Strony

środa, 15 czerwca 2011

Na pociechę coś pysznego. Zabawa z primabaleriną. Z truskawkami i bazylią.



" Pewnego razu, kiedy Miś wrócił z wędką do domu, Tygrysek siedział skulony pod wielkim koszem i zalewał się gorzkimi łzami.
- Co się stało, przyjacielu? - zawołał Miś - Jesteś ranny? Na ciele, na duszy, a może jeszcze gdzie indziej?


- Na ciele i na duszy - szlochał Tygrysek - bo spotkało mnie wielkie sercowe zmartwienie.
- Ojejej! - wykrzyknął Miś. - Mam to za sobą, parzy jak rozpalone żelazo. Muszę ci czym prędzej coś ugotować. Już wiem co. Mus jabłkowy. 


Pobiegł więc raz-dwa do spiżarni i przyniósł stamtąd dziewięć jabłek, bo liczba dziewięć świetnie się nadaje na sercowe zmartwienia. 
Kiedy Tygrysek spałaszował swoją porcję i na dodatek pół porcji Misia, mina mu się zaraz rozjaśniła i słońce zaświeciło przez firankę. 
A sercowe zmartwienie gdzieś się ulotniło.
- Skąd się wzięło to twoje sercowe zmartwienia? - zapytał Miś. 
- A stąd, bo .... Maja Papaja - wymruczał Tygrysek - bo ona pocałowała Kreta ... " * 


I jak tu nie współczuć Tygryskowi?
Czy liczba dziewięć rzeczywiście jest najlepsza na sercowe zmartwienia?
Gdzie jeszcze można być rannym, jeśli nie na ciele ani na duszy?
Czy mus jabłkowy jest najlepszym lekarstwem na złamane serce?
Jak Wy leczycie małe i duże smuteczki? Te na duszy, na ciele i te "gdzie indziej"?


Gdy byłam mała najlepszym lekarstwem na wszystko była Mama (i nadal jest!). Potem długo nic, a potem talerz zupy pomidorowej i ukręcony przez Babcię kogel-mogel. Później domowe jedzenie musiałam zastąpić kuchnią akademicką i choć nazwa brzmi dość poważnie, to było prawdziwą zgrozą i sama się dziwię, że to przeżyłam! 


W tamtych czasach stres i niepowodzenia na zajęciach z pewną siejącą postrach panią profesor, leczyłyśmy z przyjaciółką francuskimi kwadratami z marmoladą. Jeszcze ociekające od świeżo rozsmarowanego lukru pachniały już, gdy przybite stosem lektur i zadań wychodziłyśmy z uczelni.


Szczęśliwie od lat zmartwienia sercowe mnie omijają i nie przewiduję, aby coś miało się w tej kwestii zmienić:) Jednak te na duszy i na ciele niestety się zdarzają, choć staram się robić wszystko, aby ich uniknąć. Odkąd odkryłam, początkowo ze sporym niedowierzaniem, że efekty moich kulinarnych eksperymentów są nie tylko jadalne, ale i potrafią wymalować na twarzy błogi i szczęśliwy uśmiech, najlepszym lekarstwem jest oczywiście kuchnia!


Początkowo trzymałam się ściśle przepisów, co niejednokrotnie kończyło się fiaskiem i zamiast leczyć, przynosiło tylko dodatkowy stres i zmartwienie. Przełomem było odkrycie, że gotowanie to przede wszystkim zabawa, a przepis to punkt wyjścia, który podobnie jak wiersz, można interpretować na wiele sposobów, według uznania, nastroju i apetytu. 


Wiem, że duszę i ciało można wyleczyć na wiele sposobów, ja jednak ufam najbardziej tym, które rodzą się w kuchni. Tygryska postawił na nogi mus jabłkowy, mnie niezmiennie, o czym większość z Was już wie, ratują bezy. Pisałam już jak kojąco działa na mnie ubijanie i mieszanie piany (klik). Równie relaksujące jest jej wykładanie na blachę, formowanie łyżką, zapach jaki roznosi się w kuchni, gdy bezy suszą się w piekarniku. A to przecież dopiero połowa cudownej kuracji, którą kończy najszczęśliwszy moment schrupania bezy. 


