Najlepiej, żeby była przy rynku.
Albo na wąskiej brukowanej uliczce.
Z dużą witryną, dzwoneczkiem nad drzwiami
i kręconą na korbkę roletą.
Nieduża, przytulna.
W kolorach, które jak echo poniosą zapach
wanilii, karmelu, czekolady i kawy.
Cukiernia.
Moja.
Twoja.
Wasza.
Nie muszę się zakładać. Ja to wiem.
Wiem, że przynajmniej połowa z Was marzy o własnej cukierni.
Ja też. Połowa mnie.
Ta druga połowa ma w głowie coś zupełnie innego.
Prawdziwej cukierni na razie, a może nigdy, nie będzie.
Jest za to inna.
Wirtualna.
Zwana "weekendową", choć czynna jest przez cały rok.
Przez okno Weekendowej Cukierni zaglądałam do środka jeszcze zanim powstała KUCHARNIA.
Sprawdziło się powiedzenie, że "je się oczami" - aż wstyd się przyznać, że wcześniej
nigdy nie wzięłam udziału we wspólnym pieczeniu.
Ponad rok temu Polka przekazała Cukiernię Małgosi i to dzięki jej pracy i zapałowi to wyjątkowe miejsce nadal istnieje.
To dla mnie prawdziwy zaszczyt, że w lutym mogę poprowadzić Cukiernię i poczuć się jej gospodynią.
Pamiętam czas, gdy Weekendowa Cukiernia i Weekendowa Piekarnia były dla kulinarnej blogosfery (i nie tylko) kultowymi niemal wydarzeniami. Skupiały tak wiele osób, łączyły pasją, czasem, wspólnym odkrywaniem nowych smaków, uczeniem się i dzieleniem z sobą.
Tak było.
Gdzieś to uleciało.
Część już nie pamięta, wiele nawet nie wie, o czym piszę.
Szkoda.
To był dobry czas.
Czy powróci?
To zależy także od Was.
A w lutym i ode mnie - czy uda mi się namówić Was na wspólne pieczenie?
Bardzo bym chciała!
Teraz wszystko w Waszych rękach, a właściwie ... piekarnikach.
Chyba słusznie podejrzewam, że słabość do kajmaku mają niemal wszyscy.
Tak, tak - Ty też, chociaż nie chcesz się do tego przyznać, a może jeszcze o tym nie wiesz!
Zacznijcie od puszki kajmaku.
Otwórzcie ją. To drzwi do lutowej Cukierni.
Pierwsze dwie, trzy łyżki zjedzcie, nabierzecie apetytu na więcej.
Resztę zostawcie na babeczki.
Będą niewielkie. Kajmakowe od stóp do głów.
A w środku schowane to, co najlepsze - płynny kajmak.
Natnijcie środek - wypłynie jak lawa, ciepła, niszcząca wszelkie myśli o diecie.
Dulce de leche lava cakes.
A zatem do dzieła!
Łapki w górę, palec pod budkę - kto z nami piecze?
Nie ma wymówek, puszce kajmaku się nie odmawia!!!
Co trzeba zrobić, żeby wziąć udział?
Upieczcie babeczki i pokażcie je u siebie na blogu - macie czas do końca lutego.
Podeślijcie link swojego wpisu do Weekendowej Cukierni, do Małgosi - klik.
To wszystko!
FONDANT KAJMAKOWY - BABECZKI Z PŁYNNYM KAJMAKIEM
Dulce de leche lava cakes
masło do wysmarowania foremek
2,5 łyżki mąki plus odrobina do wysypania foremek
2 duże żółtka
1 duże jajko
1 i 2/3 szklanki kajmaku z puszki
lody waniliowe
opcjonalnie sól morska - polecam
foremki do zapiekania o pojemności ok. 120 ml
Piekarnik rozgrzać do temperatury 210 stopni. Foremki natłuścić masłem i obsypać dno i ścianki mąką. Sugeruję użycie pojedynczych, niewielkich foremek - łatwiej wyciąga się z nich upieczone babeczki. Przy pomocy miksera ubić żółtka z jajkiem na puszystą masę. Ubijać przez ok. 2-3 minuty, do momentu aż ilość masy się podwoi i będzie spływała z mieszadła szeroką wstążką. Trwa to ok. 2-3 minut. Dodać kajmak i ubijać tak, by dobrze połączył się z resztą masy. Nadal ubijając stopniowo dosypywać mąkę. Przelać masę do przygotowanych wcześniej foremek (do wysokości 2/3 foremki) i włożyć do nagrzanego piekarnika.
