piątek, 10 czerwca 2011

La vie en rose. Co znalazłam w płatkach róży.



" Ludzie u Ciebie - rzekł Mały Książę - hodują pięć tysięcy róż w jednym ogrodzie, a nie umieją odnaleźć tego, czego szukają (...).
A przecież to, czego szukają, można by odnaleźć w pojedynczej róży lub odrobinie wody (...).
Ale oczy są ślepe. Należy szukać sercem." *


Szukacie?
Znajdujecie?
Pielęgnujecie?
Ja szukam nieustannie. 
Często znajduje.
Zawsze pielęgnuję.
Odnalezienie to początek kolejnego poszukiwania. 
I tak bez końca.


Czy to łapczywość?
Myślę, że nie. To apetyt na życie.
Chcę by smakowało jak najlepiej.
Czy to możliwe?
Często wydaje mi się, że lepiej już być nie może. Spijam creme de la creme. Ale nie brakuje chwil, gdy wiem, że to co przeżywam jest zupełnie nieudane, mdłe, bez polotu, smaku i wyrazu.


Od dawna z rozżaleniem patrzę, jak życie wokół coraz  bardziej przypomina wielki supermarket. Zatłoczony, pełen osób gotowych kupić wszystko, byle cena i opakowanie były atrakcyjne. Bo przecież wszystko jest już na sprzedaż - uczucia, znajomości, młodszy wygląd... Paryskie powietrze w puszce 200 ml - to nic, że nigdy tam nie byłeś, kup on-line, otwórz i wdychaj jak pachnie stolica mody ....


Pamiętam, jak podczas stypendium w jednym z najbardziej cywilizowanych krajów, na pytanie "skąd pochodzi mleko?", od jednej ze studentek usłyszałam, że .... "z kartonika". Wiem, że można wybrać wersję " z kartonika", beztrosko krążyć między alejkami supermarketu wrzucając do kosza to i owo, a najczęściej co popadnie. Wiem, że tak jest szybciej, wygodniej, łatwiej. Ale czy lepiej?


Tak jak życiu, można ślizgać się po powierzchni, byle szybciej, po łebkach dotrzeć ... no właśnie, gdzie? Ale można też stąpać powoli, chcąc dotrzeć do sedna, nawet jeśli idzie się pod górę i nie zawsze wygodnie.


W ostatnim numerze Wysokich Obcasów przeczytałam cudowny artykuł "Picie Coli to obciach". "Nie ma u nas zgody na byle jakie jedzenie. Kiedy raz w sklepiku pojawiły się słodkie szyszki z ryżu, dzieci same mi o tym doniosły i szyszki zniknęły (...)".** 


W Polsce na razie tylko jedna szkoła bierze udział w projekcie European Schools for Healthy Food. Ale skoro jest jedna, jest nadzieja, że będą kolejne. Nadzieja, że dziecko nie wpadnie do szkolnego sklepiku jak do supermarketu po kolejną "łamiszczękę" czy paczkę sztuczności o nazwie "chipsy", tylko samo będzie mogło uczestniczyć w przygotowaniu kolorowego, zdrowego i naprawdę smacznego posiłku. 


Trzymam kciuki za ten projekt. Podobnie jak za wszystkie pomysły i inicjatywy nawiązujące do wspaniałej idei Slow Food. Właśnie dlatego unikam wielkich supermarketów. Nie ma nic przyjemniejszego od rozmowy z zaprzyjaźnionym sprzedawcą małego sklepiku czy straganu, który dobrze wie, czego szukam, co lubię i kiedy powinnam to kupić.


Podobnie jak nie ma nic przyjemniejszego od samodzielnego przygotowania dżemów, konfitur, galaretek. To nic, że to czasami pracochłonne, że zabiera czas, a przecież w sklepach można już wszytko kupić gotowe. Ale czy to wszystko na pewno jest tym czego szukamy?


Mieszanie dżemów, smażenie konfitur jest dla mnie zajęciem magicznym. Tyle możliwości, zapachów, aromatów. Czarodziejska moc zamknięcia lata w szklanym naczynku nieustannie mnie fascynuje. W tym roku zdecydowanie królują kwiaty. Nie zdążyłam zrobić galaretki z lilaka, ale jest miód z mniszka, syrop z czarnego bzu (klik), są truskawki z bzem, jest cudowna galaretka z kwiatów czarnego bzu, lada dzień będzie syrop ze stokrotek. 


