Gdzie jestem, gdy mnie tu nie ma?
Co robię, a czego nie?
Co przede mną, a co już dawno minęło?
Czemu północ, skoro najbardziej kocham południe?
Co dalej?
Jak to będzie?
Czy się uda?
Czy dam radę?
I do kogo trafi słoiczek? (patrz niżej)
Mnóstwo pytań.
Nie jedna wątpliwość, ale i ogromna ciekawość - jaka będzie odpowiedź...?
Dawno już w moim życiu nie działo się tyle rzeczy naraz, choć zawsze mi się zdawało, że nie mam powodów do nudy.
Czuję się jakbym ze starego składaka przesiadła się do lamborghini, w którym ktoś zapomniał zamontować hamulce.
Jednak zamiast strachu czuję ogromną radość, która przeplata się z rosnącą ciekawością - co z tego wszystkiego wyjdzie...?
To niesamowite, jak wiele może zmienić w życiu jeden niepozorny mail, w dodatku w ostatnim przebłysku intuicji jednak nie skasowany, jak wiele podobnych.
Jak wiele zależy od odwagi.
Jak wiele może zależeć od paru słów złapanych gdzieś w locie i wpisanych gdzie trzeba.
Jak bardzo wiele zależy po prostu od przypadku.
I jak cudownie, kiedy te przypadki pozwalają realizować pasję i spełniać marzenia, dają odwagę do obudzenia się rano ze świadomością, że fajne jest to, co się robi.
I jak cudownie, kiedy te przypadki pozwalają realizować pasję i spełniać marzenia, dają odwagę do obudzenia się rano ze świadomością, że fajne jest to, co się robi.
Tego właśnie było mi trzeba.
Całkiem możliwe, że mam ochotę na jeszcze więcej...
Całkiem możliwe, że nie macie pojęcia o czym ja tu w ogóle piszę i to zrozumiałe, bo natłok myśli i wrażeń jeszcze mnie nie opuścił.
Potrzebuję chwili oddechu.
Małej przerwy, wytchnienia, deseru....
Smaku lata * wyjątkowego.
Kolorów łagodnych, subtelnych.
Aromatu kwiatów i orientu.
Białych brzoskwiń w różanym syropie z pistacjowym krokantem.
Kocham brzoskwinie miłością wielką, zwłaszcza te białe, lekko zaróżowione, jakby oblały się rumieńcem.
Czyż nie są zmysłowe? Te kształty, kolor, smak, jak im nie ulec?!
Odkąd pamiętam smak białych brzoskwiń przemawiał do mnie echem różanego aromatu. Ta nuta orientu bez dodatku pistacji byłaby niedogranym tonem.
Choć trudno się oprzeć i czekać, polecam Wam schłodzić całość przed podaniem.
W letnie popołudnie ten deser chłodzi i orzeźwia.
Jest lekki, zmysłowy i doprawdy kojący.
W letnie popołudnie ten deser chłodzi i orzeźwia.
Jest lekki, zmysłowy i doprawdy kojący.
A zanim odpłynę na dobre, mam dla Was słoiczek galaretki z płatków róż.
Wzbudził wiele emocji, gdy wspomniałam na FB, że chętnie go Komuś ofiaruję. Lista chętnych i Wasze cudowne argumenty sprawiły, że gdybym tylko mogła, obdarowałabym wszystkich. Ale nawet w najdalszych zakamarkach mojej spiżarni nie mam aż TYLU słoiczków.
Galaretka z płatków róż powędruje więc do Osoby, która jako pierwsza prawidłowo odpowie na pytanie:
Kto czyta uważnie blog i ma czas, by śledzić to, co piszę i pokazuję na FB nie powinien mieć problemów z odpowiedzią.
Na Wasze odpowiedzi czekam najpóźniej do 12 lipca br. Jeśli nikt nie trafi, wybiorę najbardziej oryginalną propozycję. Powodzenia!
Galaretka z płatków róż powędruje więc do Osoby, która jako pierwsza prawidłowo odpowie na pytanie:
Co zaczynam robić od połowy sierpnia?
Na Wasze odpowiedzi czekam najpóźniej do 12 lipca br. Jeśli nikt nie trafi, wybiorę najbardziej oryginalną propozycję. Powodzenia!
BIAŁE BRZOSKWINIE W RÓŻANYM SYROPIE Z PISTACJOWYM KROKANTEM
2 szklanki wody
1 1/4szklani cukru
kilka łyżek wody różanej
1 łyżeczka galaretki z płatków róż
6 brzoskwińkilka łyżek wody różanej
1 łyżeczka galaretki z płatków róż
Na pistacjowy krokant
garść posiekanych drobno pistacji
1/3 szklanki cukru
Brzoskwinie umyć.
Do
dużego płaskiego rondla wlać wodę i dodać cukier. Doprowadzić do wrzenia. W tym momencie do syropu
włożyć całe brzoskwinie i gotować na małym ogniu przez kilka minut -
powinny lekko zmięknąć, ale nie rozgotować się! Wyłączyć ogień, dodać wodę różaną (można więcej - do smaku) i galaretkę z płatków róż. Wymieszać całość, nakryć
rondel i trzymać brzoskwinie w syropie do wystygnięcia, następnie włożyć do schłodzenia do lodówki - najlepiej na całą noc.
Przed podaniem przygotować pistacjowy krokant. Drobno posiekane pistacje rozłożyć na pergaminie.
Przed podaniem przygotować pistacjowy krokant. Drobno posiekane pistacje rozłożyć na pergaminie.
