Strony

czwartek, 10 marca 2011

Szukanie i powroty. Focaccia na początek.




Szukam.
Chcę odzyskać na nowo.
To wszystko co ukradł. 
Podstępnie zaatakował.
Rozgościł bez pytania i nie dał się długo wypędzić. 
Intruz, złodziej i bałaganiarz. 
Mikroskopijny, a jednak silniejszy ode mnie. 


Wirus.
Podstępny i paskudny nieprzyjaciel, z którym musiałam stoczyć długą i męczącą walkę. 
I choć przy wsparciu zastępu leków udało się go w końcu przepędzić, nadal czuję się pokonana, a to uczucie, za którym naprawdę nie przepadam. Zwłaszcza jeśli walka jest nierówna, a przeciwnik nie dość, że niewidoczny, to jeszcze trudny do zdiagnozowania i oporny na wszelkie środki nacisku. 


Nie znoszę tego stanu pokonania, gdy wszystko co się planowało trzeba odwołać lub odłożyć na później. Gdy trzeba się chwilowo poddać, choć wcale się nie chce. Gdy pory jałowych posiłków trzeba z konieczności podporządkować tuzinom tabletek, które choć ładne i pastelowe, smakują wstrętnie i wcale nie czynią cudów, na jakie się czeka. Co gorsze, jakby obojętne na działanie wirusa, który zdążył już na dobre odebrać siły i ochotę na cokolwiek, zgarniają to co dla osoby uwielbiającej delektować się jedzeniem najcenniejsze - kradną smaki! 
Wszystkie! Kasują i wymazują! Nic nie smakuje tak jak powinno, tak jak się lubi, tak jak się pamięta, tak jak wygląda i pachnie. 


Dwa tygodnie bez kawy, której nawet daleki zapach przyprawia o mdłości, dla mnie, żyjącej na kawie od prawie 20 lat, oznacza prawdziwą torturę! Niełatwo żywić się biszkoptami, gdy te smakują jak miękki styropian i popijać herbatę kwaśną od połowy cytryny, choć dla mnie wciąż mdłą. Jedyny ratunek i pocieszenie przynoszą na szczęście kolejne słoiczki - musztarda i chrzan:) Nie sądziłam, że można zjeść takie ilości w ciągu paru tygodni! A jednak ich przenikająca ostrość jako jedyna była w końcu dobrze wyczuwalna i jak światełko w tunelu podtrzymywała nadzieję, że i pozostałe smaki uda się odzyskać. 


Mam ochotę wymazać z pamięci te ostatnie tygodnie. Nadrobić te wszystkie chwile, które umknęły. Powoli wracają smaki, choć niezbyt im się spieszy...Od kilku dni znów zaczynam dzień od kawy, choć ona wciąż smakuje inaczej niż przedtem. Zaczynają też nareszcie kiełkować wytęsknione myśli o gotowaniu i pieczeniu. Choć pierwszeństwo przypadło porządkom - zapomniana kuchnia powoli zaczyna wracać do życia. 


Wyciągam garnki, miski, rondelki - jednak za chwilę chowam z powrotem. Nie będą jeszcze potrzebne. Wystarczy jedna duża misa. Do wyrabiania i wyrastania ciasta. Na powrót i na początek mam ochotę na coś prostego. Ciepłego, chrupiącego z wierzchu i miękkiego i puszystego w środku. Mam ochotę urywać kawałki ciasta i maczać w oliwie. Wybieram tylko kilka dodatków - oliwki, czerwoną cebulę, ukochany rozmaryn i sól morską. 


Dotyk gładkiego i sprężystego ciasta przynosi ogromną ulgę. Jest jak terapia. Czuję, że znów mam ochotę na wszystko to, co drzemało zepchnięte w kącie przez te parę tygodni. Budzę się wcześniej niż zwykle. Wyciągam drożdże i szykuję focaccię. Mam jednak ochotę na jakąś zmianę. Część ciasta dzielę na małe porcje i wkładam do mini-keksówek, a drugą połowę formuję w okrągły placek i przekładam do tortownicy. Małe bułeczki-focaccie znikają od razu po upieczeniu maczane na ciepło w oliwie. 