I jest róża. Dla mnie królowa. Piękna, dostojna, wonna, odurzająco zmysłowa. To czego szukałam, odnalazłam w róży, w jej płatkach i w odrobinie wody .... Galaretka z płatków róży to mój tegoroczny skarb. Cudownie wonna, aromatyczna i tak pięknie rubinowa zawładnęła naszymi zmysłami i nie mogę przestać o niej myśleć. W głowie rodzą się kolejne pomysły jak i z czym ją połączyć - lody, sorbety, serniki, ciasta....


Ale najpierw jest apetyt na samą galaretkę wyjadaną łyżeczką lub nakładaną na pyszne chrupiące scones. Śniadanie w płatkach róży ... 
Zamknijcie oczy, weźcie głęboki oddech, czujecie jej zapach?  Teraz ten zapach można zajadać łyżeczkami! 

Poszukajcie swojej róży, koniecznie!


GALARETKA Z PŁATKÓW RÓŻY
/na podstawie tego przepisu - klik/

300 g płatków róży
1,5 szklanki wrzątku
2-3 łyżki soku z cytryny
2 filiżanki cukru
1 łyżka pektyny 


Oczyszczone płatki róż przekładamy do miski lub garnka, zalewamy wrzątkiem, delikatnie mieszamy i odstawiamy po przykryciem na 24 godziny. W tym czasie kwiaty oddadzą wodzie cały swój aromat i kolor, który będzie czerwono-bury. . Po tym czasie wyciskamy płyn z kwiatów i odcedzamy przez gęste sito.Kwiaty wyrzucamy.

Dodajemy sok z cytryny, który spowoduje przemianę barwy na rubinową czerwień. Dodajemy do płynu cukier wymieszany z pektyną. Stale mieszając doprowadzamy aromatyczny syrop do wrzenia, po czym gotujemy go jeszcze 2 minuty. Rozlewamy galaretkę do wysterylizowanych słoiczków, zamykamy hermetycznie i pozostawiamy do ostudzenia. Przechowujemy w chłodnym miejscu.


Przygotowując scones korzystam z przepisy Deb ze Smitten Kitchen (klik). 
Inspiracją do przygotowania galaretki z płatków róży był przepis na galaretkę z lilaka znaleziony u Szarlotki. W ten sam sposób przygotowałam także galaretkę z kwiatów czarnego bzu i muszę Wam powiedzieć, że jest rewelacyjna! A zatem kończcie czytanie, ruszajcie szukać .... kwiatów, oczywiście:)

 * Antoine De Saint-Exuper, Mały Książę 
** Wysokie Obcasy, nr 22 (625), tekst Aneta Augustyn

76 komentarzy :

  1. Mnie też zafascynował ten artykuł, przeczytałam go nawet na głos synkowi:), perspektywa jedzenia marchewek za bardzo go nie ucieszyła, ale porozmawialiśmy sobie przy tej okazji o różnych świństwach sprzedawanych dzieciom w sklepikach szkolnych. A galaretka z płatków róży jest urzekająca:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze chciałąm zrobić jakieś przetwory z róży ale...no właśnie...jakoś nigdy nie znalazłam przepisu, który by mnie przekonał. Ale jak zobaczyłam te cudne zdjęcia i niesamowity kolor galaretki pomyślałam, że chyba spróbuję :). Anno-Mario, mam tylko jedno zasadnicze pytanie. Czy każda róża się nadaje??
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak Aniu, poetko nasza cudowna:) zgadzam się z tobą w stu procentach:) w tym biegu tracimy tą radość z małych rzeczy, gonimy zajączka który zawsze nam czmychnie, ale zamieni się w kolejnego i przez to sami nie wiemy czego chcemy od życia:)

    tak Aniu, czuję ten aromat twojej kuchni pachnącej różami, kwiatami, smażonymi konfiturami i tą cudną galaretką:)

    w przyszłym życiu, zamawiam, chcę się urodzić jako twoje dziecko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super galretka! Juz widze ja ze scones i kremem! Przepadam za wszystkim z rozy. Piekne zdjecia i piekne kolory.
    Jest juz polska szkola uczestniczaca w projekcie healthy foods?! To super, to teraz to juz pojdzie! :) Jestem optymista w tym temacie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiamy przetwory z róży, ale jesteśmy zbyt leniwi by zrobić je samodzielnie ;) Gdyby nie bliskość delikatesów, w których w każdej chwili możemy dorwać boską konfiturę z płatków róży, to może byśmy spróbowali ;) A Twoja galaretka ze sconesami prezentuje się pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu! Dla mnie ten artykuł to długo wyczekiwane światełko w tunelu:) Pozdrawiam Cię!