Piec do momentu aż wierzch ładnie się zrumieni, ale środek będzie nadal płynny - trwa to ok. 10 minut.
Wyjąć z piekarnika i od razu bardzo ostrożnie przekładać z foremek na talerze. Przy pomocy noża zrobić na środku nacięcie - wypłynie masa kajmakowa. Podawać od razu z gałką lodów waniliowych.
Osobom, które lubią smak solonego karmelu i kajmaku, polecam dodanie soli morskiej do gotowej ubitej masy, przed przelaniem jej do foremek - ilość wg smaku. Moim zdaniem wersja z solonym kajmakiem jest o wiele smaczniejsza.
Jeśli babeczki pieczone były za długo, środek się zetnie i nie będzie już płynny. Mimo to smak babeczek, jak i wilgotna faktura pozostaną.
Ja tam marzę o własnej czekoladziarni :D
OdpowiedzUsuńA ja o tych babeczkach w Twoim wykonaniu;)
Usuńchyba w życiu nie pragnęłam niczego równie mocno jak takiej babeczki w tej sekundzie;)
OdpowiedzUsuńPestko! To cudnie! Jeśli masz kajmak, za kwadrans babeczki są Twoje:)
Usuńrozpłynęłam się na sam widok. i na Twoje słowa w tle. kajmakowe niebo jest właśnie tu.
OdpowiedzUsuńpamiętam czasy powstawania Weekendowej Cukierni, wtedy to było coś! to było jeszcze przed zalewem miliona kulinarnych akcji;)
no to chyba nie mam wyjścia. jak Kucharnia namawia i zachęca to odmówić nie można!
Bardzo się cieszę, że jesteś chętna :) mam wielką nadzieję, że pomożecie utrzymać Cukiernię na wieki dzięki wspólnym wypiekom ale musi być nas bardzooo dużo! Czego życzę sobie i Wam, Nam wszystkim :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAsiejko! Obiecałaś:) Odmówić już nie można!
UsuńTak, czas kiedy Cukiernia powstawała były zupełnie inne, tęsknię za nimi... Ten milion kulinarnych akcji jakoś do mnie nie przemawia.
Całusy:*
Małgosiu! Bądźmy dobrej myśli:)
Usuń:*
Usuńmelduję, że zrobiłam! zjadłam, jestem zasłodzona i szczęśliwa;)))
UsuńAsiejko! Och i ach, tak się cieszę! A pokażesz je?
UsuńCałusy zasyłam:*
To jest piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńuwielbiam kajmakowe skojarzenia, a zaczęłam chodzić na siłownię :(
OdpowiedzUsuńGosiu, siłownia nie zając, nie ucieknie, a luty jest krótki, więc pospiesz się i piecz z nami:)
Usuńgdyby nie jajka upiekłabym natychmiast!!! kajmak o TAK!!! uwielbiam! kocham! pożeram :) i nawet mleko skondensowane mam... buuuu...
OdpowiedzUsuńa ja marzę o dziupli twórczej, miejscu gdzie można rekodzielniczyć ale też kulinarnie, miejscu gdzie bym gościła innych, raczyła wypiekami, kawa i herbatą ...
pozdrawiam cieplutko :)
Wiewióro, taka dziupla to wspaniały pomysł! Trzymam kciuki za Twoją, a Ty kibicuj Cukierni:)
UsuńAniu napisałaś to po prostu pięknie! aż chce się piec! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu! Dziękuję:)
UsuńA Ty nie masz wyboru;P
gdybym tylko miała piekarnik ;( miłego pieczenia!
OdpowiedzUsuńZauberi, oj szkoda...
UsuńPozdrawiam!
Realmente exquisito me encanta tiene un aspecto perfecto y delicioso,abrazos y abrazos.
OdpowiedzUsuńRosita, muchos gracias:)
Usuńale świetne:) ta wylewająca się masa z środka:) pycha:):)
OdpowiedzUsuńJustyna, ta masa to jest prawdziwa rozkosz!
