Strony

niedziela, 5 lutego 2012

Pani róża i makaroniki. W duecie z Desperate Housewife.


Ktoś mnie niedawno o Was zapytał.
Tak, o Was - o Czytelników bloga.
Kim jesteście?
Czy Was znam?
Co mnie z Wami łączy?


Ależ pytanie, prawda?! 
Bo, czy ja naprawdę wiem, kim jesteście?
Czy my się znamy?
I tak, i nie. 


Większość z Was zna mnie lepiej niż ja znam Was. 
Zaglądacie. 
Przychodzicie w odwiedziny. 
Często zostajecie na dłużej. 
Zasiadacie do stołu, czytacie w moich myślach. 
Odchodzicie i wracacie. 


Wielu z Was przed wyjściem zostawia podarunek. 
To słowa. 
Wasze słowa dla mnie.
Ważne. Ciepłe. Serdeczne. 
Czasem zabawne, czasem zaskakująco szczere. 


A więc poznaję Was po słowach.
Po ukrytych między nimi uczuciach, które z każdą wizytą dopełniają Wasz portret. 
Mimo to, większość z Was pozostaje dla mnie zagadką.
Nie przestajecie mnie intrygować, zadziwiać. 
Im bliżej się poznajemy, tym większą mam ochotę na kolejne spotkanie. 


Zwłaszcza z tymi z Was, którzy odwiedzają mnie cichutko, na paluszkach, by nie zostać zauważonym. 
Rozumiem Was, sama najczęściej tak właśnie odwiedzam innych.  
Nie widzę Was, ale intuicyjnie odczuwam Waszą obecność. 


Właśnie - intuicja.
Ona gra tu niezwykle ważną rolę, choć nie wychodzi na scenę, a pełni wyłącznie funkcję suflera. 
Dotychczas mnie nie zawiodła. 
Nieomylnie rozpoznała Osoby, które stały się częścią mojego życia. 


Gotuję z Wami.
Rozmawiam. 
Zaczynam dzień poranną kawą i oglądaniem zdjęć z końca świat. 


To nic, że jesteście daleko.
To nic, że nie poczuję aromatu kawy zamkniętego w murach pewnego francuskiego mieszkania. 
To nic, że gdy gotujemy razem, nie mogę wsadzić widelca w Waszą potrawę. 


To wszystko mogę sobie wyobrazić.
Ale Wy jesteście naprawdę. 
I to jest ważne.
I za to Wam dziękuję!


Choć większości z Was pewnie nigdy nie poznam, namiastką pozostają nasze spotkania w kuchni. 
To wyjątkowe chwile. Osobno, a jednak razem. 
Rozmawiamy o jedzeniu, poznajemy się, odkrywamy podobieństwa, znajdujemy różnice. 


I w tym wszystkim pozostajemy sobą. 
Nic na siłę, na pokaz, nie ma słów  "wypada", "muszę".
Są zbyteczne, przecież łączy nas jedno - ta sama pasja, i to ona pozwala nam się zrozumieć. 


Małgosia. Jedna z Was.
Podziwiam ją za bezpośredniość, za otwartość i poczucie humoru, z jakim opisuje swoje życie jako Desperate Housewife. I za długie listy, jakie do mnie wysyła. Szczere i prawdziwie. Dziś takie listy to rzadkość. 


Dawno temu umówiłyśmy się na wieczorne pieczenie makaroników. Jak to z Małgosią bywa, było niezwykle zabawnie, zwłaszcza kiedy przyznała, że w piekarniku odpadło jej pokrętło do ustawiania temperatury.  Nie muszę chyba wspominać, że dla tych najkapryśniejszych ciasteczek świata, temperatura pieczenia grą rolę kluczową....


Korzystałyśmy z instrukcji obsługi makaroników, którą zamieściłam w tym poście - klik. Wybrałam wersję różaną. Patera makaroników pachniała jak świeżo zerwany bukiet róż. Zamiast barwnika użyłam suszonych wczesnym latem płatków róż, które po zmieleniu dodałam do masy białkowej.


