Strony

poniedziałek, 30 stycznia 2012

TU I TAM nr 19. Pasta nie jedno ma imię. Pappardelle e maltagliati. List o szczęściu.




Tak niewiele potrzeba.
Mąka, jajka, oliwa.
I dłonie.
One są tu najważniejsze.
Kilka chwil zamkniętych w krawędziach stolnicy.
Ruchy miarowe, czułe, gdy trzeba stanowcze.
Wytrwałość nagrodzona cieniutkim arkuszem.
Niczym kupon materiału, czeka na skrojenie.
Pasta fresca.
 A przy stolnicy Amber i ja.
Zobaczcie co wyszło spod naszych rąk. 


Czy wiecie, że słowo maccheroni (makaron) pochodzi od greckiego słowa macarios oznaczającego szczęśliwy?
Niezmiennie zachwyca mnie to, jak słowa i ich historia potrafią pięknie definiować zjawiska, przedmioty, a przede wszystkim jedzenie.


Zapyta ktoś, ale co ma wspólnego zwykły makaron ze szczęściem?
Trzeba zacząć od tego, że makaron nie jest zwykły, choć wyróżnia go niezwykła prostota. 
Ale to ona właśnie decyduje o jego wyjątkowości. 


Nie trzeba przecież wiele, by rozłożyć na stole wielki arkusz ciasta.
Kopczyk mąki, kilka jajek, parę kropel oliwy. 
Wszystko razem zawinięte w dłonie. 


Masaż, dotyk, czułość.
Kilka chwil zgarniętych w całość.
Ciepło dłoni odciśnięte w kulce ciasta. 
Szczęście łaskocze już powieki i rozsiada się w kącikach ust. 


Zaczynam zbierać myśli, jak przed pisaniem listu.
Chcę być gotowa.
Za chwilę spod wałka wyjdzie cieniutkie jak pergamin, gotowe do skrojenia ciasto. 
Lubię tą chwilę.


W głowie szumi od szczęścia. 
Choć to przecież nie koniec. 
Pora wybrać fason, krój, dodatki. 
Linijka za linijką, kartka za kartką mój list się zapełnia. 


Zaczynam myślami otulać Adresata. 
Zawijam list w jego ulubione smaki, dorzucam szczyptę niespodzianki, odrobinę zaskoczenia. 
Wysyłam. 


Z koperty białego talerza unosi się zapach. 
Widzę jak Adresat pochyla nad nim głowę i zamyka oczy.
Wiem, że właśnie zaczął czytać mój list. 


Najpierw aromat - subtelny, wciągający wstęp, od którego nie można się już uwolnić. 
Linijka za linijką, kartka za kartką pochłania kolejne smaki. 
Opowiadam mu o wiosennej polanie porośniętej niedźwiedzim czosnkiem. 


O gorących sierpniowym słońcu, w którym suszyłam pomidory.
O kwiatach nasturcji, których pąki cudownie udają kapary.
O podróży do ciepłych krajów, w których dojrzewają cytryny.


I o Prowansji, skąd płynie jego ulubiona oliwa. 
Gdy kończy wiem, że wkrótce znów wyślę do niego list.
I wiem, że ten list też będzie o szczęściu. 


Wiem też, że coraz mniej z nas pisze listy na papierze. 
Równie niewiele robi domowy makaron. 
A przecież jedno i drugie wymaga tak niewiele wysiłku, a daje tak dużo - szczęścia właśnie!


Może tym postem uda nam się się z Amber namówić Was do powrotu?
Do prostych czynności, które jeszcze niedawno były tak samo powszechne, jak dzisiejsze wpisy na portalach internetowych i "domowy rosół" instant z gorącego kubka....


Mój list o szczęściu pisałam na grubych linijkach pappardelle i dużych płatach maltagliati.
Do ciasta na makaron dodałam garść czosnku niedźwiedziego, którego zapas nadal znacznie podnosi wartość mojej zamrażarki.