Gdy całość cukru się rozpuści i osiągnie kolor jasno-bursztynowy, rondelek zdjąć z ognia i szybkim ruchem rozlać karmel na rozsypanych na pergaminie pistacjach. Należy to robić dość prędko, gdyż karmel szybko zastyga. Na rozlany karmel nałożyć drugi arkusz papieru i przy pomocy wałka rozprowadzić równomiernie, tak, by równą i cienką warstwą pokrył pistacje. Nie zdejmować jeszcze nałożonego z góry pergaminu. Gdy karmel zastygnie, uderzać w niego dość energicznie np. tłuczkiem do mięsa - powstaną kryształki karmelu z pistacjami, czyli krokant.
Brzoskwinie podawać oblane syropem i posypane z wierzchu krokantem.
* Smak lata - te słowa mają wiele wspólnego z tym, co zaczynam od połowy sierpnia :)
**inspiracja stąd - klik
Chciałabym się wgryźć w tę brzoskwinię:)
OdpowiedzUsuńCudownie nastrojowe zdjęcia!
Aniu, pobudzasz wyobraźnię na maksa:-) Pozdrawiam serdecznie:-)!
OdpowiedzUsuńChetnie bym sie zaprosila na taka brzoskwinie - wyglada pysznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa galaretkę mam chrapkę, ale jeszcze większą na ten deser! :)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia:) chętnie bym zjadła takie brzoskwinki:)
OdpowiedzUsuńTa brzoskwinka, róża i krokant to zestawienie pierwszoklaśne. Pyszności!
OdpowiedzUsuńCóż, zdjęcia robisz już przecudowne, teksty pisze jeszcze piękniejsze... może napisze książkę kulinarną? Banalne? No dobra, to napiszę tu znów, jak mi coś innego do głowy przyjdzie. Jestem pewna, że bez względu na to, co będziesz robić, będzie to dzieło sztuki! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńprawdziwe cacuszko
OdpowiedzUsuńpiękne w swojej prostocie
OdpowiedzUsuńbedziesz wypoczywac na urlopie?
OdpowiedzUsuńZdjęcia, tekst - wiadomo jak zawsze najlepsze! Zawsze mam ochotę polizać monitor ;) Dziś jednak najbardziej urzekła mnie łyżeczka -przecudna :)!Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDeser- poezja :)
OdpowiedzUsuńAniu, uwielbiam Cię czytać! A deser po prostu rewelacyjny! Brzoskwinie bardzo lubię.:)
OdpowiedzUsuńKochana,nie mam pojęcia co bedziesz robić od sierpnia, ale moze pisać i fotografować dla jakiegoś pisma?
Albo leżeć na hamaku w trampkach pod drzewem lipowym i pić wodę z sokiem malinowym!:)
ale pięknie wyszły Ci te brzoskwinki Cudeńka ;-)
OdpowiedzUsuńMi się też przyda takie ukojenie, bo chyba jesteśmy teraz tą samą kategorią samochodu :P
OdpowiedzUsuń:) Czekoladowy metalic? Trzeba może jakiś zlot zorganizować? :)
Usuńkusisz galaretką, brzoskwiniami i krokantem :) o słowach nie wspomnę. Pięknie piszesz :)
OdpowiedzUsuńAle ten Twój blog śliczny :) ta czerń jest świetnym tłem dla Twoich soczystych zdjęć tych zaskakujących pyszności
OdpowiedzUsuńPysznie to wygląda , aż zgłodniałam :) zapraszam do mnie , gdzie dowiecie się jak można powiązać pracę z przyjemnością www.praca-w-oriflame.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie usuwam, ale proszę w przyszłości nie zamieszczać na blogu takiej formy reklamy. Dziękuję.
UsuńZ tego co pamiętam to pisałaś na FB, że nawiązujesz współpracę z pismem .... ale jak dla mnie to mogłabyś zaczać pisac swoją książkę kucharską:) .... na pwno będziesz też jeść, pić, cieszyć się życiem i jeździć na rowerze ...a dodatkowo piec i gotować cuda w swojej kuchni ...takie jak ta brzoskwinia, w której z przyjemnością zatopiłabym zebiska:) buziaki Kochana
OdpowiedzUsuńBrzoskwinie aromatem róży otulone... oj narobiłaś mi na nie apetytu :)
OdpowiedzUsuńNo jak to co? Będziesz spełniać marzenia:)
OdpowiedzUsuńSwoje i pewnie też paru innych osób:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle zachwycasz Anno-Mario, jak zwykle...:-D
OdpowiedzUsuńa moze zaczynasz przygode w jakiejs renomowanej restauracji jako szefowa kuchni?
OdpowiedzUsuńAniu droga, na kilka tygodni wypadłam z blogowej rodziny. Jakis czas temu odpowiedziałabym na pytanie od razu, bo znałam każdy Twój wpis doskonale. Szkoda, bo na galaretkę z płatków róży wielka miałam ochotę:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wszystkie Twoje decyzje i ich konsekwencję. Zycze Ci mnóstwa satysfakcji, bo zasługujesz na najwspanialsze nagrody. Jesteś, jak wiesz, moim guru!!!
Uściski.
Uwielbiam wszystkie Pani przepisy, a zdjęcia sprawiają, że staję się głodna nawet tuż przed północą. Myślę, ze w połowie sierpnia zacznie Pani smażyć powidła śliwkowe (ja na pewno będę to robić z Babcią z cukrówek z jej ogrodu). Podejrzewam, że moja odpowiedź nie wiąże się z tym co Pani pisała na facebook'u, ale blog jest przecież o miłości do jedzenia, chyba najszczerszej i najbardziej pierwotnej
OdpowiedzUsuń