Ucierane z cukrem płatki róż połączyłam z odrobiną mascarpone i lekko doprawiłam kilkoma kroplami soku z cytryny. Powstała wspaniała, aromatyczna masa, którą zlepiłam makaroniki.  Pani róża w takim wydaniu po prostu rozpływała się w ustach. 


MAKARONIKI RÓŻANE - ROSE MACARONS
/na 30 sztuk makaroników - już po sklejeniu/

110 g cukru pudru
60 g migdałów (bez skórki)
60 g białek
40 g cukru kryształu
1 łyżka suszonych płatków róż 


Białka ubić na sztywno, pod koniec ubijania dodając cukier aż do uzyskania gładkiej, lśniącej piany. Migdały, płatki róż i cukier puder zmiksować dokładnie razem w malakserze. Po zmiksowaniu przesiać, większych grudek migdałów nie wsypywać. Ubitą pianę przełożyć do zmielonych migdałów i dokładnie połączyć stosując wskazówki opisane w tym miejscu (klik)


Gdy masa jest gotowa, przełożyć ją do rękawa cukierniczego lub szprycy i wyciskać na przygotowaną wcześniej blachę z papierem do pieczenia. Następnie odłożyć na min. 30 minut. 
Piekarnik nagrzać do temperatury 170 stopni. Makaroniki piec przez 10-11 minut. Po wystudzeniu ściągnąć z papieru i odstawić na minimum jeden dzień, by rozmiękły. 


MASA RÓŻANA 

kilka łyżek ucieranych z cukrem płatków róż
odrobina mascarpone
kilka kropel soku z cytryny

Wszystkie składniki połączyć i wymieszać razem. Proporcje i ilość zależą od tego, jak słodka jest konfitura i ile masy chce się uzyskać. Najlepiej kierować się kluczowymi zasadami - na oko i do smaku;)
Gotową masą przekładać makaroniki. Po 1-2 godzinach zmiękną i staną się idealnie mięciutki zachowując lekko chrupką skorupkę. Mniam!

Małgosiu! Dziękuję za wszystko!

Pewnie nikt nie uwierzy, ale rodzaj pieczonych makaroników aż do publikacji posta  trzymałyśmy w tajemnicy.  Sama nie mogę uwierzyć, że obydwie uległyśmy urokowi róży...

97 komentarzy :

  1. Aniu! Są cudowne! Dziękuję dziękuję, było fantastycznie, mam nadzieję, że umówimy się znowu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu! Wiesz, niezbyt często brakuje mi słów, ale tym razem zaniemówiłam - nie mogę uwierzyć, że przygotowałyśmy te same makaroniki!!! Niesamowite! Ogromnie się cieszę i oczywiście się umawiamy;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne! Uwielbiam się u Ciebie gościć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kamilo! Dziękuję:) Mam nadzieję, że wiesz, jak bardzo to doceniam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny pomysł na wspólne pieczenie , przywędrowałam tu prosto od Małgosi z bloga :) wygladają cudnie :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. House Full of dream. blog.! Witaj - cieszę się, że przywędrowałaś! Wspólne pieczenie to wyjątkowo niezwykły czas! I niezwykle smacznie się kończy;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowicie piękne są Twoje makaroniki:)
    Bardzo lubię do Ciebie zaglądać Aniu i komentować, oglądać Twoje zdjęcia i czytać Twoje słowa.:)
    Pozdrawiam Cięserdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Majano! A ja Twoje odwiedziny i słowa ogromnie doceniam i bardzo dziękuję!
    Dobrego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, piękny tekst. Miło się go czytało :) Makaroniki wyglądają świetnie! Nigdy ich jeszcze nie robiłam. Może już niedługo :). Pozdrawiam serdecznie!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu! Bardzo Ci dziękuję! Namawiam do makaronikowania:)
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasia z bloga My Sweet and Tasty World użyła ostatnio sformułowania, że blogerzy tworzą swego rodzaju rodzinę i ja coraz bardziej to czuję :))
    i uważam, że też mam niezwykłego nosa do ludzi. Dlatego u Ciebie zostałam od razu na dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczne makaroniki. Z chęcią zjadłabym kilka. Może i ja kiedyś w końcu wezmę się za zrobienie ich.