Po rozwałkowaniu nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ciasto przypomina piękny arkusz papieru czerpanego ...
Chciałam, żeby pasta była najważniejsza, a dodatki jedynie podkreślały jej wyjątkowość. Dlatego zrezygnowałam z przygotowania sosu. 


Grube wstążki pappardelle podałam z oliwą zmieszaną z łyżką czosnkowego confit (przepis tu - klik), posypałam kaparami, świeżo startą skórką z cytryny oraz odrobiną parmezanu. Cudowne, rześkie, uzależniające!


Płaty maltagliati skropiłam obficie oliwą, w której od sierpnia moczyły się suszone pomidory. Stamtąd pochodzą też listki bazylii i oczywiście same pomidory, drobno pokrojone. Nie umiem zdecydować, która wersja jest smaczniejsza - obie w swej prostocie okazały się genialne w smaku. 


PASTA FRESCA Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM 

3 jajka
190 g semoliny 
60 g mąki pszennej
szczypta soli
1-2 łyżki oliwy
garść czosnku niedźwiedziego (użyłam mrożonego, odparowanego)


Na stolnicę wsypać obie mąki,  w środku zrobić wgłębienie i wbić do niego jajka oraz dodać szczyptę soli.  Palcami powoli zgarniać mąkę z brzegów i łączyć z jajkami. Wyrabiać do momentu aż ciasto zacznie formować grudki. Dodać posiekany i odparowany na patelni czosnek niedźwiedzi (podobnie jak szpinak zawiera dużą ilość wody, więc odparowania, zwłaszcza w przypadku mrożonego, jest konieczne). Wyrabiać do momentu uzyskania gładkiego elastycznego ciasta, które nie lepi się do rąk.  Przełożyć do miski, nakryć ściereczką lub folią i odstawić na ok. 30 minut.


Zagniecione ciasto wyłożyć na posypaną mąka stolnicę i wałkować do otrzymania bardzo cienkiego arkusza. Można wykonywać tą czynność za pomocą maszynki do makaronu, ja jednak wolę prace ręczną. Cieniutko rozwałkowane ciasto podzieliłam na dwie części. Z jednej wycięłam paski pappardelle o szerokości ok. 1 cm, drugą pocięłam na prostokąty, choć maltagliati nie muszą mieć regularnych kształtów.
Jak przystało na pasta fresca, oba makarony gotowałam al dente w osolonej wodzie.
Po ugotowaniu odcedziłam i połączyłam z wybranymi dodatkami.


PAPPARDELLE Z KAPARAMI I CYTRYNĄ 

oliwa z oliwek
świeżo starta skórka z cytryny
kapary
1 łyżka czosnkowego confit (ewentualnie można pominąć, ale to już nie to samo)
świeżo starty parmezan do posypania

Ugotowany i odsączony makaron przełożyć do miski. Zalać oliwą zmieszaną z confit, wymieszać i przełożyć na talerze. Posypać kaparami, skórką cytrynową i parmezanem.




MALTAGLIATI Z SUSZONYMI POMIDORAMI

suszone pomidory
oliwa, w której zalane były pomidory
bazylia i czosnek z zalewy

Ugotowany i odsączony makaron przełożyć do miski. Zalać oliwą z suszonych pomidorów. Dodać drobno pokrojone suszone pomidory oraz listki bazylii i płatki czosnku - zawsze dodaje je do oliwy, którą zalewam suszone pomidory. Wymieszać, przełożyć na talerz i zjadać z apetytem;)


Jeśli lubicie prace ręczne, polecam Wam także bardzo domowe orecchiette - przepis tu - klik.

