wtorek, 31 maja 2011

TU I TAM nr 11. Majowe kwiaty na talerzu.

Maj. 
Czas najpiękniejszej wiosny.
Odurzone zielenią, ciepłem i kwiatami, zachłystujemy się przyrodą.
Każdy dzień jest niedopowiedzeniem, tajemnicą.
Kwiaty w naszych wazonach, we włosach i na łąkach.
Dwie kuchnie w maju. Tak dalekie i tak bliskie. 
Zasypane majowym kwieciem.
Kwiaty na talerzu.
U Amber w Kuchennymi drzwiami i u mnie w Kucharni.
Nasze kwiatowe TU I TAM.  Zapraszamy!


Majowe łąki nie mają sobie równych.
Pachną, szumią, ćwierkają, bzyczą....
Są piękne.
Codziennie w innej szacie stroją świąt w kolorowe sukna.


Uwielbiam ich poranną wilgoć, gdy w srebrzystych kropelkach rosy migocą pierwsze promienie słońca.
Uwielbiam żar i syk południa, gdy słońce w zenicie dociera w najgłębsze zakamarki, a bzyczenie owadów staje się hipnotyzujące.
Uwielbiam ciepło i złotą dojrzałość późnego popołudnia, gdy powoli milkną i stają się senne. Kolory łagodnieją, ale zapach kwiatów wciąż oczarowuje.


Niemal całą moją łąkę otaczają wiankiem krzaki dzikiego bzu. W cieniu ponad stuletniej lipy coraz odważniej rozchyla gałęzie akacja. W ciepłym powietrzu unosi się lekko i zwiewnie biały puch lipowy. Bzy pachną rześko, cytrynowo. Akacja bzyczy od nalotu pszczół. Łąka znów się przebrała. Tysiącem dmuchawców zrzuciła mniszkowe szaty i ubrała w liliowe koniczyny i strzeliste margaretki.


Zapachy i kolory odurzają. Mam ochotę zanurzyć się w kwiatach dzikiego bzu, przesiąknąć ich cudownym aromatem. Czekam na słodkie truskawki, by zamknąć je w słoikach razem z  aromatem bzu. Już nie mogę się doczekać kiedy zaczną oklejać etykietkami słoiczki z najlepszą pod słońcem konfiturą z truskawek i kwiatów dzikiego bzu.


Podobnie nie mogłam się doczekać skosztowania pierwszej łyżeczki tegorocznego syropu z kwiatów czarnego bzu. Lada dzień gotowa będzie bzowa lemoniada. W majowych łąkach i ogrodach cudowne jest to, że można się w nich zatracić, podziwiać, wąchać i ... zjeść!


Z każdym dniem mój apetyt na łąkę rośnie. Zapełniam kolejne talerze zupą szczawiową, eksperymentuję z sałatkami z mniszka, chronię przed kosiarką stokrotki, by zamienić je w syrop i notorycznie podgryzam bratki (Mamo! Wybacz, to nie ślimaki...). Odliczam kwiaty mniszka na syrop, przedzieram się przez krzaki i pokrzywy, by sięgnąć po bez, kombinuję ja bez drabiny zerwać akacje...

 

To co kiedyś wydawało mi się fanaberią i dziwactwem, dziś uważam za jedno z najwspanialszych kuchennych doświadczeń. Nie wąchać, nie zrywać na bukiety, ale jeść kwiaty! Wiem, że to wciąż może brzmieć ekscentrycznie, ale dla mnie jest cudownym i fascynującym doświadczeniem. Chcę więcej! I cieszę się, że w królestwie jadalnych kwiatów jestem nadal nowicjuszką - ekscytuje mnie to, jak wiele jeszcze pięknych i smacznych kwiatów przede mną.


Pisząc te słowa siedzę na tarasie. Lekki wietrzyk przynosi mi w prezencie mój ukochany zapach czarnego bzu - chciałabym zamknąć go w wielkim flakonie niczym najcenniejsze perfumy. Tego nie potrafię...  Zrobiłam zatem syrop, a świeżo zerwane drobne białe kwiatuszki rozsypałam na talerzu  i zjadłam w pysznym towarzystwie.... Niezwykły smak i aromat kwiatów przeniesiony na talerz zamienia posiłek w coś wyjątkowego. Wszystko smakuje i wygląda inaczej. Chłonę maj w jego najpiękniejszej, kwiatowej formie.