    OdpowiedzUsuń
  13. Makaroniki jeszcze przede mną. A Wam się tak pięknie upiekły, tak apetycznie wygladają że pewnie długo zwlekać nie będę. I Twoje Aniu i Magosi bardzo ale to baardzo do mnie przemawiają. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Auroro! Wiesz, ja też tak często myślę i ogromnie mi miło, że doświadczam tego Twojego nosa! Mam nadzieję, że wiesz, iż to uczucie odwzajemnione;)

    Haniu! Koniecznie! Pozdrawiam Cię:)

    urtica! Dziękujemy! Chwilowo jesteśmy zaskoczone tym, że nie umawiając się, upiekłyśmy taki sam rodzaj:) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojej jakie z Was zdolne babeczki i jakie piękne pieczecie makaroniki i to z różą , wow

    OdpowiedzUsuń
  16. margot! Może i my babeczki jesteśmy, ale z Ciebie to prawdziwie zdolna babka!

    OdpowiedzUsuń
  17. Super jest takie wspólne pieczenie !
    Makaroniki rewelacyjne :)
    Ja mam trochę kontaktu z czytelnikami spoza blogosfery, ale najbardziej ciekawią mnie ci, którzy robią moje dania. Najwięcej takich śladów mam przy zupie fasolowej i sałatce z pora z jajkiem i strasznie się cieszę, jak ktoś to zrobił i napisał, że mu smakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Grażyno! Masz rację, wspólne pieczenie ma wiele uroku.
    Moje kontakty z Czytelnikami też już bardzo wykroczyły poza blogosferę. Fascynuje mnie to, jak się dalej rozwijają.
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziekuje za piekny wpis - sklonil mnie, zazwyczaj anonimowego fana, do wpisu :) Dlatego cenie Twoj blog - za przepiekne zdjecia, ciekawe przepisy i pelne sensu, uroku i poezji slowa. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Karolino! Jakże się cieszę i bardzo dziękuję za to, że mogłam Cię dziś usłyszeć i zobaczyć:)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jest taka więź, którą się nawiązuje z ludźmi z blogosfery. Najpierw są Twoimi czytelnikami, z częścią z nich nawiązuje się bliższy kontakt, spotyka się, zawiązują się przyjaźnie...nie wierzę w stwierdzenia, że Internet jest szkodliwy. Nigdzie indziej nie spotykam takiego zagęszczenia ludzi podzielających moją paję jak tu, i to jest najpiękniejsze.
    Mistrzowskie makaroniki. Zazdroszczę "ręki" do nich - i sprawnego piekarnika z pomiarem temperatury! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Arven! Święte słowa! Podzielam jak najbardziej, choć co do szkodliwości internetu, czy raczej jej braku, nie do końca się zgadzam - ale to temat rzeka...
    Serdecznie Cię pozdrawiam i cieszę się, że mogłam Cię poznać nie tylko wirtualnie, ale i realnie;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja chce też z Toba gotować, tzn ty bys gotowała a ja bym wylizywała garnki. Chrzanic dietę.
    Buziolki kochanie jestes najsłodszym ciasteczkiem na swoim blogu i wśród nas.

