Strony

wtorek, 8 lutego 2011

Czas na cebulki. Tapas.




Pożegnałam się z zimą. 
Nacieszyłam śniegiem, sankami, rozstałam z kilkoma bałwanami, ciepłą czapką i rękawicami.
Teraz czekam tylko, by pożegnać się z budzikiem.
Od dwóch dni budzi mnie słońce. Promienie delikatnie łaskoczą rzęsy, światło wślizguje się pod powieki i otwiera je na nowy świat. Wciąż szary i bezbarwny, ale już wypełniony ptasim śpiewem, rześkim powietrzem i radosnym szumem strumyka.  Ileż on ma do powiedzenia! Ukryty pod lodem drzemał cichutko, teraz jakby nadrabia stracony czas - płynie wartko, pieni się, wzburza, chlupocze i szumi, szumi, szumi...


Dni nareszcie coraz dłuższe. Każda minuta światła to jak zastrzyk energii. Jest mi potrzebna. Budzę się wcześniej i zaczynam planować wiosnę. Tęsknie za jej świeżością, zielenią, za jej soczystością. Wiem, że trzeba jeszcze trochę poczekać, ale jest coraz bliżej.  Już ją czuję! 


Hiacynty. Posłańcy wiosny. Bulwiaste cebule w małych doniczkach jak co roku są teraz namiastką ogrodu, miniaturową łąką, którą doglądam co dnia ciesząc się z każdego rozchylonego listka i kwiatu.  
Wiosna w marzeniach, w doniczkach, ale jeszcze nie w kuchni. Tu wciąż się rozgrzewam.  Skutecznie odpycham nowalijkowe pokusy i szukam smaków. Potraw prostych, ciepłych, pełnych energii i koloru. Cebulki w donicach, cebule na talerzu. Czas na wiosnę. Czas na tapas.  


Tapas, czyli małe przekąski serwowane zwykle do napojów, mają hiszpański rodowód. Wywodzą się z Andaluzji. Podawane w tamtejszych tawernach kieliszki z sherry przykrywano z wierzchu plasterkiem chorizo. Miało ono chronić alkohol przed muszkami "octówkami".  Dodatkowo, słone chorizo wzbudzało pragnienie, co skutkowało zamawianiem kolejnych trunków. Z czasem, chcąc sprzedawać jeszcze więcej sherry,  zaczęto urozmaicać przekąski do tego stopnia, że stały się równie ważne co popijany do nich alkohol. 


Legenda podaje, że tapas to zasługa króla Alfonsa X Mądrego, który w czasie choroby popijał wino przegryzając przy tym drobne posiłki. Gdy wyzdrowiał nakazał właścicielom tawern serwowanie alkoholu wyłącznie tym klientom, którzy zamówili do tego przekąskę, czyli tapa
Samo słowo tapa oznacza pokrywkę, wieczko i jednoznacznie wskazuje, że przekąski powstały pierwotnie jako odstraszacze łasych na alkohol muszek. To kolejny dowód na to, że potrzeba jest matką wynalazków!


Dziś tapas serwowane są w barach w całej Hiszpanii. Każdy szanujący się lokal ma przynajmniej 8-12 rodzajów tapas. W północnej Hiszpanii nazywane są często pinchos, od wykałaczki, na którą nadziane są przekąski. Do najpopularniejszych tapas należą oliwki nadziewane anchois lub czerwoną papryką; patatas bravas, czyli smażone cząstki ziemniaków podawane z ostrym sosem pomidorowym; chorizo al vino - kiełbasa chorizo gotowana w czerwonym winie; pierożki empanadillas (pokazywałam je w tym i tym poście - klik); krążki smażonych kalmarów, kostki sera Manchego, czy oreja - smażone ucho wołowe!  