Was też zapraszam na kwiatowe śniadanie, które może też być lekkim lunchem, a nawet deserem. Grzanki z upieczonej wcześniej cytrusowej brioszki posmarowałam miodem z mniszka. Kremową ricottę zmieszałam z syropem z czarnego bzu. W zagłębieniach  grillowanych brzoskwiń ukryłam cudowną marmoladę z pomarańczy sewilskich (Amber, jeszcze raz dziękuję!) i oblałam je delikatnie mniszkowym miodem. Całość jeszcze raz skropiłam syropem z czarnego bzu, obsypałam kolorowym pieprzem i świeżo zerwanymi kwiatami czarnego bzu. Uwierzcie  mi - poezja!


Inspiracją do tego dania był przepis na grzanki z ricottą znaleziony w  książce Julie Biuso Lato bez końca. Przepis na cytrusową brioszkę pochodzi od Bei, podobnie jak przepis na syrop z czarnego bzu. Miód z mniszka zrobiłam na podstawie spisanego kiedyś przepisu - źródła nie pamiętam. Myślę, że swobodnie w zastępstwie brioszki można użyć chałkę lub inne lekko słodkie pieczywo. Nic nie zastąpi jednak aromatu bzów .... 


BRIOSZKA CYTRUSOWA
/składniki na 2/3 porcji oryginalnej/

330 g mąki
otarta skórka z 1 cytryny, 1 pomarańczy i 1 limonki
80 g miękkiego masła
2 jajka + 1 jajko do posmarowania
letnie mleko
1,5 łyżeczki drożdży instant
50 g cukru
1/2 łyżeczki soli


Jajka roztrzepać i dodać tyle mleka, by otrzymać 200 ml płynu. Mąkę wymieszać z solą. Dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie ciasto. Odstawić do wyrośnięcia. Następnie podzielić na 8 części, z każdej uformować kulki i układać obok siebie w formie keksowej (u mnie 22 cm). Zostawić do ponownego wyrośnięcia. Przed włożeniem do piekarnika posmarować jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka, Można posypać też z wierzchu cukrem perlistym. Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 stopni, piec ok. 30 minut, do momentu aż ładnie się zrumieni i przejdzie pozytywnie test "suchego patyczka".  Jest tak pyszna, że część zjecie na pewno od razu na ciepło, ale część zostawcie do zrobienia grzanek. Ja czasami piekę brioszkę tylko po to, by ją odstawić lub nawet zamrozić i wykorzystać na grzanki lub tosty francuskie. 


SYROP Z KWIATÓW CZARNEGO BZU 
/cytuję za Beą

20-40 baldachów czarnego bzu
1 kg cukru
sok z 1 cytryny
1 litr wody


Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;) 


Nie należy potrząsać baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop,  odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.

Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę: zagotowujemy wodę z cukrem i sokiem z cytryny i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, syrop należy  zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop, który nie jest pasteryzowany przechowujemy zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.


MIÓD Z MNISZKA

500 kwiatów mniszka
1 kg cukru
sok z 1 cytryny

Kwiaty mniszka należy zebrać w słoneczny dzień. Rozłożyć na papierze, aby dać szansę na ucieczkę ewentualnym małym mieszkańcom. Następnie obrać - potrzebne są wyłącznie żółte płatki i zalać wrzątkiem. Odstawić na noc. Następnego dnia odcedzić, najlepiej przez gazę. Kwiaty wyrzucamy, a uzyskany płyn łączymy z cukrem i zagotowujemy. Należy gotować na małym ogniu do uzyskania konsystencji syropu. Pod koniec gotowania dodać sok z cytryny. Gotowy syrop przelać do przygotowanych słoików i odstawić do wystudzenia - po tym czasie jeszcze zgęstnieje i konsystencją będzie przypominał prawdziwy miód. 