Okrągłą focaccię odkładam na później. Kroję na pół, smaruję oliwą, nadziewam szynką, pomidorami, bazylią, czosnkiem i mozarellą. Składam tą dużą kanapkę i opiekam na grillu. Powstaje okrągła, chrupka panini, która znika równie szybko jak małe bułeczki. I co najważniejsze smakuje tak, jak powinna, tak jak lubię, tak jak pamiętam! A zatem wróciły smaki i ja wracam do kuchni. Nareszcie! 
Jeśli macie ochotę na inne focaccie, zapraszam na tą (klik) lub na tą (klik)


FOCACCIA Z OLIWKAMI, CZERWONĄ CEBULĄ, ROZMARYNEM I SOLĄ MORSKĄ
(przepis na ciasto cytuję za Asią z Kwestii Smaku

20g świeżych drożdży
300  ml ciepłej wody
500 g mąki
2 łyżeczki soli
oliwa z oliwek
1 czerwona cebula
3 łyżeczki gruboziarnistej soli morskiej 
garść czarnych oliwek
rozmaryn


Drożdże rozkruszyć w misce, dodać 120 ml ciepłej wody, 1 łyżeczkę cukru i 4 łyżki mąki. Wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, na około 20 minut. Mąkę przesiać do miski i wymieszać z 2 łyżeczkami  soli oraz 2 łyżkami oliwy z oliwek. Dodać drożdże oraz resztę ciepłej wody. Składniki wymieszać w misce i połączyć w kulę. Ciasto wyłożyć na posypany mąką blat. Wyrabiać przez 15 minut, aż będzie gładkie i elastyczne.  Można także wyrabiać mikserem. 


Na blacie rozsmarować jedną łyżkę oliwy, wyłożyć ciasto i rozwałkować. Blachę do pieczenia wysmarować oliwą i wyłożyć na nią rozwałkowane ciasto. Ja podzieliłam ciasto na dwie równe części. Jedną rozwałkowałam na kształt koła i przełożyłam do tortownicy o średnicy 22 cm, drugą podzieliłam na 6 równych części i przełożyłam do mini-keksówek o wymiarach 10,5 x 6 cm .  Przykryć przeźroczystą folią i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, na 1,5 godziny. 


Cebulę i oliwki pokroić na cieniutki plasterki. Ciasto posmarować  oliwą, posypać solą morską, powtykać listki rozmarynu i nałożyć plasterki cebuli i oliwek. Odstawić ponownie do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę. Piekarnik nagrzać do 220°C. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 15 - 20 minut na złoty kolor. Podawać z oliwą z oliwek. Można także przekroić na pół, wysmarować oliwą, obłożyć np. mozarellą, szynką, pomidorami, bazylią, złożyć i opiekać na grillu - powstanie pyszna, chrupiąca kanapka panini. Smacznego!


P.S. Dziękuję wszystkim osobom, które podzieliły się ze mną w komentarzach lub mailach swoimi wspomnieniami o randkach.  Upominek-niespodziankę otrzyma Evitaa. Proszę o kontakt i dane do wysyłki.

59 komentarzy :

  1. Absolutnie wspaniała z tą kontrastową geometrią na wierzchu. Choć pewnie smakuje wybornie, ja jeszcze długo bym się jej przyglądała, zanim zdecydowałabym się skosztować. Piękną potrawę, choćby i najsmaczniejszą aż żal jeść...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że już jesteś z powrotem. Niesamowicie przeplata się ta focaccia z Twoją opowieścią Trzymaj się cieplutko, Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Smakowity sobie powrót zafundowałaś i sobie i rodzinie, pewnie stęsknionej do Twoich smakołyków :)
    Zdrówka, dużo zdrówka, by dopisywało Ci cały czas, a szczególnie za 2 tygodnie :)
    Buzia ciepła :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze Aniu, że powrót stał się faktem. No i do tego powracasz w wielkim stylu. Dużo zdrowia i pogody duszka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekka! Po tygodniach na musztardzie i chrzanie nie byłam w stanie długo na nią patrzeć, marzyłam tylko o jej zjedzeniu:)

    BasiuP! Ja też się ogromnie cieszę z powrotu, bardzo mi brakowało blogowania i wizyt na innych blogach - tylko czy starczy czasu by to nadrobić? Pozdrawiam Cię ciepło!

    Tili! Oj, bardzo bym chciała, by te siły okazały się pomocne za dwa tygodnie;)

    Gosiu! Dziękuję i gorąco Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne wzorki i cudna patera :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skwituję to jednym słowem: kosmiczna!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ważne że już wychodzisz na prostą :-) a oczka zrobione z cebuli i oliwek na focacci :-). Magazynuj energię bo wiosna idzie :-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja zostałam pokonana przez jakiegoś wirusa, ale tylko na 4 dni, tylko jednego dnia zostały mi odebrane smaki... Współczuję Ci, Aniu. To takie okropne uczucie...