Lubię tapas. Za prostotę. Za pomysł. Za smaki. Za wygląd. Za czas, jaki miło upływa, gdy sięga się po kolejne małe kęsy. 
Dziś bohaterami tapas będą czerwone cebule. O ich cudownych właściwościach pisałam przy okazji tartaletek z kozim serem (klik). Niedawno przeczytałam też, że  czerwona cebula uspokaja nerwy, powoduje, że włosy są piękne, a cera jedwabista. Czy zatem można odmówić sobie takiej przedwiosennej terapii?! 
Cebule nadziałam czosnkiem i rozmarynem. Są mięciutkie i delikatne. Wyjmowane ze środka płatki kładłam na świeżej bagietce, którą wcześniej zanurzałam w sosie, w którym cebule zostały upieczone. Popijane dobrym winem są wyśmienitą przekąską. Znajdźcie czas na cebulki. Znajdźcie czas na tapas. 

 
PIECZONE CEBULE
/na 4 porcje/ 

4 czerwone cebule
4 gałązki rozmarynu
3-4 ząbki czosnku

Na sos
30 ml oliwy z oliwek
1-2 łyżki octu balsamicznego
1 łyżka ciemnego cukru
2 łyżki czerwonego octu winnego
1 szklanka bulionu warzywnego
świeżo mielony pieprz


Cebule obrać ze skórki. Przy pomocy ostrego noża odciąć spodnią część cebuli tak, by można je było postawić. Ściąć także "czapeczki" z wierzchu i zrobić kilka nacięć, do których włożyć plasterki czosnku oraz gałązkę rozmarynu. 
Cebule przełożyć do lekko natłuszczonego naczynia do zapiekania.


Składniki sosu połączyć i wymieszać. Sosem zalać cebule i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec ok. 1,5 godziny, do momentu aż będą bardzo miękkie. W trakcie pieczenia często je podlewać tworzącym się sosem. Podawać ze świeżą bagietką i dobrym winem! Smacznego!
Oryginalny przepis sugeruje dodatkowo solenie, ale nie uważam, aby było to konieczne. Polecam jednak dodanie odrobiny grubo mielonego pieprzu - pasuje i smakuje wybornie!

* przepis na pieczone cebule znalazłam w książce TAPAS, Inspiracje kulinarna, wyd. Elipsa, 2002 rok

73 komentarze :

  1. Genialny pomysl i super zdjecia! Uielbiam tapsy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejej, ale smaku mi narobiłaś!
    To jest coś z bardzo, ale to bardzo mojej bajki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kucharnio, te zdjęcia!
    są po prostu fenomenalne.
    a Twoje tapas... jesteś boginią kulinarną!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ piękne, też chodzą za mną od jakiegoś czasu pieczone cebule, ale chyba zrobię je jako danie główne nie tapas :) Śliczne zdjęcia, jak zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka zwyczajna cebula, a takie pyszności można z niej wyczarować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie pieczone cebule to dla mnie nie lada wyzwanie... Wszyscy, ktorzy mnie znaja dobrze wiedza, ze nienawidze cebuli! Powoli jednak zaczynam sie do niej przekonywac (o czym swiadczy chociazby moj ostatnio upieczony chleb z dodatkiem szalotek:) Hmmm...bede musiala wyprobowac Twoj przepis Aniu, zeby sie przekonac czy uda mi sie je zjesc :))

    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomnialam napisac, ze u nas od kilku dni cudownie swieci slonce a w powietrzu juz czuje sie wiosne. Az chce sie zyc :)) Dzis na spacerze widzialam juz pierwsze przebisniegi!! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ależ cudownie wyglądają. Przyznam się szczerze, że nigdy takich nie kosztowałam. Zamiast cebuli robie czosnek - zawsze w czasie choroby. Pod wpływem temperatury traci ostrość a smakuje wyśmienicie i co najważniejsze na drugi dzień jestem jak "nowo narodzona"

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu Droga, czerwoną cebulę uwielbiam....! Fajnie, że napisałaś co to te tapas, bo nie zawsze mi się chce sięgać po odpowiedzi, albo raczej czasu na to nie ma, a tak, po jednym poście u Ciebie tyle wiadomości:).A takie przekąski to coś wspaniałego! Piękne zdjęcia:)
    Ciepło pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. o jaaaa... ale pyszność! fantastyczny pomysł na cebulę, dziękuję za inspirację:)
    P.S. ja też czuję już wiosnę!