    OdpowiedzUsuń
  24. hannah! Oczywiście, że chrzanić! W przeciwnym wypadku bym Cię nie wpuściła do kuchni! Garnki masz gwarantowane - tylko co z tego, jak za daleko jesteś?!
    Z tym ciasteczkiem to mi posłodziłaś - och i ach;)

    OdpowiedzUsuń
  25. A dla mnie największym prezentem są Twoje nowe wpisy na blogu. To, że mogę tu zajrzeć po cichutku, nie zawsze zaznaczając swoją obecność i przyglądać się pięknym zdjęciom, poznawać nowe przepisy oraz czytać słowa, które kierujesz do swoich gości, czyli także i do mnie, a dzięki temu czuję się wyróżniona... :]

    OdpowiedzUsuń
  26. Kruszyno! Wzruszyłaś mnie tymi słowami. To zaszczyt mieć takich Gości! DZIĘKUJĘ:)

    OdpowiedzUsuń
  27. ależ niesamowite makaroniki.. a jaka cudna masa.. marzenie:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Basiu! Były przepyszne! Dobrej nocy:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Aniu, dzięki za przepis! Odkąd zaczęłam znowu piec makaroniki to chodzą za mną właśnie takie różane, ale nie do końca wiedziałam, jak do tego podejść i czy oby na pewno warto. A teraz już wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Aniu, pięknie ci makaroniki wyrosły i chętnie bym spróbowała takeigo z nadzieniem różanym z płątków róż! A teraz idę podumać nad internetem i znajomościami w nim zawartymi :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Your macarons look perfect!

    OdpowiedzUsuń
  32. mmm, ale pachniało u Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  33. karoLina! Ależ nie ma za co:) Różane są cudowne. Dodatek płatków róż do ciasta nadaje mu subtelny, ale wyczuwalny aromat róż. Do masy radzę dodać sok z cytryny - przełamie słodycz.
    I oczywiście - warto, warto! Makaron też ;D

    Bee! Owocnego dumania - bo na pewno jest nad czym, a może bardziej nad kim;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Dewi! Thank you. I'm glad to hear that! Have a nice day!

    Jswm! Tak, aromat róż nas oczarował! Pozdrawia Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Aniu, te makaroniki są niesamowite!
    Nie tylko wyglądają bardzo apetycznie ale mają w sobie jakąś magię...nie wiem czy to sposób w jaki robisz zdjęcia, czy coś innego ale zamiast słodyczy widzę letni ogród, dziewczynę w zwiewnej sukience niosącą kawę i stolik nakryty koronkowym obrusem, na którym stoi talerz z makaronikami...
    Twoje potrawy potrawy przenoszą mnie w zupełnie inny wymiar, za co pięknie dziękuję :)
    Słoneczne uściski.

    OdpowiedzUsuń
  36. Cynthio! Niesamowite! Nie sądziłam, że dostanę taki piękny prezent w potwornie mroźny poniedziałkowy poranek! Twoje słowa - magiczne! Dziękuję, dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
  37. No nie! Alez Wam to pięknie wyszło :-) Uśmiechałam sie od pierwszych słów tego wpisu i mam nadzieje, ze mi tak zostanie na cały dzień :-)
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Agnieszko! Ja też mam taką nadzieję;) Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  39. Piękne makaroniki Aniu.
    Muszą pysznie smakować.
    Różane kompozycje to chyba najbardziej udane.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  40. W lodówce mam 570 g białka i bardzo żałuję, że nie mam suszonych płatków róży. Zdjęcia przepiękne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Amber! Masz rację - różane kompozycje zapewniają niezwykłe doznania, zwłaszcza jeśli można je dzielić z Kimś bliskim!
    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  42. Basiu! Ale nie ma czego żałować! Możesz upiec inne - np. kawowe, czekoladowe, albo po prostu migdałowe!
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  43. Aniu piękne makaroniki. Ja od wczoraj mogę powiedzieć, że już się ich prawie nie boję. Moje były czekoladowe i nie są nawet w połowie tak doskonałe jak Twoje, ale są.
    To miło, jak pijesz z nami taką wirtualną poranną kawę. Mi jest miło pić taką kawę i zjadać makaronika z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  44. Karolina! Oj, gdybyś widziała moje pierwsze makaroniki! Ale tak jak piszesz, najważniejsze, że są , są nasze i że można je dzielić z Bliskimi!
    Poranna kawa w takim towarzystwie to prawdziwa przyjemność! Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  45. słodkie jest.. pieczenie wspólne i efekty różane. niesamowicie się zgrałyście.


    a bywać tu. lubię.. czasem tak właśnie na paluszkach po cichu, innym razem słowem, uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  46. Asiejo! Tak, to zgranie bardzo udane i jednomyślne!
    Dziękuję za Twoje bywanie - i to ciche, i to, kiedy zostawiasz słowa i uśmiech!