    Cynthio! W tej kwestii nie jestem specjalistką, ja wykorzystuje kwiaty róży pomarszczonej (Rosa rugosa). Nie wiem czy inne gatunki też się nadają, nigdy nie eksperymentowałam... Może wśród Czytelników znajdzie się ktoś, kto będzie wiedział:) Uściski!

    goh.! No nie, z tym dzieckiem to mnie rozłożyłaś:) Wiesz co, za takie słowa, to ja Cię i dziś mogę adoptować;D Całusy!

    Arku! Cieszę się, że jesteś miłośnikiem róży! Ze scones smakowała wspaniale:)
    Bardzo cieszy mnie Twój entuzjazm co do Healthy Food - też wierzę, że teraz to już będzie coraz lepiej! Pozdrawiam:)

    just-great-food! Do jakich delikatesów?! Ach leniuchy, to ja tu namawiam na domowe przetwory, a Wy do sklepu drepczecie;P No nie ładnie - przywołuję Was do porządku! Zamiast iść do sklepu, szukajcie ogrodu z różą:) To bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny post Aniu - sama lubię podjeść sobie chipsy jednak również przeraża mnie pędząca supermaketyzacja :-( często kupuję w marketach ze względu na niższe ceny jednak nie jest to dla mnie przyjemność - nie umiem zrozumieć ludzi spędzających w supermarketach i centrach handlowych całych dni - a jak widzę tłumy w niedzielę to już jest mi tych ludzi po prostu żal :-(

    ps ile słoiczków wychodzi z podanych proporcji?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudownie piszesz. Cudownie to się czyta. A zapach róży unosił z laptopa i drażnił moje komórki zmysłowe w nosie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jagienko! Z tych proporcji wyszły 4 słoiczki ok. 200 ml:) Pozdrawiam!

    Duś! Ta róża właśnie taka jest - magiczna - zapach dociera wszędzie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, przetwory z róży to dla mnie najcenniejsze skarby w domowej spiżarni. Otwarcie słoiczka, powoduje uwolnienie cudnych wspomnień lata. U Ciebie jak zwykle magicznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu magia Twoich róż mnie zachwyca :)
    U mnie trochę przyziemnie, ale kto wie może galaretka różana też stanie na półkach w spiżarni :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubie cie czytac Aniu, ale .. przeciez juz o tym wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu, to może być zwykła róża, taka ogrodowa, czy musi być dzika? Cały czas jakoś się boję takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kamila! A jakie przetwory z róży robisz? Ja dziś mam wielką misę świeżo zebranych płatków do dyspozycji:) I tak jak u Ciebie, dla mnie różane przetwory zdecydowanie najcenniejsze! Pozdrawiam!

    Ewo! Wszystkie róże są magiczne;) Znajdź miejsce dla galaretki różanej! Koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Patko! Już tęskniłam:) Jutro robię Twój chłodnik rabarbarowo-truskawkowy:) Uściski!