    OdpowiedzUsuń
  11. wspaniale to wygląda, mmm, ja dodaję soli (jestem sololubem):) aż sie głodna zrobiłam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepiękne kolory i zapachy dziś u ciebie panują. Uwielbiam cebulę a ta twoja mnie zauroczyła:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. szybko się Waćpanno z tą zimą uwinęłaś... u mnie sanki jeszcze nie sprzątnięte, a i budzik wciąż irytuje :-( książkę przeglądałam i prawie miałam w koszyku... widzę, że powinnam żałować tego "prawie" :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anno, jak Tobie znudziła się zima,to już musi być wiosna! Cebulki od dawna u mnie odczarowują zimowy czas.Chyba działa.
    Tapas bardzo apetyczne.Cebulę pieczoną, karmelizowaną bardzo lubię.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu, widzę że i Ciebie dopadły 'wiosenne cebulki', tym bardziej, że chwilowo wiosna zawitała i na moje podwórko. U mnie w zasadzie już od walentynek, kiedy wszędzie aż roi się od tulipanów czuję jakby była wiosna ;)
    A te drugie cebulki również fantastyczne i tak, koniecznie z bagietką! Do wypróbowania - może przy okazji pieczenia sernika? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam cebulę. Czerwoną. Mniam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też bardzo lubię tapas.
    Twoja cebulowa propozycja bardzo do mnie przemawia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. och jak tu pięknie barwnie..

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepiękne i przepyszne. Ja tam się z zimą jakoś jeszcze nie mam odwagi żegnać bo się boję, że wróci. Widziałam jednak dzisiaj pierwsze bazie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Myszki! Ja też kocham tapas:) Pozdrawiam wiosennie:)

    CookingJ! Dziękuję:)

    Lekka! A wiesz, że ta bajka jest bardzo smaczna?!

    Karmel-itko! Dziękuję Ci bardzo, choć śmiem twierdzić, że komplement mocno na wyrost, ale miło się czyta:D

    Zielenino! Niech przestaną chodzić, tylko rozsiądą się na talerzach! I wiesz, masz rację - jako danie główne mogą zdecydowanie służyć! Pozdrawiam:)

    Kasiu! W tym cała magia tapas, że zwyczajne z pozoru produktu na nadzwyczajne się zmieniają:P

    Majko! Wciąż wierzę, że przekonasz się do czerwonej cebuli - ta w chlebie to już ważny pierwszy krok! U mnie w ogrodzie też już kilka przebiśniegów się pojawiło!

    kulinarne-smaki! Ja kocham i czosnek i cebulę, bardzo Ci polecam ten przepis - cebula robi się słodka, sos idealnie podkreśla jej smak - pycha! Pozdrawiam!

    Ewelajno! Cieszę się, że moduł edukacyjny okazał się przydatny. I namawiam Cię na pieczenie cebuli - koniecznie!!! Całusy!

    Aniula! Jest nas więcej:) Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa!

    Mar! Moja Mama też dodaje sól, a ja wolę pieprz, ale demokracja w kuchni to podstawa!

    Żeniu! U mnie to zauroczenie do cebuli już przeszło w wielką, niekończącą się miłość:) Serdeczności Ci przesyłam!

    Karola! Ach, szkoda, że to "prawie" popsuło szyki, a może jednak uda się ją jeszcze gdzieś upolować?!

    Amber! A widzisz, wszem i wobec wiosnę ogłaszam:D Żeby tylko chciała mnie posłuchać i przyszła prędko?! Całusy:*

    Natalio! Wiosenne cebulki "dopadają" mnie co roku:) Z bagietką zjadaj obowiązkowo, a perspektywa sernika brzmi niezwykle kusząco!!!

    Kubełku! Skoro uwielbiasz, upiecz:) Pozdrawiam!

    Ana! Zamień przemawianie w zajadanie, to dopiero będzie przyjemne uczucie:) I ja pozdrawiam!

    Asiejko! Bo to wiosna idzie!!!

    kabamaigo! Jak wróci, to pewnie znów wsiądę na sanki, ale w sercu na wiosnę jestem już gotowa!