Nie mam pojęcia skąd w środku pięknego i ciepłego czerwca przyplątało się przeziębienie, wiem jednak co z pewnością poprawi mi nastrój. Bezy, truskawki, bita śmietana - Pavlova to klasyka bezowej rozkoszy. Ale ja mam ochotę na zabawę z primabaleriną. Piekę zatem mniejsze bezy - będą służyły jako jednoosobowe torciki. Część zamieniam w cieniutkie bezowe kółka, z których układam piramidkę. Z końcówki masy piekę małe beziki, tak po prostu, do chrupania. 


Truskawkom oszczędzam eksperymentów - są teraz tak pyszne, że nie potrzebują żadnych dodatków prócz ... bazylii. Przy okazji pływających wysp (klik) odkryłam, jak cudownie bazylia komponuje się z deserami. A skoro bawię się z primabaleriną, podkręcam zabawę bazyliową bitą śmietaną. Jest pyszna!


Nic tak nie poprawia nastroju jak porcja, a nawet dwie, pysznej, chrupiącej bezy z truskawkami i bitą śmietaną o aromacie bazylii. U mnie zadziałało. A jak u Was? Czy taki deser nadaje się na zmartwienia, te na duszy, na ciele, a może jeszcze "gdzie indziej"? 


PAVLOVA INACZEJ. BEZY Z TRUSKAWKAMI I BAZYLIOWĄ BITĄ ŚMIETANĄ 

Na bezy: 
3 białka
160 g cukru
szczypta soli
Dodatkowo - świeże truskawki do przyozdobienia

Białka wlać do miski, dodać szczyptę soli i ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dosypywać stopniowo cukier  i dalej ubijać aż do uzyskania gładkiej, sztywnej i lśniącej piany.


Piekarnik rozgrzać do temperatury 140 stopni. Ubitą pianę nakładać łyżką na wyłożoną papierem do pieczenia blachę. Formować na kształt koła. Część masy przełożyć do szprycy lub rękawa cukierniczego i wyciskać płaskie koła zachowując dziurkę w środku.  Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez ok. 50 minut. Po tym czasie wyłączyć piekarnik i trzymać w nim bezy do całkowitego wystudzenia.


Na bazyliową bitą śmietanę

ok. 300 ml śmietany kremówki (używam 30%)
25-30 świeżych liści bazylii
3-4 łyżeczki cukru waniliowego

Kremówkę przelać do rondelka z grubym dnem, dodać świeże liście bazylii i podgrzewać do momentu aż zacznie wrzeć (nie gotować). Zdjąć z ognia, wymieszać i odstawić do wystudzenia. Schłodzoną śmietanę wraz z liści bazylii przełożyć do pojemnika, nakryć folią kuchenną i wstawić do lodówki na kilka godzin, najlepiej na całą noc. Dzięki temu idealnie wchłonie cały aromat bazylii.


Wyjąć z lodówki, odcedzić liście bazylii i przełożyć do suchej miski. Dodać cukier waniliowy i ubić na sztywno.  Nakładać na bezy i ozdobić truskawkami. Kółka bezowe smarować śmietaną i obłożyć plasterkami truskawek. Można powtarzać te czynności tworząc bezową piramidkę. Ozdobić kwiatami bazylii - u mnie właśnie kwitnie:)


* cytat z książki "Na pociechę coś pysznego. Gotuj z Misiem i Tygryskiem", Janosch. 

81 komentarzy :

  1. Piękny deser i jak zwykle urzekające zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne zdjęcia i wspaniały deser!
    Pozdrowienia:)
    Majana

    OdpowiedzUsuń
  3. Pavlowa w indywidualnym wydaniu.Pyszności Anno!
    Masz rację, na wszelakie zawirowania pobyt w kuchni działa jak balsam.I zostaw dla mnie jedną balerinę...
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  4. just-great-food! Bardzo dziękuję i pozdrawiam:)

    Majano! Dziękuję Ci - przesyłam serdeczności:)

    Amber! Tylko jedną?!
    Cmok *

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniale to wszystko wygląda :)
    zdjęcia oddają urok

    OdpowiedzUsuń
  6. najlepszy deser, szczególnie teraz, w sezonie :) Truskawki w wytłoczce - obłędne.

