Strony

środa, 27 maja 2015

Bazyliowa panna cotta z truskawkami i syropem z bzu. Odwagi!




Panna cotta.
Truskawki.
Klasyka.
Właściwie nic więcej nie trzeba. 
Zestaw idealny. 


A jednak gdzieś tam w środku - czasem nieświadomie, a często z czystej przekory - przychodzi ochota, by nieco napsocić. 
Naciągnąć strunę i z szelmowskim błyskiem w oku sprawdzać, jak długo wytrzyma. 


Co by było, gdyby...?
A może by tak....?
Dlaczego by nie ... ?
Zrobić jeden krok dalej, zamienić role, podmienić składniki, dodać jedno, odjąć drugie ...
Sprawdzić, przekonać się, żyć - odważnie. 
Cienka linia oddziela klasykę od znużenia.
Ogranicza Cię tylko wyobraźnia.


Wszystko wokół czeka na Twój ruch. 
Jeśli go nie zrobisz, nigdy się nie przekonasz. 
Szkoda marnować chwile. Nie warto tracić szans. 
Wszystkie są Twoje i zależą wyłącznie od Twoje odwagi.
Odważysz się?


Może zaczniesz od kuchni?
Spojrzysz na bujny krzaczek bazylii i wyobrazisz ją sobie nie tylko na pomidorach. Naciągniesz strunę jeszcze ciut mocniej i pomyślisz o niej na słodko. Tak, na słodko. Zaczniesz od kilku listków wrzuconych do owocowego smoothie. Zdziwisz się, że tam idealnie pasuje. Nabierzesz ochoty na więcej. 


Upieczesz zielony biszkopt - bazyliowy, a jakże! Dojdziesz do wniosku, że stworzona jest do deserów, że pizza czy caprese to tylko namiastka jej cudowności. A potem pewnego razu wejdziesz do kuchni, spojrzysz na to samo okno po raz nie wiadomo już który i patrząc na bazylię zobaczysz ją tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa. 


Bazyliowa panna cotta - dlaczego nie?! 
Z truskawkami i majowym syropem z bzu. Oczywiście! 
Cudownie seledynowa, aromatyczna, dopieszczona słodyczą truskawek i kwiatową rześkością bzu. 
Wszystko idealnie wyważone. Zaczynasz myśleć, że to teraz Twoja klasyka. 
I już wiesz, że zrobisz kolejny krok. To tylko kwestia czasu.


BAZYLIOWA PANNA COTTA Z TRUSKAWKAMI I SYROPEM Z BZU
/pomysł własny, składniki na 4 porcje/ 

Po pierwszej porcji doszłam do wniosku, że bazylia rośnie wyłącznie po to, by robić z niej panna cottę. Już dawno przekonałam się, że jest stworzona do deserów, a ten przepis jest tego najlepszym dowodem. Musicie się koniecznie odważyć! 

2,5 łyżeczki żelatyny  w proszku
430 ml śmietany kremówki 
1 duża garść bazylii /ok. 1 szklanki listków/
1/4 filiżanki cukru 
250 g świeżych truskawek
syrop z bzu


Przygotować 4 ramekiny lub inne naczynka na panna cottę. W miseczce zalać żelatynę 2 łyżkami zimnej wody i odstawić na kilka minut, by napęczniała. W tym czasie do niewielkiego rondelka z grubym dnem wlać śmietanę, wsypać cukier i dodać posiekaną drobno bazylię. Wstawić na średni ogień. Gdy cukier się rozpuści i całość się zagotuje zdjąć z ognia i odstawić na 2-3 godziny, aby śmietana jak najmocniej przeszła aromatem bazylii. 


Wstawić ponownie na mały ogień i podgrzać. Zdjąć z ognia, dodać namoczoną żelatynę i mieszać aż się całkowicie rozpuści. Przelać przez sitko i mocno odcisnąć bazylię, aby oddała całą swoją moc i kolor. Dwie, trzy łyżeczki siekanej bazylii dodać z powrotem do masy, resztę wyrzucić. Wymieszać i wlać masę do przygotowanych naczynek, a następnie wstawić do lodówki, by zastygła (u mnie trwało to 1,5 h). 