    OdpowiedzUsuń
  21. bardzo fajna przekaska:) nigdy nie jadlam tak pieczonych z czosnkiem i rozmarynem, musza byc swietne:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam wygląd i zapach hiacyntów. Kiedyś mój dziadek kupował mi hiacynty na pożegnanie zimy. Robił tak co roku. Rozkoszowałam się ich zapachem. Dzisiaj przeglądałam przepisy i jednym z takich, który mnie zainteresował był przepis na pieczone cebule. Jak patrzę na Twoje zdjęcia, to już wiem, który z nich będzie pierwszy.

    OdpowiedzUsuń
  23. Aga! Może dasz się namówić i kiedyś upieczesz? Coś mi mówi, że nie będziesz żałować!

    Lo! Ależ Twój Dziadek był wyjątkowym człowiekiem! A ja teraz czekam na wiosnę i na Twoje cebule:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo lubię wszelkiego rodzaju tapas! Takiej cebulki jeszcze nie jadłam, al w Hiszpanii trafiłam na cebollas asadas, małe cebulki pieczone w piecu, z dodatkiem soli morskiej i papryki, też pyszne.
    Pozdrawiam serdecznie,
    SWS

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam karmelizowane cebule, w każdej postaci, ale tutaj do tego wyglądają bajkowo pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Czyżbyś Aniu hiacynotową cebulę upiekła? :D ten sam kolor! Który zresztą b. lubię :)

    A na serio to cała ta idea tapas jest niesamowicie fajna, tapas, meze, ja chyba bym mogła samymi takimi drobiazgami się żywić!

    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. MZ! Też je jadłam, i masz rację - są pyszne! Pozdrawiam ciepło:)

    Tili! A zatem łączy nas cebulowa miłości:)

    Monika! Czekałam, aż ktoś o to zapyta:D Ciekawe czy można, ale chyba nie są jadalne...? A na tapas i meze ja też mogłabym się wyżywić !
    Pozdrawiam Cię ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  28. wiesz co to się wymieniamy ja poproszę dwie cebulki w zamian tuzin faworków , no dobrze dwa ,żeby było sprawiedliwie
    No ,żeby tak cebulę pokazać to jest coś, naprawdę coś wielkiego

    OdpowiedzUsuń
  29. Marto! :D Pozdrawiam Cię!

    Margot! Jak za dwa tuziny, to OK, możemy się wymieniać:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mmmmmm, POEZJA! Coś wspaniałego - uwielbiam skarmelizowane, słodko-kwaśne czerwone cebule, a ten przepis urzekł mnie dodatkowo swoją prostotą. Ja też kocham tapas, zarówno za szybkość przygotowania jak i za ideę, która za nim stoi - jedzenia biesiadowego, jedzenia, które zbliża ludzi:)
    PS A Twoje cebulki hiacyntów bardzo mnie rozweseliły. Ja też wypatruję już wiosny!

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. Uwielbiam tapas, w Twoich empanadach jestem zakochana, a cebulka zapowiada się równie smakowicie. Piękne zdjęcia, a to pierwsze po prostu wspaniałe:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  33. Po przeczytaniu twojego posta stalo sie dla mnie jasne dlaczego mam jedwabiste wlosy i piekna cere...:))) Haha! A tak na powaznie fajoskie tapas!

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniu, cebulki pieczone są napewno przepyszne ale zdjęcia tych świeżych, udekorowanych są niesamowite!! W pierwszej chwili pomyślałam ,że będą służyć za ozdobę razem z hiacyntami ;)...
    Fajnie wiedzieć ,że Ty też poszukujesz wiosny bo myślałam ,że tylko ja tak wcześnie zaczęłam jej wypatrywać :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Beautiful presentation!
    I'd say they tasted wonderful.

    xoxoxo
    Zambia

    OdpowiedzUsuń
  36. delikatessen! Idea tapas jest wspaniała! Zatem do wiosny - czekajmy z cebulkami:)

    Mm_ajko! Widzę, że grono miłośników tapas wciąż się powiększa. To dobrze! Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie:)

    Arku! Ja już się w Tobie skrycie (no teraz już jawnie:P podkochuje, a Ty mi jeszcze o pięknych włosach i jedwabistej cerze piszesz!!! Nie ma dla mnie ratunku ;P

    Cynthio! Jestem w pełni gotowa na wiosnę:) Pozdrawiam Cię!