KWIATOWE GRZANKI Z RICOTTĄ, MIODEM Z MNISZKA I SYROPEM Z CZARNEGO BZU

kilka kromek upieczonej wcześniej brioszki
1 opakowanie ricotty
kilka łyżek miodu z mniszka
syrop z czarnego bzu
połowki brzoskwiń z puszki
odrobina masła
kolorowy pieprz
świeżo zerwane kwiaty czarnego bzu
marmolada z pomarańczy sewilskich /można zastąpić inną cytrusową konfiturą/


Połówki brzoskwiń odsączyć z syropu i podsmażyć na maśle, aby się zrumieniły. Z kromek brioszki zrobić grzanki i posmarować je miodem z mniszka. Ricottę zmieszać z paroma łyżkami syropu z mniszka - według uznania i zgodnie z Waszymi oczekiwaniami co do smaku. Nałożyć na grzanki. Posypać kolorowym pieprzem - cudownie kontrastuje z kremową ricottą i słodyczą całości. Na środek każdej grzanki położyć odrobinę marmolady, nakryć ją połówkami podpieczonych brzoskwiń. Skropić syropem z bzu i posypać świeżymi kwiatami bzu. Dodatkowo można oblać brzoskwinie niewielką ilością miodu z mniszka. Smacznego!

77 komentarzy :

  1. Aniu, wspaniałe majowe śniadanie! Tak bogate i doskonale skomponowane.
    Kwiaty bzu niezwykle do niego pasują.
    I konfitura z sevillskich pomarańczy...
    Cudnie znowu z Tobą było. Uzależnienie od naszego Tu i TAM.
    Uściski kwiatowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Amber! Konfitura była cudowną "kropką nad i":) Czuję się szczęśliwie uzależniona od TU I TAM:D
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pysznie i wiosennie na Twoim (Waszym) stole i talerzu. Tęsknię za takim porankiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, dziś na bogato- tyle dobrego,ze nie wiem od czego zacząć. Brioszka to oczywiście podstawa- nie mogę nie spróbować. A czarnym bzem mnie zaintrygowałaś- sprawdzę ,powącham, może to będzie kolejne odkrycie po latach...

    OdpowiedzUsuń
  5. Turlaczku! W takim razie zapraszam do mnie;D Dziękuję i pozdrawiam!

    wielgasiu! Czarny bez jest niezwykły - jeśli raz spróbujesz, będziesz do niego wracać nieustannie! Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest post który uwielbiam! podobnie jak szczodry w doznania maj. bzowy syrop skrzętnie ukrywany przez pół roku, zawsze raduje i pomaga przetrwać jesienną słotę. od dziś konsumowany będzie w parze z Twoim tekstem. pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniutka, czy ty wiesz moje szczęście, ze ja od 6 miesiecy nie wchodze na wage. Normalnie slinotok mam przez ciebie.
    Dobrzez ze u mnie pada i nigdzie dzis nie wychodze, bo normalnie jakbym se wtrabiął takie zarełko
    buziolki

    OdpowiedzUsuń
  8. o! Bardzo mi miło czytać Twoje słowa! Ja też zawsze chowam parę buteleczek z syropem na zimę:) Pozdrawiam serdecznie!

    HANNAH! Ja na wagę nie wchodzę od wielu lat :D Nie mam takiej potrzeby, za to mam zawsze wielki apetyt na coś dobrego;P Uściski i wyrzuć wagę!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. twoje posty wciąga się jak tabliczkę pysznej czekolady, nie chcę zjeść jej całej od razu, tylko delektuję się nią po kawałeczku, odkładam trochę na później, potem wracam i odwlekam tą przyjemność w czasie:)

    piłam kiedyś syrop z kwiatów czarnego bzu, ale kupiony, pewnie nie tak intensywny jak domowy:) nie próbowałam za to miodu z mniszka:)

    a od jakiegoś czasu mam tak samo z tym kwiatojedzeniem: jak widzę jakieś piękne kwiaty, to się zastanawiam czy są jadalne:)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pozwól, że zabiorę troszkę Twojego optymizmu i pogody ducha, bardzo mi teraz potrzebnego. Cudnie mieć takie skarby w spiżarni. Pozdrawiam w ostatnim dniu maja :(

    OdpowiedzUsuń
  11. cudne zdjęcia i przepisy, Aniu a masz doswiadczenie z suszeniem platkow rózy? Nazbierałam reklamówke rozsypalam na ltalerz .. i nie wiem co dalej? Pamietam ze jako dziecko zbierałam płatki róz dla babci na herbatę ale co jak i dalej ... po prostu nie pamietam ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, nie mogę się napatrzeć i jednocześnie wyjść z podziwu - piękne, stylowe i nastrojowe śniadanie którego nie powstydziłby się Tiffany ;)
    Zapisuję i chowam sobie cały ten wpis, będę do niego zaglądać w ponure, zimowe dni w ramach terapii antydepresyjnej.