    Kubełku! Tak jak pisałam wyżej - ja wykorzystuję kwiaty róży pomarszczonej (Rosa rugosa). Czy inne się nadają? Nie wiem - liczę, że znajdzie się ktoś, kto odpowie na nasze pytanie:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja niestety nie miałam okazji przeczytać tego artykułu. Przyznaję, że propagowanie zdrowej żywności w polskich szkołach jest znikome, niemal nienamacalne...
    Kiedyś usłyszałam od bratowej taką historię: w jednej z niemieckich szkół, czy nawet to było przedszkole (?) propagowano zdrową żywność... Kiedy dzieciakowi przygotowywano kanapkę z białego chleba, ten odpowiedział: "ale mamo, zrób mi z razowego, bo dzieci będą się ze mnie śmiały...". Wyobrażacie sobie? U nas ani szkolnictwo ani przedszkola czasami nawet nie wspominają o przygotowywaniu dzieciom zdrowych posiłków. W tamtej zaś niemieckiej szkole/przedszkolu dzieciak z kanapką z białego chleba zaczyna czuć się gorszy. Dobre podejście pedagogów to podstawa. Gdzie to podejście? Mleko w szkole to nie wszystko!
    Ps. Co do róży... wszystko, co z róży - uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mały Książe..magiczny jest..od podstawówki jestem pod jego wielkim wrażeniem a od tamtego czasu minęły wieki.. często to czego szukamy jest w nas a my gonimy po świecie i rozglądamy się w około..
    "mleko bierze się z kartonu" odpowiada co 3 dziecko w szkole..aż żal w sercu ściska..;]
    za to Twoja galaretka wygląda cudownie! i scones..pasują do niej genialnie:)
    miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja właśnie dziś widziałam niesamowitą konfiturę z płatków róży. Wyglądała nieziemsko, jasno różowa, pójprzeźroczysta z zatopionymi w środku płatkami róży. Nie mogłam się nadziwić, że są takie cuda i to do zjedzenia. Wchodzę do Ciebie a tu Mały Książe...Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Aniu zgadzam się z tobą , niestety świat pędzi w bardzo złym kierunku. Moi znajomi często powtarzają, ze mnie to ciężko dogodzić (kulinarnie). I to prawda bo bardzo zwracam uwage na to co i jak jemy, ja i moja rodzina. Nie znoszę byle jakości w jedzeniu i całej tej chemii.
    Marzy mi się taka domowa konfitura , juz sobie obiecałam ze może w tym roku ...

    A Małego Księcia kocham , czytam teraz mojej 6 latce:)

    OdpowiedzUsuń
  20. kabko! Bardzo bym chciała kiedyś usłyszeć tą histerię jako opowieść z Polski! Ale nie tylko podejście pedagogów ma znaczenie, najwięcej zależy od rodziców - od samego początku, ich świadomości i chęci.
    Pozdrawiam!

    dotblogg! To bardzo smutne, że i polskie dzieci, jak piszesz, udzielają takiej samej odpowiedzi. To także znak, że najwyższa pora wprowadzać zmiany i projekty, jak ten, o którym wspomniałam! Dobrego weekendu!

    Asix! A ja właśnie taką jasną z płatkami mam dziś w planach - mam nadzieję, że wyjdzie tak samo pyszna, jak ta rubinowa:) Pozdrawiam!

    Ozzie! Wspaniale, że masz takie podejście, to bardzo ważne i z pewnością będzie procentować! Nie obiecuj sobie, tylko spełnij tą obietnicę - pomysł jak cudownie będzie czytać Małego Księcia podjadając galaretkę z róży;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja czytam WO namiętnie,więc ten artykuł też mam za sobą.Ale jak widzę dzieci z rodzicami w słynnych sieciówkach to mi ręce opadają...Tak do końca to nigdy nam się nie uda zdrowo żyć,bo cywilizacja zagląda z każdego kąta.A i my sami jesteśmy jej dużą częścią. Możemy tylko się starać i odrzucać bylejakość na co dzień.Myślę tu nie tylko o jedzeniu.
    Przepis na konfiturę z płatków mamy podobny,choć mój babciny, z dawnych lat.Pięknie różanie dziś u Ciebie.
    Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  22. Zgadzam się z Tobą w zupełności!i popieram ideę własnych przetworów, niedługo się za nie zabieram:) pięknie piszesz i fotografujesz:)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja chyba oszaleję, jak nie bez to róża!;) Cudna ta galaretka!

    OdpowiedzUsuń
  24. Aniu,
    W kwestii edukacji szkolnej nie muszę daleko szukać, moje córki chodziły do szkoły podstawowej, która propagowała zdrowe jedzenie. Począwszy od dań na stołówce skończywszy na konkursach na najlepsze drugie śniadanie do szkoły. Nie było mowy o białym chlebie, nawet te dzieci, które nie jadały warzyw i owoców kombinowały czym by tu zdrowym sie pochwalić , no i tak powoli zaczynając od jakiegoś jabłuszka pewnego dnia przynosiły już całkiem pełnowartościowy posiłek. Niestety teraz młodsza córka jest w szkole, gdzie Pani Wychowawczyni płaczącej uczennicy proponuje na otarcie łez czipsy...
    Idę oskubać moją różyczkę- galaretki sobie nie odmówię!