    OdpowiedzUsuń
  7. deser wygląda kusząco. (przyznaję to, choć beza i śmietana,jakoś nie podobają się moim kubkom smakowym:))
    masz rację, sama doceniam relaksującą 'moc' miksowania i ubijania - pewnie dlatego w okresie sesji upiekłam więcej ciast, niż w ciągu ostatnich 2 miesięcy :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia:) ale mi smaka narobiłaś:))
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. kulinarne-smaki! Zdjęcia jak zdjęcia, ale smak.... Polecam:)

    vanilla! Powiem Ci szczerze, że beza jest da mnie najlepszym deserem o każdej porze roku, ale prawda, że ze świeżymi truskawkami smakuje teraz najlepiej! Pozdrowienia:)

    Maddie! Rozumiem, śmietana generalnie jest dosyć mdła i z bezą może tworzyć za słodki duet, ale w wersji bazyliowej jest rozkosznie inna, rześka - po prostu spróbuj:)

    Olu! I taki miała zamiar;P Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też myślę ciepło o bezie, ale jakoś zawsze coś innego wychodzi :) A Twoja jeśli jest w połowie tak dobra jak piękna to musi być doskonała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja za bezami nie przepadam, ale w Twojej wersji chyba bym sie skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne są. Bezy, zdjęcia, talerzyk...cała sceneria.

    I ja nie wiem skąd to przeziębienie ( a może trzeba było nie pływać w lodowatej wodzie? ;), strasznie irytujące zresztą.

    Pozdrawiam!
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Taki cudowny deser to nawet bez zmartwien sie nadaje, Aniu :) Ot, tak!:)
    Na moim piekarniku niestety polegac nie moge wiec bezy wychodza takie nie za bardzo. Ale powzdycham do Twoich na zdjeciach :) Usciski!

    OdpowiedzUsuń
  14. ka.wo! A może choć raz się złoży tak, że myśli zamienią się w bezy?:) U mnie myśl o bezie zawsze oznacza to samo - piekę;D

    Grażyno! W takim razie podwójnie się cieszę! Pozdrawiam Cię:)

    Holgo! To nie lodowata woda, tylko zasiedzenie w ogrodzie do nieprzyzwoicie późnej godziny, przy silnym wietrze i lekceważenie W., który mądrze ostrzegał, że tak to się skończy ... Ale co poradzę, że było tak cudnie?!

    Agnieszko! Masz rację, rola piekarnika jest kluczowa - mój dzielnie się spisuje i za to go kocham:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja dziś mam zmartwienie, więc poproszę taką bezunię! Z dużą porcją truskawek jeśli można :)

    Aniu ja również bardzo lubię piec bezy i wszystko co z nimi związane np. takie makaroniki. I będę niedługo jakieś piekła, bo zbliżają się dla mnie wakacje, w końcu.

    Ciepło pozdrawiam,
    V.

    ps. aha Aniu bo ja może będę na wakacjach w Twoim miasteczku, to dam znać odpowiednio wcześniej (oczywiście jak się wybiorę bo to jeszcze nie jest pewne) i może się wtedy umówimy, hm? ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Viri! Aż podskoczyłam z radości!!! Czekam na Ciebie - daj tylko wcześniej znać - upieczemy coś? Mam nawet kilka pomysłów - takich wiesz super skomplikowanych;P Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten deser musi być boski! Zamierzam go popełnić :)

    OdpowiedzUsuń
  18. tu-tusiu! Ależ proszę bardzo! Taki zamiar pochwalam, pochwalam;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Aniu nie mogę się napatrzeć na Twoje zdjęcia. Cudowności

    OdpowiedzUsuń
  20. kabamaigo! Naprawdę?! Ja jakoś nie do końca jestem zadowolona... Ale miło mi, że Ty jesteś innego zdania:) Pozdrawiam Cię!

    Kuchennefascynacje! Cieszę się, że tak myślisz! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. No to ja mam nadzieję, że mi się uda do U. zawitać :)) - oczywiście dam znać, nie wpadnę bez zapowiedzi bo nawet nie wiem gdzie:D
    Ogromnie chciałabym przygotować z Tobą coś mega skomplikowanego, pysznego i ładnego :D

    :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowne zdjęcia i piękny wpis :) A deser, który pokazujesz wydaje się być lekarstwem na wszystko! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  23. Aniu zdrowiej!
    Co na smutki? Ciasto drożdżowe. Cała blacha. Jego smak i zapach. A od soboty zabawa z małymi drapiącymi łapkami :)
    Wieki temu piekłam bezę. Zdecydowanie zbyt dawno!