    OdpowiedzUsuń
  13. goh.! Dziękuję - cóż za ujmujący komplement to porównanie do tabliczki czekolady! Rozpieszczasz mnie takimi słowami:)
    Domowy syrop z bzu nie ma sobie równych, więc ten sklepowy nie odda jego prawdziwego smaku....
    Pozdrawiam Cię:)

    Kamila! Ależ oczywiście, bierz ile tylko Ci trzeba! Trzymam kciuki za dobre dni!

    Patko! Niestety, w kwestii suszenia róży nie mam doświadczenia. Konfitury tak, ale na sucho nic nie robiłam. Może Amber będzie wiedziała - zapytaj...
    Szczerze zazdroszczę takiej reklamówki - ja jeszcze nic różanego w tym sezonie nie poczyniłam!

    Natalio! Bardzo się cieszę - a wiesz, że jeszcze lepszą terapią będzie zrobienie takiego śniadania?! Dasz się namówić?
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj Kochana do Ciebie nie można zaglądać o pustym żółądku bo człowiek moze sie rozchorować z tęsknoty za takimi pysznosciami ....a Twoje słowa - to się nazywa chłonąć świat wszystkimi zmysłami:) wielki buziak Anno - Mario:):)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniale wiosenne smaki Anno-Mario! I ja mialabym ochote zamknac te niesamowite majowe zapachy w buteleczkach by moc je wachac przez caly rok... Natura ma dla nas tak niezliczone podarki, prawda? A Ty przygotowalas z nich wspaniala uczte :)

    Pozdrawiam serdecznie!
    I milo mi, ze przepisy sie przydaly :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ cuda Anno-Mario!:)) Piękny wpis, pełen kwiatów , super:))

    OdpowiedzUsuń
  17. przeczytałam i zamknęłam oczy. roztaczasz zapachy słowami, a zdjęcia tylko dopełniają mój żal, że nie spróbuję miodu z mniszka, ani syropu z bzu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jolu! Ja uwielbiam chłonąć świat:) Całusy!

    Bea! Bardzo Ci dziękuję, przede wszystkim za bzy z truskawkami - już o tym wiesz, bo pisałam:) A podarki natury niezmiennie mnie zachwycają i zaskakują!
    Serdecznie Cię pozdrawiam!

    Majana! Wokół wszędzie kwiaty, nie można się im oprzeć! Pozdrawiam Cię:)

    Ola! Dlaczego nigdy! Nigdy nie mów nigdy! Wszystko przed Tobą! Jestem pewna, że któregoś dnia zajadać się będziesz i miodem i syropem!
    Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa i odwiedziny! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo chciałabym zrobić syrop z czarnego bzu, ale zupełnie nie wiem gdzie go znaleźć...:(

    Pozdrawiam
    http://alkitchen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowne śniadanie:) te grzaneczki działają na zmysły... nie wspomnę o syropach...wyborne!
    Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Delicious breakfast food! What elegant flavors. Divine.

    Cheers,

    Rosa

    OdpowiedzUsuń
  22. Aniu, cuda stworzyłyście z Amber:) Bardzo tęsknie do łąk i pól w Polsce...mają nieopisaną magię! A jedzenie kwiatów jeszcze przede mną!:)

    OdpowiedzUsuń
  23. A.! A szukałaś w parku, gdzieś za miastem... Możę popytaj kogś z rodziny znajomych.... U mnie jest wszędzie wokół. Pozdrawiam Cię:)

    kass! Dziękuję - wszystkie smaki naprawdę zgrały się harmonijnie. Pozdrawiam Cię:)

    Rosa! Thanks - I admit that was divine:P
    All the best!

    OdpowiedzUsuń
  24. Agnieszko! Teraz łąki są takie piękne, wszędzie wokół mnie, nie mogę przestać na nie patrzeć. Posyłam Ci w myślach całe połacie polskich łąk:) Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  25. Tyle cudów w jednym mijscu...bardzo się cieszę że moja babcia wprowadzała mnie w jedzenie kwiatków:)
    Pięknie u ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękne jedzenie i piękne zdjęcia...

    OdpowiedzUsuń
  27. Trzcinowisko! Babcia zrobiła Ci zatem wspaniały prezent! Pozdrawiam:)

    Agna! Bardzo dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  28. O rany!
    Wpis w 100% dla mnie, bo ja też zjadam mniszki, bratki i róże :-)
    I jeszcze BRIOSZKA CYTRUSOWA!
    Uwielbiam! I grzanki, i najlepsza marmolada. Piękna ta Twoja majowa łąka. Kwitnąca i pachnąca :-)
    Jeszcze tu wrócę spisać przepisy :-)
    Dziękuję!
    PS
    fotki cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  29. jak cudownie....aż ucieszyłam się na wakacje i na pobyt u Babci na wsi..:) Już mam plan,według którego będę się uczyć jak upiec chleb na zakwasie Jej przepisu i jak szyć:)Babcia jeszcze oczywiście nic o tym nie wie;)
    Twoje łąkowe wytwory brzmią bajecznie a przekąska wygląda jak marzenie..:)
    uściski
    J.

    OdpowiedzUsuń
  30. Mimi! Cieszę się:) I spisz przepisy koniecznie - teraz bzy są idealne i aż się proszą o syrop! Uściski:)

    dotblogg! Wakacje u Babci - zazdroszczę.... I oby były takie właśnie jak planujesz!
    Pozdrawia Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Och jak dobrze, że odkryłaś w sobie miłość do kwiatów :) Według mnie to nie jest żadna fanaberia, bo kwiaty towarzyszą nam od samego początku istnienia, karmiąc, lecząc i uwrażliwiając nas na piękno:) A do takiej śniadaniowej rozpusty tęsknie wzdycham podziwiając przepiękną fotograficzną relację :) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  32. Aniu, Aniu mogę tylko pozazdrościć Twoim domownikom. Jeżeli Oni dostają codziennie takie wspaniałości to mam nadzieję, że ....noszą Cię za to na rękach :):):)Jak czytam zapracowana jesteś tej wiosny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Piękne zdjęcia, inspirujące. Idealnie wiosenne, bardzo przyjemnie się je ogląda przy kawie :-) I pozazdrościłam rewelacyjnego stojaczka na chleb :-D Może pamiętasz skąd on pochodzi? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Szarlotku! Ja też ogromnie się cieszę z odkrycia "jadalnej" strony kwiatów:) I zgadzam się, iż nie jest to fanaberia, choć jeszcze jakieś 5-6 lat temu tak myślałam;)
    Jeszcze raz dziękuję za wiele kwiatowych (i nie tylko) inspiracji!
    Pozdrawiam:)

    Ewo! Ha, a jakże :DD Spróbowali by nie;P Zapracowana, ale przyjemnie! Pozdrawiam Cię mocno!

    kaaasiuniaa! Stojaczek kupiony w jednym z moich ulubionych sklepików ze starociami:) Miłego dnia!

    Małgosiu! Tak, w pięknym zielonym południowym zakątku;) A czemu pytasz?

    OdpowiedzUsuń
  35. Pięknie i romantycznie! I obłędnie smacznie :) Bardzo podoba mi się jak wspomniałaś o 'apetycie na łąkę' :))

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak cudownie, że majowe łąki stały się teraz łąkami czerwcowymi! U mnie czarne bzy dopiero niesmiało myślą o pierwszych kwiatach, więc radość z obcowania z nimi jeszcze przede mną. U Ciebie jak zawsze bezgranicznie pięknie:-)
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  37. Dziwne. U mnie w kalendarzu 1 czerwca, a w komentarzu 31 maja. Hm..

    OdpowiedzUsuń
  38. Super! Biorę wszystko, a zwłaszcza syrop bzowy :) W zamian polecam placuszki z czarnego bzu o których pisałem rok temu. Taki barterek :)
    Pozdrawiam czerwcowo!

    OdpowiedzUsuń
  39. Magda! Dziękuję i zachęcam do kulinarnego spojrzenia na łąkę;P
    Pozdrawiam!