    OdpowiedzUsuń
  25. Amber! U mnie WO to żelazny punkt sobotni:) Jak najbardziej zgadzam się, że bylejakość należy omijać, i właśnie nie tylko w jedzeniu! Całusy:)

    Ola! Niecierpliwie czekam na Twoje przetwory - mam nadzieję, że podzielisz się nimi wirtualnie:) Pozdrawiam!

    Affogato! Masz rację, te kwiaty są szaleńczo boskie;D

    wielgasiu! Wspaniale, że są sygnały o istnieniu takich szkół, o jakich piszesz! Szkoda, że jak rozumiem, to już w Waszym przypadku przeszłość... Postępowanie pani wychowawczyni pozostawiam bez komentarza... A różę pędź obskubać - takiej galaretki nie można sobie odmówić! Serdeczności:)

    Aurora! Dziękuję;)!

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo podoba mi się to robienie wszystkiego samemu. Jesteś super : )

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na pyszne ciasto!
    http://alkitchen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Aniu, i ja się dołączę do zachwytów! Te zdjęcia, te soczyste kolory, ta galaretka..wszystko och i ach!:)
    A co do szkół to jest nadzieja bo są już małe zmiany i na pewno będzie nas coraz więcej w promowaniu tego co wartościowe na naszych talerzach. Niestety bylejakość w wielu dziedzinach dzieci wynoszą z domu a sam nauczyciel czy szkoła nie jest w stanie wszystkiego zmienić.
    Umiaru we wszystkim i będzie coraz lepiej:)Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  28. A.! Dziękuję;) Skąd Ty wzięłaś czerwone porzeczki o tej porze roku?!!!

    Agnieszko! Nadzieja, to już bardzo dobrze, to początek i oby rozwijał się w coś naprawdę wartościowego! Cudownych weekendowych emocji Ci życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Dla mnie też przygotowywanie przetworów to magia... Nie wyobrażam sobie lata bez tego ! Mam już syrop z bzu, miód z mniszka, truskawki planuję na przyszły tydzień, a róże rozkwitły, więc najpierw nacieszę nimi oko, a potem może zrobię taką galaretkę :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Anno-Mario, ja się zachwycam Twoją konfiturą z truskawek i czarnego bzu, a Ty wyczarowałaś już kolejne cuda :)

    Mój najstarszy syn jest alergikiem i musi unikać wszelkiej chemii. Po takich dzieciach dopiero widzimy jaki wpływ na nasze zdrowie ma sztucznie przetwarzana żywność.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu , kto kochana przetwory to jest gość, taki przez duże ,,G" a kto pisze że róża to królowa to jest mi bliski , bardzo bliski
    A kto uważa ,ze byle jakie jedzenie to nie bardzo to jest mi jeszcze bliższy
    ładne zdjecia , a galaretka rewelacja

    OdpowiedzUsuń
  32. Grażyno! Wymarzona z Ciebie kucharka:) Ja z truskawkami już się uporałam, ale coś czuję, że jeszcze się z nimi spotkam - nowe pomysły wpadają wciąż do głowy:) Pozdrawia Cię!

    Barbaro! Teraz kolej na Ciebie - jeśli masz dostęp do róży, nie zwlekaj - zamieniaj ją w galaretkę:)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  33. margot! A wiesz, że kto czyta Twoje komentarze, to zawsze się rumieni i jest bardzo szczęśliwy! Całus Kochana;)

    OdpowiedzUsuń
  34. jak ja Ci zazdroszczę dostępu do takich pięknych okazów!!! pięknie tu u Ciebie Aniu, tak kolorowo że pojawia się uśmiech na mojej twarzy w ten paskudny dzień :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  35. U Patrycji lody różane, u Ciebie galaretka..a ja oszaleję:) nie mam dostępu póki co do róż, ale mam nadzieję, że moja teściowa to zmieni:)

    A propos teściowej i zdrowego żywienia, cieszę się, że babcia mojego dziecka kładzie na to nacisk, gotuje zdrowo, lekko, warzywnie, kaszowo itd. Karmiła mnie takimi cudami z własnego ogródka w ciąży, karmi teraz małą Lu. Ale co będzie w szkole? Strach się bać. Dlatego za wszelkie takie projekty też trzymam mocno kciuki.