108 komentarzy :

  1. Aniu,cudna Twoja pasta!
    Najważniejsze było dla mnie wałkowanie razem z Tobą,w tym samym czasie.Praca nad makaronem w naszych kuchniach.To niezwykłe przeżycie.
    Kolejne.Wspaniałe.
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu! I dla mnie to były wyjątkowe chwile, jak zawsze gdy stajemy razem w kuchni. Już rozmyślam o naszym lutowym spotkaniu...
    Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne zdjęcia, cudowny makaron, cudowne wspólne makaronu robienie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli mowa o prostocie w kuchni to ja dziś gotowałam rosół. Taki najprostszy, najprawdziwszy. Z miłości. Nie tylko do rosołu, ale i chorej współlokatorki, dla której ten gest znaczy wiele. I chyba pomoże wrócić na nogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ulcik! A jak cudownie czyta się Twoje słowa! Dziękuję bardzo za odwiedziny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Auroro! Wspaniała prostota i to smaku, jak i uczuć. Taka prawdziwa i bezcenna - piękny gest!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anno-Mario - byłam już podręczyć się u Amber, teraz robię to Ciebie! Zjadłabym, co ja piszę, pożarłabym każdą z tych past, tak mi dieta eliminacyjna na zmysł smaku podziałała!

    OdpowiedzUsuń
  8. makaronik :) nie mam niszczarki do ciasta. Ale to wcale jej nie wymaga :) hmmm jedna z tych rzeczy, które pewnie zrobię jak będę mogła pozwolić sobie na trochę więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pappardelle z kaparami i cytryną... boskie smaki... mam cudowne skojarzenie z latem, od razu mi cieplej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu a ja bym chętnie uszczupliła Twoje zapasy czosnku niedźwiedziego:) Zamrażarce by było nieco lżej :) Obie pasty cudne, ale ja poproszę tę wersję z dodatkiem skórki cytrynowej...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale wybór ,ale makaron ,ale zdjęcia :))) Aniu chylę czoła bo jest przed czym

    OdpowiedzUsuń
  12. An-no! Co z tą dietą? Są szanse na uwolnienie?
    Serdeczności przesyłam!

    Katie! Ja też nie mam, wierzę w siłę rąk! Zrób, zrób!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ewo! Wszystko da się zrobić - jak tylko wybierzesz się w moje strony!
    Do zobaczenia:)

    Kasiu! Jak mi miło - rozgrzać w taki mróz nie jest łatwo;)
    Ciepło pozdrawiam!

    Margot! Kochana Moja - dziękuję bardzo, rumienie się!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach, domowy makaron. Całe dwa tygodnie nie robiłam, a u mnie to wieczność! Chyba potrzebowałam takiej motywacji. I takiego przepisu. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Aneczko a skąd masz teraz czosnek niedźwiedzi?Ja mam ale suszony tylko :(

    OdpowiedzUsuń
  16. ja czuję się namówiona na zrobienie domowego makaronu! to wyzwanie na kolejny weekend:))) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Pięknie się prezentuje Twój makaron, Aniu. Mogę sobie tylko pomarzyć o dodatku czosnku niedźwiedziego w takiej formie jak u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Asiu! Miód na moje serce - dwa tygodnie=wieczność! Masz rację w przypadku domowego makaronu to prawdziwe czasowe nadużycie! Rozumiem, że jutro chwytasz za wałek?
    Pozdrawiam!

    margot! Alu ja mam zamrożony - dostałam takie ilości, że zamroziłam całe bukiety liści, teraz po trosze je używam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Goh! Jeśli tak, to mogę stwierdzić, że "mission completed";) Smacznego weekendu!

    Haniu! Pomarzyć albo wpaść do mnie - zapraszam;)

    OdpowiedzUsuń
  20. naprawdę świetne foty. żółtko na dzieńdobry miażdży.