    Zambia! Thank you:) They were delicious:) Have a great day!

    OdpowiedzUsuń
  37. Ujmująca prostota i smakowitość. I wielki plus za kolory! :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Aniu, fajny pomysl, jak zwykle zreszta! niestety musze Cie zmartwic, ogladalam dzis pl tv i podobno zima ma tam wrocic!!... :-((

    OdpowiedzUsuń
  39. Evitaa! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!

    Cudawianko! No właśnie, do mnie też te słuchy doszły, ale jak hiacynty rozkwitną, to przynajmniej w domu będzie wiosennie:D Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  40. dziękuję za odwiedziny :) ładnie i smacznie tu u Ciebie, będę wpadać i dodaję do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Taka kultura, bo przecież takie tapas stały się już kulturą, ogromnie mi się podoba. Ma w sobie mnóstwo uroku i wpisuje się w moją mentalność. W dodatku jest tak urocza!

    Cebulę uwielbiam, toteż taka upieczona z, kolejną moją miłością, czosnkiem, bez wątpienia smakuje obezwładniająco.

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  42. różowe.chmurki! To mi miło Cię gościć:) Pozdrawiam!

    Oliwko! Ja też jestem oczarowana ideą tapas:) A cebulki z czosnkiem lubią się bardzo! Pozdrawiam Cię ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  43. A mnie zima nawet nie dojadła. Za to dojadłabym tę napoczętą cebulkę, oj tak!

    OdpowiedzUsuń
  44. cudowne są te Twoje tapas! na pewno smakują równie obłędnie, jak wyglądają.
    ps. król Alfonso X Mądry to na moich tegorocznych egzaminach w sesji na iberystyce jedna z czołowych postaci. szkoda, ze u nas nie mówią o tym, że zawdzięczamy mu tapas..!

    OdpowiedzUsuń
  45. mamamarzyniu! Ależ ja Cię chętnie całą poczęstuję;P

    maa-k! O proszę, to się w tegoroczną sesję nieświadomie wstrzeliłam;P Możesz zaskoczyć wykładowców tym tapas! Pozdrawiam:)

    Słodziutkie Okazje! Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  46. od soboty zapowiadają powrót zimy! ale u nas to pogodynki mówią jedno, a w końcu pogoda jest zupełnie inna więc zobaczymy ;)
    Fajnie masz z tym strumyczkiem, mi się marzy dom z ogromnym ogrodem i laskiem oraz właśnie strumyczkiem obok :) niby teraz mieszkam w domu, i w małym mieście więc jest dość cicho ale mi się marzy takie totalne łono natury ;P

    OdpowiedzUsuń
  47. Viri! Ja tam nigdy nie słucham pogodynek. Prognozę pogody robię sobie sama, gdy rano patrzę przez okno na góry i "oceniam" sytuację;P Strumyczek jest dla mnie bezcenny i zimą najbardziej tęsknie właśnie za jego szumem!
    Pozdrawiam Cię mimo wszystko wiosenne:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Chwilę mnie nie było, a tu takie cudeńka! Wprawdzie nie miałam okazji jeść oryginalnych hiszpańskich tapas, to wiele się o nich naczytałam i nasłuchałam. Twoje cebulki są niesamowicie proste i zarazem pyszne... Chętnie bym nimi rozpoczęła nadchodzącą wiosnę :) U mnie dziś jest słoneczko, więc mam coraz to większą nadzieję :) Serdeczne pozdrowienia Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  49. cuda działasz swoimi zdjęciami - nie przepadam za cebulą, ale tutaj tak piękne wygląda, że z chęcią bym się na nią skusiła :)
    czy zima jeszcze do nas na chwilę zawita czy nie, wiosna zbliża się wielkimi krokami :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Moja Droga, przez chwilę pomyślałam, że zjadłaś hiacynty :)
    A te cebule wyglądają intrygująco. Mój mąż co prawda nie lubi, ale co szkodzi zjeść samej. Pozdrawiam ciepło i wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  51. Iwona! Jeśli tylko będziesz miała okazję, skosztuj tapas! Pozdrawiam Cię:)

    Kaś! Skuś się, taka pieczona, lekko karmelizowana z czosnkiem smakuje inaczej niż surowa, jest subtelniejsza!