Usuńkiedyś nie startowałam w Weekendowej Cukierni, bo nie umiałam piec - teraz kiedy się już nauczyłam, mam takie restrykcje dietetyczne, że smakołyki którymi nas inspirujecie są dla mnie niedostępne:) kibicuję Wam jednak gorąco i zjadam wszystko oczami:)) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGosiu, Ty jedna jesteś usprawiedliwiona:)
UsuńTrzymaj za nas kciuki!
Idealne! Prawdziwe niebo!
OdpowiedzUsuńKamila, dokładnie tak!
UsuńWeekendową obserwuję od jakiegoś czasu, ale żaden z proponowanych przepis nie skusił mnie na tyle, by się przyłączyć. Tak było do.. dziś. Twoja propozycja, Aniu, idealnie trafia w mój smak i upodobania, więc babeczki powstaną niechybnie i to pewnie lada dzień. :-)
OdpowiedzUsuńDroczilko! Jak mi miło! Bardzo, bardzo się cieszę i czekam na Twoje babeczki:)
UsuńPięknie opisane..piękne zdjęcia..no i pyszne babeczki...a wiem coś o tym, bo już je robiłam..pycha ..polecam..
OdpowiedzUsuńBożeno! Jesteś moją Bohaterką! Upiekłaś zaraz po otwarciu drzwi do lutowej Cukierni! Dziękuję:*
Usuńjest 22 w nocy a ja czytam ten przepis - masochizm...
OdpowiedzUsuńJagienki! Masochizmem byłoby patrzeć i nie upiec:)
UsuńPo prostu gęba sama wykrzywia się do uśmiechu;-) Patrzą na mnie jakoś tak dziwnie...Jestem uzależniona od kajmaku;-)
OdpowiedzUsuńMarzena! Mam nadzieję, że to wspaniałe uzależnienie zamienisz w udział w Cukierni!
UsuńUściski:*
I ponownie polizałam ekran monitora w nadziei ze poczuję smak. Nie ma tak łatwo:-), wiem, wiem:-), upiekę to poczuję, więc piekę z Wami cukierniczki weekendowe:-)
OdpowiedzUsuńOlimpio! Dziękuję:) Musisz upiec, samo patrzenie to nic:D
UsuńPozdrowienia!
Uwiodły mnie Twoje babeczki Aniu. Podobnie jak w moim ukochanym jajku poche, najpiękniejsze jest połączenie dwóch różnych konsystencji.
OdpowiedzUsuńA zawitałam u Ciebie by podzielić sie informacją nawiązująca do poprzedniego posta: dziś po raz pierwszy pojawiły się ptaki w moim ogrodzie. Zaglądają do karmnika na drzewie i głośno krzyczą. Wiosna? Mimo minusowej temperatury czuję ją...
Uściski:)
Magda, cieszę się bardzo!
UsuńI jak dobrze, że ptaki wróciły do Ciebie:) Ja jeszcze nie tęsknię za wiosną, ale widok tych zimowych ptaków cieszy mnie niezmiennie!
Pozdrowienia!
Ale bajeczne! Bardzo podoba mi sie ten dodatek masy kajmakowej :) mnniam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mysiu! To nawet nie dodatek, a główny składnik:)
UsuńPozdrowienia!
ciesze sie ze tu trafilam..slodko u Ciebie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam:)
UsuńChętnie się dołączę, mam już pomysł. A babeczki z płynnym kajmakiem to istna poezja smaków.
OdpowiedzUsuńWspaniale! Czekamy i zapraszamy!
Usuńostatnio prbuje piec wegansko i bez cukru, wiec sie niestety nie dolacze. do Weekendowej Piekarni juz kilka razy planowalam dolaczyc, ale w ostatniej chwili nigdy nie wyszlo. mam nadzieje, ze bedzie jeszcze okazja :)
OdpowiedzUsuńOla,w takim razie kibicuj nam i namawiaj innych:)
UsuńObejrzałam zdjęcia i wpadłam... Teraz nie mam wyboru, muszę wziąć udział w tej edycji cukierni :)
OdpowiedzUsuńshinju! Cudnie! Musisz i już nie ma wymówek;)
UsuńPozdrawiam Cię!
tak każdy zapewne marzy o swojej, ale po co nam swoje jak mamy wirtualne :) ja także się przyłączam z wielką chęcią :) pieczmy razem :))) pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, wirtualne są jak najbardziej OK:)
UsuńBardzo się cieszę, że będziesz z nami piekła!