    OdpowiedzUsuń
  21. Monika! Miażdży to mnie Twój komentarz - aż chcę wołać "Miażdż mnie jeszcze, miażdż" ;DDD
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  22. Aniu, Twoje słowa o robieniu makaronu oddają całą istotę tej pracy. To samo niemalże przeżywałam robiąc po raz pierwszy prawdziwy włoski makaron do tortellini. Ja już wiem, że z pewnością go powtórzę. Tym bardziej, że mogę już kupić świeży czosnek niedźwiedzi (są jednak zalety mieszkania w Monachium!)! ;)
    A w ten mróz gorąco Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Kasiu! Świeży czosnek niedźwiedzi w sklepie o tej porze - masz rację, to ogromna zaleta!
    A domowy makaron po prostu uzależnia!
    Również ciepło pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Pięknie i jak zawsze klimatycznie u Ciebie, Aniu:-)
    Masz rację - domowy makaron uzależnia. Ten ze sklepu już po prostu nie smakuje:-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Aniu! Jak mi miło - dziękuję:) Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetne zdjęcia i baaardzo apetyczne dania :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak zwykle patrzę co u Amber, patrzę co u Ciebie i może wreszcie dzięki Wam sama też zrobię taki domowy makaron. Noszę się z zamiarem już od dawna, ale takie pyszne zdjęcia przekonują mnie, że powinnam się wreszcie wziąć do roboty :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. tu-tusia! Bardzo Ci dziękuję i oczywiście namawiam do chwycenia za wałek:) Pozdrawiam!

    Joanno! To byłby dla nas wielki sukces - liczymy na Ciebie;)
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  29. Aniu z wielką ochotą spróbowałabym obu przepysznych wersji. Domowy makaron górą :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Kamila! O tak, górą, górą! I oczywiście zapraszam - do mnie, w góry;)

    OdpowiedzUsuń
  31. wow! Wspanialy domowy makaron, któremu wystarcza doslownie jeden czy dwa dodatki, zeby wydobyc pelnie smaku. Przepiekne zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń
  32. aga! Dziękuję:) Jest dokładnie tak, jak piszesz, im mnie dodatków, tym smaczniejszy;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  33. Aniu, masz rację, że powinniśmy wrócić do zapomnianych, prostych czynności. Domowy makaron, to jedna z nich. Prostota scala nas wokłó stołu.
    Wszystkie wersje biorę po troszeczku :) Własnie odkrywam zalety czosnku niedźwiedziego:)Pozdrawiam Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  34. Co tu Aniu duzo pisac: pasta freska jak sama zaznaczylas nei potrzebuje wyszukanych dodatkow, a napewno juz nie tzw. "ciekzich" w smaku, w koncu smak takiego swiezego makaronu moglby niepotrzebnie przytczyc :-) Pozdrowienia sle!

    OdpowiedzUsuń
  35. Kasiu! Mam nadzieję, że ta prostota będzie scalać coraz więcej osób. Częstuj się proszę!
    Serdeczności przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Buru! Jak fajnie, że wpadłaś. Czytam ja sobie Twój wpis o sucharkach i już obmyślam, kiedy sobie zrobię.
    Lubimy takie prace ręczne, prawda?
    Ciepło Cię pozdrawiam, choć za oknem już prawie -20.....

    OdpowiedzUsuń
  37. Mnie nie trzeba namawia do robienia domowego makaronu, za bardzo lubię jego smak :-) Co mnie w nim fascynuje, to fakt, że w tak prostym przepisie, który wydawałoby się powinien być uniwersalny, każdy stosuje inne proporcje składników, zwykłej mąki do semoliny, mąki do jajek itp. I każdy robi dobry makaron (bo złym nikt by sobie głowy nie zawracał, prawda?).

    OdpowiedzUsuń
  38. Bee! Dokładnie tak! Zawsze gdy czytam przepis na makaron, widzę, że jest inny od mojego, ale i tak wiem, że w każdej wersji smakuje wspaniale, bo jest domowy!
    Dobrego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Rewelacja...aż brak słów by określic jak przepiękne i pyszne sa te zdjecia...

    OdpowiedzUsuń
  40. Cudne, pyszne, pożeram wzrokiem, piękne zdjęcia i proste przepisy, ale jak przemawiają do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Fabulous pasta! They look mighty scrumptious.

    Cheers,

    Rosa

    OdpowiedzUsuń
  42. Angie! Dziękuję! Ale co tam zdjęcia, najsmaczniejsza jest domowa pasta;)
    Pozdrawiam!

    Malina! Bardzo się cieszę - w prostocie siła!
    Pozdrawiam Cię:)

    Rosa! And they taste great;)
    Have a great day!