    A focaccia jest wspaniała! Tyle się o niej naczytałam w "W krainie oliwek", że koniecznie muszę upiec ją w najbliższym czasie! :)

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  10. flusso! Miło mi czytać :) Pozdrawiam!

    Izka! Dziękuję bardzo;)

    Mihrunnisa! Ogromnie się cieszę na wiosnę, oby się tylko nie spóźniała:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Magiczne te Twoje focciacie. Ooo, tak jak lubię! Pomidor, ser, oliwa.

    Uwielbiam Twój blog.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdrowiej do końca! brakowało Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Inspirują mnie Twoje wzorki:) Bardzo fajny pomysł. Duzo zdjęć i ta genialna poździerana deska, też taką chcę!!!

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :
    http://dream-about-muffins.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu, jak dobrze, że już wracasz, bo już się zaczynałam zastanawiać gdzie jesteś! Teraz powoli wszystko wróci do normy. Spokojnie :) Najpierw zdrowie, a kuchnia nie ucieknie. Tymczasem życzę na zapas dużżoo zdrówka :)

    Bardzo apetyczna foccacia! Fajnie wygląda ta cebulka z oliwkami...jak dzieło sztuki :)

    Uściski!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś,jesteś,jesteś! Huraaaaaaaaaaaa! Pustka dobiegła końca.
    Mogę kawałek tej boskiej focaccii? Może być bez sałatki nawet...
    Całus ogromny!

    OdpowiedzUsuń
  16. absolutnie przecudna! mnie Twoje zdjęcia leczą bo popadłam ostatnio w jakąś szarość...

    życzę zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Anno-Mario jak dobrze, że jesteś. Cieszę się, że jest już lepiej. I dużo zdrowia życzę, żeby ten paskud już nie wrócił. A focaccia wygląda smakowicie. Bardzo lubię takie połączenie smaków:)

    OdpowiedzUsuń
  18. uwielbiam! genialna, wygląda jak z bajki!

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć:) Już sama nie wiem co lubię najbardziej- sposób w jaki piszesz, zdjęcia, które tu zamieszczasz, czy przepisy, które zwykle trafiają w moje podniebienie niczym kot chodzący nieznanymi ścieżkami, ale zawsze wracający do domu..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zdjęcia jak zwykle piękne i to, co na zdjęciach też.

    OdpowiedzUsuń
  21. Anno wspaniale, że juz do nas wróciłaś - mam nadzieję, że teraz w okresie rekonwalescencji będziesz ukazywać nam jeszcze pyszniejsze odsłony swojego kucharzenia!

    OdpowiedzUsuń
  22. Oliwko! 4 dni to brzmi jak luskus:P
    Masz rację "W krainie oliwek" focaccia kusi niezwykle! Całusy Ci posyłam!

    Kubełku! Dziękuję - rumienię się i cieszę ogromnie:)

    Jswm! A mi brakowało Was - bardzo! Dobrze jest wracać:) Pozdrawiam!

    dream-about-muffins! Deski nie mogę oddać, ale weź przepis na focaccię;P Pozdrowienia!

    Żeniu! Dziękuję i przesyłam serdeczności!

    Iwona! Wracam właśnie spokojnie, przestałam się spieszyć i tak jest dobrze:) Całusy!

    Amber! Ale fajnie jest wrócić dla takieeeeego powitania:D Ja też się strasznie cieszę i całuję:)

    myniolinko! I ja Tobie zdrówka i kolorów życzę!

    Agnieszko! Jak miło czytać Twoje słowa! Oby życzenia się spełniły - pozdrawiam Cię mocno!

    Mar! I smakuje jak z bajki:D

    Ewelina! A ja lubię czytać to co napisałaś! Dziękuję, zwłaszcza za kota;P

    Haniu! Dziękuję Ci bardzo i serdecznie pozdrawiam:)

    Jagienko! Postaram się, a co będzie - kto to wie? Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam!! :-) Ja u siebie robiłam takie kanapki z nadzieniem do sałatki greckiej :) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  24. te zdjęcia są po prostu och, ach i brak nam słów! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Aniu ostatnio zastanawiałam się gdzie sie podziewasz i co tworzysz w kuchni swojej, ze tak długo Cię nie ma...a to ta mała cholera Cie złozyła. Mam nadzieję, ze jest juz dobrze i ze poszedł sobie w pierony ten mały diabeł.... Focaccia piękna, po prostu chce sie po nia sięgnąć i zjeść....jak wszystko co u Ciebie:) pozdrawiam Kochana

    OdpowiedzUsuń
  26. Ty nie nadrabiaj, tylko żyj dalej:) A fokaczia czarodziejska:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kasiu! Prawda, że pyszne?! Pozdrawiam!

