszcze kakałko albo mleko prosto od krowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Aniu, jak u Ciebie przytulnie- drożdżowo,domowo,pysznie...Uwielbiam takie chwile,kiedy ciasto wyrabiam,dopieszczam, a potem chłonę jego zapach z piekarnika.Och cuda prawdziwe!
    U mnie w dzieciństwie drożdżowe briosze jadało się na podwieczorek - niezbyt słodkie z szynką prawdziwą, a słodkie z konfiturami.Jak ja za tym tęsknię...
    Uścisków moc Ci przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  22. uwielbiam drożdżowe ciasta, ich zapach i smak. nie lubię tylko ręcznego wyrabiania, tzn., tego początku, kiedy ogania mnie panika, ze się nie uwolnię i zostanę z takimi zalepionymi dłońmi :))

    dla mnie też drożdżowe najlepsze jest słodkie, zapisuję przepis do wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  23. ja to bym ją...z rabarbarem..ech, jeszcze troszkę:) ale wyszła..co tu dużo gadać, imponująco. nie mam ręki do drożdżowych wypieków, ale muszę taką zrobić:) urywam sobie kawałeczek (albo mi zostaw taką podeschniętą już, namoczę sobie w mleku;)) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Mma-jko! Tak, masz rację - one zawsze idą w parze:) Uściski!

    Justyna! Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę;)

    Ag Pe! U mnie najczęściej w weekendy, i ja też uwielbiam:)

    Werando! W takim razie zapraszam - w ten weekend znów będzie:) Pozdrawiam serdecznie!

    Kubełku! 3 x tak albo i więcej :D

    Mihrunnisa! Co do konfitur przypomnij się latem:)

    kulinarne-smaki! U mnie zdecydowanie mleko:)

    Aniu! Masz rację, takie chwile są wyjątkowe. Specjalnie dla nich wybieram odpowiedni moment, bo muszą być szczególnie traktowane. Całusy!

    Jswm! Rozbawiło mnie, jak napisałaś " panika, że się nie uwolnię":) To rzeczywiście moment niemal krytyczny, ale to przejście w stan miękkiego elastycznego ciasta rekompensuje wszystko! Pozdrawiam:)

    Mar! Podeschniętą?! A skąd ją wziąć? U nas takie buchty znikają na raz jeszcze na ciepło, o suchej możemy jedynie pomarzyć...Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  25. ja też bardzo lubię ciasta drożdżowe... w dodatku Twoje z kruszonką i migdałami, musi być przepyszne... a jaka jest na drugi dzień? twardnieje, czy utrzymuje miękkość? uparcie poszukuję przepisu, wg którego drożdżówka będzie nadal miękka i na drugi dzień... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  26. No tak...o tym nie pomyślałam;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Odkąd mnie wywiało daleko, daleko, coraz bardziej przypominają mi się właśnie takie momentym o których Ty też piszesz. Nostalgia?!:)
    Drożdżowe ciasto piecze tylko moja babcia. Jeszcze nie podjęłam próby upieczenia go sama. Ale przyjdzie ten moment. Twoje wygląda cudnie. Na przepisy na przetwory czekam z niecierpliwością - już zaplanawowałam debiut w tym sezonie:) Narazie zbieram słoiki:) Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  28. Marzy mi się taka drożdżówka, koniecznie z ogromna ilością kruszonki, żeby można było ją palcami wydłubać z wierzchu:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kabko! Nie wiem jak smakuje na drugi dzień, u nas zawsze znika za jednym niemal posiedzeniem. Następnym razem po upieczeniu odłożę kawałek (tzn. schowam) i dam Ci znać. Myślę jednak, że wszystkie drożdżowe mają to do siebie, że najlepiej smakują w dniu pieczenia:)
    Pozdrawiam!

    Mar! :D

    Agnieszko! Pewnie nostalgia, ale i ona jest bardzo potrzebna! Zbieraj w takim razie słoiki, a ja w sezonie przypomnę się z przepisami:) Uściski!

    Korniku! Ta jest taka właśnie do dłubania, wiem, bo osobiście testowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  30. cudowne zdjecia:) kawalek Twojego drozdzowego ciasta z kubkiem mleka zupelnie by mi wystarczyl i na sniadanie i na obiad i na kolacje... :) wyglada po prostu bajecznie pysznie:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie ma ciasta, które w większym stopniu pachniałoby Domem, niż drożdżowe. Rogaliki, buchty, pieczywo... Wszystko to koi i pociesza. Przenosi do cudownej krainy wspomnień i uśmiechu. Tak, to niesamowite... Przydałby mi się dzisiaj kawałek takiej poduszeczki...