W tym czasie truskawki umyć i pokroić na drobne kawałki. Przełożyć do miski i zalać syropem z bzu. Dodać dla smaku kilka drobno posiekanych listków bazylii. Wymieszać i wstawić do lodówki. 
Przed podaniem naczynka z panna cottą zamoczyć na kilka sekund w naczyniu z wrzącą wodą. Delikatnie przełożyć deser na talerze - na wierzchu widoczne będą drobinki bazylii. Podawać z truskawkami i syropem z bzu.
Poezja! Najprawdziwsza!


Przepis na biszkopt bazyliowy znajdziecie tutaj - klik. 
Polecam też bardzo "pływające wyspy" , czyli "cytrynowy śnieg" z sosem bazyliowym  - klik

23 komentarze :

  1. Cudo konieczne do wypróbowania!

    Ps. Też chcę taki talerz! (duka?) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emi! Dziękuję:)
      Nie Duka, a garaż teściowej i targ staroci ;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
    2. A niech to! Już byłam gotowa lecieć do sklepu!

      Usuń
  2. Odwaga to Twoje drugie imię, Anno-Mario :). Cudowny deser.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obłędny! Uwielbiam takie szalone eksperymenty :) Jak już się raz spróbuje, ciężko przestać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kulinarne eksperymenty są uzależniające, podobnie jak ta panna cotta!

      Usuń
    2. Ogromnie Ci dziękuję za inspirację :)
      http://razadobrze.blogspot.dk/2015/06/bazyliowy-creme-brulee-z-truskawkami.html

      Usuń
  4. Przepis absolutnie do wypróbowania:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajna :) Zaintrygowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu przecudowna .... po prostu przecudowna:)

    OdpowiedzUsuń
  7. I certainly agree to some points that you have discussed on this post. I appreciate that you have shared some reliable tips on this review.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałam ostatnio w tv Masterchefa z Gordonem Ramsayem i w finale właśnie jeden z uczestników podał bazyliową panna cotte. Stąd zaczerpnęłaś inspirację? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część Gabi!
      Od 12 lat nie mam telewizji i nie oglądam żadnych programów kulinarnych :)
      We wszystkich moich przepisach jeśli są inspirowane innym przepisem, zawsze znajduje się taka adnotacja - jeśli jej nie ma, oznacza to, że przepis opracowałam samodzielnie. Panna cotta jest niezwykle wdzięcznym tematem kulinarnym, dającym niemal nieskończone możliwości - to tak jak lody, jak już umiesz zrobić te podstawowe, idziesz za ciosem i próbujesz kolejne smaki. Na blogu oprócz tej klasycznej, jest też przepis na panna cottę lawendową, z dzikiego bzu, z rozmarynem i cytryną. Być może któregoś dnia dodam też inne, jak np. kawową,wytrawną z gorgonzoli....
      Co do programu, o którym piszesz, pozostaje mi mieć nadzieję, że podana tam panna cotta była przynajmniej w połowie tak doskonała, jak moja :DDD
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  9. Muszę wypróbować ten przepis <3 !

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że deser Ci smakuje!
      Koloru nie poprawiałam technicznie na zdjęciach. Moja jest seledynowa - z tym pięknym zielonym kolorem to chyba trochę za dużo powiedziane;) W każdym razie mocno wyciskam liście bazylii po namoczeniu tak, by puściły jak najwięcej zielonego soku i aromatu. Pewnie trzeba dorzucić jeszcze więcej liści, by kolor był ciemniejszy:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
    2. Przepraszam coś kliknęłam i skasowałam swój komentarz. Dziś po raz kolejny robię pannę ;) na urodziny Taty, który zakochał się w tym bazyliowym deserze.:)

      Usuń
  11. Kochana Aniu, w piatek robilam tort philadelpia z truskawkami. Spod zrobilam, truskawki wymylam, zabieram sie za krem... a tu stoi sobie obok mnie ta bazylia. Piekna, zielona, i przypomnialy mi sie warsztaty w Blankach razem z Toba. Te lody bazyliowe! I nawet nie zdazylam pymyslec kiedy juz mialam listki w dloni, wyciskam, podgrzewam ze smietana... Ciasto udalo sie znakomicie! Co za uczucia! Ah dziekujemy Tobie bardzo!
    Pozdrawiamy, Karolina i Tomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi Kochani! Aż mi się łezka w oku kręci!!! Jak miło i cudnie:)
      Często sobie o Was myślę :)
      Buziaki i gotujcie pysznie!
      Ściskam!

      Usuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)