    Ściski Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  24. Niekonwnencjonalnie i uroczo potraktowalas oklepany przepis ;))

    OdpowiedzUsuń
  25. viridianko! W takim razie od dziś szukamy przepisu godnego takiego spotkania! Ach, już czuję te emocje!

    od-kuchni! Masz rację - beza to lekarstwo na wszystko, a nawet powiem więcej - ja zajadam się nią profilaktycznie;P Pozdrawiam:)

    Poleczko! Już się zachwycałam Twoją kicią - cudna!
    A ciasto drożdżowe - zgadzam się idealnie leczy smuteczki! Jak mi teraz o nim przypomniałaś to tak sobie myślę, że na równi z bezą je uwielbiam! Uściski dla Ciebie i porządne głaskanie za uchem dla Loli:)

    Belgio! Bardzo Ci dziękuję:) Przyznam, że choć kocham bezy, to klasyczna Pavlova najmniej do mniej przemawia, stąd pomysł, by pobawić się przepisem. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Pyszne. Uwielbiam bezy z owocami.
    Trzeba upichcić na dniach ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. Zgadzam się z Wszystkim, co piszesz, Mistrzyni :D co do liczby dziewięć, to może być prawda ;-)
    myślę, że truskawy też mają moc !!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Anno, to pytanie było raczej do mnie, bo i ja nie słuchałam ostrzeżeń i Mądrych Głów, pływając w najlepsze w lodowatej wodzie ;). Ale dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie przeziębienie dopadło w czerwcu. Paradoks. Łączę się z Tobą w 'bólu' i miłości do pavlovej ;).

    OdpowiedzUsuń
  29. oj pobawiłabym się :D, a właściwie bawię się nie jest to mini Pavlova,ale bezowe tez :D
    Piękne , te twoje zdjęcie , takie nastrojowe , hmmmmm

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudowna historia i pyszny przepis

    pozdrawiam Jagnieka

    OdpowiedzUsuń
  31. Papaya! Trzeba koniecznie, bo skoro uwielbiasz...

    Aurora! Nie zawstydzaj mnie:) Co do dziewiątki to nie wiem, ale w kwestii truskawek jak najbardziej! Pozdrawiam Cię!

    Holgo! Dziękuję - we dwie zawsze raźniej;)

    margot! O?! A pokażesz u siebie, bo tak mnie zaintrygowałaś, że spać nie będę mogła!

    Jagienko! Dziękuję Ci bardzo:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  32. z bazyliową śmietaną jeszcze nie próbowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Dla mnie jesteś Mistrzynią Bezową! Ja już dawno zrezygnowałam z ich pieczenia bo to zawsze klapa totalna... A na smutki TRUSKAWKI w każdej postaci i bezy z zaprzyjaźnionej cukierni. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  34. Jswm! No to nie zwlekaj, próbuj - smak jest zaskakujący, ale tak bardzo bardzo pysznie:)

    Kamila! A może to wina piekarnika? Ale jeśli te z cukierni są w porządku, to tylko dokupuj truskawki:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  35. przepięknie, smacznie, cudownie, na pewno tu wrócę nie raz! Pozdrawiam Daga

    OdpowiedzUsuń
  36. taki deser uleczyłby zdecydowanie moją duszę w największych dołkach - ale brak zrównoważonego piekarnika utrudnia mi zadanie kojącego ubijania i przygotowywania bez ;-)
    I żałuję, bo są śliczne i tak do nich wzdycham za każdym razem widząc je na blogach...