Pozdrawiam ciepło!
ile ich wychodzi? :) mam kokilki o średnicy 9 cm
OdpowiedzUsuńMoje foremki mają średnicę 7 cm, napełniałam je do 3/4 wysokości, wyszło mi 10 babeczek.
UsuńPozdrawiam!
Moja droga! przekonałaś mnie! ten płynny kajmak.. bez dwóch zdań wezmę udział ;)
OdpowiedzUsuńMartynCia! Buziak dla Ciebie - trzymam za słowo i dziękuję:)
UsuńAniu, cudowne są te babeczki i ten kajmak płynny- niesamowite wrażenie i podejrzewam ,że intensywnie pyszne :).
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pamiętam zarówno Weekendową Piekarnię jak i Cukiernię.
Brałam udział w jednej i drugiej. Kiedyś. A potem się pozmieniało.
Nie było już chęci.
Czy wróci? Nie wiem...
Czas pokaże.
Ściskam Cię mocno:*
Majanko! Intensywnie boskie:)
UsuńJa też nie wiem czy to wróci, tyle się pozmieniało, ale chciałabym:)
Pozdrowienia!
a ile gram tego kajmaku? pytam, ponieważ są puszki o różnych masach..
OdpowiedzUsuńWitam,
Usuńużyłam puszek o pojemności 400 g.
Pozdrawiam:)
Gdybym tak dorwała to Twoje ciasteczko, nie tylko bym je zjadła z rozkoszą, ale po wszystkim z uciechą dziecięcia zajęłabym się doczyszcaniem talerzyka i oblizywaniem palców - uwielbiam gdy babeczki mają płynny środek! O cukierni nie marzyłam nigdy, gdyż akurat słodkie wypieki wychodzą mi incydentalnie. Oczami zjadłam Twoją babeczkę, mało tego, oczami równiez wylizałam ten cudnej urody talerzyk..;)
OdpowiedzUsuńAga! Oblizywanie palców i doczyszczanie talerzyka było i u mnie, tylko bez fotorelacji;)
UsuńSerdeczności!
Aniu niesamowicie intrygujący ten wypływający kajmak, ale aż musiałam dwa razy przeczytać ilość mąki. Zaskoczyła mnie... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwo, ilość mąki nie jest pomyłką:) A babeczki boskie - polecam Ci bardzo!
UsuńPozdrowienia:)
poruszyłaś moje serce :) jestem od nie dawna w blogosferze ale chciałabym wspólnie tworzyć tą cudowną atmosferę o której tak pięknie napisałaś :) do akcji się przyłączę :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŁucjo! Witaj:)
UsuńNaprawdę?! Nawet nie wiesz jak się cieszę!
Dziękuję i czekam na Twoje babeczki:)
Pozdrowienia!
Bajeczne babeczki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam do upieczenia!
UsuńNie wiem co dziś bardziej uwielbiam, obrazki czy słowa, ale często tak u Ciebie mam ;)) Słodkie (dziś nawet przesłodzone) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńkatarzynko! Dziękuję:) To bardzo miłe!
UsuńBardzo się cieszę z takiej Gospodyni :). Cukiernię też mam gdzieś z tyłu głowy...
OdpowiedzUsuńWspaniałe babeczki, oczu nie mogę oderwać (mimo żołądka pełnego pączków). I ten piękny talerzyk bolesławiecki :).
Evitaa! Koniecznie przenieś Cukiernię z tyłu głowy na przód:)
UsuńUściski:*
ten karmel mnie ujął <3 brak słów..
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBrak słów to nic; gorzej, gdyby zabrakło kajmaku;)
aż się uśmiechnęłam na widok zdjęć, bo jutro robimy czekoladową wersję tej pyszności :)
OdpowiedzUsuńMmmmm...czekoladowa, mniam! A potem pora na kajmakową;)
UsuńPozdrowienia!
o ja cie.. ale pychota! *.*
OdpowiedzUsuńOlcik! Liczę na Ciebie;)!!!
UsuńOj ale pyszności :))))))
OdpowiedzUsuńO tak:) Pozdrawiam!
Usuńone bosko wygladają! tyle mam w planach upiec, zrobić w lutym... ale jesli tylko czas pozwoli to skusze sie na to karmelowe cudo! :)
OdpowiedzUsuńdziekuje bardzo za komentarz, u ciebie nie mniej smakowicie jest! :D
pozdrawiam :)
Asiu! Dziękuję:)
UsuńTrzymam kciuki, żeby się udało!
Pozdrawiam:)
mniam :D ślicznie wygląda, musi niesamowicie smakować!
OdpowiedzUsuńPatrycjo! Smakuje niebiańsko!
UsuńPozdrawiam:)
Cudne Ci wyszły ! szkoda, że ja w tym miesiącu wypadłam z obiegu...
OdpowiedzUsuńGrażynko, oj szkoda! Zdrówka życzę:)
UsuńPozdrowienia:)
Efektowne zdjęcia, a fondant znakomity, na pewno rozpływał się w ustach :)
OdpowiedzUsuńO tak, to rozpływające się deser - dosłownie:)
UsuńPozdrawiam!
No nie, rozkładasz mnie na łopatki. Taki fondant dla mnie będzie najpewniej o cztery nieba lepszy niż klasyczna, czekoladowa wersja:-) Pozdrawiam cieplutko Anno-Mario i mam nadzieję, do zobaczenia w Warszawie na Food Blogger Fest :-)
OdpowiedzUsuńJoanno! Też mam nadzieję, że do zobaczenia:) Pod warunkiem, że nie dasz się rozłożyć na łopatki;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Spokojnie, do soboty za dwa tygodnie powstanę, jak Łasuch z popiołów ;-)
UsuńAnno - Mario dziękuję Ci najserdeczniej jak mogę, że mnie zachęciłaś do wzięcia udziału w Weekendowej Cukierni. To mój pierwszy raz, ale już teraz dobrze wiem, że na pewno nie ostatni. Ja to mam jednak szczęście do ludzi, którzy w odpowiedniej chwili rzucają mi rękawice :-D Ściskam mocno :-D
UsuńZacznę może od tego, że zawsze nie mogę się napatrzeć na Twoje zdjęcia-są wspaniałe. Piękny wpis, bardzo obrazowy aż poczułam się w tym klimacie. Malujesz słowami. Nie umiałabym otworzyć puszki z kajmakiem by spróbować tylko i zostawić do wypieków. zawsze zakupuję dwie porcje- jedną dla siebie, a drugą do ciasta :) tak już mam. Wspólne pieczenie powiadasz? hm...muszę pokombinować z czasem, bo od poniedziałku u mnie dość pracowicie się zapowiada. Miłego wieczoru i cudownej niedzieli.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAga, ogromnie Ci dziękuję:*
UsuńMam nadzieję, że po poniedziałku znajdziesz jednak troszkę czasu - babeczki robi się raz, dwa i tak samo szybko zjada;)
Pozdrowienia!
Cudowne. Słabość do kajmaku mam ogromną - zdjęcia babeczek z wypływającym środkiem sprawiają, że czuję ogromną potrzebę pójścia do kuchni już, teraz, zaraz, natychmiast! Choć przecież powinnam już iść spać, a nie myśleć o słodkim...
OdpowiedzUsuńCo do Weekendowej Cukierni - zgadzam się z Tobą. Pamiętam, że kiedy zaczęłam blogowanie, każde nowe zadanie było dla mnie ogromnym wydarzeniem, bardzo chciałam brać udział we wszystkich. Gdzieś się to rozpłynęło, a szkoda...
gin! Jeśli jest słabość do kajmaku, to babeczki też powinny u Ciebie zaistnieć;P Tak nieśmiało namawiam:)
UsuńPozdrowienia!
Witam,
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz pozostawiony na moim blogu.
Zdjęcia wyglądają smakowicie jak i potrawy na nich:)
Pozdrawiam serdecznie!
Ja również dziękuję za odwiedziny i przesyłam pozdrowienia:)
Usuńcudowne!!! ale wspaniałe zdjęcia! Od razu chce się jeść! Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńAsiu, i jak? Pieczesz z nami?
UsuńPozdrowienia!
Aniu ja strasznie żałuję Weekendowej Piekarni .... co do Weekendowej Cukierni to brałam udział moze z raz czy dwa ....ale jak tak patrzę na te babeczki ...oj aż się buzia uśmiecha do tego wypływająego kajmakowego wnętrza:) ..... nie mam wprawdzie naczynek do zapiekania, ale moze uda mi się znaleźć czas i coś wymyślić:) pozdrawiamy ciepło Jola Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńJolu, a wiesz, że Ty właśnie z Weekendową Piekarnią bardzo mi się kojarzysz?! Wszystkie Twoje piękne chleby zawsze wzbudzają mój zachwyt:)
UsuńGdybyś znalazła chwilkę na lutową Cukiernię, byłabym przeszczęśliwa:*
Całusy!
Kilka razy chciałam już uczestniczyć w weekendowej cukierni, ale zawsze brakowało mi tego czegoś, sama nie wiem czego, bo wspólnie już kilka razy piekłam coś w "sieci" z innymi Blogerkami... ale na twoje wydanie się skuszę, na spokojnie w weekend je zrobię i będę się nimi delektować.. pomału, bez pośpiechu, z myślami pelnymi słodkich chwil;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńEwa! Dziękuję! Nawet nie wiesz jak się cieszę i jak doceniam!
UsuńNie mogę się już doczekać weekendu:*
Anno Mario - rozmarzylam sie na widok Twoich babeczek... I chyba po raz pierwszy od dawna zatesknilam za 'normalnymi' wypiekami i deserami z 'normalnym' mlekiem :( Niestety wciaz nie moge sobie na degustacje takowych pozwolic, wiec pozostaje mi napawac sie widokiem Twoich apetycznych zdjec :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Po prostu wspaniałe!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że do tej pory przyłączyło się już wielu blogerów, a fondanty przygotuje jeszcze sporo osób. Trudno przejść obok Dulce de leche lava cakes obojętnie.
Nie wiem jeszcze kiedy, ale na pewno je zrobię :)
Tosia.
Aniu jedno, dwa zdania które napisałaś i od razu zrobiło mi się ciepło w sercu.
OdpowiedzUsuńNiestety tamte czasu już nie wrócą chociaż i ja łudzę się codziennie, że może jednak.
Wezmę udział, zrobię zdjęcia upiekę babeczki czy się udadzą? Nie wiem :) Ale nie to jest najważniejsze ♥ ♥ ♥
Wyglądają cudownie, a ta lawa to niejednego zniewala jak i mnie.
OdpowiedzUsuńProszę powiedzieć ile stopni ma mieć nagrzany piekarnik bez termoobiegu.
Marysia
o żesz.. ale to musi być dobre:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie n akruche ciasto z jagodami:)
OdpowiedzUsuńMiałam robić w weekend, ale nie wytrzymam :) już gotuję mleko i będą babeczki.
OdpowiedzUsuńzrobiłam i wyrobiłam się z opublikowaniem, dziękuję za pyszny przepis, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://slodkie.blox.pl/2013/02/Fondant-kajmakowy-babeczki-z-plynnym-kajmakiem.html
http://slodkieimpresje.blox.pl/2013/02/Fondant-kajmakowy-babeczki-z-plynnym-kajmakiem.html
OdpowiedzUsuńchyba jestem ostatnia:)
pozdrawiam serdecznie i dziękuję za pyszną propozycję!
dołączyłam i ja...tak pięknie to opisałaś, i te zdjęcia...no i kocham karmel, więc nie mogłam przejść obojętnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Aniu rewelacja :) Zrobiłam je dziś, podałam gościom z lodami wg Twojej propozycji i... niestety nie zdążyłam zrobić zdjęć. Tym razem nie pokażę ich niestety na blogu. Dziękuję Ci za ten wspaniały przepis. A dodatek soli morskiej to bardzo dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuńchoć nie zdąrzyłam ich zrobić w ramach lutowej Cukierni, to wiedziałam, że przepisu nie odpuszczę :) wyszły cudowne!!! czysta kajmakowa rozkosz dla podniebienia, jednocześnie tak prosta w przygotowaniu. dziękuję za wspaniały przepis :)
OdpowiedzUsuńczy po zrobieniu masy można np połowę z niej zostawić na nastepny dzien i dopiero wtedy upiec?
OdpowiedzUsuńOczywiście mówimy o surowej masie:) Myślę, że tak, pod warunkiem, że będzie przechowywana w lodówce.
UsuńPozdrawiam:)
tak tak, o surowej :) Dziękuję za szybką odpowiedź :)
Usuń