    OdpowiedzUsuń
  47. Aniu ja od dawna - po cichutku, ale dzisiaj wpisac sie musiałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Patko! Wiem, wiem i lubię te Twoje cichutkie wizyty. Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  49. A z krainy mirabelek6 lutego 2012 15:23

    poczulam ich zapach..tylko ty moglas to sprawic..pisze wlasnie list do ciebie o dalekich krajach,ktore sa juz tylko w moich myslach..i dzieki temu ze je tobie opisuje,znowu nabieraja zapachow;)

    OdpowiedzUsuń
  50. Pieknie napisalas!!a juz o makaronikach nie wspomne...sliczniutkie takie delikatne i pachnace,czuje je az u mnie:)))Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  51. Moja Droga A.! Takie ciepłe słowa - dziękuję! Ogrzewam się nimi, bo zmarzłam na spacerze, bardzo...
    Na list czekam, jak zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
  52. Ewo! Bardzo Ci dziękuję! Różana wersja rzeczywiście niezwykle aromatyczna!
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  53. Kochana jestem zachwycona Waszymi makaronikami ...ja się jeszcze nie odważyłam ..ale sie odważę:) .... cudownie móc z Tobą coś ugotować ...bo to na pewno będzie feeria smaków:) pozdrawiam ciepło Kochana ...

    OdpowiedzUsuń
  54. robiłam raz.
    z taakim przęjęciem!
    ale póki co nie powtórzę, zbyt się boję!

    OdpowiedzUsuń
  55. Jolu! Dziękujemy! Odwagi, odwagi, to tylko pozornie tak skomplikowane, ale jestem pewna, że dasz radę! Jeśli trzeba służę wsparciem;)
    Pozdrawiam Cię mocno!

    pees! Ja po pierwszym razie też tak myślała, ale teraz nie żałuję, że jednak zmieniłam zdanie. Może i Ty zmienisz?! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  56. Witam.
    Zaglądam regularnie, czytam z rozkoszą i przewijam leniwie myszką post w dół... Cm bo tym razem mnie czeka dobrego?

    Wspaniale piszesz, czytam Twoje słowa niczym balsam dla duszy. Proste i piękne.

    A te przepisy... Zakochałam się na zabój w charlotte z czekoladą! I w kilkudziesięciu innych przepisach :)

    Pozdrawiam,
    Zytka Maurion

    OdpowiedzUsuń
  57. wyglądają idealnie! i tak ich dużo, oj szkoda, że nie można kilku porwać :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Zytko! Witaj:) Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mogłam Cię zobaczyć - cichego, serdecznego Gościa! Dziękuję za każdą wizytę. Świadomość, że mam tak niezwykłych Czytelników naprawdę dodaje skrzydeł:) Dziękuję!!!

    Kaś! Ja zawsze piekę malutkie makaroniki, dlatego wychodzi ich zawsze bardzo dużo;) Niestety, po tej partii pozostały jedynie różane wspomnienia;)

    OdpowiedzUsuń
  59. Piękne Ci wyszły te makaroniki, jeśli pachną jak bukiet róż to ja biorę w ciemno :), pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  60. Dopieściłaś nas Aniu tymi słodkimi, jak te cudne makaroniki, słowami dzisiaj:) Czytam i uśmiecha mi się cała buzia od ucha do ucha:))) ściskam i pozdrawiam - i proszę: pisz tak pięknie dla nas wiecznie, o czymkolwiek:)

    OdpowiedzUsuń
  61. oj, upiec prawdziwe makaroniki, nie będąc pierrem herme to naprawdę duże osiągnięcie. Twoje makaroniki wyszły wspaniałe. Jak zwykle nie przestajesz mnie Anno-Mario zadziwiać :-)

    OdpowiedzUsuń
  62. zauberi! Dziękuję! I oczywiście bierz w ciemno;)

    Goh.! Wyobrażam sobie ten uśmiech i zastanawiam się czy jest teraz większy od mojego;)
    Pisać będę, z wiecznością może być problem;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  63. Joanno! Iście światowy komplement - dziękuję! Ale mówiąc poważanie, to wcale nic trudnego;) Dziękuję Ci za odwiedziny i miłe słowa!