    Wykrywacz! Och, ach i bardzo dziękuję:D

    Kini! Pozdrowienia i dziękuję:)

    Jolu! Nic nie tworzyłam - strasznie mi tego brakowało! Uściski:)

    Ewelajno! Nie byłabym sobą, gdybym paru rzeczy nie nadrobiła;P Zwłaszcza jeśli chodzi o kuchnię! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  28. Teraz zbieraj siły i odzyskuj smaki, bo dwa tygodnie szybko miną. Dobrze, że jesteś z powrotem. Z takim smakołykiem, to powrót w najlepszym stylu. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  29. Aniu, jak to dobrze że już jesteś! Koszmarny ten wirus że Cię tyle trzymał, dobrze ze już wracasz do siebie!
    Rzadko bo rzadko ale i mnie czasem dopada taka utrata smaków - rety, jakiego mam wtedy stracha że to może nie minąć :D na szczęscie mija :)

    A focaccia - co tu dużo mówić, że pycha to wiadomo, ale ta dekoracja - Ania - no klasa!

    Moc uścisków i dużo dużo zdrowia :)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobrze, że już dobrze. A pyszności-matko slinka cieknie. Buziole w noch.

    OdpowiedzUsuń
  31. Zdjęcia super, przepiękne!!! Patrząc na nie poprostu ślinka cieknie :)
    O tak znamy ten stan kiedy kawa nie smakuje, a tak bardzo jej się chce :)
    pozdrawiamy ciepło

    OdpowiedzUsuń
  32. Aniu, witam z powrotem :) Miło że jesteś :)))
    Zdjęcia cudne, więc wróciłaś już na całego :D

    A foccacię bardzo lubię (cudnie wygląda ta z uśmieszkami z czerwonej cebuli, przeurocza ;) )
    Nie wiedziałam, że można ją nadziać takimi pysznościami! Z pewnością wypróbuję :)))

    Miłego dzionka!

    OdpowiedzUsuń
  33. Lo! Już nie mogę się doczekać:) Całusy!

    Monika! Och, koszmarny doprawdy! Ale sobie poszedł i to najważniejsze, więc czekam na kapelusze:)) Wyślesz?

    HANNAH! O tak, jest dobrze - i niech tak zostanie:) Pozdrawiam!

    Aga i Kaja! Prawda, że to paskudne uczucie! Pozdrawiam Was serdecznie:)

    EVE! Dziękuję za tak miłe słowa:) Nadziewana smakuje wspaniale - koniecznie wypróbuj! Dużo słońca!

    OdpowiedzUsuń
  34. Wchodzę tu sobie o południowej porze, wyglądając jak muchomor za sprawą dziwnej alergicznej przypadłości niewiadomego pochodzenia... i od razu mi lepiej. Po pierwsze: wróciłaś :) Wierzę, że Twoja foccacia może przywrócić do życia, jest niesamowita i świetne ma te cebulowo-oliwkowe wzorki :). Po drugie: ja? naprawdę? Zaczerwieniłam się :)) ale fajnie!

    OdpowiedzUsuń
  35. właśnie się zastanawiałam gdzie sie Pani podziewa tyle czasu :) na całe szczęście już jesteś bo tak jakoś dziwnie jak Ciebie nie było :)
    wracaj do zdrowia jak najszybciej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. To chyba naurodziwsze foccacie jakie w zyciu widzialem i pewnie smakuja niebiansko rowniez. Nigdy bym nie zgadl ze zostaly spreparowane przez osobe targana wirusem! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. niech już będzie tylko lepiej.. i niech smak kawy znów zachwyca.

    focaccie są cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  38. Evitaa! Niech alergia sobie pójdzie! Może focaccia pomoże, a jak nie, to radość wygranej! Pozdrawiam:)

    Piegusku! Miło mi czytać Twoje słowa:) Pozdrowienia przesyłam!