    Mmm..taką galaretkę bym z chęcią pochłonęła z jakimś delikatnym biszkoptem..uściski!

    OdpowiedzUsuń
  36. Piegusku! Paskudnym?! Oj, w takim razie weekend musi być udany!!! Uściski:)

    mar! Mnie lody Patrycji absolutnie zauroczyły!
    Cudownie, że masz blisko tak mądrą osobę - właśnie to co poznajemy, od dziecka, w domu tak bardzo określa nasze podejście do wielu spraw w przyszłości.
    Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Aniu , aj tam aj tam :D
    Aniu a ta z bzu to jaki ma kolor?Bo mam ciut bzu jeszcze i może bym zrobiła?

    OdpowiedzUsuń
  38. margot! Ta z bzu jest taka dość ciemna, powiedzmy przybrudzone jasne złoto. Drugą partię robiłam wczoraj i przed zagotowaniem odcedzałam kilkakrotnie przez filtr do kawy;), i wyszła przejrzysta - bursztynowa! Ale ten smak! Och, cudowny! Będziesz zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  39. Wspaniale się czyta to, co piszesz. Zgadzam się z Tobą, że coraz więcej osób obecnie stara się przeżyć życie w biegu, na skróty. Zamiast się zatrzymać, żyć chwilą, być wyjątkowym w każdym detalu. I nie doceniamy przyjemności jakie miały nasze babcie - choćby takich jak robienie własnych przetworów, zamiast jedzenia kupnych. Dopiero wtedy docenia się prawdziwy smak i prawdziwe piękno wszystkich składników! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  40. wspanialy rozany post:) jak tak czytam i patzre na zdjecia to az poczulam ten zapach... ta galaretka musi byc naprawde pyszna:) i jest to prawdziwy skarb:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ostatnio mi również zaczęło przeszkadzać to szybkie, nastawione na zysk życie.. wróciłam do małego miasteczka i doceniam pogawędki ze sprzedawcami,przestawiam się na samodzielne przygotowanie potraw i wkręcam do tego innych znajomych po tym jak usłyszałam od koleżanki, iż na kaszel istnieje tylko syrop i nie ma pojęcia co to herbatka z lipy..

    OdpowiedzUsuń
  42. Dziękuję i oczywiście zapraszam częściej :)
    Galaretka wygląda przepięknie, jej kolor jest cudowny, a zapach na pewno jeszcze lepszy. Zjadłabym scones'a z takim dodatkiem, mniam mnaim :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Joon! Nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się ze wszystkim co napisałaś! Pozdrawiam:)

    aga! O tak, dla mnie to skarb! Uściski:)

    Olivio! Jak cudownie czytać o Twoim powrocie! Trzymam kciuki, aby było Ci tam naprawdę szczęśliwie:)

    margot! :)

    wcinajto! Scones bardzo pasowały do galaretki, więc polecam:) Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  44. Przetwory tylko domowe. A zakupy? No cóż na bazarku jak najbardziej, ale pobliskie sklepiki odpadają - tragedia i już.

    OdpowiedzUsuń
  45. Kucharnio,
    z dnia na dzień, z postu na post, coraz bardziej mnie fascynujesz.
    sposób w jaki piszesz... dostarcza takiego apetytu na życie, o którym wspominasz.
    och, gustowne zdjęcia, piękne przepisy...
    jesteś po prostu wróżką, czarodziejką.

    OdpowiedzUsuń
  46. kabamaigo! U mnie te pobliskie nawet całkiem, całkiem.... Pozdrawiam!

    Karmel-itko! Chciałabym być, tyle rzeczy i osób jest do odczarowania/zaczarowania ...
    Dziękuję Ci za tyle dobrych słów - to Ty mnie nimi zaczarowałaś - i kto jest czarodziejką;) ?