    OdpowiedzUsuń
  64. Aniu kochana, i ja zaglądam ostatnio tak bardziej ukradkiem choć nie mniej regularnie. Pewne wydarzenia sprawiły, że zamykam się w sobie zamiast coś napisać na kilku ulubionych blogach. Chętnie jednak czytam Twoje słowa i zawsze zerkam na nowości. Wczoraj piekłam Twoje biscotti z pomidorami i cheddarem, jedliśmy je popijając barszczykiem i wszyscy zgodnie orzekli że są lepsze o mojej wersji na słodko, z cynamonem :)
    Ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  65. Natalio! Jesteś:) Hip, hip hurraaa!!! Mam nadzieję, że wszystko się ułoży - trzymam mocno kciuki i bardzo się cieszę, że mogłam Cię dziś zobaczyć! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  66. wyobrazam sobie ten cudowny rozany aromat...
    sliczne makaroniki:)

    OdpowiedzUsuń
  67. aga! Pachniały pięknie... Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  68. Ojej, jakie małe słodkie cudeńka, przyznam, że jeszcze się nie podjęłam ich zrobienia, ale jak patrzę to niezwykle mnie kuszą, a do tego jeszcze masa różana, cudo nad cudami :)

    OdpowiedzUsuń
  69. burczymiwbrzuchu! Obyś się dała skusić, bo są cudowne w smaku:)
    Dobrego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  70. Ciepło, jakie bije z Twojego bloga nie pozwala mi tu nie zaglądnąć od czasu do czasu.. I "znasz" mnie- czasem cichutko, niepostrzeżenie przemknę przez treść i zdjęcia, czasem zostawię ślad.. Ale zawsze lubię tu wracać..

    OdpowiedzUsuń
  71. Ewelina! A ja właśnie z cichutkiej wizyty u Ciebie wracam - bukiet balonów też mi się marzy;)
    Dziękuję za wizyty, za Twoje słowa i za powroty!

    OdpowiedzUsuń
  72. rzeczywiście cudowny zbieg okoliczności:)
    piękny post:) lubię do Ciebie wpadać:)

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  73. piegusku! Życie bywa tak mile zaskakujące:) Pozdrawia Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  74. Ale słodkości ;)
    Super przepisy.

    Robisz piękne zdjęcia.
    Czemu nie wstawiasz ich większych na bloga? Oglądam i oglądam te Twoje fotki i jem oczami ;)

    OdpowiedzUsuń
  75. coscik! Bardzo mi miło - dziękuję! A większe zdjęcia - może kiedyś, zobaczymy...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  76. Anno-Mario, przepiekne! I na dodatek rozane to moje ulubione, pozwol wiec, ze wirtualnie sie poczestuje :)

    I ja czesto zastanawiam sie nad tym, kim sa moi czytelnicy... Czasami dostaje przemile maile, czasami nawet zdjecia, od praktycznie nieznanych osob; nieznanych, lecz laczy nas przeciez jakas wiez... Bardzo to ciekawe i zaskakujace zarazem :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  77. Beo! Jak mi miło, że trafiłam w Twój makaronikowy gust - częstuj się, oczywiście!
    A więź z Czytelnikami nie przestaje nie zadziwiać - bardzo, bardzo pozytywnie:)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  78. Pięknie napisałaś.
    Zaglądam już wcześniej.
    Często.
    Napsiałś, tak że czuję jakbym byłą obok Ciebie. To musiała by być świetna kawa... Spotkanie ;)))