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  32. Aromat ciasta drożdżowego roznoszący się po całym domu-coś pięknego:) Też kocham drożdżowe wypieki:) Przepiękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  33. o tak pamiętam drożdżówkę mojej Babci z ogromną ilością pysznej kruszonki :) wspaniałe wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Kubek mleka i już nic do szczęścia nie potrzeba.

    Karolka pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
  35. ja też najbardziej na świecie kocham drożdżowe !!! I zawsze, ale to zawsze piekę je "na oko" ;-) zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Aniu, no jakbym siebie czytała! Drożdżowe dla mnie musi być wilgotne i słodkie i najlepiej z cytrynową skórką - dokładnie tak jak piszesz :) I w dodatku kojarzy mi się z dzieciństwem i sobotnio-niedzielnymi odwiedzinami u ulubionej cioci.. Karolci :))) Kawałek takiego drożdżowego placka pieczonego w keksówce posmarowany masłem to jest coś absolutnie najpyszniejszego i najbardziej domowego na świecie!

    Serdeczności Aniu :)))

    OdpowiedzUsuń
  37. Opis tego ciasta, jego wygląd... przecież to sama poezja...
    Najpiękniejsze ciasto drożdżowe jakie widziałam.
    Ach...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Dom bez ciasta drożdżowego jest domem niepełnym, bo nawet jak jest w nim i ciepło i miłość i szczęście, to brak ich połączenia w jedno - właśnie w drożdżowym. A gdy do tego na stole pojawi się słoiczek domowych konfitur, szklanka mleka lub herbaty to wiem, że to będzie niezapomniany dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  39. aga! Miło mi to czytać:) Pozdrawiam!

    Oliwko! Masz absolutną rację, drożdżowe pachnie przede wszystkim Domem! Serdeczności:)

    judik1119! To tak jak ja:) Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa, pozdrawiam:)

    Piegusku! Wspaniałe i najsmaczniejsze na świecie! Całus:*

    Aurora! To masz dobre oko;) Dziękuję za zaproszenie - chętnie skorzystam!

    Monika! Ależ się cieszę! No a historia z ciocią Karolcią to już zupełne szaleństwo:) Niech żyją drożdżowe ciasta i wszystkie Karolki!!! Całusy!

    Lekka! Drożdżowe to poezja, zgadzam się! A ta buchta jest naprawdę wyjątkowo pyszna:)

    Tili! Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, jedynie wymieniam herbatę na kolejną szklankę mleka:D

    OdpowiedzUsuń
  40. coś pięknego, ta Twoja drożdżówka :) wygląda obłędnie, jak z piekarni! ba! powiem więcej! wygląda o niebo lepiej, niż te z piekarni, bo tak... domowo :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Jaka śliczna serwetka! A ciasto - cudowne. Miękkie, puchate. Najlepsze na słodki podwieczorek :) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  42. Tak drożdzowe ciasto jest wyjątkowe. Dotyk rąk, ugniatanie z pasją... zawsze gdy robię drożdzówkę mam czas przemyśleć i poukładać sobie różne rzeczy w głowie. Nie mogę się śpieszyć, maszyna lub robot robia za mnie tylko część roboty, bo jak mozna darować sobie dotyk aksamitnego i sprężystego ciasta...tak ja lubię je robić i pewnie dlatego w mojej rodzinie lubimy je jeść....

    OdpowiedzUsuń
  43. Kini! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)

    Kasiu! U nas do podwieczorku nie doczekało, ale pysznie smakuje o każdej porze:)