    Ori! Ależ miło Cię widzieć!!! U mnie czarne bzy obsypane są kwieciem, cieszę się nimi codziennie!
    Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa i przesyłam wielki bukiet uścisków i pozdrowień!
    A data to niestety kłopot w ustawieniach, uparcie nie zmienia się na bieżącą... Choć jeśli o mnie chodzi kalendarz mógłby na maju sie zatrzymać:D

    OdpowiedzUsuń
  40. Robercie! Z wielką chęcią "pobarteruję" z Tobą, choć jeśli mogę powymyślać i powybierać (w końcu dziś dzień dziecka;P), to biorę któreś z Twoich szparagowych pyszności, ok? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  41. Robisz wspaniałe rzeczy, z chęcią zjedlibyśmy takie pyszne śniadanie!

    OdpowiedzUsuń
  42. prawdziwie mrówcza praca , piękna , smakowita....

    OdpowiedzUsuń
  43. Nigdy nie jadłam potraw z dodatkiem kwiatów, ale Twoje zdjęcia w 100% przekonują mnie do tego, żeby spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Miod z mleczu co roku robila moja babcia,dziki bez jest mi rowniez znany,ale nie robilam jeszcze nic z jego kwiatow,jedynie z dojrzalych owocow sok...Twoje zdjecia ,jaki opis sa cudowne...pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  45. Co za wspaniałe śniadanie. Jeszcze nie ochłonęłam po czekoladowym brownie (WSPANIAŁE!), a u Ciebie kolejne delicje. Syrop z kwiatów czarnego bzu poznałam dzięki Bei. Wtedy zakochałam się w konfiturze truskawkowej z ich dodatkiem. Teraz muszę koniecznie zrobić miód z mniszka wg. Twojej receptury.

    OdpowiedzUsuń
  46. just-great-food! Bardzo mi miło i oczywiście zapraszam na śniadanie;) Pozdrawiam!

    margot! Jaka tam mrówcza - trzeba być bardziej żyrafą, żeby po najładniejsze bzy sięgnąć;D Uściski!

    Karolina! Jeśli Cię przekonałam, to dla mnie najlepszy komplement:) Pozdrawiam!

    Ewo! Syrop czy oranżada z kwiatów są po prostu bajecznie pyszne - musisz koniecznie spróbować! Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  47. Lo! Dla mnie ta konfitura nie ma sobie równych, już szykuję słoiki na tegoroczną produkcję:) Miód z mniszka jest wspaniały, dodatkowo wspaniale leczy chore gardło! Nie wiem czy znajdziesz jeszcze gdzieś kwiaty mniszka, bo u mnie wszystkie przekwitły... Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Aż nabrałam ochoty na łąkę:) Cudownie tu u Ciebie i sama nie wiem co zachwyca mnie najbardziej, ta brioszka wygląda cudownie, bardzo lubię syrop z czarnego bzu(niestety próbowałam tylko taki z Ikei-domowy musi smakować wspaniale), a przecież jeszcze grzanki i miód z mniszka!

    OdpowiedzUsuń
  49. burczymiwbrzuchu! I to prawidłowa reakcja:D Cieszę się, że mój pomysł na kwiaty na stole przypadł Ci do gustu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  50. Apetyczne te grzanki !!
    Dobrze, ze jestem po sniadaniu :)
    Tez zostałam wielbicielką kwiatowych przetworów, ale powiem szczerze, na surowo jeszcze nie jadłam, zatem do dzieła !
    Ten dzem truskawkowo brzozowy tez bym chciała zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. etrala! Ja już nie mogę doczekać się tego dżemu, problem w tym, że piękne i wonne kwiaty bzu już są, za to truskawki pozostawiają wciąż wiele do życzenia.... Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  52. Tyle kwiatowych dobroci w jednym miejscu :) Lubię takie "ekscentryczne" dania.

    OdpowiedzUsuń
  53. Tyle pysznośći, że nie wiem co wybrać - pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  54. berry! Dziękuję! I - jest pyszne!

    kabamaigo! Ja też:) Pozdrawiam Cię!

    ka.wo! Najlepiej zdecyduj się na wszystko:D Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  55. zaciekawiłaś mnie bardzo konfiturą z truskawek i kwiatów dzikiego bzu. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  56. ależ u Was pysznie i kolorowo, zazdroszczę tarasu i bliskości natury, ja niestety mieszkam w bloku :(( buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  57. Basiu! Polecam Ci ją, bo to najpyszniejsza konfitura pod słońcem:)

    Piegusku! Dziękuję i pozdrawiam! A Ty masz za to dostęp do świeżych ryb!!!!