    OdpowiedzUsuń
  37. Osobiście za bezą nie przepadan, ale Twoja Pavlova aż krzyczy żeby ja wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Truskawki, beza, śmietana , bazylia... połączenie idealne i nie tylko dla tych co chcą takim deserem leczyć duszę

    OdpowiedzUsuń
  39. Przeziębienie o tej porze roku to skandal! Ale już od samego patrzenia na piękne bezy człowiekowi lepiej na duszy to i może zdrowie szybciej wróci:) Szczególnie przypadły mi do gustu torciki z dziurką, świetny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Taka bazyliowa śmietanka mnie bardzo ciekawi. A cały zestaw, czyli beza, bita śmietana i owoce, to najpyszniejszy deser pod słońcem:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Przyznam szczerze, bezy nie jadłam od dzieciństwa, a Pavlovej nigdy...nie wiem więc czy działałaby na mnie jak mus jabłkowy na Tygryska. Czemu? Cóż, przykre "przeżycia" po zjedzeniu zbyt dużej ilości bez:) Ale bazyliowa bita śmietana?? Zwaliła mnie z nóg, dałabym się zranić na ciele, duszy lub gdziekolwiek indziej żeby ktoś mi podał do truskawek bazyliową śmietankę:) Piękny post, śliczne zdjęcia, wspaniały deser:)Uściski

    OdpowiedzUsuń
  42. Domowe Smaki! Bardzo się cieszę - zapraszam:)

    Arven! Ach te piekarniki, czemu są tak kapryśne?! Pozdrawiam Cię:)

    Mm_ajka! No to reaguj na ten krzyk;D Miłego dnia:)

    Szarlotku! Też tak myślę, choć akurat tym razem deser miał działanie lecznicze;) Serdecznie Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  43. burczymiwbrzuchu! Skandal, prawdziwy! Pozdrowienia:)

    Ewena! Smakuje naprawdę wspaniale - dla mnie to cudowna alternatywa wobec nieco "bezwyrazowej" tradycyjnej śmietany. Pozdrowienia:)

    Mar! Oj szkoda, że masz takie bezowe przeżycia... Ale fajnie, że na śmietaną dasz się namówić;) Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  44. Pavlovą zaplanowałam już na przyszły tydzień a takie mini beziki... to może na weekend? Bo wyglądają zdecydowanie weekendowo :) i w dodatku z bazylią, cudo!
    Aniu, czy to czerwcowe przeziębienie nie jest przypadkiem chwilową alergią? Siostra walczyła z podobnym w zeszłym roku i sprawcą okazały się niezidentyfikowane pyłki kwiatowe.
    pozdrowienia przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Aniu , pokaże pokażę, chyba w poniedziałek bo piekłam te cudo nie sama ,a razem z dwoma fajnymi babeczkami mazurkowymi i wstępnie na poniedziałek się umówiłyśmy
    a ty jak już zdrowsza jesteś ?
    Bo wiesz moja babcia to wszystkim babeczkom to polecała rumianek na przeziębienie, tzn rum w gardło ,a Janek do łóżka :D
    ale tak na serio to jakiś rosół prawdziwy , jakieś ziółka i na 100% powinno przejść

    OdpowiedzUsuń
  46. Natalio! Beziki na weekend brzmią kusząco!
    Co do alergii, to też zaczynam mieć takie podejrzenia ... Uściski!

    margot! Och żebyś Ty widziała i słyszała teraz moją reakcją na terapię rum-Jankiem:DDD Rewelacja! Czy babcia nie wspominała o możliwości zamiany Janka na innego, np. takiego co na W. imię?:P
    A jeśli chodzi o bezy, to czekam niecierpliwie na Waszą poniedziałkową premierę!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  47. ha ha , nie wspominała ale sama miała Witka , więc pewnie to nie ma znaczenia ,że nie Janek :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  48. margot! Uff, to dobrze, zatem decyduję się na tą terapię;DDD

    OdpowiedzUsuń
  49. takie połączenie lubię niezmiernie :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Ooj..jaki wzruszający fragment przytoczyłaś... I zaserwowałaś cudownie romantyczny, pachnący latem deser (u mnie wszystko co jest zwiazane z bezą jest romantyczne;))

    OdpowiedzUsuń
  51. ..i znów czytam, czytam i naczytać sie nie mogę ...a jak czytam to ssie uspokajam, a spokój to mi w tej chwili bardzo potrzebny :( a te bezy ze smietaną wygladają wspaniale ...ja po ostatnim bezowaniu mam ich dosć sporo i chyba jakis torcik zrobię:) ....a moze właśnie z bazyliową smiertana ...to se zobaczy:) pozdrawiam kochana

    OdpowiedzUsuń
  52. Paula! Tak jak ja:)

    Escapade! Jak cudownie czytać, że beza kojarzy Ci się romantycznie:) Pozdrawiam!