    Wielgasiu! O tak, wyrabianie ciasta jest jak terapia - uwielbiam! Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Oj drożdżowe - smaki dzieciństwa, niewątpliwie. Uwielbiam! Ale czy to tak ładnie zwiększać ilość cukru, gdy ceny tak skoczyły do góry i kilogram kosztuje 6zł? ;) Oczywiście, ja też wolę słodkie drożdżówki, z dżemem bądź świeżym masłem i ciepłym mlekiem... Rozpływam się :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Dominiko! 6 zł?!! Żartujesz? U mnie wciąż po 3,99 ! I powiem Ci, że bez względu na cenę, będę podwyższać ilość - uwielbiam słodkie:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  46. ja dzisiaj robiłam z oryginalnego przepisu i faktycznie troche mało słodkie wyszło.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  47. martu! No właśnie, mnie też ta pierwotna ilość cukru wydała się zdecydowanie za mała, ale nie wszyscy lubią słodkie;) Ja tak, no i widzę, że Ty też:) Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  48. Och, Anno-Mario, u Ciebie jak zwykle pyszności:) Ja też uwielbiam rozchodzący się po domu zapach pieczonego drożdżowego ciasta (chyba nawet jeszcze bardziej, niż samo ciasto;)) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  49. delikatessen! A ja i ciasto i zapach:D Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  50. O tak, drożdżowe jest wyjątkowe! Jedzone jeszcze prawie gorące, nawet nie dające się kroić. Zwykle piekłam z "Kuchni polskiej" ale ostatnio trafił w moje ręce przepis babcie i na pewno prędko się z nim nie rozstanę.

    Twoja buchta wygląda wspaniale, ale największa ochota przyszła mi na tę konfiturę truskawkowo-rabarbarową, pewnie dlatego, że w przeciwieństwie do niej, ciasto mogę sobie zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  51. karoLina! Ale konfiturę też, tylko musisz jeszcze trochę poczekać:) Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  52. Ooooooooooooooo.. najlepsze ciasto! Zawsze jest czas by o nim pomyśleć.. ale piękna kruszonka.. ;-D


    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  53. Biedr_ona! Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  54. Żadne ciasto nie umywa się do drożdżowego. Nic nie zastąpi magii wyrastania, zapachu w czasie pieczenia i tego smaku. Czekam na Twoje truskawkowe konfitury i spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  55. Lo! Masz rację - żadne! Dobrych snów:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Anno-Mario, wspaniałe to cisto, chętnie oskubałabym kruszonkę - uwielbiam to robić. Takie z truskawkami kojarzy mi się z sierpniem. Zimą lubię z miodem, albo z masłem, albo same... och urocze jest!

    OdpowiedzUsuń
  57. Paulina! Chętnie się podzielę kruszonką - następnym razem! Całusy:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Taką drożdżówkę t ja zawsze i chętnie zjem...a jeszcze chętniej upiekę:) pozdrawiam Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  59. Jolu! Ja piekę jutro - zapraszam:) Udanej soboty!

    OdpowiedzUsuń
  60. Ojej, jaka cudna kruszonka! Dokłądnie taka, jaką moja babcia na drożdżowym robi :) WYgląda imponująco!

    OdpowiedzUsuń
  61. Aniu! Bo drożdżowe są takie bardzo babcine, prawda?:) A kruszonka to rarytas! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  62. Drożdżowe wypieki zawsze budzą we mnie jakiś sentyment :)
    Wspaniałe zdjęcia, aż chce się wyciągnąć rękę po kawałeczek...mniam!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na coś słodkiego... ;)

    OdpowiedzUsuń
  63. Russkaya! We mnie też - sentyment i nieograniczony apetyt:) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  64. Wlasnie zjadam pierwszy kawalek, popijajac mlekiem. Pyszna! A ja nigdy nie mam zaufanai do drozdzowych! Tutaj tez nie bardzo mi wyrastalo, ale w piekarniku ruszylo :-)
    Pyszne, a kruszonka rzeczywiscie obledna!

    OdpowiedzUsuń
  65. Aleksandro! Ależ się cieszę:) Ciekawa jestem czy tak jak ja zwiększyłaś ilość cukru? Wiesz, drożdżowe to indywidualista - nie lubi pośpiechu, czasami trzeba czekać dłuuuugo aż odpowiednio wyrośnie, ale często rusza dopiero w piekarniku:) Życzę smacznego i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  66. :-)
    Nie, nie zwiekszylam ilosci cukru (tzn. zrobilam tak jak w przepisie), natomiast mam baaardzo slodka konfiture!
    I zainteresowanych informuje ze na drugi dzien ciasto tez jest bardzo dobre, ja jadlam na sniadanie podpieczone w tosterze.

    OdpowiedzUsuń
  67. Aleksandro! Dziękuję za wieści:) Dobrze wiedzieć, że i na drugi dzień smakuje dobrze! Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)