    OdpowiedzUsuń
  58. Pytam bo zakochałam się swojego czasu w Hiszpanii i zwróciłam uwagę na etykietę Twojej konfitury :-) miałam nadzieje, że przywieziesz mi kiedyś- żartuję
    :-)))
    całusy

    OdpowiedzUsuń
  59. Małgosiu! Ha:) Może przeoczyłaś, ale ta cudowna konfitura to właśnie prezent od Amber przywieziony z Andaluzji...
    Jak tylko pojadę w tamte strony, będę pamiętać o Tobie:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  60. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  61. Dla nas to jak reminiscencje z wakacji w Anglii. Wygląda przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  62. Kubek w Kubek! Cieszę się, że wywołuje pozytywne wspomnienie:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  63. Skończyłam czytać i się oblizałam, ale na ustach nie było tej słodyczy:)

    OdpowiedzUsuń
  64. jejku naprawdę mi przywieziesz? o rany to ja chcę własnie taki z pomarańczy, jest pyszny. Pozdrawiam i zycze przyjemnego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  65. Aniu! Przykro mi, że nie mogę Ci tej słodyczy wyczarować...;) Pozdrawiam!

    MałgosiuZ! Ale musisz się uzbroić w cierpliwość, bo moje najbliższe i te trochę dalsze plany wyjazdowe w zupełnie inną stronę prowadzą .....;P Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  66. Anno_Mario, a czy możesz mi podać przepis na te konfitury, bo przeszukałam Twój blog i nie znalazłam?

    OdpowiedzUsuń
  67. Barbaro! Oczywiście podam - planowałam pokazać na blogu, ale nie wiem czy mi się uda, bo kilka innych rzeczy też czeka w kolejce:) Podaj mi swój mail, prześlę Ci pocztą, ok?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  68. wakkiki7@gmail.com - będę bardzo wdzięczna, serdeczne dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Basiu! Zaraz wysyłam:) I sama też właśnie zabieram się za robienie tej konfitury!

    OdpowiedzUsuń
  70. zrobiłam :D wyszedł pyszny : ) zapraszam na efekty do siebie :))


    Pozdrawiam
    http://alkitchen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  71. A.! Wspaniały - już przed chwilą podziwiałam:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  72. A w jaką? to może i ja Tobie cos przywiozę? moje plany wakacyjne to Bułgaria...jesli coś lubisz z tamtych stron- pisz!

    OdpowiedzUsuń
  73. Surowe kwiaty czarnego bzu sa TRUJACE! Nie nalezy zatem posypywac zadnej potrawy nieprzetworzonymi kwiatami! Kwiaty jak i owoce czarnego bzu zdatne sa do jedzenia WYLACZNIE po przegotowaniu lub ususzeniu! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  74. Małgosiu! To jeszcze się okaże, planów jest wiele, zobaczymy, które uda się zrealizować;) Bułgaria chyba jednak nie, przynajmniej nie w tym roku... Każdy prezent mnie ucieszy:DDD Ale mówiąc poważnie, przywieź jakiś fajny przepis i pokaż go u siebie - to będzie prezent dla nas wszystkich! Uściski!

    Anonimowy! Dobrze, że ktoś mądry czyta i zwraca uwagę na moje nakłanianie wszystkich do trucia się! Oczywiście, że trujące! Dopiero po przeczytaniu Twoich słów oświeciło mnie, że zawsze mówiła mi o tym moja Prababcia, ale z wiekiem wyleciało z głowy i doszło do tego, że nie dość, iż o tym zapomniałam, to sama spożywam, namawiam innych i to publicznie! W dodatku niedzielne gofry obficie obsypywałam właśnie świeżymi kwiatami - na szczęście nie było oznak zatrucia:) W każdym razie - dopiszę do posta sprostowanie. Choć trudno mi będzie odmówić sobie świeżych białych kwiatów.... Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails