„W życiu pada wiele pytań, na które czekolada przynosi odpowiedź.” Nigella Lawson
Tak powiadają.
Ostatnio pytam jakby mniej, więc czy to znaczy, że zaczynam się gubić?
Czasem obejść się bez nich nie można, a bywa, że przeszkadzają, męczą, krępują tak, że zamykamy się w milczeniu.
Wiem, że gdy zapytam, odpowiedź, jak klucznik, otworzy przede mną kolejne drzwi. Mogę więc pójść dalej, aż stanę przed kolejnymi drzwiami.
Nie zawsze idę.
Nie zawsze chcę.
Czasem uciekam.
Czasem już nigdy nie wracam, do tych samych drzwi...
Pytania mają w sobie niepokojący element ryzyka. Jeśli nie chcemy się na nie narazić, pewnych pytań nigdy nie zadamy.
Ze strachu?
Z obawy, że prawda zostawi głęboką rysę na lśniącym od iluzji świecie?
Czy to w porządku? Trudne pytanie.
Pewnie kolejne z tych, które nosi klucz nie do jednych, ale do wielu drzwi.
Pewnych pytań lepiej czasem nie zadać, odłożyć na później, owinąć w cierpliwość i czekać. Na co?
Aż dojrzejemy do tego, by stanąć twarzą w twarz z odpowiedzią.
Być gotowym, by udźwignąć jej ciężar.
Być w stanie pojąć jej sens.
I być gotowym, by wybrać dalszą drogę.
Nawet wtedy, gdy pozostawi nam na ustach jeszcze jedno pytanie, pozornie bez odpowiedzi.
Co dalej?
Dlaczego?
Jak to możliwe?
Dziwna para, którą łączy uczucie "chciałabym, a boję się".
Związek, którego dzieckiem bywa prawda lub fałsz.
Związek, którego dzieckiem bywa prawda lub fałsz.
Czasem liczymy bardziej na kłamstwo.
Czasem kłamstwo bywa bardziej na miejscu.
Chyba rzadko się nad tym zastanawiamy, że całe nasze życie otacza pajęczyna pytań. Nitki, na których balansujemy wijąc się w sieci. Czasem wychodzimy obronną ręką, a czasem zaplątujemy się na dobre.
Zaliczamy kategorię za kategorią. Retoryczne idą nam najłatwiej.
Znane i oklepane, które często sami sobie zadajemy od lat, nie budzą żadnych trudności.
Nie łatwo zachować zimną krew. Odpowiedź może wywołać burzę, na którą nie jesteśmy przygotowani.
Pytania - niespodzianki. Te przyjemne oczywiście!
Pójdziemy do kina? Podać Ci kawę? Masz ochotę na coś słodkiego?
I ulubione w tym sezonie: Pójdziemy na sanki?
Tak, na te pytania znamy odpowiedź.
Jesteśmy na nie gotowi.
Czekamy aż padną, by uwolnić kłębiące się w ustach: TAK!
Tylko dla zaawansowanych graczy.
Tu nie musi paść ani jedno pytanie, a gracz i tak zna odpowiedź.
Ten etap toczy się w świecie, którego uczestnicy rozumieją się bez słów.
Pytanie, odpowiedź - to wszystko jest zbędne, jeśli tylko wcześniej zadawaliśmy właściwe pytania i zawsze do końca wysłuchali odpowiedzi.
Tu filiżanka kawy trafi w nasze ręce zawsze w odpowiednim momencie, zanim jeszcze zdążymy pomyśleć, że właśnie mamy na nią ochotę.
Tu ciepły koc otuli nam stopy, zanim zimno obudzi dreszcze.
Nie zawsze łatwo dojść do tego etapu, ale warto, naprawdę warto starać się być jego częścią.
Życzę Wam i sobie udziału w tej premii, ale też gotowości na te najtrudniejsze pytania.
I odwagi, by je zadać.
W mroźne zimowe popołudnie nie muszę o nic pytać. Wiem, że kubek gorącej czekolady jest najlepszą odpowiedzią. Rozgrzeje i poprawi nastrój. Doda energii i wymaluje wielki uśmiech.
To wystarczająca nagroda.
A gdyby tak połączyć gorącą czekoladę z ciastem czekoladowym? To pytanie z kategorii retorycznych. Zadałam je sobie znając z góry odpowiedź.
Lubię indywidualnie pakowane desery. W nich od brzegu naczynia po samo dno wszystko należy do mnie!
Dawno miałam ochotę na deser ze słoika, pieczony w słoiku i zjadany wprost z niego.
Liczyło się wnętrze - intensywnie czekoladowe ciasto z dodatkiem mocnego espresso i czekolady na gorąco. Jeśli dodać do tego chilli i cynamon i przykryć śmietaną z dodatkiem ajerkoniaku, powstaje cudowny, mocno rozgrzewający deser.
To idealna odpowiedź. Nawet nie pytajcie Bliskich czy mają ochotę. Po prostu zróbcie!
Ten deser to także moja odpowiedź na prowadzony przez Beę Czekoladowy Weekend.
HOT CHOCOLATE CAKE
/na 8 słoików/ 1 3/4 filiżanki mąki
2 filiżanki cukru (dałam mniej)
1/2 filiżanki kakao
1/4 filiżanki czekolady na gorąco w proszku
1/4 łyżeczki chilli (dałam więcej)
1/ 2 łyżeczki cynamonu (dałam więcej)
2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
1 filiżanka maślanki
2 jajka
1 1/4 łyżki ekstraktu waniliowego
1/2 filiżanki oleju
1 filiżanka mocnego espresso
2 filiżanki bitej śmietany cynamonowej (podczas ubijania dodałam do niej łyżeczkę cynamonu - pycha)
ajerkoniak
Piekarnik rozgrzać do temperatury 145 stopni. W misce połączyć mąką, cukier, kakao, czekoladę w proszku, przyprawy, sól, sodę i proszek do pieczenia. W drugiej misce ubić jajka z maślanką, dodać ekstrakt waniliowy, olej i kawę. Gdy się połączą stopniowo dosypywać suche składniki.
Przygotować słoiki i ułożyć je na blasze lub w naczyniu żaroodpornym. Do każdego wlać część masy - powinna sięgać do ok. 1/3 wysokości, w przeciwnym wypadku ciasto w trakcie pieczenia podejdzie za wysoko lub wycieknie ze słoika.
Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 40 minut lub do momentu tzw. suchego patyczka.
Najlepiej podawać jeszcze bardzo na ciepło, z kleksem bitej śmietany.
Ja podałam z bitą śmietaną cynamonową i polałam ajerkoniakiem. Ciasto jest wilgotne, aromatyczne, trochę jak brownie, ale lżejsze. Pyszne!!!
* Przepis i inspiracja z tej strony - klik.
Anno te słoiczki są wspaniałe. Ja już bywam na ostatnim etapie i to jest najcudowniejsze.
OdpowiedzUsuńKabamaigo! Prawda?! Ostatni etap to jest to! Pozdrawiam - również z tego etapu;)
OdpowiedzUsuńmi tez się słoiki podobają i zawartość i to jak
OdpowiedzUsuńOooooohhhhh.... kusisz znowu:) Ja tak kocham czekolde, a w tym tygodniu juz nie moge wiecej....:( Niedobra jestes, wiesz???? ;)
OdpowiedzUsuńBuziole wielki kolezanko zza miedzy:)
margot! Oj, pyszne Ci one, pyszne:) Uściski!
OdpowiedzUsuńdeZeal! I jak Ci tu dogodzić?! Weź zapomnij o tej diecie! Sąsiedzkie ukłony;P
mam nadzieję, że dojdę kiedyś do etapu premii :)
OdpowiedzUsuńchyba już z 5 razy przeleciałam post z góry na dół aby obejrzeć te piękne zdjęcia! zachwycają, tak jak i słodka zawartość słoików
Kaś! Na pewno! Dziękuję za ciepłe słowa i pozdrawiam czekoladowo:)
OdpowiedzUsuńTen deser wygląda jak najpiękniejsza odpowiedź!
OdpowiedzUsuńZdjęcia porywają.
Słowa są magią.
Uściski:*
Majano! Och, jak się cieszę, że ta odpowiedź tak Ci się podoba:)
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowień!
Padam na widok tego ciasta. Zjęcia są piękne, takie sugestywne. Chciałabym być tam koło Ciebie i wyjadać te pyszności ze słoiczków. Na razie był mój mąż koło Ciebie, ale następnym razem jadę z nim. Pozdrawiam i ściskam serdecznie. A może dasz się namówić na wiosenną wyprawę do W-wy. Coś Ci wysłałam. Powinno dojść na dniach.
OdpowiedzUsuńLo! Zjadać ten deser z Tobą - ależ on by wtedy smakował! Mężowi wybaczam, to oczywiste! Ale na Ciebie czekam:) Wiosna w Warszawie - wiesz, to całkiem realne:)
OdpowiedzUsuńBędę niecierpliwie czekać na listonosza - mam nadzieję, że przebije się przez TOOOONNNNYYYY śniegu;)
Wole brzydką prawdę niż brak odpowiedzi. A a deser na osłodę, to teraz chętnie, bo pytanie... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam slinotok, za kare zapraszam Cie do zabawy w któej odpowiesz na moje pytanie. Ps-czyzby CZEKOLADA?
OdpowiedzUsuńKamila! Masz rację - w obu kwestiach! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńHannah! Oj, a to fortel na mnie zastawiłaś ;D Buziaki!
Czasem warto nie zapytać by zapytać później. Widząc takie czekoladowe słoiczki ciężko nie zapytać : mogę spróbować, a potem.. mogę prosić o dokładkę? :)
OdpowiedzUsuńburczymiwbrzuchu! Dokładnie tak! Ja zrobiłam od razu więcej, żeby nikt nie musiał prosić o dokładkę;)
OdpowiedzUsuńTeraz proszę mnie o nic nie pytać, bo jem! W prawdzie tylko oczami, ale za to jakie pyszności!
OdpowiedzUsuńAnko! Nawet nie zamierzałam;) Dobrych snów - może czekoladowych?!
OdpowiedzUsuńAniu a ja nie lubię zostawiać pytań na później, a czy jestem już na etapie premii...
OdpowiedzUsuńZawartość słoiczków cudna. Bardzo podoba mi się naczynie z bitą śmietaną :)
kto mnie kusi takimi słodkościami od rana? hmm, to też pytanie z serii "retoryczne". Cudowny deser Anno-Mario!:) pozdrawiam cię gorąco:)
OdpowiedzUsuńEwo! Coś mi podpowiada, że jesteś;) Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńgoh.! Każda pora jest dobra na czekoladową pokusę, prawda? Wszystkiego dobrego!
A ja nie moge sie powstrzymac od zadawania pytan. Nawet, jesli wiem, ze odpowiedz raczej mnie nie zachwyci. Tak juz mam.
OdpowiedzUsuńA czekolada... Tak, ona jest odpowiedzia na wszystko :)
Maggie! Tak, rozumiem, bo pytania to niezwykle indywidualna sprawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Hej. Blog obserwuję od tygodnia, a już zdążyłam wiele podpatrzeć:))Moi mężczyźni zajadali się brownies i nie mogli nadziwić się słonym sosem karmelowym;)
OdpowiedzUsuńMirello! Jak mi miło! Bardzo się cieszę! Twoi mężczyźni powinni Cię nosić na rękach;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Ciasto w słoiczkach! Genialne! W życiu bym na to nie wpadła. Świetny pomysł i piękne zdjęcia, od samego patrzenia poprawił mi się nastrój :) A gazetkę na pewno przejrzę (moja mama jest jej zagorzałą fanką i kupuje wszystkie numery, więc tym razem ja też skorzystam :D ) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAniu,opublikowałaś wcześniej,no,no,no...
OdpowiedzUsuńJesteś druga!
Ciasto wspaniałe i pełne grzechu.
Uwielbiam.
A Superlinia...-nie czytam,ale gratuluję.
Ten przepis chyba by się tam nie mógł znaleźć.
Miłego czekoladowego dnia!
kruszyno! Dziękuję bardzo za miłe słowa! I wspaniale, że nastrój już lepszy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
Amber! Druga, druga, musiałam do Ciebie dociągnąć ;DDD
Przyznaję, że ja też nie czytam - właściwie o tym czasopiśmie dowiedziałam się, gdy przyszło co do czego:D Mam wersję w pdf - mogę Ci podesłać;P
Ten przepis z pewnością tam nie pasuje, ale znasz moje zdanie o dietach - nie istnieją w moim świecie:D
A dzień iście czekoladowy - Ty już to wiesz najlepiej;)
Uściski!!!
Wygląda mi to na wyższy wymiar raju :). Upiekłabym zapewne w moich ulubionych kokilkach. Uwielbiam crumble jako formę deseru na ciepło, a ciasto czekoladowe na ciepło to dopiero musi być coś :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Evitaa! Nikt nie mógłby nazwać tego lepiej niż Ty - wyższy wymiar raju! Dokładnie tak smakuje ten deser!
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu:)
i co ja mam powiedziec?no ze mnie zatkalo?pysznosci ,nawet jak sie nie ma ochoty na czekolade to po twoich zdjeciach..sie ma;)
OdpowiedzUsuńco do publikacji gratuluje;)
A.! I prawidłowo;P O to chodziło - żebyś nabrała ochoty na czekoladę;DDD
OdpowiedzUsuńUściski!
P.S. Zdjęcia zrobię i wyślę jak skończę objadać się gorącymi pączkami;P
Anuś kochana, chodze koło tych Twoich słoików jak koło jeża... no nie wiem, naprawdę nie wiem, jak długo sie jeszcze będę mogła opierać ;-/ Może maksymalnie jeden dzień i w sobotę/niedzielę w końcu poniosę totalną porażkę, hahaha... Powiedz mi tylko kochana ile ma twoja filiżanka? czy to jest taka amerykańska "cup", czy jakaś inna miara?
OdpowiedzUsuńBuziole czekoladowe dla Ciebie:) Z adwokatem :-P
deZeal! Ha!! I tu Cię mam! Nareszcie! Kuszenie z finałem pozytywnym;PPP
OdpowiedzUsuńKochana moja filiżanka to taka typowa CUP, czyli 250 ml.
Myśli czekoladowe do Ciebie wysyłam;*
One wyglądają obłędnie:)
OdpowiedzUsuńAniu! Wygląd to nic, smak to jest dopiero coś! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńPyszny deser i cudowne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńcudowne, jestem zauroczona całością :)
OdpowiedzUsuńAtino! Dla mnie to jeden z najlepszych deserów czekoladowych jakie jadłam. Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńMagdo! Jak mi miło, dziękuję i namawiam na deser;)
OdpowiedzUsuńależ pysznie
OdpowiedzUsuńchantel! Nie zaprzeczę, zawartość słoiczków była przepyszna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ale super ciasto :)
OdpowiedzUsuńGrażyno! Pyszne, naprawdę! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasto! Super pomysł ze słoiczkami. Ech, jak ja kocham czekoladę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńcrummblle! Mamy ten sam obiekt zakochania;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuństworzyłaś imponujące,dekadenckie dzieło!
OdpowiedzUsuńtak,właśnie powinien wyglądać prawdziwy czekoladowy deser dla zmysłów:)
uściski!
m.
Monisiu! Cóż za miły komplement - bardzo Ci dziękuję i namawiam na słoiczek;)
OdpowiedzUsuńAniu, gratuluję publikacji!
OdpowiedzUsuńZdjęcia - świetne. Pięknie jest też dobrany rodzaj fontu.
Co do czekolady... postanowiłam dzisiaj, że koniec ze słodyczami, więc z bólem serca obserwuję te pyszności :)
Pozdrawiam serdecznie!
Kasiu! Nie wierzę! Koniec z czekoladę?! Wiesz, ja sobie tego nawet wyobrazić nie mogę... No cóż mam poradzić... Sięgam po kosteczkę czekolady na poprawę nastroju;P i serdecznie Cię pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam, dopiero co odkryłam tego bloga i jestem pod mega wrażeniem.. Przepisów, zdjęć, słów, lawiny czułości którą można odnaleźć między wierszami. Cofnęłam się kilka stron wstecz i każdy wpis każe się na chwile zatrzymać, zmusza do refleksji.. Wiem, że głównym celem tego bloga są prezentowane na nim dania. Ale słowa dodają otuchy. Miałam dziś ciężki dzień i naprawdę, dziękuję. Powinnaś napisać książkę! Pozdrawiam serdecznie..
OdpowiedzUsuńGosiu! To ja Ci dziękuję! Za wizytę, za słowa, za uwagę, jaką poświęciłaś mojemu miejscu - to wielka radość czytać, że moje widzenie świata może być pomocne Osobie po drugiej stronie ekranu.
OdpowiedzUsuńUśmiechy przesyłam:)
Uzależniona jestem o d Twojego bloga i tyle ....niewiem czy zauważyłaś, ale moje komentarze pojawiają się zawsze z opóźnieniem ...bo najpierw kilka dni stronka wisi w zakąłdkach, a ja się zaczytuję ...aż w końcu decyduję się napisac .....
OdpowiedzUsuń....a patrząc na Twoje zdjęcia mam czekoladowy odpływ ...więcej mi do szczęścia Kochana nie trzeba:)
Ty i Twój blog to taka recepta na świetny dzień:)
Jolu Kochana! Ależ mi takich słów jak Twoje dziś trzeba - już wiesz czemu.... dziękuję Ci ogromnie! Sama dziś tej recepty szukam, na razie bez rezultatów... Dobrze, że choć telefon działa :)
OdpowiedzUsuńwow! wyglada znakomicie!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia w czekoladowym - jak najbardziej na czasie - kolorycie.
OdpowiedzUsuńPostulowałabym o taką fotkę do kuchni, tylko wtedy każdy kto znalazłby się w jej zasięgu, musiałby z miejsca otrzymać chusteczkę do cieknącej ślinki :).
Mój czekoladowy weekend był leniwy - sama czekolada do picia, ale za to w jakiej ilości :)
Pozdrawiam ciepło
love lives in the kitchen! Bardzo dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJo! Bardzo Ci dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. U mnie weekend też pod znakiem czekolady, leniwy... Niestety poniedziałek zaczął się kiepsko. Mam nadzieję, że to jedyny taki wybryk "natury" w tym tygodniu!
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego!
Wyglada niesamowicie...mniam :)
OdpowiedzUsuńMadleine! Smakowało niesamowicie;) Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńuwielbiam do Ciebie zagladac, bo zawsze zaskakujesz czym takim niesamowitym:)
OdpowiedzUsuńa te czekoladowe sloiczki sa rewelacyjne!!!
aga! Nie pozostaje mi nic innego, jak namówić Cię na jeden słoiczek, a może dwa? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też uwielbiam indywidualne desery. Taki jeden wydzielony deser jest wtedy bardziej mój niż gdyby był częścią czegoś większego. No i jak zwykle obok Twoich przepięknych i przesmacznych zdjęć nie można przejść obojętnie :-) pozdrowionka cieplutkie
OdpowiedzUsuńDeser w sloiczkach wyglada bardzo kuszaco!!!! Sliczne zdjecia!!!
OdpowiedzUsuńPowalające widoki :D Czekoladoholizm odzywa się!
OdpowiedzUsuńJoanno! I właśnie dlatego ja tez wolę indywidualne - taki mały egoizm, co?:D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSaratelko! Czekoholizm wiecznie żywy;)
OdpowiedzUsuńCzarodziejko! Cieszę się, że deser Ci się podoba - jestem pewna, że zawartość słoiczków tez by Ci smakowała;)
OdpowiedzUsuńojej, ojej...
OdpowiedzUsuńKucharnio, dlaczego? dlaczego Twe zdjęcia są takie magiczne? a przepisy takie wspaniałe.
Karmel-itko! Nie umiem odpowiedzieć na takie pytanie...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Chcę w to wierzyć, że odrobina zdrowego egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;-)
OdpowiedzUsuńJoanno! A ja jestem o tym święcie przekonana - wypowiadam to bazując na zebranych doświadczeniach;P
OdpowiedzUsuńUściski!
Nowoczesny deser w naczyniach w stylu retro - takie trochę lata 80, przypominają mi się zbierane przez jedną z cioć szklanki od musztardy, w których podawała latem swojskie kompoty.
OdpowiedzUsuńKasinko! Szklanki z musztardy z tamtych lat, to dziś rarytas - ja nie miałam takiej kolekcji;) Ale może uzbieram?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
Ale pychotka !!!!
OdpowiedzUsuńIvon! :) Miło Cię widzieć! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńgenialny pomysł:)) na pewno go wykorzystam!
OdpowiedzUsuńuściski!
J
dotblogg! To świetnie! Bardzo się cieszę! Od razu rezerwuję słoiczek dla siebie:P
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Nie mam sił na pytania, zresztą nie zawsze jest sens na odpowiedzi...
OdpowiedzUsuńPotrzebowałam ukojenia i wstąpiłam do Ciebie Anno, a wczoraj aż mi się oczy zeszkliły, jak Asiejka pokazała mi jedno zdjęcie;)