    OdpowiedzUsuń
  43. Nigdy nie robiłem swojego makaronu ale tym postem chyba mnie przekonałaś żeby spróbować, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  44. Kermeet! Witaj:) Jeśli dasz się przekonać i zrobisz, będę przeszczęśliwa! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Cudowne. Fascynujące! jestem pewna, że uzależnia :-) Ściskam!!

    OdpowiedzUsuń
  46. Inkwizycjo! Oczywiście, że uzależnia - dasz się wciągnąć? Namawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  47. masz cudowne zdjęcia! pozdrawiam zazdrośnie :)

    OdpowiedzUsuń
  48. madame.Tico! Również pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Ach i och. Anno zdjęcia żółtek po prostu niesamowite. A rosół tylko domowy. Nie ma innej opcji. Makaron niestety domowy był tylko razy, chociaż planuję i planuję. Maszynka do wałkowania makaronu jest wysoko na liście "do kupienia" (wiem, wiem, że wałkiem można, ale mi jakoś nie wychodzi)

    OdpowiedzUsuń
  50. kabamaigo! Nie podejrzewałabym Cię o inny, jak tylko o domowy:)
    Trzymam kciuki za domowy makaron!
    Pozdrawiam Cię ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  51. Taki domowy makaron to musi byc coś wspaniałego! Nigdy nie robiłam sama. Chciałabym kiedyś spróbować.
    Tak pysznie się prezentuje, ach! :)

    Domowy na pewno najpyszniejszy na świecie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Majano! Najpyszniejszy, bez dwóch zdań - pięknie się do Ciebie uśmiecham namawiając do tej ręcznej roboty:)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  53. juz wiem w jaki sposob spedzimy z mezem sobotnie przedpoludnie :) dziekuje za kolejna inspiracje :)

    OdpowiedzUsuń
  54. domolubna! Ależ to wspaniała wiadomość! Trzymajcie się mocno - wałka, oczywiście;)
    Smacznego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  55. rzeczywiście szybko zapomnieliśmy o tym, że kiedyś makaron robiło się samemu:) wygodnie jest sięgnąć po gotową paczuszkę z półki sklepowej, jednak smak takiego własnoręcznie zrobionego-bezcenny:)
    kolejny doskonały post!!

    piękne zdjęcia Aniu:)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  56. Piegusku! Właśnie, kiedyś to było przecież na porządku dziennym! Chciałabym, aby te czasy wróciły!
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  57. Mnie zachęcać nie trzeba.
    Robiłam, robię i robić będę domowy makaron:)
    Anno-Mario to żółtko na pierwszym zdjęciu... cudne!!!

    OdpowiedzUsuń
  58. Konwalie! Cudnie to słyszeć:) Tak trzymaj!
    Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  59. Byłam juz u Amber i podziwiałam - brawo Dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  60. również zachwycam się słowami,tak dobitnie i z gracją potrafiącymi określać jedzenie przede wszystkim;)
    makaron to czysta wielka prostota,jeśli można ująć to w ten sposób.
    często odczuwam zwykłe chwile przyjemności przeplatane małymi uśmiechami właśnie podczas kluskowych,jak je nazwałam obiadów:)
    Twoje propozycje bardzo trafiaja w mój makaronowy gust,szczególnie MALTAGLIATI Z SUSZONYMI POMIDORAMI;)!
    tak pięknie się błyszczy!
    pozdrawiam Cię lutowo!
    m.