    Paulino! Ha, pewnie nie Ty jedna:P Zrób dla siebie:) A może i mąż się przekona,,,?!Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  52. Aniu, o pogodzie nic nie piszę, bo dzisiejsza mnie rozczarowała. Pada i pada i pada.
    O Twoich zdjęciach też dużo nie napiszę - bo jedno słowo wystarczy - PIĘKNE.
    A tapas... ja wszystko co hiszpańskie kocham :) to i tapas :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Anoushko! U mnie też dziś kap, kap, kap, ale z nieba:( Wolałabym popłakać nad cebulą:) Pozdrawiam Cię!

    Amarantko! Tak, u mnie też dziś szaro, buro, mokro.... Dlatego zaraz znikam do kuchni odczarować klimat! Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  54. W tym i poprzednim roku byłam w Hiszpanii:) Rzeczywiście tapas może być dosłownie wszystko, to co nadaje się na przegryzkę:) I hiacynty uwielbiam również, jak na studentkę ogrodnictwa przystało:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  55. Cudowne zdjęcia i świetny klimat bloga.

    OdpowiedzUsuń
  56. Młynki! Droga studentko ogrodnictwa, mam zatem pytanie - może znasz odpowiedź: czy cebulki hiacyntów są jadalne? :P

    Barbaro! Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  57. wiosna coraz bliżej też już za nią tęsknię :) cebulka pierwsza klasa zjadłabym :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  58. Ach... To Twoje cebulki mnie prześladują. Cudne są. Kocham cebulę pieczoną, smażoną. Chyba tylko gotowana nie robi na mnie wrażenia. A rugelach genialne rzeczywiście. W czołówce moich ulubionych drobnych wypieków :) Pozdrawiam serdecznie.
    P.S. Piękny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Piegusku! Mam nadzieję, że coraz bliżej, bo straszono mnie dziś -18 stopniami:(

    Agnieszko! O tak rugelach też u mnie w czołówce, choć jak pomyślę o innych wypiekach i słodkościach, to właściwie wszystkie są w czołówce:D Pozdrawiam Cię!

    Ewo! Ciesze się:) I serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  60. Ostatnio też myślałam o czerwonej cebuli. Zrobię marmoladę. Taka pieczona bardzo mi się podoba :)
    Uścisk!

    OdpowiedzUsuń
  61. Kasiu! Marmolada z czerwonej cebuli jest wspaniała, jeśli lubisz, to pieczone cebule też Ci posmakują! Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  62. Przepiekne, pierwszeczerwone cabule ktorych prezentacja po ugotowaniu/upieczeniu mi si epodoba, zawsze wychodzi mi "dziwna masa" :)

    PS. Do poprzedniego wpisu Aniu: a czy internet nei jest takim zlodziejem w dzisiejszych czasach? :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Już miałam od Ciebie iść..
    A tutaj widzę cebulki karmelizowane.. czerwone! Uwielbiam!:)

    ps. pewnie że internet kradnie całe godziny!:)

    OdpowiedzUsuń
  64. Basiu! Naprawdę? Ależ mi miło!
    Zgadzam się, że internet jest złodziejem czasu, ale ja pozwalam mu na kradzież późnym wieczorem lub nocą, więc dzień jest mój! I nie oddam nikomu:D

    Atrio! A to fajnie, że zostałaś na dłużej:) Całusy:*

    OdpowiedzUsuń
  65. Chyba nie muszę Ci mówić, ze mam ochotę wgryźć sie w monitor, co?:) wspaniały pomysł, zwłaszcza jak sie uwielbia cebulę:)

    OdpowiedzUsuń
  66. Jolu! Musisz, musisz, bo dobrze wiedzieć, że moja ukochana cebula wzbudza aż taki apetyt:)

    OdpowiedzUsuń
  67. tak proste i jak urokliwe :) u nas szaro i buro, bardziej depresyjnie niż wiosennie niestety

    OdpowiedzUsuń
  68. smakowicie wygląda, bardzo fajny pomysł, już sobie wyobrażam jak musi smakować:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)