    Jolu! Cieszę się, że troszkę tego spokoju tu znalazłaś! Bezowy tort z bazyliową śmietaną brzmi mega-kusząco:) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  53. Ależ poetycko wyglądają te bezy! :))) Ja w moim studenckim prodiżu nawet nie podejmuję się tego wyzwania, a szkoda, bo bardzo bym chciała :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Piękne te truskawkowe beziki, jadłam dawno temu w pewnym miejscu...to była taka tradycja z babcią :-) ale to miejsce już zlikwidowano a ja bezików nie piekłam...może raz i kiedy przykleiły się do formy i odejść nie chciały zrezygnowałam ale fakt jest jeden NA SMUTKI TYLKO KUCHNIA i kiedy wchodzę do domu już wiem, że ściagnę buty i stanę za kuchennym blatem! stoje tak czasami długo a czasami kiedy jest po północy mam chęć na przytuloną buchtę i wtedy wstaję w samych gatkach i biorę sie do pracy :-) po upieczeniu siadam na rozłożonym łóżku i zajadam się tymi pachnącymi obsypanymi pudrem bułeczkami! pozdrawiam Aniu

    OdpowiedzUsuń
  55. Agato! W takim razie wysyła list do Mikołaja z prośbą o porządny piekarnik dla Ciebie!!! Całusy:)

    Małgosiu! Ja też miałam takie miejsce...
    Na bezy trzeba znaleźć swój sposób, jak już go odkryjesz, nie będzie mowy o żadnej klęsce:)
    A pieczenie nocą - cudowne!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Kiedyś czytałam książkę w której bohaterka gdy miała problem zajadała twarożek - potem przez jakiś czas też topiłam smutki w serku wiejskim:)

    Właśnie mam "wolne" białka i myślałam o pavlovej:) (może w weekend spróbuję:) ale tą bazyliową śmietaną to mnie zagięłaś:) fascynująca kompozycja smaków!!!:)

    pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  57. Aniu! A ja właśnie chrupię bezę którą upiekłam wczoraj z dwoma takimi fajnymi babkami :))) To się zgrałyśmy bezowo, chyba to taki bezowy (i bzowy :)) czas :)

    Ania , i Ty kusisz tą bazylią z truskawkami, Polka też mówiła że pycha połączenie, trzeba się chyba zebrać i wypróbować! A tu jeszcze róża Twoja w kolejce czeka :)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  58. goh.! Twarożek, drożdżówka, bezy - tyle lekarstw na smutki! A wolne białka koniecznie ubij podobnie jak bazyliową śmietanę:) Uściski!

    Monika! A więc to Ty jesteś jedną z tych babeczek, no to jeszcze tylko tą trzecią muszę zidentyfikować;D
    A Polka ma rację - słuchaj jej, a teraz i mnie - truskawki i bazylia to idealny duet!
    Monika, jak tam kulki - damy radę, bo ja jestem gotowa;) Napiszę do Ciebie!
    Całusy:)

    OdpowiedzUsuń
  59. U Ciebie też jest bardzo miło i jak słodko! Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za miłe słowa i ... na pewno tu jeszcze nie raz zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Magosiu! Miło mi bardzo, oczywiście zapraszam:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  61. Anno-Mario, jesteś niemożliwa z tymi bezami. Co i rusz to mnie zaskakujesz. Kochasz bezy i one chyba kochają też Ciebie, zawsze tak samo piękne.

    OdpowiedzUsuń
  62. Mi ostatnio ciężko na duszy, bo miotam się w lewo i w prawo i nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Więc takie bezy na ukojenie, dla mnie - idealne.
    Moim lekarstwem, w dzieciństwie, był tata, siadałam mu na kolanach i opowiadałam o wszystkich smutkach...ale tata odszedł kilka lat temu i pozostała mi tylko mama.. i mąż, oczywiście.

    Kradnę jeden torcik i uciekam czym prędzej.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  63. Kubełku! Och wiem, przynudzam bezowo, ale co zrobić, jak bezy mi się nigdy nie nudzą;P Pozdrawiam!