    OdpowiedzUsuń
  61. Taki samodzielnie zrobiony makaronik musi smakować niebiańsko dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  62. Grażyno! Dziękujemy! Pozdrowienia serdeczne:)

    OdpowiedzUsuń
  63. Monisiu! Bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa! Kluskowe jedzenie - bardzo mi bliskie:)
    Serdecznie Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  64. mops! Niebiańsko, to mało powiedziane;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  65. Piękne słowa, świetna robota i ten piorunujący efekt! Taka poezja smaku spotkała mnie na Twoim blogu:)
    Dziś brak mi sił na robienie domowego makaronu, ale tak zachęciłaś mnie prostym przepisem na cytrynowe pappardelle, że przed momentem wylądowały na moim stole:)Pasta niestety kupna, ale połączenie czosnku, cytryny, kaparów, oliwy i parmezanu urzekło mnie.
    Serdecznie pozdrawiam,
    SWS

    OdpowiedzUsuń
  66. MZ! Nawet nie wiesz, jak mi miło! Ogromnie się cieszę! Wierzę, że następnym razem będzie to domowy makaron i cudnie, że cytrynowa wersja Ci zasmakowała - ja się w niej zakochałam!
    Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  67. masz racje zdecydowanie makaronowy dzien!!:)))

    OdpowiedzUsuń
  68. Dota! O tak, bardzo! I to świetnie!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  69. Ależ to cały fotoreportaż!! Pięknie wygląda cały ten proces makarono-twórczy! :D Apetyczne propozycje smakowe :)

    OdpowiedzUsuń
  70. Saratelka! Tak już mam z tymi fotoreportażami;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  71. A z krainy mirabelek2 lutego 2012 21:01

    natychmiast zrobilam sie glodna!do tego pachna mi z piekarnika bagietki,slinotok posampas;)

    OdpowiedzUsuń
  72. Moja Droga A! Bagietki z piekarnika - a teraz jak ja mam zasnąć?! Zostawisz mi kawałek do kawy na jutro?

    OdpowiedzUsuń
  73. po prostu rewelacja, jestem zachwycona i zapiszę sobie Twojego posta, żeby wpływał na moje ambicje i może w końcu i ja się pokuszę o taką pastę :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Magda! Dziękuję:) I trzymam za słowo - nie z zapisaniem, ale z makaronem;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  75. Cudowne zdjęcia i cudowny makaron. Chociaż słowo makaron jest zbyt prostackie dla tego cuda!

    OdpowiedzUsuń
  76. Ależ tu u Ciebie poetycko i pięknie! Prawdziwy raj dla duszy i oczu:)
    Będę się delektować:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  77. Elexis! Ja myślę, że słowo dobre, tylko sam produkt zbyt po macoszemu traktowany. W cieple rąk nabiera innego znaczenia:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  78. sowo! Bardzo Ci dziękuję i zapraszam:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  79. Cudo! Jak miło gdy ktoś ubierze w piękne słowa to, co czujemy... :)

    OdpowiedzUsuń
  80. Kucharnio! jak zwykle... poczułam się jak w krainie czarów, niczym Alicja! te oszałamiające zdjęcia. zapierają dech, odbieraja mowę. szczęka uderzyła o kant biurka, tak się zachwycam.

    natomiast przepisy. nic nie mam Ci do zarzucenia. chyba tylko jedno. że są niebiańskie! ta pasta, te opcje jej wykorzystania. ach, czuję się zazdrosna xd

    OdpowiedzUsuń
  81. Duti! Jakże mi miło - dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  82. Karmel-itko! Takie zarzuty mogłabym słuchać bez ograniczeń;) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  83. Wcale nie jestem zdziwiona, że słowo makaron pochodzi od słowa szczęśliwy, bo od samego patrzenia na Twój domowy makaron czuję się szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  84. burczymiwbrzuchu! I nie da się zaprzeczyć, bo teraz ja się uśmiecham:) Ze szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  85. Pozwalam sobie na malutkiego taga:

    http://zmagazynu.blogspot.com/2012/02/seriale-seriale.html

    OdpowiedzUsuń
  86. Bee! Kochana, dziękuję:) Obawiam się, że będzie jednak kłopot z wzięcie udziału, bo od lat nie oglądam telewizji... Wybaczysz?
    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  87. Trafiłam do makaronowego nieba!:)

    OdpowiedzUsuń
  88. affogato! Jakże mi miło! Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  89. ojej, makaron ze szpinakiem domowej roboty!:)
    mniam

    OdpowiedzUsuń
  90. pees! Makaron ze szpinakiem też należy do moich ulubionych. Ten jest z czosnkiem niedźwiedzim :) Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  91. nie wiem, czy bardziej urzekają mnie zdjęcia czy tekst...