    Wspaniałe makaroniki, te róże...
    Pachną tu intensywnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  79. Toniu! Oj, oj, oj, ależ mi się ciepło zrobiło! Dziękuję - za chwilę zaparzam kawę - może wypijemy ją razem, dziś albo przy innej okazji. Na pewno:)
    Różane pozdrowienia Ci przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  80. Ile makaroników! A ja jeszcze nigdy nie robiłam. Boję się za nie zabrać. Za każdym razem, jak się już nastawię, coś mi nie pozwala ich zrobić. Porywam więc jednego, a swoje może kiedyś zrobię... :)

    OdpowiedzUsuń
  81. maniu! Zrób koniecznie, poczekaj, aż przyjdzie ta odpowiednia chwila! Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  82. kucharnio... dlaczego, kiedy wchodzę na Twoja stronę doznaję stanu uniesienia?
    piękne zdjęcia, cudowna gra słów, oszałamiająca kompozycja całości. Twoje posty są balsamem dla duszy, ciała i.. oczu! te zdjęcia.
    no, o podniebieniu już nie wspomnę. Twoje wspaniałości powalają.
    dzisiejsze makaroniki są cudne. ach i ta róża w ich towarzystwie. a może one w jej towarzystwie? nieważne. zgrały się cudownie w każdym calu!

    Pozdrawiam Cię, Kucharnio, z całego serca ;]

    OdpowiedzUsuń
  83. Karmel-itko! Nie wiem sama czemu tak jest, ale wiem, że bardzo się cieszę, iż tak się czujesz:)
    Zasypałaś mnie tyloma komplementami, że nie umiem znaleźć słów, by odpowiedzieć inaczej, jak tylko bardzo Ci podziękować!
    Pozdrowień moc!

    OdpowiedzUsuń
  84. Cudowne makaroniki (pięknie podane!) i jak zwykle cudowne zdjęcia. Różany krem kusi...
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  85. Evitaa! Dziękuję:) Masz rację - różany krem to niezwykły kusiciel;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  86. just-great-food! Po pierwszym makaroniku pomyślałam tak samo;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  87. Uwielbiam patrzeć na twoje makaroniki. Istne cudeńka :)))

    OdpowiedzUsuń
  88. Gosiu! Ależ ja Ciebie dawno nie widziałam! Zrobiłaś mi wielką niespodziankę swoją wizytą! A wiesz, że Ty mi się właśnie makaronikowo kojarzysz?! Byłaś pierwszą komentatorką poprzedniego wpisu o makaronikach:)
    Uściski i dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  89. Those macarons are beautiful! I bet they taste divine. A wonderful treat.

    Cheers,

    Rosa

    OdpowiedzUsuń
  90. Rosa! You're right - they tasted divine!
    Have a great weekend!
    Cheers:)

    OdpowiedzUsuń
  91. Aniu, piękne są. Kształt, aromat... I słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  92. Aniu! Dziękuję Ci bardzo! Dobrego weekendu - bo mój się już zaczął;)

    OdpowiedzUsuń
  93. Aż się wzruszyłam :)
    A makaroniki chodzą za mną... :)

    OdpowiedzUsuń
  94. Paulino! To miłe, bardzo dziękuję, że jesteś:)

    OdpowiedzUsuń
  95. Aniu nie dość, że chętnie zajrzałabym do Twojej zamrażarki to teraz jeszcze okazuje się, że też do spiżarni po płatki różane w cukrze :)
    Aniu, czy masz duże siedlisko z dziką różą? Jeżeli tak, to zawitam do Ciebie na zbiory płatkowe:)

    OdpowiedzUsuń
  96. Ewo! No proszę, nie sądziłam, że moja zamrażarka i spiżarka mogą wzbudzić taką ciekawość:)
    Siedlisko nie u mnie, u Teściowej;P
    Ale moje zawita do ogrodu być może tej wiosny - dam znać!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)