    Monica! Ależ nie uciekaj, weź nawet wszystkie bezy, oby tylko zrobiło Ci się lżej na duszy:)

    OdpowiedzUsuń
  64. A ja dziś od rana chodzę i sie zastanawiam czy na jutrzejsze uroziny synka zrobić pavlove z owocami czy czekoladowy tort... Ale po twoim poście już wiem, będzie beza!!!
    Twoje zdjęcia zachwycają:)

    OdpowiedzUsuń
  65. ten pomysł na bazyliową śmietaną w pavlovej jest świetny. Zdecydowanie skorzystam, żeby odświeżyć zarówno moje pavlove oraz eton messy :-)

    OdpowiedzUsuń
  66. Żeniu! Przede wszystkim serdecznie życzenia dla Twojego synka! Myślę sobie, że bezą z truskawkami będzie zachwycony! Pozdrawiam Cię!

    Joanno! Odświeżaj koniecznie - coś mi mówi, że ta wersja będzie Ci smakowała;)

    OdpowiedzUsuń
  67. Piekne zjecia i oprawa :)

    Bede napewno zagladac czesciej!
    Pozdrawiam serdecznie i zycze milego dnia ; )

    OdpowiedzUsuń
  68. zdjęcia jak zwykle obłędne :)

    a co do pavlovej, moja ostatnia próba po raz kolejny zakończyła się fiaskiem, nie wiem co robię źle, ale za punkt honoru postawiłam sobie jej upieczenie i wierzę, że w końcu mi się uda! :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Aniu! jak pięknie tu u Ciebie! tak truskawkowo, letnio i słonecznie, a do tego pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  70. Aniu kochana jak zwykle czytam Twoje posty z zapartym tchem, zgadzam się że gotowanie nie polega tylko na ścisłym trzymaniu się przepisu, a co do połączenia truskawki+bazylia to jeszcze nie wypróbowałam brzmi intrygująco:) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  71. Nadrobiłam zaległości i roznosi mnie energia i radość. Tym bardziej chce mi się piec i gotować. Połączenie truskawek, bitej śmietany i bezy to jedno z najwspanialszych jakie znam. Koniecznie muszę wypróbować z dodatkiem bazylii. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  72. Pieczarkomysiu! Witaj - dziękuję i zapraszam:)

    Kini! A może to kwestia piekarnika - w przypadku bez dobry piekarnik to połowa sukcesu! Ale cudnie, że się nie poddajesz - jestem pewna, że to poskutkuje sukcesem! Uściski:)

    Korniku! Bardzo mi miło to czytać - pozdrowienia:)

    Piegusku! Fajnie, że się ze mną zgadzasz:) Całus *

    Asieja! :))

    Lo! Ja też czuję ogromny przypływ energii, radości i ochoty na - och wiele rzeczy!!! Pozdrawiam Cię mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  73. mnie uspokaja natomiast ugniatanie ciasta drozdzowego i potem zapach masla, drozdzy i pieczenia :)
    nie przepadam natomiast za beza, nie wiem dlaczego, ale takze uwazam ze truskawkom teraz wystarczy tylko kleks smietany :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Marto! O tak, drożdżowe też tak na mnie działa! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  75. Bazyliowe echo smaku nie da mi teraz o sobie zapomnieć. Cudowny deser, Aniu :) Nie myślę o smutkach, mam za to duuużo radości z kuchennych eksperymentów i... z pilatesu :) pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  76. Magda! To dobrze! To echo ma Cię namówić na ten smak;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  77. Ja się cieszę na razie nie musiałam leczyć mojej duszy, pewnie z czasem przyjdzie że będę musiała. Na razie jestem jeszcze nie tknięta przez rozpacz serca :) A deser cudowny.

    OdpowiedzUsuń
  78. berrypunch! Oby ten stan "nietknięcia" utrzymywał się jak najdłużej;) A ten deser może nieść pociechę nie tylko w sprawach sercowych, u mnie na przeziębienie podziałał zbawiennie;DD Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  79. o tak :) taki deser osłodzi wiele gorzkich chwil i poprawi kiepski nastrój :) pycha i zdjęcia cudowne!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)