    OdpowiedzUsuń
  92. Małgo! A ja Cię namawiam na domowy makaron;) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  93. Przepięknie złapane chwile, wspaniały makaron i magia wspólnej pracy...

    Niezwykłe wrażenie.
    Pozdrawiam ciepło
    M.

    OdpowiedzUsuń
  94. Moniko! Jakże miło Cię gościć:) Dziękuję za ciepłe słowa, będę się nimi ogrzewać!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  95. Aniu, ja z zazdrością patrzę na ten Twój makaron. Samodzielna pasta jest na mojej liście marzeń, niby tak łatwych do spełnienia, ale jakoś nie mogę się odważyć, bo wydaje mi się, że wałkowanie będzie trwało wieki, a potem i tak okaże się, że wywałkowałam za grubo. Ale Ty tak cudownie o tym piszesz, a odnajdywanie piękna i radości w takich prostych kuchennych czynnościach to coś, co bardzo do mnie przemawia. Na pewno jednak muszę najpierw przynajmniej kupić porządny wałek. Pozdrawiam Cię gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  96. karoLina! I kto to mówi?! Domowy twarożek, popisowe makaroniki, a tu do pasty brak odwagi! Ja Ci może ten wałek kupię i wyślę, bo jestem pewna, że dasz radę!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  97. To teraz chyba nie wypada mi nie spróbować... Może uda mi się jeszcze kogoś przekonać, żeby mi wałek dał w prezencie urodzinowym, w zestawie są już dobre noże, blacha do minimuffinek i duża miska do ciasta, więc chyba nawet nikt się nie zdziwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  98. karoLina! Oczywiście, że nie wypada! ;D Wałek to oczywista oczywistość, zwłaszcza na tle takiego zestawu;)

    OdpowiedzUsuń
  99. ...bo to co najprostsze smakuje najlepiej... pamietam te płachty makaronu z dzieciństwa:) co tydzień robiłyśy go z Babcią:) ....muszę do tego wrócić ...wprawdzie nie mam czosnku niedzwiedziego ...ale to nic straconego, mozna dodać bazylię:) .... zakochałam się w Twoich daniach ....

    OdpowiedzUsuń
  100. Jolu! Wróć koniecznie, zwłaszcza, że masz wsparcie Babcinych wspomnień!
    Jasne, że bez czosnku można - jest bazylia, szpinak... Można eksperymentować do woli!

    OdpowiedzUsuń
  101. Niby jestem po kolacji, ale zmieściłabym jeszcze miseczkę takiego makaronu...

    OdpowiedzUsuń
  102. OSa! Był pyszny - ja zjadłabym nawet teraz - po północy;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  103. A w ytm makaronie się zakochałam! Świetny!

    OdpowiedzUsuń
  104. Aniu! I słusznie - bo taki domowy makaron rozkochuje jak nic;)

    OdpowiedzUsuń
  105. Zrobiłam! ;) Moje są z suszonymi pomidorami, też własnymi... :) następne będą ze szpinakiem i cytryną. :) Zajrzysz? :* Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu! Wspaniale! Bardzo się cieszę - już do Ciebie pędzę:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  106. Takiego makaronu nie jadłam! czosnek niedzwiedzi używałam ale Twój nieco duży ze zdjęcia...ciekawe jak to smakuje, nabieram ochoty tylko skąd wziąć czosnek? podpowiedź:))pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  107. nietuzinkowy pomysł na makaron, rewelacja! Nigdy nie robiłam takiego makaronu, świetna opcja na obiad, a do tego polecam dressingi Develey: winegret, ziołowy, czosnkowy i mój ulubiony jogurtowy oraz sosy 1000 wysp, tzatziki, salsa mexicana. Sosy i dressingi świetnie komponują się z mięsem i warzywami, gorąco polecam i życzę smacznego ! hey :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)