    Arku! No i rumienię się, w imieniu focacci oczywiście:)

    Asiejko! Oby życzenia kawowe się spełniły!

    OdpowiedzUsuń
  39. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  40. Droga Anno Mario, czy myślałaś o wydaniu książki kucharskiej? W mojej osobie masz czytelnika, na bank!!!! A tymczasem, jak zwykle, umiejętnie grasz na naszych kulinarnych zmysłach;-)

    11 marca 2011 03:13

    OdpowiedzUsuń
  41. Piekne zdjecia Ania i piekna foccacia! Te krazki cebuli - no, no :) na moejj czsem tez sie takei pojawiaja, w towarzystwie suszonych pomidorow.

    Trzymaj sie Aniu i nie daj sie odciagnac iod kuchni na za dlugo!

    OdpowiedzUsuń
  42. Sabienne! Dziękuję Czytelniczko:) Pozdrawiam!

    Basiu! Z suszonymi pomidorami będzie u mnie kolejna;P Nie daje się odciągnąć, wręcz przeciwnie - czuję coraz większe przyciąganie! (a w kuchni pachną teraz kawowe bezy;P Wpadniesz?
    Całusy Basiu!

    OdpowiedzUsuń
  43. Jak dobrze widzieć Cię znów w akcji :) Jakie piękne zdjęcia! Kilka dni temu śniło mi się, że piekłam foccacię. Tę z oliwkami bardzo chętnie bym Ci podprowadziła... w całości ;) Aż żałuję, że wykorzystałam ostatnią paczkę drożdży na struclę (choć nie do końca bo w sumie była pyszna ;)
    pozdrawiam z nocnej kuchni

    OdpowiedzUsuń
  44. z oliwkami lubię ją chyba najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Jak miło znów czytać Twoje posty:)
    Cieszę się, że wirus pokonany, nawet jeśli póki co pozostawił po sobie lekkie zawirowania:) Bo w końcu idzie wiosna i nowe-lepsze, hurrraaa!

    A Focaccia przepiękna - ja też uwielbiam ją maczaną oliwą lub - w wersji bardziej rozbudowanej - opiekaną na grilly z dodatkami:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Natalio! I ja się cieszę:) No to zróbmy wymianę focaccia za struclę;P Pozdrawiam Cię mocno!

    Paula! A ja chyba nie mam ulubionej, wszystkie tak samo bardzo mi smakuję:)

    delikatessen! Dziękuję! U mnie dziś tak piękna wiosenna pogoda, że prawie już zapomniałam o wirusie:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  47. Aniu, jak dobrze, że wróciłaś! Pusto było bez Ciebie!
    Ja właśnie uzupełniam zaległości w czytaniu ulubionych blogów, bo jakoś ostatnio czasu starczało jedynie na "ogarnianie" własnego ;)
    Z przyjemnością przeczytałam Twoją opowieść o powracających zmysłach, rondelkach i miseczkach i cudnej focacci :)
    Tak tu u Ciebie miło i ciepło! Fajnie, że znowu jesteś:) Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
  48. focaccia wygląda bajecznie a zdjęcia jak zawsze powodują, że mam ochotę ugryźć monitor :)
    dobrze, że choróbsko przeszło. u mnie podobnie, nienawidzę utraty/pomieszania smaków podczas tego stanu ;/

    OdpowiedzUsuń
  49. Nareszcie jesteś! Uściski wiosenne przesyłam. Smaki wracajcie!!!

    OdpowiedzUsuń
  50. Aniu! Witaj:) Jak zawsze dziękuję za miłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam!

    Kaś! Zdrowiej w takim razie i ciesz się wiosną! U mnie już jest!!!:D

    Emmo! Jestem:) Smaki wracają! Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  51. Jejku niedobrze jak się takie świństwo przyplącze. A focaccia? - nie wiedziałam, że może tak ślicznie wyglądać.

    OdpowiedzUsuń
  52. Przysięgam, że gdybym mogła zjadłabym Twoją focaccię zwrokiem - uwielbiam Twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  53. kabamaigo! Pozdrawiam wiosennie:)

    ka.wo! Dziękuję i przesyłam pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  54. Świetny design ma ta foccacia! :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Ciekawy i piękny blog prowadzisz. Chętnie będę tu zaglądał. Pozdrawiam, Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
  56. Ciekawy i piękny blog prowadzisz. Chętnie będę tu zaglądał. Pozdrawiam, Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)