    OdpowiedzUsuń
  47. Piszę jednocześnie czytając ten artykuł - serce rośnie, że znajdują się ludzie, którzy myślą zdroworozsądkowo i długofalowo - gdzie jak gdzie, ale chyba właśnie szkoła powinna być kolebką, źródłem wiedzy i najlepszym przykładem wprowadzania jej w życie.:)
    Fajnie, że o tym piszesz.:)
    Zdjęcia fantastyczne.:)
    Rubinowy kolor wyjątkowo pasuje do mojej karnacji.:)
    A jeśli chodzi o płatki róży to wciąż pamiętam, jak zrywaliśmy je z mężem, jeszcze wtedy nie-mężem przed świtem, żeby nie zwilżyła ich poranna rosa, a potem ucieraliśmy z cukrem w makutrze.:)
    Cudowne czasy.:)

    OdpowiedzUsuń
  48. No ostatecznie możemy poszukać jakichś krzaczków róży, ale nigdy nie ma pewności czy właściciel nas nie pogoni :D Miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Aniu czytam Twój post chyba po raz 20-ty ...oczaropwałaś mnie nim ...Ciebie nie można przestać czytać i oglądać....
    a co do mleka z kartonika, to ja na studiach dowiedziałąm sie od koleżanki z roku, ze np. rzodkiewki rosną w pęczkach:)
    Cudownej galaretki zazdroszczę Czarodziejko ..mi niestety 2 babcine wielkie krzaki herbacianej róży brat wyciął, gdy zaczął remont domu ...ależ płąkałam:( ....patrzę wiec na tą galaretkę i sie oblizuję:) pozdrawiam Anuś:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Lekka! Płatki róży zbierane o świcie przed rosą z ukochanym - ależ piękny obraz stworzyłaś w mojej wyobraźni! Uściski:)

    just-great-food! No to najpierw zapytajcie właściciela - jestem pewna, że znajdzie się ktoś życzliwy;)

    Jolu! No to brat ma u mnie "minus";P Rzodkiewki w pęczkach... no cóż, przykre, bardzo...
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  51. To co napisałaś jest fantastyczne i jak bardzo podobne do moich myśli i odczuć. Dobrze wiedzieć, że więcej osób zauważa ten natłok i wszędobylski konsumpcyjny styl życia. I się z nim nie zgadza.
    Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  52. o kurcze! Ale Ci zazdroszcze tych magicznych przetworów!

    wstyd się przyznać, ale znam tylko smak róży :(

    o reszcie mogę pomarzyć...

    zapełniaj półki tylko takimi smakołykami! lato w słoikach jest najlepsze na zimowe wieczory!

    OdpowiedzUsuń
  53. Pięknie i mądrze napisane, jak zwykle z resztą. A ja, jak zwykle podpisuję się po raz kolejny pod Twoimi słowami i jednocześnie cieszę się, że nie tylko ja. Ostatnio mam wrażenie, że świat powoli (bardzo powoli) zaczyna nudzić się komercją. Nie wiem, czy to tylko mój wymysł i czy mu się to uda - szczerze wątpię, ale trzymam za nas wszystkich kciuki.
    Niedawno 'użyłam' Cię, droga Aniu (i jeszcze kilka innych osób) jako argumentu w rodzinnej dyskusji, że można żyć bez telewizji, a przynajmniej bez oglądania po raz n-ty tej niezmordowanej pogody i arcyważnych wiadomości...

    A w poniedziałek zabieram się za domowy syrop z płatków róży ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  54. Everyday Emotion! Ja z radością odkrywam, że jest nas coraz więcej! Pozdrawiam i również dziękuję!

    Natalio! A wiesz, że ja też mam nie raz takie wrażenie?! A skoro masz je i Ty, to znaczy, że to już nie złudzenie, ale fakt! Może jednak się uda?!
    Do celów takich dyskusji używaj mnie bez limitu;D
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  55. Aniu! Witaj:) Dlaczego wstyd? Wszystko przed Tobą! Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  56. ja bym chętnie galaretkę połączyła z camembertem.... :) ps.era konsumpcjonizmu...

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja też uważam, że ludzi znudzi konsumpcjonizm, a grono zwolenników slow food będzie rosnąć! Jeśli chodzi o galaretkę to kusi mnie niesamowicie na każdym zdjęciu :) Mobilizujesz do kulinarnych przygód z kwiatami:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Bazylio! Czemu nie? Pozdrawiam!

    burczymiwbrzuchu! A zatem jutro z samego rana kierunek KWIATY;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  59. Uwielbiam Małego Księcia. Buziole
    ps- znów zalizałam ekran buuuu

    OdpowiedzUsuń
  60. Cudowna galaretka, ma piękny kolor. Ależ musiało pachnieć w Twoim domu!
    Wbrew supermarketowemu życiu piekę chleb i podlewam bazylię w doniczce. Jeszcze tylko zapomniałam zamrozić truskawki, żeby zrobić z nich coś pysznego zimą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  61. HANNAH! Co ja mam z Tobą;D Uściski!!!

    Evitaa! Cudnie to słyszeć:) Ja też jeszcze nie zamroziłam truskawek... Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  62. Czuję zapach tej róży i mam ochotę zerwać się i natychmiast jechać do pobliskiego parku, żeby nazrywać płatków róży i zrobić z nich galaretkę! Ale zniszczenie tych krzaków w parku jest chyba nielegalne, więc ukradnę róże z ogrodu moich rodziców:)

    OdpowiedzUsuń
  63. kubek w kubek! Oczywiście, z ogrodu rodziców to wręcz wskazane;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  64. Hello,

    very romantic photos.I love your roses so so match.

    hugs Conny

    OdpowiedzUsuń
  65. Conny! Thank you for visiting my blog! I love roses - and if you ever get a chance to try rose petal jelly, you'll love it:)
    Cheers!

    OdpowiedzUsuń
  66. Aniu, czyli to TO! Galaretka z róży, no no - powiedz, ma taki intensywny różany zapach? Bo kolor ma obłędny! Ja jestem wielką fanką tartych płatków (i niebawem pokażę przepis z tymi płatkami :-)) ale tak sobie myślę, czy wobec różanej klęski urodzaju nie zaszaleć i nie zrobić raz galaretki? :)))

    Uścisków moc Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Monika! Tak, to jest ta konkurencja dla truskawek i bzu;) Kolor jak kolor, ale zapach i smak - cudownie różany! Przeszedł moje oczekiwania, naprawdę! Jeśli u Ciebie klęska urodzaju z różą, to zrób galaretkę! Ja najpierw tradycyjnie zrobiłam ucierane płatki i suszone, ale później wszystko poszło na galaretkę:) Dziś na wieczornym spacerze odkryłam zupełnie niedaleko mojego domu krzak róży, która jest "bezdomna"! Tak więc ją adoptuję! Jak ja lubię, jak tydzień mi się tak cudnie zaczyna;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  68. Witaj Aniu czerwcowo i różanie :)))
    Zawsze niesamowicie odpoczywam czytając Twoje posty. Pełen relaks i smakowanie chwili.
    Galaretka jest tak intensywna, że aż pachnie ze zdjęć. Jak Ty to robisz?

    OdpowiedzUsuń
  69. czyw klimacie francuskim jest mozliwe zeby kwitly roze dwa razy do roku?
    chodzi o te dzikie..

    OdpowiedzUsuń
  70. I've never had rose petal jelly, but I'm sure I'd love it. Together with scones, perfect!

    Cheers,

    Rosa

    OdpowiedzUsuń
  71. Lu! Jak dobrze Cię widzieć:) I jak miło czytać takie słowa - dziękuję Ci bardzo! Jak to robię?! Przepis na galaretkę podałam;P, a cała reszta, to ja nie wiem... Uściski!

    Anonimowy! Przyznaję, że nie mam pojęcia... Wiem tylko, że moja magnolia kwitnie trzy razy w roku, więc może i róża ....

    Rosa! Oh yes, I'm sure you'd love it! Cheers:)

    OdpowiedzUsuń
  72. Ojej! To jest ISTNE cudo, rzeczywiscie. Piękna. Ja zrobiłam konfiturę z róży, ucieraną. Hm... Szkoda, ze wcześniej nie zobaczyłam tego przepisu... Galaretka ma piękną barwę i wyobrażam sobie jej aromat...

    OdpowiedzUsuń
  73. Aniu! Dla mnie ta galaretka to kwintesencja różanego smaku - może uda Ci się jeszcze gdzieś zebrać płatki.... Jeśli nie, to zrób koniecznie w przyszłym roku:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  74. czy można użyć płatków ze zwykłej rózy czy musi to być dzika?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails